Rzymskokatolicka Parafia
pod wezwaniem św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
m. i gm. Konstancin-Jeziorna
powiat Piaseczno
poprzedni
NIEZWYKŁE WIZERUNKI CHRYSTUSA na ŚWIECIE
(pełna lista: tutaj)
KRWAWIĄCY i PŁACZĄCY CHRYSTUS
lokalizacja: Cochabamba
następny
„ […] faryzeusze spośród tłumu rzekli do Niego: Nauczycielu, zabroń tego swoim uczniom. Odrzekł: »Powiadam wam: Jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą«”Łk 19, 39-40.
Gipsową, statuetkę ukoronowanej koroną cierniową głowy Chrystusa, o wysokości ok. 30 cm, nabyła niejaka Sylwia (hiszp. Silvia) Arevalo, 37-letnia stewardessa, mieszkająca w dużym mieście Cochabamba w środkowej Boliwii, położonym w andyjskiej dolinie na wysokości 2,600 m npm, ze słynną figurą Chrystusa Pokoju (hiszp. Cristo de la Concordia), o wysokości porównywalnej do figury Chrystusa Króla ze Świebodzina.
Pomalowaną – z wyobrażeniem strużek krwi - kopię głowy Chrystusa ze słynnego drewnianego krucyfiksu w Limpias, w Hiszpanii, który w pierwszej połowie XX w. wielokrotnie, jak twierdzili liczni świadkowie, ruszał powiekami, zakupiła 9.iii.1995 r. w rodzinnym mieście. Było to w dwa dni po przepowiedni poczynionej przez wizjonerkę, Hannę (ang. Nancy) Fowler z miejscowości Conyer w stanie Georgia w Stanach Zjednoczonych, która w łaśnie odwiedzała Boliwię. Hanna powiedzieć miała, że Boliwię czekają niezwykłe wydarzenia…
Sylwia była krewną innej mistyczki, wizjonerki i stygmatyczki, Katarzyny (hiszp. Catalina) Rivas z Cochabamba. I to jej modlitwie, w intencji Sylwii, uczynionej 13.x.1994 r. po powrocie z wizyty w Stanach Zjednoczonych u Hanny Fowler, zawdzięczać miała powrót do wiary, którą utraciła w młodości. Nabycie statuetki Chrystusa niewątpliwie było przejawem na nowo odkrywanej wiary.
Czyniąc to Sylwia nie wiedziała aliści, że podobną na swoim biurku w Conyer posiadała Hanna Fowler…
Był początek Wielkiego Postu. Po powrocie do domu po paru godzinach zdumiona Sylwia spostrzegła, że z oczu gipsowego Chrystusa wypływa jakiś przeźroczysty płyn…
Przez następne dni zjawisko powtarzało się regularnie: łzy nadal spływały z oczu Figurki. A na czole Chrystusa, tam gdzie znajdowało się wyobrażenie korony cierniowej, zaczęły pojawiać się dodatkowo nowe, czerwone plamy, z których spływać zaczął czerwony płyn!
Stróżek było coraz więcej, ich ilość zaczęła przewyższać stróżki namalowane czerwoną farbą. Głowa Jezusa zmieniała się nie do poznania…
Zjawisko samoistnej – jak się wydawało – emisji płynów z gipsowej Figurki nasiliło się szczególnie podczas odmawiania różańca w czasie Wielkiego Tygodnia (9-16.iv) tego roku…
Po paru miesiącach informacja o niezwykłych zdarzeniach przedostała się do sfery publicznej. 25.v.1995 r. reporter kanału IV lokalnej telewizji w Cochabamba ustawił o 1700 kamerę przed Figurką i zaczął nagrywanie. Po ok. 45 minutach w oczach Chrystusa pojawiły się łzy zamieniające się w płyn przypominający krew. Potem z czoła spłynęła czerwona strużka…
Tego samego dnia po kilku godzinach Figurkę prześwietlono – wykorzystując urządzenie tomografu komputerowego (ang. Computed Tomography – CT) - a wyniki skanu zarejestrowano na taśmie filmowej. Oczom obserwatorów, a wkrótce i telewidzów, ukazał się obraz solidnej, pełnej skorupy, z pustym wyżłobieniem w środku, bez jakichkolwiek mechanizmów czy przewodów we wnętrzu, bez śladu obecności jakichkolwiek płynów. A, jak twierdzili operatorzy, szczeliny bądź wyżłobienia wielkości włosa byłyby wyraźnie widoczne…
Pobrano też kilka próbek płynu spływającego z twarzy Chrystusa. Argentyński naukowiec, dr Ryszard (hiszp. Ricardo) Castañon, badający właśnie - za przyzwoleniem óczesnego abpa Buenos Aires Jerzego (hiszp. Jorge) Bergoglio (ur. 1936, Buenos Aires), dziś papieża Franciszka - Hostię przemienioną we fragment mięśnia sercowego z Buenos Aires, który zaintrygowany przyjechał do Cochabamba, zawiózł je wkrótce do kilku renomowanych laboratoriów badań genetycznych.
Jedną z próbek zawieziono do Stanów Zjednoczonych i przekazano jednemu z najlepszych ówcześnie laboratoriów firmy Gentest Laboratories Inc., nie informując o jej pochodzeniu. Badania wykazały, że przedłożony płyn to „hemoglobina - heteroproteina czerwonego koloru, która stanowi składnik czerwonych ciałek obecnych we krwi”. Czyli - była to ludzka krew. Dziwnym było tylko to, że nie dawało się ustalić jego kodu genetycznego – czyli DNA.
Wyniki badań potwierdziło stanowe Laboratorium Badań Patologicznych i Kryminalistycznych (ang. State Government Forensic Testing Laboratory) w Nowej Południowej Walii w Australii oraz poliklinika uniwersytecka Agostino Gemelli (wł. Policlinico Universitario Agostino Gemelli) w Rzymie.
Chrystus z Cochabamba krwawił ponownie m.in. 28.iii.1997 r., w Wielki Piątek, w tamtejszej katedrze pw. św. Sebastiana (hiszp. la Catedral de San Sebastian). Miało to miejsce ok. 1500 miejscowego czasu, tuż przed rozpoczęciem nabożeństwa opartego na siedmiu ostatnich wypowiedziach Chrystusa z krzyża (tzw. siedmiu mowach Chrystusa na krzyżu). Kilkoro spośród zgromadzonych wiernych nagle zwróciło uwagę na krwisty płyn, który zdawał się spływać z twarzy gipsowej figurki Chrystusa. Zdumienie ogarnęło wszystkich, także kapłanów. Wieść szybko rozeszła się po okolicy i wokół katedry, mimo padającego deszczu, zgromadził się tłum…
Dalsze badania Statuetki okazały się jeszcze bardziej zdumiewające…
Nakręcono kolejne filmy, ukazujące płaczącego i krwawiącego Chrystusa. Zjawisko, dla amerykańskiej sieci telewizyjnej Fox, uwiecznił m.in. znany australijski dziennikach i reportażysta, Michał (ang. Mike) Willesee (ur. 1942), który – acz sceptyk i do pewnego momentu agnostyk – w 1999 r. kręcił reportaż o niewytłumaczalnych zjawiskach i próbował je naukowo uzasadniać bądź wyjaśnić.
Ponownie pobrano płyn z Figurki i poddano dalszym badaniom. I ponownie okazało się, że ma on wszystkie cechy ludzkiej krwi. Co więcej – była to krew kobieca…
I tak jak poprzednio nie dawało się określić jej kodu DNA…
Pobrano również fragmenty skrzepu, który zdawał się uformować na czole Chrystusa. Australijscy naukowcy stwierdzili, że ma on cechy krwi wydzielanej przez osobą cierpiącą. Ku zdumieniu wszystkich okazało się również, że w jednej z próbek w skrzepie krwi znaleziono … czubek ciernia, pochodzącego ponoć z krzewu głogu…
Wówczas dokonano również ponownego prześwietlenia statuetki. Jak i poprzednio nie wykazało ono żadnych wewnętrznych żył czy przewodów…
Kościół nie wypowiedział się oficjalnie. Ówczesny miejscowy arcybiskup Cochabamba, Renat (hiszp. René) Fernández Apaza (ur. 1924, Padilla), dziś już na emeryturze, powiedział tylko, że dla Boga nie ma nic niemożliwego. Po ukonstytuowaniu specjalnej komisji i przeprowadzeniu badań, dozwolił jednakże na oddawanie Figurce czci…
Dziś niezwykła Statuetka – ostatni raz łzy pojawiły się ponoć w 2004 r.: przypadków łzawień naliczono do tej pory ok. 300 – znajduje się w kaplicy pw. Chrystusa od Łez św. Piotra (hiszp. Capilla Cristo de las Lágrimas de San Pedro) w katedrze pw. św. Sebastiana w Cochabamba…
Posłuchajmy wypowiedzi Rona Tesoriero i Michała Wilessee z płyty „Nauka testuje wiarę” o badaniach niezwykłych wydarzeń i zjawisk we współczesnym świecie (po angielsku):
a także popatrzmy na program telewizji Fox „Znaki od Boga - część I, reszta na YouTube (także po angielsku)”:
Mapa okolic:
Opracowanie oparto na następujących źródłach:
angielskich:
hiszpańskich: