św. RAFAŁ MARIA
Artur Alwar Józef of Niepokalanego Poczęcia i św. Ludwiga Gonzagi
ARNÁIZ y BARÓN
(1911, Burgos — 1938, Dueñas)
mnich i mistyk
patron: trapistów, młodych
wspomnienie: 26 kwietnia
wszyscy nasi święci
tutaj
Rafał Artur Alwar Józef of Niepokalanego Poczęcia i św. Ludwiga Gonzagi (hiszp. Rafael Arturo Alvaro José de la Inmaculada Concepción y San Luis Gonzaga) Arnáiz y Barón urodził się 9.iv.1911 r. w Burgos, w regionie Kastylii i León (hiszp. Castilla y León) w Hiszpanii.
Był najstarszym z czworga dzieci Rafała (hiszp. Rafael) Arnáiz y Sánchez de la Campa i Marii Mercedes Barón y Torres…
Rodzice, bardzo religijni, należeli do arystokracji, do grandów Hiszpanii (hiszp. Grande de España). Ojciec, prawnik, pracował jako inżynier leśnictwa a matka pisywała do lokalnej prasy…
Ochrzczony został 21.iv.1911 r. w kościele pw. św. Agaty (hiszp. Santa Águeda) w Burgos.
Nauczanie rozpoczął od prowadzonego przez Towarzystwo Jezusowe (łac. Societas Iesu – SI) — czyli jezuitów — kolegium pw. Najświętszej Maryi Panny Miłosierdzia i św. Franciszka Ksawerego (hiszp. Colegio Nuestra Señora de la Merced y San Francisco Javier), zwanego w skrócie La Merced, w Burgos. Po kilku miesiącach jednakże ciężko zachorował na zapalenie płuc, spowodowane zakażeniem pałeczkami okrężnicy (łac. Escherichia coli). Wywieziony został do Madrytu i tam wyzdrowiał. Wdzięczni rodzice poświęcili go latem 1922 r. Najświętszej Maryi Pannie w Jej słynnym wyobrażeniu na Kolumnie (hiszp. Nuestra Señora del Pilar), w bazylice pod Jej wezwaniem w Saragossie (hiszp. Zaragoza)…
Wcześniej, bo w x.1921 r., powrócił do szkoły, tym razem do jezuickiego kolegium pw. św. Ignacego z Loyoli (hiszp. Colegio San Ignacio) w Oviedo, w sąsiadującym na północy z Kastylią i Leon prowincji Asturia, gdzie ojciec otrzymał pracę. Dał się poznać jako zdolny uczeń, szczególnie z matematyki, ale także z rysunku i malowania.
W 1926 r. rozpoczął, na własne życzenie, lekcje rysunku i malowania u znanego malarza–pejzażysty Eugeniusza (hiszp. Eugene) Tamayo y Muñiz (1891, Gijon – 1972, San Sebastián) …
Gdy dorastał stało się jasne, że obdarzony został artystycznymi, intelektualnymi i duchowymi zdolnościami. Nie tworzyły one jednakże zamkniętej, wyniosłej całości — wręcz przeciwnie, był radosnym, wesołym, otwartym na świat i ludzi, pełnym szacunku i pokory człowiekiem.
Szkołę średnią skończył w 1929 r. i wówczas rozpoczął się czas jego powołania.
Wakacje — w nagrodę za wyniki — spędził z wujostwem Leopoldem Barón y Torres i Marią od Nieustającej Pomocy Osoria (hiszp. María del Perpetuo Socorro Osorio) z domu Moscoso y Reynoso (1899–1980), późniejszą XX księżną–wojewodą znanego rodu Maqueda, w ich rezydencji Pedrosillo (hiszp. Dehesa de Pedrosillo) w pobliżu Ávila, w rodzinnym regionie Kastylii i León, ok. 110 km na północny–zachód od Madrytu. Zaprzyjaźnił się z nimi.
Korzystając z ich domu jako bazy podróżował po Kastylii. Odwiedził m.in. miasto Salamankę. W przygotowaniu do studiów architektury, które zamierzał podjąć, podziwiał jej architekturę, w szczególności starą, XII wieczną katedrę pw. Najświętszej Maryi Panny (hiszp. Catedral Vieja de Santa María). Znalazł też czas, by stworzyć witraż w kaplicy swojego wujostwa…
Dzięki wujostwu poznał też w x.1930 r. klasztor Zakonu Cystersów Ściślejszej Obserwancji (łac. Ordo Cisterciensis Strictioris Observantiae – OCSO) — czyli trapistów — pw. św. Izydora (hiszp. San Isidro) w miejscowości Dueñas, ok. 250 km na południe od Oviedo i ok. 150 km na północ od Ávili.
Zachwycił się nim. Pociągało go jego ciche piękno i unoszące się nad nim dźwięki śpiewnych chorałów gregoriańskich, na przykład Salve Regina, śpiewanego codziennie podczas komplety (łac. Completorium), ostatniej modlitwy, przed udaniem się na spoczynek, liturgii godzin…
Trapiści, zakon ściśle przestrzegający regułę św. Benedykta z Nursji (ok. 480, Nursja – 547, Monte Cassino), żyją w pełnej izolacji od świata. Mnichów obowiązuje tzw. „wielkie milczenie” pomiędzy zakończeniem komplety a śniadaniem. W ciągu dnia mogą porozumiewać się ze sobą, jakkolwiek jest to ograniczone do minimum. Siedem razy dziennie zbierają się w kościele na oficjum brewiarzowym…
Obowiązuje ścisła asceza. Polega ona na stałym i metodycznym ograniczaniu własnych potrzeb, mającym na celu dążenie do doskonałości i zbawienia. Oprócz milczenia przybiera ona także formy postów, ciągłych modlitw…
Przez większą część roku obowiązuje ścisły post jakościowy. Nie ma potraw z ryb i jaj. Mięso i rosół wolno jeść tylko podczas choroby i to na polecenie lekarza. W pewnych okresach obowiązuje też post ilościowy (na przykład w każdą środę Wielkiego Postu). Strawa mnichów jest niezwykle prosta, żywią się bowiem głównie jarzynami, serem i chlebem…
Wymagana jest dbałość o higienę oraz bezwzględne stosowanie się do zaleceń leczniczych właściwego zakonnika.
Gdy po raz pierwszy odwiedził klasztor w Dueñas był już — od 26.iv.1930 r. — studentem architektury na Wyższej Technicznej Szkole Architektury (hiszp. Escuela Técnica Superior de Arquitectura) w Madrycie, dziś wchodzącej w skład madryckiej Politechniki (hiszp. Universidad Politécnica de Madrid – UPM).
Mimo niełatwych studiów życie duchowe wciągało go coraz bardziej. Stał się nawet członkiem Stowarzyszenia Nocnych Adoracji Najświętszego Sakramentu…
Po trzech latach aliści musiał przerwać studia, bowiem w dniach 15.i‑26.vii.1933 r. powołany został obowiązkowej służby wojskowej. W trakcie służby powołanie zaczęło zwyciężać.
Po spełnieniu obowiązku wojskowego powrócił do Madrytu, na studia, ale już w xii.1933 r. napisał list do trapistów w Dueñas z prośbą o przyjęcie…
15.i.1934 r. pożegnał się z rodziną i wraz z ojcem pojawił się u bramy klasztoru pw. św. Izydora. Nie było to jedyne takie zdarzenie w rodzinie Arnáiz: jeden z dwóch braci Rafała został mnichem Zakonu Kartuzów (łac. Ordo Carthusiensis – OCart.), a siostra urszulanką (prawd. zakonnicą Unii Rzymskiej Zakonu św. Urszuli (łac. Unio Romana Ordinis Sanctae Ursulae – OSU))…
Rozpoczął postulat, a następnie 18.ii.1934 r. przywdział habit, przyjął imię zakonne Rafała Marii i rozpoczął nowicjat, mający prowadzić do kapłaństwa…
Trapiści noszą biały wełniany habit. Na niego nakładają czarny szkaplerz (łac. scapulare), czyli szeroki, prostokątny kawał sukna z otworem na głowę, połączony z czarnym kapturem. Przepasują się rzemiennym paskiem. Do chóru nowicjusze zakładają dodatkowo biały bezkształtny płaszcz, a mnisi po święceniach — białą kukullę, czyli obszerną, fałdzistą tunikę z szerokimi rękawami i kapturem. Bracia zakonni ubierają się w brunatny habit, a zamiast kukulli w płaszcz tej samej barwy.
Cztery miesiące po wstąpieniu okazało się aliści, że Rafał choruje na cukrzycę (łac. diabetes mellitus). W ciągu 8 dni traci 12 kg wagi. Choć znano już wówczas przyczynę choroby i od kilkunastu lat dostępna była insulina (naturalna: technologię wytwarzania sztucznej opracowano później), nie pozwalała on wszelako na przetrwanie w trudnych warunkach życia, jakie narzucają sobie trapiści i musiał klasztor opuścić. 26.v.1934 r. przyjechał po niego ojciec…
Przez półtorej roku przebywał w najpierw u rodziny w Oviedo, potem w willi rodzinnej niedaleko Madrytu oraz u wujostwa w Ávila. Po 18 miesiącach poczuł się na tyle dobrze, by jeszcze raz spróbować. 11.i.1936 r. ojciec znów zawiózł go do Dueñas.
Nie przyjęto go do nowicjatu — jednym z ważniejszych ślubów, które składają trapiści, oprócz ślubu ubóstwa, czystości, posłuszeństwa, dążenia do świętości, jest bowiem ślub stałości miejsca, a tego nie można było w przypadku Rafała zagwarantować — ale jako prostego brata zakonnego — oblata (łac. oblatus), osobę ofiarowaną, pozostającą w społeczności, dzielącą jej losy, ale nie składającą ślubów. Zaakceptował swój status, przywdział brunatny habit i stał się prostym bratem Rafałem Marią.
Codziennie jednak musiał brać dwa zastrzyki insuliny i stosować ścisłą dietę. Pensję na jego utrzymanie pokrywał ojciec…
Pragnął „Żyć życiem chorego trapisty, z uśmiechem”, w przekonaniu, że jego „serce nie należy do trapistów, ani do świata, ani do nikogo innego, tylko do Boga, ukrzyżowanego Boga”…
Bacznie obserwował swój stan i przemyślenia. Notował m.in. „Bóg powołuje mnie do świętości i gdy obieram ziemniaki i gdy żądzę imperium”. Właśnie obierał warzywa:
„Ponury dzień. Ciemne chmury. Wieje porywny wiatr. Spada kilka kropel zraszając niechętnie szyby. I jest zimno…
Tak naprawdę oprócz zimna, które czuję w zmarźniętych stopach i zesztywniałych dłoniach, resztę widzę tylko w wyobraźni, bo nie wyglądam przez okno. Popołudnie jest ciemne i wszystko wokół wydaje się smutne. Cisza mnie przytłacza i wydaje się, że jakieś małe diablątka bawią się mną i tym co nazywam ‘wspomnieniami’…
Miej cierpliwość i czekaj. Mam nóż w ręku a przede mną kosz z ogromnymi, białymi marchwiami — jak mi się wydaje — ale to rzepa. Nigdy nie widziałem takich wielkich, zimnych…
Co mogę zrobić? Nie ma wyboru, muszę je obrać. Czas płynie powoli i mój nóż powoli przemieszcza się między skórką a miąższem rzepy, który odkładam na stos pięknie obranych…
Diablątka ciągle we mnie walczą. Dlaczego opuściłem dom i tu przybyłem i obieram te brzydkie rzeczy, w przejmującym zimnie? To śmieszne siedzieć obierając rzepę z powagą grabarza! Malutki i delikatny diabełek wchodzi głębiej i przywołuje mój dom rodzinny, rodziców i braci, i wolność jaką zostawiłem za sobą, by zamknąć się tutaj z soczewicą, ziemniakami, kapustą i rzepą!
Ponury to dzień… Nie patrzę w okno — ale wyobrażam sobie jak smutno musi być na zewnątrz. Ręce mam czerwone, czerwone jak diabły, moje stopy skostniały…
A moja dusza? Panie, może i moja dusza trochę cierpi… nieważne… Uciekam w milczenie.
Czas upływa na przemyśleniach, rzepie i zimnie, gdy nagle, jak podmuch wiatru, moją duszę przenika jasne, mocne światło… boskie światło, błyskawica… Ktoś mnie pyta co robię. Co robię? Przenajświętsza Dziewico! Co za pytanie! Obieram rzepę! Obierasz rzepę? Dlaczego? Serce mi skacze i odpowiadam bez namysłu: Obieram rzepę dla miłości, dla miłości Jezusa Chrystusa…
Wewnątrz, głęboko w duszy, wielki spokój zastępuje poruszenie, które czułem chwilę temu…
Nie mam nic do dodania, co pomogłoby to zrozumieć. Mogę tylko powiedzieć, że można zamienić najmniejsze nawet rzeczy na tym świecie w akt miłości Bożej… Otwarcie i zamnięcie powieki — poczynione w Jego imię ‑ może nam uchylić Nieba… Obranie paru rzep dla miłości Bożej może oznaczać tyle, co podbicie Indii. Myśl, że tylko poprzez Jego miłosierdzie mam wielkie szczęście czynienia czegoś dla Niego, wypełnia mą duszę taką radością, że mógłbym — gdybym poddał się porywowi — rzucać rzepą na prawo i lewo, by oddać tym korzeniom ziemi jakąś część radości mego serca… Mógłbym zacząć żonglować rzepami, nożem i fartuchem…”
Kończył rozważania:
„Jeśli dane mi będzie żyć wiele lat w opactwie zamienię niebo w rodzaj rynku warzywnego. Gdy Pan mnie zawoła i powie mi ‘Koniec z obieraniem, porzuć nóż i fartuch i idź cieszyć się tym, co zrobiłeś’, i gdy pojawię się w niebie i zobaczę Boga i świętych — a między nimi stosy warzyw — nie będę się mógł, Panie, powstrzymać i … wybuchnę śmiechem! […]
Nie będę mógł zaoferować nic innego, ale Bóg akceptuje wszystko, co pochodzi z serca — czy są to pietruszki czy imperia”…
Na jego drodze do świętości i ujrzenia „stosów warzyw” w obliczu Boga i świętych stanąć miała aliści jeszcze nie jedna przeszkoda…
Atmosfera w Hiszpanii zagęszczała się już od lat. W 1931 r. upadła monarchia króla Alfonsa XIII Burbona (1886, Madryt – 1941, Rzym) i nastała tzw. Druga Republika Hiszpańska (łac. Segunda República Española). Wraz z nią uchwalono — wśród wielu innych (m.in. zniesiono instytucję grandów Hiszpanii) — pierwsze, uderzające bezpośrednio w Kościół katolicki, akty prawne. Pod przykrywką „jedności” narodu lewackie władze, zasilane wsparciem Rosji sowieckiej, kreowały atmosferę nienawiści wobec chrześcijan. Ulice przejmowali bojówkarze wszelkiej lewackiej maści, głównie sponsorowane przez Rosjan. Zaczęły płonąć świątynie, inne były zamieniane na magazyny. Coraz częściej zdarzały się bezpośrednie ataki na duchownych…
17.vii.1936 r. gen. Franciszek (hiszp. Francisco) Franco y Bahamonde (1892, Ferrol – 1975, Madryt) rozpoczął rewoltę. Część wojska hiszpańskiego zbuntowała się. Hasłem hiszp. „En toda España el cielo está despejado” (pl. „Nad całą Hiszpanią niebo jest bezchmurne”), nadanym przez Radio Ceuta w Maroku Hiszpańskim, oraz wydaną następnego dnia, 18.vii.1936 r., odezwą (hiszp. pronunciamiento) — czyli publiczną deklaracją nieposłuszeństwa — zaczęła się wojna domowa.
Północna Hiszpania, w tym region Kastylii i León, szybko została opanowany przez wojska Franco. Uniknęła w ten sposób najgorszych szaleństw lewackich. W całej Hiszpanii bowiem „czerwony terror” pochłonąć miał 13 biskupów, 4,172 diecezjalnych kapłanów i kleryków, 2,376 zakonników i mnichów, 95 seminarzystów oraz 283 siostry zakonne — razem co najmniej 6,832 ofiary wśród duchowieństwa diecezjalnego i zakonnego, męskiego i żeńskiego. Tysiące kościołów i miejsc modlitwy, ślady prawie 2,000 lat obecności chrześcijaństwa w Hiszpanii, niezliczone niepowtarzalne i bezcenne zabytki uległy barbarzyńskiemu, bezpowrotnemu zniszczeniu. Wiele zostało okradzionych dając początek bogatym kolekcjom wywiezionym później w dużej części z Hiszpanii przez lewackich przywódców po przegranej wojnie…
29.ix.1936 r. Rafał został powołany do armii republikańskiej Franco. Pojawił się na rozkaz ale po kilku miesiącach został uznany za niezdolnego do służby wojskowej. 6.xii.1936 r. powrócił do klasztoru…
Choroba cały czas się pogłębiała. Nie będąc w stanie złożyć ślubów zakonnych żył w klasztorze zajmując ostatnie miejsce wśród swoich konfratrów, wewnątrz ale niejako na marginesie społeczności trapistowskiej.
6.ii.1937 r. znów musiał opuścić klasztor, bowiem opat obawiał się o jego życie. Zapisał wówczas:
„Trzeci raz zdejmuję mój habit i zakładam ubrania cywilne […] Trzeci raz umieram z żalu […] Myślałem, że Bóg mnie opuścił […]
Za drugim razem uczyniłem to w związku z wojną […] to było jak udanie się na wakacje […] Nowość, którą przyniosła wojna, ciekawość, parę dni odpoczynku od pokuty wydawały się dobre […]
Wiedziałem, że powrót do klasztoru będzie trudny […] Wydawał mi się, że Bóg mnie sprawdza. Za trzecim razem — teraz — widzę w tym wyraźnie rękę Boga, bo […] cierpienie jest jedyną walutą, która kiedyś będzie miała wartość […]
Wiem, że Bóg mnie nie opuszcza, ani mnie nie sprawdza, lecz kocha […]”
Zamieszkał z rodziną w wiosce Villasandino, ok. 40 km na zachód od Burgos.
Do klasztoru trzeci raz powrócił 15.xii.1937 r. Powołanie było bardzo głębokie i nieodwołalne. Życiem poświadczał wartość i wagę trapistowskiego powołania.
Pisał:
„Być świętym nie oznacza czynić koniecznie wielkie rzeczy, ale wykonywać drobne czynności doskonale”…
Tym razem w klasztorze pozostał już na dobre. Do końca… Jego zdrowie bowiem szybko zaczęło się załamywać. Na początku 1938 r. był już bliski śmierci. Miał wówczas prosić: „Zabierz mnie ode mnie samego i daj siebie światu”.
Złożył wówczas śluby oblata, a jako oznakę szczególną otrzymał 17.iv.1938 r. od przeora biały mnisi habit. Zapisał: „wieczyste śluby na zawsze … na zawsze!”
21.iv.1938 r. odwiedził go, po raz ostatni, jak się miało okazać, ojciec. Zmarł parę dni później, 26.iv.1938 r., w klasztorze pw. św. Izydora w Dueñas, w opinii świętości.
Pochowano go na klasztornym cmentarzyku…
Bóg zabrał go, mnicha, człowieka, który w odejściu od świata, w kontemplacji, szukał drogi do Pana, „od niego samego”, ale jednocześnie w przedziwny sposób przywrócił go, przybliżył, światu. Jego kult bowiem w niewytłumaczalny sposób rozszerzył się poza mury klasztorne…
Zauważyli to nawet sami trapiści i już 18.xi.1965 r. szczątki Rafała przeniesiono do zachodniego skrzydła klasztoru, Siedem lat później, w 1972 r., znów je przeniesiono — do kaplicy w kościele klasztornym…
Beatyfikowany został 27.ix.1992 r. przez św. Jana Pawła II (1920 Wadowice – 2005, Watykan) na placu im. św. Piotra w Watykanie. Papież potwierdził wówczas wyrażone 19.viii.1989 r., podczas uroczystości Światowych Dni Młodzieży w Santiago de Compostela, życzenie uznania Rafała za przykład dla młodych ludzi dzisiejszego świata…
św. Jan Paweł II mówił wówczas:
„Błogosławiony Rafał Arnáiz y Barón swym krótkim, ale intensywnym życiem mnicha–trapisty stał się przykładem — w szczególności dla ludzi młodych — bezwarunkowej, pełnej miłości odpowiedzi na powołanie Boże. ‘Tylko Bóg”, powtarzał często w swych zapiskach duchowych […]
Jego życie niech będzie dla […] wszystkich dusz powołanych do życia kontemplacyjnego przykładem wierności! […]
‘Pan króluje na wieki, Bóg twój, Syjonie – przez pokolenia’Ps 146, 10: to specjalne przesłanie, które przynosi nam błogosławiony Rafał, który w kontemplacji Boga odnalazł i zrealizował pełnię powołania swego życia.
‘Pan króluje na wieki’…
Króluj, o Panie, wśród ludów, które obdarzyłeś zaszczytem narodzin i powołania nowego błogosławionego! Króluj wszystkim ludom na całej ziemi!
Niech wsparcie nowego orędownika sprawi, że młode generacje naśladować będą jego przykład i zaniosą światło Ewangelii poza próg nowego chrześcijańskiego tysiąclecia”…
Kanonizował go 11.x.2009 r. Benedykt XVI (ur. 1927, Marktl).
Benedykt XVI mówił:
„Pochodził z bogatej rodziny i był, jak sam o sobie mówił, ‘trochę zamyślonym marzycielem’, ale jego marzenia nie rozpływały się w blasku materialnych dóbr i innych atrakcji, niejednokrotnie proponowanych mu z wielką natarczywością. Powiedział ‘tak’, ale na powołanie podążania za Jezusem, natychmiast i bezwarunkowo, bezgranicznie i z pełną determinacją.
I tak rozpoczęła się jego podróż, która zawiodła go w zaledwie kilka lat od chwili, gdy już w klasztorze [trapistów] zdał sobie sprawę, że ‘nie wie, jak się modlić’, do szczytów duchowego życia. Szczerze i naturalnie malował tę drogę w swych listach.
Brat Rafał, żyjący jakże blisko nas, do dziś swym przykładem i życiem wskazuje nam pociągającą drogę — szczególnie dla młodych ludzi, których nie zadawala namiastka ale pragną dążyć do poznania całej prawdy — do osiągnięcia szczęścia poprzez miłość Bożą. ‘Życie miłością… to jedyny powód życia”, mówi do nas nowy święty. I podkreśla: ‘wszystko jest owocem Bożej miłości’.
Niech Pan przychyli się do jednej z ostatnich modlitw św. Rafała Arnáiz, kiedy ofiarował Bogu swoje całe życie, prosząc go: ‘Zabierz mnie ode mnie samego i daj siebie światu’. Niech da siebie, by odnowić życie wewnętrzne współczesnych chrześcijan”…
Niech tak się stanie! By nam w tym pomóc Rafał pozostawił po sobie listy, zapiski i dziennik, świadectwo prostej, dziecięcej wręcz, z serca pochodzącej i bezwarunkowej miłości do Boga oraz niezwykłej determinacji w niesieniu Jego krzyża, czyniące go jednym z największym mistyków XX wieku…
Popatrzmy na dwa filmiki o św. Rafale Marii Arnáiz y Barón
z wieloma unikalnymi zdjęciami
(po hiszpańsku):
Popatrzmy też na zwiastun filmu dokumentalnego o św. Rafale Marii Arnáiz y Barón
(po hiszpańsku):
Obejrzyjmy wreszcie reportaż z klasztoru trapistów w Dueñas
(po hiszpańsku):
Pochylmy się też nad tekstem homilii beatyfikacyjnej Ojca św. Jana Pawła II wygłoszonej 27.ix.1992 r. na placu im. św. Piotra w Watykanie (w różnych językach):
oraz nad homilią kanonizacyjną Benedykta XVI z 11.x.2009 r. w watykańskiej bazylice (po angielsku):
Popatrzmy na mapę życia świętego:
Opracowanie oparto na następujących źródłach:
polskich:
angielskich:
hiszpańskich:
norweskich:
włoskich: