Rzymskokatolicka Parafia
pod wezwaniem św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
m. i gm. Konstancin-Jeziorna
powiat Piaseczno
tutaj ⇐ 108 polskich męczenników niemieckiej okupacji podczas II wojny światowej
bł. NARCYZ PUTZ
1877, Sieraków – ✟ 1942, Dachau
męczennik
patron: Poznania
wspomnienie: 5 grudnia
„Biała Księga” (martyrologium) duchowieństwa Polski ⇒ tutaj
Urodził się 28.x.1877 r. w położonym nad rzeką Wartą Sierakowie, ok.–75 km na zachód od Poznania, w sercu historycznej krainy Wielkopolska (łac. Polonia Maior), należącej wówczas do tzw. niem. Regierungsbezirk Posen (pl. rejencja poznańska) w tzw. niem. Provinz Posen (pl. Prowincja Poznańska), części składowej niem. Königreich Preußen (pl. Królestwo Prus), kraju związkowego Cesarstwa Niemieckiego — czyli w zaborze pruskim.
Był synem właściciela karczmy Władysława i Józefy z domu Brodniewicz.
Do Kościoła włączony został — w Sakramencie Chrztu św. — 25.xi.1877 r. w sierakowskim kościele parafialnym pw. Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej.
Uczęszczał do gimnazjum im. św. Marii Magdaleny (łac. Ad sanctam Mariam Magdalenam, zwanego też „Marynką”) w Poznaniu, gdzie w 1898 r. uzyskał świadectwo dojrzałości.
Następnie studiował filozofię i teologię na seminarium duchownym w Poznaniu.
Święcenia kapłańskie otrzymał 15.xii.1902 r. w Gnieźnie, z rąk Prymasa Polski, abpa Floriana Stablewskiego (1841, Wschowa – 1906, Poznań).
Posługiwał w rodzimej archidiecezji poznańskiej. Początkowo — od 1.i.1902 r. — był wikariuszem, pełniącym rolę administratora wobec choroby proboszcza, parafii pw. św. Andrzeja Apostoła w Boruszynie, ówcześnie w dekanacie obornickim (dziś dekanat czarnkowski). Następnie, od 8.viii.1903 r., podobną rolę (jako tzw. wikariusz substytut) pełnił krótko w parafii pw. św. Apostołów Piotra i Pawła w Obrzycku, w tym samym dekanacie obornickim (dziś dekanat szamotulski). Stamtąd, już 28.x.1903 r., przeniesiony został do parafii pw. Matki Bożej Pocieszenia i św. Stanisława Biskupa w Szamotułach, gdzie objął pozycję drugiego mansjonarza–wikariusza.
Były to czasy przed I wojną światową. Narcyz nie tylko wykonywał posługę kapłańską, ale udzielał się także w różnych polskich stowarzyszeniach działających w zaborze pruskim. Uczestniczył w ruchu spółdzielczym w Szamotułach. Pracował społecznie w bankach ludowych i instytucjach charytatywnych.
Najbardziej zapamiętano wszelako jego odczyty z historii Polski. Występował przeciwko wywłaszczaniu polskiej ziemi, pomagał przy zakładaniu „Rolnika”, organizacji skupiającej polskich rolników i będącej konkurencją dla niemieckiech i żydowskich kupców…
W jednym z czasopism przedwojennych pisano o nim: „Jako młody wikary pracuje przez szereg lat w parafii szamotulskiej i stacza sławne boje z początkującą naówczas w Wielkopolsce Polską Partią Socjalistyczną. Poza gorliwą pracą w kościele pracuje w organizacjach parafialnych, narodowych i oświatowych, jak również w ruchu spółdzielczym”…
W 1910 r. był współorganizatorem obchodów 100. rocznicy urodzin wielkiego naszego poety, Juliusza Słowackiego (1809, Krzemieniec – 1849, Paryż), w Szamotułach. Przebieg uroczystośći na tyle zaniepokoił władze pruskie, że postawiły ks. Narcyza przed sądem i zasądziły karę grzywny…
Dwa lata później, podczas pruskich wyborów krajowych i lokalnych występował na wiecach namawiając do głosowania na polskich kandydatów…
Tuż przed wybuchem I wojny światowej, 1.v.1913 r., został administratorem parafii pw. św. Katarzyny we Wronkach, a niecały rok później, 22.ii.1914 r., proboszczem parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej we wsi Mądre, ok. 10 km na południe od Środy Wielkopolskiej. W czasie wojny wspomagał stowarzyszenia i związki Polaków żyjących i pracujących w głębi ówczesnych Niemczech, zwłaszcza w Saksonii, gdzie corocznie bywał… Jego brat, inż. Kazimierz Putz, pisał wiele lat później: „Będąc proboszczem w Mądrych zwalniał nielegalnie dużo Polaków od niemieckiej służby wojskowej narażając się na represje ze strony Niemców”…
Był też prezesem Towarzystwa Czytelni Ludowych na powiat średzki oraz prezesem Banku Ludowego w pobliskim Zaniemyślu i żywo udzielał się w średzkiej spółce „Rolnik”. Od 1916 r. był członkiem zwyczajnym Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk.
Cztery lata później, w iv.1918 r., tuż przed końcem wojny i odrodzeniem Rzeczpospolitej został komendarzem (łac. comendarius) — pełniącym obowiązki proboszcza — w parafii pw. św. Mikołaja we wsi Ludzisko, ok. 12 km na południe od uznawanego za stolicę historycznego regionu Kujaw Zachodnich Inowrocławia, w archidiecezji gnieźnieńskiej. Tutaj, w czasie Powstania Wielkopolskiego lat 1918‑9, gdy mieszkańcy Wielkopolski własnym wysiłkiem zbrojnym zdołali wygrać z Niemcami i zapewnić sobie przynależność do odrodzonej po 120 latach niewoli Rzeczypospolitej, „organizuje powstańców, z którymi pośpieszył na pomoc w oswobodzeniu przez nich Inowrocławia w 1919 roku”, jak odnotowano w jego życiorysie opublikowanym w późniejszym artykule prasowym…
Po zakończeniu Powstania i odrodzeniu Rzeczypospolitej, od 1.iv.1920 r. był administratorem okręgu duszpasterskiego przy kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa, wyodrębnionej tego samego dnia z parafii farnej pw. św. Marcina i św. Mikołaja, w Bydgoszczy. W 1924 r. kościół ów stał się sercem nowo powołanej bydgoskiej parafii p.w. Serca Jezusa (obecnie pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa) — jej pierwszym proboszczem został ks. Narcyz (formalnie tytuł proboszcza parafii, mimo braku kanonicznego aktu erygowania, przysługiwał mu już od 14.xi.1921 r.)
Był skutecznym polonizatorem okręgu i parafii, w owych latach zamieszkałych w dużej mierze przez Niemców — ludność polska dopiero po 1920 r. zaczęła przybywać na te tereny. Zapoczątkował odwiedzanie parafian w ich domach — tzw. kolędę, organizował polskie duszpasterstwo. Gdy proporcja Polaków do Niemców na to pozwoliła zlikwidował kazania po niemiecku (Niemców na Mszę św. przychodziło bowiem niewielu). Pomimo skarg mniejszości niemieckiej nie uległ ich presji.
Szczególną uwagę przywiązywał do duszpasterstwa dzieci. Był współorganizatorem i jednym z najaktywniejszych członków Komitetu Kolonii Feryjnych, dla którego zakupił gospodarstwa w Jastrzębcu pod Bydgoszczą. 1924 r. z wyjazdów wakacyjnych skorzystało ok. 200 dzieci.
Oprócz spełniania rozlicznych obowiązków duszpasterskich aktywnie uczestniczył w życiu społecznym miasta. Jeszcze w 1920 r. został mianowany radnym tymczasowej bydgoskiej Rady Miejskiej, a w 1921 r. został wybrany do Rady Miejskiej z listy Polskiego Komitetu Wyborczego. Był nim w latach 1922‑5, reprezentując Chrześcijańsko–Narodowe Stronnictwo Pracy. Był członkiem i przez krótki okres przewodniczącym Wydziału Rachunkowego Rady Miejskiej. chodził w skład kilku deputacji miejskich: bibliotecznej, teatralnej, szkolnej oraz komisji gospodarczej.
1.ix.1925 r. powrócił do archidiecezji poznańskiej i i otrzymał instytucję kanoniczną na beneficjum dużej parafii i kościoła pw. św. Wojciecha w Poznaniu.
Jako proboszcz (początkowo komendarz) kontynuował prace restauratorskie i upiększające w parafialnej świątyni.
Podobnie jak w Bydgoszczy zajmował się dziećmi — działał m.in. w założonym jeszcze w XIX w. Towarzystwie Kolonii Letnich „Stella”, organizującym odpoczynek wakacyjny dla ubogich dzieci.
Jedną z charakterystycznych rysów jego duszpasterzowania był niezwykły dar wznoszenia świątyń i tworzenia wokół nich nowych parafii. W Poznaniu przyczynił się do powstania kościołów w kilku byłych okolicznych wsiach, włączonych w pierwszych dziesięcioleciach XX w. w obręb miasta: pw. św. Stanisława Kostki na Winiarach (był tam przewodniczącym Komitetu Budowy Kościoła), pw. św. Jana Vianneya na Sołaczu i pw. Matki Bożej Częstochowskiej w Naramowicach…
Nie zaniedbywał biednych: m.in. prowadził tanie kuchnie…
Był także prezesem założonego w 1907 r. przez wybitnego wielkopolskiego społecznika ks. Piotra Wawrzyniaka (1849, Wyrzeka – 1910, Poznań) Związku Kapłanów „Unitas” na miasto Poznań — do swych celów zaliczającego m.in. pielęgnowanie życia duchowego, zabezpieczanie materialne księży oraz „obronę duchowieństwa przed niesłusznymi zarzutami” — oraz pełnomocnikiem kurii poznańskiej dla przeciwdziałania masonerii i pokrewnych organizacji.
Bardzo aktywnie uczestniczył w pracach nad tworzeniem i rozwojem katolickich czasopism religijnych w Poznaniu. W końcu lat 20. i w latach 30. ubiegłego wieku był redaktorem wielu poznańskich pism parafialnych o treści wychowawczo–pastoralnej.
Miał opinię dobrego kaznodziei i spowiednika.
Podobnie jak w Bydgoszczy tak i w Poznaniu aktywnie uczestniczył w życiu politycznym i społecznym lokalnej społeczności. W latach 1929‑33 był radnym w Poznaniu — z listy „Narodowego Obozu Gospodarczego”, która w wyborach z 6.x.1929 r. zdobyła 53.3% głosów i większość w Radzie Miejskiej. Pracował w komisjach finansowo–budżetowej i rachunkowo kasowej. Wchodził też w skład Deputacji Parków i Ogrodów Miejskich, organu doradczego Magistratu — zarządu — miasta Poznania, administrującego odnośnym działem administracji miejskiej i nadzorującym pracę urzędników, oraz zarządu majątku miejskiego w Naramowicach. W latach 1925‑33 zasiadał w komitetach wyborczych do rad miejskich i parlamentu.
Przez wiele lat był członkiem Rady Administracyjnej archidiecezji poznańskiej. Pełnił funkcję inspektora duchownego nauki religii (zwolniony na własną prośbę w 1932 r.) oraz był członkiem honorowym Korporacji Akademickiej „Surma”.
W 1930 r., w uznaniu zasług, kard. August Hlond (1881, Brzęczkowice – 1948, Warszawa), arcybiskup metropolita pozostostających w unii personalnej łac. aeque principaliter (pl. równa godność) archidiecezji poznańskiej i gnieźnieńskiej, Prymas Polski, mianował ks. Narcyza — kapłana „energicznego, wytrwałego, niewrażliwego zarówno na pochwały jak i na nagany ludzkie, w stosunkach z ludźmi pogodnego, a jeśli chce, niepozbawionego zacięcia humorystycznego”, jak pisała o nim ówczesna prasa parafialna„Tygodnik Parafialny”, Poznań, 5.x.1935 r. — honorowym (łac. ad honores) radcą duchownym, a 16.xi.1937 r. — „w dowód wdzięczności arcypasterskiej za długoletnią działalność na stanowisku proboszcza parafii pw. św. Wojciecha oraz na znak uznania wielkiego dla niepospolitego czynu pasterskiego, jakim było stworzenie trzech nowych parafii na obszarze wspomnianej parafii pw. św. Wojciecha”„Dekret nominacyjny” — kanonikiem (łac. canonicus) honorowym najstarszej w Polsce katedry, powstałej w 968 r. na Ostrowie Tumskim na Warcie, pw. św. Apostołów Piotra i Pawła w Poznaniu.
Wybuch kataklizmu II wojny światowej, zapoczątkowanej najazdem niemieckim 1.ix.1939 r. oraz rosyjskim 17.ix.1939 r. na Rzeczpospolitą, zastał Narcyza w swojej parafii. Jednak już pięć dni później, 5.ix.1939 r., zdecydował się towarzyszyć setkom i tysiącom uchodżców i uciekinierów, którzy przed najazdem niemieckim kierowali się, w niekończących się konwojach ludobójczo atakowanych przez niemieckie lotnictwo, na wschód. Dotarł do Warszawy i tam, już 4.x.1939 r. — tydzień po upadku stolicy 28.ix i rozpoczęciu niemieckiej okupacji — został aresztowany przez niem. Geheime Staatspolizei (pl. Tajna Policja Państwowa), czyli osławione Gestapo, i uwięziony w przejętym przez Niemców więzieniu Pawiak — wzniesionym w latach 1830‑5, w czasach zaboru rosyjskiego, według projektu wybitnego architekta polskiego Henryka Marconiego (1792, Rzym – 1863 Warszawa), więziennym kompleksie — który wkrótce miał stać się największym niemieckim więzieniem politycznym na terytorium okupowanej Polski. Tym razem zwolniono go wszelako po dwóch tygodniach.
Nie na długo, jak się miało okazać. Zdążył jeszcze powrócić do znajdującego się — zgodnie z niemiecko rosyjskim porozumieniem, zwanym paktem Ribbentrop Mołotow, i wynikającym z niego IV rozbiorem Polski — w rękach niemieckich Poznania, gdy rozpoczęła się niem. Intelligenzaktion…
Wielkopolska została przez Niemców włączona bezpośrednio do Rzeszy Niemieckiej, jako tzw. niem. Reichsgau Wartheland (pl. Okręg Rzeszy Kraj Warty), i natychmiast poddana rygorom prawa niemieckiego. Polacy traktowani byli jako obywatele drugiej kategorii, przeznaczeni na wywłaszczenie i wywiezienie na wschód — część z nich została wyrzucona do utworzonego w centralnej Polsce tzw. niem. Generalgouvernement für die besetzten polnischen Gebiete (pl. Generalne Gubernatorstwo dla okupowanych ziem polskich), czyli Generalnego Gubernatorstwa — ze stolicą w Krakowie.
A jednocześnie rozpoczęła się wspomniana Intelligenzaktion (pl. Akcja Inteligencja) — czyli zaplanowany, ludobójczy program eksterminacji polskiej inteligencji i jej warstw przywódczych, w ramach którego Niemcy wymordowali setki tysięcy Polaków.
Objęto nią także polskich kapłanów katolickich. W latach 1939‑41 Niemcy aresztowali ok. 90% kapłanów pełniących posługę na zaanektowanych bezpośrednio do Rzeszy terenach. Większość wysłali do obozów koncentracyjnych, drobną część wygnali do Generalnego Gubernatorstwa.
I już 9.xi.1939 r. aresztowany ponownie przez Niemców został ks. Narcyz. Tym razem nie został już wypuszczony…
Niemcy osadzili go najpierw w osławionym Forcie VII, poznańskim obozie koncentracyjnym (niem. Konzentrationslager Posen), gdzie przeszedł, jak wspominał później ks. Zbigniew Spachacz (1909, Strzelce Wielkie – 1981, Poznań), „prawdziwą gehennę”. Pijani niemieccy SS-mani nawet w nocy nie dawali mu spokoju, bili go i grozili bronią, pastwili się nad nim…
Mimo różnego rodzaju szykan i tortur, zachowywał cierpliwość i wspierał współcierpiących nieszczęśników: „stał się przewodnikiem duchowym dla innych współwięźniów i wzorem znoszenia cierpień w duchu poddania się woli Bożej, cierpliwości i pogody ducha”ks. Zbigniew Spachacz.
Rodzina próbowała interweniować, ale Niemcy mieli siostrze Narcyza odpowiedzieć prosto: „Proszę przypomnieć sobie Bydgoszcz” (niem. „Denken Sie an Bromberg”)wspomnienie Kazimierza Putza, nawiązując w ten sposób do wcześniejszej działalności Narcyza — prawie 20 lat wcześniej! — w Bydgoszczy, w czasach przejmowania przez Polaków administracji należących do zaboru pruskiego ziem polskich…
Mimo cierpień zachował pogodę ducha. W grypsie do siostry z 27.xii pisał: „Wilja była trochę smutna, ale Bóg pomoże. Zdrów jestem. Wspaniałą miałem brodę, ale ją we wilję zgoliłem […] Uściski. Z Bogiem. N.”
24.iv.1940 r. został przewieziony do niemieckiego obozu koncentracyjnego (niem. Konzentrationslager) KL Dachau. Był to pierwszy transport więźniów polskich do tego miejsca kaźni.
Niemcy nie podjęli jeszcze wówczas, co robić z aresztowanymi kapłanami katolickimi. Dopiero później, w 1941 r., zdecydowali się ich wszystkich zgromadzić w jednym miejscu, w KL Dachau. Do tego czasu traktowali ich jako część polskiej inteligencji. Dlatego też 6.vi.1940 r. Narcyz został, wraz z grupą polskich kapłanów , zesłany do kolejnego miejsca kaźni: niemieckiego obozu koncentracyjnego (niem. Konzentrationslager) KL Mauthausen–Gusen, ok. 20 km od Linzu w Austrii.
Był to szczególnie ciężki obóz, gdzie przetrzymywanych zmuszano do pracy w kamieniołomach, których właścicielem była zbrodnicza firma niem. Deutsche Erd– und Steinwerke GmbH (pl. Niemieckie Przedsiębiorstwo Wydobycia Ziemi i Kamienia) — czyli DEST. I tam właśnie skierowano tysiące Polaków, aresztowanych przez Niemców w ramach Intelligenzaktion.
Po kilkudniowej tzw. kwarantannie, gdy od więźniów odddzielono chorych i „niezdolnych do pracy”, trafił do obozu właściwego, określanego dzisiaj jako tzw. Gusen I.
Skierowany został do pracy w kamieniołomach. Z jednego z nich, położonego na wzgórzu Kastenhofen, kazano mu znosić na plecach do obozu ok. 50 kg głazy. Pochylmy się nad wspomnieniem Anielina Fabera (1913, Łąki n. Olzą – 1983, Lędziny), jednego z więźniów Mauthausen:
„Lipiec 1940 roku. Jest piękny, letni dzień. Lekki powiew wiatru znad Dunaju sprawia ulgę zmęczonym i oblanym potem więźniom. Wspinają się z nerwowym pośpiechem po stromym zboczu kamieniołomu. Na pierwszym szczycie wzgórza Kastenhofen leży rozległe zwałowisko spiętrzonych granitowych skał. Tu każdy ze skazańców zabiera szeroki głaz i schodzi w kierunku obozu.
Idą pospiesznie. Muszą. Głazy pchają ich w dół. Kamienie są ciężkie. Twardy granit gniecie boleśnie ramiona, kaleczy palce, przecina dłonie. Kapowie popędzają z wrzaskiem. Biją gumowymi wężami. Rozstawieni wzdłuż ścieżki nadludzie z automatami szydzą, śmieją się, wulgarnie urągają. Popisują się niewybrednymi dowcipami o Polsce. Każda wypowiedź upstrzona rynsztokowym słownictwem, zieje nienawiścią do wszystkich i do wszystkiego, co nie jest niemieckie. Ubrani w letnie przewiewne bluzy, z zakasanymi rękawami, prześcigają się w barbarzyństwie. Biją bykowcami. Biją każdego Polaka, Czecha, Niemca, kopią, plują. Biją po głowie, przecinają policzki. Więźniowie jęczą z bólu, krwawią, puchną. Padają pod razami. Wypuszczone z rąk głazy podcinają nogi idącym w przodzie. Sieją zamęt i spustoszenie. Więźniowie przewracają się, krzyczą. Leżących na ziemi kopią kapowie. Kopią w brzuch, w twarz, łamią żebra. Robią to samo co umundurowani twórcy nowego ładu w Europie, twórcy nowej kultury, rasowi budowniczowie ‘Wielkiej Trzeciej Rzeszy’.
Nagle suchy trzask przecina powietrze. Pada strzał, pada człowiek — więzień.
Jeden z esesmanów podszedł do więźnia […]. Z obleśnym uśmiechem polecił mu zdjąć z ramion kamień. Nawet udawał, że mu w tym chce pomóc. Potem zdjął mu z głowy bardzo delikatnie czapkę. Czapka była splamiona krwią. Z nieukrywanym obrzydzeniem odrzucił czapkę w bok. Kazał więźniowi iść po nią. Ten poszedł. Schylił się, już miał ją podnieść. Upadł, skulił się i jak kamień potoczył w dół.
Nadczłowiek pociągnął wtedy za cyngiel. Dobrze celował, głodny nie był. Zabił sprytnie, po czym uśmiechnął się. Otrzymał na pewno 3 dni urlopu”.
W takich warunkach niewolniczo pracował Narcyz. Musiał też pracować przy budowie obozu. Chory na serce — cierpiał na dławicę piersiową (łac. angina pectoris) — bez jednej nerki, przetrwał te skrajnie trudne warunki egzystencji obozowej.
Nie tylko przetrwał — dalej sprawował, na ile warunki pozwalały, posługę kapłańską, po kryjomu organizując modlitwy i nabożeństwa oraz podnosząc współwięźniów na duchu.
Po pół roku aliści, 8.xii.1940 r., przywieziono go, wraz z dziesiątkami polskich kapłanów, z powrotem do KL Dachau. Otrzymał obozowe ubranie — zwane od charakterystycznych biało–czarnych pasów „pasiakiem” — oraz tzw. winkiel: numer obozowy – 22064, który wypisano na białej taśmie, i czerwony trójkąt z literą „P”, na określenie więźnia politycznego – Polaka. Polski kapłan, sługa Boży, stawał się niczym, jedynie wpisem w niemieckich księgach ewidencyjnych…
Jako jeden z prawie dwóch tysięcy polskich kapłanów przetrzymywanych w KL Dachau niewolniczo pracował najpierw na plantacjach, a później w pończoszarni.
Najgorszy okres znęcania się nad więzionym duchowieństwem rozpoczął się pod koniec 1941 r. Było to już po tzw. „apelu pokuty” z 15.ix.1941 r., gdy polscy kapłani — wszyscy! — odmówili wpisania na tzw. listę volksdeutschów, i nie wyparli się polskości i godności kapłańskiej. W rezultacie wszyscy zmuszeni zostali do pracy ponad siły…
Ks. Narcyz i tam znosił piekło obozowe z nieprzeciętną pogodą ducha. Słynne były inicjowane przez niego Godzinki i Gorzkie Żale. Nazywano go „hetmanem duchowym”, który „pocieszał i podnosił na duchu swoim optymizmem i radosnym przyjmowaniem doświadczenia Bożego. Cieszył się sympatią wszystkich więźniów polskich”ks. Gerard Mizgalski.
„W czasie epidemii tyfusu — niespokojny w sercu swoim — ks. Narcyz Putz zbierał brać kapłańską w sypialni bloku i intonował: ‘Zacznijcie wargi nasze chwalić Pannę Świętą’. Ks. Narcyz przewodniczył, znał doskonale na pamięć tekst wszystkich ‘godzin’, a pięknym swoim basem śpiewał tak wzruszająco, że zapomnieliśmy o głodzie i tyfusie, spoglądając na niego jak na Archanioła Gabriela zwiastującego nam wielką radość i nadzieję” — wspominał ks. Gerard Mizgalski (ur. 1907, Leszno).
Inny ze świadków wspominał: „widzę dziś jeszcze staruszka maszerującego w zwartej kolumnie na plac apelowy. Był zawsze uśmiechnięty”Czesław Narocki…
W ostatnim liście do siostry (29.xi.1942 r.) dziękując za żywność, pisał (po niemiecku — tylko w takim języku wolno było więźniom pisać listy): „Niech Bóg ci wynagrodzi. To była Boża uczta” (niem. „Vergelts Gott! Das war ein Gotterfrass”).
Do Pana odszedł w KL Dachau, cierpiąc na zapalenie płuc, w rewirze (baraku) dla niezdolnych do pracy, 5.xii.1942 r. Świadek zapamiętał, że ostatnim zabiegiem w tym niemieckim „szpitalu” był dany ks. Narcyzowi zastrzyk benzynyks. Gerard Mizgalski…
Ciało spalono w obozowym krematorium.
„Ks. kan. Putz należał do pierwszego transportu więźniów polskich do Dachau. Kapłan 65–letni, wychudzony i schorzały, ale młody sercem i duchem. Przeczuwał, że nie wróci do kraju, braci swoich jednak pocieszał i podnosił na duchu swoim optymizmem i radosnym przyjmowaniem doświadczenia Bożego. Cieszył się sympatią wszystkich więźniów polskich” — wspominał ks. Gerard Mizgalski…
Po zakończeniu działań wojennych, na tablicy poświęconej Narcyzowi, umieszczono wizerunek wszy — kiedyś bowiem, gdy po powrocie z odwiedzin u biednych znaleziono takową na jego sutannie, miał powiedzieć, iż jest dla niego „najważniejszym orderem”…
13.vi.1999 r. został beatyfikowany w Warszawie przez św. Jana Pawła II (1920, Wadowice – 2005, Watykan) w gronie 108 błogosławionych polskich męczenników II wojny światowej.
Dwa lata wcześniej, 3.vi.1997 r., podczas kolejnej pielgrzymki do Ojczyzny, w czasie Mszy św. w Poznaniu, Ojciec św. przypominał nam, jakże plastycznie, czasy życia i posługi ks. Narcyza:
„Ileż to razy wiara i nadzieja narodu polskiego była wystawiana na próbę, na bardzo ciężkie próby w tym [XX] wieku, który się kończy! Wystarczy przypomnieć pierwszą wojnę światową i związaną z nią determinację tych wszystkich, którzy podjęli zdecydowaną walkę o odzyskanie niepodległości. Wystarczy przypomnieć międzywojenne dwudziestolecie, w czasie którego trzeba było wszystko budować właściwie od początku.
A potem przyszła druga wojna światowa i straszliwa okupacja w wyniku układu między Niemcami hitlerowskimi a Rosją sowiecką, który przesądził o wymazaniu Polski jako państwa z mapy Europy.
Jakże radykalnym wyzwaniem był ten okres dla nas wszystkich, dla wszystkich Polaków!
Rzeczywiście, pokolenie drugiej wojny światowej spalało się poniekąd na wielkim ołtarzu walki o utrzymanie i zapewnienie wolności Ojczyzny…”
Pomódlmy się litanią do 108 błogosławionych męczenników:
Obejrzyjmy etiudkę o polskich świętych i błogosławionych wyniesionych na ołtarze przez Jana Pawła II:
Popatrzmy na krótki film o kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bydgoszczy:
a także posłuchajmy koncertu „Ave Maria” z kościoła pw. św. Wojciecha w Poznaniu:
Popatrzmy na film o KL Dachau (po niemiecku):
Popatrzmy też na dłuższy reportaż z wizyty św. Jana Pawła II w Poznaniu, 3.vi.1997 r.:
a także posłuchajmy słów Jana Pawła II z homilii beatyfikacyjnej:
Pochylmy się nad słowami Ojca św. Jana Pawła II z homilii wygłoszonej w Poznaniu, 3.vi.1997 r.:
Popatrzmy na mapę życia błogosławionego:
Opracowanie oparto na następujących źródłach:
polskich:
norweskich:
włoskich: