Rzymskokatolicka Parafia
pod wezwaniem św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
m. i gm. Konstancin-Jeziorna
powiat Piaseczno
bł. STEFAN SÁNDOR
1914, Szolnok – ✟ 1953, Budapeszt
męczennik
patron: Węgier, Towarzystwa Salezjańskiego
wspomnienie: 8 czerwca
wszyscy nasi święci
tutaj
Stefan (węg. István) Sándor urodził się 26.x.1914 r. w mieście Szolnok, w środkowych Węgrzech, nad ujściem rzeki Zagyva do Cisy.
Tam też, w prowadzonym przez Zakon Braci Mniejszych (łac. Ordo Fratrum Minorum – OFM) — czyli franciszkanów — barokowym, XVIII–wiecznym kościele pw. Świętej Trójcy (węg. Szentháromság templom), został trzy dni później, 29.x.1914 r., ochrzczony.
Był najstarszym synem Stefana (węg. István) Sandora, niewykwalifikowanego robotnika kolejowego pracującego dla narodowego przewoźnika kolejowego (Magyar Államvasutak – MÁV) i Marii z domu Fekete.
Miał dwoje młodszych braci.
W Szolnok ukończył 4 lata szkoły podstawowej, po czym w latach 1924‑8 uczył się w państwowej szkole średniej. Wówczas, 11.v.1925 r., w rodzinnym kościele parafialnym pw. Świętej Trójcy w Szolnok, przyjął sakrament bierzmowania…
Był też ministrantem i pomagał franciszkanom, obsługującym kościół parafialny.
Następnie, do 1931 r., uczył się w Królewskiej Szkole Obróbki Drewna i Metalu (węg. Magyar Királyi Állami Fa– és Fémipari Szakiskolában) w Szolnok, przygotowując się do zawodu tokarza (specjalizując się w tokarstwie żelaza i kowalstwie miedzi).
Po ukończeniu szkoły pracował jako magazynier…
W 1932 r. po raz pierwszy zgłosił się do Towarzystwa św. Franciszka Salezego (łac. Societas Sancti Francisci Salesii – SDB), czyli salezjanów — założonego w 1859 r. przez św. Jana Melchiora Bosco (1815, Becchi – 1888, Turyn) i od 1900 r. prowadzącego działalność na Węgrzech — w Budapeszcie, ale nie został przyjęty. Nie miał jeszcze 18 lat i nie posiadał zgody rodziców…
Kontynuował więc pracę zawodową. Przez jakiś czas pracował jako tokarz u kolejowego przewoźnika MÁV, gdzie zatrudniony był jego ojciec.
Na początku 1936 r. wszelako znów udał się do Budapesztu i 12.ii.1936 r. poprosił o przyjęcie do ośrodka salezjańskiego Clarisseum w dzielnicy Rákospalota. Wcześniej, w liście aplikacyjnym, napisał m.in. „Czuję powołanie do Towarzystwa Salezjańskiego. Praca jest potrzebna wszędzie; bez pracy nie można osiągnąć wieczności. A ja lubię pracować”…
Salezjańskim powołaniem jest osiąganie wieczności m.in. przez pracę, więc tym razem został przyjęty i rozpoczął kurs drukarza.
Clarisseum prowadziło nie tylko szkołę ale i dom dziecka, który założony został w 1882 r. jako sierociniec przez hrabinę Klarysę (węg. Clarisse) Károlyi née Kornis (1834‑1906), żonę znanego polityka i członka Węgierskiej Akademii Nauk (węg. Magyar Tudományos Akadémia), hrabiego Aleksandra (węg. Sándor) Károlyi (1831, Peszt – 1906, Menton). Dom otoczony był dużym parkiem, z którego korzystali także harcerze. Salezjanie przejęli go w 1925 r.…
Jako młody aspirant zainteresował się kształceniem dzieci i młodzieży. Aktywnie włączył się w prowadzenie ministrantów.
Już po trzech miesiącach, 28.v.1936 r., złożył prośbę o wstąpienie to Towarzystwa i rozpoczęcie nowicjatu…
Prośbę przyjęto ale uznano, że na nowicjat jest za wcześnie. Rozpoczął więc tzw. prenowicjat (w innych zakonach używa się terminu postulat (łac. postulare)). Zazwyczaj krótki w przypadku Stefana trwał długo, ok. 2 lat, bowiem przełożeni uznali, że równolegle powinien on ukończyć rozpoczęty kurs oraz praktyki przygotowujące do zawodu drukarza…
Prenowicjat skończył się w iii.1938 r. I wówczas, 1.iv.1938 r., rozpoczął właściwy nowicjat w Mezőnyárád, niewielkiej wiosce w północnych Węgrzech.
Musiał go jednakże przerwać bowiem został powołany do armii węgierskiej. Służył w oddziałach łączności.
Służbę zakończył latem 1939 i 30.viii.1939 r. — na dwa dni przed wybuchem wojny — ponowił nowicjat.
Był prawdopodobnie najstarszym z nowicjuszy. „Choć był o 9 czy 10 lat starszy niż my, dzielił w przykładny sposób z nami swoje życie. Zupełnie nie czuliśmy różnicy wieku […] Jego zdolności wychowawcze stały się szybko oczywiste, nawet dla nas — nowicjuszy, szczególnie w trakcie zajęć społecznych. Swoim zaangażowaniem wprowadzał do zajęć entuzjazm, dzięki któremu nawet najtrudniejsze zadania mogliśmy wykonywać z łatwością” — wspominali po latach współbracia…
8.ix.1940 r. złożył pierwsze, czasowe śluby zakonne…
Odtąd posługiwał w salezjańskiej drukarni przy wydawaniu zakonnych czasopism i ulotek.
Tymczasem rozpoczęta 1.ix.1939 r. niemieckim i rosyjskim atakiem na Polskę, przypieczętowana IV rozbiorem Rzeczyposplitej, II wojna światowa trwała już wówczas na dobre. Niemcy, by pozyskać przychylność Węgier, doprowadziły 30.viii.1940 r. do tzw. drugiego arbitrażu wiedeńskiego, mocą którego Węgry odzyskały część terenów, które utraciły w wyniku niesprawiedliwego ich zdaniem tzw. traktatu w Trianon z 4.iv.1920 r., wymuszonego przez zwycięskie mocarstwa I wojny światowej, w wyniku którego ok. ⅓ Węgrów znalazła poza granicami swego państwa. I 22.vi.1941 r. Węgry opowiedziały się po stronie Niemiec (a konkretnie tzw. Państw Osi) i wzięły udział w działaniach wojennych…
W rezultacie w 1942 r. Stefan ponownie został wcielony do wojska.
Służył, jako łącznościowiec i telegrafista, w regionie Délvidék, przez Węgrów zwanych „południowymi terytoriami”, położonym w południowej części kotliny Panońskiej (dziś podzielonym między Chorwację, Serbię, Rumunię, Słowenię i Węgry).
Służył w Siedmiogrodzie (węg. Erdély). Służył w Górnych Węgrzech (węg. Felvidék), w regionie graniczącym ze Słowacją.
Następnie, wraz z liczącą ponad 200 tys. żołnierzy 2. armią węgierską, przerzucony został na front wschodni. Armia została dowieziona na tzw. łuk Donu, ok. 60 km na południe od Woroneża, obsadzając ok. 200‑kilometrowy odcinek frontu.
15.i.1943 r. Rosjanie zaatakowali odcinek broniony przez Węgrów. W ciągu kilkunastu godzin, pomimo kategorycznego zakazu cofania się, wydanego przez niemieckiego przywódcę, Hitlera, rozpoczął się paniczny odwrót. 2. armia węgierska została rozbita. Szacuje się, że w walkach zginęło lub zaginęło ok. 100 tys. żołnierzy — szeregowych i oficerów — a dziesiątki tysięcy zostało rannych. Armia straciła ponad 85% stanu osobowego, a straty w sprzęcie wyniosły ponad 70%.
W historiografii węgierskiej walki nazwano „klęską na łuku Donu”, porównywalną z największymi klęskami Węgier w całej jej historii…
Stefan wyróżnił się w czasie bitwy. Otrzymał nawet wojenny Order Zasługi za wykazane bohaterstwo…
Z resztkami swej rozbitej armii powoli wycofywał się na zachód.
Przez cały czas utrzymywał aliści kontakt z braćmi salezjańskimi w Budapeszcie. Ponowił również, prawd. podczas krótkiego urlopu, 16.viii.1943 r., swoje śluby zakonne…
W chwili zakończenia działań wojennych był w Niemczech i dostał się do niewoli amerykańskiej…
Po zwolnieniu wrócił w rodzinne, od 13.ii.1945 r. okupowane przez Rosjan, strony i pracował w salezjańskiej szkole poligraficznej Clarisseum w budapeszteńskiej dzielnicy Rákospalota, ucząc młodych chłopców zawodu drukarza.
Dążenie do pozyskania — 5.xi.1945 r. otrzymał dyplom pomocnika drukarskiego — i przekazania wiedzy zawodowej łączył z troską o rozwój życia duchowego i religijnego swych uczniów.
Został przewodniczącym lokalnej grupy Narodowego Związku Młodych Robotników Katolickich (węg. Keresztény Ifjak Országos Egyesülete) KIOE, założonego w ośrodku salezjańskim jeszcze w czasie wojny.
Działalność kontynuował nawet gdy latem 1946 r. nowe komunazistowskie władze zdelegalizowały świeckie związki religijne, w tym KIOE. Nadal organizował spotkania, choć ich miejsca zmieniały się każdorazowo. Starano się, by wyglądały jak jakieś przyjęcia a nie spotkania religijne. W 1948 r. animował działalność 6 takich młodzieżowych grup, do których należało ponad 60 wychowanków salezjańskiego instytutu. Nie zajmowano się polityką, ale katolicką nauką, prawdami wiary, utwierdzaniem w wierze w oczekiwaniu na nadchodzące groźne czasy starcia z ateistyczną propagandą. Wiele się modlono…
Sam też się przygotowywał. 24.vii.1946 r. złożył salezjańskie śluby wieczyste…
Trudne czasy nadeszły w 1948 r., gdy rozpoczął się kolejny etap walki z Kościołem.
Najpierw 16.vi.1948 r. komunaziści znacjonalizowali — czyli zrabowali — szkoły.
Ok. pół roku później, 26.xii.1948 r., aresztowany został — przez rosyjskich namiestników na Węgrzech — Prymas, Józef (węg. Jozsef) Mindszenty (1892, Csehmindszent – 1975, Wiedeń). W 1949 r. wytoczono mu proces pokazowy i „skazano”, oczywiście za „zdradę stanu”, na dożywotnie więzienie.
Latem 1949 r. nastąpił dalszy rabunek własności kościelnej — znacjonalizowano wówczas m.in. instytut Clarisseum. Już wcześniej komunaziści w zasadzie sparaliżowali działalność publicystyczną salezjanów nie udzielając zezwoleń na drukowanie ulotek czy czasopism. Na szczęście Stefan zdążył uzyskać dyplom mistrza typografii przed nacjonalizacją, 20.i.1949 r.
Rok później, w vi.1950 r., rozpoczęto proces likwidacji zgromadzeń zakonnych, w tym salezjanów. W vi‑viii.1950 r. mnisi opuszczali swoje klasztory. 7.ix.1950 r. komunaziści formalnie zgromadzenia zakonne zdelegalizowali.
Instytut Clarisseum został wówczas ostatecznie zamknięty. Stefan zdążył jeszcze uratować przed rabunkiem kilka mniejszych maszyn drukarskich, które przekazał swoim byłym uczniom i wychowankom na przechowanie…
Sam pozostał w Clarisseum do końca. Ale po zamknięciu musiał szukać zatrudnienia. Przez jakiś czas był zakrystianem w miejscowym kościele. Nie przerwał działalności salezjańskiej, ciągle pracując z ministrantami i mniejszymi grupami chłopców. Tym razem jednak musiał to czynić potajemnie…
Potem wrócił na krótko do rodziny, do Szolnok. Tam próbował znaleźć pracę jako drukarz, ale wkrótce zgłosili się do niego komunazistowscy organizatorzy nowych związków młodzieżowych. Był znany bowiem nie tylko ze zdolności technicznych ale i umiejętności organizatorskich. Wrócił więc do Budapesztu.
Zajął się grupą sierot. Formalnie grupa była legalna, funkcjonowała pod przykrywką władz, ale Stefan rozpoczął z nią potajemne nauczanie religii. Uczył podczas wycieczek, które organizował. Uczył podczas spotkań w domach prywatnych. A w niedziele przewodził grupom chłopców „na spacerach” po świątyniach Budapesztu, gdzie uczestniczyli w Mszach św.
Utrzymywali z nim kontakt także i młodzi chłopcy, pochodzący z sierocińca prowadzonego dawniej przez salezjanów, którzy w 1949 r. zostali wcieleni do zbrodniczej komunazistowskiej policji politycznej, Államvédelmi Hatóság ÁVH (pl. Urząd Bezpieczeństwa Państwa). Niektórzy, po odbyciu godzin służby, przychodzili do Stefana i z nim spędzali resztę czasu…
To musiało być dla AVH niezmiernie niebezpieczne. Wcielenie sierot do AVH było zabiegiem celowym. Zbrodniarze komunazistowscy widzieli w nich bowiem — chłopcach bez korzeni, o zerwanych związkach rodzinnych — ludzi łatwo formowalnych, na modłę komunazistowską. Gdy więc pod koniec ii.1951 r. ÁVH dowiedziało się o „nielegalnej” działalności Stefana — doniósł na nich mąż właścicielki domu, gdzie Stefan zamieszkiwał, współpracownik AVH, który zaczął otwierać obszerną korespondencję od byłych podopiecznych, przychodzącą na adres Stefana — zaczęto go obserwować i śledzić…
Ostrzeżono go. Zdecydował się na ucieczkę. Za pomocą przyjaciół przygotował fałszywy paszport i udał się w pobliże zachodniej granicy Węgier, by przedostać się do Austrii.
Ale tam zmienił zdanie. Nie mógł zostawiać młodzieży, za którą poczuwał się odpowiedzialny, samej sobie. W szczególności nie mógł porzucić chłopców wcielanych do zbrodniczych organizacji komunazistowskich, do AVH — pamiętał wszak dobrze swoje własne doświadczenia wojenne i wiedział, jak istotnym jest kontakt z rodziną, ze wspólnotą pozostającą poza wojskiem, prowadzącą w miarę normalne życie. Miał powiedzieć znajomym, że „jest gotów na męczeństwo”…
Powrócił do Budapesztu. Przybrał nazwisko Stefana (węg. István) Kissa i zaczął się ukrywać.
Zmieniał kilkukrotnie miejsca pobytu aż w końcu zamieszkał nielegalnie u jednego ze swych współbraci zakonnych, niejakiego Daniela (węg. Dániel) Tibor, który w momencie delegalizacji zgromadzeń zakonnych studiował teologię.
Rozpoczął też pracę w zakładzie Persil. Za działalność kulturalną w fabryce uzyskał nawet specjalną nagrodę…
Ale najważniejsze było to, iż dalej spotykał się ze swoimi sierotami. Nadal organizował wycieczki, nauczał w domach prywatnych — jego miejsce zamieszkania stało się centrum takich spotkań — prowadził swoich podopiecznych do kościołów na niedzielne Msze św. Drukował i przekazywał ulotki. Jedyną różnicą było to, że czynił to w ścisłej konspiracji…
W 1952 r. ÁVH przez przypadek wpadło na jego trop. Niedaleko otwarto mianowicie knajpę i nazwano ją „Tawerna Piekło”. Prowadził do niej napis „Wejście do piekła”. Kilkoro z młodych ludzi należących do grupy Stefana poczuło się urażonych i zamalowało ów napis. Funkcjonariusze AVH sprowadzili psy śledcze, które przywiodły ich do budynków byłego Clarisseum. Tam aresztowano akurat tam przebywającą 15‑letnią uczennicę, Poranek (węg. Hajnal) Hegedus. Torturowana dziewczynka wydała członków grupy…
Okazało się również, że jeden ze strażników odpowiedzialnych za bezpieczeństwo najwyższych komunazistowskich przywódców pozostawał w kontakcie ze Stefanem — zakonnikem zdelegalizowanego Towarzystwa Salezjańskiego…
28.vii.1952 r., po wyjściu do pracy, Stefan został aresztowany.
Tego samego dnia po południu aresztowano Daniela Tibora. Zawieziono go do siedziby AVH przy ul. Andrassy nr 60 (dziś „Muzeum Terroru” (węg. Terror Háza)). Tam poddano go torturoml, w trakcie których uszkodzono mu wątrobę i śledzionę. Nie chcąc z niego czynić męczennika zwolniono go i wywieziono do rodzinnej wioski Asvànyràrò przy słowackiej granicy. Tam niebawem zmarł…
A o Stefanie od tamtej pory ślad zaginął.
Szczegóły jego męczeńskiej drogi poznano dopiero po latach.
Zawieziony został do wojskowego więzienia w Budzie, przy ul. Fő utca 70‑8 (w czasie wojny, po rozpoczęciu okupacji niemieckiej, wykorzystywany przez niemiecką tajną policję państwową, Gestapo). Przetrzymywany był w większej celi nr 32, gdzie wraz z nim więziono ponad 50 osób. Był wielokrotnie bity i torturowany. Ale nie załamał się, choć torturowany „przyznał się” do niepopełnionych „zbrodni”…
Po miesiącach przesłuchań stanął w dniach 28‑30.x.1952 r. przez tajnym, komunazistowskim sądem — Wojskowym Sądem w Budapeszcie (węg. Budapesti Hadbíróságon). Sądzony był wraz z 15 innymi oskarżonymi, wśród których było 9 żołnierzy ÁVH, pięciu katolickich kapłanów, i dwoje studentów, w tym wspomniana dziewczynka, Poranek Hegedus.
Proces, za zamkniętymi drzwiami, był farsą. Przewodniczył niejaki podpułkownik Béla Kovàcs…
Wyrokiem nr I/0308/1952 wspomniana uczennica o wdzięcznym imieniu Poranek skazana została na 8 lat więzienia. Trzy osoby — Stefana, salezjanina Alberta Zana (1932‑53) i sierżanta ÁVH Franciszka (węg. Ferenc) Farkasa — skazano na karę śmierci przez powieszenie — uznano ich za winnych „spiskowania przeciw ludowej demokracji i zdrady”. Pozostali zostali skazani na kary od 5 do 15 lat więzienia (razem na 125 lat). Karę zatwierdził formalnie 12.iii.1953 r. wojskowy sąd apelacyjny.
Prośby o łaskę dla Stefana i dwóch skazańców komunaziści odrzucili 23.v.1953 r.…
Jeden ze skazanych, Ks. Władysław (węg. László) Ádám (1892–1977), prowincjał Towarzystwa Salezjańskiego na Węgrzech, dostał karę 15 lat więzienia i przeżył. Przed śmiercią zanotował:
„[Po aresztowaniu], w ciągu ośmiu miesięcy przed wydaniem wyroku, więźniowie widzieli się kilkukrotnie. Jednego razu Stefan widząc swych przyjaciół poprosił ich o wybaczenie […]
Od tego czasu upłynęło dużo czasu. Ale współwięźniowie, którzy ostatnie miesiące spędzili z nim w celi pamiętają go ciągle i widzą w nim świętego. Szedł drogą Odkupiciela aż do końca. Ostatnia modlitwa na jego ustach nie umarła wraz z nim, ale za wspomożeniem świętych męczenników wznosić ją będziemy zawsze do Najwyższego Boga”…
Jeden ze współwięźniów, niejaki ks. Józef (węg. Jòzsef) Szabò, który dzielił celę ze Stefanem już po wydaniu wyroku śmierci, wspominał:
„Więźniowie otwierali się na duchowe nauczanie. Mówiłem im o prawdach wiecznych i to samo czynił Stefan Sándor […] Odmawialiśmy różaniec, licząc na palcach rąk. Ileż spokoju wnosiły modlitwy do dusz skazanych na śmierć! Stefan często prosił mnie bym wysłuchał ich spowiedzi i udzielił im rozgrzeszenia […] Szukali oni u niego duchowego pocieszenia…”
8.vi.1953 r., o 2110, w budapeszteńskim więzieniu, trzech skazańców powieszono.
Ponoć Stefan, prowadzony z celi do miejsca kaźni, miał zakrzyknąć: „Ze mną możecie zrobić co chcecie, ale Chrystus i tak zwycięży, a wy jesteście zgubieni”…
Egzekucje odbywały się na dziedzińcu więzienia przy ul. Fő utca. By zagłuszyć krzyki skazańców włączano silniki stojących na placyku samochodów…
Ale o tych zdarzeniach przez wiele lat nikt nic nie wiedział. Ani rodzina ani współbracia nie zostali powiadomieni, ani o jego aresztowaniu ani o jego śmierci.
Blokowanie informacji przez komunazistowskie władze rosyjskich namiestników było charakterystyczną praktyką owych lat na Węgrzech. Żadne informacje nie przedostawały się na zewnątrz. O losach aresztowanych nie informowano ani rodziny ani Kościoła. Niszczono nawet dokumenty związane z aresztowaniami, w tym protokoły przesłuchań i dokumenty procesowe.
Tak było m.in. w przypadku bpa Zołtana Ludwika (węg. Zoltán Lajos) Meszlényi (1892, Hatvan – 1951/3, Kistarcsa).
Tak też było w przypadku Stefana. Dopiero w 1955 r., dwa lata po śmierci, ojciec Stefana został poinformowany, że syn „został skazany na karę śmierci za konspiracyjną działalność przeciwko państwu. Wyrok wykonano”…
Ciało wywieziono z więzienia samochodem ciężarowym i pochowano w nieznanym miejscu, prawd. w zbiorowym grobie — być może w kwaterze no301, na publicznym cmentarzu Rákoskeresztúri w Budapeszcie…
W 1994 r. węgierski sąd w Budapeszcie zrehabilitował Stefana…
27.iii.2013 r. został uznany przez papieża Franciszka (ur. 1936, Buenos Aires) za męczennika.
19.x.2013 r. w Budapeszcie, przed bazyliką pw. św. Stefana (węg. Szent István Bazilika), największym kościołem stolicy Węgier, prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, Anioł (wł. Angelo) kard. Amato (ur. 1938, Molfetta), w imieniu papieża Franciszka, ogłosił Stefana Sandora błogosławionym.
Anioł kard. Amato mówił wówczas:
„[Jego] imię przywołuje pierwszego męczennika chrześcijańskiego [Szczepana] […] Jest [on] darem Bożym dla szlachetnego narodu węgierskiego, dla Towarzystwa Salezjańskiego i dla całego Kościoła […] Jeśli bowiem prześladowanie religijne tworzy przepaść między istotami ludzkimi, to męczennicy swoją ofiarą budują mosty braterstwa, przebaczenia i przyjęcia […]
[Stefan] był słusznie przekonany, że młodzi adepci potrzebują nie tylko opanowania zawodu drukarza, ale także wychowania duchowego, dlatego pomagał im w pracy i w czasie wolnym. W swym oratorium miał grupę 50‑60 młodych uczniów i czeladników, którzy tworzyli również kolebkę powołań salezjańskich […]
Gdy w warunkach reżimu komunistycznego […] został uwięziony, niesłusznie oskarżony i torturowany, wolał stracić życie niż wiarę lub wyrzec się swego powołania […].
Męczeństwo, jakie stało się jego udziałem, było najwyższym świadectwem wiary, nadziei i miłości […] [i] ma wielkie znaczenie dla dzisiejszych chrześcijan, zwłaszcza tych najmłodszych […]”
[Przypomina, że to] życie konsekrowane jest prawdziwym białym męczeństwem, dokonującym się każdego dnia w wierności Ewangelii i charyzmatowi […]
Obyśmy je właściwie zrozumieli…
Popatrzymy na trzy programiki związane z bł. Stefanem
(po węgiersku):
Popatrzmy na mapę życia błogosławionego:
Opracowanie oparto na następujących źródłach:
polskich:
angielskich:
węgierskich:
włoskich: