Rzymskokatolicka Parafia
pod wezwaniem św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
m. i gm. Konstancin-Jeziorna
powiat Piaseczno
108 polskich męczenników II wojny św.
tutaj
bł. HERMAN Karol STEPIEŃ
(1910, Łódź - 1943, Borowikowszczyzna)
męczennik
patron: franciszkanów, Łodzi
wspomnienie: 19 lipca
wszyscy nasi święci
tutaj
Karol Stępień urodził się 21.x.1910 r., w ubogie, robotniczej rodzinie, na terenie parafii pw. Podwyższenia Świętego Krzyża w Łodzi.
Miał być błyskotliwym, inteligentnym — acz niesfornym — dzieckiem i z doskonałym wynikiem skończył w Łodzi szkołę powszechną.
Po jej ukończeniu zgłosił się do niższego seminarium duchownego franciszkanów we Lwowie (ich siedzibą był wówczas tamtejszy kościół i klasztor pw. Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej). Tam ukończył gimnazjum i w 1929 r., powracając w rodzinne strony, zapukał do nowicjatu Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych (łac. Ordo Fratrum Minorum Conventualium – OFMConv) – franciszkanów — w Łodzi–Łagiewnikach (znajduje się tam sanktuarium pw. św. Antoniego Padewskiego i klasztor franciszkański), gdzie otrzymał zakonne imię Herman.
Przełożeni pisali o nim: „Nienaturalny i próżny”” (magister nowicjatu); „Po maturze radziliśmy mu, żeby sobie poszedł” (kolejny przełożony). Mówiono o nim, że „był leserem i sprawiał kłopoty wychowawcze”. Obawiano się, czy powołanie jest naturalne.
Próbowano odradzać, grożono wydaleniem, ale Karol się uparł. Obiecywał poprawę…
Pewnie ta niesforność, chęć pozbycia się go, ale i wysoka inteligencja, sprawiły, że został wysłany na … studia do Rzymu, na papieski, franciszkański wydział teologiczny św. Bonawentury, tzw. „Seraphicum”.
Święcenia kapłańskie przyjął w 1937 r. w Rzymie.
Studia kontynuował na wydziale teologicznym uniwersytetu im. Jana Kazimierza we Lwowie i tam uzyskał tytuł magistra teologii.
Po ukończeniu nauki podjął pracę jako wikariusz, przy kościołach i klasztorach franciszkańskich — w Radomsku (sanktuarium Matki Bożej Bolesnej), a potem w Wilnie (kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i klasztor)…
Jego działalność w parafiach oceniana była jako pełna zapału i gotowości służenia wiernym.
1.ix.1939 r. wybuchła II wojna światowa. 17.ix.1939 r. Rzeczpospolita została zaatakowana od wschodu przez Rosjan.
Wilno 19.ix.1939 r. zajęli Rosjanie, wkrótce jednakże, bo 26.x.1939 r. oddali miasto państwu litewskiemu, które w ten sposób wzięło udział w IV rozbiorze Rzeczpospolitej.
Arcybiskupem wileńskim w owych czasach był Romuald Jałbrzykowski (1876, Łętowo-Dębie – 1955, Białystok). Po wybuchu wojny przyszło mu zarządzać rozdzieloną dziedziną — część okupowali Litwini, część Rosjanie, a część Niemcy.
I Jałbrzykowski, w pierwszej połowie 1940 r., wysłał o. Hermana do pomocy pełniącemu obowiązki proboszcza parafii pw. św. Jerzego we wsi Pierszaje (ok. 20 km od Iwieńca), o. Achillesowi Józefowi Puchale. Pierszaje, znajdujące się w diecezji pińskiej (wchodzącej w skład metropolii wileńskiej), której ordynariuszem naonczas był Kazimierz Bukraba (1885, Grodno – 1946, Łódź), okupowali Rosjanie…
Dalej jego losy ściśle związały się z tą placówką. Do końca…
W czasach wywózek na Syberię, nocnych kolejowych konwoi zsyłanych ludzi, obaj pasterze pomagali materialnie wielu rodzinom, rozdawali chleb, dzielili się tym, co mieli. Na tyle, ile mogli, uspakajali…
W 1941 r. rozpoczęła się wojna rosyjsko-niemiecka. Pierszaje zajęli, w miejsce rosyjskich okupantów, którzy do tego czasu zdołali wymordowować i wywieźć na Syberię setki tysięcy, jeśli nie miliony Polaków, Niemcy.
Rozpoczęła się nowa gehenna kresowych rodaków: zakończyły się zsyłki a rozpoczęły się łapanki, egzekucje, palenie wsi, wywózki na roboty do Niemiec…
Jak i jego bezpośredni przełożony, o. Achilles Józef Puchała, czynem okazywał cierpiącym współczucie i niósł pociechę. Nie stawiał warunków w kwestii ofiar składanych z racji udzielanych sakramentów. Wspomagał chorychświadectwo Sabiny Pawłowskiej…
Na plebanii w Pierszajach Niemcy zorganizowali posterunek żandarmerii. Dokonywali masowych aresztowań, poszukując partyzantów i kandydatów na roboty w Niemczech. O. Herman, wraz z o. Achillesem, z abiegał o uwolnienie uwięzionych, ratował dzieci i dziewczęta, które miały być wywożone do niewolniczej pracy w III Rzeszy…
W czerwcu 1943 r. w Iwieńcu i okolicach partyzanci z Armii Krajowej przeprowadzili skoordynowaną akcję na konwoje niemieckie kierowane na front wschodni. W Iwieńcu przerodzić się miało to w formę powstania przeciw Niemcom (tzw. Powstanie Iwienieckie): 16.vi.1943 r. przez 18 godzin trwały w miasteczku walki… Wysadzano pociągi, niszczono tory, rozbrajano strażników i wypuszczano więźniów. W odpowiedzi specjalistyczne jednostki zbrodniczych grup operacyjnych (niem. Einsatzgruppen) niemieckiej policji bezpieczeństwa (Sipo) i służby bezpieczeństwa (SD) przeprowadziły w lipcu–sierpniu 1943 r. odwetową operację „Hermann” (niem. „Operation Hermann”), z udziałem 52.000 wojsk, próbując ograniczyć działalność partyzantki na Polskich Kresach. Za cel wybrano mieszkańców wsi i małych miasteczek regionu. Zatrzymanych zamykano w stodołach, które następnie podpalano. W ten sposób Niemcy, w jednym powiecie wołożyńskim, spalili kilkanaście wiosek razem z mieszkańcami…
Oprócz partyzantki polskiej Niemcy polowali na oddziały rosyjskie i żydowskie, które chowały się w puszczy nalibockiej oczekując na armię rosyjską, rabując i mordując miejscową ludność. Najokrutniejsza była akcja na Naliboki 8.v.1943 r., kiedy to rosyjski oddział „Pobieda” i żydowski — braci Bielskich — wymordowały ok. 130 mieszkańców tej miejscowości.
19.vii.1943 r. niemieckie Einsatzgruppen pojawiło się w Pierszajach. Na placu zebrano mieszkańców wsi (było ich ok. 200-300, w tym uciekinierzy z Iwieńca). Dwaj franciszkanie mogli ukryć się — miał ich do tego namawiać jeden z żandarmów niemieckich mieszkających na plebanii, praktykujący katolik; miał to także uczynić ich bezpośredni przełożony, gwardian z Iwieńca, o. Hilary Bolesław Pracz–Praczyński (zm. 1970, Nieszawa), późniejszy proboszcz w Elblągu; do ukrycia namawiała gospodyni i jej córka — ale o. Achilles miał powiedzieć: „gdzie są owce, tam musi być także pasterz”, a o. Herman dodać: „Pasterze nie mogą opuścić wiernych!”…
Początkowo wyglądało na to, że Niemcy zamierzali wszystkich zamordować na miejscu, w Pierszajach. Przywieźli ze sobą kanistry z benzyną. Rozdzielili kobiety i mężczyzn (w wieku od 10 do 50 lat), po czym zagnali ich do dwóch szop. Do mężczyzn wkrótce dobrowolnie dołączyli pasterze owczarni pierszajskiej. Będąc eskortowanymi błogosławili barak, w którym zgromadzono kobiety. Wkrótce z baraku mężczyzn zaczęły dochodzić słowa modlitwy…
Niektórzy świadkowie podawali, że franciszkanie próbowali z Niemcami negocjować. O o. Hermanie opowiadano, że gdy stanął przed Niemcami ze strachu trząsł się tak bardzo, że nie był w stanie wydusić z siebie jednego zdania. A jednak nie wycofał się…
I coś musiało im się udać osiągnąć, skoro po prawie dwóch godzinach, po paru telefonach, nadjechało trzech oficerów i rozkazali wyprowadzić zatrzymanych. Według niektórych zeznań przed wyprowadzeniem Niemcy mieli wchodzić do szop i zadawać retoryczne pytanie: „Wybierajcie, co chcecie, śmierć czy robotę w Germanii?”. Odpowiedź była oczywista: „Na roboty, na roboty!”…
Wtedy Niemcy dokonali ponownej selekcji około stuosobowej grupy, w wieku od 15 do 50 lat, kobiet i mężczyzn, i zagnali wszystkich, pod bagnetami, do wsi Borowikowszczyzna (ok. 10 km od Pierszaji). Księża szli obok furmanki, uspakajając i pocieszając wygnanych. Ponoć uprzedzono wszystkich, że w przypadku próby ucieczki (wcześniej trzech śmiałków podczas takowych prób miano zastrzelić) pierwsi zginą kapłani…
W Borowikowszczyźnie pojmanych skierowano do dwóch stodół. Na nocleg, jak się miało okazać, rzeczywiście darowano im życie — wywieziono na roboty w okolice Mińska Białoruskiego.
Ocaleli. Może dlatego, że przedtem, w którymś momencie, oddzielono od grupy obu zakonników i zagnano do innej pobliskiej stodoły i tam, wieczorem tego samego dnia, zamordowano? Furia mordercza wypaliła się na dwóch pasterzach, owce ocalały…
Nie zachowały się żadne bezpośrednie świadectwa z tego wydarzenia. Wiadomo, że stodoła, w której odeszli do Pana, została podpalona. Według jednej z wersji przed podpaleniem gestapowcy zabili obu męczenników strzałem w głowę. Według innej franciszkanie mieli być najpierw okrutnie torturowani. Niemcy mieli im wyłupić oczy, wyrwać języki, obciąć nosy, uszy i ręce, na koniec krępując ich drutem…
Jeden ze świadków przytacza wszelako wypowiedź właścicielki stodoły, która jakoby z okna swego domu przyglądała się wydarzeniom, iż Niemcy „jednemu ojcu strzelili w tył głowy a drugiemu strzelono z przodu w głowę”…
Rozweseleni mordercy, przebrani we franciszkańskie habity, z drwiną naśladując czynności Mszy św. i szydząc z kapłanów, wrócili do wsi. Oddali swe mundury do prania jakiejś gospodyni, a wraz z nimi rzucili w kąt habity, kapelusze księżowskie i sznury zakonne. Były zakrwawione, ze śladami tkanki mózgowej…
Następnego dnia mieszkańcy wioski zebrali zwęglone zwłoki męczenników i złożyli je we wspólnej trumnie w mogile przy kościele pw. św. Jerzego w Pierszajach (dziś Białoruś).
Tam też, w specjalnej złoconej trumience, spoczywają w kościele parafialnym do dziś…
Obaj męczennicy zostali beatyfikowani 13.vi.1999 r. w Warszawie przez św. Jana Pawła II (1920, Wadowice – 2005, Watykan), w gronie 108 męczenników Kościoła w Polsce z okresu II wojny światowej…
Wcześniej, 5.vi.1991 w Białymstoku, Jan Paweł II mówił:
„Chrystus uczy nas, że ponad poziomem dóbr, które można i trzeba dzielić wedle miar sprawiedliwości, człowiek jest powołany do miłości, która jest większa od wszystkich dóbr przemijających. Ona jedna nie przemija. Miłość nie przemija. Ona jest miarą życia wiecznego — to znaczy życia człowieka w Bogu samym. Albowiem Bóg sam jest Miłościąpor. 1 J 4, 8.
On też chce, abyśmy miłością mierzyli nasze obcowanie z Nim i z naszymi bliźnimi. Chce, abyśmy byli nie tylko sprawiedliwi, ale też i miłosierni, jak On sam, ewangeliczny Ojciec tylu marnotrawnych synów: ‘Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią’Mt 5, 7.
To orędzie Bożego miłosierdzia, orędzie Chrystusa miłosiernego wyszło z tej z iemi […] i poszło szeroko w świat. To orędzie przygotowywało całe pokolenia, aby mogły sprostać największym niesprawiedliwościom organizowanym w imię wielkiej niszczącej utopii, która miała urzeczywistnić na ziemi ‘raj absolutnej sprawiedliwości’.
Matko z Ostrej Bramy, dzięki Ci za to, że jesteś Matką Miłosierdzia.”
Czy myślał wtedy o o. Hermanie, który w świecie zorganizowanym „w imię wielkiej niszczącej utopii” oddał życie za swoich parafian dając świadectwo prawdzie, że „człowiek jest powołany do miłości”?
Herman Karol Stępień jest jedną z dwóch pierwszych osób (oprócz o. Fidelisa Chojnackiego), i jak do tej pory jedynych, urodzonych w Łodzi i wyniesionych na ołtarze Kościoła Katolickiego. Jego relikwie, poza Pierszajami, znajdują się także m.in. w łódzkiej parafii pw. Matki Bożej Anielskiej, prowadzonej przez franciszkanów…
Pomódlmy się litanią do 108 błogosławionych męczenników:
Popatrzmy na dwie krótkie etiudki o męczeństwie franciszkanów w Perszajach:
Popatrzmy też na parę ujęć współczesnego Iwieńca na Białorusi:
oraz krótki film o odradzającym się życiu franciszkańskim w Iwieńcu:
Posłuchajmy też słów Jana Pawła II z homilii beatyfikacyjnej:
Pochylmy się nad słowami Ojca św. Jana Pawła II z 13.vi.1999 r. w Warszawie:
oraz jego homilią z 5.vi.1991 r. wygłoszoną w Bialymstoku:
Opracowanie oparto na następujących źródłach:
polskich:
norweskich:
włoskich: