Rzymskokatolicka Parafia
pod wezwaniem św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
m. i gm. Konstancin-Jeziorna
powiat Piaseczno
tutaj ⇐ 108 polskich męczenników niemieckiej okupacji podczas II wojny światowej
bł. MARIAN SKRZYPCZAK
1903, Kalinowo – ✟ 1939, Płonkowo
męczennik
patron: diecezji gnieźnieńskiej
wspomnienie: 5 października
„Biała Księga” (martyrologium) duchowieństwa Polski ⇒ tutaj
Urodził się 15.iv.1909 r. w Janowcu Wielkopolskim, nad rzeką Wełną na skraju historycznej krainy Pałuki w Wielkopolsce (łac. Polonia Maior), należącej wówczas do tzw. niem. Regierungsbezirk Bromberg (pl. rejencja bydgoska) w tzw. niem. Provinz Posen (pl. Prowincja Poznańska), części składowej niem. Königreich Preußen (pl. Królestwo Prus), kraju związkowego Cesarstwa Niemieckiego — czyli w zaborze pruskim.
W Janowcu został też ochrzczony, w kościele pw. św. Mikołaja, zbudowanym w 1840 r., na miejscu, w którym posługiwano już ok. 1300 r.
Rodzicami byli Tadeusz i Władysława z domu Ziętek. Ojciec był właścicielem drogerii, którą prowadził do wybuchu I wojny światowej w 1914 r. Wówczas został zmobilizowany do armii niemieckiej i wychowaniem dwóch synów zajmować się musiała matka.
Od 1916 r. Marian uczęszczał do szkoły powszechnej i tzw. przygotowawczej w Janowcu — początkowo, do 1918 r., niemieckiej prywatnej szkoły a potem polskiej (dziś jej następcą jest Szkoła Podstawowa nr 1 im. Tadeusza Kościuszki).
W 1919 r., po zakończonym sukcesem Powstaniu Wielkopolskim (lata 1918-9), w którym udział wziął — po zwolnieniu z armii niemieckiej — ojciec Mariana, rodzina przeniosła się do Gniezna.
Rok później Marian wstąpił do ośmioklasowego klasycznego gimnazjum męskiego (dziś I Liceum Ogólnokształcące) im. Bolesława Chrobrego, najstarszej szkoły średniej w Gnieźnie.
Uczniem był przeciętnym, ale jego prefekt, ks. Augustyn Gałęzowski, tak napisał o nim, gdy Marian zdecydował się wstąpić do seminarium duchownego:
„Maturzysta Marian Skrzypczak był moim uczniem w ciągu ostatniego roku szkolnego. Uzdolniony, pod względem moralnym prowadził się zawsze bardzo dobrze. Należał również do Sodalicji Marjańskiej. Zdaniem mojem nadaje się do stanu duchownego”14.vii.1930 r.
Po maturze w 1930 r. nie poszedł w ślady brata, który już studiował na uniwersytecie w Poznaniu, ale wstąpił do Prymasowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Gnieźnie.
W 1933 r. wystawiono mu takie świadectwo: „Jego charakter w niczem nie uchybia godności kleryka lub powołaniu kapłańskiemu”… Musiał dobrze śpiewać, skoro ponad dostateczne oceny z wielu przedmiotów wyrasta nota z tego przedmiotu — „bene!”. Generalnie określano go jako „średnio zdolnego, pilnego, spokojnego”.
Święcenia kapłańskie przyjął 15.vi.1935 r. z rąk biskupa pomocniczego gnieźnieńskiego, Antoniego Laubitza (1861, Pakość – 1939, Gniezno), w archikatedrze gnieźnieńskiej — bazylice prymasowskiej pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.
Mszę prymicyjną odprawił w kościele pw. św. Michała Archanioła w Gnieźnie.
Po święceniach mianowany został wikariuszem w starej parafii (powstałej w 1404 r.) pw. św. Doroty w Rogowie niedaleko Żnina, miejscowości, która właśnie — bo w 1934 r. — utraciła prawa miejskie. Musiał w dużej mierze zastępować proboszcza, ks. Kuczmę, który chorował i przebywał w szpitalu w Poznaniu, a w iii.1936 r. zmarł. Szczególnie lubił pracować z młodzieżą, organizował kursy dla Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Żeńskiej (zwanego „Młodymi Polkami”), urządzał wystawy robót ręcznych, organizował spotkania z młodzieżą, uczył religii.
Po zdaniu pierwszego egzaminu wikariuszowskiego (26.x.1936 r.) powołany został na wikariusza parafii pw. św. Oswalda w Płonkowie (dziś parafia pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego i św. Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka i Krystyna — Pierwszych Męczenników Polskich), erygowanej w 1325 r.
Od 1938 r. posługiwał jako administrator (czyli tymczasowy proboszcz) w parafii w Glinnie Wielkim (oddalonym od Płonkowa o ok. 10 km), powstałej w 1932 r. — dziś część parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Rojewicach. Od 1935 r. parafianie budowali w niej plebanię, ale nie była jeszcze gotowa i Marian spędzał czas pomiędzy parafią płonkowską, gdzie głównie mieszkał w tamtejszej plebanii, a parafią w Glinnie Wielkim, gdzie zamieszkiwał kątem u parafian. Gdy budowany dom nadawał się do użytku, choć nie ukończony, przeniósł się do Glinna.
Pomocy przy budowie udzielał mu jego ojciec, który organizował zbiórkę pięniedzy w Toruniu, gdzie w międzyczasie się przeniósł. Marian wszelkie dochody parafialne oddawał na plebanię a sam żył z tego, co użyczali mu rodzice.
Angażował się w pracę z młodzieżą katolicką, która wówczas była skupiona w różnych organizacjach o charakterze religijno-wychowawczym. Organizował dziecięcą Krucjatę Eucharystyczną, ideę której do Polski sprowadziła bł. Urszula Ledóchowska.
Uważano go za dobrego kaznodzieję…
Jego proboszcz w Płonkowie, ks. Józef Jabłoński (1904, Wójcin – 1983, Strzelno), tak go wspominał:
„Był kapłanem bardzo wzorowym, bez nałogów. Spełniał wszystkie obowiązki kapłańskie sumiennie. Był pobożnym, spokojnym, ofiarnym, uczynnym i przez wszystkich lubianym. Wrogów nie miał żadnych […] Pracę duszpasterska wykonywał sumiennie, kazania głosił rzeczowo i spokojnie, dzieci do I Komunii św. przygotowywał wzorowo. Chętnie pracował w K. S. M. [Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży]”13.x.1971 r., w liście do sekretarza Prymasa kard. Wyszyńskiego, ks. Józefa Glempa.
1.ix.1939 r. Niemcy zaatakowali Rzeczpospolitą. 17 dni później to samo uczynili Rosjanie. Nastąpił IV rozbiór Polski i rozpoczęła się II wojna światowa. Wielkopolska, a w niej Pałuki szybko znalazły się pod kontrolą niemiecką. Rozpoczęła się bezwzględna akcja eksterminacji inteligencji i polskich warstw przywódczych, zwana „Inteligenzaktion” (pl. „akcja inteligencja”), w ramach której tysiące Polaków, w tym setki polskich kapłanów zostały przez Niemców w bestialski sposób zamordowane.
Uaktywnili się też Niemcy mieszkający na terenach Rzeczypospolitej, którzy wcześniej działali jako „piąta kolumna”, podważając prawa Rzeczpospolitej do jej ziem, a po najeździe armii niemieckiej zaczęli organizować się w bojówki i napadać na Polaków. Powstał tzw. Volksdeutscher Selbstschutz, paramilitarna formacja złożona z przedstawicieli niemieckiej mniejszości narodowej zamieszkującej terytorium II Rzeczypospolitej. Wsławić się ona miała szczególnym okrucieństwem wobec Polaków.
Wielu Polaków uciekało przed nadciągającym niemieckim niebezpieczeństwem na wschód. Ucieczkę zorganizował i Marian. 7.ix.1939 r., na furmankach, grupa parafian wraz z oboma kapłanami (proboszczem Jabłońskim i Marianem) ruszyła w kierunku Warszawy.
Proboszcz Jabłoński dojechał do Warszawy i tam, ukrywając się, spędził całą okupację. Natomiast furmankę Mariana zagarnęli w Chodeczu Niemcy i rozkazali wracać. Marian zawrócił…
Po powrocie okazało się, że plebanię w Glinnie Wielkim zajęli najeźdźcy, więc Marian zamieszkał na plebanii w Płonkowie.
Pod koniec ix.1939 r. jeden z jego niemieckich parafian, starszy człowiek, za pośrednictwem Polaka, niejakiego Franciszka Szczerbińskiego, przekazał informację Marianowi, że podsłuchał rozmowę swoich synów, którzy w jego domu naradzali się z grupą młodych Niemców, jak napaść na plebanię i zamordować duszpasterzy…
Marian myślał o wyjeździe do Torunia, gdzie mieszkali jego rodzice, ale pozostał na terenie swojej parafii. Nie chciał opuszczać swojej owczarni, z dwóch w zasadzie parafii. Zresztą błagali go o to sami parafianie, szczególnie siostra proboszcza Jabłońskiego…
5.x.1939 r., wieczorem, grupa młodych niemieckich bandytów, urodzonych i wychowanych w Rzeczypospolitej, wyłamała okno i wdarła się na plebanię w Płonkowie.
Marian odmawiał właśnie różaniec.
Niemcy poszukiwali proboszcza, ks. Jabłońskiego. Nie znaleźli go.
Wściekłość wyładowali więc na wikariuszu, na Marianie. Niemieckie opryszki obsypały wyzwiskami. Oskarżono go o namawianie do zabijania Niemców.
Młody Niemiec próbował go dźgnąć bagnetem w brzuch. Kapłan uskoczył, ale zraniony został w lewe udo…
Zepchnięto go ze stromych schodów. Bito kablami…
Niemcy kazali mu uciekać w stronę wsi. Gdy kulejący, ociekający krwią dobiegał do drzwi zakrystii, zaczęto strzelać.
Pierwszy strzał trafił go w nogę. Marian modlił się głośno, co usłyszał świadek w sąsiednim domu organisty: „Jezu! Zlituj się… Przebacz im!”
Padły następne strzały: w serce (poprzez kręgosłup) i w głowę…
Pozostałych domowników plebanii Niemcy pogonili do oddalonego o ok. 3.5 km Rojewa. Po drodze zatrzymali się nad zwłokami Mariana i grozili, że to samo może spotkać i ich. Wypuszczono ich następnego dnia…
Zwłoki Mariana Niemcy zbeszczeszczyli, pastwili się nad nimi — m.in. zmiażdżyli mu ręce, kopali je — po czym pociągnęli drogą w kierunku cmentarza i porzucili, owinięte w prześcieradło, w rowie…
Następnego dnia rano, idąc po śladach krwi, zwłoki, pokryte narzuconą słomą i jesiennymi liśćmi, znaleźli parafianie. Nadjechał jakiś żołdak niemiecki i zasugerował, by … wykopać dół, wrzucić do niego ciało kapłana i je zakopać!
Parafianie odmówili…
Urządzili mu pogrzeb i pochowali na lokalnym cmentarzu. W zezwoleniu władz niemieckich było zastrzeżenie, ze w uroczystości może uczestniczyć tylko bardzo niewielka i ściśle określona liczba ludzi, i to pod groźbą rozstrzelania, gdyby ich przyszło więcej. Na pogrzebie, któremu przewodniczył ks. Piotr Fibak (1880, Sulmierzyce – 1945, Gniezno), proboszcz parafii pw. św. Bartłomieja w niedalekich Szadłowicach, który zmarł z wycieńczenia tuż po wygonieniu Niemców z Gniezna przez Rosjan w 1945 r., pojawiło się na motocyklach trzech Niemców i z wyciągniętą bronią obserwowało ceremonię…
31.x.1939 r. Niemcy napadli na kościół w Glinnie Wielkim, okradli go a następnie spalili…
W trakcie procesu beatyfikacyjnego Prymas Polski, Józef kard. Glemp (1929, Inowrocław – 2013, Warszawa), który zgłosił Mariana jako kandydata na ołtarze, zaświadczył: „ […] sprawy męczeństwa, zabójstw, zesłań do obozów koncentracyjnych były czymś powszechnym. Ludzie pamiętali wielu zabitych z najbliższych rodzin, żyło wiele osób i kapłanów, którzy wrócili z obozów koncentracyjnych […] Męczeństwo ks. Mariana Skrzypczaka wybijało się przez cechę niewinności i okrucieństwa zastosowanego przy zadaniu śmierci”.
Marian beatyfikowany został 13.vi.1999 r. w Warszawie przez Jana Pawła II, w gronie 108 polskich męczenników II wojny światowej.
5.xii.2006 r. dokonano rekognicji – czyli rozpoznania — relikwii bł. Mariana i ekshumacji zwłok. Znalezione szczątki — po oczyszczeniu i dezynfekcji — umieszczono w podwójnej trumience — relikwiarzu — i procesyjnie przeniesiono do kościoła parafialnego w Płonkowie. Tam umieszczono je w marmurowym ołtarzu.
3.vi.1997 r. Jan Paweł II podczas kolejnej pielgrzymi po raz drugi odwiedził Gniezno. Na placu przed katedrą wygłosił homilię Poświęcił ją w dużej mierze św. Wojciechowi. Warto ją dziś na nowo odczytać. Choćby i dlatego, że postać św. Wojciecha, o którym mówił Papież, może zostać zastąpiona jednym z tysięcy imion polskich kapłanów, którzy stali się ofiarami zbrodniczych potęg ościennych: rosyjskiej i niemieckiej. Odczytajmy zatem tę homilię w świetle postaci Mariana Skrzypczaka:
„’Ziarno, które obumrze, przynosi owoc, plon obfity’por. J 12, 24. Również do [bł. Mariana] odnoszą się słowa z Ewangelii Janowej, które kiedyś Chrystus wypowiedział do apostołów. Umierając, dał on świadectwo życia. ‘Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne’J 12, 25. [Marian] dał też świadectwo służby apostolskiej. Powiedział bowiem Chrystus: ‘Kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec’J 12, 26. [Marian] poszedł za Chrystusem […]
Wypełniły się w [Marianie] słowa Chrystusa. Ponad miłość doczesnego życia postawił On miłość do Syna Bożego. Poszedł za Chrystusem jako wierny i ofiarny sługa, dając o Nim świadectwo za cenę swej krwi. I oto uczcił go Ojciec. Lud Boży otoczył go czcią należną świętym na ziemi w przekonaniu, że [Marian], męczennik Chrystusa, cieszy się chwałą w niebie.
‘Ziarno, które obumrze, przynosi plon obfity’. Jakże dosłownie te słowa spełniły się w życiu i w śmierci [bł. Mariana]! Jego męczeńska krew, zmieszana z krwią innych polskich męczenników, leży u fundamentów Kościoła i państwa na ziemiach piastowskich. [Marianowy] zasiew krwi przynosi wciąż nowe duchowe owoce […]”
Zaiste.
Pomódlmy się litanią do 108 błogosławionych męczenników:
Obejrzyjmy etiudkę o polskich świętych i błogosławionych wyniesionych na ołtarze przez Jana Pawła II:
Popatrzmy na film o katedrze gnieźnieńskiej:
Posłuchajmy też słów Jana Pawła II z homilii beatyfikacyjnej:
Pochylmy się nad słowami Ojca św. Jana Pawła II z 3.vi.1999 r. w Warszawie:
oraz jego homilią z 3.vi.1997 r. wygłoszoną w Gnieźnie:
Popatrzmy na mapę życia błogosławionego:
Opracowanie oparto na następujących źródłach:
polskich:
włoskich:
innych: