Rzymskokatolicka Parafia
pod wezwaniem św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
m. i gm. Konstancin-Jeziorna
powiat Piaseczno
27 greckokatolickich męczenników totalitaryzmów
tutaj
bł. ALEKSANDER ZARYCKI
1912, Bilcze – ✟ 1963, Dołynka
prezbiter, męczennik
patron: zesłańców, Kazachstanu, Ukrainy
wspomnienie: 30 października
wszyscy nasi święci
tutaj
Aleksander (Aleksy) (ukr. Олексій) Zarycki (ukr. Зарицький) urodził się w 17.x.1912 r. w Bilczach (ukr. Більче), wsi położonej ok. 20 km na północ od miasta Stryj, ok. 30 km na wschód od Drohobycza i ok. 60 km na południe od Lwowa, ówcześnie należących do Królestwa Galicji i Lodomerii (niem. Königreich Galizien und Lodomerien), od 1772 r. wchodzącego w skład zaborczego cesarstwa austro–węgierskiego.
Ojciec, Wasyl (ukr. Василь) (1886 – 1963, Bilcze), był kantorem w miejscowym kościele parafialnym, matka, Maria (ukr. Марія) z domu Isykowa (ukr. Ісиков) (1895 – 1955, Bilcze) prowadziła dom. Miał pięcioro rodzeństwa.
Rodzina należała do archieparchii lwowskiej Kościoła katolickiego obrządku bizantyjsko–ukraińskiego (ukr. Українська Греко—Католицька Церква), zwanego w Polsce często — w każdym wypadku niezbyt precyzyjnie — Ukraińskim Kościołem greckokatolickim, Kościołem unickim albo Kościołem grecko–rusińskim, który w wyniku tzw. unii brzeskiej, zawartej w latach 1595‑6 w Brześciu Litewskim, uznał papieża za głowę Kościoła i przyjął dogmaty katolickie, zachowując aliści bizantyjski ryt liturgiczny.
I w tym rycie przyjął, prawd. we wspomnianym drewnianym kościele parafialnym pw. św. Kosmy i Damiana (ukr. святих Кузьми і Дем'яна), sakrament chrztu św.
Wykształcenie zdobywał już w niepodległej Rzeczypospolitej…
W latach 1922‑31 kształcił się w Państwowym Gimnazjum nr 1 im. Józefa Piłsudskiego w Stryju, wówczas powiatowym mieście najdalej na południe wysuniętego województwa Rzeczypospolitej — stanisławowskiego. W gimnazjum ok. 450 uczniów chodziło do klas polskich — głównie dzieci rzemieślników, kupców i urzędników, deklarujących się w ok. ¾ jako narodowości polskiej, w ¼ narodowości żydowskiej i tylko w nielicznych przypadkach narodowości ruskiej — a trochę ponad 300 do klas „utrakwistycznych”, dwujęzycznych — głównie dzieci włościańskie i urzędnicze, deklarujące się jako narodowości rusińskiej–ukraińskiej. Uczniowie klas polskich byli głównie religii rzymskokatolickiej (ok. 250) i mojżeszowej (ok. 200), natomiast uczniowie klas „utrakwistycznych” w znamienitej większości religii greckokatolickiej (ponad 300).
Aleksander uczył się w klasie „utrakwistycznej”.
W 1931 r. zdał egzamin dojrzałości (matura).
Nastąpiło powołanie. Zapukał wówczas do bram Greckokatolickiego Seminarium Duchownego we Lwowie — powstałego w 1893 r. w wyniku podziału dawnego Greckokatolickiego Seminarium Generalnego. Został przyjęty.
Wykłady teologii odbywały się w powstałej w 1928 r. lwowskiej Greckokatolickiej Akademii Teologicznej. Jej rektorem był Józef Slipyj (1892, Zazdrość – 1984, Rzym, późniejszy metropolita greckokatolickiej archieparchii lwowskiej i kardynał, a wśród wykładowców znajdowali się Mikołaj Konrad (1876, Strusów – 1941, Stradcz) i Andrzej Iszczak (1887, Mikołajów — 1941, Sychów k. Lwowa) (absolwent zresztą tego samego gimnazjum w Stryju, co Aleksander).
28‑29.iv.1935 r. przyjął święcenia diakońskie. Już wówczas powziął decyzję o pozostaniu w celibacie, co w kościele greckokatolickim nie było bynajmniej normą. Święcenia kapłańskie natomiast przyjął 7.vi.1936 r. w katedrze pw. św. Jura we Lwowie. Udzielił mu ich metropolita lwowski abp Andrzej Szeptycki (1865, Przyłbice – 1944, Lwów).
Został greckokatolickim kapłanem.
„Odznaczał się wielkimi przymiotami duchowymi: głęboką pobożnością, łagodnością i pogodą ducha. Zawsze radosny, wesoły wręcz, gotowy do pracy. Nie dziw zatem, że podczas studiów zwracał na siebie uwagę duchowym życiem i należał do najlepiej przygotowywanych od strony duchowej seminarzystów.
Zamierzano go powołać, jako kapłana, na stanowiska ojca duchowego niższego seminarium (gimnazjum) ale słabe zdrowie sprawiło, że wysłano go do wiejskiej parafii” — wspominał Józef Slipyj (1892, Zazdrość – 1984, Rzym, ówczesny rektor seminarium lwowskiej, późniejszy metropolita greckokatolickiej archieparchii lwowskiej i kardynał…
Przez następne lata duszpasterzował więc w wioskach archieparchii lwowskiej.
Najpierw przez rok był wikariuszem w jednej z najuboższych parafii Stynawa Niżna (ukr. Нижня Стинава), w rodzinnych stronach, ok. 25 km od Stryja.
Następnie w 1937 r. został proboszczem w parafii Strutyn (ukr. Струтин), ok. 6 km od Złoczowa i ok. 75 km na wschód od Lwowa, gdzie założył ochronkę dla dzieci oraz spółdzielnię rolniczą — zajmującą się głównie gromadzeniem i dysponowaniem pozyskiwanym mlekiem — dla miejscowych chłopów.
Przyszło mu duszpasterzować w czasach, gdy w wyniku dokonanego przez niemieckiego i rosyjskiego agresora IV rozbioru Rzeczypospolitej i rozpoczęcia II wojny światowej Lwów i okolice zajęte zostały w ix.1939 r. przez zaborczą Rosję.
Po rozpoczęciu rosyjskiej okupacji kontynuował działalność duszpasterską. Gdy Rosjanie zabronili nauczania religii w szkole zorganizował sieć mieszkań, w których dzieci mogły poznawać prawdy wiary. Udostępnił także swoje mieszkanie…
Przyjaźń niemiecko–rosyjska trwała aliści tylko niecałe dwa lata. 22.vi.1941 r. dwaj agresorzy skoczyli sobie do gardeł: niemiecki okupant zaatakował rosyjskiego sojusznika i rozpoczęła się niem. Unternehmen Barbarossa (pl. Operacja Barbarossa).
Lwów i okolice włączone zostały wówczas do tzw. Generalnego Gubernatorstwa — precyzyjniej niem. Generalgouvernement für die besetzten polnischen Gebiete (pl. Generalne Gubernatorstwo dla okupowanych ziem polskich) — niemieckiego quasi–państewka na terenach centralnej Polski.
Ów cichy, pokorny kapłan pozostawał jakby na uboczu kataklizmów, które wokół niego — we Lwowie i okolicach, na całej zachodniej Ukrainie — niszczyły wielowiekowe podstawy współistnienia wielu narodowości: kataklizmu wywołanego przez zmieniających się okupantów — rosyjskiego, niemieckiego i znów rosyjskiego — oraz kataklizmu ukraińskiej zbrodniczej nienawiści wobec Polaków, powstałej na fundamencie niepodległościowych dążeń przesyconych nazistowskimi i faszystowskimi koncepcjami rasowymi, która w sposób niesłychanie okrutny objawiła się w trakcie tzw. ludobójstwa wołyńskiego. Był w swej posłudze kapłańskiej przykładnym duszpasterzam, zanurzonym w modlitwie, a w swych homiliach skupiającym się na wyłącznie na cierpiącym Jezusie Chrystusie, Eucharystii i Bogarodzicy…
O ile pierwsze dwie okupacje: rosyjska lat 1939‑41 i niemiecka lat 1941‑44, nie wpłynęły znacząco na zewnętrzny charakter jego posługi — choć wielu duszpasterzy zginęło w ich trakcie w więzieniach, szczególnie rosyjskich — to wszystko uległo zmianie po wygonieniu w 1944 r. Niemców i rozpoczęciu kolejnej rosyjskiej okupacji. Prawie natychmiast rozpoczęły się bowiem prześladowania Kościoła katolickiego obu obrządków, łacińskiego i bizantyjsko–ukraińskiego, które miały już niedługo ogarnąć i w rezultacie pochłonąć także i jego…
11.iv.1945 r. zatrzymani zostali wszyscy biskupi greckokatoliccy przebywający na terenach przedwojennej Rzeczypospolitej, okupowanych bezpośrednio przez Rosjan. Byli to: były rektor seminarium i nowy metropolita archieparchii lwowskiej, wspomniany abp Józef Slipyj; były ordynariusz diecezji kanadyjskiej, wikariusz generalny (łac. protosyncellus) kapituły metropolii lwowskiej, bp Nicetes Budka (1877, Dobromirka – 1949, Karadżar); ordynariusz eparchii stanisławowskiej, bp Grzegorz Chomyszyn; sufragan eparchii stanisławowskiej, bp Jan Łatyszewski (1879, Bohorodczany – 1959, Stanisławów); oraz były egzarcha Wołynia, Podlasia i Polesia, bp Mikołaj Czarnecki (1884, Siemakówka – 1959, Lwów). Wszyscy oni, poza abpem Slipyjem, zmarli w rosyjskich obozach koncentracyjnych lub z powodu poniesionego uszczerbku na zdrowiu bezpośrednio po uwolnieniu.
8–10.iii.1946 r., na tzw. pseudosoborze lwowskim, nigdy nie uznanym przez Stolicę Apostolską, Rosjanie, za pomocą apostatów, „formalnie” zlikwidowali Kościół katolicki obrządku bizantyjsko–ukraińskiego — czyli odmówili mu prawa do istnienia — rabując jego własność i wcielając jego struktury do Rosyjskiej Cerkwii Prawosławnej. Ukraiński Kościół greckokatolicki na wschód od Bugu istniał odtąd już tylko w podziemiu…
I wówczas Aleksander aresztowany został po raz pierwszy. Odmówił bowiem przejścia na prawosławie. Nie zgodził się na apostazję.
Spodziewał się zatrzymania. Parafianom pozostawiał słowa otuchy i nakazu: „Rodzice — nie zdradźcie waszej wiary!”. I dodawał: „Jeśli taka jest wola Boża — jestem gotów!”…
I aresztowany został. Zatrzymującym go agentom rosyjskiego zbrodniczego NKWD (w praktyce następcy tej organizacji — MWD) miał rzec: „Jeśli chodzi wam o moje ciało to możecie mnie zastrzelić. Jeśli o duszę — tej wam nie oddam”…
Zamknięto go w więzieniu w Złoczowie — mieście najbliższym jego parafii w Strutyniu — zlokalizowanym w byłym zamku, wybudowanym w latach 1634‑6 przez Jakuba Sobieskiego (1591, Żółkiew – 1646, Żółkiew), ojca króla Jana III Sobieskiego (1629, Olesko – 1696, Wilanów). Już podczas pierwszej okupacji lat 1939‑41 Rosjanie wykorzystywali zamek jako więzienie, a jego ówczesnych więźniów wymordowali w ramach masakr po niemieckim najeździe 22.vi.1941 r. (zamordowano tam wówczas ok. 650 Polaków, Żydów i Ukraińców)…
Nawet w więzieniu nie zaprzestał nauczania. Tym razem lekcji udzielał więźniom…
Po 6 miesiącach został aliści zwolniony.
Wówczas — jeszcze w 1946 r. — Aleksander został proboszczem parafii Rzęsna Ruska (ukr. Рясне–Руське), po zachodniej stronie Lwowa, ok. 13 km od jego centrum, obsługując także sąsiednią parafię Rzęsna Polska (ukr. Рясне–Польське).
Tam rok później, 10.x.1947 r., został ponownie przez Rosjan aresztowany.
Więziony był we Lwowie, prawd. w więzieniu „przy Łąckiego”…
W kapturowym procesie 29.v.1948 r. skazany został na 8 lat niewolniczej pracy przymusowej w rosyjskich obozach koncentracyjnych sieci ludobójczego archipelagu — stosując późniejsze określenie spopularyzowane przez rosyjskiego pisarza Aleksandra Sołżenicyna (1918, Kisłowodzk – 2008, Moskwa) — Gułag.
Karę odbywać miał w jednym z obozów koncentracyjnych TajszetŁagu, niedaleko Irkucka, na dalekiej wschodniej Syberii. W okolicach Tajszetu, jednej ze stacji kolei transsyberyjskiej, funkcjonował bowiem szereg łagrów Gułag‑u — m.in. obozy OzierŁag i AngarŁag — w których więźniowie pracowali m.in. przy wyrębie lasów…
Stamtąd przewieziony został z powrotem, na zachód, do kompleksu specjalnych obozów koncentracyjnych (ros. Особые лагеря МВД) — konkretnie bozu nr 3 DubrawŁag — w okolicy miejscowości Jawas w republice Mordowia, w europejskiej części rosyjskiego imperium, przeznaczonego głównie dla więźniów politycznych.
Następnie przetransportowano go znów na wschód, najpierw prawd. do Kemerowa (centrum kilku obozów koncentracyjnych niewolniczej pracy przymusowej), a potem do jednego z obozów koncentracyjnych w ramach sieci OmŁag, niedaleko środkowo syberyjskiego miasta Omsk. W tamtejszych obozach przetrzymywano m.in. wielu Polaków wywiezionych z okupowanych przez Rosjan ziem…
Tam przetrzymywany był do śmierci zbrodniczego przywódcy rosyjskiego, Józefa Stalina (1878, Gori – 1953, Kuncewo). 31.xii.1954 r. został zwolniony, ale bez prawa powrotu do rodzinnych stron — czyli karę niewolniczej pracy przymusowej w obozach koncentracyjnych zamieniono mu na karę zesłania.
Od 11.i.1955 r. odbywał ją w Karagandzie w Kazachstanie, wówczas jednej z republik państwa rosyjskiego. Tam Rosjanie utworzyli centrum wydobycia węgla kamiennego, dostarczającego surowiec dla przemysłu w Regionie Uralskim, jednego z dwóch największych przemysłowych okręgów ekonomicznych Rosji, i potrzebowali niewolniczej siły roboczej. Tysiące więźniów, m.in. z Ukrainy, odbywało więc tam swoje „kary”…
Tam też, w swoistym „areszcie domowym”, ostatnie lata swej „kary” odbywał Aleksander.
Rozpoczął wówczas intensywną pracę misjonarską wśród tamtejszych zesłańców i więźniów — katolików. Odprawiał Msze św. w prywatnych domach, przy kopalniach nr 17, 19, 47, 49, 20. Było to możliwe dzięki początkowemu zelżeniu reżimu po śmierci Stalina.
10.iv.1956 r. został formalnie zwolniony. Mógł wrócić na Ukrainę ale pozostał w Karagandzie. Pracując jako stróż przy jednej z budów zorganizował w malutkim pomieszczeniu barakowym kapliczkę. Przychodziło do niej nieraz 60‑70 osób…
Wiosną 1957 r. przyjechał jednak na Ukrainę. Tam spotkał się z o. Bazylim Wełyczkowskim (1903, Stanisławów – 1973, Winnipeg), członkiem Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela (łac. Congregatio Sanctissimi Redemptoris — CSsR), czyli redemptorystą, byłego igumena (gr. ἡγούμενος) — czyli przeora — monastyru (pl. klasztoru) w Tarnopolu, w II Rzeczypospolitej stolicy województwa tarnopolskiego. Wełyczkowski dwa lata wcześniej wrócił z 10‑letniego uwięzienia w rosyjskich obozach koncentracyjnych Gułag. Od tego czasu aktywnie próbował odbudować swój Kościół na Ukrainie i dzięki jego wysiłkom, wkładanej energii, narodziło się sporo powołań. Powstawał kościół podziemny — nazwany później „Kościołem Niemym”.
I Wełyczkowski, który dwa lata później, w 1959 r., został mianowany biskupem, poradził Aleksandrowi, by spróbował skontaktować się głową ukraińskiego Kościoła greckokatolickiego, ciągle pozostającym w obozach koncentracyjnych na dalekiej Syberii, abp Józefem Slipyjem…
Zanim się to jednak stało odwiedził jeszcze rodzinę — żył jeszcze ojciec, Wasyl, matka zmarła w 1955 r.. Część rodziny mieszkała w Rzęsnej Polskiej. Spotkał się też z działającymi w podziemiu kapłanami, zakonnikami i zakonnicami swego Kościoła.
Pisał w liście do jednego ze znajomych:
„Módlcie się wiele — na głos. Spowiadajcie kilka razy w roku. Ceńcie sobie bardzo służbę Bożą.
Miejcie Boga w duszy, bo ten, kto Go ma, posiada wszystko. »Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł«Mt 16, 26. Ta wielka nauka przyświecała mi dotąd i jestem szczęśliwy, że mogę ją nazwać najwznioślejszą nauką mego życia […]
Niech Bóg króluje w Waszych sercach i niech łaska Boża zawsze chronić Was przed wszelkim złem”…
I powrócił do Rosji. W vii.1957 r. był już w obwodzie orenburskim, m.in. w Bugurusłanie. A 21.ix.1957 r. przyjechał znów do Karagandy.
Miesiąc później, 26.x.1957 r., na fali tzw. „odwilży” — czyli próby „liberalizacji” zbrodniczego systemu i likwidowania przez Rosjan dużej części niewolniczych obozów pracy Gułag — został formalnie „zrehabilitowany”.
Rozwinął szeroką działalność misyjną wśród tysięcy katolików różnych narodowości — Ukraińców, Polaków, Niemców, Rosjan, Kazachów — ofiar bestialstwa rosyjskiego komunazizmu. Nieustannie przemieszczał się, co w imperium, gdzie funkcjonował obowiązek zameldowania i paszport wewnętrzny — czyli dowód osobisty, podstawowy mechanizm kontroli zniewolonego społeczeństwa — nie było łatwe i nie zawsze legalne. Obszar jego działalności obejmował Samarę (w czasach komunazizmu Kujbyszew), wspomniany Region Uralski, Orenburg (za czasów sowieckich Czkałow), Kazachstan…
Ten najbardziej chyba heroiczny okres działalności Aleksandra najlepiej oddają wspomnienia polskiego misyjnego duszpasterza w Kazachstanie i całej sowieckiej Azji Środkowej, Sługi Bożego (łac. Servus Dei) Władysława Bukowińskiego (1904, Berdyczów – 1974, Karaganda), który zapamiętał Aleksandra pod nazwiskiem Żarycki:
„Poznaliśmy się z ks. Aleksym w 1955 r. w Karagandzie, gdzie już w następnym roku doprowadził do otwarcia kościoła dla Ukraińców. Ks. Aleksy nauczył się łacińskiej Mszy św. i odprawiał ją w języku cerkiewno–słowiańskim dla Ukraińców, a dla Niemców i Polaków po łacinie.
Był to kapłan nadzwyczaj gorliwy i pracowity. Oprócz bardzo intensywnej pracy w Karagandzie odbywał wycieczki misyjne do bliższych i dalszych miejscowości w pobliżu Karagandy.
W 1957 (1958?) r. przedsięwziął ks. Aleksy podróż daleką i bardzo niebezpieczną. Dotarł mianowicie do księdza metropolity (obecnie kardynała) Slipyja, który przebywał przymusowo w Domu Starców w Krasnojarskim Kraju na Syberii. Ks. Aleksy miał z nim widzenie w […] lesie”…
Posłuchał więc o. Wełyczkowskiego. Dziś wiadomo, że abp Józef Slipyj mianował wówczas Aleksandra — potajemnie — greckokatolickim Administratorem Apostolskim dla Kazachstanu i Syberii…
Ks. Bukowiński wspominał dalej:
„W drodze powrotnej został ujęty i przez pięć dni wypytywany w urzędzie bezpieczeństwa w Krasnojarsku. Wprawdzie wypuszczono go na wolność i powrócił do Karagandy, ale odtąd ziemia zaczynała mu się palić pod nogami. Ks. Aleksy po dojrzałej rozwadze zdecydował się wyjechać z Karagandy, w której i tak bez niego było wielu księży.
Odtąd rozpoczął się ostatni okres misjonarskiej pracy ks. Aleksego […], który w pełni zasługuje na miano okresu heroicznego. Trwał ten okres 5 lat (1957‑62). Ks. Aleksy poświęcił się już wyłącznie pracy misyjnej w ścisłym tego słowa znaczeniu.
Kilkakrotnie zmieniał miejsce zamieszkania. […] Miał olbrzymi zasięg terytorialny pracy misyjnej. Kilkakrotnie był w okolicach Samary […] na Powołżu. Dłuższy okres pracował na Uralu w obwodzie permskim i dalej na południe w obwodzie orenburskim. W Kazachstanie często bywał w Aktiubińsku z okolicą oraz […] w obwodach kokczetawskim i celinogradzkim [(dziś Astana)].
W 1960 r. ks. Aleksy był zameldowany w mieście Orsku, obwodu orenburskiego. Pewnego razu gdy wrócił do domu, po krótkiej zresztą wycieczce misyjnej, dowiedział się, że milicja wymeldowała go podczas jego nieobecności.
Ks. Aleksy nie zgłosił się na milicję w tej sprawie, stał się dobrowolnie, że tak się wyrażę, włóczęgą Chrystusowym. Nigdzie nie zameldowany — tylko z paszportem [wewnętrznym, czyli dowodem osobistym,] przy sobie — kontynuował on pracę misyjną, mimo że wiedział, że to nie skończy się inaczej jak uwięzieniem.
Takim bezdomnym włóczęgą Chrystusowym ks. Aleksy był przez całe dwa lata”.
W liście do ojca pisał: „Piszesz, Tato, że teraz trzeba ciężko pracować. Masz rację. Ja w pracy dostrzegam obowiązek, jaki nałożył na nas, na sumienie każdego stworzenia, Bóg–Stwórca. Moją pracą — służba w winnicy Pańskiej”…
Wczytajmy się w dalsze wspomnienia ks. Bukowińskiego
W kwietniu 1962 roku przybył ks. Aleksy do Karagandy. Dwa razy był u mnie. Przyjmowałem go z wielkimi środkami ostrożności, bo bałem się o niego. Ks. Aleksy był zawsze szczupły i dość wysoki, a wtedy wychudł do reszty. Tylko oczy mu błyszczały. Wyglądał rzeczywiście na wyznawcę wiary i kandydata do męczeństwa. Skarżył się na to, że wśród ciągłych wędrówek popsuł mu się żołądek. Radziłem mu natychmiast wyjechać z Karagandy i udać się do Tadżykistanu, gdzie jeszcze nigdy nie był i mógł tam o wiele spokojniej pracować. Dałem mu kilka pewnych adresów w różnych miejscowościach Tadżykistanu.
Ks. Aleksy w rozmowach ze mną przyznawał, że sytuacja w Karagandzie jest niebezpieczna, mówił jednak, że bardzo mu żal zamieszkałych w Karagandzie Ukraińców, grekokatolików, którzy są bardzo zaniedbani, a garną się do niego. Mówił że postara się jak najprędzej zakończyć swoją pracę duszpasterską wśród Ukraińców, potem wprost z Karagandy pojedzie do Tadżykistanu”.
Czas „odwilży” w Rosji mijał bowiem. Znów zaczynały się prześladowania.
Aleksander jednakże nie zamierzał się poddawać. Zaiste żył w zgodzie ze słowami zanotowanymi w jednym ze swoich listów:
„Życie — to wielkie zadanie. Czasami jest chimeryczne. Wznosi się, cofa, znów wspina.
Istnieje jednak zasada: nigdy nie dać się ponieść sukcesom życiowym i nie upaść na duchu w porażkach. Silna wiara w Boga powinna być światłem, które rozjaśnia całe życie, a największą mądrością — strach przed obrazą Boga.
Kto żyje tymi prawdami, nigdy nie obrazi i nawet w najtrudniejszych chwilach życia zachowa pokój duszy, pokój jakiego świat nie może zapewnić”…
On tymi prawdami żył do końca. Ks. Bukowiński tak finalizował swoją opowieść:
„Bóg zarządził inaczej. Mniej więcej 12 maja 1962 roku [— według innych źródeł miało to się stać 9.v.1962 r. —] szedł ks. Aleksy samotnie po jednej z ulic Karagandy[, w pobliżu kopalni nr 17, gdzie już uprzednio posługiwał]. Tam go ujęto, a wnet potem formalnie aresztowano.
[30.vi.1962 r.] odbył się w Karagandzie sąd nad ks. Aleksym. Zasądzono go na dwa lata więzienia za włóczęgostwo. Potem był w obozie niedaleko Karagandy. Miał wprawdzie lekką pracę krawiecką, lecz bardzo się uskarżał na męczące towarzystwo żulików. Przy tym pogarszała się jego choroba żołądkowa”.
Przetrzymywano go w obozie koncentracyjnym DołynkaŁag, należącym do jednego z największych kompleksów obozowych Gułag‑u — KarŁag (przeszło przez niego ok. 800,000 więźniów) — w wiosce Dołynka, ok. 10 km od Szachtyńska i ok. 45 km od Karagandy — w Kazachstanie — gdzie pracował jako krawiec.
Praca była niezbyt ciężka, ale warunki bytowania — zbrodnicze. Dość wspomnieć, że dzienna racja żywnościowa wynosiła 10 g mąki, 12 g kaszy i 150‑200 g chleba. I nieograniczoną ilość … soli. W takim „rosyjskim dobrobycie” zimą nawet do 30‑40 osób umierało dziennie…
Ów „Apostoł Syberii”, jak zaczęto go nazywać, cierpiący na zapalenie żołądka (łac. gastritis), nie dożył więc końca „kary”. 30.x.1963 r. (prawd. w nocy z 29 na 30.x), wiele lat po śmierci zbrodniczego przywódcy rosyjskiego Stalina, zginął w „szpitalu” obozu koncentracyjnego DołynkaŁag, zaraz obok rozległego budynku, stanowiącego zarząd obozu KarŁag (dziś znajduje się w nim muzeum).
Pochowano go na obozowym cmentarzysku. Zima jeszcze nie nadeszła, więc można było zwłoki pochować — gdy mrozy skuwały ziemię ciała po prostu rzucano do rowów…
Ksiądz Bukowiński pisał:
„Wdzięczni Ukraińcy odnaleźli jego mogiłę na cmentarzu i postawili ładny krzyż na niej. Potem ja poświęciłem mogiłę i krzyż, a że sam cmentarz jest najokropniej zaniedbany, tym bardziej wyróżnia się na nim ów piękny krzyż na mogile kapłana, który duszę swą oddał za braci swoich”…
Później, dzięki owemu krzyżowi, grób odnaleziono i przeniesiono szczątki Aleksandra na cmentarz przy ukraińskim kościele pw. Opieki Najświętszej Maryi Panny (ros. Покров Пресвятой Богородицы) we wsi Tichonowka — obecnie część Karagandy. Potem umieszczono je w kościelnej kaplicy — dziś kaplicy pw. bł. Aleksego Zaryckiego.
Po upadku komunazistowskiej Rosji i powstaniu niepodległej Ukrainy na początku lat 90. XX w. udało się szczątki przenieść w rodzinne strony. Dwukrotnie zmieniały miejsce przechowywania, by w końcu. w latach 90. XX w., spocząć na cmentarzu ostatniej parafii, w której posługiwał, czyli pw. św. Piotra i Pawła w Rzęsnej Ruskiej k. Lwowa.
Beatyfikowany został przez św. Jana Pawła II 27.vi.2001 r. we Lwowie, w gronie 27 męczenników totalitaryzmów rytu bizantyńskiego. Byli wśród nich także ci, z którymi Aleksandrowi dane było zetknąć się bądź współpracować w czasie swojej posługi na tej ziemi, m.in. Mikołaj Konrad, Andrzej Iszczak i o. Bazyli Wełyczkowski…
św. Jan Paweł II podczas pielgrzymki apostolskiej do Kazachstanu wspomniał Aleksandra z imienia. 24.ix.2001 r., w katedrze pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Astanie, mówił:
„Odbudować świątynię Pańską: oto jest misja, do której zostaliście powołani i której się poświęciliście. Myślę w tej chwili o waszych wspólnotach, niegdyś rozproszonych i prześladowanych. W myślach i w sercu noszę nieopisane cierpienia wszystkich, którzy nie tylko zaznali fizycznego wygnania i więzienia, ale byli też narażeni na publiczne ośmieszenie i przemoc za to, że nie chcieli się wyrzec wiary.
Spośród nich pragnę w tym miejscu wspomnieć bł. Oleksa Zaryckiego, kapłana i męczennika, zmarłego w gułagu w Dołynce; bł. bpa Mykytę Budkę, zmarłego w gułagu w Karadzarze; bpa Aleksandra Chirę, który przez ponad dwadzieścia lat był cenionym i ofiarnym pasterzem Karagandy, a w swym ostatnim liście napisał: ‘Moje ciało oddaję ziemi, ducha Bogu, a serce ofiarowuję Rzymowi. Tak, ostatnim tchnieniem mego życia pragnę złożyć wyznanie całkowitej wierności Namiestnikowi Chrystusa na ziemi’. Pragnę wspomnieć jeszcze ks. Tadeusza Federowicza, którego znam osobiście. Można go nazwać ‘wynalazcą’ nowego rodzaju duszpasterstwa deportowanych.
[…] Na glebie ich cierpień, zjednoczonych z krzyżem Chrystusa, rozkwitło nowe życie waszej chrześcijańskiej wspólnoty […].
[Wspominam też] gorliwego kapłana, ks. Władysława Bukowińskiego, który w trudnych latach komunizmu nie przestał pełnić w tym mieście swej posługi. ‘Zostaliśmy wyświęceni nie po to, aby się oszczędzać’ — pisał w swoich wspomnieniach — ‘ale żeby oddać życie, jeśli zajdzie taka potrzeba, za owczarnię Chrystusową’. Mnie samemu dane było poznać go i podziwiać jego głęboką wiarę, mądrość jego słów, niewzruszoną ufność w moc Bożą.
Jemu i wszystkim tym, których życie upłynęło wśród trudów i prześladowań, pragnę dzisiaj złożyć hołd w imieniu całego Kościoła.
Ci wierni robotnicy Ewangelii niech będą wzorem i zachętą również dla was, […] którzy zostaliście powołani, aby być znakiem bezinteresowności i miłości w służbie Królestwu Bożemu. ‘W życiu Kościoła i samego społeczeństwa’ — napisałem w posynodalnej adhortacji apostolskiej ‘Vita consecrata’1996 r. — ‘potrzebni są ludzie zdolni do całkowitego poświęcenia się Bogu i bliźnim dla miłości Boga’n. 105”.
Tak, jak poświęcił się bł. Aleksander Zarycki…
Popatrzmy na program wspomnieniowy o bł. Aleksandrze Zaryckim (po ukraińsku):
Obejrzyjmy też krótką etiudkę o bł. Aleksandrze Zaryckim:
Popatrzmy też na dwie etiudki o męczennikach ukraińskich:
Posłuchajmy też „Ave Maria” specjalnie napisane na wizytę Ojca św. na Ukrainie:
Popatrzmy też na film o lwowskiej wizycie Ojca św:
Pochylmy się nad homilią Ojca św. Jana Pawła II wygłoszoną 26.vi.2001 r. we Lwowie:
homilią beatyfikacyjną Ojca św. Jana Pawła II wygłoszoną 27.vi.2001 r. we Lwowie:
oraz homilią Ojca św. Jana Pawła II wygłoszoną 24.ix.2001 r. w Astanie:
Popatrzmy na mapę życia błogosławionego:
Opracowanie oparto na następujących źródłach:
polskich:
angielskich:
ukraińskich:
norweskich:
włoskich: