Rzymskokatolicka Parafia
pod wezwaniem św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
m. i gm. Konstancin-Jeziorna
powiat Piaseczno
tutaj ⇐ 108 polskich męczenników niemieckiej okupacji podczas II wojny światowej
bł. ALEKSY SOBASZEK
1895, Przygodzice Wielkie – ✟ 1942, Dachau
męczennik
patron: proboszczów
wspomnienie: 1 sierpnia
„Biała Księga” (martyrologium) duchowieństwa Polski ⇒ tutaj
Urodził się 17.vii.1895 r. w Przygodzicach Wielkich w dekanacie Ostrowa Wielkopolskiego na ziemi kaliskiej, ówcześnie należących do tzw. niem. Regierungsbezirk Posen (pl. rejencja poznańska) w tzw. niem. Provinz Posen (pl. Prowincja Poznańska), części składowej niem. Königreich Preußen (pl. Królestwo Prus), kraju związkowego Cesarstwa Niemieckiego — czyli w zaborze pruskim.
Ojcem był Wawrzyn, wiejski listonosz, a matką Katarzyna z domu Szlachta.
Urzędnik Stanu Cywilnego zapisał, po niemiecku: „Przede mną, niżej podpisanym Urzędnikiem Stanu Cywilnego zjawił się dzisiaj, znany mi osobiście wiejski listonosz Lorenz (pl. Wawrzyn) Sobaszek, zamieszkały w Gross-Przygodzice (pl. Przygodzicach Wielkich), wyznania katolickiego i podał, że Katharina (pl. Katarzyna) Sobaszek, z domu Szlachta, jego małżonka, wyznania katolickiego, zamieszkała u niego w Przygodzicach Wielkich w jego mieszkaniu, dnia 17 lipca roku 1895, urodziła dziecko płci męskiej, które otrzymało imię Alexius (pl. Aleksy).”
Sakrament chrztu św. przyjął zapewne w kościele parafialnym pw. św. Stanisława Biskupa w Ostrowie Wlkp.…
Czas jakiś rodzina Sobaszków mieszkała w Przygodzicach, potem przeprowadziła się do pobliskiego Ostrowa Wlkp.
Tam też w czasie I wojny światowej zmarła jego matka.
W 1914 r. Aleksy zdał maturę w Gimnazjum Męskim w Ostrowie (dziś Liceum Ogólnokształcące im. Jana Kompałły i Wojciecha Lipskiego, szczycącym się wśród swoich absolwentów czterema błogosławionymi męczennikami II wojny światowej: Janem Nepomucenem Chrzanem, Józefem Kutem, Władysławem Mączkowskim i właśnie Aleksym Sobaszkiem), znanym, w czasach zaborów, jako kuźnia polskich kadr i ośrodek walki z germanizacją — szkołę nazywano Polskimi Atenami i Wielkopolską Szkołą Edukacji Narodowej
Wówczas też poczuł powołanie i wstąpił do seminarium.
Był zdolnym studentem i władze kościelne sprawiły, iż wiedzę teologiczną pogłębiać zaczął na uczelniach niemieckich w Monastyrze (niem. Münster) w Nadrenii Północnej-Westfalii i bawarskiej Fryzyndze (niem. Freising). Studia kończył aliści w seminariach duchownych Poznania (Arcybiskupie Seminarium Duchowne) i Gniezna (Prymasowskie Wyższe Seminarium Duchowne), w 1917 r., pod koniec I wojny światowej.
Ukończył je na przełomie lat 1918 i 1919, gdy kończyło się zwycięskie dla odradzającej się Rzeczypospolitej Powstanie Wielkopolskie. Z okien seminarium gnieźnieńskiego, przygotowując się do ostatecznych egzaminów obserwował zapewne 27.xii.1918 r. przejęcie władzy przez powstańców w Gnieżnie. Z niepokojem pewnie wsłuchiwał się w wybuchy dobiegające z oddalonej o ok. 7 km wsi Zdziechowa, gdzie w dniach 30 i 31.xii.1918 r. powstańcy powstrzymali kontratak niemiecki. Gniezno było znów polskie…
Już w odrodzonej Rzeczypospolitej mógł więc przyjąć święcenia kapłańskie. 5.iv.1919 r. w gnieźnieńskiej katedrze pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny udzielił mu ich kładąc swe ręce na młodej głowie kapłańskiej Prymas Polski, abp Edmund Dalbor (1869, Ostrów Wlkp. – 1926, Poznań), ordynariusz znajdujących się w unii personalnej aeque principaliter archidiecezji poznańskiej i archidiecezji gnieźnieńskiej, przyszły kardynał. Wraz z Aleksym święcenia tego dnia przyjął m.in. ks. Teodor Nikodem Kaczmarek (1895, Kościan – 1954, Sztum), późniejsza ofiara komunazistowskiego reżimu rosyjskiej republiki prl.
Już trzy dni później, 8.iv.1919 r., w rodzinnym kościele parafialnym pw. św. Stanisława Biskupa w Ostrowie Wlkp. odprawił uroczystą Mszę św. prymicyjną.
Posługę kapłańską rozpoczął jako wikariusz w Wągrowcu (lata 1919‑20) — prawd. w parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Potem posługiwał w Słupach (parafia pw. św. Wita) (od 1920 r.). Były to lata, gdy decydowały się granice odrodzonej Polski i Aleksy zaangażował się w pracę agitacyjną na rzecz polskiej racji stanu w przygotowaniach do tzw. plebiscytu na Górnym Śląsku, który ostatecznie miał miejsce 20.iii.1921 r.
Później przeniesiony został do parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Trzemesznie, gdzie był m.in. opiekunem internatu przy tamtejszym gimnazjum (łac. Collegium Tremesnense).
Następnie powrócił do Gniezna, gdzie został wikariuszem przy parafii pw. Świętej Trójcy.
Przez dziewięć lat pracował jako prefekt Seminarium Nauczycielskiego, czyli szkoły kształcącej przyszłych nauczycieli szkół powszechnych (podstawowych), w Gnieźnie. W odrodzonej Rzeczypospolitej było to zadanie kluczowej wagi, szczególnie na terenach byłego zaboru pruskiego, gdzie Niemcy przez dziesięciolecia ograniczali dostęp Polaków do wiedzy, traktując ich jak obywateli drugiej kategorii. Brakowało więc kadr nowego państwa, a w szczególności nauczycieli. Zadanie ich kształcenia powierzano więc kapłanom katolickim.
Później przez krótki czas Aleksy był także prefektem gimnazjach w Szamotułach i Rogoźnie.
Zyskał opinię wybitnego nauczyciela i opiekuna młodzieży, ale sam też nie zaprzestawał douczania się i, zwłaszcza w okresie pracy w Gnieźnie, studiował filozofię i pedagogikę na Uniwersytecie Poznańskim w Poznaniu.
Dar pracy z młodzieżą wykorzystywał dalej, szczególnie od 1.vii.1931 r., gdy został powołany na probostwo parafii pw. św. Mikołaja Biskupa w Siedleminie pod Jarocinem.
Okazał się sprawnym administratorem. Ukończył rozbudowę pochodzącego z 1847 r, murowanego kościoła parafialnego pw. św. Mikołaja Biskupa — w stronę północną i południową, przez co kościół otrzymał formę krzyża greckiego — zapoczątkowaną w latach 1926‑9 przez poprzednika. Spłacił długi…
Jednocześnie, od 1933 r., był notariuszem dekanalnym w Jarocinie, a w 1938 r. został przez władze duchowne mianowany dekanalnym wizytatorem nauki religii.
Wybuch II wojny światowej 1.ix.1939 r., najazd i okupacja niemiecka (a w innej części Rzeczypospolitej rosyjska), czyli IV rozbiór Polski, chaos i ogólna z tym związana panika spowodowały, że na krótko opuścił swoją parafię.
Ale do Siedlemina wrócił po dwóch tygodniach i podczas Mszy św., ze łzami w oczach, prosił parafian o przebaczenie i zapewniał, że ich już nigdy nie opuści.
I dotrzymał słowa. Niemcy prowadzili na terenie Wielkopolski, formalnie przyłączonej do Rzeszy, aktywną politykę wynarodawiającą. Setki tysięcy osób wysiedlono do Generalnego Gubernatorstwa na okupowanych ziemiach polskich (niem. Generalgouvernement für die besetzten polnischen Gebiete), utworzonego w centralnej części Polski. Szczególnie prześladowano inteligencję i stanowiących zwornik polskości księży katolickich.
Rozpoczęły się aresztowania i wywózki kapłanów. Aleksy, ostrzegany, miał możliwość wyjazdu do swojego brata mieszkającego w Niemczech, ale nie skorzystał.
niem. Geheime Staatspolizei (pl. Tajna Policja Państwowa) — czyli Gestapo — aresztowała go 6.x.1941 r. Właśnie odprawiał Mszę św. pogrzebową. Kilku mężczyzn, uprzedzonych przez kościelnego, uciekło bocznymi drzwiami z kościoła. Aleksy nie przerwał Mszy św. Niemcy poczekali i zatrzymali go po zakończeniu pogrzebu, nie pozwalając mu już wejść na plebanię. Zdążył jeszcze pożegnać się ze swoją gospodynią, mówiąc: „Tyle Pan Jezus cierpiał na krzyżu, musimy i my trochę pocierpieć”.
Opuścił swoich parafian — w kajdanach…
Tego dnia w zarządzanym przez Niemców i włączonym do Niemiec, jako jedna z jego prowincji, tzw. niem. Reichsgau Wartheland (pl. Okręg Rzeszy Kraj Warty), nastąpiły masowe aresztowania polskich kapłanów. Przywódca owej prowincji czyli niem. Reichsstatthalter (pl. Namiestnik Rzeszy), niemiecki zbrodniarz — młodszy niejako sąsiad Jana Nepomucena z Wielkopolski — Artur Karol (niem. Arthur Karl) Greiser (1897, Środa Wlkp. – 1946, Poznań), realizował w ten sposób politykę niem. „Ohne Gott, ohne Religion, ohne Priesters und Sakramenten” (pl. „bez Boga, bez religii, bez kapłana i sakramentu”). Niecały miesiąc wcześniej, 13.ix.1941 r., wydał rozporządzenie formalnie delegalizujące Kościół katolicki, powołując jednocześnie na jego miejsce tzw. Kościół Rzymskokatolicki Narodowości Niemieckiej w Kraju Warty, organizację podlegającą prawu prywatnemu Niemiec. Kapłanom katolickim zabroniono wszelkich kontaktów ze Stolicą Apostolską. Jednocześnie zdelegalizowano wszystkie zakony. A 6.x.1941 r. większość polskich duchownych z Kraju Warty, którzy oczywiście nie mogli być członkami Kościoła Narodowości Niemieckiej, Niemcy po prostu aresztowali.
Z grupą księży, aresztowanych w innych parafiach, umieszczony został w osławionym Forcie VII - obozie koncentracyjnym (niem. Konzentrationslager) KL Posen - w Poznaniu. Zabrano mu tam ciepłe okrycie. Świadkowie uwięzienia Aleksego w tych kazamatach mówili, iż zapamiętali jego rekolekcje i kazania o wartości cierpienia i naśladowania krzyża. Swoją głęboką pobożnością podnosił na duchu współwięźniów.
Niebawem 30.x.1941 r. całą grupę przewieziono do obozu obozu koncentracyjnego KL Dachau (niem. Konzentrationslager Dachau). w Bawarii.
Został numerem obozowym 28086, jednym z wielu katolickich kapłanów z Polski, „wrogów III Rzeszy”, przetrzymywanych w specjalnym więziennym bloku, zwanym niem. „Priesterblock”…
„Nie było gorszego miejsca na ziemi” — tak wiele lat po wojnie określił Dachau misjonarz i apostoł trędowatych, o. Marian Żelazek (1918, Palędzie – 2006, Puri, Indie) — „panowało bestialstwo, śmierć i głód”.
A dla polskiego duchowieństwa przetrzymywanego w Dachau zaczynał się właśnie najgorszy okres. Było to już po tzw. „apelu pokuty” z 15.ix.1941 r., gdy więzieni polscy kapłani — wszyscy! — odmówili wpisania na tzw. listę „volksdeutschów” (pl. „etnicznych Niemców” albo: „folksdojczów”), i nie wyparli się polskości i godności kapłańskiej. Dwa dni później cofnięto im wszelkie udogodnienia, zaczęto zmuszać do jeszcze cięższej pracy, odebrano im prawo do otrzymywania paczek, oraz — co było najbardziej uciążliwe — odebrano „przywilej” korzystania z kaplicy…
Większość — wśród nich Aleksy — niewolniczo pracowała na tzw. „plantagach”, polach przylegających do obozu: zimą dokuczał deszcz, mróz i śnieg, w upalne dni górskie słońce. Panował nieopisany głód, który nie pozwalał myśleć o niczym innym, jak tylko o jednym — w jaki sposób zdobyć kawałek chleba. Waga więźnia nie przekraczała często 40 kg. A w 1942 r., najtragiczniejszym okresie w historii obozu KL Dachau, Niemcy głodowe racje jeszcze zmniejszyli…
„ […] uczucie ciągłego głodu i słabości, oglądanie się z żalem, czemu te kamienie nie są kawałkami chleba. […] Ludzie jedli najgorsze rzeczy, aby napełnić czymś swój żołądek. […] Kawałek chleba porzucony przez dziecko na ulicy był przysmakiem albo wykradzione z psiej miski kawałki skórek chleba lub z klatki króliczej. Nawet garść owsa zabrana po kryjomu z kurnika była przysmakiem. Zapominać kazała choć na chwil kilka o głodzie. A śmierć się zbliżała, okazywało to powolne puchnięcie od stóp, jeżeli doszło do brzucha, już koniec, nie było ratunku […]. Tułów wychudzony, a nogi grube i ciężkie, w ciężkich buciorach ledwie się wlokące” — tak wspominał swoje przeżycia w Dachau jeden z kapłanów, ks. Franciszek Mączyński (1901, Pacyn – 1998, Rzym), późniejszy rektor Polskiego Papieskiego Instytutu Kościelnego w Rzymie…
Choć nie istnieją materialne dowody Niemcy zdecydowali wówczas o fizycznej likwidacji polskiego duchowieństwa przetrzymywanego w KL Dachau. W iii.1942 r. Niemcy zaczęli ogłaszać, że starsi i inwalidzi mogą „zgłaszać się na wyjazd do obozu specjalnego”, o mniejszym rygorze. Rozpoczęły się wywózki w tzw. „transportach inwalidów”. Celem nie był jednak „ośrodek wypoczynkowy”, a zamek Hartheim, niemieckie centrum eutanazyjne, gdzie w ramach zorganizowanej Aktion T4 (pl. akcja T4) — „likwidacji życia niewartego życia” (niem. „Vernichtung von lebensunwertem Leben”) Niemcy mordowali wszystkich w komorach gazowych: samochodach, których rury wydechowe skierowane były nie na zewnątrz a do wnętrza pojazdów…
Aleksy uniknął takiego „transportu”, ale jego stan szybko zaczął się pogarszać…
Zachowały się jego listy obozowe wyrażające ufność w wolę Bożą i świadomość cierpienia z Chrystusem oraz konieczność cierpliwego znoszenia cierpień dla Niego. Przebijała się w nich też tęsknota za śmiercią: „chciałbym już być u swojej Matki”.
Pisał po niemiecku i, co ciekawe, pozwoliło mu to na przemycanie w listach wielu informacji o traktowaniu więźniów, braku odzieży, głodzie i szczególnym znęcaniu się nad ofiarami, na przykład w Wielki Piątek.
Katorżnicze życie obozowe, praca ponad siły i głód szybko wyniszczały. Aleksy przetrwał zaledwie 9 miesięcy. 25.vii.1942 r. przeniesiono go do rewiru dla chorych.
Dostał krwawej biegunki i 1.viii.1942 r., o 200 w nocy, odszedł do Pana.
Choć opuścił — zmuszony — swoich parafian fizycznie, nie opuścił ich duchowo. Pozostał z nimi na zawsze. Jednego ze współwięźniów, przyjaciela-kapłana, który go spowiadał, prosił przed śmiercią o przekazanie pozostawionej w Siedleminie owczarni, że „wszystkie udręki i tortury jakie przyszło mi znosić w obozie, ofiaruję Bogu za swoich parafian; […] błogosławię wszystkim i proszę ich o modlitwę za swoją duszꔜwiadectwo ks. Zygmunta Sroczyńskego…
Ciało spalono w obozowym krematorium.
Beatyfikował go św. Jan Paweł II (1920, Wadowice – 2005, Watykan), 13.vi.1999 r., w Warszawie w gronie 108 polskich męczenników II wojny światowej.
Papież uczył nas wtedy: „‘łac. Munire digneris me, Domine Jesu Christe […], signo sanctissimae Crucis tuae: ac concedere digneris mihi […] ut, sicut hanc Crucem, Sanctorum tuorum reliquiis refertam, ante pectus meum teneo, sic semper mente retineam et memoriam passionis, et sanctorum victorias Martyrum’ — oto modlitwa, jaką odmawia biskup zakładając krzyż pektoralny: ‘Racz mnie umocnić, Panie, znakiem Twego krzyża, i spraw, abym tak, jak ten krzyż z relikwiami świętych noszę na swojej piersi, tak zawsze miał w myśli i pamięć męki Twojej i zwycięstwo, jakie odnieśli Twoi męczennicy’.
Dziś czynię to wezwanie modlitwą całego Kościoła w Polsce, który niosąc od tysiąca lat znak męki Chrystusa wciąż odradza się z posiewu krwi męczenników i żyje pamięcią zwycięstwa, jakie oni odnieśli na tej ziemi.
[…] Niejako [bowiem] odżywa w nas wiara, że bez względu na okoliczności, we wszystkim możemy odnieść pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłowałpor. Rz 8, 37. Błogosławieni męczennicy wołają do naszych serc: Uwierzcie, że Bóg jest miłością! Uwierzcie na dobre i na złe! Obudźcie w sobie nadzieję! Niech ta nadzieja wyda w was owoc wierności Bogu we wszelkiej próbie!”
Szczególną czcią darzy się dziś Aleksego w rodzinnych Przygodzicach. Wierni słowom św. Jana Pawła II parafianie „budzą w sobie nadzieję” słowami pieśni:
Błogosławiony kapłanie
Aleksy,
rodaku nasz,
Niech Twoje w niebie staranie
Przygodzicom doda łask.
Tu żyli Twoi rodzice,
Tu Ty przyszedłeś na świat,
Wzrastałeś na chwałę Bożą
Przez wiele dziecięcych lat.
A kiedy w dzień swych prymicji
Przeszedłeś ołtarza próg,
Czy pomyślałeś już wtedy,
Co przygotował Ci Bóg?
Przyszło współcierpieć z Chrystusem,
Na drogę krzyżową wejść,
Przyjąć męczeństwo za wiarę,
Ofiarę złożyć przez śmierć.
„Pieśń ku czci bł. Aleksego Sobaszka”, ks. Marcin Taisner
Pomódlmy się litanią do 108 błogosławionych męczenników:
Obejrzyjmy etiudkę o polskich świętych i błogosławionych wyniesionych na ołtarze przez Jana Pawła II:
Obejrzyjmy też film o KL Dachau (po niemiecku):
a także amatorski film o muzeum w Dachau:
Posłuchajmy słów św. Jana Pawła II z homilii beatyfikacyjnej:
Pochylmy się także nad słowami Ojca św. Jana Pawła II z 13.vi.1999 r. w Warszawie:
Opracowanie oparto na następujących źródłach:
polskich:
angielskich:
norweskich:
włoskich: