Rzymskokatolicka Parafia
pod wezwaniem św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
m. i gm. Konstancin-Jeziorna
powiat Piaseczno
tutaj ⇐ 108 polskich męczenników niemieckiej okupacji podczas II wojny światowej
bł. CZESŁAW JÓŹWIAK
1919, Łażyn – ✟ 1942, Drezno
męczennik
patron: wychowanków zakonu salezjańskiego, Poznania
wspomnienie: 24 sierpnia
„Biała Księga” (martyrologium) duchowieństwa Polski ⇒ tutaj
Na świat przyszedł 7.ix.1919 r. w Łażynie k. Bydgoszczy, wsi, która opuszczona została po II wojnie światowej w latach 1940. i dziś pozostają po niej tylko kamienie…
Był synem Leona, funkcjonariusza policji śledczej, uczestnika Powstania Wielkopolskiego lat 1918‑9, i Marii z domu Iwińskiej. Miał troje rodzeństwa — starszego brata, Wacława i dwie młodsze siostry, Jadwigę i Władysławę.
Urodził się już w odrodzonej Rzeczypospolitej, która niecały rok wcześniej odzyskała po ponad 120‑letniej niewoli niepodległość. Do szkoły powszechnej zatem i gimnazjum uczęszczał w polskiej już Bydgoszczy, gdzie kształcił się w cieniu wspomnień niezwykłych wydarzeń, które pozwoliły Polsce nie tylko odrodzić się, ale i obronić swoje granice…
W 1930 r. rodzina przeprowadziła się do Poznania, gdzie jego ojciec objął pozycję referenta w Policji Państwowej, prawd. w referacie spraw kryminalnych.
Tam został wychowankiem Oratorium Towarzystwa św. Franciszka Salezego (łac. Societas Sancti Francisci Salesii – SDB) — salezjan — przy ul. Wronieckiej w Poznaniu (dziś Oratorium działa przy parafii pw. św. Jana Bosko, natomiast przy ul. Wronieckiej znajduje się bursa dla studentów).
Z czasem stał się niekwestionowanym autorytetem dla chłopców z Oratorium. Cechy przywódcze współgrały w nim z ogromną życzliwością i gotowością niesienia pomocy.
Nie dziwi więc, że został — pod kierownictwem duchowym ówczesnego dyrektora Oratorium, księdza Augustyna Piechury (1888, Chorzów – 1975, Przemyśl) — prezesem Towarzystwa Matki Bożej Niepokalanie Poczętej, jednej z grup formacyjnych przy Oratorium.
Był duszą Oratorium. Organizował zawody sportowe, występował w przedstawieniach, śpiewał w chórze, gromadził wokół siebie młodszych chłopców, by opowiadać im historie z „Trylogii” Henryka Sienkiewicza (1846, Wola Okrzejska – 1916, Vevey). Przed wyjazdami na kolonie (w Konarzewie w 1935 r., Ostrzeszowie w 1936 r., w Wągrowcu w 1937 r. i Przemęcie w 1938 r.) mamy zwracały się do niego o opiekę nad synami, a chłopcom nakazywały „słuchać się Czesia”. Zaczęto go nawet w związku z tym nazywać „Tatą”Jerzy Antkowiak, „Wspomnienie o Czesławie Jóźwiaku”.
Ale koledzy dostrzegali w nim też inną stronę. Wydawał im się „naturą refleksyjną […]. W jego postawie zauważalna była pobożność, widoczna zwłaszcza, gdy po Komunii św. odchodził od ołtarza i modlił się”J. Antkowiak, op. cit.
Uczęszczał do gimnazjum św. Jana Kantego (dziś III Liceum Ogólnokształcące im. św. Jana Kantego) w Poznaniu, do którego parę lat wcześniej uczęszczał m.in. Florian Marciniak (1915, Gorzyce – 1944, Gross‑Rosen), późniejszy pierwszy naczelnik Szarych Szeregów, konspiracyjnej organizacji harcerzy Związku Harcerstwa Polskiego ZHP. Prymusem nie był, ale w harcerstwie udzielał się…
Mając 16 lat, wspólnie z Edwardem Kaźmierskim (1919, Poznań – 1942, Drezno), udał się na pieszą pielgrzymkę do Częstochowy, aby podziękować Pani Jasnogórskiej za ukończenie szkoły i prosić o wskazanie dalszej drogi życia…
Miała ona wieść przez czasy naznaczone wojną. Przed jej wybuchem ukończył jeszcze kurs młodzieżowej organizacji wojskowej — Przysposobienia Wojskowego…
1.ix.1939 r. w granice Rzeczypospolitej wkroczyli Niemcy. Na podstawie osławionego porozumienia z 23.viii.1939 r. dwóch wybitnych przywódców socjalistycznych — niemieckiego, o odcieniu nazistowskim, Adolfa Hitlera (1889, Braunau am Inn – 1945, Berlin), i rosyjskiego, o odcieniu komunistycznym, Józefa Stalina (1878, Gori – 1953, Kuncewo) — i jego tajnych aneksów, od nazwisk sygnatariuszy, czyli ministrów spraw zagranicznych dwóch wspomnianych zbrodniarzy, zwanego paktem Ribbentrop–Mołotow, Niemcy do Rzeczpospolitej wkroczyli od zachodu, a 17 dni później od wschodu Polskę najechali Rosjanie. Dwaj bandyci dokonali w ten sposób czwartego rozbioru Polski (w praktyce uczestniczyli w nim także, acz w różnym stopniu zaangażowania, Słowacy i Litwini), uzgodnionego formalnie i podpisanego, wraz z innymi tajnymi aneksami, 28.ix.1939 r. w tzw. „traktacie o granicach i przyjaźni Rosja–Niemcy”. Rozpoczęła się II wojna światowa.
Na wieść o przekroczeniu granicy polskiej przez Niemców Czesław, wraz z piątką przyjaciół z Oratorium: Edwardem Kaźmierskim, Franciszkiem Kęsym (1920, Berlin – 1942, Drezno), Edwardem Klinikiem (1919, Werde/Brema – 1942, Drezno), Jarogniewem Wojciechowskim (1922, Poznań – 1942, Drezno) i Henrykiem Gabryelem (ur. 1922, Poznań) — jako Polak i gorliwy, świadomy katolik — postanowił wstąpić do wojska. Jako jedyny z grupy otrzymał mundur i broń.
W kampanii wrześniowej walczył w batalionie Obrony Narodowej „Koronowo”„Nasz Dziennik”, 30.xi.2007. Jednostki Obrony Narodowej — terytorialnej formacji wojskowej — związane były z Przyspobieniem Wojskowym, w którym szkolił się i do której zaciągnął Czesław. Jego batalion, wchodzący w skład armii „Pomorze” wziął udział w zmaganiach niedaleko Koronowa. Walczył tam nawet ponoć na bagnety, rzucając butelkami z benzyną w niemieckie czołgi…
Później ze swą jednostką uczestniczył w bitwie na Bzurą (9‑22.ix.1939 r.). Kilka lat potem, już w niemieckim więzieniu, miał wspominać wojenne przeżycia, opowiadając o walce „na bagnety”, kiedy wojsku zabrakło amunicji, czy o ukrywaniu się w szuwarach po przegranej walce. Miał przy tym powtarzać: „Dlaczego nie zginąłem na wojnie jako żołnierz, byłaby to przynajmniej śmierć honorowa, a tu muszę ginąć jak pies pod płotem”. Tej rezygnacji towyszyła wszelako inna konstacja, iż „ojczyzna potrzebuje również naszego cierpienia, tak jak potrzebuje walki żołnierzy”„Powiedz matusiu [dziadkowi], że […] nie potrzebuje się on wstydzić swego wnuka — czyli o patriotyzmie Poznańskiej Piątki”, s. Natalia M. Roman FMA, w „Młodzież i jej świat: kościół i ojczyzna”, Biblioteka Towarzystwa Naukowego Franciszka Salezego, tom 5.
Po załamaniu się kontrofensywy wojsk armii „Pomorze” i armii „Poznań”, i rozbiciu oddziału pod Kutnem, wrócił, przebrany w cywilne ubrania, do Poznania.
Tam spotkał się z przyjaciółmi z Oratorium, którzy w międzyczasie uczestniczyli w demonstracjach młodzieży, domagającej się zorganizowania obrony Poznania, a gdy to się nie stało opuścili miasto i udali się w kierunku Warszawy. Wszyscy dostali się do niewoli niemieckiej, ale udało im się uciec i spod Kutna dotarli do domów…
Wielkopolskę Niemcy szybko włączyli bezpośrednio do Rzeszy Niemieckiej, jako tzw. niem. Reichsgau Wartheland (pl. Okręg Rzeszy Kraj Warty), ze stolicą w Poznaniu — do którego wtargnęli 10.ix.1939 r. — i natychmiast poddali mieszkańców rygorom prawa niemieckiego. Polacy traktowani byli jako obywatele drugiej kategorii, przeznaczeni na wywłaszczenie i wywiezienie na wschód. Część z nich zresztą została wyrzucona do utworzonego w centralnej Polsce tzw. niem. Generalgouvernement für die besetzten polnischen Gebiete (pl. Generalne Gubernatorstwo dla okupowanych ziem polskich) — czyli Generalnego Gubernatorstwa — ze stolicą w Krakowie.
Rozpoczęły się też bezpośrednie prześladowania, w szczególności elit polskich, w ramach programu fizycznej likwidacji polskiej inteligencji i warstw przywódczych niem. „Intelligenzaktion” (pl. akcja inteligencja), zwanej także niem. „Flurbereiningung” (pl. akcja oczyszczenia gruntu). W dziesiątkach miejsc w latach 1939‑40 r. Niemcy mordowali polskich kapłanów, nauczycieli, pracowników urzędów państwowych… Podobną zbrodniczą politykę stosowali Rosjanie na terenach przez siebie zajętych…
W Reichsgau Wartheland Niemcy posunęli się nawet do tak „wyrafinowanych” metod, iż wyznaczyli wysoką granicę wieku dla narzeczonych, jako warunku uzyskania zgody na zawarcie związku małżeńskiego (28 lat u mężczyzn i 25 u kobiet)…
Za symboliczną datą rozpoczęcia okupacji — i warto ją zapamiętać! — należy uznać dzień 28.ix.1939 r. Tego dnia bowiem padła Warszawa. Tego dnia też dwaj okupanci, Rosjanie i Niemcy, podpisali tzw. „traktat o granicach i przyjaźni Rosja–Niemcy”. Tego samego dnia wreszcie dwaj urzędnicy niemieckiego centralnego niem. Rassenpolitisches Amt der NSDAP (pl. Urząd Polityki Rasowej NDSAP), Erhard Wetzel (1903, Stettin – 1975) i dr Günther Hecht (1902—1945), w oparciu o wytyczne wyartykułowane dwa dni wcześniej przez niemieckiego socjalistycznego przywódcę, Adolfa Hitlera (1889, Braunau am Inn – 1945, Berlin), opracowali memoriał niem. „Die Frage der Behandlung der Bevölkerung der ehemaligen polnischen Gebiete nach rassepolitischen Gesichtspunkten” (pl. „Traktowanie ludności byłych obszarów Polski z punktu widzenia polityki rasowej”). Owi wybitni przedstawiciele „rasy panów” pisali m.in.: „Uniwersytety i inne szkoły wyższe, szkoły zawodowe, jak i szkoły średnie były zawsze ośrodkiem polskiego szowinistycznego wychowania i dlatego powinny być w ogóle zamknięte. Należy zezwolić jedynie na szkoły podstawowe, które powinny nauczać jedynie najbardziej prymitywnych rzeczy: rachunków, czytania i pisania. Nauka w ważnych narodowo dziedzinach, jak geografia, historia, historia literatury oraz gimnastyka, musi być zakazana”.
Jedną z pierwszych decycji Niemcy zabronili więc prowadzenia nauczania na poziomie wyższym niż w zakresie szkoły zawodowej. Jak to określił inny „wybitny” niemiecki przywódca narodowy i socjalistyczny, zbrodniczy Henryk (niem. Heinrich) Himmler (1900, Monachium – 1945, Lüneburg): „dla polskiej ludności […] nie mogą istnieć szkoły wyższe niż 4‑klasowa szkoła ludowa. Celem takiej szkoły ma być wyłącznie proste liczenie, najwyżej do pięciuset; napisanie własnego nazwiska; wiedza, iż boskim przykazaniem jest być posłusznym Niemcom, uczciwym, pracowitym i rzetelnym. Czytania nie uważam za konieczne”…
Nawet nauczanie religii na poziomie wyższym niż podstawowe stało się nielegalne…
A w Reichsgau Wartheland Niemcy poszli dalej — zamknęli wszystkie szkoły nauczające w języku polskim, hebrajskim i jidisz — prowincja uznawana była bowiem za „rdzennie niemiecką”, choć w 1939 r. Niemcy stanowili w niej mniej niż 10% ogółu ludności. By ów wskaźnik zwiększyć rozpoczęła się — oprócz fizycznej eksterminacji Polaków — intensywna germanizacja.
W Poznaniu Niemcy jedną z pierwszych decyzji zamknęli Oratorium i wprowadzili obowiązek pracy — nawet dla czternastoletnich dzieci. Czesław zaczął pracować fizycznie jako pomocnik malarza w zakładzie rzemieślniczym.
Prawie od razu zaangażował się w działalność konspiracyjną. Związał się z rodzącym się konspiracyjnym wysiłkiem niepodległościowym mocno zakorzenionego w Wielkopolsce szeroko rozumianego ruchu narodowego. Został zaprzysiężony w tajnej organizacji zdelegalizowanego przez Niemców Stronnictwa Narodowego — Narodowej Organizacji Bojowej NOB — która na terenie zachodnich ziem Polski wcielonych przez Niemców bezpośrednio do Rzeszy osiągnęła prawd. stan 30‑35 tys. członków, z tego ⅓ na terenie samego Poznania:
„Przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu i Trójcy Świętej oraz Tobie Mario — Królowo Korony Polskiej, stać wiernie na straży u boku idei narodowej Wielkiej Polski. Przysięgam nigdy, niegdzie nie mówić o sprawach organizacji, której jestem członkiem, nawet z moimi najbliższymi członkami rodziny. Przysięgam nie przystępować do innej organizacji, być wiernym i na zarządzenie uczynić wszystko dla dobra Polski.
Otrzymany rozkaz wykonać nawet wtedy, gdyby to miało kosztować moje życie.
Tak mi Panie Boże i Męko Jego Syna dopomóż.
Amen.”
Dowódcą poznańskiej piątki — konspiracyjna formacja NOB opierała się bowiem na strukturze piątkowej, i.e. członek organizacji o charakterze przywódczym dobierał sobie własną, czterosobową grupę — był oczywiście Czesław. Utworzył ją prawd. w i.1940 r. — jego zastępcą został Edward Klinik. Zadaniem owej sekcji organizacyjnej NOB było rozpoznanie wywiadowcze obiektów Wehrmachtu, czyli niemieckiej armii — takich jak zajęte przez jednostki piechoty tereny szkoły podstawowej przy ul. Garbary (dziś Szkoła Podstawowa nr 40 im. Mieszka I) i koszary przy Forcie VIII im. gen. Kazimierza Grudzielskiego, zwane potocznie koszarami Grolmana (część zbioru fortyfikacji — Twierdza Poznań) — oraz obiektów zajmowanych przez Luftwaffe, czyli niemieckie lotnictwo — gmach Gimnazjum Bergera (dziś III Liceum Ogólnokształcące im. św. Jana Kantego) — w poznańskim Śródmieściu. Prowadzono też kolportaż konspiracyjnej gazetki „Polska Narodowa” (członkom grupy dostarczać miał ją Czesław).
Istnieją również przesłanki, że chłopcy — przynajmniej Czesław — brali udział w zbieraniu informacji dla polskiej konspiracji o obywatelach polskich, którzy składali wnioski o wpis na niemiecką listę narodowością — tzw. folkslistę DVL (niem. Deutsche Volksliste) — czyli tzw. Volksdeutsche. Tu niemiecki niem. Gaulaiter Reichsgau Wartheland, wspomniany Artur Karol Greiser, wyszedł przed szereg niemeckich namiestników podbitych polskich ziem i już 28.x.1939 r. wydał rozporządzenie o utworzeniu centralnego biura rejestracji Volksdeutsche. Biuro rozpoczęło swą działalność od Poznania, a w 1940 r. objęło swym nadzorem ałe Reichsgau Wartheland. Na początku 1940 r. powstała pierwsza kategoryzacja, obejmująca: 1. etnicznych Niemców aktywnie wspierających III Rzeszę; 2. innych „etnicznych” Niemców; 3. Polaków niemieckiego pochodzenia; 4. Polaków związanych z niemieckością poprzez małżeństwo. Na podstawie tych doświadczeń później, 12.ix.1940 r., sam Reichsführer‑SS, niem. Stabshauptamt Reichkomissar für die Festigung deutschen Volkstums (pl. Komisarz Rzeszy do spraw Umacniania Niemieckości), Henryk (niem. Heinrich) Himmler (1900, Monachium – 1945, Lüneburg), wydał dekret niem. Erlass für die Überprüfung und Aussonderung der Bevölkerung in den eingegliederten Ostgebieten (pl. Dekret o inspekcji i segregacji ludności na okupowanych terenach wschodnich), rozszerzając de‑facto stosowanie pojęcia folkslisty na wszystkie okupowane przez Niemców tererny polskie.
Chłopcy poznańskiej piątki byli zatem jednymi z pierwszych, którzy obserwowali tych Polaków, którzy poddali się presji niemieckiej i zgłaszali — istniały specjalne formularze zgłoszeniowe — swój akces do narodu niemieckiego, wyrzekając się jednocześnie polskości (nie zawsze było wszelako to dobrowolne)…
Od końca 1939 r., z upoważnienia NOB, Czesław zajmował się również, z pomocą swych przyjaciół, organizowaniem tajnego Harcerstwa Polskiego, zwanego też „Hufcami Polskimi”, związanego — w odróżnieniu od Szarych Szeregów — z ruchem narodowym, którego naczelnikiem był Stanisław Sedlaczek (1892, Kołomyja – 1941, KL Auschwitz) (zginął w niemieckim obozie koncentracyjnym KL Auschwitz). W Poznaniu tą inicjatywą kierował ówczesny gimnazjalista, phm. Lech Masłowski (1921, Poznań — 1994, Łódź) ps. „Jerzy”, późniejszy dowódca jednego z partyzanckich oddziałów Obozowych Drużyn Bojowych Narodowej Organizacji Wojskowej NOW „Szczerbiec”, działającego m.in. w okolicach Nowego Wiśnicza, w zarządzanym przez Niemców Generalnym Gubernatorstwie, gdzie wraz z rodziną został w iii.1940 r. przymusowo przez Niemców przesiedlony, oraz w latach 1947‑56 ofiara komunazistowskiego terroru, przetrzymywany w Krakowie w więzieniu przy ul. Montelupich, w więzieniach na Mokotowie w Warszawie, w Rawiczu, Wronkach i Sieradzu, w których spędził 8 lat i 10 miesięcy, będąc wielokrotnie bity i torturowany…
Już 2.i.1940 r. piątka przyjaciół prawd. uczestniczyła w uroczystej zbiórce zorganizowanej przez phm. Lecha Masłowskiego w pierwszą rocznicę śmierci Romana Dmowskiego (1864, Kamionek – 1939, Drozdowo). I to prawd. wówczas Czesław został zaprzysiężony w NOB, przyjmując konspiracyjny pseudonim „Piotr” (potem używał także pseudonimu „Orwid”)…
Miesiąc później, w ii.1940 r. grupa „Jerzego” przeprowadziła akcję prowokacyjną przeciwko pięciu osiedleńcom, tzw. Niemcom bałtyckim (niem. Deutsch‑Balten) — czyli Niemcom pochodzącym z Inflant (Łotwa i Estonia), którzy dzięki rozpoczynającemu II wojnę światową niemiecko–rosyjskiemu paktowi Ribbentrop‑Mołotow i „traktatowi o granicach i przyjaźni III Rzesza‑Rosja”, po włączeniu Inflant w tzw. rosyjską sferę wpływów zostali przesiedleni do Reichsgau Wartheland na gospodarstwa odebrane polskim właścicielom (ich liczbę szacuje się na ok. 75 tys.) — polegającą na wrzuceniu do ich mieszkań ulotek o treściach krytycznych wobec władz niemieckich, z jednoczesnym powiadomieniem o zainteresowaniu tymiż ulotkami przez ich mieszkańców niemieckiej tajnej policji politycznej (niem. Geheime Staatspolizei) — Gestapo.
W iii.1940 r. nastąpiły masowe aresztowania członków podziemnej chorągwi w Poznaniu. Niemcy zatrzymali ok. 100 polskich harcerzy, co doprowadziło do faktycznej likwidacji tamtejszej organizacji.
Chłopcy z Oratorium uniknęli wówczas aresztowań…
Poznańska piątka nawiązała też kontakt z inną podziemną organizacją — Wojskową Organizacją Ziem Zachodnich WOZZ…
Młodzi ludzie uczestniczyli także w szeroko rozumianej działalności młodzieżowego chóru chłopięcego kierowanego — po aresztowaniu przez Niemców i wydaleniu do Generalnej Guberni ks. Wacława Gieburowskiego (1878, Bydgoszcz – 1943, Warszawa) — przez Stefana Stuligrosza (1920, Poznań – 2012, Puszczykowo). Pomimo masowych aresztowań duchowieństwa śpiewali w jeszcze nie zamkniętych kościołach, organizowali w dni wolne od pracy wypady za miasto, opiekowali się młodszymi kolegami…
Gestapo ów chór, i środowisko młodzieży z nim związane, obserwowało szczególnie. I 23.ix.1940 r. Czesław został aresztowany. Wraz z nim Gestapo aresztowało jego salezjańskich przyjaciół…
Miał szansę się ukryć — wraz ze starszym bratem i ojcem. Namawiano go do tego. Spodziewał się aresztowania, bowiem Edwarda Klinika i Henryka Gabryela Gestapo zatrzymało parę dni wcześniej. Nie zgodził się, obawiając represji wobec matki i siostry…
W Poznaniu początkowo zawieziono ich do siedziby Gestapo zorganizowanej w „Domu Żołnierza”. Gdy Niemcy zabrali im wszystkie rzeczy osobiste, znaleźli przy nich także różańce. Wyrzucili je do kosza na śmieci, szydząc z chłopców. Ci zaś, kiedy tylko zostali na chwilę sami, nie rzucili się na dokumenty, czy pieniądze, tylko każdy z nich wyciągnął z kosza swój różaniec…
Już pierwszego dnia skatowano ich okrutnie, oskarżając o założenie w Oratorium nielegalnej organizacji. W „Domu Żołnierza”, w piwnicach, Niemcy ustawili specjalne stoły, na których rozciągano aresztowanych i bito, niejednokrotnie do utraty przytomności…
Z Gestapo Czesław został przewieziony do osławionego obozu koncentracyjnego (niem. Konzentrationslager) KL Posen — Fort VII — w Poznaniu. Tam spotkał się z aresztowanymi przyjaciółmi. Odtąd, o ile możliwe, trzymali się razem, a kiedy rozrzucono ich po różnych celach, widywali się tylko na podwórzu i wymieniali choćby uścisk dłoni, karteczki zachęcające do wspólnych praktyk, tak jak w Oratorium…
Przesłuchiwano go też w więzieniu przy ul. Młyńskiej (innej siedzibie Gestapo). Tam w wyniku obrażeń odniesionych podczas torturowania, bicia, maltretowania — jako przywódca grupy był najbardziej katowany — został skierowany do więziennego szpitala.
16.xi.1940 r. przewieziono go do więzienia we Wronkach, gdzie siedział w pojedynczej celi oznaczonej napisem „Hochverrat” (pl. „zdrada stanu”). Mimo odosobnienia przyjaciele jakoś się porozumieli i przygotowywali się do Bożego Narodzenia salezjańską nowenną, w jakiś sposób razem… Jeden z nich odtworzył ją z pamięci i przepisał na skrawkach papieru… Odprawili ją w tym samym czasie, jak czynili to na wolności…
23.iv.1941 r. Czesława przewieziono, wraz z przyjaciółmi, do więzienia sądowego w dzielnicy Berlina — Neukölln (oprócz Jarogniewa Wojciechowskiego, którego dowieziono do więzienia w dzielnicy Spandau — o przydziale decydowało nazwisko: jak zawsze pedantyczni Niemcy więźniów o nazwiskach zaczynających się na literę z pierwszej połowy alfabetu kierowali do Neukölln, pozostałych do Spandau). Przetrzymywano go m.in. w celi no114. Pracował przy lepieniu torebek, kręceniu sznurka, sortowaniu cebuli…
Szczególnie uwziął się na niego najmłodszy z więziennych funkcjonariuszy, niejaki Evert…
W v.1942 r. przetransportowano go (pakując 17 osób do jednego wozu więziennego: „siedział jeden na drugim” — pisał w grypsie do rodziny) do szczególnie ciężkiego więzienia w Zwickau (niem. Zuchthaus Zwickau) na Zamku Osterstein (niem. Schloss Osterstein), prowadzonego przez niemiecką „eskadrę ochronną NSDAP” (niem. Die Schutzstaffel der NSDAP), czyli osławione SS, gdzie oczekiwali na „sądową” rozprawę.
Przetrzymywano go w 80‑osobowej celi. Wszyscy więźniowie morderczo pracowali w mieście: zaprzęgano ich nawet do wozów…
Przez cały okres, w czasie wielomiesięcznych przesłuchiwań — torturowania, katowania — młodzi chłopcy, przywódcy poznańskiej katolickiej młodzieży, zachowywali niezwykły spokój i niespotykaną pogodę ducha…
„Nie zwątpiliśmy nigdy, nawet w okrutnych warunkach, podczas więziennej gehenny, pozostawaliśmy apostołami księdza Bosko. Nie załamało nas śledztwo, rozdzielenie po różnych celach, terror i uciążliwy głód. Pomimo udręczeń fizycznych, moralnych, stosowanych tortur, gdy tylko drzwi zamykały się za odchodzącym gestapowcem, wracały humor i pogoda ducha. Często współwięźniowie mówili, że jesteśmy jacyś inni i pytali, czy przypadkiem nie jest nam dobrze w więzieniu…”wspomnienia Henryka Gabryela.
Ze współwięźniami Czesław dzielił się nawet swoimi głodowymi racjami chleba. Dodawał ducha, często żartował, starał się pocieszać innych, mimo że zdawał sobie sprawę z powagi własnej sytuacji…
Jeden ze współwięźniów tak określił Czesława: „Miał dobre serce, spokojny charakter i krystaliczną duszę… Pewnego dnia zwierzył mi się z jednego z jego zmartwień: aby nigdy nie popełnić jakiegokolwiek aktu przeciw czystości”…
Wreszcie 31.vii.1942 r. przyjaciele — poznańska piątka — stanęli przed niem. Strafsenat des Oberlandesgerichts (pl. Wydział Karny Wyższego Sądu Krajowego) w Poznaniu na sesji wyjazdowej w Zwickau. Oskarżono ich o członkostwo „nielegalnej organizacji 'Stronnictwo Narodowe'”, a w szczególności „ramienia zbrojnego tej partii — 'Narodowej Organizacji Bojowej'”. Głównym inkryminowanym celem ich działalności miało być „szpiegowanie, mające służyć przygotowaniu powstania”…
A to uznane zostało za „zdradę stanu”. Niemcy po prostu uznali, że aresztowani — po „przyłączeniu” Poznania do Rzeszy — automatycznie stali się „obywatelami Niemiec”, a ich działalność w Oratorium za zdradę główną.
Rozprawę, „w imieniu narodu niemieckiego”, prowadzili trzej „wybitni” przedstawiciele tegoż narodu, wszyscy — a jakże! — z naukowymi tytułami doktorskimi, podobnie zresztą jak i prokurator.
Mimo iż wszyscy podsądni zgodnie odrzucili ustalenia śledztwa prowadzonego przez Gestapo — w raporcie sądowym znalazło się zdanie: „Po odczytaniu […] zeznań policyjnych na rozprawie głównej zgodnie oświadczyli, iż słowa te zostały im włożone w usta przez funkcjonariusza dokonującego przesłuchania” — pięciu przyjaciół z Oratorium salezjańskiego: Czesław Jóźwiak, Edward Kaźmierski, Franciszek Kęsy, Edward Klinik, Jarogniew Wojciechowski, oraz dwaj inni, młodzi Polacy z kręgów narodowych, koledzy z Narodowej Organizacji Bojowej — Hieronim Jędrusiak (1920/1, Poznań – 1942, Drezno) i Marian Kiszka (1921, Pobiedziska – 1942, Drezno), którzy w konspiracji znaleźli się dzięki Czesławowi — zostali skazani na śmierć przez zgilotynowanie. Tylko Henryk Gabryel (ur. 1922, Poznań) został 2.viii.1942 r. zwolniony — oskarżono go tylko o niedopełnienie obowiązku denuncjacji oraz o posiadanie ulotki konspiracyjnej, skazano na rok, z zaliczeniem na poczet kary okresu dwuletniego śledztwa — i przeżył…
Wyrok skazanym odczytano 3.viii.1942 r. (albo 5.viii.1942 r. — pod tą datą po uzasadnieniem wyroku podpisali się „sędziowie”). Warto — za opracowaniem p. Rafała Sierkuły z Instytutu Pamięci Narodowej IPN w Poznaniu — zacytować tutaj obszerne wyjątki z uzasadnienia wyroków:
„Po całkowitym rozbiciu władzy państwowej we wrześniu 1939 r. upadło również państwo polskie. Terytorium i społeczeństwo byłej Rzeczypospolitej Polskiej, zgodnie z zasadami, podlegało (zasada debellatio [i.e. zawojowanie]) władzy Wielkiej Rzeszy Niemieckiej jako państwa zwycięskiego. Führer skorzystał z tego prawa, wydając dekret z dnia 8 października 1939 r., na podstawie którego teren Reichsgau Wartheland został wcielony do Rzeszy.
Ten stan prawny, obowiązujący również Polaków, miał zostać zmieniony w wyniku powstania przygotowywanego przez SN [Stronnictwo Narodowe]. Miało tutaj powstać nowe niepodległe państwo polskie. Celem nielegalnej organizacji była więc «zdrada stanu» […]
Oskarżeni zagrozili bezpieczeństwu Wielkiej Rzeszy Niemieckiej podczas stanu wojny. Zgodnie z zasadą prawną stosowaną przez Sąd, oskarżeni zasłużyli na karę, jakiej, biorąc pod uwagę aktualną fazę walki o istnienie narodu niemieckiego, wymaga bezpieczeństwo Rzeszy […]
Należy więc orzec takie kary, aby ich działanie odstraszające było jak największe. W przypadku Polaków osiągnięcie tego celu możliwe jest jedynie poprzez orzeczenie kary śmierci. Wieloletnia kara po–zbawienia wolności nie jest wystarczająca, gdyż Polacy wrogo nastawieni wobec wszystkiego, co niemieckie, nadal są przekonani o upadku Wielkiej Rzeszy Niemieckiej i wierzą, że ich rodacy przebywający w obozach karnych wcześniej czy później odzyskają wolność”„Poznańska Piątka — historia wojenna”, Rafał Sierchuła, IPN Poznań.
Wszystkich skazano na podstawie rozporządzeń wydanych przez niemieckiego okupanta w xii.1941 r. i i.1942 r., a zatem ponad rok po inkryminowanych aktach — z mocą wsteczną…
Wszechwładny nadzorca Reichsgau Wartheland, Artur Greiser, oczywiście nie skorzystał z prawa łaski, mimo próśb ze strony rodzin…
Na wykonanie wyroku skazanych 18.viii.1942 r. przewieziono do Drezna, do więzienia w kompleksie budynków służących także jako sąd i miejsce egzekucji, przy Münchner Platz 3 (pl. Plac Monachijski). Przetrzymywano ich w pojedynczych, wąskich na ok. 1 m, celach, bez możliwości kontaktu…
Wyrok Niemcy wykonali 24.viii.1942 r., w dzień wspomnienia Maryi Wspomożycielki Wiernych, do której tyle razy się modlili, o godz. 2040.
W liście pożegnalnym z 24.viii.1942 r. pisał:
„Przychodzi mi rozstać się z tym światem. […] z taką radością schodzę z tego świata, więcej, aniżeli miałbym być ułaskawionym. Wiem, że Maryja Wspomożycielka Wiernych, którą całe życie czciłem, wyjedna mi przebaczenie u Jezusa. […] Jest 7.45 wieczorem. O godz. 8.30 […] zejdę z tego świata. Proszę […] nie płaczcie, nie rozpaczajcie, nie przejmujcie się, Bóg tak chciał […] Proszę Was bardzo, jeżeli w czym Was obraziłem, odpuście mej duszy. Ja będę się modlił za Was do Boga o błogosławieństwo i o to, abyśmy kiedyś razem mogli zobaczyć się w niebie […]
Do zobaczenia w niebie.”
W drezdeńskim więzieniu piątce przyjaciół oraz trzem innych Polakom (wspomnianym Hieronimowi Jędrusiakowi i Marianowi Kiszce oraz skazanemu w odrębnym procesie Bogdanowi Wysockiemu (1921, Poznań – 1942, Drezno)) dane jednak było spitakać się jeszcze raz — tym razem już ostatni…
Duszpasterz więzienny, o. Franciszek (niem. Franz) Bänsch (1899, Grossenhain – 1961, Drezno), zakonnik Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej (łac. Congregatio Missionariorum Oblatorum B. M. V. Immaculatae – OMI), czyli oblat, którego za potajemne sporządzanie notatek ze wszystkich egzekucji dokonanych w latach wojny w Dreźnie — było ich 1,386 — przekazywanie grypsów, odnotowywanie danych i miejsc pochówku straconych, i wreszcie wystawienie im po upadku III Rzeszy Niemieckiej małej kapliczki (za czasów komunistycznych!), w 2006 r. miasto uhonorowało nazwaniem ulicy jego imieniem i pomnikiem, zanotował:
„Na krótko przed godziną 9:00 wieczorem więźniowie zaintonowali pieśń religijną, którą zaśpiewali przytłumionym głosem w języku ojczystym.
Do celi znowu wdarł się strażnik więzienny i zawołał: Koniec śpiewania!
I ja byłem w tej celi. Pod koniec, krótko przed wyprowadzeniem prosili jeszcze: Przewielebność, proszę trzymać krzyż bardzo wysoko, żebyśmy go mogli widzieć.
Każdy z nich w milczeniu poszedł pod gilotynę.”
Na plac, gdzie znajdowała się gilotyna, skazańców — bez koszul, z rękami związanymi z tyłu — prowadzono pojedynczo, najprawdopodobniej w kolejności alfabetycznej nazwisk. A więc pierwszym był Czesław, ostatnim Jarogniew.
niem. „Ordnung muss sein”.
Prawd. odczytano im wyrok i powiadomienie o nieskorzystaniu przez Greisera z prawa łaski.
Wykonanie wszystkich 8 egzekucji zajęło katowi, tradcyjnie ubranemu w garnitur i cylinder, w asyście trzech pomocników, 16 minut…
Po umieszczeniu ciał w trumnach zawieziono je — Instytut Anatomii Uniwersytetu (niem. Universität Leipzig) w Lipsku (niem. Leipzig), który miał prawo do korzystania z ciał skazańców „w celach naukowych”, widocznie nie był zainteresowany — na cmentarz katolicki przy ul. Bremer 20 (niem. Bremer Straße), niedaleko więzienia w Dreźnie, i 29.viii.1942 r. pochowano w zbiorowych grobach, w kwaterze dla skazańców–katolików, poza murami cmentarnymi. Czesław Jóźwiak został pochowany razem z Jarogniewem Wojciechowskim i Bogdanem Wysockim; Edward Kaźmierski z Franciszkiem Kęsym i z Marianem Kiszką; oraz Edward Klinik z Hieronimem Jędrusiakiem. W Księdze zmarłych Poznańska Piątka została zapisana pod następującymi numerami: Czesław Jóźwiak — nr 45, Edward Kaźmierski — nr 39, Franciszek Kęsy — nr 41, Edward Klinik — nr 42, Jarogniew Wojciechowski — nr 40 (czas pochówku: 1023).
Tam też spoczywają do dziś — ekshumacja nie jest możliwa, ich ciała wrzucone bowiem zostały do zbiorowych mogił mordowanych w więzieniu w Dreźnie. Nie wiadomo, w której z wielu warstw szczątek znajdować się mogą ich relikwie…
Oczywiście niemiecki, praworządny podatnik nie mógł być obciążony kosztami egzekucji. Obciązono więc nimi rodziny skazanych: 300 marek za egzekucję i 1,50 marki za każdy dzień uwięzienia. 12 fenigów za przesłanie rachunku.
Wcześniej, bo już 25.viii.1942 r. na ulicach Poznania Niemcy rozlepili niem. Bekanntmachung (pl. Obwieszczenie), na złowieszczym czerwonym papierze, informujące w dwu językach — co było niezwyczajne — na górze po niemiecku, a niżej łamaną polszczyzną, iż:
„Przez Strafsenat des Oberlandesgerichts w Posen skazani zostali dnia 31 lipca 1942 roku z powodu przygotowań do zdrady stanu na śmierć Bogdan Wysocki, Czesław Jóźwiak, Hieronim Jendrusiak, Marian Kiszka, Edward Klinik, Franciszek Kęsy, Jarogniew Wojciechowski, Edward Stanisław Kaźmierski wszyscy z Posen. Wyroki zostały dnia 24 sierpnia 1942 r. wykonane”.
Obwieszczenie podpisał niem. „Der Reichstatthalter im Warthegau (Generalstaatsanwalt)” (pl. „Gubernator Rzeszy w Kraju Warty (Prokurator Generalny)”), czyli Artur Greiser.
Czesław, zwyczajny — nadzwyczajny! — młodzieniec, wychowany w II Rzeczpospolitej, wierny Kościołowi do końca, beatyfikowany został 13.vi.1999 r. w Warszawie, przez papieża, św. Jana Pawła II (1920, Warszawa – 2005, Watykan), w gronie 108 polskich męczenników II wojny światowej. Razem z nim beatyfikowani zostali czterej przyjaciele: Edward Kaźmierski, Franciszek Kęsy, Edward Klinik i Jarogniew Wojciechowski…
3.vi.1997 r. w Poznaniu św. Jan Paweł II mówił do zgromadzonej młodzieży:
„Ileż to razy wiara i nadzieja narodu polskiego była wystawiana na próbę, na bardzo ciężkie próby w tym wieku, który się kończy!
Wystarczy przypomnieć pierwszą wojnę światową i związaną z nią determinację tych wszystkich, którzy podjęli zdecydowaną walkę o odzyskanie niepodległości. Wystarczy przypomnieć międzywojenne dwudziestolecie, w czasie którego trzeba było wszystko budować właściwie od początku.
A potem przyszła druga wojna światowa i straszliwa okupacja w wyniku układu między Niemcami hitlerowskimi a Rosją sowiecką, który przesądził o wymazaniu Polski jako państwa z mapy Europy.
Jakże radykalnym wyzwaniem był ten okres dla nas wszystkich, dla wszystkich Polaków!
Rzeczywiście pokolenie drugiej wojny światowej spalało się poniekąd na wielkim ołtarzu walki o utrzymanie i zapewnienie wolności Ojczyzny. Ileż to kosztowało ludzkich żywotów — młodych żywotów, obiecujących. Jak wielką cenę zapłacili Polacy, najpierw na frontach września 1939 roku, a z kolei na wszystkich frontach, na których alianci zmagali się z najeźdźcą”
Cenę taką zapłacił niewątpliwie Czesław i jego przyjaciele. Ojciec Święty dodawał:
„Wiara w Chrystusa i nadzieja, której On jest mistrzem i nauczycielem, pozwalają człowiekowi odnieść zwycięstwo nad samym sobą, nad tym wszystkim, co w nim jest słabe i grzeszne, a zarazem ta wiara i nadzieja prowadzą do zwycięstwa nad złem i skutkami grzechu w otaczającym nas świecie. Chrystus wyzwolił Piotra z lęku, który owładnął jego duszą na wzburzonym morzu. Chrystus i nam pozwala przetrwać najtrudniejsze chwile w życiu, jeżeli z wiarą i nadzieją zwracamy się do Niego o pomoc.
'Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się!'Mt 14, 27. Mocna wiara, z której rodzi się nadzieja, cnota tak bardzo dziś potrzebna, uwalnia człowieka od lęku i daje mu siłę duchową do przetrwania wszystkich burz życiowych. Nie lękajcie się Chrystusa! Zaufajcie Mu do końca! On jedyny 'ma słowa życia wiecznego'por J 6, 68.
Chrystus nie zawodzi.”
Chrystus nie zawiódł i Czesława, i poprowadził go, „mocną wiarą, z której rodzi się nadzieja”, do zwycięstwa nad złem…
Zespół „New Day” nagrał w 2006 r., jako część albumu „Piątka”, utwór „Tacy sami jak my”, poświęcony męczennikom z Poznania. Śpiewali:
Nieważne,
ile masz lat
Ważne byś
Bożą miał w sercu radość
Jak przed laty pięciu z nich
Młodych tak
Którzy umieli pięknie żyć
Każdy z nich wierzył,
że
Dobrze jest
Żyć tak jak uczył Bosco
Dziś zatrzymaj chwilę tę
Może Ty
Błogosławionym będziesz
Nieważne,
ile masz lat
Ważne byś
Uczciwie drogą kroczył swą
Jak przed laty pięciu z nich
Wiernych tak
Co w przyjaźni zawsze trwali
Każdy z nich wierzył,
że
Warto jest
Być blisko łaski Bożej
Dziś zatrzymaj chwilę tę
Właśnie Ty
Błogosławionym będziesz
Tacy sami jak My
Zakochani jak Ty!
Pełni życia i sił
Wierni Bogu do końca!
Pomódlmy się litanią do 108 błogosławionych męczenników:
Posłuchajmy recytacji ostatnich listów „Poznańskiej Piątki”:
Popatrzmy na film o ostatnich godzinach życia „Poznańskiej Piątki”:
Posłuchajmy piosenki „Tacy sami jak my” w wykonaniu „New Day”:
Weźmy również udział w sympozjum naukowym „Wierni do końca” w 14.x.2011 r. w Lądzie:
Obejrzyjmy etiudkę o polskich świętych i błogosławionych wyniesionych na ołtarze przez Jana Pawła II:
Posłuchajmy też słów Jana Pawła II z homilii beatyfikacyjnej:
Pochylmy się nad słowami Ojca św. Jana Pawła II z 13.vi.1999 r. w Warszawie:
oraz jego homilią z 3.vi.1997 r. wygłoszoną w Poznaniu:
Popatrzmy na mapę życia błogosławionego:
Opracowanie oparto na następujących źródłach:
polskich:
włoskich:
innych: