Rzymskokatolicka Parafia
pod wezwaniem św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
m. i gm. Konstancin-Jeziorna
powiat Piaseczno
108 polskich męczenników II wojny św.
tutaj
bł. BRUNON jan ZEMBOL
(1905, Łętownia - 1942, Dachau)
męczennik
patron: franciszkanów
wspomnienie: 21 sierpnia
wszyscy nasi święci
tutaj
Jan Zembol urodził się 7.ix.1905 r. w małopolskiej wsi Łętownia, ok. 7 km od Jordanowa, ówcześnie znajdującym się w Królestwie Galicji i Lodomerii, w zaborze austriackim.
Ochrzczony został prawd. w kościele pw. Świętych Apostołów Szymona i Judy Tadeusza w Łętowni, świątyni parafii założonej 10.xi.1492 r. za zgodą ówczesnego ordynariusza krakowskiego, bpa Fryderyka Jagiellończyka (1468, Kraków - 1503, Kraków), późniejszego arcybiskupa gnieźnieńskiego, Prymasa Polski i kardynała…
Był synem Franciszka i Anny z domu Radoń, średnio zamożnych gospodarzy, jednym z trzynaściorga rodzeństwa (według innych źródeł trzecim z dziewięciorga dzieci, co może oznaczać, że czworo dzieci zmarło w dzieciństwie).
W latach 1912-17 uczęszczał do miejscowej, 5-letniej, publicznej szkoły powszechnej (dziś Zespół Szkół im. Jana Pawła II).
I na tym jego formalna edukacja dobiegła końca. Następnie pracował na rodzinnym gospodarstwie, pomagając ojcu…
W 1922 r., już w niepodległej Rzeczypospolitej, jako 17-letni chłopak, wstąpił do Zakonu Braci Mniejszych (łac. Ordo Fratrum Minorum - OFM), czyli franciszkanów.
Wybrał Braci Mniejszych Ściślejszej Obserwancji, czyli reformatów, wewnętrzną frakcję franciszkańską. Pojawił się u bram ich klasztoru we Lwowie (z kościołem pw. Świętej Rodziny, konsekrowanym 2.x.1910 r. przez ordynariusza lwowskiego, abpa Józefa Bilczewskiego (1860, Wilamowice - 1923, Lwów), po II wojnie światowej zamienionym przez okupanta rosyjskiego na klub, dziś świątynią greckokatolicką) - ze zgodą rodziców na wstąpienie syna do zakonu wyrażoną na piśmie…
12.xi.1922 r. przyjął imię zakonne imię Brunon.
Przez następne 17 lat, zgodnie z charyzmatem braci franciszkańskich, posługiwał - cicho, niemal bezszelestnie, zawsze w cieniu - w klasztorach franciszkańskich prowincji Matki Bożej Anielskiej z domem macierzystym w Krakowie.
W czasie nowicjatu był kucharzem w Przemyślu (z kościołem pw. św. Marii Magdaleny i Matki Bożej Niepokalanej, konsekrowanym 19.vii.1778 r., przez ordynariusza przemyskiego, bpa Jana Tadeusza Kierskiego (1706, Brisconisten - 1783, Brzozów)), kwestarzem w Stopnicy (z kościołem pw. św. Marii Magdaleny i św. Franciszka, zburzonym przez Niemców w 1944 r.) i w Kętach (z kościołem pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, konsekrowanym 4.x.1714 r. przez ordynariusza krakowskiego, bpa Kazimierza Łubieńskiego (1652 - 1719, Kielce)).
Potem, po złożeniu 22.x.1928 r. pierwszych ślubów czasowych, przebywał w klasztorach we Włocławku (z kościołem pw. Wszystkich Świętych, konsekrowanym 17.x.1644 r. przez ordynariusza włocławskiego, bpa Piotra Mieszkowskiego (ok. 1594 - 1652)) - przez trzy lata, Krakowie (z kościołem pw. św. Kazimierza Królewicza, konsekrowanym 16.x.1672 r. przez sufragana krakowskiego, bpa Mikołaja Oborskiego (1611 - 1689, Kraków)) - przez rok, i ponownie we Lwowie.
Tam też, 6.iii.1932 r., złożył śluby wieczyste.
Od 1933 r. był kucharzem, organistą i ogrodnikiem w klasztorze w Sądowej Wiszni (na Ukrainie, z kościołem pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, wybudowanym w latach 1730-41; w 1945 r., na początku okupacji rosyjskiej, odebranym franciszkanom - dziś znajduje się tam przytułek-szpital dla psychicznie chorych kobiet).
Następnie, od 1937 r., posługiwał w klasztorze w Chełmie (z kościołem pw. św. Andrzeja Apostoła, konsekrowanym 19.vii.1750 r. przez ówczesnego ordynariusza chełmskiego, bpa Józefa Eustachego Szembeka (1697, Grodziec - 1759, Płock?), dziś sanktuarium pw. św. Antoniego z Padwy).
Czas intensywnej, pełnej zaangażowania i modlitwy posługi przerwał wybuch II wojny światowej. 1.ix.1939 r. Rzeczpospolita została zaatakowana przez Niemcy a 17 dni później przez Rosję. Nastąpił czwarty rozbiór Polski.
Chełm już 8.ix.1939 r. znalazł się w rękach niemieckich…
W tych dniach - oblężenia i początku okupacji - pomagał setkom uciekinierów, ofiar działań wojennych, pacjentom miejscowego szpitala, gotując im i zanosząc gorącą strawę…
Ale już 19.xi.1939 r. brat Brunon, wraz z innymi braćmi z chełmskiego klasztoru, został przez Niemców aresztowany. Opuszczony kościół pw. św. Andrzeja Apostoła Niemcy zrabowali zamieniając go w zbór protestancki…
Tymczasem aresztowanych zawieźli do więzienia na Zamku w Lublinie.
Zatrzymanie nie było przypadkowe. Od ix.1939 r. do iv.1940 r. trwała bowiem zorganizowana akcja eksterminacji polskiej inteligencji i warstw przywódczych, zwana Intelligenzaktion (pl. akcja Inteligencja). W jej ramach Niemcy zamordowali - wyselekcjonowanych indywidualnie - ok. 50,000 Polaków, a dalsze 50,000 wywieźli do obozów koncentracyjnych, skąd niewielu wróciło. W Chełmie aresztowano wszystkich księży diecezjalnych oraz braci franciszkańskich…
W więzieniu na Zamku w Lublinie Brunon przetrzymywany był przez ponad 9 miesięcy.
20.vi.1940 r. został przetransportowany do niemieckiego obozu koncentracyjnego ( niem. Konzentrationslager) KL Sachsenhausen, ok. 30 km na północ od Berlina.
Przyjazd do obozu najlepiej być może oddają wspomnienia ks. Wojciecha Gajdusa (1907, Papowo Toruńskie - 1957, Zakopane), który przywieziony został wprawdzie innym transportem, ale sceny przez niego opisane nie były unikalne, doświadczane były przez wszystkich nowych więźniów:
„To […], co zaczyna się dziać w chwili, gdy opuszczamy spiesznie nasze klatki, przypomina jakąś jazdę wysokiej szkoły woltyżerskiej. Tuż przy budce z napisem Sachsenhausen wysoko usypany, nieuregulowany nasyp. Przy nasypie z obu stron piaszczystej dróżki, wiodącej w dół, stoi dwóch strażników tutejszych. Widać, że dobrze im się spało, bo obydwaj i przy głosie, i w dobrym humorze. Podbiegamy do nasypu. Stojący w przejściu strażnicy SS podstawiają nieświadomym, zwłaszcza starym, nogi, tak, że ci zwalają się głową na dół, a na nich wali się fala innych. Powstaje wielkie kotłowisko ciał. Śmigają w powietrzu zawiniątka, kapelusze, czapki, chleb, a nad całym tym rozruchem świszczy, jak bat, dobrze znany, złośliwy niecierpliwy okrzyk: los, los, schnell, schnell […] Błyskawicznie formują się czwórki i zanim ostatni pozbierał się u naszych stóp, czoło rusza szybkim marszem czy truchcikiem naprzód […] Pochód biegnie porządnie wybrukowaną ulicą, skręca między wysokie białe mury. Z dala widać bramę. Powiewają dwie wielkie chorągwie: państwowa, czarno-czerwona ze swastyką i czarna zupełnie, przecięta dwoma SS, które chwiejąc się w rannym wietrze, wyglądają jakby dwa białe nagie kościotrupy przylepione do żałobnej płachty”
KL Sachsenhausen był modelowym obozem o typowo pruskiej organizacji i dyscyplinie. Niemcy prowadzili go w taki sposób, by wykorzystać do końca wszelkie siły więźniów, jak najmniejszym kosztem. Prostą drogą prowadziło to do śmierci przetrzymywanych. W rezultacie fatalnych warunków egzystencji, braku odzieży, ciężkiej, wykańczającej pracy, nieustannego głodu i w szczególności nieludzkiego traktowania, szybko słabli…
Brunon przetrwał KL Sachsenhausen i 14.xii.1940 r. został przewieziony w transporcie polskich duchownych - ok. 525 kapłanów - do innego niemieckiego obozu koncentracyjnego (niem. Konzentrationslager) KL Dachau.
Tam Niemcy witali nowych więźniów złowieszczym przemówieniem: „Jesteście więźniami. Społeczeństwo wyrzekło się was, usunęło poza nawias życia. Jesteście w Dachau, a tu jest obóz koncentracyjny, skąd się nie wychodzi”. W jednym, znanym przypadku polski więzień i obozowy tłumacz, Jan Domagała (1896, Herne - ?), pragnąc dodać otuchy nowo przybyłym ostatnie zdanie miał przetłumaczyć: „Jesteście w Dachau, skąd można wyjść. Trzymać się”. Niewielu się jednak to udało…
Brunonowi nadano nowy numer obozowy - 22568 - który niemieccy strażnicy umieścili na tzw. winklu, trójkątnej naszywce z literą „P” na obozowym łachu, zwanym pasiakiem.
Przetrzymywano go w specjalnym bloku no26, przeznaczonym dla polskich księży i zakonników - w KL Dachau było ich 1780, z których 868 poniosło śmierć…
W obozie przeżył ponad półtorej roku. Dał się poznać jako cichy, ale niezwykle pomocny, pokorny człowiek, zawsze wspomagający tych, którzy takiej pomocy potrzebowali. A w KL Dachau były ich setki, tysiące…
Po tzw. „apelu pokusy” 18.ix.1941 r., gdy polscy duchowni - prawie wszyscy (oprócz dwóch czy trzech)! - odmówili podpisania listy przynależności do narodu niemieckiego i wpisania się na tzw. listę tzw. volksdeutschów (pl. etniczni Niemcy), za co mogli spodziewać się „przywilejów” obozowych, rozpoczął się najbardziej tragiczny okres ich gehenny. Niemcy zabronili jakichkolwiek przejawów religijności w obozie, odebrali wszystkie różańce, modlitewniki i medaliki. Polscy kapłani, z głodu i wyczerpania, zaczęli odchodzić do Pana. Umierali często w samotności, bowiem Niemcy zakazali niesienia pomocy duchowej, nawet w godzinie śmierci…
Ks. Tadeusz Gaik (zm. 1980, Halifax) w swoich wspomnieniach cytował wypowiedź więźnia KL Dachau, ks. Mieczysława Kłoczkowskiego (1910, Kielanowice - 1942, Dachau): „Głód dla każdego z nas tu w KL Dachau to tortura. Pomyśl, dwa dni temu dostałem repetę południowej zupy. Jeden z kolegów z dobrego komanda dał mi również menażkę zupy. Zjadłem, raczej wlałem w siebie trzy menażki. Byłem pełny po usta. Lecz chociaż byłem pełny, głód był dalej we mnie. Czułem, że wypiłbym cały kocioł zupy. Dostaję raz dziennie, wieczorem, ćwiartkę chleba. Zjem, ale czuję, że zjadłbym cały chleb, dwa chleby, pięć, dziesięć chlebów. I chociaż byłbym całkiem najedzony, nażarty, napchany, to mój organizm domagałby się więcej i więcej. Głód we mnie byłby dalej nienasycony i chciałbym chyba jeszcze połknąć ten parkan, ten blok”. Ks. Kłoczkowski nie przeżył obozu…
I to w tym właśnie czasie, pod koniec iii.1942 r., Niemcy za jakieś domniemane przewinienie wrzucili Brunona - była bardzo wczesna, zimna, wiosna - do basenu z lodowatą wodą. Odtąd zaczął bardzo szybko podupadać na zdrowiu…
Totalnie wycieńczony do Pana odszedł, ze spokojem i w zjednoczeniu z Bogiem, 21.viii.1942 r., w opinii świętości. Świadek śmierci zanotował: „W cierpieniu pozostał blisko Boga, do którego zdążał przez całe życie”…
Szybkie, ciche odejście uchroniło go przed śmiercią w komorze gazowej. W 1942 r. Niemcy przeprowadzili bowiem akcję fizycznej likwidacji kapłanów – więźniów w KL Dachau. Wywozili ich w tzw. „transportach inwalidów” do austriackiego ośrodka eutanazyjnego na zamku Hartheim (niem. Schloß Hartheim) w Austrii, gdzie w ramach zorganizowanej Aktion T4 (pl. akcja T4) – „likwidacji życia niewartego życia” (niem. „Vernichtung von lebensunwertem Leben”) - mordowali w szczególności osoby niedorozwinięte umysłowo, przewlekle chore psychicznie i neurologicznie, w tym dzieci. Mordowali też więźniów przywożonych z KL Dachau…
Ciało Brunona, cichego, pokornego, którego nikt nie zauważał, zwykłego brata zakonnego, którego wyróżniało tylko, i aż!, jedno, a mianowicie, iż był „człowiekiem o anielskiej dobroci”, jak mówili o nim współwięźniowie, Niemcy spalili w obozowym krematorium a prochy rozsypali po okolicznych polach…
Beatyfikowany został 13.vi.1999 r. w Warszawie przez św. Jana Pawła II (1920, Wadowice - 2005, Watykan) w gronie 108 polskich męczenników II wojny światowej. Wraz z nim Jan Paweł II do chwały ołtarzy podniósł czterech innych franciszkanów, którzy doświadczyli niemieckiej gościnności w obozie KL Dachau i tam, albo w centrum eutanazyjnym - obozie śmierci na zamku w Hartheim - odeszli do Pana: o. Krystyna wojciecha Gondka, br. Marcina jana Oprządka, o. Anastazego jakuba Pankiewicza i o. Narcyza jana Turchana.
Dwadzieścia lat wcześniej, podczas pierwszej, pamiętnej pielgrzymki do ojczyzny, św. Jan Paweł II wygłosił 9.vi.1979 r. przemówienie do chorych, zgromadzonych w bazylice pw. św. Franciszka z Asyżu w Krakowie. Choć bezpośrednio zwracał się do najsłabszych i cierpiących, tak naprawdę mówił do wszystkich:
„Dla was, których członki są czasem bardzo słabe, bezsilne, nie możecie o własnych siłach chodzić, pracować, radzić sobie - dla was pozostaje jeszcze ten najgłębszy wymiar człowieczeństwa: wasz ludzki duch! W tym właśnie duchu ludzkim, w tym duchu każdego z was, działa i niech działa Duch Święty. Niech działa ze szczególną mocą Duch Święty Pocieszyciel […] Niech dokonuje tego zdumiewającego przeobrażenia wewnętrznego, które sprawia, że ludzie bardzo cierpiący są bardzo szczęśliwi. Po ludzku jest to absolutnie niewytłumaczalne. Jest to jedna z tych Bożych tajemnic, które rozsiane są po świecie, właśnie w tym świecie chorych, właśnie w tym Kościele chorych […]
To jest miara wewnętrznego dojrzewania, dojrzewania w Duchu Świętym.
[…] Następną tajemnicą, która jest udziałem świata chorych, [jest to,] że wy, słabi, fizycznie słabi, poddani cierpieniom, jesteście równocześnie - w każdym razie możecie być - źródłem mocy dla innych, dla zdrowych, czasem dla tych, którzy swoje zdrowie źle wykorzystują, którzy obrażają Boga, posługując się swoim zdrowiem i swoimi siłami. Wy, chorzy, cierpiący, jesteście dla nich nie tylko wyrzutem, ale także i nawróce niem. Nawrócenie grzeszników idzie poprzez wasze cierpienie […] Tak, jak zbawienie świata, odkupienie świata, czyli nawrócenie człowieka w świecie idzie poprzez Krzyż Chrystusa, tak ciągłe nawracanie grzeszników w świecie idzie poprzez wasz krzyż, poprzez wasze cierpienie.
Wy istotnie, tak jak napisał św. Paweł, ‘dopełniacie w członkach swoich tego, czego nie dostawa cierpieniom Jezusa Chrystusa’por. Kol 1, 24”.
Także Brunon doświadczył cierpienia - wymuszonego siłami zła - stając się dla nas, zdrowych, słowami Ojca św. „nie tylko wyrzutem, ale także i nawróceniem”…
Pomódlmy się litanią do 108 błogosławionych męczenników:
Obejrzyjmy etiudkę o polskich świętych i błogosławionych wyniesionych na ołtarze przez Jana Pawła II:
Popatrzmy na dwa filmy o powołaniu franciszkańskim:
Popatrzmy na film o KL Dachau (po niemiecku):
Posłuchajmy słów Jana Pawła II z homilii beatyfikacyjnej:
Pochylmy się nad słowami Ojca św. Jana Pawła II z 13.vi.1999 r. w Warszawie:
a także z wygłoszonymi 9.vi.1979 r. do chorych, zgromadzonych w bazylice pw. św. Franciszka z Asyżu w Krakowie:
Popatrzmy na mapę życia błogosławionego:
Opracowanie oparto na następujących źródłach:
polskich:
norweskich:
włoskich: