Rzymskokatolicka Parafia
pod wezwaniem św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
m. i gm. Konstancin-Jeziorna
powiat Piaseczno
tutaj ⇐ 108 polskich męczenników niemieckiej okupacji podczas II wojny światowej
bł. JÓZEF STANEK
(1916, Łapsze Niżne - 1944, Warszawa)
męczennik
patron: Muzeum Powstania Warszawskiego
wspomnienie: 23 września
„Biała Księga” (martyrologium) duchowieństwa Polski ⇒ tutaj
Urodził się w 1916 r. w Łapszach Niżnych w diecezji krakowskiej, na Spiszu (między Zakopanem a Szczawnicą, ówcześnie powiat nowotarski, w cesarstwie austro-węgierskim), na pograniczu polsko-słowackim.
Był ósmym, najmłodszym dzieckiem Józefa i Agnieszki, z domu Nowak, którzy zajmowali się rolnictwem na górskiej, siłą rzeczy bardzo nieurodzajnej, ziemi (posiadali ok. 8 hektarów)…
Marzeniem Józefa seniora było odwiedzenie Ziemi Świętej i Rzymu. Postanowił je zrealizować. A że był upartym góralem - cecha, którą zresztą odziedziczył po nim jego syn - po wielu wyrzeczeniach wytknięty cel, jeszcze przed wybuchem I wojny światowej, został osiągnięty. Po powrocie został, na okres wojny, wcielony do armii austro-węgierskiej…
W 1923 r. rodzinę nawiedziła tragedia. Epidemia tyfusu w ciągu dziewięciu zaledwie miesięcy pochłonęła obojga rodziców i dwóch dziadków…
Opiekę nad nim przejęło starsze rodzeństwo, w szczególności 34-letnia - w roku śmierci rodziców - najstarsza siostra Stefania i brat Wendelin, który po powrocie z niewoli rosyjskiej rozpoczął studia medyczne na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, a po ich ukończeniu został lekarzem i wspierał finansowo całą swoją rodzinę.
W 1929 r., po ukończeniu podstawowej edukacji, wysłali go do Wadowic. Tam ukończył szkołę średnią, w gimnazjum Collegium Marianum na Kopcu, prowadzonym przez księży Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego (łac. Societas Apostolatus Catholici – SAC), czyli Pallotynów.
Nie było łatwo, ale tu – pewnie nie po raz pierwszy – uwidocznił się charakterystyczny, wspomniany powyżej, rys charakteru Józefa, odziedziczony po ojcu: góralska hardość, upór i nieustępliwość w osiąganiu zamierzonego celu. Gdy pojawił się u bram gimnazjum mały Józek nie znał wszak dobrze języka polskiego - w domu rodzinnym mówiono bowiem spiską, góralską gwarą…
Ukończył Collegium na parę lat przed alumnem innego wadowickiego gimnazjum, niejakim Karolem Wojtyłą. Mieli zresztą wspólnych nauczycieli – jednym z nich był Mieczysław Kotlarczyk (1908, Wadowice - 1978, Kraków), literaturoznawca, miłośnik teatru, reżyser, który tak wielki wpływ miał wywrzeć na przyszłego papieża…
Józef natomiast udzielał się głównie w szkolnej orkiestrze dętej. Grał, w wielu miejscowościach w okolicach Wadowic, na olbrzymiej tubie…
Po maturze, w 1935 r., wstąpił do Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego (łac. Societas Apostolatus Catholici – SAC) - księży pallotynów - w Sucharach nad Notecią k. Nakła. Tam odbył nowicjat.
Pierwszą profesję złożył w 1937 r.
Studia seminaryjne, filozoficzno-teologiczne, rozpoczął w Wyższym Seminarium Duchownym Księży Pallotynów w Ołtarzewie koło Ożarowa.
Pisał wtedy do siostry: „Stoję obecnie u podnóża wysokiej i bardzo stromej góry. Celem mojego życia jest wspiąć się na szczyt owej góry, a to będzie wymagało ogromnej pracy i wysiłku. Przy pomocy Boskiej i waszych modlitw, o które proszę, może mi się uda ten szczyt zdobyć”…
W wrześniu 1939 r. wybuchła II wojna światowa. Klerycy z Ołtarzewa zostali ewakuowani, przed najeżdżającymi Rzeczpospolitą wojskami niemieckimi, na wschód. Tam wpadli w ręce rosyjskie, sowieckie…
Józkowi, wraz z niewielką grupką, udało się na szczęście uciec z naprędce zorganizowanego obozu przejściowego. Opuścił zabór rosyjski i powrócił do rodzinnego Spiszu, w międzyczasie przyłączonego do współpracującego z Niemcami państwa słowackiego. Okazało się, że w domu rodzinnym mieścił się punkt przerzutowy polskiego podziemia na Węgry…
Ale nie zamierzał uciekać dalej. Po krótkim pobycie wrócił, przez nowo-ustaloną granicę między Słowacją a ustanowioną na terenach centralnej Polski niemiecką Generalną Gubernią, do Ołtarzewa. Spotkał się tam z wieloma innymi seminarzystami, którzy po wojnie obronnej 1939 r. zdołali powrócić…
Święcenia kapłańskie przyjął w 1941 r. w Warszawie, w katedrze metropolitalnej św. Jana Chrzciciela, z rąk abpa Stanisława Galla (1865, Warszawa - 1942, Warszawa).
Mszę Świętą Prymicyjną pragnął odprawić w rodzinnej miejscowości. Ale nie było to takie proste – Spisz znajdował się wszak w innym państwie, a jeszcze jedno nielegalne przekroczenie granicy było dla nowego kapłana upokarzające. I udało mu się, mimo trudności, uzyskać pozwolenie od władz słowackich, pod warunkiem aliści, postawionym przez słowackiego proboszcza rodzinnej parafii, że w procesji nie będą niesione chorągwie ani nie będzie przygrywać miejscowa orkiestra dęta…
Uparty polski góral dopiął więc swego i Mszę św. Prymicyjną odprawił w kościele św. Kwiryna w Łapszach Niżnych, gdzie przed laty zanurzony został w Kościół, w Sakramencie Chrztu św.
Niebawem znów był w Warszawie - rozpoczął studia specjalistyczne na tajnych kompletach Wydziału Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. Złożył też, gdzieś w 1941 r., przysięgę Związku Walki Zbrojnej ZWZ, przemianowanej w 1942 r. na Armię Krajową AK, stając się jej członkiem i rozpoczynając działalność w podziemnej konspiracji.
Jednocześnie posługiwał jako duszpasterz i kapelan Zakładu Sióstr Rodziny Maryi na Koszykach przy ul. Hożej w Warszawie.
Tam też, 1.viii.1944 r., zastał go wybuch Powstania Warszawskiego.
Do drugiej połowy sierpnia ofiarnie spełniał posługę na Koszykach, pełniąc rolę kapelana, także w naprędce organizowanych w pobliżu szpitalach powstańczych.
Wtedy to przełożeni skierowali go do pracy kapelańskiej i duszpasterskiej w Zgrupowaniu Armii Krajowej „Kryska”, walczącym w okolicy ul. Czerniakowskiej na Powiślu.
Ksiądz Józef przybrał pseudonim „Rudy”. Z miejsca, ze wsparciem ks. Wiktora Bartkowiaka (1911, Racota - 1975, Poznań), także Pallotyna, rozpoczął szeroką i wszechstronną pracę duszpasterza i kapelana. Odprawiał Msze św. polowe i spowiadał. Często odwiedzał polowe szpitale, niosąc duchową pomoc i nadzieję walczącym i rannym. Nosił rannych, docierając do najbardziej wysuniętych pozycji powstańczych. Pomagał walczącym żołnierzom i ludności cywilnej odkopywać zasypanych.
Wielu rannych uratował od niechybnej śmierci, zwłaszcza w ostatnich dniach powstania na Czerniakowskim przyczółku, jednym z regionów Warszawy jeszcze znajdującym się w ręku powstańców.
Podnosił na duchu załamanych mieszkańców i - mimo niebezpieczeństw - wygłaszał im Słowo Boże. W jednym z kazań porównał powstałą sytuację z Termopilami, gdzie trzystu Spartan wstrzymywało napór wroga…
Chociaż miał możliwość uratowania życia, przeprawiając się pontonem na drugi brzeg Wisły, nie skorzystał z niej. Oddał przeznaczone dla niego miejsce rannemu żołnierzowi. Chciał dzielić los żołnierzy i ludności cywilnej, która została na lewym, walczącym brzegu rzeki.
Od 10 do 23.ix trwały krwawe walki o przyczółek Czerniakowski. Teren opanowany przez powstańców nieustannie zmniejszał się. Wkrótce część żołnierzy ewakuowała się kanałami na Mokotów, inni dostali się na prawy brzeg Wisły.
23.ix.1944 r. Niemcy wysłali na tereny bronione przez „Kryskę” parlamentariuszy – przedstawicieli ludności cywilnej – z wezwaniem do poddania się i całkowitej kapitulacji.
Powstańcy podjęli rozmowy. Działania zostały przerwane. Nastąpiła ewakuacja rannych i ludności cywilnej. W pertraktacjach wziął udział kapelan „Kryski” – Józef Stanek „Rudy”.
Rozmowy nie dały rezultatów. Powstańcy nie przyjęli niemieckich warunków. Józef Stanek został zatrzymany przez Niemców jako zakładnik…
Ściągnął na siebie specjalną nienawiść Niemców, między innymi za to, że polecił powstańcom, na własną odpowiedzialność, przed poddaniem niszczyć broń. Każdego bowiem schwytanego powstańca z bronią w ręku – rozstrzeliwano. Nie chciał także, aby broń dostała się w ręce hitlerowców i służyła zabijaniu Polaków…
Tymczasem Niemcy wznowili ataki. Zajmowali kolejne domy. Schwytali m.in. ppor. Stanisława Jordana Wawrzyckiego „Szumskiego” (1905 - 1944, Warszawa) i sanitariuszkę Małgorzatę Janinę Damięcką-Lorentowicz „Dudę” (1927, Warszawa - 2005, Warszawa). „Szumskiego” natychmiast – miał wszak broń przy sobie – zamordowali strzałami z pistoletu maszynowego. „Duda” skorzystała z zamieszania i wmieszała się z wziętą do niewoli ludnością…
Dla Józefa Niemcy przygotowali specjalny rodzaj śmierci.
Bity, popychany przez hitlerowskich siepaczy, został odprowadzony pod szubienicę – wystającą z muru żelazną belkę.
Podchodził do niej spokojnie, z powagą i majestatem… W sąsiedztwie Niemcy pędzili – jak się okazało do niewoli, obozów koncentracyjnych i obozów zagłady – opuszczającą płonącą Warszawę ludność cywilną i ukrywających się wśród niej żołnierzy AK. Chcieli im pokazać - jak mówili na odstraszenie – jaki los spotyka „głównego bandytę powstania”…
Zarzucono mu pętlę na szyję (ponoć była to jego stuła). Ks. „Rudy”, w czarnej sutannie, acz bez oznak Armii Krajowej, wyprostował się i w ostatnich chwilach życia, spod szubienicy, błogosławił przechodzących żołnierzy i ludność cywilną. W chwili śmierci (łac. „in articulo mortis”) uczynił znak krzyża świętego błogosławiąc odchodzącą do niewoli ludność cywilną i powstańców Warszawy, których uprzednio spowiadał i podnosił na duchu…
Wspiął się „na szczyt owej góry”, o której wspominał lata wcześniej w liście do swojej siostry…
Powieszono go - z nienawiści do wiary (łac. in odium fidei) – na zapleczu magazynu przy ulicy Solec, tego samego dnia, 23.ix.1944 r.
Cierpienie, którym były naznaczone pierwsze lata jego życia, stało się też jego udziałem w ostatnich godzinach, można powiedzieć, w godzinie męczeńskiej śmierci.
W 1945 r. zwłoki Pallotyna ekshumowano i złożono w zbiorowej mogile przy ul. Solec w Warszawie (ogółem, w dwóch mogiłach, pochowano 278 pomordowanych).
Rok później przeniesiono je na Powązki. Zwłoki, w sutannie, były dobrze zachowane – na szyi widać było odciśniętą pętlę. W kieszeni sutanny znajdował się kapłański brewiarz…
W 1987 r. spoczęły one w kwaterze zgrupowania AK „Kryska” na tym cmentarzu…
16.x.1988 r. delegacja żołnierzy Armii Krajowej zgrupowania „Kryska”, w dziesiątą rocznicę pontyfikatu, przekazała Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II medal, wykonany przez żołnierza Armii Krajowej, Stefana Rzepczaka, i album obrazujący postać ks. Józefa „Rudego”. Przy wręczeniu tych upominków Papież stwierdził: „Tak, znam Łapsze Niżne i już słyszałem o tym kapłanie”…
Aktu beatyfikacji ks. Józefa Stanka dokonał Ojciec Św. Jan Paweł II, w ramach wyniesienia na ołtarze 108 polskich Męczenników za wiarę, 13.vi.1999 r. w Warszawie. Czy o ks. Józefie myślał wołając:
„Raduj się, Polsko, z nowych błogosławionych […]. Spodobało się Bogu ‘wykazać przemożne bogactwo Jego łaski na przykładzie dobroci’por. Ef 2, 7 twoich synów i córek w Chrystusie Jezusie. Oto ‘bogactwo Jego łaski’, oto fundament naszej niewzruszonej ufności w zbawczą obecność Boga na drogach człowieka w trzecim tysiącleciu! Jemu niech będzie chwała na wieki wieków.”
W 2000 r. relikwie bł. ks. Józefa Stanka zostały przeniesione do dolnego kościoła Chrystusa Króla w parafii pw. św. Wincentego Pallottiego w Warszawie…
W 2004 r. ks. Józefa ustanowiono patronem kaplicy w otwartym staraniem ówczesnego prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego Muzeum Powstania Warszawskiego. Jednocześnie część, przechowywanych dotychczas w świątyni Ojców Pallotynów z Prowincji Chrystusa Króla w Warszawie, relikwii została uroczyście złożona jako dar Prowincji dla muzealnej kaplicy w mensie ołtarzowej…
Jego imię nosi też aleja w parku na Solcu im. Marszałka Rydza-Śmigłego. U wylotu parku, przy skrzyżowaniu ulic Wilanowskiej i Solec, w 1994 r. postawiono pomnik księdza oraz innych żołnierzy i powstańców walczących na tym terenie.
Zobaczmy krótki filmik o świętych kapelanach Wojska Polskiego:
Obejrzyjmy etiudkę o polskich świętych i błogosławionych wyniesionych na ołtarze przez Jana Pawła II:
Pochylmy się także nad słowami Ojca św. Jana Pawła II z 13.vi.1999 r. w Warszawie:
Posłuchajmy słów Jana Pawła II z homilii beatyfikacyjnej:
Opracowanie oparto na następujących źródłach:
polskich:
norweskich:
włoskich: