Rzymskokatolicka Parafia
pod wezwaniem św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
m. i gm. Konstancin-Jeziorna
powiat Piaseczno
bł. LEON WETMAŃSKI
(1886, Żuromin - 1941, Soldau)
męczennik
patron: diecezji płockiej
wspomnienie: 10 października
Urodził się 10.iv.1886 r. w Żurominie, wówczas niewielkiej mazowieckiej osadzie-wsi, której korzenie sięgają XII w., ówcześnie należącej do gubernii płockiej (ros. Плоцкая губерния) tzw. Królestwa Polskiego (ros. Царство Польское), utworzonego na terenach polskich przez zaborcze państwo rosyjskie.
Był synem Adama i Korduli z domu Chądzyńskiej, właścicieli kilku młynów - wiatraków w Żurominie, które służyły lokalnej, w większości rolniczej, społeczności. Miał brata, Wacława(?)…
Żuromin był wtedy osadą – w 1869 r. ukazem (ros. указ) carskim został zdegradowany z roli miasta, w odwecie rosyjskim za czynny udział wielu mieszkańców w powstaniu styczniowym w 1863 r. Władze rosyjskie zlikwidowały w tym czasie także dobra kościelne i wyrzuciły Zakon Braci Mniejszych Obserwantów (łac. Ordo Fratrum Minorum Strictioris Observantiae – OFM) - oo. franciszkanów-reformatów, którzy tam posługiwali.
W 1897 r. mieszkało 3119 mieszkańców. Osada była ogólnie zaniedbana. Brak urządzeń kanalizacyjnych i wodnych wpłynął na niski stan higieniczny. Szerzyły się choroby. Dominowało budownictwo drewniane. Mieszkańcy żyli ubogo (w 1905 r. wyemigrowało zeń aż 9.7% jego mieszkańców!). Wielu nie posiadało ziemi, nie pracowało…
Żuromin, należący do jednej z najstarszych polskich diecezji, ustanowionej już w 1075 r. - diecezji płockiej - nie był wówczas parafią. Istniał za to kościół pw. Świętej Trójcy, którego historia związana jest z niezwykłymi wydarzeniami wokół cudownego wizerunku Matki Bożej na początku XVIII w. A mianowicie obraz Matki Bożej, otrzymany przez miejscowego chłopa od żołnierza, któremu użyczył gościny, przez pewien czas był ukrywany w związku z kolejnym najazdem szwedzkim w czasie tzw. III wojny północnej, która w dużej mierze toczyła się na terenach Rzeczypospolitej, szczególnie w początkowej fazie lat 1702-6. Ów chłop codziennie modlił się przed swym o brazem, a potem ukrywał go w skrzyni. I w pewnym momencie ze skrzyni zaczęła wydobywać się niezwykła jasność, a obraz zaczął się „pocić” i krople „rosy” – po wyjęciu ze skrzyni - spadać na ziemię…
Gdy urodził się Leon opiekujących się kościołem i cudownym obrazem franciszkanów-reformatów w Żurominie już nie było. Opiekował się nimi i posługiwał mieszkańcom wikariusz obejmującej Żuromin parafii pw. św. Andrzeja Apostoła w Lubowidzu.
I tam, w kościele w Lubowidzu, 18.iv.1886 r., Leon przyjął sakrament Chrztu św.
W latach 1895–1900 uczęszczał do szkoły gminnej (na poziomie podstawowym) w Żurominie.
W 1901 r. rozpoczął, zgodnie z życzeniami rodziców, studia w Seminarium Nauczycielskim (obecnie Zespół Szkół im. Waleriana Łukasińskiego) w Wymyślinie (dziś część miasteczka Skępe), niedaleko Włocławka. Miał zostać nauczycielem…
Szkoły pedagogiczne (przekształcane później w Seminaria Nauczycielskie) zaczęły powstawać w Królestwie Polskim po powstaniu styczniowym. Rosjanie wymyślili je licząc na wychowanie nauczycieli realizujących plan rusyfikacji polskich wsi i małych miasteczek. Tymczasem w dużej mierze szkoły te stały się centrum polskości.
Ówczesny nauczyciel muzyki i śpiewu w Wymyślinie, Faustyn Piasek (1877, Głowaczów – 1955, Płock), późniejszy twórca trójdźwiękowej metody nauki śpiewu, którą wykorzystywano na lekcjach śpiewu w całej Polsce, tak pisał: „Olbrzymia większość absolwentów zahartowana w ogniu cichej, lecz stanowczej walki o duszę polską, pozostawała wierna swej naturze i tradycji polskiej”. Owa „cicha, acz stanowcza walka” przejawiała się, na przykład, w potajemnym czytaniu polskich książek na … wieży kościelnej w sąsiadującym Skępem!
Skępe to jedno z najważniejszych sanktuariów maryjnych na Mazowszu, w którym już od przeszło 500 lat czczona jest cudowna figura Matki Bożej Skępskiej, koronowanej w 1755 r. Dzięki Jej obecności i dzięki poświęceniu wielu pokoleń nauczycieli, mimo natężonej polityki rusyfikacyjnej – szczególnie po powstaniu styczniowym – dzieci wzrastały w polskim patriotyźmie.
Ujawniło się to szczególnie w 1905 r., gdy na fali protestów, które wówczas wstrząsały Rosją (rewolucja 1905 r.), polskie dzieci i młodzież zaczęły domagać się nieskrępowanej nauki w języku rodzimym, polskim. Także w Skępem – młodzież wystosowała nawet petycję do władz rosyjskich w sprawie ograniczania Polakom dostępu do literatury i tradycji narodowych…
W wymyślińskim Seminarium Nauczycielskim rozpoczął się też strajk, wsparty przez nauczycieli, m.in. wspomnianego Faustyna Piaska…
Władze rosyjskie strajk i protesty stłumiły, ale w rezultacie w seminarium wymyślińskim wprowadzono rozszerzony program nauki języka polskiego, pisowni, historii literatury polskiej. Do nauki śpiewu włączono także teksty polskie.
Dla Leona, który był jednym z sygnatariuszy wspomnianej odezwy, oznaczało to jednakże kres kariery nauczycielskiej – został wydalony z trzeciego, ostatniego roku studiów.
Egzamin gimnazjalny zdał wszelako rok później - 15.vi.1906 r. - w Płocku.
Wówczas powołanie zwyciężyło i w tydzień później, 22.vi.1906 r., został przyjęty do diecezjalnego Wyższego Seminarium Duchownego w Płocku, założonego w 1594 r. (w Pułtusku), którego rektorem był wówczas ks. Antoni Julian Nowowiejski (1858, Lubienia - 1941, Działdowo).
W czasie studiowania odznaczał się pracowitością i dużą wrażliwością na wszelkie zobowiązania. Przez rok pełnił obowiązki dziekana kleryckiego.
Święcenia kapłańskie przyjął 23.vi.1912 r. w bazylice katedralnej pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Płocku, której początki sięgają XI w., z rąk Antoniego Juliana Nowowiejskiego, wówczas już biskupa ordynariusza płockiego.
Jako zdolny, młody kapłan znalazł się w grupie alumnów promowanych przez profesorów seminarium na dalsze studia teologiczne i po wakacjach został skierowany do Akademii Duchownej w Sankt Petersburgu.
Akademie Duchowne - wyższe uczelnie teologiczne – powstały w wyniku represji rosyjskich po upadku powstania listopadowego z lat 1830-1 i likwidacji wyższych uczelni polskich. Ich zadaniem miało być kształcenie polskiego duchowieństwa katolickiego z zaboru rosyjskiego.
Początkowo funkcjonowały trzy z nich: w Wilnie, Warszawie i Sankt Petersburgu, ale w 1842 r. Rosjanie zlikwidowali Akademię Wileńską, przenosząc i alumnów i część profesorów do Sankt Petersburga. W 1867 r. – jako element represji po powstaniu styczniowym – Rosjanie zamknęli także Akademię w Warszawie. Dlatego też znaczna część elit duchowieństwa polskiego z końca XIX i początków XX w. kształciła się w jedynej pozostałej Akademii w Sankt Petersburgu…
Leon ukończył ją w 1916 r., uzyskując stopień magistra z dziedziny psychologii religii.
Trwała już wówczas I wojna światowa. Nie mogąc wrócić do podbitej w wyniku działań wojennych i znajdującej się pod butem niemieckim diecezji, pozostał w Sankt Petersburgu. Niósł pomoc materialną i moralną uchodźcom polskim, których tysiące wojna oddzieliła od stron rodzinnych. W parafii pod Sankt Petersburgiem, której również był duszpasterzem, zorganizował sierociniec dla polskich dzieci. Miejscowy biskup – był nim wówczas, jako sufragan archidiecezji mohylewskiej (ordynariusza czasowo nie było), bp Jan Feliks Cieplak (1857, Dąbrowa Górnicza – 1926, Passaic), zatrudnił go jako prefekta w polskim gimnazjum żeńskim pw. św. Katarzyny przy kościele katolickim pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Sankt Petersburgu, której proboszczem był ks. Konstanty Romuald Budkiewicz (1867, Zubry k. Dyneburga – 1923, Moskwa), zamordowany później przez Rosjan. W 1917 r. bp Cieślak zlecił mu wykłady z homiletyki oraz funkcję ojca duchownego w miejscowym seminarium.
W Sankt Petersburgu przeżył też obalenie caratu i w 1917 r. rewolucję, tzw. październikową.
W 1918 r. powrócił do odrodzonej Rzeczypospolitej. Biskup Antoni Julian Nowowiejski mianował go profesorem ascetyki i mistyki oraz ojcem duchownym rodzimego Wyższego Seminarium Duchownego w Płocku. Był także wykładowcą i spowiednikiem Niższego Seminarium Duchownego (jako Liceum św. Stanisława Kostki przy Seminarium Duchownym) w Płocku.
Patronował wielu akcjom kleryckim, m.in. z jego inicjatywy powstało koło misyjne i abstynenckie.
W 1921 r. rozpoczął pracę w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Płocku (miejscu późniejszych, pierwszych i najważniejszych, objawień Jezusa Miłosiernego, jakie miała otrzymać św. Faustyna Kowalska (1905, Głogowiec – 1938, Kraków)) jako duchowy kierownik Zgromadzenia Sióstr Męki Pana Naszego Jezusa Chrystusa, czyli Zgromadzenia Sióstr Pasjonistek (założonych w 1918 r. w Płocku), oraz Sióstr Służek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanej (założonych w 1878 r. przez bł. Honorata Koźmińskiego (1829, Biała Podlaska – 1916, Nowe Miasto n. Pilicą)), gdzie spowiadał i prowadził miesięczne dni skupienia i rekolekcje. Być może pod wpływem siostry Faustyny Leon wygłosił później, bo w 1939 r., szereg konferencji poświęconych miłosierdziu Bożemu.
Był zarówno dla kleryków, jak i dla sióstr autentycznym świadkiem wiary, której dawał świadectwo także czynami. Szczególnie zadziwiała jego pobożność. Jak zaświadczył jeden z kleryków, codziennie – jako spowiednik seminaryjny - oczekując na penitentów zanurzał się w modlitwie: „Gdy nie było penitentów, klękał na klęczniku, ukrywał twarz w dłoniach i modlił się”ks Ksawery Karol Ziemiecki (1912, Gorczyc – 2002, Płock), wywiad dla „Niedzieli”, 2004 r.
Trzecim obszarem jego pracy była działalność charytatywna. „Kiedy spotkał na ulicy kogoś potrzebującego, wyciągał z kieszeni parę groszy i dawał”ks. Ksawery Karol Ziemiecki, op. cit. – opowiadał świadek tych lat. Przez wiele lat wspierał duchowo i materialnie działanie sierocińca i zakładu wychowaczego dla chłopców nazywanego „Stanisławówką” (założona była bowiem przy kaplicy pw. św. Stanisława Kostki), prowadzone przez siostry Służki NMP Niepokalanej. W internacie mieszkały a w warsztatach rzemieślniczych się szkoliły głównie dzieci z ubogich rodzin ze wschodu – wschodu Rzeczypospolitej, a także obszarów, które pozostały po odrodzeniu państwa polskiego poza jego granicami, w Rosji. Od 1930 r. „Stanisławówka” stała się parafią prowadzoną przez Towarzystwo Świętego Franciszka Salezego (łac. Societas Sancti Francisci Salesii – SDB), czyli księży salezjanów…
Tymczasem Leon zajmował coraz bardziej eksponowane stanowiska. Został m.in. wicerektorem rodzimego seminarium duchownego.
19.xii.1927 r. został – niespodziewanie dla siebie i wielu innych - mianowany biskupem pomocniczym diecezji płockiej i biskupem tytularnym Camachus (dawna diecezja w Armenii, dziś w Turcji). Sakrę biskupią przyjął 22.vi.1928 r. w Płocku, z rąk konsekratorów: ordynariusza diecezji płockiej, bpa Antoniego Juliana Nowowiejskiego, ordynariusza diecezji pińskiej, bpa Zygmunta Łozińskiego (1870, Boracin – 1932, Pińsk) oraz ordynariusza diecezji chełmińskiej, bpa Stanisława Wojciecha Okoniewskiego (1870, Popowo Stare – 1944, Lizbona).
Rozpoczęły się lata wytężonej posługi biskupiej.
Odtąd większość zajęć wiązała się z pracą kurialną oraz wizytacyjną, w których odciążał wiekowego abpa Nowowiejski, stając się już 1928 r. jego wikariuszem generalnym, czyli pierwszą osobą po biskupie ordynariuszu. Święcił nowe parafie, kościoły i nie tylko: na przykład w 1938 r. poświęcił stary most drogowo-kolejowy im. Legionów Piłsudskiego na Wiśle w Płocku…
A działalność rekolekcyjna stała się jego pasją.
Ale nie zaniedbywał działalności charytatywnej. Przeciwnie. Pisał: „Niczego nie pragnę na ziemi, ale za podanie strawy, przyodzianie w imię Chrystusa jednego ubogiego, wszystko bym oddał z radością i to, co mam, i co by mnie moglo spotkać do końca życia”9.ii.1932 r.…
W 1931 r. został prezesem mającego swój początek w 1836 r. Towarzystwa Dobroczynności w Płocku. Zreorganizował je i już 1.i.1932 r. powołał Katolickie Towarzystwo Dobroczynności Diecezji Płockiej „Caritas”. Został jego prezesem i rozszerzył jego działalności na teren całej diecezji.
Zaczęły powstawać parafialne koła „Caritas”. Powstała księgarnia „Caritas”, która z uzyskanych dochodów finansowała działalność biura organizacji.
Z inicjatywy Leona 1.x.1933 r. po raz pierwszy zorganizowano Dzień Chorych.
W sprawozdaniu za rok 1938 r. zapisano: „W strukturach ‘Caritas’ funkcjonują następujące placówki: biuro, kuchnia dla ubogich, szwalnia, przytułek św. Józefa, zakład św. Wincentego a Paulo (w którym się znajdowało schronisko dla dziewcząt, internat, pensjonat dla pań, ochronka dla dzieci), ochronka św. Teresy od Dzieciątka Jezus dla najbiedniejszych dzieci, kuchnia dla inteligencji, księgarnia ‘Caritas’ i wypożyczalnia książek religijnych”…
Wznowił działalność stołówki i utworzył kuchnię, która dziennie wydawała 500 obiadów bezpłatnie.
Założył też w 1936 r. Stowarzyszenie Pań Miłosierdzia św. Wincentego a’Paulo, których celem działalności była opieka nad ubogimi.
O efektywności działalności obu tych instytucji świadczy fakt likwidacji w Płocku plagi żebractwa.
W 1932 r. zapisał proroczo w swoim testamencie: „Jeżelibyś, Boże Miłosierny i Dobry, dał mi łaskę, którą nazywają śmiercią męczeńską, przyjmij ją głównie za grzechy moje i za tych, którzy by mi ją zadawali, aby i oni Ciebie, Boże Dobry i Miłosierny, całym sercem kochali”14.iv.1939 r..
Był sekretarzem generalnym Związku Misji Duchowych w Polsce i od 1936 r. dyrektorem krajowej Unii Apostolskiej Kapłanów w Polsce.
Dostąpił też g odności prałata kapituły katedralnej płockiej.
II wojna światowa, która wybuchła 1.ix.1939 r., zastała go w pełni posługi biskupiej. Rzeczpospolita została zaatakowana przez Niemcy. Do Płocka oddziały niemieckie wkroczyły już 9.ix.1939 r. Miasto zostało włączone bezpośrednio do III Rzeszy jako część tzw. rejencji ciechanowskiej (niem. Regierungsbezirk Zichenau) wchodzącej w skład Prus Wschodnich (niem. Ostpreußen).
Loen natychmiast zaangażował się w akcję pomocy ofiarom i uchodźcom. Nie trwało to jednak długo…
Już 11.xi.1939 r. – w dzień święta niepodległości! – Niemcy aresztowali go po raz piewszy i osadzili w płockim więzieniu. Tym razem po kilku dniach zwolnili go jednak. Ale do niemieckiej policji poltycznej (niem. Geheime Staatspolizei) – gestapo – w Ciechanowie, stolicy rejencji ciechanowskiej, nadchodziły donosy Niemców, którzy przed wybuchem wojny mieszkali w Rzeczypospolitej, domagające się uznania Leona za wroga niemieckiej Rzeszy…
28.ii.1940 r. został, wraz ze swym arcybiskupem, Julianem Antonim Nowowiejskim oraz ks. Ludwikiem Wilkońskim (1866, Psura – 1940, Słupno), kapelanem arcybiskupa, internowany i wywieziony do Słupna, wsi oddalonej o ok. 10 km od Płocka.
Przetrzymywano ich w miejscowym budynku szkolnym. Cieszyli się względną swobodą. Odprawiali Msze św. w miejscowym kościele parafialnym pw. św. Marcina, a w niedziele Leon głosił kazania. Przyjmowali gości, przez których nie tylko otrzymywali informacje o sytuacji w diecezji, ale też przesyłali je w drugą stronę, do powierzonej sobie trzody. Leon dokonał też wówczas potajemnych święceń alumnów ostatniego roku Wyższego Seminarium Duchownego w Płocku, którzy specjalnie pojawili się w tym celu w Słupnie…
Pracował też fizycznie pomagając parafianom w utrzymaniu lokalnego cmentarza.
Pisał wówczas do swoich podopiecznych, sióstr Służek NMP Niepokalanej:
„W górę serca. Bóg nad nami i z nami i w nas. Myślę o Was i modlę się - Jezu, Ojcze ubogich - zmiłuj się nad nami i nad swoim Caritasem i nad Siostrami caritasowym”iii.1940 r..
„Czego tutaj nie piszą wyczytajcie w sercu Pana Jezusa. Niechaj Maryja Niepokalana otacza Was swoją opieką. Może kiedy przyjadę do Płocka […]”Słupno, 10.iii.1940 r..
„Kielich do dna trzeba wypić, ale to kielich Chrystusowy. Jaka to wyraźna mowa Boga, że to Wielki Czwartek i Wielki Piątek. Chciałem być tym aniołem, co pocieszał Zbawiciela w Ogrójcu […]”Słupno, 21.iii.1940 r..
Kielich przyszło mu wybić – do dna – już niebawem, a do Płocka wrócił jeszcze tylko na chwilę – do więzienia…
Od jesieni 1940 r. zaczęły bowiem napływać informacje o kolejnych zatrzymaniach kapłanów ich diecezji, aresztowaniach i wywózkach. Proponowano biskupom ucieczkę – nie wyrazili zgody. Leon nie chciał porzucać swego arcybiskupa…
Po ponad roku, w nocy z 6 na 7.iii.1941 r., w Słupnie pojawili się Niemcy. Obaj biskupi zostali aresztowani (ks. Wilkoński zmarł w Słupnie wcześniej, w 1940 r., podczas internowania), przewiezieni do Płocka i osadzeni w tamtejszym więzieniu.
Stamtąd wywieziono ich do niemieckiego obozu koncentracyjnego (niem. Konzentrationslager – KL) Soldau, zorganizowanego przez Niemców w Działdowie. Umieszczono ich w celi nr 12, wraz z 56 innymi kapłanami, gdzie wszyscy spali stłoczeni na słomianych barłogach.
Duchownych – były ich setki - więziono w Soldau od 1939 r. do jesieni 1941 r., później wywożąc do innych obozów koncentracyjnych, głównie do obozu koncentracyjnego (niem. Konzentrationslager – KL) Dachau. W Soldau byli torturowani, poniżani. Musieli znosić niesamowity brud, insekty, brak żywności. Nie wolno było im się myć, golić - jedynie dwa razy dziennie byli pędzeni przez Niemców do latryn, pośród bicia kijami, karnych ćwiczeń i przekleństw.
Ok. 50 pozostało w Soldau na zawsze.
Przez obóz w ciągu jego istnienia w latach 1939-45 przeszło razem ok. 30,000 osób, z których ok. 15,000 już go nie opuściło.
Obu biskupów często bito, szczególnie w czasie apelów i przemarszów. Poddawano ich wymyślnym torturom. Leona pewnego dnia Niemcy wrzucili w błoto, kopiąc, obracając i przydeptując. „Innym razem widziano go z prawą skronią przeciętą biczem”Wojciech Góralski niemieckim…
Innego dnia obu biskupów zaprowadzono do podziemi budynku obozowego, gdzie często torturowano więźniów, i nakazano im dokonanie profanacji – oplucia i podeptania – znaku krzyża świętego. Obaj odmówili – przypłacili to ciężkim pobiciem z rąk niemieckich oprawców.
W takich warunkach starszy z nich, arcypasterz, abp Nowowiejski, odszedł do Pana już po 3 miesiącach obozowej męczarni.
Mimo terroru, skrajnych warunków obozowych, Leon potajemnie, w samotności, odprawiał nabożeństwa. I modlił się nieustannie. Starał się, nawet tu – w najgorszym wydawałoby się miejscu na ziemi - doprowadzić siebie i innych kapłanów do pełnej dojrzałości kapłaństwa: do męczeństwa. Być może powtarzał wówczas słowa: „Na łaskę męczeństwa trzeba zasłużyć […] Do męczeństwa trzeba przygotowywać się przez całe życie, inaczej gdyby to męczeństwo przyszło, nie przetrwa dusza”, które kiedyś – jako biskup – wypowiedział…
„Wytworzył atmosferę pierwszych męczenników wśród swych współtowarzyszy”, wspominała jedna z sióstr mniszek-kapucynek z Przasnysza, która przeżyła piekło Soldau…
Wkrótce zasłużył na swój krzyż, o którym kiedyś pisał: „Prawdziwy krzyż jest zawsze nie ludzki, lecz Boski, Bóg go daje, a nie człowiek go wybiera”, i odszedł do Pana. Nie znamy ani daty, ani okoliczności, jego śmierci. Być może został zamordowany, w czasie epidemii tyfusu, w vii-viii.1941 r., gdy Niemcy – by opanować zagrożenie – wywieźli ok. 300 więźniów z obozu i zamordowali w lesie Białuty. Ale istnieją przesłanki, że Leon przeżył tę epidemię, i zginął później, w x.1941 r. Niemcy, wielcy formaliści, w oficjalnych dokumentach obozowych podali jego datę zgonu jako 10.x.1941 r., i tę datę najczęściej podaje się jako datę odejścia Leona do domu Ojca. Jako przyczynę zgonu podano, typowo po niemiecku: „katar jelit”…
Prawdopodobne jest, że nie zmarł z wyczerpania i głodu, tylko został zawieziony do lasu w Białutach i tam zamordowany w zbiorowej egzekucji. Jego zwłok nie odnaleziono – być może zostały spalone w 1944 r., gdy w celu ukrycia zbrodni w lesie Bałuckim, Niemcy rozkopywali groby masowych egzekucji i palili ciała pomordowanych…
13.vi.1999 r. został beatyfikowany, w gronie 108 polskich męczenników II wojny światowej, przez Jana Pawł a II w Warszawie.
7.vi.1991 r. Jan Paweł II w czasie homilii w Płocku mówił:
„Raduję się, że dane mi jest […] odwiedzić Płock, jedną ze stolic piastowskich naszego kraju, a zarazem prastarą stolicę biskupią.
Iluż to ludzi, synów i córek polskiego Mazowsza w ciągu stuleci uczyło się tutaj Bożej i ludzkiej prawdy od Chrystusa, obcując z wewnętrzną tajemnicą Jego Serca. W dalekich stuleciach […] i w naszych czasach, w tym wieku XX, który zapisał się szczególnym świadectwem wyznawców i męczenników”.
Osiem lat później, 13.vi.1999 r. w Warszawie, tuż po beatyfikacji, podczas modlitwy „Anioł Pański”, uzupełniał tę myśl, wspominając bpa Wetmańskiego i abpa Nowowiejskiego:
„Jest to niezwykły dar Opatrzności. W tragicznych latach wojny i okupacji Bóg dał wam dwóch pasterzy, świadków bezgranicznej miłości Chrystusa”.
„Niech wszyscy święci patronowie tej ziemi […] wypraszają dla współczesnych i przyszłych pokoleń, aby Chrystus pozostawał zawsze ‘drogą i prawdą, i życiem’ dla wszystkich”7.vi.1991 r., Płock, homilia zamykająca Synod Diecezjalny.
Prosimy cię o to, błogosławiony biskupie Leonie!
Pomódlmy się litanią do 108 błogosławionych męczenników:
Obejrzyjmy i pomódlmy się nieszporami do św. Zygmunta w płockiej katedrze:
Popatrzmy też na krótki film o katedrze w Płocku:
oraz prezentację o historii Płocka:
Posłuchajmy też słów Jana Pawła II z homilii beatyfikacyjnej:
Pochylmy się nad słowami Ojca św. Jana Pawła II z 7.vi.1991 r. w Płocku:
jego słowami podczas modlitwy „Anioł Pański” z 13.vi.1999 r. w Warszawie:
oraz jego homilią beatyfikacyjną z 13.vi.1997 r. wygłoszoną w Warszawie:
Popatrzmy na mapę życia błogosławionego:
Opracowanie oparto na następujących źródłach:
polskich:
włoskich:
innych: