MATKA BOŻA CZĘSTOCHOWSKA: kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneMATKA BOŻA NIEUSTAJĄCEJ POMOCYLOGO PORTALU

Rzymskokatolicka Parafia
pod wezwaniem św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
m. i gm. Konstancin-Jeziorna
powiat Piaseczno

św. ZYGMUNT: kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneśw. ZYGMUNT: XIX w., feretron, kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własne

bł. LUDWIK MONZA
(1898, Cislago - 1954, Lecco)
kapłan i założyciel

patron: Instytutu Małych Apostołek Miłości, Zrzeszenia „Nasza Rodzina

wspomnienie: 29 września

Łącza do ilustracji (dzieł sztuki) związanych z błogosławionym:

  • bł. LUDWIK MONZA: obraz beatyfikacyjny; źródło: www.santiebeati.it
  • bł. LUDWIK MONZA z DZIEĆMI: ; źródło: www.flickr.com
  • bł. LUDWIK MONZA: lata 1950-te; źródło: www.santiebeati.it
  • bł. LUDWIK MONZA: ; źródło: saints.sqpn.com
  • bł. LUDWIK MONZA: ; źródło: www.findagrave.com
  • bł. LUDWIK MONZA: ; źródło: www.donluigimonza.it
  • bł. LUDWIK MONZA: ; źródło: ww.donluigimonza.it
  • bł. LUDWIK MONZA: ; źródło: www.santiebeati.it
  • bł. LUDWIK MONZA: ; źródło: www.santiebeati.it
  • bł. LUDWIK MONZA: jako młody człowiek; źródło: www.donluigimonza.it
  • bł. LUDWIK MONZA z MATKĄ: ; źródło: www.donluigimonza.it
  • bł. LUDWIK MONZA: ; źródło: www.donluigimonza.it
  • bł. LUDWIK MONZA: ; źródło: www.santiebeati.it
  • bł. LUDWIK MONZA: ; źródło: www.santiebeati.it
  • KAPLICA z NAGROBKIEM bł. LUDWIKA MONZY: Ponte Lambro; źródło: www.donluigimonza.it

Ludwik (wł. Luigi) urodził się w 1898 r. w Cislago, małej mieścinie między Varese a Mediolanem we Włoszech, w biednej, chłopskiej rodzinie Józefa (wł. Giuseppe) i Ludwiki (wł. Luigia).

Był dzieckiem słabym, wyglądał na chorowitego, więc go natychmiast ochrzczono, a półtorej roku później otrzymał sakrament bierzmowania. Dzięki Bogu z biegiem lat jego zdrowie ulegało poprawie…

Plany życiowe młodego Ludwika wcześnie zaczęły się krystalizować. Zwierzył się z nich swemu proboszczowi: powiedział mu, że od dawna pragnie życie, w sakramencie kapłaństwa, poświęcić Bogu…

W 1913 r., za radą kapłana, o. Ludwika (wł. Luigi) Vismara, rozpoczął nauki w salezjańskim misyjnym instytucie Penango Monferrato w Asti…

Rok później rodzina Monza przeżyła dramat. Ojciec, Józef, spadł z drzewa, złamał kręgosłup i doznał paraliżu…

Zbiegło się to z wybuchem I wojny światowej. Piotr, najstarszy brat, został powołany do wojska – walczył na froncie wschodnim. Siostra, Józefina (wł. Giuseppina), właśnie wstąpiła do zakonu Sióstr Dobroczynności Niepokalanego Poczęcia (wł. Suore di Carità dell'Immacolata Concezione - SCIC) w Ivrea. Cała odpowiedzialność za rodzinę spoczęła na barkach matki.

Ludwik uznał, że musi pomóc i już do instytutu Penango w Astii nie wrócił…

Zajął się niewielkim gospodarstwem rolnym. W ciągu dnia pracował, a nocami uczył się…

Ale powołanie było silne. Wsparcia udzielił mu raz jeszcze proboszcz, o. Vismara. Pod koniec wakacji w 1916 r. udało mu się załatwić bezpłatne miejsce dla 18-letniego Ludwika w seminarium duchownym. Potrzebna była natychmiastowa decyzja i odpowiedź…

Stanął przed trudnym wyborem. Rodzina nie byłaby w stanie opłacić pobytu w seminarium – była to zatem być może jedyna szansa w życiu. Z drugiej strony sparaliżowany ojciec, starsze rodzeństwo poza domem, najmłodszy brat, Mario, w wieku 7 lat…

Wybrał powołanie. Początkowo zarzucono mu nieodpowiedzialność. Ale matka, prosta kobieta ucięła dyskusję mówiąc: „Mój kochany synu! Nie martw się nami – jeśli Bóg cię powołuje, idź za Nim”.

Pierwszą sutannę dostał od swego proboszcza. Na specjalnej uroczystości obecny był też jego sparaliżowany ojciec. Wkrótce potem rozpoczął nauki w seminarium Villoresi w Mediolanie…

Niebawem sytuacja znów uległa zmianie. Na początku 1917 r. ojciec, Józef, zmarł, a zaraz potem młody Ludwik został powołany do wojska…

Wojna trwała jeszcze rok. Pod koniec 1918 r. zmarł starszy brat, Piotr. Po zwolnieniu z wojska Ludwik nie wrócił już do domu i wznowił naukę, w seminarium w Saronno, w prowincji Varese (lata 1919-1922). Potem studiował teologię w Gorla Minore, prowincja Varese (lata 1922-1924), a następnie w seminarium w Mediolanie (lata 1924-1925).

W 1925 r. w Mediolanie przyjął z rąk kard. Eugeniusza (wł. Eugenio) Tosiego (1864, Busto Arsizio – 1929, Mediolan) święcenia kapłańskie…

Został wikariuszem w kościele parafialnym św. Maurycego w Vedano Olona, w pobliżu Varese.

Rzucił się w wir pracy parafialnej. Uznał, że najlepszą metodą ewangelizacji jest osobiste świadectwo w pracy nad formowaniem społeczności, utrzymywanie bliskich i pogłębionych relacji z parafianami, oraz działalność dobroczynna. Cały wysiłek wkładał w powstanie i wzmocnienie trzech istotnych grup parafialnych: wielogłosowego chóru, lokalnego amatorskiego zespołu sportowego i klubu „Viribus unitis”, oraz … szkoły języka francuskiego – w owym czasie wielu jego rodaków zmuszonych było szukać zatrudnienia we Francji i Szwajcarii, uznał zatem, że dobrze by było, by podstawy języka kraju przyszłego pracodawcy poznali już u siebie…

Największym powodzeniem cieszyła się oczywiście działalność promująca sport, w szczególności klubu piłkarskiego „Viribus unitis”. Tak wielkim, iż w 1926 r. faszyści, którzy cztery lata wcześniej objęli – w drodze swoistego zamachu stanu – tzw. Marszu na Rzym - władzę we Włoszech, zorganizowali rywalizujący z „klubem księżowskim” Związek Atletyczny w Vedano.

Współżycie nie było zgodne i wkrótce faszyści posunęli się do prowokacji. Ludwik próbował mediować między obu klubami. Doprowadził do meczu towarzyskiego między nimi – wygrał „Viribus unitis”, ale po zawodach przybyli na mecz faszyści z innych miast wzniecili rozruchy i bijatykę. W rezultacie areszowano … ośmiu członków „Viribus unitis”!

Ludwik zdecydował się, na własną rękę, bez porozumienia z proboszczem Piotrem (wł. Pietro) De Maddalena, zakończyć działalność klubu. Wkrótce zdał sobie sprawę z aktu nieposłuszeństwa i przeprosił przełożonego. W duchu pokory poprosił o zgodę na przeniesienie i dostał ją…

Zanim do niej doszło sytuacja się zaostrzyła. Pod urzędem miejskim w Vedano wybuchła bomba. Parę dni później zamordowany został lokalny faszystowski kacyk. Aresztowano ok. 40 osób. Następnie wyrzucono proboszcza o. De Maddalena z Vedano Olona…

Ludwik pozostał. Próbował uspakajać nastroje. Ale podczas wieczornej Mszy św., gdy chrzcił małe dziecko, w kościele pojawiła się żandarmeria. Żandarmi stanęli przed ołtarzem. Pozwoli zakończyć nabożeństwo, ale po jego zakończeniu zabrali Ludwika na przesłuchanie, po czym wywieźli go z miasta. Pojechał do Mediolanu.

Tam po paru dniach został aresztowany przez tajniaków, zawieziony do Varese i osadzony w więzieniu. Oskarżono go o próbę morderstwa.

Pomimo interwencji Kurii zwolniony został dopiero po 4 miesiącach. Uwolniono go ze wszystkich zarzutów ale … zabroniono mu powrotu do Vedano.

Biskup, zmuszony sytuacją, zdecydował się przenieść młodego kapłana najpierw do parafii św. Marii Różańcowej (wł. Maria del Rosario) w Mediolanie, a potem, w 1928 r., do sanktuarium Błogosławionej Dziewicy od Cudów (wł. Santuario della Beata Vergine dei Miracoli) w Saronno.

Tam Ludwik zgromadził wokół siebie grupę około 30 dzieci, która – jak miały to wykazać późniejsze wydarzenia – stała się zalążkiem nowego zgromadzenia-oratorium. Szybko powstał chór a miejsce jego spotkań stało się zarazem salą lekcyjną, salą koncertową, oraz miejscem odpoczynku dla potrzebujących dzieci…

Pomysł na działalność takiej grupy powoli nabierał kształtu. Przyczyniło się do tego między innymi spotkanie kilku świeckich kobiet, które poświęciły się pracy nad realizacją pomysłu Ludwika: Klary (wł. Clara) Cucchi, Teresy Pitteri i Tranquilli Airoldi. W 1936 r. odbyło się pierwsze spotkanie organizacji macierzystej – można je nazwać założycielskim – i od tego momentu świecki instytut Małych Apostołek Miłosierdzia (wł. Istituto Secolare delle Piccole Apostole della Carità), zrzeszający konsekrowane kobiety pragnące wnosić do życia codziennego „gorliwość pierwszych społeczności chrześcijańskich”, rozpoczął swoją działalność.

W „spoganizowanym” świecie, jak mawiał Ludwik, właściwą drogą nauczania Ewangelii był powrót do ideału społeczności pierwszych chrześcijan z czasów starożytnych, w których miłość stanowiła podstawową zasadę współżycia. Chrześcijanin był „zaczynem miłości” w społeczeństwie, w życiu codziennym, w działalności każdego wierzącego. Ludwik nauczał:

Bracia chrześcijanie! Każdy z was musi się stać artystą duszy. Musimy nauczyć się malować piękno Jezusa nie na płótnie ale w duszach! I nigdy nie wypuszczajcie z waszych dłoni pędzla apostolatu!

Siostry udzielały wsparcia żyjącym w trudnych warunkach, chorym, w szczególności niepełnosprawnym dzieciom, zapewniając najlepszą możliwą w owych czasach opiekę medyczną, stosując najnowocześniejsze metody naukowe i pedagogiczne dla ponownego włączenia mniej uprzywilejowanych w nurt życia społecznego.

Niebawem Ludwik wraz z członkiniami instytutu założył Zrzeszenie „Nasza Rodzina” (wł. „La Nostra Famiglia”), zajmujące się edukacją i pomocą lekarską dla biednych i niepełnosprawnych dzieci. Pierwszymi wychowankami było wspomniane 30 dzieci…

Działalność instytutu i zrzeszenia rozpoczęto od zakupu, z wielkim osobistym poświęceniem, domu – w Vedano Olona - ze wszystkich miejsc w miejscowości, do której Ludwikowi nie wolno było przyjeżdżać! - i trochę otaczającej ziemi i tam w 1937 r. położono kamień węgielny pod jego siedzibę…

Rozpoczęły się spotkania, rozpoczęły się rekolekcje…

W międzyczasie Ludwik został mianowany proboszczem kościoła św. Jana Castagna w Lecco, na peryferiach Mediolanu. Udało mu się, w ciągu zaledwie kilku miesięcy, zdobyć swymi duchowymi, i ludzkimi, przymiotami zaufanie swej nowej owczarni. W szczególności ujęły ich jego proste, acz nie prostackie, czytelne i piękne kazania, których przygotowaniu poświęcał wiele czasu i wysiłku. Nadał też nowego kształtu i zaraził entuzjazmem już istniejące, choć będące w stanie letargu, organizacje parafialne, w szczególności opiekujące się biednymi, schorowanymi i prześladowanymi (były to wszak czasy faszystowskie!). Prace organizacji nabrały przyspieszenia przyciągając wielu nowych członków – parafian Ludwika.

1 września 1939 r. wybuchła II wojna światowa. Ponad 350 młodych parafian św. Jana Castagna powołano – jak kiedyś Ludwika i jego brata – do armii. I tak jak wtedy ucierpiała na tym rodzina Monza, tak teraz cierpiały inne rodziny z owczarni Ludwika. Obowiązkiem proboszcza było zajęcie się nimi, organizowanie pomocy, duchowej i materialnej, dla tych, którzy pozostali. Przez następne 5 lat zatem, unikając bezpośredniego politycznego zaangażowania (choć niekiedy przechowywał partyzantów), było to główne zajęcie pasterza św. Jana Castagna…

Koniec wojny w 1944/5 r. nie oznaczał bynajmniej spokoju. Do domów powrócili żołnierze, pojawiło się mnóstwo uciekinierów z innych krajów, wiele dzieci zostało sierotami, niejednokrotnie bez domu, bez miejsca zamieszkania. Dom „Naszej Rodziny” stał się dla nich przytułkiem, choćby i tymczasowym.

Ujawniły się nowe potrzeby, nowe konflikty. Trzeba było stanąć w obronie byłych faszystów i kolaborujących w czasie II wojny światowej z Niemcami, zagrożonych niekontrolowanymi aktami przemocy. Ludwik nie uchylił się od tego obowiązku…

A sytuacja była bardzo poważna. Kombatanci bynajmniej nie wrócili do domów lepsi. Przeciwnie, któregoś dnia Ludwik, na początku Mszy św., wyrzucił z siebie gniewne słowa: „Żałuję, że jestem kapłanem i że zostałem proboszczem w parafii św. Jana”. Ale zaraz potem uzupełnił: „Nie! Gdyby Bóg pozwolił mi się urodzić w innych czasach i tak chciałbym być kapłanem. I to kapłanem u św. Jana”…

W 1946 r. do sióstr opiekujących się „Naszą Rodziną” zgłosił się prof. Józef (wł. Giuseppe) Vercelli, dyrektor Instytutu Neurologicznego Carlo Besta w Mediolanie, z propozycją współpracy i powierzenia „Naszej Rodzinie” dzieci, wymagających psychologicznego leczenia i rehabilitacji. Acz propozycja była z godna z duchem działalności „Naszej Rodziny”, była ryzykowną, biorąc pod uwagę wielkość ówczesnych potrzeb oraz stosunkowo małą wiedzę opiekujących się dziećmi sióstr z zakresu psychologii. Ale tak opiekun duchowy, ks. Ludwik, jak i Klara Cucchi, uznali propozycję Vercellego za Boży znak na trudne czasy i z pełnym zapałem podjęli rękawicę…

W tym czasie Ludwik dzielił cały swój czas między działalność w „Naszej Rodziny” a obowiązki proboszcza. Zrzeszenie ciągle potrzebowało swego założyciela, i to dzięki jego w ysiłkom i wizji udało się mu okrzepnąć i wzrosnąć, być przygotowanym na podjęcie obowiązków, które żadna z sióstr nie była nawet sobie w stanie wyobrazić, a które niebawem stały się jej udziałem.

Ale owo zaangażowanie budziło też opory – nie wszyscy byli mu przychylni. Sam metropolita Mediolanu kard. Alfred Ildefons (wł. Alfredo Ildefonso) Schuster (1880, Rzym - 1954, Venegono Inferiore), późniejszy błogosławiony, kategorycznie zażądał od Ludwika dokonania wyboru między probostwem a kierownictwem duchowym założonego przez siebie zgromadzenia sióstr. Niełatwo było przyjąć taką krytykę, w szczególności pochodzącą od samego arcybiskupa, wyrażoną w osobistym liście. Ale z pokorą ją przyjął będąc gotowym na bezwarunkowe zastosowanie się do decyzji biskupa, gdyby taka została wydana…

Sytuację poprawiła konstytucja apostolska „Provida Mater Ecclesia”, podpisana w 1947 r. przez Piusa XII, uznająca działalność świeckich instytutów, właśnie takich, jakie założył Ludwik…

A „Nasza Rodzina”, mimo trudności, rozszerzała się. Powstały nowe domy: w Ponte Lambro w regionie Como, w Varazze, w regionie Savona. Stamtąd idee Ludwika szerzyły się dalej.

Wreszcie przyszedł czas, gdy instytut i „Nasza Rodzina” zaczęły sobie radzić same. Tym, którzy obawiali się przyszłości, Ludwik mógł powiedzieć: „Bóg tego pragnął. Bóg się tymi dziełami zaopiekuje”. I dodawał: „Moje córki już mnie nie potrzebują, mogą kroczyć same!”.

Lata ciężkiej pracy nadwątliły zdrowie Ludwika. Przyczyniła się do tego także śmierć matki, w 1953 r. Rok później, w 1954 r., wracając z Varezze poczuł ból w piersiach, który w ciągu następnych godzin pogorszył się. Przywołany lekarz wysłał natychmiast Ludwika do szpitala. Wykonany elektrokardiogram potwierdził najgorsze: Ludwik przechodził rozległy zawał serca…

Stan Ludwika pogarszał się. Rankiem 29.ix.1954 r. przyjął jeszcze Najświętszy Sakrament. Niebawem odszedł do Pana ze słowami „Bądź miłościw, Mój Jezu” na ustach…

Pochowano go początkowo w kościele parafialnym pw. Jana Castagna w Lecco. W 1964 r. jego szczątki przeniesiono do domu „Naszej Rodziny” w Ponte Lambro, w prowincji Como.

Z upływem lat światłość jego świętości rozszerzała się. Przesłanie życia i dzieł założonych przez tego prostego kapłana parafialnego, wręcz „zatapiającego się” w codzienności, przesłanie entuzjazmu i miłości pierwszych chrześcijan, do dziś fascynuje i porywa wielu nowych apostołów…

W 2003 r. Jan Paweł II uznał heroiczność cnów czcigodnego Sługi Bożego Ludwika. Proces zakończył się w 2006 r. gdy Benedykt XVI włączył go w poczet błogosławionych (uroczystości beatyfikacyjne miały miejsce w Mediolanie, pod przewodnictwem kard. Dionizego (wł. Dionigi) Tettamanziego (ur. 1934, Renate)).

Dziś Małe Apostołki Miłości i „Nasza Rodzina” prowadzą swój apostolat nie tylko we Włoszech, ale także w Sudanie, Brazylii, Ekwadorze, oraz w Chinach, Maroku i Palestynie…

Posłuchajmy „Pieśni Ludwika Monzy”, fragmentu muzycznej sztuki „Napisz do miłości” (wł. „Scrivi Amore”), napisanej przez Roberto Brisotto (ur. 1972, Motta di Livenza):

  • PIEŚŃ LUDWIKA MONZY: BRISOTTO, Roberto (ur. 1972, Motta di Livenza), 2010, fragment 'Scrivi Amore'; źródło: www.youtube.com

a także krótki program (po włosku) o osobie bł. Ludwika Monza:

  • bł. LUDWIK MONZA: ; źródło: www.youtube.com

Opracowanie oparto na następujących źródłach:

angielskich:

włoskich: