Rzymskokatolicka Parafia
pod wezwaniem św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
m. i gm. Konstancin-Jeziorna
powiat Piaseczno
bł. DAUDI OKELO
(1902, Ogom‑Payira – ✟ 1919, Paimol‑Palamuko)
męczennik
patron: katechetów, Ugandy
wspomnienie: 18 października
wszyscy nasi święci
tutaj
Urodził się ok. 1902 r. w wiosce Ogom–Payira, mniej więcej w połowie drogi łączącej dwa ważne miasta w północnej Ugandzie — Gulu z Kitgum, oddalone od siebie o ok. 100 km — w regionie Kitgum.
Pochodził z pogańskiej rodziny z plemienia Aczoli (także: Acholi, Acoli), zamieszkującej do dnia dzisiejszego oprócz Ugandy także tereny Sudanu Południowego i północnej Kenii. Aczoli są gałęzią większej grupy plemiennej — ludów Luo (także: Lwoo) — zasiedlającej generalnie tereny wokół górnego Nilu.
Rodzicami byli Lodi i Amona.
11.ii.1915 r. do Kitgum przybyli pierwsi Misjonarze Kombonianie Serca Jezusowego (łac. Missionarii Comboniani Cordis Iesu – MCCI), zwani prosto kombonianami. Założycielem zgromadzaniem, w 1867 r., był św. Daniel Comboni (1831, Limone sul Garda – 1881, Chartum), misjonarz i późniejszy biskup wikariatu apostolskiego Afryki Centralnej. W działalności misyjnej kombonianie opierali się — i opierają — na miejscowych ludach afrykańskich, tworząc dla nich szkoły przygotowań przyszłych kadr nauczycielskich, medycznych, etc. — zgodnie z zawołaniem wymyślonym przez Ojca–Założyciela: „zbawić Afrykę z Afryką!” (wł. „salvare l’Africa con l’Africa”). Szkoły te i inne instytucje zakładane przez zgromadzanie są następnie oddawane lokalnemu duchowieństwu diecezjalnemu, po czym zakonnicy przemieszczają się na nowe tereny…
Na początku XX w. Uganda była kolonią brytyjską — od 1894 r. zwaną Protektoratem Ugandy.
Posługę na nowych terenach misyjnych kombonianie rozpoczynali od odwiedzania wiosek — zgrupowania domostw — i przyłączania się do wieczornych zgromadzeń wokół komunalnego ogniska. Przysłuchiwali się rozmowom i opowieściom, które tam snuto. Po jakimś czasie włączali się do nich rozpoczynając przekazywanie prawd wiary.
Pozyskać szacunek nie było łatwo — widziano w nich przedstawicieli władz kolonialnych, często wymuszających podatki, zmuszających do pracy i służby w wojsku…
Już pod koniec 1915 r. misjonarzom udało się wszelako przygotować grupkę młodych ludzi z okolicznych wsi do sakramentu chrztu św. Byli gotowi, ale zdecydowano się na przedłużenie okresu wstępnej katechezy i ściągnąć wszystkich do centrum misyjnego w Kitgum.
W Kitgum przywitał ich przełożony misji, o. Antoni (wł. Antonio) Vignato (1878, Gambellara – 1954, Werona), późniejszy przełożony generalny Misjonarzy Kombonianów, który w Ugandzie posługiwał już od 1911 r., gdy we wspomnianym Gulu założono pierwszą w północnej Ugandzie misję. Wszyscy otrzymali medaliki, które odtąd dumnie nosili na szyi…
Rozpoczęły się ostatnie przygotowania oparte m.in. na nauce katechizmu św. Piusa X (1835, Riese – 1914, Rzym) — krótkiego, ok. 50‑stronicowego wykładu z pytaniami i odpowiedziami na podstawowe zagadnienia wiary katolickiej, wydanego po włosku w 1908 r. — który przetłumaczony został na język ludów Luo przez o. Józefa Paskala (wł. Joseph Pasqualle) Crazzolara (1888‑1976), etnografa i lingwistę…
Jednym z chłopców był Daudi, przygotowany przez niejakiego o. Cezara (wł. Cesare) Gambaretto, który do Ugandy przybył zaledwie kilka miesięcy wcześniej. W Kitgum Daudi spotkał się z gronem takich jak on katechumenów (łac. catechumenatus) — przygotowujących się do sakramentu chrztu św. — głównie z plemienia Aczoli, wśród których był także ok. 10‑letni chłopiec Jildo Irwa…
Po dalszym półrocznym okresie przygotowań, 6.vi.1916 r., cała grupa, w tym Daudi i Jildo, zostali przyjęci do Kościoła powszechnego w sakramencie chrztu św.…
Tego samego dnia przyjęli pierwszą Komunię św.
15.x.1916 r. Daudi i Jildo przyjęli sakrament bierzmowania, którego udzielił im wspomniany o. Antoni Vignato.
Rok później, w dzień Wszystkich Świętych 1.xi.1917 r., Daudi zgłosił się do o. Gambaretto z prośbą o przeniesienie do wioski Paimol, ok. 7 km na wschód od miasteczka Kalongo (ok. 80 km na wschód od Kitgum).
Decyzja Daudiego nie była przypadkową. Tuż przed opisywanymi wydarzeniami zginął tam bowiem posługujący jako katecheta Antoni Okelo, starszy kuzyn Daudiego.
Zginął, bo działalność misjonarzy w Kitgum i okolicach, wspierana przez lokalnych katechetów, nie była wszędzie przyjmowana z uznaniem. Przeciwnie, w wielu miejscach napotykała na gwałtowną reakcję plemiennych kacyków i magów, pozbawianych w jej rezultacie uprzywilejowanych pozycji w społeczności.
Ponadto misjonarzy kojarzono z władzą kolonialną, przedstawicielami nowego porządku, w ramach którego Brytyjczycy chętnie korzystali z plemienia Aczoli, wcielając młodych chłopców do jednostek wojskowych. Nie zawsze i nie wszędzie było to przyjmowane z uznaniem…
Niejednokrotnie budziło wręcz niechęć i spodowało powstanie grup rebelianckich (zwanych Adui). Zamęt wykorzystywali inni, w szczególności sekciarscy muzułmanie głoszący konieczność „oczyszczenia” terenu z chrześcijaństwa. Za wzniosłymi słowami kryły się jednak bandy muzułmańskich Arabów polujące w okolicy i porywające ludzi na rzecz handlarzy niewolników, zwane Abas…
Powstały więc lokalne — a później o szerszym zasięgu — antychrześcijańskie hordy, przekształcając się powoli w organizacje o charakterze zbrojnym, oparte o miejscowe tradycje waleczności i plemiennej wojowniczości niejednokrotnie zresztą zwalczających się lokalnych szczepów i plemion…
Dodatkowo region nawiedzały zbrojne bandy poszukiwaczy srebra i złota. Grasowały bandy rabunkowe…
Okolica była w ogniu i ofiarą jednej z takich lokalnych wojenek padł Antoni.
Mimo tego, a raczej właśnie dlatego, Daudi postanowił zastąpić swego kuzyna…
Daudi miał być młodzieńcem o przyjaznym, lekko wycofanym — noszącym znamiona delikatności i nieśmiałości — charakterze, pilnym w wypełnianiu obowiązków i kochanym przez wszystkich. Nie wdawał się w lokalne i polityczne spory.
To przemawiało za nim, o. Cezar wahał się aliści. Daudi był wszak bardzo młodym człowiekiem, a wybrany przez niego na asystenta Jildo, ledwie nastolatkiem. A region był rzeczywiście zapalny.
W dłuższej rozmowie ostrzegał Daudiego przed niebezpieczeństwami. Na co ten miał odpowiedzieć:
— „Nie boję się śmierci. Przecież Pan Jezus poniósł śmierć za nas!”
Zapytać miał więc:
— „A jeśli i was zabiją?”
W odpowiedzi usłyszał:
— „Pójdziemy do raju! Wszak tam już jest mój brat Antonio, nieprawdaż?”
Z ciężkim więc sercem o. Cezar zgodził się. Chłopcy uklękli i otrzymali nowe katechizmy i różańce. Odmówili „Zdrowaś Mario” i przyjęli błogosławieństwo, uzupełnione o słowa posłania: „katecheta posyłany jest w imię Kościoła powszechnego”…
Potem w towarzystwie o. Bonifacego Okot, głównego wykładowcy–katechety w Kitgum, udali się w xi.1917 r. do Paimol…
W Paimol zamieszkiwał jeden z klanów plemienia Aczoli, którego przywódcą był niejaki Lakidi. Wieś znajdowała się na płaskim wzgórzu z wieloma drzewami dającymi jakże potrzebny w tych regionach cień w czasie upalnych dni. Na rozległych polach i pastwiskach wypasano bydło i domową zwierzynę stanowiące podstawę utrzymania plemienia…
Grupę katechumenów przywitał zastępca szefa klanu, niejaki Ogal. Przyjął młodych katechetów i zaoferował im domostwo w pobliżu chatki swego brata. Zaoferował też żywność, ale Daudi i Jildo odmówili, wyjaśniając, że woleliby pracować i zarabiać na życie w taki sam sposób, jak w rodzinnych wioskach…
Młodzi katecheci zabrali się do pracy, ucząc, kształcąc i wychowując głównie małe dzieci, ale nie tylko — także młodzież i starszych.
Ustalili też porządek dnia.
Każdego ranka, przed świtem, dźwiękiem bębnów przywoływali młodych katechumenów na poranną modlitwę.
Następnie przez krótki czas uczyli dzieci nowych modlitw i udzielali instrukcji dotyczących życia chrześcijańskiego.
Po porannej lekcji uczniowie rozchodzili się pomagając rodzinom w dziennych pracach: chłopcy w w wypasaniu bydła i kóz, dziewczęta w pracy przy domowych ogródkach. Praca nie była łatwa, bowiem region dotknęła susza, trwająca ok. półtorej roku, doprowadzając do wyschnięcia niektórych potoków…
W tym czasie młodzi katecheci odmawiali różaniec, który musiał im zastępować Najświętszą Ofiarę, po czym i oni udawali się do pracy na roli…
Po południu katecheci ponownie gromadzili wychowanków i wówczas Daudi i Jildo uczyli ich podstawowych prawd wiary zawartych w katechizmie. Często korzystali ze śpiewu, jako formy przekazu ułatwiającego zapamiętanie materiału.
Wieczorem kolejne uderzenia w bębny dawały sygnał do kończących dzień modlitw i różańca, w tym finalnej modlitwy do Matki Bożej.
Niedziele były specjalne, modlitwy dłuższe, wzbogacone obecnością innych katechetów i katechumenów z okolic…
Niekiedy Daudi odwiedzał też lokalne wioski, z których pochodzili jego wychowankowie…
Przez ok. rok młodzi katecheci nauczali bez większych przeszkód. Zdążyli się już zaprzyjaźnić z wsią i jej mieszkańcami. Ich lekcjom zaczęli przysłuchiwać się nawet starsi plemienia. Ich wychowankowie — katechumeni — osiągnęli natomiast taki poziom wiedzy, iż następnym krokiem było skierowanie do centrum misyjnego w Kitgum…
I wówczas nastąpiła druga fala reakcji niezadowolonych ze zmian. Poprzedzona została czasowym aresztowaniem przywódcy plemienia, wspomnianego Lakidiego, przez władze kolonialne. To doprowadziło do zwarcia szyków między zaborczymi muzułmanami, zwolennikami miejscowych guślarzy i czarowników oraz niezadowolonymi z poczynań władz…
Piątkowej nocy 18.x.1918 r. do wioski przyszło pięciu rosłych mężczyzn ze szczepu Adola (ang. Adhola). Udali się prosto do chaty, w której przebywali misjonarze.
Drogę zastąpić im próbowali przywódcy wioski, argumentując, iż katecheci są ich gośćmi. Zostali brutalnie odepchnięci, a Daudi, który pojawił się u wejścia swej chatki, powiedział im, by się nie angażowali…
Bandyci wtargnęli do chaty. Próbowali zmusić młodych misjonarzy do zaprzestania działalności misyjnej, przekonać do zaprzestania nauczania katechizmu i wyparcia się wiary. Bezskutecznie.
Młodszemu Jildo zaproponowano nawet opuszczenie wsi i ucieczkę. Odmówił:
„Pracowaliśmy w tej samej winnicy Bożej, jeśli więc trzeba umrzeć, umrzemy razem”…
Tuż przed świtem 18.x.1918 r. wyprowadzono ich z chaty. Daudi popłakiwał cicho a Jildo go pocieszał: „Dlaczego płaczesz? Przecież umrzesz bez winy, nie uczyniłeś nikomu nic złego!”.
Najpierw odprowadzono Daudiego. Zagnano go na miejsce zwane Palamuko. Tam pchnięto go na ziemię i przebito włóczniami. Dokonywać zbrodni w wiosce nie chciano, bo zgodnie z pogańskimi wierzeniami zabicie w miejscu, gdzie przyjęło się i karmiło gości, przynosi nieszczęście: zasady moralne nie grały oczywiście żadnej roli…
Potem zamordowano Jildo, również włóczniami, odcinając mu następnie głowę…
Znane są imiona bezpośrednich wykonawców: niejacy Okidi i Opio…
Opuszczając wieś banda ostrzegła wieśniaków przed przyjmowaniem chrześcijaństwa i goszczeniem misjonarzy…
Ciało Daudiego przez kilka dni leżało nie pogrzebane — mordercy zagrozili śmiercią każdemu, kto by się tego podjął. Ale wówczas kliku lokalnych mężczyzn zawiązało sznur wokół jego szyi i przeciągnęło zwłoki na niedalekie gniazdo termitów, zwane termitierą…
Misjonarze w Kitgum nie poddali się. Dalej głosili słowo Boże w okolicy. W ii.1926 udało się odnaleźć szczątki Daudiego. Umieszczono je, jako relikwie, w kościele misyjnym pw. Najświętszej Maryi Panny z Lourdes (ang. Immaculate Mary of Lourdes) w Kitgum, u stóp ołtarza pw. Najświętszego Serca Jezusowego. Natomiast w Paimol wystawiono symboliczny nagrobek (cenotaf)…
Wcześniej, bo w 1919 r., Brytyjczycy zgnietli rebelianckie ruchy w Ugandzie…
W 1934 r. założono nową misję we wspomnianym, najbliższym Paimol, miasteczku Kalongo. Dwa lata później było tam już 4,550 ochrzczonych katolików. Dziś Kościół katolicki, oprócz parafii, prowadzi tam szpital z 350 łóżkami, ok. 300 zatrudnionymi i z własnym lotniskiem (szpital im. dr Ambrosoli), który zrewolucjonizował opiekę nad chorymi na trąd; szpital położniczy i szkołę położnictwa (im. Maryi); oraz szkołę średnią…
Męczeństwo Daudiego i Jildo zostało udokumentowane przez ośmiu naocznych świadków, pochodzących z Paimol — byli wśród nich ci, którzy już uwierzyli, byli też i poganie — był też jeden z nawróconych zabójców…
Po ustaniu antykatolickiej rzezi pozostali wierni nazwali miejsce męczeństwa dwóch młodych katechetów — wspomniane Palamuko — „Wi‑Polo”, czyli „W niebie”…
Obu 20.x.2002 r. beatyfikował św. Jan Paweł II (1920, Wadowice – 2005, Watykan).
św. Jan Paweł II mówił wówczas:
„[…] Dwaj młodzi katecheci z Ugandy, Daudi Okelo i Jildo Irwa, odważni świadkowie, byli ledwie chłopcami, gdy z prostotą i wiarą przelali swą krew za Chrystusa i Jego Kościół. Z młodzieńczym entuzjazmem podjęli misję głoszenia wiary swoim rodakom i udali się w 1918 r. do północnej Ugandy. I tam, gdzie ewangelizacja dopiero się zaczynała, wybrali śmierć nad porzucenie powierzonej im misji i obowiązków katechetycznych.
Zaiste, życiem i świadectwem wykazali, iż byli „braćmi przez Boga umiłowanymi, [przez Niego] wybranymi”por. 1 Tes 1, 5.
Dziś Daudi Okelo i Jildo Irwa są wynoszeni do chwały ołtarzy. Całej społeczności chrześcijańskiej ukazywani są jako przykład świętości i cnoty, jako wzór — a jednocześnie jako orędownicy — dla katechetów na całym świecie, szczególnie w tych miejscach, gdzie są oni prześladowani za wiarę, niejednokrotnie marginalizowani, i gdzie posługują z zagrożeniem życia. Niech przykład życia i świadectwo śmierci tych dwóch oddanych sług Ewangelii staną się inspiracją dla wielu mężczyzn i kobiet — w Ugandzie, w Afryce, na całym świecie — do wielkodusznej akceptacji powołania katechety, do ukazywania, przybliżania i poznawania Chrystusa, do wzmacniania wiary w społecznościach, które niedawno dopiero przyjęły Ewangelię zbawienia”…
bł. Daudi — niech tak się stanie!
Posłuchajmy pięknej piosenki o bł. Daudi Okelo i bł. Jildo Irwa w wykonaniu Opira Morise Kato (w lokalnym języku):
Obejrzyjmy też krótki film z uroczystości poświęconej bł. Daudi Okelo i bł. Jildo Irwa w Paimol (po angielsku):
Pochylmy się nad homilią św. Jana Pawła II, wygłoszoną 20.x.2002 r. w Watykanie (po angielsku):
Popatrzmy na mapę życia błogosławionego:
Opracowanie oparto na następujących źródłach:
polskich:
angielskich:
norweskich:
włoskich: