Rzymskokatolicka Parafia
pod wezwaniem św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
m. i gm. Konstancin-Jeziorna
powiat Piaseczno
tutaj ⇐ 108 polskich męczenników niemieckiej okupacji podczas II wojny światowej
bł. PIOTR EDWARD DAŃKOWSKI
1908, Jordanów – ✟ 1942, Auschwitz
męczennik
patron: Jordanowa, Zakopanego
wspomnienie: 3 kwietnia
„Biała Księga” (martyrologium) duchowieństwa Polski ⇒ tutaj
Na świat przyszedł 21.vi.1908 r. w Jordanowie, ok. 70 km na południe od Krakowa, w południowej części historycznej Małopolski (łac. Polonia Minor), ówcześnie należącym do tzw. Królestwa Galicji i Lodomerii, w Monarchii Austro–Węgier (niem. Österreich–Ungarn), czyli w zaborze austriackim.
29.vi.1908 r., w starym jeszcze kościele pw. Przenajświętszej Trójcy w Jordanowie – tego samego roku rozpoczęto budowę nowej świątyni, którą ukończono w 1912 r. i która do dnia dzisiejszego pozostaje kościołem parafialnym — przyjęty został do Kościoła Powszechnego w Sakramencie Chrztu św.
Rodzice, Jan i Anna z domu Fulińska, prowadzili gospodarstwo rolne, a ojciec dorabiał jako szewc. Mieli troje synów.
Po szkole powszechnej w rodzinnym miasteczku ukończył powstałe w 1904 r. gimnazjum humanistyczne (dziś I Liceum Ogólnokształcące) im. Seweryna Goszczyńskiego w Nowym Targu (mieszkał w tamtejszej bursie), po czym w 1926 r. — już w odrodzonej, niepodległej II Rzeczypospolitej — wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Krakowskiej w Krakowie.
Filozofię i teologię poznawał i studiował na najstarszym w Polsce, bo założonym w 1397 r., Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. W formacji młodego kleryka udział brali tacy luminarze jak ks. Jan Nepomucen Fijałek (1864, Pogwizdów – 1936, Kraków), wybitny znawca dziejów chrześcijaństwa; ks. Władysław Wicher (1888, Krzyszkowice – 1969, Kraków), ks. Józef Archutowski (1879, Karolin – 1944, Warszawa), który zginął podczas Powstania Warszawskiego, czy ks. Czesław Lewandowski (1864, Błotnica – 1934, Kraków), ze Zgromadzenia Misji (łac. Congregatio Missionis – CM). Uzyskiwał dobre i bardzo dobre wyniki…
W tym też czasie rozpoczął prowadzenie „notatek duchowych”, świadectwa pracy i pragnienia podążania drogami świętości — prowadził je do aresztowania w 1941 r. Notował m.in.: „Postanowiłem więcej rozważyć i być przejętym swoją nędzą i słabością w namiętnościach i więcej starać się o ducha modlitwy. Jezu, tak szczerze chcę postępować w doskonałość, by się Tobie podobać i służy攄Dziennik”, 20.xi.1929 r.. I uzupełniał, wskazując na Maryjny rys swej pobożności: „Maryja Matka Najświętsza jest i moją matką, Ją obrałem sobie szczególnej, zwłaszcza dla cnoty czystości. Tej cnoty, którą Ona tak jaśniała”Op. cit., 19.iv.1930 r..
Święcenia kapłańskie — z rąk ówczesnego arcybiskupa i późniejszejszego kardynała, Adama Stefana Sapiehy (1867, Krasiczyn – 1951, Kraków), metropolity krakowskiego — otrzymał 1.ii.1931 r., w kolegiackim kościele akademickim Uniwersytetu Jagiellońskiego pw. św. Anny w Krakowie.
Mszę św. prymicyjną odprawił w rodzinnym Jordanowie…
Pracował jako wikariusz w parafiach:
W Suchej Beskidzkiej był też katechetą w szkole powszechnej — dziś Szkoła Podstawowa nr 2 im. Władysława Broniewskiego — w przysiółku Błądzonka, ok. 2.5 km od parafialnego kościoła (dziś dzielnica tego miasta).
W 1935 r. został wikariuszem parafii pw. Najświętszej Rodziny w Zakopanem (które zaledwie dwa lata wcześniej uzyskało prawa miejskie) — utworzonej dekretem z 27.viii.1845 r., z konsekrowanym 16.ix.1899 r. przez ordynariusza rodzimej diecezji krakowskiej, bpa Jana Duklana Maurycego Pawła Puzynę (1842, Gwoźdciec – 1911, Kraków), kościołem parafialnym pod tym samym wezwaniem.
Do Zakopanego trafił w czasie wielkiego rozwoju miasta i okolic. 15.iii.1936 r., po 227 dniach od rozpoczęcia budowy, pierwsi pasażerowie wjechali kolejką linową na tatrzański szczyt — Kasprowy Wierch. Dwa lata później, 20.xii.1938 r., po zaledwie 168 dniach budowy, urochomiona została kolejka linowo–terenowa na Gubałówkę. O ile w 1931 r. w Zakopanem mieszkało na stałe ok. 18,000 osób, to 7 lat później miasto liczyło już ok. 25,000 mieszkańców, a ponad 100,000 turystów odwiedzało je rocznie…
Spełniając obowiązki wikariusza u boku ówczesnego, wieloletniego (lata 1920–65) proboszcza i dziekana dekanatu Nowy Targ, ks. Jana Tobolaka (1883, Krzczonów – 1965, Zakopane), pełnił też obowiązki katechety w Gimnazjum i Liceum im. Oswalda Balzera (dziś I Liceum Ogólnokształcące), w Szkole Koronkarstwa, w prywatnej szkole im. św. Teresy i w szkole wieczorowej. Przygotowywał dzieci do przyjęcia Pierwszej Komunii św. Był też spowiednikiem sióstr założonego przez św. brata Alberta Chmielowskiego (1845, Igołomia – 1916, Kraków) Zgromadzenia Sióstr Albertynek Posługujących Ubogim (łac. Congregatio Sororum Albertinarum Pauperibus Inservientium – CSAPI), czyli albertynek, na Kalatówkach — reglowej polanie w Dolinie Bystrej w Tatrach Zachodnich, ok. 2.5 km od kościoła parafialnego — dziś znajduje się tam pustelnia św. brata Alberta.
Zasłynął też jako mistrz słowa, wybitny kaznodzieja. Jego kazań słuchała cała inteligencja zakopiańska.
Zaangażował się też w pracę społeczną. Chrześcijański Związek Gospodarczy wysunął nawet jego kandydaturę na radnego w wyborach do Rady Miejskiej Zakopanego…
Owocną pracę w ix.1939 r. brutalnie przerwali sąsiedzi. W oparciu o osławione porozumienie z 23.viii.1939 r. dwóch wybitnych przywódców socjalistycznych — niemieckiego, o odcieniu nazistowskim, Adolfa Hitlera, i rosyjskiego, o odcieniu komunistycznym, Józefa Stalina — i jego tajne aneksy, od nazwisk sygnatariuszy, czyli ministrów spraw zagranicznych dwóch wspomnianych zbrodniarzy, zwane paktem Ribbentrop–Mołotow, 1.ix.1939 r. Rzeczpospolita napadnięta została przez Niemcy. 17 dni później od wschodu Polskę najechali Rosjanie. Dwaj bandyci dokonali w ten sposób czwartego rozbioru Polski, uzgodnionego formalnie i podpisanego, wraz z innymi tajnymi aneksami, 28.ix.1939 r. w tzw. „traktacie o granicach i przyjaźni Rosja–Niemcy”. Rozpoczęła się II wojna światowa.
Ale dwaj wspomniani najeźdźcy nie byli sami: 1.ix.1939 r. Polska została także zaatakowana przez Słowację. W najeździe wzięły udział 4 dywizje, w sumie ok. 50 000 słowackich żołnierzy.
I to Słowacy, już 1.ix.1939 r., weszli — wraz z jednostkami niemieckimi — do Zakopanego. Miasto nie było w zasadzie bronione — tzw. „worek zakopiański”, czyli specyficzne ukształtowanie terenu, nie sprzyjał takim działaniom i oddziały polskie prowadziły jedynie niewielkie działania opóźniające i rozpoznawcze.
Najeźdźcze wojsko słowackie okupowało samodzielnie Zakopane od 2.ix do połowy ix.1939 r. Zdołało jeszcze przeprowadzić uroczystą defiladę ulicami miasta, by ok. 23.ix.1939 r. oddać kontrolę okupantowi niemieckiemu — mimo pierwotnych planów pozostania pod kontrolą Słowacji. Kilka dni później, 5.x.1939 r., Słowacja świętowała w Popradzie zwycięstwo nad Polską w wielkiej „paradzie zwycięstwa”…
Do niewoli Słowacy wzięli ok. 1,350 jeńców polskich. W i.1940 r. ok. 1,200 z nich przekazano Niemcom oraz Rosjanom, a resztę uwięziono w obozie na terenie koszarów wojskowych w miejscowości Lešť.
Po zakończeniu kampanii niemiecki przywódca wysłał list gratulacyjny na ręce słowackiego przywódcy, ks. Józefa Tiso (1887, Wielka Bytcza – 1947, Bratysława), oraz odznaczył niemieckim orderem, niem. Eisernes Kreuz (pl. Żelazny Krzyż), trzech wysokich funkcjonariuszy państwa słowackiego. W nagrodę Niemcy wynagrodziły Słowację ok. 770 km2 polskiego terytorium — północną częścią Spiszu i Orawy (do 1938 r. należącymi do Czechosłowacji) oraz ok. 30 miejscowościami z przedwojennego powiatu nowotarskiego (tzw. Polski Spisz i Polska Orawa).
26.x.1939 r., na mocy dekretu Adolfa Hitlera, Niemcy na okupowanych ziemiach centralnej Polski zorganizowali pseudo–państewko, nazwane niem. Generalgouvernement für die besetzten polnischen Gebiete (pl. Generalne Gubernatorstwo dla okupowanych ziem polskich) – w skrócie Generalne Gubernatorstwo. Stolicą został Kraków, a językiem urzędowym stał się język niemiecki. Zakopane weszło w skład tzw. niem. Distrikt Krakau (pl. dystrykt krakowski).
Rozpoczęła się okupacja. Zakopane stało się miastem zamkniętym. Stacjonowało w nim kilkanaście tysięcy niemieckich żołnierzy. Po kilku miesiącach, gdy pozostawiono kilku Polaków na stanowiskach w samorządzie terytorialnym absolutną władzę przejęli Niemcy.
Jednocześnie Zakopane było reklamowane jako kurort. Pewnie dlatego też 2.iii.1940 r. (według innych danych 20.ii.1940 r.), w istniejącym do dnia dzisiejszego pensjonacie „Pan Tadeusz”, odbyła się tzw. III Rosyjsko–Niemiecka Konferencja Metodyczna, na której omawiono metody pracy operacyjnej przeciwko rodzącemu się polskiemu podziemiu. Było to już prawd. trzecie takie spotkanie (jedno z poprzednich zaczęło się 7.xiii.1939 r. i trwało tydzień). Uczestniczyli w nimi tacy wybitni specjaliści rosyjscy i niemieccy, jak niejaka Rita Zimmerman, była komendantka rosyjskiego łagru dziecięcego i kopalni złota na Kołymie, oraz Adolf Otton Eichmann (1906, Solingen – 1962, Ramli), późniejszy główny koordynator realizacji tzw. niem. Endlösung (pl. Ostateczne Rozwiązanie), czyli mordu Żydów.
Co zdecydowano — nie wiadomo — ale wiadomo, że trzy dni później, 5.iii.1940 r. w Moskwie, rosyjskie władze podjęły decyzję o wymordowaniu polskich oficerów przetrzymywanych w rosyjskich obozach, co przeszło do historii pod nazwą „zbrodni katyńskiej”. Wiadomo, że na terenach Generalnego Gubernatorstwa rozpoczęła się niebawem kolejna tura eksterminacji polskiej inteligencji, tzw. niem. Außerordentliche Befriedungsaktion (pl. Nadzwyczajna Pacyfikacja), znana pod nazwą Akcji AB, będąca bliźniaczą siostrą — a raczej przedłużeniem — tzw. niem. Intelligenzaktion (pl. akcja inteligencja), niemieckiego aktu ludobójstwa polskiej elity, głównie inteligencji i polskich warstw przywódczych przeprowadzanej głównie na ziemiach polskich włączonych po najeździe w ix.1939 r. bezpośrednio do Niemiec. Objęła ona oczywiście polskie duchowieństwo, także tych, którzy odmówili podpisania deklaracji lojalności z okupującym część Rzeczypospolitej państwem słowackim, i zostali wydaleni do Generalnego Gubernatorstwa (tylko część przeniesiono do parafii położonych w głębi Słowacji).
„Zamknięcie” Zakopanego oznaczało, że miasto stało się w zasadzie niedostępne dla Polaków z innych części Generalnego Gubernatorstwa. Jednocześnie część społeczności Podhala, jako jedna z nielicznych w okupowanej przez Niemcy części Rzeczpospolitej, en–masse wpisała się na listę tzw. niem. Volksdeutsche (pl. etniczni Niemcy). A mianowicie przyłączyła się do grupki zdrajców, pod przewodnictwem Wacława Krzeptowskiego (1897, Kościelisko – 1945, Zakopane), która głosiła ideę, jakoby górale byli pochodzenia niemieckiego — niem. Goralenvolk — czyli narodem góralskim. Już 7.xi.1939 r. Krzeptowski złożył wizytę niemieckiemu gubernatorowi generalnemu Hansowi Michaelowi Frankowi (1900, Karlsruhe – 1946, Norymberga) na Wawelu i przekazał wyrazy uznania. 12.xi.1939 r. Frank odwdzięczył się i odwiedził Zakopane, a Krzeptowski podziękował za „oswobodzenie górali od ucisku polskich władz”.
W vi.1940 r. na Podhalu przeprowadzono spis ludności, w którym ok. 18% ludności (w samym Zakopanem – 23%, w Nowym Targu – 33%) zadeklarowało przynależnośc do Goralenvolku. Przyjęli specjalne góralskie karty rozpoznawcze z literą „G”.
Pozostałej części ludności wydano tzw. niem. Kennkarte (pl. kenkarta) — niemiecki dokument tożsamości wydawany obligatoryjnie, na mocy rozporządzenia Hansa Franka z 26.x.1939 r., wszystkim nieniemieckim mieszkańcom Generalnego Gubernatorstwa, którzy ukończyli piętnasty rok życia — mimo gróźb niemieckich że ci, którzy nie przyjmą kart góralskich, będą wywiezieni z Podhala.
Zaczęły się prześladowania i aresztowania, tym bardziej, że Zakopane — mimo zamknięcia terenu przez Niemców — stało się punktem przerzutowym na Węgry, najpierw żołnierzy polskiej armii szukających drogi dotarcia na Zachód, gdzie powstawały Polskie Siły Zbrojne, a następnie kurierów Polskiego Państwa Podziemnego, w tym Związku Walki Zbrojnej ZWZ, przekształconej w końcu w Armię Krajową AK. Próbujący przedrzeć się przez granicę byli tropieni nie tylko przez Niemców, ale także Słowaków, którzy aresztowanych przekazywali Niemcom albo zsyłali ich do obozów jenieckich na Słowacji.
Pobyt Piotra w Zakopanem był podwójnie zagrożony. Po pierwsze nie zamierzał podpisywać listy Volksdeutsche, ani deklarować przynależności do Goralenvolk. Oznaczało to aliści, że z założenia stawał się osobą podejrzaną, zagrożoną wydaleniem z Podhala. Po wtóre wprawdzie posiadł dowód tożsamości, i.e. wspomnianą Kennkarte, ale by pozostać w Zakopanem musiał pozyskać — nie pochodził bowiem z Podhala — dodatkowo prawo czasowego pobytu. A to nie było takie proste…
Otrzymał je.
Na zaniepokojenie wyrażane w listach rodziców odpowiadał uspokajająco, jednocześnie wyrażając głęboką wdzięczność za wysiłek, który rodzice włożyli w jego wychowanie. Pisał: „Pamiętajcie, kim jesteście! Takimi zostańcie do śmierci!”…
I już w i.1940 r. rozpoczął działalność konspiracyjną w powstałym na gruzach klęski wrześniowej Związku Walki Zbrojnej ZWZ. Zaprzysiężony został przez ks. Józefa Jasiewicza, który od 1937 r. prowadził w Zakopanem tzw. Dom Zdrowia dla Księży (dziś Centrum Formacyjno–Szkoleniowe), zwany „Księżówka”, w obecności komendanta obwodu ZWZ Zakopane, inż. architekta Mariana Moniczewskiego ps. „Marian” (1903, Kraków – 1958?, Zakopane?). Przyjął pseudonim „Jordan”.
W swoim mieszkaniu — „na wikarówce” — prowadził nasłuch audycji radiowych (za posiadanie radia groziła kara śmierci), na podstawie którego sporządzał, z młodszym bratem Stanisławem, zakopiańskim nauczycielem (starszy brat pozostał na rodzinnym gospodarstwie), pisemne komunikaty, po czym je rozprowadzał. „Ks. Dańkowski przechowywał w podłodze swego mieszkania emblematy narodowe polskie: orła i flagę biało–czerwoną oraz odbiornik radiowy, z którego systematycznie korzystał, słuchając komunikatów z Londynu”Henryk Jost, „Zakopane czasu okupacji”.
Zajmował się też — wraz z bratem — kolportażem prasy konspiracyjnej. Jednocześnie pomagał tym, którzy próbowali z Zakopanego przedostać się — przez Słowację, Węgry, Rumunię — na Zachód. M.in. wypisywał świadectwa chrztu, na podstawie których wyrabiano niemieckie dokumenty tożsamości, zezwalające na pobyt na terenie Podhala.
Wkrótce jednakże niem. Geheime Staatspolizei (pl. Tajna Policja Państwowa), czyli osławione Gestapo, wpadła na ślad fałszywych zaświadczeń i zorientowała się, że jakiś kapłan katolicki musiał brać udział w tej działalności…
Na przełomie lat 1940‑1 Gestapo dokonało aresztowań kilku najaktywniejszych działaczy konspiracji zakopiańskiej. M.in. 19.iii.1941 r. aresztowano Piusa Jabłońskiego (1908, Lipnica Wlk. – 1979, Jabłonka), byłego nauczyciela gimnazjum w Nowym Targu, pełnomocnika Okręgowego Biura Szkolnego w Krakowie na powiat nowotarski, twórcy sieci tajnego szkolnictwa na Podhalu. Aresztowano wspomnianego Mariana Moniczewskiego. 22.iv.1941 r. (według niektórych źródeł miesiąc później) Niemcy aresztowali znajomego administratora parafii Biały Dunajec, ks. Władysława Puczkę (1904, Bestwina – 1984), oraz jego wikariusza, ks. Franciszka Szotta (1913, Kraków – 1941, Auschwitz).
Wtedy Piotra ostrzeżono. Radzono, by opuścił Zakopane i ukrył się…
Nie wyjechał, a ostrzegającym tłumaczył, iż nie może opuścić placówki wyznaczonej mu przez biskupa…
W vi.1941 r. Gestapo aresztowało młodszego brata, Stanisława. Gdy był eskortowany dorożką próbował w okolicy poczty na głównej zakopiańskiej ulicy, Krupówkach, uciec. Przed kościołem pw. Najświętszej Rodziny, gdzie posługiwał Piotr, został jednak postrzelony. Natychmiast trafił do „katowni Podhala” — przedwojennego hotelu „Palace”, zaprojektowanego zresztą przez wspomnianego przywódcę ZWZ w Zakopanem, inż. Moniczewskiego — gdzie znajdowała się siedziba Gestapo i więzienie.
Piotr aresztowany został 10.v.1941 r.
I on trafił do więzienia w hotelu „Palace”. I jego w owej „katowni Podhala” poddano przesłuchaniom. Był bity i torturowany. Aresztowany 11.viii.1941 r., kilka miesięcy po Piotrze, uczestnik zakopiańskiego ruchu oporu Wincenty Galica (1916, Zakopane – 2010, Zakopane), tak wspominał przesłuchania w więzieniu „Palace”: „Związali mi ręce z tyłu, kazali stanąć na krześle tyłem do drzwi. Drugi koniec sznura, którym miałem związane ręce przerzucili ponad drzwi i przywiązali do klamki. Wyrwali krzesło spod nóg i zawisłem na przegubach rąk… Stopniowo zaczęły słabnąć mi ręce, ból pomału się nasilał, ale można było wytrzymać… Znów bicie w pośladki. Teraz coraz boleśniej odczuwałem każde uderzenie. Znów przecząca odpowiedź. Tym razem wiszenie trwało już 10 minut… [Niemiec] wyraźnie się zdenerwował, porwał harap i walił, gdzie popadło: w głowę, plecy, ramiona. Wolałem to niż w pośladki, które mnie wprost parzyły, zwłaszcza przy siedzeniu. Ten system przesłuchiwania stosowano z przerwą obiadową przez cały dzień… Wieczorem założyli mi nożycowe kajdany na ręce, zaprowadzili do dyżurki na lewo od drzwi wejściowych, przywiązali do kaloryfera, dodatkowo jeszcze związali nogi. Stałem tak całą noc… Drugi i następne pięć dni były podobne do pierwszego. Bili i wieszali na przemian. W drugim dniu pękła mi skóra na obrzękłym od bicia prawym pośladku, krwawiłem dość mocno. Przestali bić po pośladkach, ponieważ moje ręce stawały się coraz więcej bezwładne, nie mogłem ścierać krwi z podłogi i musieli to sami robić. Bili teraz po plecach, brzuchu, udach, podudziach i po piętach. Nie przypuszczałem, że pięty i podudzia są takie czułe na bicie, potworny przejmujący ból”„Kurier Podhalański”…
Piotr nie wydał nikogo.
Współwięźniowie zapamiętali go jako człowieka pełnego spokoju, pokory, wrażliwego na cierpienia innych — sam głodny, dzielił się z innymi swoją porcją, użyczał — w czasie chłodnych wiosennych nocy w piwnicy, gdy więźniowie spali na betonie — swojej sutanny dla okrycia zziębniętych.
Zachował spokój nawet po śmierci brata Stanisława, który w viii.1941 r. został w hotelu „Palace”, przez który w czasie okupacji niemieckiej przeszło kilkanaście tysięcy Polaków, zamordowany — nie mógł o tym wszak nie wiedzieć, przebywając w tej samej, albo sąsiedniej celi…
Wszak zapisał kiedyś: „Trzeba wciąż nad sobą pracować…” — nawet w celi…
Potem przewieziono go do więzienia w Tarnowie. Tamtejszy zakład karny wykorzystywany był przez niemieckie Gestapo jako przejściowy punkt zbiorczy przed wysłaniem do obozów koncentracyjnych. Stąd 14.vi.1940 r. wyruszył pierwszy transport 728 więźniów do nowo wznoszonego niemieckiego obozu koncentracyjnego (niem. Konzentrationslager), zwanego KL Auschwitz.
Tak też stało się w przypadku Piotra. 15.xii.1941 r. wywieziono go z Generalnego Gubernatorstwa i przewieziono do znajdującego się na terytorium Niemiec — na obszarze bezpośrednio przyłączonym przez Niemców po agresji w 1939 r. do Rzeszy, początkowo w niemieckiej Provinz Schlesien (pl. prowincja Śląsk) ze stolicą we Wrocławiu, a od 1941 r. w niemieckiej Provinz Oberschlesien (pl. Górny Śląsk) ze stolicą w Katowicach — KL Auschwitz…
W obozie witał ich zastępca komendanta, Karol (niem. Karl) Fritzsch (1903, Nassengrub – 1945?):
„Przybyliście tutaj nie do sanatorium, tylko do niemieckiego obozu koncentracyjnego, z którego nie ma innego wyjścia, jak przez komin […] Z prawdziwą przyjemnością przepędzimy was wszystkich przez ruszty pieców krematoryjnych. Dla nas wszyscy razem nie jesteście ludźmi, tylko kupą gnoju […] Jeśli się to komuś nie podoba, to może iść zaraz na druty.
Jeśli są w transporcie Żydzi to mają prawo żyć nie dłużej, niż dwa tygodnie, księża miesiąc, reszta trzy miesiące…”
Nie były to czcze pogróżki–— to była rzeczywistość obozowa KL Auschwitz. Gdy Piotra przywieziono do obozu nie zastał już w nim wspomnianego ks. Franciszka Szotta, którego w Białym Dunajcu aresztowano mniej więcej w tym samym czasie co jego samego. Zginął w KL Auschwitz 24.ix.1941 r., po niecałych dwóch miesiącach „pobytu” w owej niemieckiej „fabryce śmierci”…
Piotr otrzymał numer obozowy 24529, który prawd. wytatuowano mu — KL Auschwitz był jedynym obozem, gdzie Niemcy tatuowali więźniów — albo na lewym przedramieniu, albo na lewej piersi, za pomocą zamoczonego w tuszu metalowego stempla, do którego wkładano wymienne płytki z igłami, tworzące oddzielne cyfry. Otrzymał też obozowy pasiak z naszytym czerwonym trójkątem, tzw. winklem, z literą „P” — więzień polityczny, Polak…
Nie wiadomo, czy spotkał w obozie więzionego od 29.vii.1941 r. inż. Mariana Moniczewskiego z Zakopanego, który przyjmował go do ZWZ, i który w KL Auschwitz współdziałał w obozowym ruchu oporu z jego twórcą, zamordowanym później przez komunazistów rotmistrzem Witoldem Pileckim (1901, Ołoniec – 1948, Warszawa)…
Piotra włączono do komanda „Gartner Rajsko”, które codziennie wyprowadzano z głównego obozu i zmuszano do niewolniczej pracy na terenie wysiedlonej wsi Rajsko. Zajmowano się głównie ogrodnictwem: kopano ziemię, obsługiwano cieplarnie, piece. A jednocześnie przygotowywano teren pod rozbudowę, pod podobóz KL Auschwitz II, który stał się niem. Vernichtungslager (pl. obóz zagłady) i w którym w komorach gazowych Niemcy uśmiercili setki tysięcy ludzi, głównie Żydów, a który do historii przeszedł pod nazwą Birkenau. Jeszcze później w okolicy powstał podobóz Auschwitz III Monowitz, założony na potrzeby fabryki IG Farben „Buna Werke”, produkującej olej syntetyczny i syntetyczną gumę Buna–N — oczywiście przy pomocy niewolniczej siły roboczej KL Auschwitz. Do komanda „Gartner Rajsko” Niemcy kierowali wielu księży i osób z inteligencji, skazując ich w ten sposób na śmierć — praca ponad siły prowadziła do szybkiego wycieńczenia…
Pracował przy kopaniu rowów kanalizacyjnych w zamarzniętej ziemi, przy dwudziestostopniowym mrozie. Nad „efektywnością” pracy czuwali niemieccy nadzorcy, tzw. kapo, wśród których wyróżniał się zbrodniarz o imieniu Hans (być może był nim sam Hans Aumaier (1906, Amberg – 1948, Kraków), niem. Schutzhaftlagerführer, czyli szef więźniarskiej części obozu, który miał kiedyś rzec, że „tylko zmarły więzień jest więźniem przyzwoitym”), wyzwiskami i biciem popędzający więźniów, szczególnie znęcając się nad katolickimi kapłanami…
Ów kat co jakiś czas wybierał sobie skazańca i kazał mu kopać dół, o wymiarach ciała ludzkiego. Miało to dać ofierze do zrozumienia, że jego los jest przesądzony. Tę udrękę zastosował także wobec Piotra…
Piotr zachował jednakże — do końca — niezwykły optymizm, dodawał innym otuchy, często nucił pieśni religijne. Pozostał wierny zapisanemu kiedyś wyznaniu: „Jezu, wspieraj mię, bym przy wierze wytrwał do końca życia i za nią gotów był raczej śmierć ponieść niż — nie daj Boże — miał kiedyś od niej odpaść”Dziennik, 17.iv.1930 r.
W Niedzielę Palmową 29.iii.1942 r. zwierzył się przyjacielowi, wspomnianemu ks. Władysławowi Puczce, administratorowi parafii Biały Dunajec, który razem z nim pracował w komandzie „Gartner Rajsko”, że niemiecki kapo zapowiedział mu na Wielki Tydzień „prawdziwą drogę krzyżową”.
Niemiec słowa dotrzymał. Ks. Puczka wspominał:
„[3.iv.1942 r] w Wielki Piątek gdy wyszedłem na poranny apel, spostrzegłem jakiś cień człowieka […] Poznałem księdza Piotrusia. Spojrzał na mnie wzrokiem nie z tego świata, ale mnie poznał […] Dałem mu absolucję […] Potem poprosił, jak dziecko […] 'Znęcają się nade mną nieludzko […] Ja już dzisiaj umrę, powiedz im, żeby mi dali spokojnie umrzeć'”…
Nie dali. W czasie pracy Piotr był dalej okrutnie bity, katowany, kopany. Sadystyczny Niemiec, wspomniany Hans, wskazał go swemu niem. Arbeitsdienstführer (pl. kierownik obozowej służby pracy) oskarżając o uchylanie się od pracy. Na oczach owego kierownika zaczął go jeszcze bardziej katować. stłukł mu okulary, walił po głowie, kopał…
Na koniec Niemcy urządzili sobie zabawę. Ledwie przytomnego Piotra „ukoronowali” kolczastym drutem, włożyli mu na ramiona dużą belkę, i zaczęli przeganiać biczami po obozie…
Gdy skończyli musiano go — wciąż z belką na ramionach — do baraku zanieść. Tam ks. Puczka, po kryjomu, z narażeniem życia — w KL Auschwitz Niemcy zabraniali bowiem jakichkolwiek praktyk religijnych — udzielił mu ponownie rozgrzeszenia…
Zmarł, z ową kłodą na ramionach, tego samego dnia. Ks. Puczce miał na pożegnanie jeszcze powiedzieć: „Do widzenia w niebie!”…
Tego dnia w KL Auschwitz Niemcy zamordowali jeszcze 57 więźniów…
Ciało Piotra spalono w obozowym krematorium…
Piotr został beatyfikowany, w gronie 108 polskich męczenników II wojny światowej, 13.vi.1999 r. w Warszawie przez św. Jana Pawła II (1920, Wadowice – 2005, Watykan).
Dwadzieścia lat wcześniej, 7.vi.1979 r., św. Jan Paweł II, podczas swojej pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny, odwiedził obóz koncentracyjny KL Auschwitz–Birkenau. W pamiętnej homilii powiedział:
„Oświęcim jest rozrachunkiem z sumieniem ludzkości […]. Oświęcim jest miejscem, którego nie można tylko zwiedzać. Trzeba przy odwiedzinach pomyśleć z lękiem o tym, gdzie leżą granice nienawiści.
Oświęcim jest świadectwem wojny. To wojna niesie z sobą ów nieproporcjonalny przyrost nienawiści, zniszczenia, okrucieństwa. A jeśli nie da się zaprzeczyć, że objawia również inne możliwości ludzkiej odwagi, bohaterstwa, patriotyzmu, to jednak rachunek strat przeważa. Coraz bardziej przeważa — im bardziej wojna staje się rozgrywką wyrachowanej techniki zniszczenia.
Za wojnę są odpowiedzialni nie tylko ci, którzy ją bezpośrednio wywołują, ale również ci, którzy nie czynią wszystkiego, co leży w ich mocy, by jej przeszkodzić”.
I dodawał:
„Nigdy jeden naród nie może rozwijać się kosztem drugiego, nie może rozwijać się za cenę drugiego, za cenę jego uzależnienia, podboju, zniewolenia, za cenę jego eksploatacji, za cenę jego śmierci […] Słowa te wypowiada […] syn narodu, który doznał w swych dziejach, dalszych i bliższych, wielorakiej udręki od drugich.
Pozwólcie jednak, że niewymienię tych drugich po imieniu — pozwólcie, że nie wymienię… Stoimy na miejscu, na którym o każdym narodzie i o każdym człowieku pragniemy myśleć jako o bracie. A jeżeli w tym, co powiedziałem, była także gorycz […] nie powiedziałem tego, żeby kogokolwiek oskarżać — powiedziałem po to, żeby przypomnieć.
Mówię bowiem nie tylko ze względu na tych, którzy […] na tym olbrzymim polu; mówię w imieniu wszystkich narodów, których prawa są zapoznawane i gwałcone. Mówię, bo obowiązuje mnie, obowiązuje nas wszystkich – prawda.
Mówię, bo obowiązuje mnie, obowiązuje nas wszystkich troska o człowieka”…
Piotr Edward próbował przesunąć „granice nienawiści”, o których wspomniał św. Jan Paweł II, w kierunku „odwagi, bohaterstwa, patriotyzmu”… Zapłacił za to życiem, zostawiając nam świadectwo i ślad drogi, którą powinniśmy kroczyć: „postępować w doskonałość, by się [Bogu] podobać i służyć”…
Pomódlmy się litanią do 108 błogosławionych męczenników:
Obejrzyjmy etiudkę o polskich świętych i błogosławionych wyniesionych na ołtarze przez św. Jana Pawła II:
Popatrzmy też na dwa filmiki związane z Zakopanem w czasie niemieckiej okupacji:
Popatrzmy też na dwie serie filmów o obozie KL Auschwitz:
Popatrzmy dwa krókie filmiki o wizycie Ojca św. Jana Pawła II w Auschwitz, 7.vi.1979 r.:
Posłuchajmy słów św. Jana Pawła II z homilii beatyfikacyjnej:
Pochylmy się nad słowami św. Jana Pawła II z 7.vi.1979 r. z obozu KL Auschwitz–Birkenau:
oraz nad homilią beatyfikacyjną Ojca św. Jana Pawła II z 13.vi.1999 r. w Warszawie:
Popatrzmy na mapę życia błogosławionego:
Opracowanie oparto na następujących źródłach:
polskich:
angielskich:
norweskich:
włoskich: