Rzymskokatolicka Parafia
pod wezwaniem św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
m. i gm. Konstancin-Jeziorna
powiat Piaseczno
tutaj ⇐ 108 polskich męczenników niemieckiej okupacji podczas II wojny światowej
bł. STEFAN GRELEWSKI
1898, Dwikozy – ✟ 1941, KL Dachau
męczennik
patron: Radomia, nauczycieli
wspomnienie: 9 maja
„Biała Księga” (martyrologium) duchowieństwa Polski ⇒ tutaj
Tak dziś łatwo rzucać słowa oskarżeń pod adresem kapłanów! W czasach, gdy pokora i służba stają się zaproszeniem do niewybrednych ataków, warto pamiętać, kim naprawdę są kapłani — naszymi przewodnikami na trudnej drodze ku wieczności, apostołami gotowymi — jak nasz Pan — oddać swe życie za swą owczarnię. Warto zatrzymać się więc na chwilę, zastanowić i pomodlić do tych, którzy rzeczywiście za Chrystusem aż do kresu…
Stefan Grelewski na świat przyszedł 3.vii.1898 r. w wiosce Dwikozy, niedaleko Sandomierza (ok. 7 km), w parafii Góry Wysokie — Dwikozy dziś to odrębna parafia pw. św. Andrzeja Boboli i św. Antoniego Pustelnika, erygowana w 1938 r. — wówczas należącej do guberni radomskiej (ros. Радомская губерния) w tzw. Królestwie Polskim (ros. Царство Польское), części zaboru rosyjskiego.
W oddalonym o ok. 2.5 km od Dwikóz kościele pw. Matki Bożej Bolesnej i św. Wita Męczennika w Górach Wysokich został w sakramencie chrztu św. przyjęty do Kościoła Powszechnego.
Jego rodzicami byli Michał Józef (ur. 1860, Strużki – ?) i Eufrozyna (1866 – 1948, Dwikozy) z domu Jarzyna, pochodzący z okolic Połańca.
Miał dwóch braci, w tym młodszego o 9 lat Kazimierza.
Urodził się, gdy władającym w imieniu rosyjskiego cara namiestnikiem Królestwa Polskiego był Gruzin, Aleksander Bagration–Imeretyński (ros. Александр Константинович Багратион Имеретинский) (1837, Moskwa – 1900, Sankt Petersburg), ostentacyjny zwolennik drobnych ustępstw wobec Polaków — m.in. w 1897 r. przywrócił prawo do modlitwy w języku ojczystym w szkołach — w praktyce mających wszelako prowadzić do przyspieszonej rusyfikacji…
Pierwsze nauki pobierał w Górach Wysokich, potem w jednej z najstarszych polskich szkół średnich, Gimnazjum Męskim w Sandomierzu, zwanym „Collegium Gostomianum” (dziś I Liceum Ogólnokształcące).
Atmosferę lat spędzonych przez Stefana w Collegium Gostomianum dobrze oddają okruchy wspomnień jednego z jego starszych kolegów, późniejszego profesora Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego KUL, ks. Józefa Pastuszki (1897, Rzeczniówek – 1989, Sandomierz):
„Językiem urzędowym, w którym prowadzono wszystkie wykłady, był język rosyjski. Po polsku wykładano język polski (2 godz. tygodniowo) i religię (2 godz. tygodniowo). […]
Tylko po rosyjsku wolno było zwracać się do profesorów Rosjan i po rosyjsku wolno było informować się w kancelarii szkoły, choć pracownikiem był Polak. […]
Profesorowie Rosjanie zajmowali stanowiska kierownicze. […]
Nauczyciele Rosjanie zazwyczaj wywodzili się z głębi Rosji albo z terenów azjatyckich, reprezentowali często typy mongolskie, tatarskie. […]
Profesorowie zwracali się do uczniów per 'wy', nigdy przez 'ty' ani po imieniu. […]
Rosyjska też była cała atmosfera szkolna. Proces swoistej rusyfikacji myślenia dokonywał się podświadomie. Niektóre terminy językowe tak opanowały psychikę, że nie dały się stamtąd łatwo usunąć. […]
Język polski był w gimnazjum tylko tolerowany, i to w szczupłym zakresie. Ponadto profesor języka polskiego był umyślnie dobierany bez pełnych kwalifikacji, a często tylko miał wykształcenie nauczyciela szkoły podstawowej bez ukończenia szkoły wyższej, by nie miał należytej pozycji naukowej w szkole. […]
Podpowiadanie i ściąganie z książki było nagminne. […]
Od roku 1909 prefektem został ks. Jan Klimkiewicz (1877? – 1965, Kozienice?). Wymowny, pogodnego usposobienia umiał nawiązywać kontakt z młodzieżą. Nie miał dyplomu uniwersyteckiego i jak mówili uczniowie, nie odznaczał się uczonością, ale był człowiekiem dobrym, uczynnym i zręcznym. Pomagał uczniom w szkole, zwłaszcza zagrożonym. […]
Władze państwowe nie pozwalały na powstanie większych internatów, burs czy konwiktów w obawie, że w większych zespołach może być prowadzona akcja polityczna czy narodowa, a także iż kierownictwo takich internatów może stać się organem kształtującym ideologię uczniów i zdobędzie autorytet osłabiający kierowniczą pozycję szkoły państwowej. Dlatego nawet towarzyskie zebrania koleżeńskie uczniów różnych stancji były zakazane, a tym bardziej wiece, dyskusje. Nie wolno było również gromadzić się uczniom w większe zespoły poza nabożeństwami w kościele, bo groziło to potencjalną konspiracją, buntem. […]
[Mimo to] na [stancjach prowadzono] […] konspiracyjną pracę samokształceniową o zabarwieniu politycznym. Skład [zespołów] był elitarny. [Zbierano] się raz na miesiąc (a może co dwa tygodnie). […] Zwykle omawiano jakieś dzieło z literatury i na tle tych rozważań snuto różne refleksje natury ogólnej: etyczne, narodowe, polityczne. […] [Ustawiano] straż w pewnej odległości od domu, żeby […] alarmowała, gdyby się pokazał ktoś z władzy szkolnej […]”„Ten czas nie wróci”, ks. Józef Pastuszka, „Studia Historyczne”, XXIX/4.
„Collegium Gostomianum” prawd. nie skończył, bowiem w vii.1914 r. wybuchła I wojna światowa. Już 13.viii.1914 r. do Sandomierza wkroczyły wojska austriacko–węgierskie. Tydzień wcześniej z miasta ewakuowały się rosyjskie władze i rosyjska zaborcza administracja, a wraz z nimi ich dzieci — uczniowie sandomierskich szkół, rosyjscy nauczyciele i całe szkoły. Ewakuowało się też „Collegium Gostomianum”, którego profesorowie — nie tylko zresztą rosyjscy: wraz z nimi wyjechał też i m.in. wspomniany ks. Jan Klimkiewicz — zatrzymali się dopiero w Rostowie nad Donem. Nigdy już, poza ks. Klimkiewiczem, do Polski nie wrócili…
Wprawdzie 13.ix.1914 r. do Sandomierza powróciły wojska rosyjskie, ale nowy rok szkolny się nie rozpoczął. Zmagania o Sandomierz i okolice trwały przez resztę 1914 r. i skończyły się dopiero po tzw. bitwie pod Gorlicami, stoczonej 2‑5.v.1915 r., w wyniku której zaborcy niemieccy i austriaccy odepchęli Rosjan daleko na wschód i tym samym w Sandomierzu i całej centralnej Polsce zakończył się 120‑letni okres zaboru rosyjskiego.
Podobna sytuacja miała miejsce w wielu szkołach zaboru rosyjskiego. Rok nauki był stracony. Nową szkołę, tym razem po raz pierwszy od dziesięcioleci już polską, w Sandomierzu zaczęto organizować dopiero rok później, gdy władzę przejęły wojska austro–węgierskie i utworzono zarządzane przez Cesarstwo Austro–Węgierskie tzw. Generalne Gubernatorstwo Wojskowe w Polsce (niem. Militärgeneralgouvernement in Polen), ale brakowało nauczycieli… Stefan więc zapewne eksternistycznie przygotowywał się do zbliżającej się matury. Informacje, gdzie to miało miejsce, są niepewne. Niektóre źródła wspominają o niedalekim Janowie Lubelskim, inne mówią o Lubartowie k. Lublina.
W każdym razie w 1916 r., mając 18 lat — nie jest jasne czy po czy też przed maturą — Stefan wstąpił do Seminarium Duchownego w Sandomierzu.
Wcześnie dostrzeżono w nim zainteresowania naukowe i już w 1919 r., w rok po odzyskaniu niepodległości przez odrodzoną Rzeczpospolitą, został — jako kleryk — posłany do Lublina, na Katolicki Uniwersytet Lubelski (KUL) — m.in. wraz z Józefem Sznuro (1898, Siemonia – 1941, KL Auschwitz), z którym losy miały go połączyć aż do śmierci. KUL powołany został i otwarty kilka miesięcy przed odzyskaniem niepodległości przez byłych profesorów zamkniętej przez rosyjskich bolszewików — czyli komunistów — Metropolitalnej Katolickiej Akademii Duchownej w Sankt Petersburgu, jedynej w byłym carskim Imperium Rosyjskim (obejmującym też ziemie polskie zaboru rosyjskiego) katolickiej uczelni wyższej uprawnionej do nadawania wyższych tytułów naukowych.
Jednocześnie w tych trudnych, pierwszych latach odrodzonej Rzeczypospolitej, gdy na wszystkich jej obrzeżach trwały uporczywe zmagania o jej granice, Stefan nie uchylał się od obowiązków publicznych. Udzielał się w Akademickim Komitecie Obrony Górnego Śląska, powołanym w związku z wyznaczonym na 20.iii.1921 r — przez kończący I wojnę światową traktat wersalski, podpisany 28.vi.1919 r. — plebiscytem, który zdecydować miał o państwowej przynależności Górnego Śląska: do Polski bądź do Niemiec. Takie komitety powstały w całej Polsce, nie tylko w Lublinie…
Stefan pomagał w prowadzeniu działalności propagandowej oraz zbiórce funduszy. Publikował, głównie w lubelskich periodykach „Sportowiec” i „Gazeta Ludowa”, artykuły o tematyce plebiscytowej. „Był […] bardzo energicznym i niesłychanie ruchliwym, znakomitym organizatorem i mówcą” — odnotował świadek„Bł. ks. Stefan Grelewski”, ks. prof. dr hab. Józef Krasiński (ur. 1930, Kazimierówka), Włocławek, 2001…
W ix.1920 r. wyjechał, wraz ze wspomnianym Józefem Sznuro, na Górny Śląsk — istnieją nawet przesłanki, że mógł być tam już wcześniej i wziąć udział w II powstaniu śląskim (19‑25.viii.1920 r.), o czym wspominać miał bp Franciszek Jop (1897, Słupia Stara – 1976, Opole). Pracował w wydziale prasowym Polskiego Komisariatu Plebiscytowego z siedzibą w Bytomiu — przemawiał, pisał artykuły prasowe…
Tak dzień plebiscytu Stefan opisał w artykule „Dzień plebiscytu na Górnym Śląsku. Wrażenia naocznego świadka”, opublikowanym już po powrocie na KUL, w wydanej 22.v.1921 r. w Lublinie jednodniowej gazetce „Dla Śląska”:
„W sobotę 19–go marca r. Niemcy urządzali demonstracje w Katowicach i Bytomiu; przyszło nawet do małej strzelaniny, ale na ogół był spokój. Większość ludzi z soboty na niedzielę nie spała. We wszystkich prawie wioskach w niedzielę rano odprawiono nabożeństwa za pomyślny wynik plebiscytu.
Wszyscy drżeli na myśl, jaki rezultat przyniesie nam ten dzień. Od rana tłumy ludzi zbierały się […] Ludzie oddający głosy bledli ze strachu, drżącemi rękoma wkładali swą kartkę, kilka razy oglądając ją, czy jest dobrą, czy nie ma na niej jakiegoś fałszerstwa, każdy, kto wyszedł z lokalu wyborczego, odetchnął jakoś lżej, uczuł, że zrzucił z siebie ciężar, który go gniótł do tej pory. Do głosowania spieszyli wszyscy. W wielu gminach głosowali prawie wszyscy uprawnieni, chorych zwożono lub przynoszono na krzesłach i rękach, wprost nie do uwierzenia, jak się starano, ażeby żaden głos, tak z jednej jak i z drugiej strony nie został stracony. […]
Tłumy ludzi stały przed lokalami, oczekując na wynik głosowania […] Mniej więcej o północy każda wieś i miasto wiedziały o wyniku głosowania w swoim okręgu.
Wyniki w wioskach pod Bytomiem wypadły na ogół dość dobrze. To też ludność z radości zaczęła urządzać spontanicznie pochody ze śpiewami. Całą noc rozlegały się. 'Jeszcze Polska nie zginęła', 'Nie damy ziemi, skąd nasz ród' i inne pieśni.
Serce rosło z radości, kiedy widziałem te tłumy przeciągające ulicami z twarzami jaśniejącemi, z pieśnią wesela na ustach. Lud ten w tej wiekopomnej dla niego nocy uczuł, że zrzucił z siebie kajdany krzyżackiej niewoli, że idzie do tej wyśnionej, wymarzonej, ukochanej Matki Polski […]
Ponieważ […] zwycięstwo po większej części było nasze, przeto w nocy śpiewy każdej pojedynczej wioski rozsianych jedna obok drugiej zlewały się w wielki potężny akord pieśni na cześć Polski.
Do późna w nocy stałem przy otwartem oknie, nadsłuchując jak z Miechowic, Karlu, Rokitnic i innych wiosek słychać było wystrzały na wiwat i pieśni”…
A wspomniany Polski Komisariat Plebiscytowy wysłał do przełożonego Stefana, ówczesnego ordynariusza sandomierskiego, bpa Mariana Józefa Ryxa (1853, Warszawa – 1930, Sandomierz), oświadczenie: „Poświadczamy, że XX Stefan Grelewski i Józef Sznuro, obaj są klerykami diecezji Sandomierskiej, pracowali od 1 września z wielkim poświęceniem na terenie plebiscytowym, bądź jako nauczyciele w szkołach, bądź też w tutejszym wydziale prasowym. Zachowanie ich było według naszych wiadomości zawsze bez nagany. Za pożyteczną pracę zachowamy im zawsze wielką wdzięczność”…
Rok później, 12.x.1921 r., w katedrze sandomierskiej pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, z rąk wspomnianego bpa Mariana Józefa Ryxa Stefan przyjął święcenia kapłańskie. Wraz z nim kapłanem został wspomniany Józef Sznuro. A osiem lat później śladami Stefana poszedł jego młodszy brat, Kazimierz.
Na Katolickim Uniwersytecie KUL w Lublinie studiował prawo kanoniczne, po czym przeniósł się do Strasburga (fr. Strasbourg), gdzie w 1924 r. obronił pracę doktorską i uzyskał tytuł doktora prawa kanonicznego. Wtedy też nawiązał kontakty z polską diasporą w tym regionie — głównie emigracją zarobkową — przychodząc rodakom z pomocą duszpasterską: w niedziele i święta oraz w czasie ferii pełnił posługi duszpasterskie w licznych koloniach polskich, głównie w departamencie Pas–de–Calais.
Po powrocie do Polski nastąpił czas wytężonej pracy, jakże wydawałoby się prozaicznej, znanej nam z przykładu tyluż znanych nam kapłanów. Ową prozaiczność można dokreślić tylko jednym słowem: ofiarność, wskazującą na podstawowy rys posługi kapłańskiej — całkowite porzucenie egoistycznego „ja” na rzecz Boga, a pośrednio na „oni”, czyli napotkani w życiu bracia i siostry w Panu…
Najpierw został mianowany generalnym sekretarzem Stowarzyszenia Robotników Chrześcijańskich w Radomiu — działającego już od początków I wojny światowej w 1914 r., ale formalnie zarejestrowanego 22.xi.1922 r. w urzędach województwa kieleckiego, zrzeszonego w ramach Chrześcijańskich Związków Zawodowych ChZZ, którego lokalna centralna znajdowała się w Radomiu — obejmując swą posługą los pracowników fizycznych. Warto dziś pamiętać, w świetle późniejszych wydarzeń i kilkudziesięcioletniej okupacji Polski przez rosyjskie, komunazistowskie państwo, iż ChZZ sprzeciwiały się pracowniczym związkom klasowym oraz wszelkim aktom rewolucyjnym, czyli zasadom stojącym u fundamentu totalitaryzmu komunazistowskiego.
W latach 1928‑1 posługiwał jako prefekt szkół powszechnych męskich, a od 1932 r. do 1939 r. — u boku brata Kazimierza — w Państwowym Męskim Gimnazjum im. Jana Kochanowskiego (dziś VI Liceum Ogólnokształcące) w Radomiu, służąc przygotowującym się do życia młodym chłopcom.
Swoimi zainteresowaniami objął też bezrobotnych — pełnił bowiem funkcję kapelana w wybudowanej w początkach XX wieku kaplicy założonego jeszcze w 1815 r. (i po zamknięciu w 1841 r. reaktywowanego w 1874 r.) radomskiego Towarzystwa Dobroczynności pw. Świętej Rodziny…
Jednocześnie wiele pisał i tłumaczył: z niemieckiego i francuskiego. Między innymi z języka niemieckiego przełożył „Jezusa Chrystusa”1935 r., Augsburg (oryg. „Jesus Christus”) prof. Karola (niem. Karl) Adama (1876, Pursruck – 1966, Tybinga) i dwie książki arcybiskupa wrocławskiego Adolfa kard. Bertrama (1859, Hildesheim – 1945, Jánský Vrch, Javorník): „Charyzmaty duszy i pracy kapłańskiej”1931 r., Freiburg (orig. „Charismen priestlicher Gesinnung und Arbeit”) oraz „W służbie ideałów Akcji Katolickiej”1929 r., Monachium (orig. „Im Geiste und Dienste der Katholischen Aktion”).
W latach 1929‑30 odpowiedzialny był za wydanie dwóch tomów „Rocznika Diecezji Sandomierskiej”.
Wcześniej, w 1927 r., założył dwutygodnik „Hasło” — publikował w nim do 1931 r. W 1930 r. powołał do życia czasopismo „Prawda Katolicka”, którego redaktorem był do 1935 r. Wiele też publikował w wydawanym od 1935 r. przez oo. franciszkanów konwentualnych z Niepokalanowa, pod kierunkiem św. Maksymiliana Marii Kolbego, „Małym Dzienniku”, w „Kurierze Warszawskim”, „Słowie Narodu”, „Przewodniku Katolickim”, czy w „Ateneum Kapłańskim”, którego redaktorem naczelnym w latach 1932‑9 był Sługa Boży, ks. Stefan Wyszyński (1901, Zuzela – 1981, Warszawa), późniejszy kardynał i najwybitniejszy Prymas w historii naszego narodu, nazwany przez św. Jana Pawła II „Prymasem Tysiąclecia, Wielkim Polakiem”„Testament”, św. Jan Paweł II…
Pełnił funkcję prezesa Związku Inteligencji Polskiej w Radomiu. Aktywnie współuczestniczył w organizowaniu pierwszego w diecezji Kongresu Eucharystycznego w Radomiu w 1933 r., do grona swej owczarni włączając również ówczesne elity…
Cieszył się także opinią najlepszego znawcy w dziedzinie wyznań i sekt religijnych w II Rzeczypospolitej: w 1937 r. wydał m.in. „Wyznania protestanckie i sekty religijne w Polsce współczesnej”. Tak pisał o sekcie Badaczy Pisma Świętego (ang. Bible Students), założonej przez amerykańskiego kaznodzieję Karola (ang. Charles) Taze Russella (1852, Allegheny 1916, Pampa), przemianowanej potem na sektę tzw. Świadków Jehowy: „[Jest to] system religijny pełen fantazji i sprzeczności. W 'Wykładach' [Russella] niekiedy nie wiadomo, czego autor chce dowieść, na czym się opiera, cytując obok poważnych autorów wycinki z gazet, listy nieznanych pastorów. W sposobie układu dzieła, w frapujących tytułach ujawnia się Russell kupiec, który interesującymi tytułami pragnie pozyskać nabywcę”ks. S. Grelewski, „Wyznania protestanckie i sekty religijne w Polsce współczesnej”, 1937 r., Lublin…
Prawdziwy test wiary miał wszelako dopiero nadejść…
1.ix.1939 r. w granice Rzeczypospolitej, bez wypowiedzenia wojny, wkroczyli bowiem Niemcy. Na podstawie osławionego porozumienia z 23.viii.1939 r. dwóch wybitnych przywódców socjalistycznych — niemieckiego, o odcieniu nazistowskim, Adolfa Hitlera (1889, Braunau am Inn – 1945, Berlin), i rosyjskiego, o odcieniu komunistycznym, Józefa Stalina (1878, Gori – 1953, Kuncewo) — i jego tajnych aneksów, od nazwisk sygnatariuszy, czyli ministrów spraw zagranicznych dwóch wspomnianych zbrodniarzy, zwanego paktem Ribbentrop–Mołotow, Niemcy do Rzeczpospolitej wkroczyli od zachodu, a 17 dni później od wschodu Polskę najechali Rosjanie. Dwaj bandyci dokonali w ten sposób czwartego rozbioru Polski (w praktyce uczestniczyli w nim także, acz w różnym stopniu zaangażowania, Słowacy i Litwini), uzgodnionego formalnie i podpisanego, wraz z innymi tajnymi aneksami, 28.ix.1939 r. w tzw. „traktacie o granicach i przyjaźni Rosja–Niemcy”. Rozpoczęła się II wojna światowa.
Do stu‑tysięcznego Radomia Niemcy weszli już 8.ix.1939 r. Miasto zostało włączone, jako stolica niem. Distrikt Radom (pl. dystrykt radomski), do zarządzanego przez Niemców okupacyjnego tworu administracyjnego zwanego Generalnym Gubernatorstwem dla okupowanych ziem polskich (niem. Generalgouvernement für die besetzten polnischen Gebiete), w skrócie Generalnym Gubernatorstwem.
Stefan nie uciekł z Radomia i nie zaprzestał wypełniania swych obowiązków. Dalej nauczał prawd wiary. Skończyła się aliści jawność wysiłków — jednym z pierwszych kroków obu okupantów była albowiem likwidacja wszelkich ośrodków promieniujących w podbitej Rzeczypospolitej wiedzą. Temu służyło zamykanie uniwersytetów i aresztowanie profesorów, temu służyła likwidacja polskiego szkolnictwa. Temu służyła też ludobójstwo fizycznej likwidacji polskich klas wyższych i inteligencji na okupowanych przez Niemców terenach, realizowane pod nazwą Intelligenzaktion (pl. „Inteligencja”) (Rosjanie, w dużej mierze w uzgodnieniu z Niemcami, przeprowadzili podobną akcję, która do historii przeszła pod nazwą lubobójstwa katyńskiego)…
Za symboliczną datę rozpoczęcia akcji likwidacji polskiego szkolnictwa na terenach okupowanych przez Niemców — i warto ją zapamiętać, to bowiem jedna z najtragiczniejszych dat polskiej historii! — można przyjąć 28.ix.1939 r. Tego dnia bowiem padła Warszawa. Tego dnia, jak to już wspomniano, dwaj okupanci, Rosjanie i Niemcy, podpisali tzw. „traktat o granicach i przyjaźni Rosja–Niemcy”. Tego samego dnia wreszcie dwaj urzędnicy niemieckiego centralnego niem. Rassenpolitisches Amt der NSDAP (pl. Urząd Polityki Rasowej NDSAP), Erhard Wetzel (1903, Stettin – 1975) i dr Günther Hecht (1902–1945), w oparciu o wytyczne wyartykułowane dwa dni wcześniej przez niemieckiego socjalistycznego przywódcę, Adolfa Hitlera, opracowali memoriał niem. „Die Frage der Behandlung der Bevölkerung der ehemaligen polnischen Gebiete nach rassepolitischen Gesichtspunkten” (pl. Traktowanie ludności byłych obszarów Polski z punktu widzenia polityki rasowej). Owi wybitni przedstawiciele „rasy panów” pisali m.in.: „Uniwersytety i inne szkoły wyższe, szkoły zawodowe, jak i szkoły średnie były zawsze ośrodkiem polskiego szowinistycznego wychowania i dlatego powinny być w ogóle zamknięte. Należy zezwolić jedynie na szkoły podstawowe, które powinny nauczać jedynie najbardziej prymitywnych rzeczy: rachunków, czytania i pisania. Nauka w ważnych narodowo dziedzinach, jak geografia, historia, historia literatury oraz gimnastyka, musi być zakazana”.
Jedną z pierwszych decycji Niemcy zabronili więc prowadzenia nauczania na terenie Generalnego Gubernatorstwa na poziomie wyższym niż w zakresie szkoły zawodowej. Jak to określił inny „wybitny” niemiecki przywódca narodowy i socjalistyczny, zbrodniczny Henryk (niem. Heinrich) Himmler (1900, Monachium – 1945, Lüneburg): „dla polskiej ludności […] nie mogą istnieć szkoły wyższe niż 4‑klasowa szkoła ludowa. Celem takiej szkoły ma być wyłącznie proste liczenie, najwyżej do pięciuset; napisanie własnego nazwiska; wiedza, iż boskim przykazaniem jest być posłusznym Niemcom, uczciwym, pracowitym i rzetelnym. Czytania nie uważam za konieczne”…
Nawet nauczanie religii na poziomie wyższym niż podstawowe stało się nielegalne…
Ks. dr Stefan Grelewski, należący wszak do tejże najbardziej narażonej na niemieckie represje polskiej elity, odpowiedzialnej za formowanie młodego pokolenia, mimo zagrożenia nie zaprzestał działalności — powołanie nie kończy się bowiem w momencie, gdy zaczyna coś komuś zagrażać. Kontynuował swoją powinność, ale teraz już w podziemiu, w konspiracji, nielegalnie, w ramach niezwykłego wysiłku polskiego społeczeństwa pod okupacją, określanego mianem tajnego nauczania, wysiłku który leżał u podstaw funkcjonowania niezwykłego konspiracyjnego Polskiego Państwa Podziemnego. Broniąc w ten sposób prawa polskiego społeczeństwa do wiedzy śmierć w czasie II wojny światowej poniosło ok. 8,500 polskich nauczycieli…
13.iv.1940 r. został mianowany wikariuszem parafii pw. św. Doroty we wsi Potworów, ok. 35 km na zachód od Radomia. Wraz z nim nominację na proboszcza tejże parafii uzyskał jego wieloletni przyjaciel, ks. Józef Sznuro. Obaj zamieszkali w parafii. Była to, jak się wydaje, próba ratowania obu wybitnych kapłanów, przed niemieckimi represjami…
Jeszcze w tymże 1940 r. aliści Stefan powrócił do Radomia i tam został rektorem kościoła pw. Świętej Trójcy. I kontynuował konspiracyjną działalność pedagogiczną.
W nocy z 23 na 24.i.1941 r., w mieszkaniu parafialnym budynku przy ul. Rwańskiej 6, obok kościoła pw. św. Jana Chrzciciela i obok plebanii dawnego zamku, został wraz z bratem, ks. Kazimierzem i odwiedzającym go ks. Józefem Sznuro aresztowany przez niemiecką Tajną Policję Państwową (niem. Geheime Staatspolizei), czyli Gestapo. Razem tego dnia Niemcy aresztowali ok. 330 osób — wśród nich wielu innych radomskich nauczycieli, adwokatów i lekarzy
Stefana wraz z bratem i przyjacielem przewieziono do więzienia przy ulicy Kościuszki 6 w Radomiu (siedzibie Gestapo). Zamknięto go w jednej z cel w piwnicach owego budynku. Stamtąd doprowadzany na górne piętra na przesłuchania. Tam był torturowany.
Po ok. miesiącu został przetransportowany do Skarżysko-Kamiennej, gdzie Niemcy formowali większy transport z okolicznych miasteczek. W takim transporcie, w którym znalazł się także jego brat, Kazimierz, wspomniany ks. Sznuro oraz aresztowany za pomoc udzielaną polskim partyzantom proboszcz parafii pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Skotnikach Koneckich, ks. Antoni Dworzański (1892, Sielno – 1941, Auschwitz), przewieziono go 25.ii.1941 r. do niemieckiego obozu koncentracyjnego (niem. Konzentrationlager) KL Auschwitz, gdzie otrzymał numer obozowy 10444. Kazimierz otrzymał numer 10443…
KL Auschwitz znajdował się już poza Generalnym Gubernatorstwem, na terytorium Niemiec — na obszarze bezpośrednio przyłączonym przez Niemców po agresji w 1939 r. do Rzeszy, początkowo w niemieckiej Provinz Schlesien (pl. prowincja Śląsk) ze stolicą we Wrocławiu, a od 1941 r. w niemieckiej Provinz Oberschlesien (pl. Górny Śląsk) ze stolicą w Katowicach, gdzie obowiązywało prawo sensu stricto niemieckie, a nie prawo okupacyjne…
W obozie wszystkich przetransportowanych ze Skarżyska–Kamiennej być może witał zastępca komendanta, Karol (niem. Karl) Fritzsch (1903, Nassengrub – 1945?), słowami, które zapamiętała historia:
„Przybyliście tutaj nie do sanatorium, tylko do niemieckiego obozu koncentracyjnego, z którego nie ma innego wyjścia, jak przez komin […] Z prawdziwą przyjemnością przepędzimy was wszystkich przez ruszty pieców krematoryjnych. Dla nas wszyscy razem nie jesteście ludźmi, tylko kupą gnoju […] Jeśli się to komuś nie podoba, to może iść zaraz na druty.
Jeśli są w transporcie Żydzi to mają prawo żyć nie dłużej, niż dwa tygodnie, księża miesiąc, reszta trzy miesiące…”
Nie rzucał słów na wiatr: wspomniani ks. Sznuro, wieloletni przyjaciel Stefana, i ks. Dworzański zostali zamordowani w ciągu pierwszych dwóch tygodni w KL Auschwitz…
Stefan, wraz z bratem Kazimierzem, prawd. dołączony został do kompanii karnej, w której zmuszany był do niewolniczej pracy przy wydobywaniu żwiru, wykorzystywanego do rozbudowy obozu, w tzw. niem. Kiesgrube (pl. żwirownia). Głód, zimno, praca od świtu do nocy pod okiem zbrodniczych niemieckich strażników, szybko doprowadzały więźniów do stanu kompletnego wycieńczenia…
4.v.1941 r. bracia Grelewscy aliści, w ramach niemieckiego planu zgromadzenia wszystkich kapłanów katolickich z ziem okupowanych w jednym miejscu — przewiezieni zostali do niemieckiego obozu koncentracyjnego (niem. Konzentrationlager) KL Dachau. Stefanowi na obozowym „pasiaku” przyszyto trójkąt, tzw. winkiel: numer obozowy — 25281, który wypisano na białej taśmie, i czerwony trójkąt z literą „P”, na określenie więźnia politycznego — Polaka. Kazimierz otrzymał numer 25280…
Zostali jednymi z wielu katolickich kapłanów z Polski, „wrogów III Rzeszy”, przetrzymywanych w specjalnym więziennym bloku, zwanym niem. „Priesterblock”…
Stefan był już tak wyczerpany, że wystarczył niecały tydzień pobytu w KL Dachau i już 9.v.1941 r., z głodu i wycieńczenia, po doświadczenia koszmaru transportu z KL Auschwitz, zmarł w szpitalu obozowym, przygotowany na śmierć przez brata — współwięźnia.
Kazimierz napisał do rodziny: „Stefcio zmarł na moich rękach”. Sam odszedł do Pana niecałe pół roku później, powieszony…
Postscriptum. Współczesność dopisała niezwykły kolejny rozdział do — wydawałoby się — zamkniętej księgi życia bł. Stefana na naszej ziemi. A mianowicie na początku v.2019 r. niemieckie stowarzyszenie zajmujące się propagowaniem pamięci o błogosławionych męczennikach obozu koncentracyjnego KL Dachau — niem. „Selige Märtyrer von Dachau” (pl. „Błogosławieni męczennicy z Dachau”) — poinformowało, że na niem. Friedhof am Perlacher Forst (pl. cmentarz Perlacher Forst), cmentarzu otwartym 1.ii.1931 r. na niezamieszkałym obszarze Perlacher Forst w Monachium w Bawarii — ok. 20 km na południe od KL Dachau — na liście urn z prochami tam przechowywanych znajdują się nazwiska co najmniej 194 polskich kapłanów, ofiar obozu koncentracyjnego KL Dachau. Wśród miały znajdować się prochy czterech polskich kapłanów, którzy później zostali beatyfikowani przez św. Jana Pawła II. Są to o. Narcyz Jan Turchan (1879, Biskupice – 1942, KL Dachau) — urna nr K2723, o. Michał Woźniak (1875, Suchy Las – 1942, KL Dachau) — urna nr K3509. ks. Stefan Grelewski — urna nr K777, i ks. Ludwik Roch Gietyngier (1904, Żarki – 1942, KL Dachau) — urna nr K1721.
Wcześniej, w 2013 r., w jednym z owych 44 nagrobków odnaleziono urnę z prochami innego polskiego beatyfikowanego kapłana, ks. Stanisława Kubskiego (1876, Książ – 1942, KL Dachau/Monachium) — urna nr K3940. Natomiast późniejsza kwerenda wykazała, że na liście znajduje się jeszcze jedno nazwisko beatyfikowanego kapłana, ks. Emila Szramka (1887, Tworków – 1942, KL Dachau) — urna nr K1910…
Wszyscy, według dostępnych źródeł, zginęli w KL Dachau w okresie od v.1941 r. do xi.1942 r., i odnalezienie urn z ich prochami na niem. Friedhof am Perlacher Forst świadczy o tym, że prawd. ich ciała po skremowaniu w obozie zostały pochowane na cmentarzach pobliskiego Monachium. Ale możliwe jest też inne wytłumaczenie, a mianowicie że ilość zgonów w KL Dachau w latach 1941‑2 była tak duża, że małe lokalne krematorium okazało się za małe i część zamordowanych do kremacji przewożono do Monachium, prawd. do krematorium przy niem. Ostfriedhof (pl. cmentarz wschodni). To drugie uzasadnienie znajduje wsparcie w fakcie, że większe krematorium, zwane niem. Baracke X (pl. barak X), Niemcy — rękami polskich kapłanów — wybudowali w KL Dachau dopiero na przełomie 1942 i 1943 r.…
Z wielu bowiem źródeł wiadomo, że przynajmniej do pewnego czasu rodziny ofiar KL Dachau mogły otrzymać — za sowitą opłatą — urny z prochami swoich najbliższych. Po 1942 r., gdy zaczęło funkcjonować krematorium niem. Baracke X, gdy zbliżała się klęska niemiecka, prochy zamęczonych po prostu rozsypywano, „użyźniając” w ten sposób niemieckie pola uprawne…
W 1950 r., po zakończeniu II wojny światowej, monachijskie urny z prochami zgromadzono w jednym miejscu zwanym niem. Ehrenhain I (pl. „Gaj Pamięci nr 1”), właśnie na niem. Friedhof am Perlacher Forst, w 44 nagrobkach, każdym zawierającym 96 urn…
Niemieckie wysiłki, by wymazać wszelkie fizyczne ślady ludobójstwa popełnionego na polskich kapłanach, by wymazać ich z ludzkiej pamięci spełzły na niczym…
Obu braci Grelewskich — prawdziwych kapłanów, naszych przewodników — a także pozostałych czterech, których prochy ostatnio odnaleziono, beatyfikował św. Jan Paweł II (1920, Wadowice – 2005, Watykan), 13.vi.1999 r. w Warszawie, w gronie 108 błogosławionych męczenników II wojny światowej.
Wołał wówczas do nas:
„[…] Błogosławieni męczennicy wołają do naszych serc: Uwierzcie, że Bóg jest miłością! Uwierzcie na dobre i na złe! Obudźcie w sobie nadzieję! Niech ta nadzieja wyda w was owoc wierności Bogu we wszelkiej próbie!
Raduj się, Polsko, z nowych błogosławionych: […] 108 Męczenników. Spodobało się Bogu »wykazać przemożne bogactwo Jego łaski na przykładzie dobroci twoich synów i córek w Chrystusie Jezusie«por. Ef 2, 7. Oto »bogactwo Jego łaski«, oto fundament naszej niewzruszonej ufności w zbawczą obecność Boga na drogach człowieka w trzecim tysiącleciu!
Jemu niech będzie chwała na wieki wieków […]”
Pomódlmy się litanią do 108 błogosławionych męczenników:
Obejrzyjmy etiudkę o polskich świętych i błogosławionych wyniesionych na ołtarze przez Jana Pawła II:
Popatrzymy na dwuczęściowy, niemiecki film o pierwszych dniach okupacji w Radomiu:
Popatrzmy na dwie serie filmów o obozie KL Auschwitz:
obejrzyjmy dwa krókie filmiki o wizycie Ojca św. Jana Pawła II w KL Auschwitz, 7.vi.1979 r.:
Obejrzyjmy też film o KL Dachau (po niemiecku):
a także amatorski film o muzeum w Dachau:
Posłuchajmy wybranych słów Ojca św. Jana Pawła II z 13.vi.1999 r. w Warszawie:
Pochylmy się także nad całą homilią Jana Pawła II z 13.vi.1999 r. w Warszawie:
Popatrzmy na mapę życia błogosławionego:
Opracowanie oparto na następujących źródłach:
polskich:
norweskich:
włoskich: