Rzymskokatolicka Parafia
pod wezwaniem św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
m. i gm. Konstancin-Jeziorna
powiat Piaseczno
tutaj ⇐ 108 polskich męczenników niemieckiej okupacji podczas II wojny światowej
bł. WŁADYSŁAW FRANCISZEK BŁĄDZIŃSKI
1908, Myślatycze – ✟ 1945, KL Bergen‑Belsen
prezbiter, zakonnik, męczennik
patron: Zgromadzenia Michalitów
wspomnienie: 8 września
„Biała Księga” (martyrologium) duchowieństwa Polski ⇒ tutaj
Na świat przyszedł 6.i.1908 r. (inne wymieniane daty, głównie w źródłach niemieckich, to 1.vi.1908 r. i 6.vii.1908 r.) w Myślatyczach, ok. 35 km na wschód od Przemyśla, ówcześnie w Królestwie Galicji i Lodomerii (niem. Königreich Galizien und Lodomerien), od 1772 r. wchodzącego w skład zaborczego cesarstwa austro–węgierskiego (w czasie II Rzeczypospolitej w powiecie Mościska województwa lwowskiego; dziś na Ukrainie, tuż przy granicy z Polską).
Był synem Jana i Magdaleny z domu Matuszczak. Miał dwoje rodzeństwa (w tym jedną siostrę).
Ojciec był prawd. organistą w miejscowym kościele w Myślatyczach. Parafię założono w 1442 r. W 1718 r. poświęcono drewniany kościół (8.x.1753 r. ponownie, po remoncie, konsekrował go ówczesny ordynariusz przemyski, bp Wacław Hieronim Sierakowski (1700, Raba Wyżna – 1780, Obroszyn)), który dotrwał do początków XX w.
I to prawd. w tym kościele do Kościoła powszechnego w sakramenciu chrztu św. przyjęty został Władysław…
Obok owej drewnianej świątyni wznoszony był już wówczas, powstały w latach 1905‑9 i konsekrowany w 1911 r., kościół murowany. Starą świątynię zburzono w 1917 r. Nowa świątynia istnieje do dnia dzisiejszego, acz po rozpoczęciu okupacji rosyjskiej w 1944 r. nowi władcy kościół zamknęli i zamienili go w magazyn. Katolicy powrócili doń w 1991‑2 r.
Ojciec, Jan, prawd. nie doczekał konsekracji nowego kościoła. Zmarł, gdy Władysław był małym jeszcze chłopcem i odtąd matka musiała sama zajmować się wychowaniem trojga dzieci…
Gdy miał 11 lat, a więc już za czasów odrodzonej Rzeczpospolitej, wysłany został do zakładu wychowawczego i szkoły dla sierot prowadzonego przez Zgromadzenie św. Michała Archanioła (łac. Congregatio Sancti Michaelis Archangeli – CSMA), czyli michalitów, założonego przez o. Bronisława Markiewicza (1842, Pruchnik – 1912, Miejsce Piastowe) w Miejscu Piastowym. Uczył się tam m.in. krawiectwa…
W wieku szesnastu lat, 21.x.1924 r., wstąpił do michalitów i rozpoczął postulat, a potem nowicjat, w Pawlikowicach k. Wieliczki. Tam też pobierał dalsze nauki na poziomie gimnazjalnym.
Postulat — wstępny etap formacji — w zgromadzeniu michalitów trwa od kilku tygodni do roku. W tym czasie przełożeni przyglądają się postulantom, a postulanci życiu zakonnemu. Poznają modlitwy i zwyczaje zakonne, wdrażają się w rozwój życia duchowego…
Nowicjat rozpoczyna się 8.ix, w święto Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, obłóczynami i trwa rok. Nowicjuszami opiekuje się mistrz nowicjatu, wspomagany przez pomagającego mu socjusza (łac. socius), którzy dbają o rozwój kandydatów na trzech płaszczyznach: duchowej, intelektualnej i fizycznej. Nowicjusze słuchają też wykładów na temat Pisma Świętego, duchowości, historii i Konstytucji Zgromadzenia. Nowicjat kończy się egzaminem kanonicznym i złożeniem pierwszych ślubów zakonnych. Potem co roku ponawia się śluby czasowe na okres jednego roku, by w końcu złożyć śluby (profesja) wieczyste.
Z tego okresu pochodzi znamienny zapis w notatkach Władysława, będący osobistą refleksją na temat dwóch naczelnych haseł duchowości michalickiej, czyli „Któż jak Bóg!” oraz „Powściągliwość i Praca”:
„Powściągliwość to cnota, która powściąga w nas popędy przyrodzone i złączone z nimi ponęty i rozkosze stosownie do światła rozumu”…
Władysław rozpoczął postulat prawd. w 1924 r., natychmiast po wstąpieniu do Zgromadzenia — miał wówczas wszak ledwie ukończone 16 lat — a po roku nowicjat w 1925 r. Pierwsze śluby zakonne, czasowe, złożył 13.xii.1925 r. (według niektórych źródeł rok później, 12.xii.1926 r., acz to mniej prawdopodobne), a profesję wieczystą 13.xii.1929 r.…
Następnie w 1933 r. podjął studia teologiczno–filozoficzne w diecezjalnym Wyższym Seminarium Duchownym w Przemyślu — pochodził wszak z diecezji przemyskiej.
Święcenia kapłańskie przyjął 26.vi.1938 r., w katedrze pw. św. Jana Chrzciciela i Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (dziś bazylika mniejsza) w Przemyślu, z rąk ówczesnego miejscowego ordynariusza, bpa Franciszka Bardy (1880, Mszana Dolna – 1964, Przemyśl).
Pierwszą — i jedyną jak się miało okazać — placówką, do której został posłany i w której rozpoczął pracę z sierotami i opuszczonymi chłopcami, stał się zakład wychowawczy w Pawlikowicach, ok. 5 km na południe od Wieliczki i ok. 15 km na południe od Krakowa, w archidiecezji krakowskiej, prowadzony w starym dworku z majątkiem ziemskim, zakupionych przez michalitów.
W duchu michalickiego motta „powściągliwości i pracy” prowadził zajęcia w gimnazjum — przygotowującym do kapłaństwa — i szkole zawodowej.
Pomagał też w pracy duszpasterskiej w miejscowej parafii i kościele pw. św. Michała Archanioła. Zawsze pogodny i uśmiechnięty, budzący szacunek i zaufanie, głosił piękne, zapadające w pamięć kazania…
„Codziennie zasiadał do konfesjonału. Widać było, że to kapłan przejawiający prawdziwe powołanie. Mszę św. odprawiał z religijnym namaszczeniem. Głos miał piękny, opanowany. Czuło się, że śpiewem głosi chwałę Bożą i pomaga wiernym w przeżywaniu modlitwy liturgicznej” — wspominał po latach współbrat michalickiks. Tadeusz Warchoł.
Inny kapłan, ks. Ferdynand Ochała (1913-1993), tak wspominał Władysława:
„Jako profesor był bardzo poważny, sumienny, zawsze na lekcję przygotowany, sprawiedliwy i bardzo lubiany. Sumiennie przygotowywał sobie kazania i przemówienia. Był wzorowym zakonnikiem zachowującym wszelkie przepisy i wymagającymi tego od innych”…
Był m.in. nauczycielem przyrody, i zajmował się hodowlą jedwabników — czyli owadów wytwarzających włókno wykorzystywane do produkcji jedwabiu — jedno pole w zakładzie obsadził morwami, które stanowiły dla nich pożywienie…
Dany mu został tylko rok na spokojną pracę i posługę. Już 1.ix.1939 r. bowiem w granice Rzeczypospolitej, bez wypowiedzenia wojny, wkroczyli Niemcy. Na podstawie osławionego porozumienia z 23.viii.1939 r. dwóch wybitnych przywódców socjalistycznych — niemieckiego, o odcieniu nazistowskim, Adolfa Hitlera (1889, Braunau am Inn – 1945, Berlin), i rosyjskiego, o odcieniu komunistycznym, Józefa Stalina (1878, Gori – 1953, Kuncewo) — i jego tajnych aneksów, od nazwisk sygnatariuszy, czyli ministrów spraw zagranicznych dwóch wspomnianych zbrodniarzy, zwanego paktem Ribbentrop–Mołotow, Niemcy do Rzeczpospolitej wkroczyli od zachodu, a 17 dni później od wschodu Polskę najechali Rosjanie. Dwaj bandyci dokonali w ten sposób czwartego rozbioru Polski (w praktyce uczestniczyli w nim także, acz w różnym stopniu zaangażowania, Słowacy i Litwini), uzgodnionego formalnie i podpisanego, wraz z innymi tajnymi aneksami, 28.ix.1939 r. w tzw. „traktacie o granicach i przyjaźni Rosja–Niemcy”.
Rozpoczęła się II wojna światowa.
Pawlikowice już 7.ix.1939 r. zajęły nacierające od strony Słowacji wojska niemieckie. Zaczęła się okupacja niemiecka. Od 26.x.1939 r. znalazły się w granicach nowo–powołanej niemieckiej jednostki terytorialnej zorganizowanej na ziemiach polskich, tzw. niem. Generalgouvernement für die besetzten polnischen Gebiete (pl. Generalne Gubernatorstwo na okupowanych ziemiach polskich), zwanej w skrócie Generalnym Gubernatorstwem.
Symboliczną datą rozpoczęcia okupacji — i warto ją zapamiętać! — powinien być jednak dzień 28.ix.1939 r. Tego dnia bowiem padła Warszawa. Tego dnia, jak to już wspomniano, dwaj okupanci, Rosjanie i Niemcy, podpisali tzw. „traktat o granicach i przyjaźni Rosja–Niemcy”. Tego samego dnia wreszcie dwaj urzędnicy niemieckiego centralnego niem. Rassenpolitisches Amt der NSDAP (pl. Urząd Polityki Rasowej NDSAP), Erhard Wetzel (1903, Stettin – 1975) i dr Günther Hecht (1902‑1945), w oparciu o wytyczne wyartykułowane dwa dni wcześniej przez niemieckiego socjalistycznego przywódcę, Adolfa Hitlera, opracowali memoriał niem. „Die Frage der Behandlung der Bevölkerung der ehemaligen polnischen Gebiete nach rassepolitischen Gesichtspunkten” (pl. Traktowanie ludności byłych obszarów Polski z punktu widzenia polityki rasowej). Owi wybitni przedstawiciele „rasy panów” pisali m.in.: „Uniwersytety i inne szkoły wyższe, szkoły zawodowe, jak i szkoły średnie były zawsze ośrodkiem polskiego szowinistycznego wychowania i dlatego powinny być w ogóle zamknięte. Należy zezwolić jedynie na szkoły podstawowe, które powinny nauczać jedynie najbardziej prymitywnych rzeczy: rachunków, czytania i pisania. Nauka w ważnych narodowo dziedzinach, jak geografia, historia, historia literatury oraz gimnastyka, musi być zakazana”.
Jedną z pierwszych decycji Niemcy zabronili więc prowadzenia nauczania na terenie Generalnego Gubernatorstwa na poziomie wyższym niż w zakresie szkoły zawodowej. Jak to określił inny „wybitny” niemiecki przywódca narodowy i socjalistyczny, zbrodniczny Henryk (niem. Heinrich) Himmler (1900, Monachium – 1945, Lüneburg): „dla polskiej ludności […] nie mogą istnieć szkoły wyższe niż 4‑klasowa szkoła ludowa. Celem takiej szkoły ma być wyłącznie proste liczenie, najwyżej do pięciuset; napisanie własnego nazwiska; wiedza, iż boskim przykazaniem jest być posłusznym Niemcom, uczciwym, pracowitym i rzetelnym. Czytania nie uważam za konieczne”…
Nawet nauczanie religii na poziomie wyższym niż podstawowe stało się nielegalne…
Nie pogodzony z tym Władysław już pod koniec 1939 r. zorganizował i rozpoczął tajne nauczanie młodzieży w szkole zawodowej, w zakresie gimnazjalnym i licealnym. W latach 1939‑41 brało w nim udział 60 uczniów rocznie. Nauczano według programu przedwojennego — wbrew zakazom niemieckim — według tradycyjnych zasad…
W ten sposób Władysław stał się jednym z prekursorów tzw. tajnych kompletów — niezwykłego, bodajże unikalnego w historii świata, zorganizowanego przez Polskie Państwo Podziemne tajnego systemu nauczania, który obejmował ponad 100 tys. uczniów i studentów…
W Pawlikowicach nauczycielami byli oczywiście księża michalici (dyrektor zakładu, o. Władysław Janowicz (1886–1956) — od 1940 r. przełożony generalny Zgromadzenia — o. Franciszek Mendyka, o. Jan Przybylski, o. Ludwik Węgrzyn, o. Antoni Wisz i o. Piotr Zawada) oraz kilku świeckich (Ignacy Janusz ze Lwowa, Stefan Teodor Rudnicki oraz Antoni Tomechna, poszukiwani przez Niemców i ukrywający się).
W zakładzie kolportowano ponadto konspiracyjną polską prasę, ukrywano broń, pomagano uciekinierom, którzy przez Małopolskę i góry próbowali przedostać się do wolnego świata…
W iv.1941 r., na skutek sygnałów o nadmiernym zainteresowaniu Niemców, przerwano tajne nauczanie. W sam czas, bowiem 21.iv.1941 r. Niemcy przeprowadzili pierwszą rewizję. Gdy przeszukujący pomieszczenia zakładu niemiecki gestapowiec drwił z religii i Polski, że ta już nigdy nie powstanie, a Niemcy zapanują nad światem, Władysław miał odpowiedzieć: „Nad światem i nad Niemcami jest Bóg, który nie da zginąć Polakom. Wojna jeszcze trwa i o ostatecznym zwycięstwie zdecydują nie Niemcy, tylko Bóg”…
Sześciu kapłanów, w tym Władysława, aresztowano i zawieziono do Krakowa, do siedziby niem. Geheime Staatspolizei (pl. Tajna Policja Państwowa) — Gestapo — przy ul. Pomorskiej.
Ponieważ w czasie rewizji nic nie znaleziono tym razem kapłanów zwolniono…
Gdy — jak się wydawało — sytuacja się „uspokoiła”, jesienią 1941 r., na wniosek Władysława tajne nauczanie wznowiono, ale uczniów ograniczono do tych, którzy zamierzali poświęcić się w przyszłości kapłaństwu…
Niemcy oczywiście na tej rewizji nie poprzestali, ale kolejne kończyły się na niczym.
Aż do 24.iv.1944 r., gdy wskutek denucjacji jednego z wychowanków, niejakiego Leopolda Włodka, Niemcy przeprowadzili w Pawlikowicach kolejne przeszukanie. Władysława w domu nie było, wracał właśnie z Wieliczki. Po drodze napotkani sąsiedzi ostrzegali go, że w zakładzie są Niemcy, sugerowali, by nie wracał, by się ukrył, przeczekał.
Nie posłuchał:
„Co ma być niech się stanie” — odpowiedział — i udał się w kierunku instytutu…
Choć rewizja nie przyniosła żadnych konkretnych rezultatów Władysława i trzech innych księży: o. Franciszka Mendykę, o. Piotra Zawadę i o. Jana Przybylskiego, zatrzymano i rozpoczęto — na terenie zakładu w Pawlikowicach — przesłuchania.
Następnego dnia wszystkich przewieziono do osławionego krakowskiego więzienia przy ul. Montelupich.
Tam przesłuchania przyjęły ostrzejszą formę: znęcania się i katowania. Próbowano wymusić na Władysławie zeznania w sprawie tajnego nauczania. Bezskutecznie…
Po trzech miesiącach podsunięto mu dokumenty, obciążające przełożonych Zgromadzenia, do podpisu. Nie ugiął się i nie podpisał. Wszystkie imputowane przewinienia wziął na siebie.
Pozostali aresztowani, ks. Mendyka, ks. Zawada i ks. Przybylski, zostali zwolnieni. Powrócili do Pawlikowic, gdzie zakład wychowawczy przetrwał do 1951 r., gdy kolejni okupanci, tym razem rosyjscy, rękami polskich komunazistowskich namiestników, go zamknęli…
Z więzienia przy ul. Montelupich Władysława przewieziono, prawd. w vii.1944 r., do niemieckiego obozu koncentracyjnego (niem. Konzentrationslager) KL Groß‑Rosen.
W KL Groß‑Rosen był już tylko numerem: 58471.
Był to obóz III kategorii — według niemieckiej klasyfikacji — jeden z najcięższych. Zwano go „wykańczalnią”. Więźniów przymuszano do pracy w kamieniołomach. Przez 12 godzin na dobę wynosić musieli bloki granitu ważące kilkadziesiąt kilogramów każdy. Jakiekolwiek uchybienie stawało się okazją do katowania więźnia przez zbydlęconą załogę niemiecką, kończącego się niejednokrotnie śmiercią maltretowanego. Głodowe racje żywnościowe (ok. 1000 kilokalorii dziennie), brak opieki lekarskiej, oraz terror oprawców — potęgowany klęskami na froncie wschodnim oraz wybuchem powstania w Warszawie — powodowały olbrzymią śmiertelność…
Chorował już wówczas na zapalenie płuc, co skrzętnie odnotowano w obozowych aktach (chorował praw. już iv.1944 r., czyli w momencie aresztowania, ale warunki obozowe przyspieszyły postępy choroby). Niemieckie akta zawierają też informację, że już w 1917 r. cierpiał na „zapalenie kości” (łac. osteomyelitis), a w 1938 r. przeszedł operację przepukliny (łac. hernia)…
Przydzielony został do jednego z komand, czyli grup roboczych, złożonego przeważnie z księży katolickich, niewolniczo pracujących w kamieniołomach.
„Miał zawsze słowo pociechy wobec współwięźniów, pomagał im, dzielił się z nimi swoją bardzo skromną porcją chleba i niósł im posługę duszpasterską, choć było to bardzo surowo zabronione. Był gotowy nieść wszelką pomoc. Był zawsze spokojny, pełen ufności w Bogu i Matce Najświętszej. Modlił się i do tego zachęcał innych” — relacjonował później współwięzieńKarol Mitan…
Nie przetrwał długo i już prawd. 8.ix.1944 r. miał odejść do Pana. Inny ze współwięźniów opowiadał:
„W pewnym dniu SS–mani [— członkowie zbrodniczej niemieckiej organizacji paramilitarnej, tzw. eksadry ochronnej partii NSDAP (niem. Die Schutzstaffel der NSDAP – SS) —] kazali więźniom dźwigać najcięższe głazy. Nosił je też ks. Błądziński, dokąd mu sił starczyło. Pod jednym z nich upadł. Na to tylko czekał kat. Dopadł do niego, skopał go i zepchnął w skalistą przepaść, skąd już nie wyszedł”…
Ciało miano spalić w obozowym krematorium…
Taki do niedawna był stan powszechnej wiedzy, wyrażający się m.in. rozwijającym się stylem ikonografii Władysława, reprezentującym go — wraz z symbolami męczeńskiej śmierci — w obozie koncentracyjnym KL Groß–Rosen. Ale ostatnio, w v.2019 r., udostępnione zostały dokumenty, w wersji cyfrowej, przechowywane w niemieckim instytucie Międzynarodowej Służby Poszukiwań ITS (ang. International Tracing Service) — największym na świecie archiwum danych osobowych z czasów II wojny światowej, gromadzonych pod auspicjami Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża — w miejscowości Bad Arolsen w niemieckim kraju związkowym Hesja. I opublikowane skany zdają się świadczyć o innym zakończeniu drogi krzyżowej Władysława…
A mianowicie zachowały się dokumenty, odnoszące się do osoby o takim samym imieniu i nazwisku, dowodzące, że Władysław nie zginął w KL Groß–Rosen…
Po pierwsze do KL Groß–Rosen Władysław trafił zapewne — choć autorowi tego opracowania nie udało się potwierdzić tej tezy w dostępnych źródłach — poprzez inny niemiecki obóz koncentracyjny, co zgodne było z losami wielu innych Polaków uwięzionych w więzieniu przy ul. Montelupich w Krakowie. Podstawowym miejscem zesłania z tego więzienia był mianowicie obóz koncentracyjny (niem. Konzentrationslager) KL Auschwitz–Birkenau, znajdujący się na terytorium Niemiec — na obszarze bezpośrednio przyłączonym przez Niemców po agresji w 1939 r. do Rzeszy — najpierw w niemieckiej Provinz Schlesien (pl. prowincja Śląsk) ze stolicą we Wrocławiu, a od 1941 r. w niemieckiej prowincji Provinz Oberschlesien (pl. Górny Śląsk) ze stolicą w Katowicach.
Przetrzymywany był tam zapewne krótko, bowiem już w viii.1944 r. rozpoczęła się sukcesywna ewakuacja więźniów obozu w głąb Niemiec — i stamtąd został przewieziony do KL Groß–Rosen.
KL Groß‑Rosen miał przeżyć i 25.x.1944 r. zostać przetransportowanym do niemieckiego obozu koncentracyjnego (niem. Konzentrationslager) KL Sachsenhausen. w pobliżu Berlina — modelowego obozu koncentracyjnego o typowo pruskiej organizacji i dyscyplinie, w którym Niemcy wykorzystawali wszelkie siły więźniów, jak najmniejszym kosztem, do ostatecznego wyczerpania i ich śmierci. Miał tam zostać oznaczony numerem 108300…
Niecały miesiąc później, 13.xi.1944 r. był już jednak w obozie koncentracyjnym KL Buchenwald, gdzie przetrzymywany był pod numerem 58471 (i/albo 106906). Gdy go przyjmowano ten mężczyzna wzrostu ok. 180 cm ważył 53 kg. Zarejestrowany został jako „elektryk”…
Dwa tygodnie później, 28.xi.1944 r., przewieziony został do podobozu KL Buchenwald, niem. Außenlager Sonderbauvorhaben III S3 (pl. specjalny podobóz budowlany), w niewielkim mieście Ohdruf w niemieckiej Turyngii — znanym pod nazwą obozu koncentracyjnego KL Ohrdruf.
Tam więźniowie pracowali m.in. na konstrukcją, jak się wydaje, linii kolejowej do powstającego podziemnego centrum rządowego (niem. Führerhauptquartier). To jedna z teorii. Inne spekulują, iż w 25 tunelach drążonych w górach otaczających kotlinę Jonas (niem. Jonastal) zamierzano umieścić fabryki zbrojeniowe produkujące nowe wersje rakiet V‑2 lub myśliwce odrzutowe dalekiego zasięgu. Jeszcze inni sugerują, że konstruowano laboratoria testowania broni nuklearnych. Wiadomo, że w końcu 1944 r. w KL Ohdruf przetrzymywano aż ok. 10,000 więźniów. Do iii.1945 r. ilość wzrosła do 20,000 — Rosjan, Polaków, węgierskich Żydów, etc. 7,000 zginęło — część w 1945 r. w tzw. „marszach śmierci” do innych obozów. Wyzwolony został 4.iv.1945 r. i był pierwszym niemieckim obozem koncentracyjnym, do którego wkroczyła armia amerykańska…
Władysława już wówczas w KL Ohdruf nie było. 13.iii.1945 r. miał zostać wygnany — prawd. w ramach transferu ok. 4,300 chorych więźniów — do obozu koncentracyjnego KL Bergen‑Belsen w niemieckiej Dolnej Saksonii.
W historii KL Bergen‑Belsen był to najstraszniejszy okres. Niemcy bronili się jeszcze, ale ich dni były policzone. Sieciowy Dziennik złożony tak to opisuje„Bergen‑Belsen. Tutaj komory gazowe nie były potrzebne”:
„Najgorsze jednak chwile dopiero nadchodziły. Z dniem 2 grudnia 1944 r. komendantem obozu […] został Hauptsturmführer Josef Kramer, poprzedni komendant obozu KL Auschwitz, 'zasłużony' w dziele mordowania i wyniszczania wszelkimi sposobami tysięcy więźniów w różnych obozach koncentracyjnych, zwłaszcza zaś w uśmiercaniu w komorach gazowych Brzezinki. Kramer dokończył dzieła przekształcenia całego obozu KL Bergen‑Belsen w obóz koncentracyjny. W ciągu trzech miesięcy od 1 grudnia 1944 r. przybyło do KL Bergen‑Belsen około 40‑50 tysięcy więźniów ewakuowanych z innych obozów koncentracyjnych. Mimo napływu coraz to nowych transportów, stan liczebny całego obozu od lutego 1945 r. nie uległ większym zmianom. Przyczyną tego była niezwykle wysoka śmiertelność. Około 1,000 więźniów dziennie. Dziesiątki tysięcy osób konało w KL Bergen‑Belsen tygodniami w męczarniach i bólach wskutek chorób zakaźnych i głodu. Więźniowie cierpieli jeszcze dodatkowo męki pragnienia — brak wody. Niektórzy pili brudną wodę z basenów przeciwpożarowych, w których pływały trupy. Baraki, w których przebywali więźniowie, były tak przepełnione, że niemożliwością było się położenie się na podłodze. W pomieszczeniach przewidzianych dla około 100 osób, znajdowało się 600‑1000 ludzi. W barakach tych żywi, umierający i umarli leżeli względnie siedzieli obok siebie. Wielu z nich jak również i leżący na podłodze cierpieli na biegunkę, a wyjście z baraku w nocy było karane śmiercią. W barakach panował więc zaduch i brud nie do opisania. Głodowe porcje żywnościowe w okresie 1944 r. w ostatnich trzech miesiącach przed wyzwoleniem uległy dalszemu zmniejszeniu. Na kilka dni przed wyzwoleniem obozu większość więźniów nie otrzymała żadnego wyżywienia. Nic więc dziwnego, że wygłodniali więźniowie dopuszczali się kanibalizmu. Znajdowano na terenie obozu trupy więźniów w wyciętymi udami, wątrobami, odciętymi uszami.
W niedzielę 15 kwietnia 1945 r. w godzinach popołudniowych żołnierze angielscy i kanadyjscy […], na podstawie podpisanego rozejmu wkroczyli bez walki do obozu. Straszny widok jaki zastali był dla nich całkowitym zaskoczeniem. W dniu 19 kwietnia 1945 r. aresztowali oni funkcjonariuszy obozu jako podejrzanych o ludobójstwo, oświadczając, że warunki rozejmu ich nie dotyczyły”…
Inna relacja uściśla dane:
„Latem 1944 roku centralnie położony między zbliżającymi się liniami frontów KL Bergen‑Belsen staje się miejscem transportów ewakuacyjnych więźniów z innych obozów koncentracyjnych. SS poszerza teren obozu zagarniając m.in. zlikwidowany w styczniu 1945 r. szpital (Lazaret) należący do Stalagu XI B Fallingbostel, przeznaczając na obóz kobiecy. W ponad 100 transportach, w straszliwych warunkach transportowych, i 'marszach śmierci' od grudnia 1944 r. do wyzwolenia obozu znajdowało się w obozie minimum 85,000 mężczyzn, kobiet i dzieci. Panujące warunki, brak miejsca w barakach, minimalna ilość wyżywienia, brak podstawowej opieki medycznej, czystej wody pitnej powodowały rozszerzanie się chorób i epidemii. Od stycznia do połowy kwietnia zmarło minimum 35,000 więźniów. Od marca 1945 r. krematorium obozowe nie jest w stanie nadążyć z paleniem ciał zmarłych, tysiące zwłok zalega baraki i teren obozu. Powstały jako obóz jeńców wojennych, następnie 'obóz wymiany' i przekształcony na obóz koncentracyjny, KL Bergen‑Belsen staje się w ostatnich miesiącach istnienia obozem śmierci.
15 kwietnia 1945 r. obóz zostaje wyzwolony przez oddziały Armii Brytyjskiej, w obozie koncentracyjnym KL Bergen‑Belsen w okresie od 1943 do 1945 r. zmarło lub zostało zamordowanych 52 tysiące kobiet, mężczyzn i dzieci. Obóz jeńców wojennych KL Bergen‑Belsen pochłonął dalszych 19 700 ofiar. Pomimo natychmiastowej pomocy medycznej, na wskutek przebywania w obozie koncentracyjnym umiera w krótkim czasie po wyzwoleniu dalszych 14,000 byłych więźniów”…
Władysław był prawd. jedną z ostatnich ofiar KL Bergen‑Belsen. Jednym z tych, których tak opisywali brytyjscy żołnierze, gdy weszli do obozu:
„Tak, nie da się tego inaczej określić jak to, że zobaczyliśmy dywan z ludzkich ciał. W większości wygłodzonych, wiele bez ubrań, splątanych razem. Ludzie po prostu umierali tam, gdzie stali. Na zewnątrz i oczywiście wewnątrz baraków. Na zewnątrz leżeli, rozumiesz, i pod drzewami i na otwartym placu. Dywan ciągnął się i ciągnął, niesamowite. Zwłoki nie rozkładały się, bo były to same szkielety, tak mało w nich było ludzkiego ciała. Ich ręce i ich nogi wyglądały naprawdę jak połamane zapałki. Straszny widok. Nigdy, przenigdy więcej…
Strasznie wyglądały też baraki, nie sposób je opisać. Przez długi czas potem widziałem je [we śnie]. Jeśli potrafisz sobie wyobrazić kurnik, tylko większy, i leża składające się z trzech desek każde, wzdłuż scian baraku, to [zrozumiesz, że] ci, okupujący górne byli szczęśliwcami, bo ich odchody padały na tych, co leżeli poniżej. Ale szczęśliwi nie byli, bo pod koniec dnia musieli wdrapywać się na górne półki a sił już nie było. I dowiedziałem się, że gdy umierali to nie informowano strażników, bo dzięki temu odbierano racje żywnościowe nieżyjących, aż do momentu, gdy trzeba było zwłoki wyciągać [z baraku]. I widziałem piece. Widziałem gdzie ich wieszano. Widziałem miejsce, gdzie gromadzono ich sztuczne zęby, gdzie przechowywano ścięte włosy. Nie potrafię, nie potrafię już więcej pisać o tym…
Ale najstraszniejszą rzeczą było, że obok była wioska, gdzie zatrzymywały się pociągi przywożące więźniów do obozu, i ci ludzie twierdzili, że nic nie wiedzieli. Skoro udawali, że nie wiedzieli, oficer zmusił ich, wszystkich mieszkańców wioski, pod groźbą rozstrzelania, do marszu do obozu i wejścia do środka. Upewnił się, że już wiedzieli. I nigdy tego nie zapomną”…
Beatyfikował go św. Jan Paweł II (1920, Wadowice – 2005, Warszawa), w Warszawie 13.vi.1999 r., w gronie 108 polskich męczenników II wojny światowej.
Dziś w byłym obozie koncentracyjnym KL Groß‑Rosen (pl. Rogoźnica) znajduje się pomnik z popiersiem Władysława, ufundowany w 1999 r. przez duchowieństwo diecezji legnickiej…
2.vi.1997 r. św. Jan Paweł II odwiedził Legnicę. Podczas uroczystej Mszy św., odprawionej — jakże symbolicznie! — na terenie byłego, w czasach wasalnej rosyjskiej republiki polskiej o nazwie prl, lotniska rosyjskiego, mówił o przyszłości narodu polskiego:
„Jaką drogą pójdziemy w trzecie tysiąclecie?
‘Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście’Pwt 30, 15 — mówi Prorok [Mojżesz].
Bracia i siostry, proszę was [słowami Mojżesza]: ‘Wybierajcie życie’Pwt 30, 19!
Ten wybór dokonuje się w sercu, w sumieniu człowieka, ale nie pozostaje on bez wpływu również na życie społeczności — narodu. Każdy człowiek wierzący jest w jakiś sposób odpowiedzialny za kształt życia społecznego. Chrześcijanin żyjący wiarą, żyjący Eucharystią, jest wezwany do budowania przyszłości własnej i swego narodu — przyszłości opartej na mocnych fundamentach Ewangelii.
Nie lękajcie się zatem brać odpowiedzialności za życi e społeczne w naszej Ojczyźnie. To jest wielkie zadanie, jakie stoi przed człowiekiem: pójść odważnie do świata; kłaść podwaliny pod przyszłość, by była ona czasem poszanowania człowieka, by była otwarta na Dobrą Nowinę!
Czyńcie to w jednomyślności, która wyrasta z miłości do człowieka oraz z umiłowania Ojczyzny”
Czy myślał wtedy o bł. Władysławie, który taką odpowiedzialność, organizując tajne nauczanie w Pawlikowicach, takie zadanie podjął w czasach najtrudniejszych?
Kończąc homilię Ojciec św. pozdrowił też żyjących jeszcze byłych więźniów KL Groß‑Rosen:
„W ciężkich warunkach, zwłaszcza w kamieniołomach przy wydobywaniu granitu, pracowali w obozie ludzie różnych narodowości, wśród nich Polacy, kapłani i świeccy.
Wielu zginęło.
Dobrze, że pamiętacie o tym miejscu wielkiego poniżenia człowieka, ale i miejscu, gdzie się okazywała moc ducha ludzkiego…”
„Moc ducha ludzkiego” najpełniej, najgłębiej symbolizowana przez bł. Władysława.
Pomódlmy się litanią do 108 błogosławionych męczenników:
Obejrzyjmy etiudkę o polskich świętych i błogosławionych wyniesionych na ołtarze przez Jana Pawła II:
Posłuchajmy kleryckiego zespołu „Michael” w utworze „Spróbuj pokochać”:
Popatrzmy na trzy filmy o obozie KL Groß‑Rosen:
Obejrzyjmy wreszcie angielski film o niemieckich obozach koncentracyjnych, zawierający ujęcia z obozu KL Bergen‑Belsen (tylko dla osób dorosłych, wersja angielska):
Posłuchajmy też słów św. Jana Pawła II z homilii beatyfikacyjnej:
Pochylmy się nad słowami Ojca św. Jana Pawła II z 13.vi.1999 r. w Warszawie:
oraz jego homilią z 7.vi.1997 r. wygłoszoną w Legnicy:
Popatrzmy na mapę życia błogosławionego:
Opracowanie oparto na następujących źródłach:
polskich:
norweskich:
włoskich:
innych: