Rzymskokatolicka Parafia
pw. św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
archidiecezja warszawska
tutaj ⇐ 108 polskich męczenników niemieckiej okupacji podczas II wojny światowej
bł. HENRYK HLEBOWICZ
1904, Grodno – ✟ 1941, las k. Borysowa
męczennik
patron: Wileńszczyzny, Białorusi
wspomnienie: 9 listopada
„Biała Księga” (martyrologium) duchowieństwa Polski ⇒ tutaj
Na świat przyszedł 1.vii.1904 r. w Grodnie, ówcześnie będącym stolicą guberni grodzieńskiej (ros. Гродненская губерния), zorganizowanej przez Rosjan na terenach zaborczych, tuż za granicami utworzonego w 1932 r., po powstaniu listopadowym, tzw. Królestwa Polskiego (ros. Царство Польское) — obejmującego centralną część dawnej Rzeczypospolitej i będącego integralną częścią Imperium Rosyjskiego (ros. Российская империя), którego władcą był rosyjski car.
Rodzice — Franciszek (ok. 1875 – 1940/1, Grodno) i Jadwiga z domu Chreptowicz (1880, Grodnie – 1972) — pochodzili ze starych, znanych acz zubożałych rodów szlacheckich. Ojciec pracował w grodzieńskim Banku Ziemskim (albo Chłopskim Banku Rolnym), później zaś został miejskim urzędnikiem skarbowym. Matka prowadziła warsztat krawiecki. Miał brata i dwie siostry…
W 1912/3 r. rosyjski gubernator guberni grodzieńskiej — był nim wówczas Wiktor Borzienko (ros. Виктор Борзенко) (1864, – 1932, Polska), którego kadencja w Grodnie upływała 20.xii.1912 r., albo jego następca, Piotr Bojarski (1870, Timki – 1944, Zagrzeb) — zażądał od Franciszka Hlebowicza potwierdzenia lojalności wobec władz, w ramach polityki tzw. ros. „абрусення” — czyli rusyfikacji. Władze carskie dążyły do zwiększenia ilości urzędników narodowości rosyjskiej oraz ograniczenia — a nawet eliminacji — znaczenia Kościoła Katolickiego, poprzez stosowanie rozmaitych restrykcji. Dla Franciszka owo „potwierdzenie lojalności” oznaczało z jednej strony konkretne przywileje finansowe, ale z drugiej … przejście na prawosławie.
Franciszek, w pełni świadom konsekwencji, odmówił. W rezultacie został skazany na zesłanie w głąb Rosji. Wraz z nim pojechała cała rodzina…
Stąd też nauki na poziomie szkoły podstawowej i średniej Henryk pobierał już w Orenburgu, nad rzeką Ural, tuż przy granicy z Kazachstanem, miejscu zesłania ojca.
Orenburg od początku rosyjskiego zaboru był miejscem katorgi i zesłania polskich patriotów. Położony ok. 1,500 km na południe od Moskwy, postrzegany był za teren pogranicza Europy i Azji — dla Polaka wręcz przysłowiowy „koniec świata”. Ok. 20.xi.1824 r. w tamtejszej twierdzy 12‑miesięczny wyrok ciężkiego więzienia — po 6‑tygodniowym transporcie z Wilna więzienną „kibitką” z dwoma współtowarzyszami niedoli — rozpoczął Tomasz Zan (1796, Miasota – 1855, Kochaczyn), współzałożyciel Towarzystwa Filomatów (1817 r.), założyciel Związku Promienistych (1820 r.), prezes Zgromadzenia Filaretów (1820‑3), członek Towarzystwa Szubrawców, patriotycznych polskich organizacji młodzieży, studentów i absolwentów Wilna, rozbitych przez carskie władze w 1823/4 r. (Zan wziął na siebie pełną odpowiedzialność za nie). Jednym ze skazanych w procesach był najwybitniejszy polski poeta, Adam Bernard Mickiewicz (1798, Zaosie/Nowogródek – 1855, Konstantynopol). Po zwolnieniu z więzienia w xii.1925 r., Zan w Orenburgu spędził w kolejne 13 lat jako zesłaniec, zakładając tam muzeum historyczno–przyrodnicze z kolekcją eksponatów geologicznych, odkrywając pola złotonośne — podczas wyprawy zorganizowanej za zgodą władz carskich — po wschodniej stronie łańcucha gór Ural. Do Wilna wrócił dopiero w 1841 r.…
Tam więc przyszło Henrykowi spędzić formacyjne lata. W mieście od 1847 r. istniała założona przez polskich zesłańców parafia katolicka z wybudowanym ich wysiłkiem kościołem pw. Matki Bożej Loretańskiej. W 1903 r. liczyła ok. 1,000 wiernych. Został jej parafianinem.
W Orenburgu zdał egzaminy maturalne. Ale zesłanie ojca opłacił też tyfusem, czyli durem brzusznym (łac. typhus abdominalis), powodowanym przez zarazki salmonelli, z którego ledwie uszedł z życiem…
Z zesłania więc obserwował skutki I wojny światowej. Na zesłaniu zatem doświadczył dwóch rosyjskich rewolucji: z ii 1917 r., która doprowadziła do obalenia cara; i bolszewickiej, lewackiej z x.1917 r., która wprowadziła najbardziej ludobójczy reżim w historii — m.in. w 1933 r. bolszewicy zrabowali katolikom kościół w Orenburgu i zamienili go na fabrykę obuwia…
Do Polski, do rodzinnego Grodna — położonego nad główną rzeką byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego, Niemnem — rodzina wróciła dopiero w viii.1921 r., już po odzyskaniu niepodległości przez Rzeczpospolitą w 1918 r., po zwycięskiej wojnie z Rosją w 1920 r., ukoronowanej niezwykłym zwycięstwem w bitwie warszawskiej, zwanej „cudem nad Wisłą” w 13‑25.viii.1920 r., i po zabezpieczeniu większości granic Polski. Tysiącom innych nigdy to się nie udało…
Nadszedł czas zasadniczego wyboru. Henryk wahał się. Pragnienie kształcenia w kierunku inżynierskim, w szczególności w dziedzinie górnictwa — być może pod wpływem losów wspomnianego zesłańca w Orenburgu, Tomasza Zana, który wsławił się odkryciami geologicznymi i górniczymi — zmagało się z dość nagle uświadomioną możliwością pójścia drogą powołania kapłańskiego. Złożył podanie o przyjęcie na Politechnikę Warszawską, ale je wycofał…
W miesiąc po powrocie do Polski, w ix.1921 r., Henryk zgłosił się więc do Seminarium Duchownego w Wilnie, położonym nad najdłuższym dopływem Niemna, Wilią. Pisał w liście: „Gdyby na dwa tygodnie przedtem ktoś mi powiedział, że zostanę klechą, miałby za swoje!”…
Wilno nie należało jeszcze wówczas do Polski — od 9.x.1920 r., od zajęcia przez polskie wojsko „zbuntowanego” gen. Lucjana Żeligowskiego (1865, Oszmiana – 1947, Londyn), było stolicą tzw. Litwy Środkowej, która dopiero w trzy miesiące po rozpoczęciu studiów przez Henryka, 20.ii.1922 r., decyzją swego Sejmu przyłączyła się do Polski a Wilno zostało stolicą województwa wileńskiego. Wileńskie seminarium natomiast działało do 1945 r., gdy po zajęciu Litwy przez Rosjan kolejny okupant je zlikwidował — tym razem na ponad 45 lat — i ordynariusz wileński abp Romuald Jałbrzykowski (1876, Łętów–Dębie – 1955, Białystok) zmuszony został do jego przeniesienia do Białegostoku (dziś białostoskie Wyższe Seminarium Duchowne).
Henryk seminarium ukończył w 1924, mając zaledwie 20 lat, z wynikiem celującym. Był za młody na święcenia kapłańskie, został więc skierowany na dalsze studia, tym razem doktoranckie, na Katolicki Uniwersytet Lubelski KUL (dziś im. Jana Pawła II).
Studia trwały cztery lata. Mieszkał w konwikcie (łac. convictus) księży, gdzie zaprzyjaźnił się m.in. z ks. Władysławem Emilem Korniłowiczem (1884, Warszawa – 1946, Laski). Intensywną pracę intelektualną przerwał tylko na chwilę, by 20.ii.1927 r., w Lublinie, przyjąć święcenia kapłańskie — prezbiteratu (łac. presbyter). Ordynariuszem lubelskim był wówczas bp Marian Leon Fulman (1864, Stare Miasto – 1945, Lublin), a sufraganem bp Adolf Józef Jełowicki (1863, Warszawa – 1937, Lublin). Henryk zapisał wówczas: „Tobie Ojcze, przez Syna Twojego, Pana i Przyjaciela mojego, […] oddaję siebie całego, całe życie moje z każdą jego chwilą, wszystkie zdolności i siły moje — cały czas mój i prace moje — każde niepowodzenie, smutek i cierpienie — każdą radość, wesele i powodzenie — oklaski, pochwały i wywyższenia — wzgardy, obojętności i poniżenia. Ofiaruję to wszystko i siebie całego na większą chwałę Twoją. […] Chcę żyć i pracować tylko dla Ciebie. A nawet nie chcę koniecznie żyć i pracować […], bo może każesz mi jutro zakończyć to życie […], może zechcesz, bym to życie na łożu boleści przepędził […] Nie pragnę owoców mych trudów i życia. Jestem i chcę być tylko Twoją ofiarą. Racz ją tylko przyjąć, Panie. Racz przyjąć przemienioną, oczyszczoną — przez Maryję Najświętszą. Racz ją dołączyć do ofiary Syna Twego […] za dusze, które mi powierzyłeś od wieków. Za te dusze, Panie, dzisiaj […] siebie kładę na patenę obok Syna Twego…”. Zaraz potem udał się do rodzinnego Grodna, i tam, w farnej świątyni pw. św. Franciszka Ksawerego (dziś bazylika katedralna) odprawił swoją Mszę św. prymicyjną (łac. primitiae).
Zaraz potem powrócił do Wilna i w 1928 r. obronił doktorat z teologii fundamentalnej. Swoją rozprawę „Jedność Kościoła Chrystusowego według św. Jana Chryzostoma: studjum porównawcze nauki św. Jana Chryzostoma z współczesną nauką teologji katolickiej i prawosławnej”Księgarnia św. Wojciecha, 1932 r., napisaną pod kierunkiem ks. prof. Piotra Antoniego Kremera (1878–1951), pierwszego dziekana Wydziału Teologii KUL (w latach 1918‑9 i 1929‑30), profesora teologii fundamentalnej, opublikował później w Wilnie, w 1932 r., jako dwutomowe dzieło…
Na tym nie skończyła się jego przygoda naukowa. Już rok później, w 1929 r., obronił drugą pracę doktorską, tym razem z filozofii, napisaną po łacinie: „De substantialitatae anime” (pl. „O substancjalności duszy”) — według Arystotelesa i św. Tomasza z Akwinu — na Papieskim Uniwersytecie świętego Tomasza z Akwinu (wł. Pontificia Università San Tommaso), zwanym „Angelicum”, w Rzymie.
Na gratulacje, jakie mu składano po powrocie z racji podwójnego doktoratu, miał odpowiedzieć: „Duplex doktor, triplex dureń”…
Zaraz potem decyzją abpa Jałbrzykowskiego został wikariuszem w parafii pw. Wszystkich Świętych w Wilnie, z kościołem tego samego wezwania, obok byłego klasztoru karmelitańskiego, zlikwidowanego w 1885 r. W późniejszych latach kościół, po zajęciu przez Rosjan, został w 1945 r. zamknięty, a w latach 1980. urządzono w nim … Muzeum Litewskiej Sztuki Ludowej.
Na owej placówce nie przebywał zbyt długo. W związku z pogarszającym się stanem zdrowia udał się bowiem do sanatorium w Zaleszczykach w województwie tarnopolskim, wówczas z uwagi na specyficzny, ciepły klimat, kurorcie–uzdrowisku ze wspaniałymi plażami nad Dniestrem, zwanym polskim Meranem — po rozpoczęciu okupacji w 1939 r. Rosjanie zniszczyli pensjonaty, wille, plaże, ogrody, wycięli plantacje melonów i winorośli, zburzyli barokowy ratusz na jego miejscu stawiając pomnik ludobójcy Lenina, zdewastowali kościół pw. św. Stanisława zamieniając go na magazyn nawozów i soli, stajnię oraz toaletę — gdzie zdiagnozowano gruźlicę (łac. tuberculosis).
Po powrocie z sanatorium przeniesiony został na stanowisko wikariusza przy wileńskim kościele pw. św. Franciszka i św. Bernarda. Był to były kościół bernardyński, do którego za czasów II Rzeczypospolitej, po rozwiązaniu zakonu bernardynów przez rosyjskie władze po powstaniu styczniowym, wróciło paru zakonników; po kolejnej okupacji, po II wojnie światowej, Rosjanie zamknęli kościół, cenne wyposażenie zrabowali, pozostawiając świątynię na pastwę losu i postępującej dewastacji…
Jednocześnie rozpoczął wykłady z filozofii w wileńskim Seminarium Duchownym oraz, z polecenia abpa Jałbrzykowskiego, został wykładowcą teologii fundamentalnej na wydziale teologicznym Uniwersytetu Wileńskiego im. Stefana Batorego.
Ale najbardziej znaną stroną jego ówczesnej działalności stała się praca w katolickich organizacjach akademickich. Ten „wicher w sutannie”, jak określiła go Janina Zagałowa (1913–2001), późniejszy historyk sztuki, odznaczona izraelskim medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”, był moderatorem „Sodalicji Mariańskiej (łac. Congregatio Mariana) Akademiczek”, doradcą „Iuventus Christiana” (w ramach której współpracował m.in. z ks. Edwardem Detkensem (1885, Mokotów – 1942, Hartheim) z Warszawy), kuratorem „Akademickiego Czynu Społecznego”, współtwórcą reprezentującego orientację lewicową Porozumienia Akademickich Katolickich Stowarzyszeń (tzw. PAKS) oraz cenzorem kościelnym wydawanego przez Porozumienie miesięcznika „Pax”.
Środowisko bliskie Henrykowi zachłystywało się w tamtym czasie m.in. twórczością francuskiego filozofa i teologa Jakuba (fr. Jacques) Maritain (1882, Paryż – 1973, Tuluza), szczególnie jego pojęciem „personalizmu”. Po zakończeniu działań wojennych nawiązywało doń m.in. środowisko „Tygodnika Powszechnego”. I tak wśród młodych słuchaczy i współpracowników Henryka znalazł się znany później pisarz Antoni Gołubiew (1907, Wilno – 1979, Kraków), pisarz i historyk Leon Lech Beynar, ps. Paweł Jasienica (1909, Symbirsk – 1970, Warszawa), teatrolog oraz historyk i teoretyk literatury Irena Sławińska (1913, Wilno – 2004, Warszawa) czy publicysta i polityk Stanisław Stomma (1908, Szacuny – 2005, Warszawa), i inni…
Pisywał też artykuły w prasie katolickiej (e.g. „Krzyż”): „Ewangelia kreśli liczne sylwetki ludzi wielkich, świadomych własnej wielkości. […] Tworzą oni żywy komentarz wezwania Chrystusowego »Bądźcie doskonali, jak Ojciec wasz niebieski doskonały jest«Mt 5, 48. […] Tym wezwaniem Chrystus zapoczątkował powszechny wyścig doskonałości ducha. […] Wyścig wzywający wszystkich ludzi, a o zwycięstwie decydować ma miłość. […] Meta tego wyścigu sięga nieskończoności, bo jest nią doskonałość Ojca Niebieskiego. Doskonałość mogąca dać swój odblask w nieskończonej ilości zupełnie odmiennych, indywidualnych form”„Pax”, „O chrześcijańską kulturę jutra”, Wilno, 1935 r.…
Publikował książki. W „Rozmowach Mistrza z Nazaretu”Wilno, 1936 pisał:
„Umierał z grzesznikami… ze złoczyńcami.
Towarzysze Jezusa byli skazani sprawiedliwie — byli bodaj najdalej od Boga ze wszystkich obecnych… Jednak najbliżej Krzyża!
Łotr czyni na Kalwarii wyznanie wiary. 'Ani ty się Boga boisz — odzywa się do swego współtowarzysza — gdyżeś tej kaźni podległ. Ale my sprawiedliwie, bo godną zapłatę za uczynki odnosimy, lecz ten nic złego nie uczynił'.
T o 'C r e d o' ł o t r a.
'Panie, pomnij na mnie, gdy przyjdziesz do królestwa Twego'.
T o j e g o p i e r w s z a m o d l i t w a.
»Zaprawdę mówię tobie, dziś ze mną będziesz w raju«
T o j e g o k a n o n i z a c j a.
Pierwsza kanonizacja, wyrokiem słów Mistrza z Nazaretu. Kanonizacja łotra na krzyżu. Pierwszy święty w Chrystusowym Kościele.
P i e r w s z y c u d K r z y ż a”…
Henryk pragnął nadać studenckim organizacjom rzeczywiście katolicki, oparty na Ewangelii, charakter. Zaczął wywierać wielki wpływ na młodzież. Stał się popularną i lubianą postacią w Wilnie. Żartowano, że „nawracał nawet grając w brydża”ks. Tadeusz Krahel…
Młodzież akademicka garnęła się do konfesjonału, w którym Sakramentu Pokuty udzielał młody wikariusz…
Dość niespodziewanie więc w 1935 r. doskonale zapowiadająca się kariera naukowa uległa przerwaniu. Henryk przeniesiony został na stanowisko proboszcza w parafii pw. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Trokach (dziś w granicach Litwy). Dopatrywano się w tym jakiegoś konfliktu z abpem Jałbrzykowskim — wszak był jednym z „kontrowersyjnych” księży, przyczyniających problemów hierarchii, w związku z zaangażowaniem w lewicujących organizacjach, a abp Jałbrzykowski znany był z nieprzejednanej postawy wobec innowierców — ale bardziej prawdopodobnym było, że po prostu pragnął pracy na parafii, wśród swojej owczarni. Wszak pracę doktorską, o „Jedności Kościoła według św. Jana Chryzostoma…”, poświęcił nie tylko katolickiemu ujęciu problemu, ale również prawosławnemu. Gdzie lepiej sprawdzić, zweryfikować poprawność wypracowanych wniosków niż na styku wpływów obu wielkich odnóg chrześcijaństwa, na polskich Kresach, wśród rdzennej ludności?
Abpowi Jałbrzykowskiemu miał powiedzieć: „Ekscelencjo, mnie jest zupełnie wszystko jedno, czy mam głosić Ewangelię z katedry uniwersyteckiej, czy w najbiedniejszej nawet parafii… Przetrwam mając dwa litry mleka i kęs chleba. A to wszędzie znajdę”. I dodał: „O jedno tylko Ekscelencję proszę, żeby nigdy nie zechciał mnie zaliczyć w poczet swoich kanoników czy prałatów”.
Swoim natomiast znajomym wyjaśniał: „Nie jest zadaniem głównym księdza uprawianie nauki, w tym inni go mogą zastąpić. Ale być proboszczem. Rzucam książki i idę do wiejskiej parafii”.
I poszedł, ale z Wilnem nie zerwał. Przyjaciele, których miał tam wielu, często go w Trokach odwiedzali…
Zaczęła go wszelako pochłaniać praca duszpasterska. Dał się poznać jako znakomity organizator. Wniósł ożywienie wiary, a także uspokojenie umysłów po wcześniejszych niepokojach, związanych z I wojną światową, odzyskaniem przez Rzeczpospolitą niepodległości, konfliktem politycznym między obozem piłsudczykowskim a Narodową Demokracją, który przez cały okres II Rzeczpospolitej targał Polską, i w który wplątał się poprzednik Henryka w parafii Troki, przez pewien czas będąc nawet przez władze więzionym…
Poświęcił m.in. nową figurę św. Jana Nepomucena, patrona Trok, niezwykle popularnego męczennika jedności Kościoła w czasach rozdarcia zachodniego chrześcijaństwa między Rzymem a Awinionem, autorstwa rzeźbiarza Stanisława Horno–Popławskiego (1902, Kutaisi – 1997, Sopot) z Wilna. Pierwotna rzeźba została przez rosyjskich urzędników carskich zniszczona. W czasach późniejszych ową nową, poświęconą przez Henryka, figurę Rosjanie usunęli dopiero w 1960 r. Wrzucili ją wówczas do jeziora, ale pracownicy trockiego muzeum zdołali ją wyłowić i ukryć. Na piedestał św. Jan Nepomucen wrócił w 1990 r.…
Stan zdrowia Henryka zaczął się aliści w Trokach ponownie pogarszać. Wyjechał zatem w 1938 r. na leczenie, do Rabki. Tam nie pozostał bierny, pełniąc funkcję prefekta żeńskiego gimnazjum sanatoryjnego im. św. Tereski (albo gimnazjum sióstr Nazaretanek).
Pobyt w sanatorium tylko częściowo poprawił jego zdrowie. Nie na tyle, by móc wrócić do posługi w parafii, więc w vii.1939 r. złożył rezygnację z probostwa i poprosił o przedłużenie urlopu na kolejny rok.
Udał się do Lasek, gdzie w Zakładzie dla Niewidomych pasterzował wieloletni przyjaciel, wspomniany ks. Władysław Emil Korniłowicz, silnie już wówczas związany z rozmaitymi formami działalności inteligencji katolickiej, głównie o lewicowym nastawieniu, w tym ruchami akademickimi w Wilnie, gdzie dawniej udzielał się Henryk.
Być może planował pozostać tam na dłuższy wypoczynek, ale pogarszająca się sytuacja polityczna zmieniła zamierzenia. W Laskach przebywał parę miesięcy, po czym, tuż przed wybuchem II wojny światowej, pojechał do rodzinnego Grodna.
Tam 1.ix.1939 r. zastał go wybuch wojny. Tego dnia w granice Rzeczypospolitej, bez wypowiedzenia wojny, wkroczyli Niemcy. Na podstawie osławionego porozumienia z 23.viii.1939 r. dwóch wybitnych przywódców socjalistycznych — niemieckiego, o odcieniu nazistowskim, Adolfa Hitlera (1889, Braunau am Inn – 1945, Berlin), i rosyjskiego, o odcieniu komunistycznym, Józefa Stalina (1878, Gori – 1953, Kuncewo) — i jego tajnych aneksów, od nazwisk sygnatariuszy, czyli ministrów spraw zagranicznych dwóch wspomnianych zbrodniarzy, zwanego paktem Ribbentrop–Mołotow, Niemcy do Rzeczpospolitej wkroczyli od zachodu. 17 dni później od wschodu Polskę najechali Rosjanie. Dwaj bandyci dokonali w ten sposób czwartego rozbioru Polski, uzgodnionego formalnie i podpisanego, wraz z innymi tajnymi aneksami, 28.ix.1939 r. w tzw. „traktacie o granicach i przyjaźni Rosja–Niemcy”. Rozpoczęła się II wojna światowa.
Klęska wrześniowa 1939 r. była szokiem dla wszystkich. Henryka był jej świadkiem w Grodnie. W ix.1939 r. miasto było wielokrotnie bombardowane przez Niemców. 20.ix.1939 r., zgodnie z ludobójczym rosyjsko–niemieckim porozumieniem, próbowały się doń wedrzeć rosyjskie czołgi. Nie oczekiwały trudności — „poprzedniej nocy [w mieście] wybuchła [bowiem] rebelia komunistyczno–żydowska [—] strzelano do policji, strzelano do żołnierzy, do pojedynczych osób”Brunon Hlebowicz. Oczekiwały raczej na girlandy i bramy powitalne. Tymczasem napotkały na niezwykły opór polskiego wojska, wspomaganego przez cywilnych mieszkańców miasta, m.in. harcerzy. Nierówna walka trwała dwa dni. Rosjanie posunęli się do ludobójczej praktyki przywiązywania schwytanych Polaków do czołgów i wykorzystywania ich jako tarcz. Tak zginął m.in. syn służącej, półsierota, wychowanek Zakładu Dobroczynności, 13‑letni Tadzio Jasiński (1926 – 21.ix.1939, Grodno). To m.in. o nim pisała Krystyna Krahelska (1914, Mazurki – 1944, Warszawa), dziewczyna, która dała twarz warszawskiej Syrence, poetka, autorka m.in. piosenki „Hej, chłopcy, bagnet na broń”, która zginęła w Powstaniu Warszawskim:
Powietrze jest przejrzyste,
jesień złota,
a Niemen —
błękitny.
Na mogiłę nieznanego ułana sypią się liście brzozowe…
od koszar ciągną wielkie sowieckie czołgi w pyle.
Szczęśliwy jesteś,
że ich nie widzisz —
ukołysany piosenką kul.
Bo teraz jest cicho w Grodnie i ciężej —
niż w mogile.
„Wspomnienia grodzieńskie”, Krystyna Krahelska
Grodno padło 22.ix.1939 r. Obrońcy zostali aresztowani i natychmiast, bez sądu, barbarzyńscy Rosjanie — „czerwona zaraza” — dokonali egzekucji ok. 300‑500 Polaków, w tym polskiej szkolnej młodzieży…
Nie wiadomo w jakim stopniu Henryk uczestniczył w tych wydarzeniach. Ale na pewno miał relacje z pierwszej ręki, bowiem ich aktywnym uczestnikiem był miejscowy nauczyciel, młodszy brat Henryka, Brunon Hlebowicz (1908, Grodno – 2001, Warszawa) — późniejszy członek konspiracyjnej Armii Krajowej i Szarych Szeregów (części Polskiego Państwa Podziemnego), a po zakończeniu działań wojennych autor wielu opowiadań, bajek i instrukcji harcerskich — który objął funkcję dowódcy harcerzy. Na pewno znał się z ks. Wiktorem Franciszkiem Potrzebskim (1880, Ślesin – 1944, Warszawa), dyrektorem Państwowego Liceum i Gimnazjum Męskiego im. Adama Mickiewicza w Grodnie, byłym prefektem Seminarium Nauczycielskiego — czyli szkoły nauczycieli — w Trokach, gdzie wszak sam był proboszczem, który prawd. 19.ix.1939 r., po rosyjskiej inwazji powiedział zgromadzonym w kaplicy gimnazjalnej uczniom — nawiązując do „Orląt Lwowskich”, obrońców Lwowa przez Ukraińcami i Rosjanami w latach 1918‑20 — że „teraz czas na nich, że trzeba bronić Grodna” (ks. Potrzebski zginął później w Powstaniu Warszawskim w 1944 r.). Być może poznał się z miejscowym franciszkaninem, o. Innocentym Guzem (1890, Lwów – 1940, Sachsenhausen), wychowawcą grodzieńskiej młodzieży, który później został wraz z nim wyniesiony na ołtarze…
Historia odnotowała słowa wypowiedziane xii.1941 r. przez Naczelnego Wodza, gen. Władysława Eugeniusza Sikorskiego (1881, Tuszów Narodowy – 1943, Gibraltar), który ocalałym obrońcom Grodna złożył swoistą obietnicę: „Jesteście nowymi Orlętami. Postaram się, żeby wasze miasto otrzymało Virtuti Militari i tytuł 'Zawsze Wiernego' (łac. 'Semper Fidelis')”. Do dziś tej obietnicy polskiego przywódcy nie udało się spełnić…
Po upadku Grodna Henryk powrócił na początku x.1939 r. do Wilna. Było to możliwe ponieważ oba miasta znalazły się pod okupacją rosyjską. Abp Jałbrzykowski skierował go wówczas, jako wikariusza, ponownie do kościoła pw. św. Franciszka i św. Bernarda…
Wilno, po początkowym zajęciu przez Rosjan, 26.x.1939 r. przekazane zostało wszelako Litwinom, którzy w ten sposób dołączyli do grona zaborców Polski, stając się beneficjentem — i nieformalnym współudziałowcem — wspomnianego „traktatu o granicach i przyjaźni Rosja–Niemcy” (innym takim „beneficjentem” i „współudziałowcem”, była Słowacja). Większa część archidiecezji znalazła się wszelako pod bezpośrednią okupacją rosyjską.
Henryk się nie załamał. Podjął nawet studia medyczne na jakże sobie dobrze znanym Uniwersytecie im. Stefana Batorego, który miano nadzieję będzie mógł funkcjonować normalnie. I początkowo tak rzeczywiście się wydawało. Litewskie władze dopuściły nawet do celebracji święta Niepodległości Polski 11.xi.1939 r. przez to jakże polskie miasto. Ale już 15.xii.1939 r. — w ramach przymusowej lituanizacji — okupant litewski doprowadził do zamknięcia Uniwersytetu im. Stefana Batorego.
I wówczas ujawniły się niezwykłe cechy charakteru Henryka. Słynne stało się mianowicie jego przemówienie na opłatku w Domu Akademickim w 1939 r. Świadek, Jerzy Wroński (1914, Wilno – 1998, Jelenia Góra), tak to zapamiętał: „Była to najsmutniejsza wieczerza, w jakiej uczestniczyłem. […] Po przemówieniu rektora [Uniwersytetu, Stefana] Ehrenkreutza [(1880, Łowicz – 1945, Wilno), zamordowanego w 1945 r. przez Rosjan], […] wstał zza prezydialnego stołu chudziutki ksiądz w okularach i zaczął mówić. Od pierwszych jego słów zmienił się nastrój na sali. Zaszokował on wszystkich głębokim autentyzmem. Mówił krótko. A przemówienie zakończył gestem. Wzniósł wysoko ponad głowę opłatek”. I powiedział: „Trzymam w ręku opłatek, ale wolałbym trzymać karabin. Gdy jednak zwyciężymy, niech rękę karzącą powstrzyma ręka miłości”…
W tym samym czasie — być może pod wpływem i w związku z powyższą wypowiedzią Henryka — powstała polska konspiracyjna organizacja niepodległościowa, „Akcja Ludowa”. Była jedną z kilkudziesięciu! podobnych polskich organizacji i grup konspiracyjnych w Wilnie, powstałych po rozpoczęciu okupacji litewskiej a potem rosyjskiej, które później połączyły się w ramach najpierw Służby Zwycięstwu Polski SZP, potem Związku Walki Zbrojnej ZWZ, i wreszcie Armii Krajowej AK, podporządkowując Rządowi Rzeczpospolitej Polskiej wówczas na uchodźstwie i stanowiąc część Polskiego Państwa Podziemnego. Trzon „Akcji Ludowej” stanowili dr Jerzy Dobrzański (1889, Warszawa – 1970, Wrocław) pseudonim „Maciej” — lekarz, socjalista, późniejszy okręgowy zastępca Delegata i Delegat Rządu na Kraj na obszar polskiego województwa wołyńskiego, czyli lokalny przedstawiciel Rządu Rzeczpospolitej Polskiej na uchodźstwie, kierujący pracą pionu cywilnego Polskiego Państwa Podziemnego; od 1945 r. przez następne 12 lat więzień rosyjskich ludobójczych obozów przymusowej pracy niewolniczej Gułag — i ówczesny student, wspomniany Jerzy Wroński, pseudonim „Stopa”.
Henryk, który obrał pseudonim „Bolesław Szewik”, skrótem — „bolszewik” — niejako nawiązując, zapewne przekornie, do swego lewicującego grona przyjaciół i znajomych, został jej zaprzysiężonym członkiem…
Początkowo „Akcja Ludowa” ograniczyła swą działalność do kółek dyskusyjnych. Sytuacja dramatycznie zmieniła się 15.vi.1940 r., gdy Rosjanie przejęli zbrojnie władzę — w tandemie i współpracy z Niemcami, którzy 5 dni wcześniej rozpoczęli atak na Francję i kraje Beneluxu: Belgię, Holandię i Luksemburg. Miesiąc później, 14.vii.1940 r., zaczęły się wywózki na Syberię, które objęły ok. 35 tys. mieszkańców Wileńszczyzny, głównie polskiego pochodzenia.
Deportacje na Syberię też były prawd. z Niemcami koordynowane. Kilka miesięcy wcześniej bowiem, 2.iii.1940 r. (według innych danych 20.ii.1940 r.), w istniejącym do dnia dzisiejszego pensjonacie „Pan Tadeusz” w Zakopanem, odbyła się tzw. III Rosyjsko–Niemiecka Konferencja Metodyczna, na której omawiono metody pracy operacyjnej przeciwko rodzącemu się polskiemu podziemiu. Było to już — jak wskazuje nazwa — prawd. trzecie takie spotkanie (jedno z poprzednich zaczęło się 7.xii.1939 r. i trwało tydzień). Uczestniczyli w nimi tacy wybitni specjaliści rosyjscy i niemieccy, jak niejaka Rita Zimmerman, była komendantka rosyjskiego łagru dziecięcego i kopalni złota na Kołymie, oraz Adolf Otton Eichmann (1906, Solingen – 1962, Ramli), późniejszy główny koordynator realizacji tzw. niem. Endlösung (pl. Ostateczne Rozwiązanie), czyli mordu Żydów.
Co zdecydowano — nie wiadomo — ale wiadomo, że trzy dni później, 5.iii.1940 r. w Moskwie, rosyjskie władze podjęły decyzję o wymordowaniu polskich oficerów przetrzymywanych w rosyjskich obozach, co przeszło do historii pod nazwą „zbrodni katyńskiej”. Wiadomo, że na terenach niemieckiego tworu okupacyjnego w centralnej Polsce, tzw. niem. Generalgouvernement für die besetzten polnischen Gebiete (pl. Generalne Gubernatorstwo dla okupowanych ziem polskich), czyli Generalnego Gubernatorstwa, rozpoczęła się niebawem kolejna tura eksterminacji polskiej inteligencji, tzw. niem. Außerordentliche Befriedungsaktion (pl. Nadzwyczajna Pacyfikacja), znana pod nazwą Akcji AB, będąca bliźniaczą siostrą — a raczej przedłużeniem — tzw. niem. Intelligenzaktion (pl. akcja inteligencja), niemieckiego aktu ludobójstwa polskiej elity, głównie inteligencji i polskich warstw przywódczych przeprowadzanej głównie na ziemiach polskich włączonych po najeździe w ix.1939 r. bezpośrednio do Niemiec. Objęła ona oczywiście polskie duchowieństwo…
Wraz z rozpoczęciem okupacji rosyjskiej Henryk czynnie włączył się w działalność konspiracyjną. Więcej — w kościele pw. św. Franciszka i św. Bernarda zaczął ją organizować. Został de‑facto kapelanem podziemia niepodległościowego w Wilnie.
Stał się inspiratorem — „spiritus movens” — finansowanego przez „Akcję Ludową” podziemnego wydawnictwa „Jutro Polski”, jego głównym redaktorem, organizatorem druku (głównie odbijano ją w jego mieszkaniu) i kolportażu. Pierwszy numer ukazał się w viii.1940 r. i obok konspiracyjnego organu Związku Walki Zbrojnej ZWZ „Polska w walce” szybko okazał się najważniejszym wydawnictwem polskiego podziemia w Wilnie. Do v.1941 r. ukazało się prawd. 7 numerów.
Warto pochylić się nad tematyką i zagadnieniami poruszanymi w „Jutrze Polski”:
„W pierwszym numerze ukazał się artykuł 'Bolesny policzek', w którym poddano krytyce decyzję Watykanu dotyczącą nominacji biskupa narodowości litewskiej na sufragana archidiecezji wileńskiej, w miejsce zmarłego niedawno ks. biskupa Kazimierza [Mikołaja] Michalkiewicza [(1865, Hoppeniszki – 1940, Wilno)].
W drugim numerze ukazał się artykuł wstępny 'Którędy droga do wolności?' […]. Skrytykowano w niej rektora Seminarium Duchownego ks. Jana Uszyłłę [(1871, Mieżynki – 1950, Wilno)] za to, że […] nie tylko wziął w nich udział [w zorganizowanych przez Rosjan pseudo–wyborach], ale także wydał opinię, że w związku z możliwościami represji nie można się uchylać od głosowania.
W numerze trzecim […] pod tytułem 'Gańmy niesolidarność, piętnujmy moskiewskich pachołków', zamieszczono listę nazwisk osób, które kolaborowały z okupantem.
W numerze czwartym zamieszczono artykuł 'Etyka chrześcijańska' o roli etyki w życiu społeczeństwa oraz artykuł 'Nie–Prawda Wileńska' demaskujący ukazującą się legalnie 'Prawdę Wileńską', jako organ sowieckiej propagandy. Artykuł zaczynał się od stwierdzenia, że Związek Sowiecki opiera się na trzech filarach — kłamstwie, terrorze i głodzie. W artykule ujawniono wysokość honorariów wypłacanych w 'judaszowskich srebrnikach'. W tym samym numerze znalazł się artykuł 'Do najmłodszych towarzyszy broni', opublikowany w związku z akcją wcielania młodzieży polskiej do Armii Czerwonej. Artykuł zawierał wskazówki jak Polacy mają się zachowywać w obcej służbie.
Najobszerniejszy był numer piąty, wielkanocny. Otwierał go artykuł 'Zmartwychwstanie', w którym połączono treści religijne z patriotycznymi. Autor zapowiadał w nim powstanie niebawem wolnej Polski. W tym samym numerze zamieszczono satyryczny utwór wierszowany 'Śpiew dziada wileńskiego', w którym wymieniono nazwiska kolaborantów.
W jednym z numerów ukazał się tekst 'Darwińskie banialuki', krytykujący postawę wykładowcy Uniwersytetu [im. ]Stefana Batorego, prof. Jana [Bohdana] Dembowskiego [(1889, Sankt Petersburg – 1963, Warszawa)], za nadużywanie w trakcie wykładów teorii Darwina do walki z religią”relacja członka „Armii Ludowej”, Michała Iwanowskiego „Jakuba”, w „Prasa konspiracyjna w Wilnie i Okręgu Wileńskim w latach 1939–1945: okres wrzesień 1939 – czerwiec 1941”, Jacek A. Żurawski, „Niepodległość i Pamięć” 18/2 (34), 2011, str. 55‑80.
Które z nich wyszły spod ostrego pióra Henryka trudno dziś powiedzieć, ale zasadnym jest stwierdzenie, że wszystkie mogły być przez niego inspirowane…
Henryk publikował też w konspiracyjnym piśmie dla młodzieży „…póki my żyjemy”, o formacie książkowym liczącym 4 strony (ostatni numer miał ich 6), którego do iv.1941 r. ukazały się trzy numery. Niestety prawd. nie zachował się żaden numer tego wydawnictwa…
Dodatkowo w mieszkaniu, gdzie przebywał, Henryk udzielał, zabronionych przez Rosjan, tajnych lekcji religii.
Opieka nad młodzieżą stała się zresztą jednym z jego najważniejszych zadań. W xii.1940 r. wszedł bowiem w składu powołanego przez wileńską komendanturę Związku Walki Zbrojnej ZWZ Patronatu Młodzieżowego, którego zadaniem było nadzorowanie i koordynowanie działalności młodzieży szkolnej w konspiracji.
Rosjanie zaczęli bowiem wdrażać aktywną politykę ateizacyjną młodzieży — w ramach tzw. nauczania socjalistycznego, kontynuowanego później, po pokonaniu Niemiec, w rosyjskiej republice polskiej, zwanej prl. Między innymi zmusili nauczycieli z dziećmi — i wielu robotników — do udziału w rosyjskim pochodzie pierwszomajowym w 1941 r., w trakcie którego zaborca nakazał wznoszenie antypolskich okrzyków. I wówczas, dwa dni później, 3.v.1941 r., w kościele pw. św. Jerzego, należącym do Braci Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel (łac. Ordo Fratrum Beatae Virginis Mariae de Monte Carmel), czyli karmelitów trzewiczkowych, Henryk wygłosił kazanie do młodzieży wileńskiej, w którym nie tylko jednoznacznie określił wszechogarniające zło — powiedział: „wszak Moskwa to symbol i ośrodek najzajadlejszej walki z Bogiem i wszelką religią, to symbol tyranii człowieka” — ale złożył akt ofiarowania życia Bogu za ratowanie wiary młodzieży, odrzucając jednocześnie postawę „przetrwania za wszelką cenę”, jako nieetyczną…
Działo się to w niecały miesiąc po wielkich aresztowaniach w iii‑iv.1941 r. — w wyniku wsypy — ponad 100 osób z przywództwa Okręgu Wilno Związku Walki Zbrojnej ZWZ. M.in. 13.iii.1941 r. aresztowany został komendant okręgu, płk Nikodem Sulik–Sarnowski (1893, Kamienna Stara – 1954, Londyn). Nowy komendant, ówczesny mjr Aleksander Krzyżanowski (1895, Briańsk – 1951, Warszawa) — późniejsza ofiara komunazistowskich władz prl — nakazał zawieszenie wszelkich akcji i przejście do głębokiej konspiracji.
Spowodowało to wielkie przygnębienie polskiego społeczeństwa na Wileńszczyźnie.
Bronisław Krzyżanowski (1906, Wilno – 1983, Wrocław), ps. „Bałtruk” — członek konspiracyjnej Armii Krajowej, późniejsza ofiara represji rosyjskiej ludobójczej organizacji NKWD, przez ponad 9 lat więzień systemu niewolniczej pracy przymusowej Gułag, za pomoc Żydom nagrodzony najwyższym izraelskim wyróżnieniem, orderem „Sprawiedliwego wśród Narodów Świata” — tak wspominał w „Mateczniku Wileńskim”Paryż, 1979 r.:
„Niewątpliwie był wybitnym mówcą, ale w tej chwili nie tylko to stanowiło jego siłę. Głos jego był potężny, bo zabrzmiał w WIELKIM MILCZENIU. Wilno milczące i zniewolone tłoczyło się u stóp ambony, słuchając największej osobliwości tego czasu: człowieka, który mówił to, co myśli. Jego kazanie w sobotę 3 maja 1941 roku było na miarę kazania Skargi”…
W takiej atmosferze 3.v.1941 r., w święto Konstytucji 3 Maja, w kościele pw. św. Jerzego Henryk wygłosił swoje znamienne kazanie, które nazwał „na 3 Maja po 1 Maja”. Mówił:
„…Chciałem obnażyć sumienie, by łachmany nie ukrywały prawdy. Chciałem rozdrapać może już gojące się rany, by im nie dać zabliżnić się, by ustawicznym bólem mogły przypominać winę. Chciałem wyrwać z drzemki, niebezpiecznej, narkotycznej, obudzić ducha, wskrzesić dawne i niedawne bohaterstwo…
Wiedziałem, że spotka mnie już z góry uplanowana replika. Powiedzą mi: to romantyzm, to nierozsądny, zapaleńczy idealizm. Lub rykną mi po prostu: głupiec — idiota, chce głową przebijać mur.
Otóż, nie mur chcę przebijać, ale ostrzem prawdy chcę nicować straszliwą obłudę — nie romantyzmem, lecz ciepłem słowa wydobytego z serca chcę roztopić zlodowaciały rozsądek roztropnych.
Chcę żebyście zrozumieli, że nie można bezkarnie słuchać i ulegać tym, którzy sami zakuli swoje serca i usta w kajdany wcześniej niż kajdany włożono im na ręce.
Chcę, żebyście wiedzieli, że, jeśli już dziś musicie kogoś słuchać prócz własnego sumienia, to macie prawo słuchać tylko tego, kto zdolny jest nawet ostatnim wysiłkiem zamierających już ust wydać świadectwo prawdzie” […]
To, co powiedziałem, streszczę wam raz jeszcze słowami św. Pawła, który żegnając się z Tymoteuszem, uczniem swoim, z więzienia przed męczeństwem tak do niego pisał2 Tym 3, 1‑14; 4, 6‑8:
'A wiedz to, że w ostatnie dni nastaną czasy niebezpieczne. Będą ludzie […] zdrajcy, uparci, nadęci i rozkosze więcej miłujący niźli Boga; mający wprawdzie pozór pobożności, lecz się mocy jej zapierający. I tych się chroń […] Więcej nie wskórają, albowiem ich szaleństwo jawne będzie wszystkim […] A wszyscy, którzy chcą pobożnie żyć w Chrystusie Jezusie, prześladowanie będą cierpieć. A źIi ludzie i zwodnicy pomnożą się w gorsze i błądząc w błąd wwodząc.
Lecz Ty trwaj w tym, czegoś się nauczył i co Ci powierzono, wiedząc od kogoś się nauczył […]
Bo mnie już ofiarować mają i czas rozwiązania mego nadchodzi. Potykaniem dobrym potykałem się, zawodu dokonałem, wiarę zachowałem. Na ostatek odłożony mi jest wieniec sprawiedliwości, który mi odda Pan, sędzia sprawiedliwy w on dzień, a nie tylko mnie, ale i tym, którzy miłują przyjście Jego'”…
I modlił się:
„Ty zaś Matko wszystkich ludzi
i Królowo Narodu naszego,
weź w opiekę młodzież swoją… ona bardzo biedna.
Umocnij ją.
Natchnij wiarą i męstwem.
Ochroń ją od fałszu najemników.
Udziel jej światła do rozpoznania granic dobra i zła.
I daj jej tyle siły,
by nigdy tych granic nie zatarła w swych słowach i czynach.
Ochroń ją od cierpień,
bo już cierpi wiele.
Obroń jej rodziców i tych wiernych nauczycieli,
którzy swemu wielkiemu posłannictwu nie sprzeniewierzyli się nigdy.
A,
jeśli już ofiara jest niezbędna… przyjmij ją
od tego,
komu Syn Twój nakazał dawać świadectwo prawdzie zawsze
i polecił Boga słuchać najpierw niż ludzi.
Lecz młodzież zachowaj od złego.
Poświęć ją w jedności i prawdzie.
Dozwól mieć kapłanowi tę radość,
od której nie masz większej,
gdy widzi,
że dzieci jego w prawdzie chodzą.
A Ojczyźnie naszej błogosław.
Wróć jej wolność” …
Wspomniany kościół pw. św. Jerzego, po ponownym zajęciu Wilna przez Rosjan w 1944 r., nowi okupanci zamknęli i urządzili w nim magazyn książek, a w pomieszczeniach klasztornych bibliotekę. Tak jest do dzisiaj…
Sylwetkę duchową Henryka w owych latach tak uzupełniał były profesor Uniwersytetu Wileńskiego, wybitny biolog, anatom i antropolog pochodzenia żydowskiego, Michał Reicher–Sosnowski (1888, Sosnowiec – 1973, Gdańsk): „był […] niezwykłą, wyjątkową postacią; dokoła szerzył dobro, przynosił pociechę i nadzieję. Był człowiekiem szlachetnym, odważnym, bohaterskim. Dlatego też w warunkach okupacyjnych, w jakich się znajdował, jego cenna, wyjątkowa praca nie mogła trwać długo”…
Spodziewając się aresztowania zaprzestał działalności konspiracyjnej. Zaprzestał nawet uczestnictwa w tajnych wykładach medycyny, czyli kontynuacji studiów, które podjął w 1939 r. — po zamknięciu 15.xii.1939 r. przez Litwinów Uniwersytetu im. Stefana Batorego wydziały Prawa i Nauk Społecznych, Medycyny, Humanistyczny i Matematyczno–Przyrodniczy nie zakończyły działalności, przenosząc się do podziemia. Ten wysiłek, określany mianem „tajnego nauczania”, to jeden z najwspanialszych wyrazów naszego polskiego trwania, zupełnie unikalny w historii świata…
Ale się nie ukrywał, wręcz przeciwnie. W czasie czwartej, wielkiej ludobójczej deportacji Polaków na Syberię w v‑vi.1941 r. — Rosjanie wywieźli wtedy ok. 85,000 naszych rodaków — pomagał wywożonym. Gdy udzielał absolucji kilku deportowanym wileńskim siostrom urszulankom szarym — ze Zgromadzenia Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego (łac. Congregatio Sororum Ursulinarum a Sacro Corde Iesu Agonizantis – USJK) — odpędzany przez rosyjskich konwojentów–oprawców powiedzieć miał im po rosyjsku: „dzisiaj nas, jutro was”. Najdosadniej charakter rosyjskiej cywilizacji określił 15.vi.1941 r., mówiąc z ambony: „Takiego barbarzyństwa nie znają jeszcze dzieje ludzkości. Bo zrozumiałym byłoby, gdybym ja gnił w więzieniu, gdyby zabrano mężczyzn, zdolnych do noszenia broni, ale komu potrzebna jest samotna 70‑letnia staruszka? Co złego może komuś zrobić?”…
Pewnie aresztowanie było tylko kwestią czasu, ale tydzień później, 22.vi.1941 r. nastąpiła dramatyczna zmiana sytuacji. Tego dnia — gdy Henryk przebywał wraz z młodzieżą w pobliskiej Kalwarii Wileńskiej, ok. 6 km od centrum miasta — skończyła się przyjaźń niemiecko–rosyjska, choć do ostatniego dnia, na znak lojalności, Rosjanie wysyłali Niemcom całe pociągi wyładowane surowcami naturalnymi. Niemcy zdecydowali się na atak. Rozpoczęła się wojna między oboma okupantami. Już dwa dni później do Wilna, po panicznej ucieczce Rosjan — zdążyli jeszcze dokonać masowego mordu więźniów wileńskich oraz kilku innych więzień Wileńszczyzny, w ramach ludobójczego planu określanego jako masakry więzienne 1941 r. — wtargnęli Niemcy.
Niemcy szybko podbili nie tylko tereny II Rzeczypospolitej od 1939 r. pozostające pod zaborem rosyjskim, ale posunęli się daleko na wschód. Podbili tereny należące dawniej do I Rzeczpospolitej Obojga Narodów, zamieszkałe przez setki tysięcy Polaków, którzy w rezultacie II rozbioru Polski w 1793 r. znaleźli się pod zaborem rosyjskim. Tysiące Polaków, którzy przetrwali na tych ziemiach nie tylko podczas zaborów, ale również w pierwszych dziesięcioleciach XX w., pozostawieni na mocy kończącego wojnę polsko–rosyjską lat 1919‑21 traktatu ryskiego, podpisanego 18.iii.1921 r. w Rydze, stronie rosyjskiej. Tysiące Polaków, którzy przeżyli pierwsze w XX wieku ludobójstwo Polaków przeprowadzone przez rosyjskie komunistyczne władze — wedle zachowanych dokumentów ludobójczej rosyjskiej organizacji NKWD w latach 1937‑8 skazano 139,835 Polaków, z czego zamordowano bezpośrednio 111,091 z nich, a 28,744 skazano na pobyt w rosyjskich obozach niewolniczej pracy przymusowej, czyli łagrach należących do struktury Gułag.
Henryk nie miał złudzeń. Zaraz po niemieckim ataku miał powiedzieć: „zaczynamy nową epokę, być może cięższą niż wszystko, cośmy dotąd przeszli”. Natomiast 8.ix.1941 r., w święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, sprecyzował swoje obawy: „Dwa są tylko rozwiązania — albo ten świat, którego symbolem była Najświętsza Panna, albo — nadczłowiek Nietzschego. Nadczłowiek, który nie zna litości, a tylko siłę, który gardzi wszystkim co słabe i potrzebuje pomocy, który niszczy i zgładza wszystko, co nie jest równie mocne jak on”.
Odpowiedź na pytanie, co w takiej sytuacji czynić, znalazł szybko.
Na zajętych terenach nastało — chwilowe! — zelżenie terroru. Nastąpiło wielkie ożywienie religijne. Szczególnie na tzw. Mińszczyźnie, w okolicach Mińska, gdzie po wejściu Niemców natychmiast otwierano zamknięte przez Rosjan kościoły i remontowano je.
I domagano się kapłanów. Domagano się świętych sakramentów…
Abp Jałbrzykowski skierował wówczas, w ramach tzw. „wyjazdów misyjnych”, szereg księży na te tereny. Z Wilna pierwszym ochotnikiem był Henryk. Przed wyjazdem mówił: „Powtarzam za św. Pawłem: żyć dla mnie, to Chrystus, a umrzeć dla Niego, to szczęście wieczne! I to jest nasza siła ludzi wierzących w Chrystusa, czego pozbawieni są ludzie niewierzący”…
22.ix.1941 r. wyjechał do XVII‑wiecznej parafii pw. św. Dominika w miasteczku Chotajewicze, ok. 190 km na wschód od Wilna i ok. 70 km na północ od Mińska. Posługiwał także w założonej również w XVII w. parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny we wsi Korzeń oraz XVIII‑wiecznej parafii pw. św. Michała Archanioła we wsi Okołowo — obie w odległości ok. 15 km od Chotajewicz. Garnęły się do niego tłumy ludzi. Wprost nie nadążał z posługiwaniem: chrzcił, spowiadał, udzielał Komunii św., błogosławił małżeństwa, głosił kazania — najpierw po rosyjsku, dla Białorusinów, ale gdy okazało się, jak wielu Polaków zamieszkuje okolice, wprowadził dwujęzyczne nabożeństwa. Gdy kończył pracę w jednej parafii, odprowadzano go — tłumnie, procesjonalnie — do drugiej…
Którejś niedzieli pojechał do wspomnianej wsi Korzeń. Jak pisał w szczęśliwie zachowanym liście towarzyszący mu od początku ks. Aleksander Lubecki (1906, Białystok – 1942, Wilejka), później również zamordowany — przez Niemców — prawd. w więzieniu w Wilejce: „[…] tam spotkaliśmy się z tem, co przeszło nasze oczekiwania. Momentalnie cała wieś zbiegła się na spotkanie. Co za szczęście widać było w oczach tych ludzi, że kapłan stanął przed ich kościołem! Oni 24 lata nie mieli kapłana, a kościół był zamieniony na skład towarów”…
Duszpasterzowanie w języku polskim zraziło jednak do Henryka nacjonalistycznych Białorusinów, przez wieloletnią rosyjską dyktaturę nastawionych antykatolicko i antypolsko, którzy w ramach Białoruskiej Policji Pomocniczej (niem. Weißruthenische Hilfspolizei, Schutzmannschaften), zaczęli kolaborować z Niemcami. Zwrócili uwagę niemieckiego okupanta na gorliwego kapłana.
Ci po prostu odwrócili wzrok dając Białorusinom zielone światło. I już po półtorej miesiąca duszpasterskiej posługi, na początku xi.1941 r. — zdążył jeszcze na kilka dni powrócić do Wilna, na imieniny matki (16.x.), opowiedzieć o entuzjaźmie wiernych od lat pozbawionych kapłana, i przywieźć ze sobą do Chotajewicz kilka dewocjonaliów i polskie książki, których również miejscowi Polacy przez dziesięciolecia byli pozbawieni — został przez białoruską policję wezwany na posterunek we wsi Pleszczenice, ok. 7 km na wschód od Chotajewicz. 7.xi.1941 r. odprawił Mszę św. w kościele w Okołowie i przez zakrystiana, niejakiego Piotra Tarasewicza, został zawieziony do Pleszczenic. Następnego dnia został stamtąd wywieziony do położonego nad rzeką Berezyną, oddalonego o ok. 60 km na wschód, Borysowa.
Wspomniany powyżej Brunon Hlebowicz, dwa tygodnie po męczeństwie Henryka, swego starszego brata, pojawił się w Borysowie. Rozmawiał z osobami, które były świadkami ostatniego dnia życia kapłana. Jedna z nich, lekarka, niejaka dr Helena Kasperowicz, udała się 9.xi.1941 r. ze sprawami służbowymi na posterunek kolaboracyjnej Białoruskiej Policji Pomocniczej, zarządzany — według niektórych relacji — przez jakiegoś Niemca. W gabinecie zastępcy naczelnika, niejakiego Kowalewskiego, ujrzeć miała Henryka.
Pytał po rosyjsku:
— „Kiedy ze mną skończycie?”
Usłyszeć miał w odpowiedzi:
— „Dziś o piątej”…
Nie przyjmował ofiarowanych posiłków…
O 1720 rzeczywiście pod posterunek nadjechał samochód. Wyprowadzono Henryka, załadowano na wóz i odjechano — poza Borysów…
Ani miejsca zbrodni, ani tym bardziej miejsca pochówku i złożenia doczesnych szczątek Henryka, do dziś nie udało się ustalić. Ale samochód zapewne zbyt daleko nie odjechał — oszczędność paliwa — i wkrótce się zatrzymał. Odprowadzono go pewnie trochę od drogi, w głąb jakiegoś lasu — by ktoś przypadkowy a dociekliwy, idący drogą, czegoś później nie zauważył i czegoś nie odkrył. I tam ów kapłan, „płomienne serce” — jak określił go jego spowiednik, ks. Władysław Tołłoczko (1887, Grodno – 1942, Wilno) — został przez Białorusinów zamordowany…
Osiągnął „metę wyścigu do nieskończoności, […] [do] doskonałości Ojca Niebieskiego”, jak przed laty sam określił cel swojego życia…
W Borysowie Brunon Hlebowicz dowiedział się także, że na posterunku Henryk napisał list do matki i prosił białoruskiego zastępcę naczelnika o dostarczenie go adresatce. Matka czekała na ów list do śmierci — w 1972 r. Nie dotarł…
13.vi.1999 r. św. Jan Paweł II włączył go, w gronie 108 polskich męczenników II wojny światowej, w poczet błogosławionych Kościoła Katolickiego. Wśród nich był też wspomniany ks. Edward Detkens, był też kapłan Grodna, o. Innocenty Guz…
Parę lat wcześniej, podczas swej pielgrzymki do krajów bałtyckich, 5.ix.1993 r. w Wilnie, św. Jan Paweł II powiedział (po polsku):
„'Wy […] jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem [Bogu] na własność przeznaczonym'1 P 2 9.
Bóg wezwał was 'do przedziwnego swojego światła' w Jezusie Chrystusie, abyście ogłaszali 'dzieła Jego potęgi'por. l P 2, 9.
Ta 'potęga' — moc Boga żywego objawiła się w waszych dziejach. Objawiła się w tych trudnych czasach, w dziejowych doświadczeniach Litwy, w cierpieniach, zsyłkach i więzieniach, w katorgach i męczeństwie tylu synów i córek waszej ziemi.
Ci wszyscy wasi rodacy dzisiaj są pośród nas. Oni są z nami w mocy Ducha Bożego. I wołają tak jak psalmista:
'Boże naszych ojców […]. Przywróć nam radość z Twojego zbawienia i wzmocnij nas duchem ochoczym!'por. Ps51 [50] 14.
Tak wołają, gdy przemieniły się czasy udręki i wasza ojczyzna wróciła na drogi wolności. Ogromnie jej przeto potrzeba tego 'wzmocnienia duchem ochoczym'.
Trzeba duchowych narodzin.
To, co przed wiekami zapoczątkował chrzest, musi się stać zaczątkiem duchowego odrodzenia każdego i wszystkich…”
Symboliczny grób Henryka znajduje się w Laskach pod Warszawą.
O Henryku pisał m.in. najwybitniejszy być może polski prozaik XX w., z powodów politycznych programowo zamilczany nie tylko za czasów komunazistowskiego prl, ale również współcześnie, Józef Mackiewicz (1902, Sankt Petersburg – 1985, Monachium) w swym wielkim dziele „Nie trzeba głośno mówić”:
„[Niemiecki twórca najważniejszych teorii rasistowskich narodowego socjalizmu, minister Niemiec do spraw okupowanych terytoriów wschodnich, Alfred ]Rosenberg [(1893, Rewel – 1946, Norymberga)] zaraz po […] audiencji [u niemieckiego przywódcy, Adolfa Hitlera (1889, Braunau am Inn – 1945, Berlin)] porozumiał się z [Reinhardem] Heydrichem [(1904, Halle – 1942, Praga)], szefem państwowego [niem. Reichssicherheitshauptamt RSHA, czyli pl. Głównego] Urzędu bezpieczeństwa [Rzeszy] SS, prosząc go o natychmiastowe przecięcie misyjnej akcji katolickiej na terenie Ostlandu, [czyli niem. Reichskommissariat Ostland (pl. Komisariat Rzeszy Wschód), ]zwłaszcza na Białorusi […]
[Inicjatywę przerwano i wielu kapłanów zamordowano. ]W taki to sposób zginął [Henryk Hlebowicz, ]jeden z najodważniejszych księży, nieustraszony też za czasów bolszewickich, o którym ludzie opowiadali w tamtą okupację legendy. Delegowany teraz na wschód do pracy misyjnej, już nie powrócił”„Nie trzeba głośno mówić”, 1969 r.…
Warto uściślić, że wśród kapłanów, którzy udali się na wschód, by posługiwać wśród tych, którzy przeżyli „operację polską”, czyli wspomniane powyżej rosyjskie ludobójstwo na Polakach, pozostawionych na mocy traktatu ryskiego poza granicami Rzeczpospolitej, znaleźli się kapłani archidiecezji wileńskiej (oprócz Henryka także e.g. ks. Józef Bielawski (1885, Wojdaty – ok. 1955, łagier KrasŁag), ks. Aleksander Lubecki (1906, Białystok – 1942, Wilejka), ks. Karol Lubianiec (1866, Stamierowszczyzna – 1942, Wilejka)) ale i pińskiej (bł. ks. Mieczysław Bohatkiewicz (1904, Krykały – 1942, las Borek), ks. Dionizy Malec (1909, Lembówka – 1941, Mińsk), ks. Kazimierz Rybałtowski (1909, Iszkołdź – 1943, Kamień)), marianie (bł. o. Jerzy Kaszyra (1904, Aleksandrowo – 1943, Rosica), bł. o. Antoni Leszczewicz (1890, Abramowszczyzna 1 – 1943, Rosica)), jezuici (o. Antoni Światopełk–Mirski (1907, Sankt Petersburg – 1942, Mińsk)) i salezjanie (o. Izydor Marciniak (1898, Krystianowo – 1942, Borowe), o. Władysław Wieczorek (1903, Turzyczka – 1942, las Borek)); Polacy ale i kilku Białorusinów (e.g. ks. Stanisław Glakowski (1896, Porozów – 1941, Mińsk), ks. Wincenty Godlewski (1886, Szurycze – 1942, Mały Trościeniec)). Wielu zginęło, jak pisał Mackiewicz — jeśli nawet nie poza granicą ryską, to po powrocie do stron macierzystych: wygląda to nawet tak, jakby Niemcy ich specjalnie wyławiali i mordowali. Jeden zginął po klęsce niemieckiej, w rosyjskich obozach koncentracyjnych, zesłany tam za „współpracę z polską partyzantką” (ks. Józef Bielawski).
W książce „Wiek klęski” o Henryku wspominał także wybitny publicysta Wiktor Trościanko (1911, Wilno – 1983, Denia), po wojnie wieloletni dziennikarz mającej swą siedzibę w Monachium polskiej rozgłośni Radio Wolna Europa.
W latach 90‑tych ubiegłego stulecia obok kościoła pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Borysowie (po oddaniu go w ręce katolików — do 1989 r. bowiem Rosjanie prowadzili w nim kino, a potem zamienili na halę sportową) postawiono krzyż upamiętniający jego męczeńską śmierć…
Natomiast w Trokach, gdzie spędził kilka lat życia, nie ma dziś nawet śladu jego obecności i posługi w tym miejscu. Litwini, nawet księża katoliccy, nie chcą o nim pamiętać…
Pomódlmy się litanią do 108 błogosławionych męczenników:
Obejrzyjmy etiudkę o polskich świętych i błogosławionych wyniesionych na ołtarze przez Jana Pawła II:
Popatrzmy na film o Trokach:
Obejrzyjmy dwa programy o obronie Grodna w ix.1939 r.:
„Protektorat Litwa” — popatrzmy też na program poświęcony litewskiej okupacji Wilna:
Posłuchajmy słów Jana Pawła II z homilii beatyfikacyjnej:
Pochylmy się nad słowami Ojca św. Jana Pawła II z 13.vi.1999 r. w Warszawie:
oraz jego homilią z 5.ix.1993 r. wygłoszoną w Wilnie:
Popatrzmy na mapę życia błogosławionego:
Opracowanie oparto na następujących źródłach:
polskich:
norweskich:
włoskich:
innych: