MATKA BOŻA CZĘSTOCHOWSKA: kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneMATKA BOŻA NIEUSTAJĄCEJ POMOCYLOGO PORTALU
Rzymskokatolicka Parafia
pod wezwaniem św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
m. i gm. Konstancin-Jeziorna
powiat Piaseczno
św. ZYGMUNT: kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneśw. ZYGMUNT: XIX w., feretron, kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własne

108 polskich męczenników II wojny św.
tutaj

bł. NATALIA TUŁASIEWICZ
(1906, Rzeszów - 1945, Ravensbrück)
męczennica

patronka: nauczycieli

wspomnienie: 31 marca

wszyscy nasi święci
tutaj

Łącza do ilustracji (dzieł sztuki) związanych z błogosławioną:

z książki p. Barbary Gudz:

  • bł. NATALIA TUŁASIEWICZ: ; źródło: Barbara Gudz „Błogosławiona Natalia Tułasiewicz”, Poznań, 2010

z własnych źródeł:

  • bł. NATALIA TUŁASIEWICZ: witraż, kościół św. Wojciecha, Poznań; źródło: zasoby własne

z innych źródeł:

  • bł. NATALIA TUŁASIEWICZ: kościół farny, Rzeszów; źródło: www.mmrzeszow.pl
  • bł. NATALIA TUŁASIEWICZ: ok. 1939; źródło: www.santiebeati.it
  • bł. NATALIA TUŁASIEWICZ: ok. 1939; źródło: awt.poznan.prv.pl
  • bł. NATALIA TUŁASIEWICZ: ; źródło: warsztatywdrodze.manifo.com
  • bł. NATALIA TUŁASIEWICZ: ; źródło: www.cudaboze.pl
  • bł. NATALIA TUŁASIEWICZ: tablica pamiątkowa w miejscu zamieszkania, Poznań, ul. Śniadeckich 30; źródło: en.wikipedia.org
  • CHRYSTUS wśród 108 POLSKICH MĘCZENNIKÓW: BAJ, Stanisław (ur. 1953, Dołhobrody), 1999, obraz beatyfikacyjny, Licheń; źródło: picasaweb.google.com
  • KAPLICA 108 MĘCZENNIKÓW II WOJNY ŚWIATOWEJ: Licheń; źródło: www.lichen.pl
  • MĘCZENNICY II WOJNY ŚWIATOWEJ: PIETRUSIŃSKI Paweł (), pomnik, 2004, brąz, granit, wys. 190 cm (z cokołem 380 cm), kościół św. Jana Chrzciciela, Szczecin; źródło: www.szczecin.pl
  • 108 POLSKICH MĘCZENNIKÓW: witraż, Kaplica Matki Bożej, Świętych i Błogosławionych Polskich, kościół św. Antoniego Padewskiego, Lublin; źródło: www.antoni.vgr.pl
  • POCHÓD 108 POLSKICH MĘCZENNIKÓW II WOJNY ŚWIATOWEJ: ŚRODOŃ, Mateusz (), w trakcie tworzenia, kaplica Muzeum Powstania Warszawskiego, Warszawa; źródło: www.naszglos.civitaschristiana.pl

Natalia Anna urodziła się 9.iv.1906 r. w Rzeszowie w rodzinie inspektora komisji skarbowej Adama oraz Natalii Amalii z domu Bromnik, jako drugie z sześciorga rodzeństwa.

9.v.1906 r. przyjęta została do Kościoła w Sakramencie Chrztu św., otrzymanym w kościele farnym pw. św. Wojciecha i św. Stanisława w Rzeszowie.

Od 1912 r. uczęszczała do Szkoły Podstawowej w Kętach. Dwa lata później w związku ze zmianą miejsca pracy ojca - natura jego pracy powodowała częste zmiany zamieszkania rodziny Tułasiewiczów - przeniosła się do Krakowa, do szkoły prowadzonej przez siostry Zakonu Świętej Klary (łac. Ordo Sanctae Clarae – OSC) - klarysek. Po jej ukończyła rozpoczęła nauki w Prywatnym Gimnazjum Żeńskim w Krakowie.

Gdy w 1921 r. rodzina Natalii przeniosła się do Poznania, rozpoczęła naukę w Gimnazjum Sióstr Urszulanek Unii Rzymskiej (łac. Unio Romana Ordinis Sanctae Ursulae – OSA).

Ukończyła je w 1926 r. i rozpoczęła studia na Uniwersytecie Poznańskim na filologii polskiej. Uczyła się też w Państwowym Konserwatorium Muzycznym, prowadziła działalność w Kole Polonistów oraz Sodalicji Mariańskiej Studentek (łac. Congregatio Mariana). Pisała wówczas: „Jest przecież we mnie zawsze przemożna tęsknota do pogłębienia wiary uczciwymi a ustawicznymi, do ostatniego tchu życia, studiami. Przecież właśnie rozum nasz czyni nas stworzeniami na obraz i podobieństwo Boga”…

Pisała też wiersze zebrane później w tomiku „Słoneczna miłość

Na pewien czas, po śmierci najstarszej siostry, musiała zawiesić studia (lata 1928-9) w związku ze zmianami gruźliczymi w płucach (chorobą siejącą spustoszenie w ówczesnej Polsce, na którą zapadła jeszcze w dzieciństwie) i udała się do Rabki na leczenie. Tam pracowała w gimnazjum żeńskim Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu (łac. Congregatio Sanctae Familiae de Nazareth - CSFN) – nazaretanek - nauczając przyrody i geografii…

Studia ukończyła w 1931 r., a w 1932 r. uzyskała tytuł magistra filologii polskiej. Temat pracy magisterskiej to „Mickiewicz a muzyka”. Praca ta została napisana pod kierunkiem prof. Romana Pollaka (1886, Jeleśnia – 1972, Poznań), a jej fragmenty zostały opublikowane w „Ruchu Literackim”.

Ciężkie było też rozstanie z Państwowym Konserwatorium Muzycznym, wszak, jak pisała: „Kocham książki, jak kocham muzykę, teatr, jak kocham przyrodę. […] muzyka i książka idą razem. Książka odradza mnie duchowo, […] przypomina ciągle, że duch nie zna zmęczenia, że znużenie ogarnia tylko ciało […]. Muzyka w moim życiu duchowym czyni ład…” Nie mogła bowiem kontynuować dalej nauki – na przeszkodzie stanęła operacja gruczołów na szyi…

Już w 1927 r. zaręczyła się, ale do małżeństwa nie doszło – chłopak obnosił się z ateistycznymi i komunistycznymi przekonaniami - i w 1934 r., po ośmiu latach narzeczeństwa, zerwała związek. „Miłość, mimo doznanej klęski, jeszcze więcej przywiązała mię do życia. Przekonałam się, że to, co miałam jako ostateczny ideał w duszy, miłość Boża, tak poszerza serce, iż żaden cios złamać go nie może […] Wydaje mi się, że zdążam ku takiemu właśnie okresowi życia – ku własnej, trudnej, ale wartej trudu drodze. Dziś kocham życie jeszcze więcej, niż kochałam dotychczas. Kochałam je zawsze w Bogu, dziś je pragnę w pewnym sensie zwyciężyć w Bogu”…

Poświęciła się całkowicie Bogu, jako świecka apostołka: „Mam odwagę chcieć być świętą […] tylko świętość jest najpełniejszą miłością, więc nie tylko chcę, ale muszę być świętą, nowoczesną świętą, teocentryczną humanistką!

Pragnęła harmonizacji kultury ducha z kulturą ciała. Pisała: „Świętość prawdziwa o cechach […] renesansowych, oto co mię absorbuje wewnętrznie […] Niesłusznie w książkach ascetycznych doradza się poniechanie ziemi. Ziemia wyszła dobra i piękna z rąk Boga, po niej chodził Chrystus, tu nas zbawił […], tu też mamy sobie wysłużyć szczęśliwość wieczną”.

W latach 1931-1939 była nauczycielką szkół poznańskich: prywatnej szkoły koedukacyjnej pw. św. Kazimierza (1933-7) i Gimnazjum Sióstr Urszulanek Unii Rzymskiej (1935-9) - tego samego, które przed laty sama ukończyła.

W 1936 r. została, po zdaniu – z wynikiem bardzo dobrym - egzaminu państwowego, dyplomowaną nauczycielką szkół średnich. Pracując ze słowem zdawała sobie wszelako sprawę z zagrożeń: „Kocham serdeczną miłością milczenie, a gdy się je decyduję przerwać, dobrze muszę wiedzieć, dlaczego”…

Pisała wówczas wiele, także dla gazet – poezje, opowiadania, reportaże. Myślała też, namawiana przez prof. Pollaka, o pisaniu doktoratu na temat Karola Huberta Rostworowskiego (1877, Rybna – 1938, Kraków), konserwatywnego, antyrewolucyjnego i antykomunistycznego pisarza i poety…

W 1937 r. odbyła wycieczkę, na statku „Batory”, do Norwegii (reportaż z której ukazał się w paru artykułach „Dziennika Poznańskiego”, pod tytułem „Wodnym traktem na fiordy Norwegii”). W 1938 r. udała się na kanonizację św. Andrzeja Boboli w Rzymie (17.iv.1938 r.), której dokonał Pius XI (1857, Desio – 1939, Watykan), przy okazji odwiedzając Asyż, Padwę, Wenecję, Neapol, Pompeje – weszła tam na Wezuwiusza.

Po powrocie przebywała na dalszym leczeniu w Ciechocinku…

Tuż przed atakiem niemieckim i rosyjskim na Rzeczpospolitą, w vi.1939 r., wzięła udział, w Krakowie, w poświęceniu samolotu sanitarnego „św. Urszula”, ufundowanego przez urszulanki z całej Polski dla polskiego wojska…

1.ix.1939 r. Rzeczpospolita została zaatakowana przez Niemcy, parę tygodni później przez Rosjan. Dwa miesiące po rozpoczęciu okupacji, 10.xi.1939 r., Niemcy wysiedlili całą rodzinę Tułasiewiczów z mieszkania w Poznaniu. Przez 3 tygodnie przetrzymywano ich w obozie przy ul. Głównej w Poznaniu, a stamtąd wywieziono do utworzonego z terenów centralnej Polski tzw. Generalnego Gubernatorstwa (niem. Generalgouvernement für die besetzten polnischen Gebiete – GG), na kieleczyznę, do Ostrowca Świętokrzyskiego.

Zanotowała w swoim pamiętniku:

Ewakuowano nas - nagle i napastliwie - nocą, po zbójecku. […]

Momentalnie się opanowałam. - Pakować się - zawołałam z mocą - nie ma chwili do stracenia! […] Rozproszyliśmy się po swoich pokojach.

Spodziewałam się osobiście wysiedlenia […] Nie przypuszczałam tylko, że nas wszystkich zabiorą - a że właśnie naszą całą ulicę opróżnią - tego nikt się nie spodziewał. […]

Podlałam kwiaty […] i napisałam kilka karteczek po niemiecku tej treści: ‘Osobę, która obejmie to mieszkanie, proszę w imię Boga, aby nie niszczyła książek, manuskryptów, instrumentów i kwiatów’ […]

Tu w Głównej wyrzucono nas na słomę w barakach, jak na śmietnik […]

Piszę te słowa […] na wpół leżąc na słomianym barłogu, w baraku, gdzie mieści się przeszło 300 osób i sześcioro niemowląt. […] Niemowlęta mają złe odżywienie. […] Niektóre nie płaczą, tylko ptasio kwilą - rozdziera to uszy żywcem, gdy się jest bezradnym wobec tej niedoli. Dorośli chorują, niektóre kobiety jęczą wniebogłosy. […]

Modlę się: ‘Pozostawić wszystko, a iść za Tobą na Kalwarię, to jest Mistrzu, Twoja nauka. Twardy jesteś, kiedy nas hartujesz boleścią, a przecież niewymownie słodki w pociechach swoich dla nas’. […]

‘Kochasz całkowite ofiary - niech Ci będzie miłą danina moja i nasza’

Jej ojciec, Adam, zanotował wówczas:

Mszy św. nie pozwalają odprawiać mimo starań księży, […] hitlerowcy mówią, że Msza św. to prowokacja. […]

W obozie jest bardzo dużo znajomych - wielu lekarzy, profesorów Uniwersytetu, nauczycieli. Rzemieślników grupują w kolumny i wysyłają gdzieś do Niemiec. […]

Odwiedzam żonę i córki. W baraku niewiast niemożliwe stosunki. Wszyscy leżą pokotem i ciasno. Dzieci dużo i chore. Kilka osób już zmarło. […]

Oznaczono wyjazd całego obozu […] Otrzymaliśmy wagon bydlęcy nr 23. Załadowano nas 32 osoby, wliczając w to dzieci. Dano do środka garść słomy, wiadro kawy zimnej, nocnik i zaryglowano zupełnie. […] nawet świeżego powietrza nie wpuszczano, […] najgorzej było z załatwianiem osobistej potrzeby - na oczach drugich osób […]

Boże drogi, jak nam ciężko, jeździmy, jeździmy lub godzinami wystajemy w polu z dala od stacji, trzymani na uwięzi jak bydło. Dzieci w ciemnym wagonie płaczą i nasz maleńki kwili. Boże, co za udręka. Leżę lub siedzę zwinięty w kułak. Wszędzie kości bolą szalenie za najmniejszym dotknięciem ciała. […]

Wszędzie widać okropne zniszczenie, ruiny domów, popalone pociągi, żelastwo pogięte - istny obraz piekła”.

Z Ostrowca – mieszkali tam u ubogiej matki robotnika sezonowego, niejakiej Barbary Workowej: w jednym pokoju i kuchence mieściło się 9 osób, a syn owej kobiety wyrzekał się snu za dnia, gdy po nocnej pracy wracał do domu - udała się w poszukiwaniu pracy do Krakowa. Znalazła ją w znanej prywatnej bibliotece pani Anieli Starzewskiej (1881-1977), a potem, w ośrodku urszulańskim, podjęła pracę w tajnym nauczaniu.

Niebawem sprowadziła do Krakowa całą 9-osobową rodzinę…

Ale niedługo potem, w 1940 r. zmarł ojciec, Adam. „Usnął cichutko […] Tylko w rysach i zapadłych powiekach miał już nieziemski spokój majestatu wieczności” - zanotowała.

Oprócz pracy nauczycielskiej i konspiracyjnej prowadziła cotygodniowe środy literackie i comiesięczne spotkania sodalicyjne.

Sama też studiowała: czytała dzieła św. Teresy z Avili, św. Jana od Krzyża, biografie brata Alberta Chmielowskiego i św. Franciszka z Asyżu. Napisała też szkice do „Psalmów wojny i pokoju”, dramatu o bracie Albercie… Odwiedzała dawne uczennice…

Pracowała też w Witowicach, u hr. Edwarda Brezy (1891, Zawodzie – 1943, Auschwitz), który później został zamordowany przez Niemców w Auschwitz; Mszanie DolnejKalinie Wielkiej, przygotowując dzieci do tzw. małej matury; oraz, w charakterze buchalterki, u hr. Pelagii Potockiej (1889, Radzymin – 1984, Radzymin).

Praca pochłaniała ją całkowicie: „Moim przeznaczeniem jest tkwić w życiu, w jego konfliktach, jego rozmaitościach. […] Nie oddzielam życia szarego od ideałów, ku którym podążam. Wszystko – praca, nauka, sen, jedzenie – wszystko wciągam w swój program doskonalenia się. […] Trawi mnie w życiu głód podwójny. Głód świętości i piękna. W istocie jest to jedno i to samo. […] Świętość prawdziwa o cechach renesansowych, oto, co mnie absorbuje wewnętrznie”.

iv.1943 r. dostała nakaz wyjazdu na roboty przymusowe do Niemiec, ale dzięki interwencji hrabiny Potockiej i rodziny Czartoryskich udało się ją zwolnić…

Jestem Polką, […] a właśnie mój naród przecierpiał najwięcej i cierpi ciągle z powodu straszliwych nadużyć, stosowanych do nas w walce przez tych, którzy chcą, byśmy zniknęli z powierzchni ziemi. I cała moja rodzina i ja, osobiście, przecierpieliśmy bardzo z tego powodu. […] A jednak, jednak nie potrafię nienawidzić nawet tych, którzy osobiście nas skrzywdzili” - pisała w 1943 r.

v.1943 r. odwiedziła brata Tadeusza w Rembertowie pod Warszawą. Właśnie płonęło getto. Zanotowała wtedy: „[…] byłam szczęśliwa, gdy jadąc do Rembertowa oddalałam się od pożarów getta, detonacji ustawicznych i całonocnych morderczych strzałów. Musiałabym zapomnieć o swoim człowieczeństwie, gdyby groza tej gehenny miała mnie nastrajać radośnie. Nigdy! Są ludzie, którzy potrafią spokojnie tańczyć, gdy za ścianą dzieją się dantejskie sceny. Mnie boli każdy ból istnienia. Chora roślina, cierpiące zwierzę budzą moje współczucie, jakże mogłabym być głucha na rozpacz człowieczą, dlatego tylko, że cierpiącym jest człowiek innej rasy, innej wiary, innych przekonań? Więc tylko, ponieważ inaczej nie mogłam pomóc wszystkim nieszczęśliwym tego łez pad[ołu], modliłam się sercem całym o zmiłowanie dla tych zwłaszcza, którzy najmniej zawinili, za tych, którzy stracili wszelką nadzieję, za opętanych strachem męki i śmierci, za dzieci, kobiety, starców i za młodość, ginącą w kłębach dymu i stosie płomieni”.

Te przeżycia sprawiły, iż zdecydowała się na dobrowolny wyjazd do Niemiec…

Nawiązała kontakt z podziemną, konspiracyjną komórką „Zachód” Delegatury Rządu RP na Kraj - wynajdywaniem i werbunkiem wolontariuszy zajmowali się m.in. dwaj kapłani ją znający: ks. Ferdynand Machay (1889, Jabłonka - 1967, Kraków), były senator Rzeczypospolitej i ówczesny proboszcz na krakowskim Salwatorze, i członek Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej (łac. Societas Christi pro Emigrantibus Polonis - SChr), czyli chrystusowców, ks. Kazimierz Świetliński (1886 - 1975, Detroit). Na zlecenie Wydziału Duszpasterskiego tej organizacji przyjęła dobrowolnie misję: pełnomocnika - emisariusza rządu londyńskiego i świeckiego apostoła w trudnych warunkach pośród robotników przymusowych w Niemczech.

Pojechała do Warszawy, gdzie przeszła przez niezbędne szkolenia. W dniach 9-12.viii.1943 r. odbyła rekolekcje w zakładzie dla ociemniałych matki Elżbiety Róży Czackiej (1876, Biała Cerkiew – 1961, Laski) w Laskach pod Warszawą. Wtedy też zawiozła swoją matkę do brata, Tadeusza, w Rembertowie…

18.viii.1943 r. wyjechała do Hannoweru. Misję swą podjęła wśród robotnic, „zachwaszczonych dusz”, jak o nich pisała, pracując wraz z nimi fizycznie w fabryce galanterii firmy Günther-Wagner „Pelikan”. Mimo słabego zdrowia (już w dzieciństwie przeszła kilka operacji, no i gruźlica) szybko udało jej się zdobyć szacunek i poważanie wśród robotnic hanowerskiej fabryki. Prowadziła codzienne modlitwy i śpiewy, przygotowywała katechezy, animowała rekolekcje wielkopostne, nie zapomniała również o wieczornej głośnej lekturze, lekcjach ortografii polskiej, a także języka niemieckiego. Starała się wychodzić zresztą do innych narodowości, mówiła po niemiecku i francusku, uczyła się włoskiego…

W liście do siostry pisała: „Tu dopiero w pełni przekonuję się, jak cenna dla drugich jest moja życiowa samotność i moje powołanie świeckiego apostolstwa. I przekonuję się, jak palącą kwestią jest, aby wyjść z ukrycia własnej kapliczki właśnie ku światu, aby wypełnić tę przepaść, która dzieli świętego w klasztorze od człowieka świeckiego. Powiedziałabym po prostu: wyjdźmy ze świętością w duszy na ulice!

Zdekonspirowana została, po ośmiu miesiącach niezwykle efektywnej działalności, przez nieostrożnego kuriera z Polski. 29.iv.1944 r. została aresztowana.

Przez pół roku więziona była w Hanowerze i Kolonii, gdzie przeszła ciężkie śledztwo, bita, torturowana. Katowano ją tak, że z blizn pooperacyjnych na szyi tryskała krew… Na jej ciele nie było żadnego jasnego miejscaJanina Domagalska, współwięźniarka.

Ale zanim kładła się, po powrocie z przesłuchań do celi, obita, sponiewierana spać odprawiała adorację…

Nie wydała nikogo. „Nie potrafię nienawidzić nawet tych, którzy nas skrzywdzili” – zapisała w swoim pamiętniku – „[…] nie czuję się poniżona. Widząc, jak bardzo przeciętna dobroć ludzka, a więc i moja, bliską jest … okrucieństwa, z ufnością patrzę w każde jutro dlatego, że nie idę sama. Wspiera mnie sam Bóg – z Nim moja przeciętna, ludzka dobroć może stać się dobrocią wzniosłą, świętą, dobrocią Bożą. To ogromne, zasadnicze pocieszenie, bo nawet błędy, popełniane ciągle są przy takim nastawieniu duszy momentami zwrotnymi. Nie walą z nóg – uczą pokory miłującej i pogodnej”…

28.ix.1944 r. odesłana została do hitlerowskiego obozu koncentracyjnego dla kobiet w Ravensbrück (niem. Konzentrationslager Ravensbrück). Została numerem 75188…

Zmuszono ją do prac karnych przy budowie lotniska…

Mimo straszliwych warunków czytała m.in. „O naśladowaniu Chrystusa”, Tomasza a Kempis. Stała się „dobrym aniołem” więźniarek, „żywą Ewangelią”, organizując pomoc materialną, troszcząc się o życie kulturalne i duchowe. Z młodymi kobietami powtarzała materiał szkolny, organizowała „czwartki literackie”. „Niech się wypalę dla Niego i przez Niego, niech mnie miłość strawi i unicestwi cieleśnie”…

Przeczuwała nadchodzącą śmierć, nie poddawała się jej wszelako biernie, choć uważała, że „trzeba biernie poddać się woli Bożej i jej śmierć w obozie z woli Boga będzie na pewno miała dla niej i dla innych ogromne znaczenieświadectwo Łucji Janowskiej, więźniarki Ravensbrück. „Cóż Ci mam, Panie mój, rzec w tej godzinie wołania Twego? Znasz mnie, bo modlę się do Ciebie ustawicznie, modlę się całym życiem […] Miłości moja! Jestem. Idę! Wiem, że mi błogosławisz”…

Coraz bardziej słabła. Gruźlica, na którą cierpiała w zasadzie od dzieciństwa, przypomniała o sobie. Ale jeszcze w Niedzielę Palmową 25.iii.1945 r. przewodniczyła nabożeństwu ku czci Męki Pańskiej…

W Wielki Piątek, 30.iii.1945 r., Niemcy wyciągnęli ją, ciężko chorą, z szeregu umęczonych więźniarek. Kazali przespacerować się jej przed zgromadzonymi na apelu. Nie przeszła testu. Skierowano ją w bok. „Do gazu”, na śmierć…

Zginęła w Wielką Sobotę 31.iii.1945 r. – prawdopodobnie w specjalnym wagonie przekształconym w komorę gazową…

Ciało spalono w krematorium obozowym…

Następnego dnia, likwidując obóz przed nadciągającą nawałnicą rosyjską, Niemcy rozebrali kominy krematoryjne. Wygnali też ok. 20,000 więźniarek – tych, które mogły jeszcze chodzić - w kierunku Mecklenburga na północy. Był to tzw. „marsz śmierci”… Miesiąc później do obozu, w którym pozostało ok. 3,500 kobiet, weszli Rosjanie…

13.vi.1999 r. w Warszawie papież Jan Paweł II włączył ją w poczet błogosławionych w grupie 108 błogosławionych męczenników.

Natalia pozostawiła po sobie m.in. taki zapis, przesłanie dla następnych pokoleń:

[…] Żyjemy w okresie niezwykłym. […]

Ludzie z zapamiętaniem pracują nad cudzą masakrą, dyszą nienawiścią, żądzą odwetu, jadem, złością, która nawet zbawienie wieczne najchętniej by wydarła. […]

Ideą mojego życia jest heroiczna miłość Boga, a w Bogu bliźniego, każdego bliźniego, nawet wroga. […] Nie można żyć nienawiścią, nienawiść zawsze wiedzie ku śmierci, żyje się w pełni tylko i tylko miłością. […]

Wychowanie naszych pokoleń w idei odwetu przywiedzie Europę niechybnie ku trzeciej wojnie, […] wydaje mi się obowiązkiem ostrzegać kiedyś opinię publiczną wszystkich krajów, nie tylko Polski, że fanatyzm nacjonalistyczny jest przepaścią, wciągającą w swoje czeluście najpiękniejsze wartości ludzkości. […]

Tańczymy ciągle na wulkanie, tańczymy nawet wtedy, gdy lawa wybucha.

To już zakrawa na opętańczo makabryczną groteskę. Może nareszcie wnuki naszych wnuków podejmą to hasło, które podobni mnie mają odwagę wbrew opinii powszechnej dziś nazywać po imieniu: hasło uniwersalizmu chrześcijańskiego…”.

22.v.1995 r., w dzień po kanonizacji św. Jana Sarkandra, Jan Paweł II w czasie Mszy św. odprawionej na wzgórzu „Kaplicówka” w Skoczowie, tak mówił:

Świadectwo męczenników jest dla nas zawsze jakimś wyzwaniem — ono prowokuje, zmusza do zastanowienia. Ktoś, kto woli raczej oddać życie, niż sprzeniewierzyć się głosowi własnego sumienia, może budzić podziw albo nienawiść, ale z pewnością nie można wobec takiego człowieka przejść obojętnie. Męczennicy mają nam więc wiele do powiedzenia. Jednak przede wszystkim oni pytają nas o stan naszych sumień — pytają o naszą wierność własnemu sumieniu.

Sumienie. Sobór Watykański II nazywa sumienie 'najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium człowieka' i wyjaśnia: ‘W głębi sumienia człowiek odkrywa prawo, którego sam sobie nie nakłada, lecz któremu winien być posłuszny i którego głos wzywający go zawsze tam, gdzie potrzeba, do miłowania i czynienia dobra a unikania zła, rozbrzmiewa w sercu nakazem: czyń to, a tamtego unikaj’Gaudium et spes, 16.

[…] wiek XX był okresem szczególnych gwałtów zadawanych ludzkim sumieniom. W imię totalitarnych ideologii miliony ludzi zmuszano do działań niezgodnych z ich najgłębszymi przekonaniami. Wyjątkowo bolesne doświadczenia ma pod tym względem cała Europa Środkowowschodnia. Pamiętamy ten okres zniewalania sumień, okres pogardy dla godności człowieka, cierpień tylu niewinnych ludzi, którzy własnym przekonaniom postanowili być wierni […]

I dodawał, przypominając nam o tym, co Natalia Tułasiewicz nazwała „tańcem na wulkanie”:

O tamtych czasach, czasach wielkiej próby sumień trzeba pamiętać, gdyż są one dla nas stale aktualną przestrogą i wezwaniem do czujności: aby sumienia Polaków nie ulegały demoralizacji, aby nie poddawały się prądom moralnego permisywizmu, aby umiały odkryć wyzwalający charakter wskazań Ewangelii i Bożych przykazań, aby umiały wybierać, pamiętając o Chrystusowej przestrodze: ‘Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić? Bo cóż może dać człowiek w zamian za swoją duszę?’Mk 8, 36-37.

Natalia Tułasiewicz, która miała nadzieję, że „[…] może właśnie wtedy, gdy umrę, przemówię do ludzi najwłaściwszą mową?”, próbę sumienia wygrała. A my?

Pomódlmy się litanią do 108 błogosławionych męczenników:

Posłuchajmy sprawozdania z „Verba Sacra”, spotkania adwentowego w Bazylice Archikatedralnej w Poznaniu, z tekstami m.in. Natalii Tułasiewicz:

  • VERBA SACRA: 2011, Bazylika Archikatedralna, Poznań; źródło: www.youtube.com

Popatrzmy na dwa filmiki o dawnym Poznaniu:

  • Poznań, jakiego już nie ma…”:
    POZNAŃ JAKIEGO NIE BĘDZIE JUŻ NIGDY: ; źródło: www.youtube.com
  • Poznań podczas II wojny światowejPOZNAŃ podczas II WOJNY ŚWIATOWEJ: ; źródło: www.youtube.com

Popatrzmy też na dwa filmiki o Krakowie w czasie niemieckiej okupacji:

  • Kraków pod okupacją”:
    KRAKÓW pod OKUPACJĄ: ; źródło: www.youtube.com
  • Praca przymusowaPRACA PRZYMUSOWA w KRAKOWIE podczas II WOJNY ŚWIATOWEJ: ; źródło: www.youtube.com

Oraz film o obozie koncentracyjnym w Ravensbrück (po angielsku):

  • cz. I:
    OBÓZ KONCENTRACYJNY RAVENSBRÜCK: ; źródło: www.youtube.com

Pochylmy się nad słowami Jana Pawła II z 22.v.1995 r. ze Skoczowa:

a także nad homilią beatyfikacyjną Jana Pawła II z 13.vi.1999 r. w Warszawie:

Popatrzmy na mapę życia błogosławionej:

  • GoogleMap

Opracowanie oparto na następujących źródłach:

polskich:

norweskich:

włoskich:

oraz:

  • książce Barbary Gudz „Błogosławiona Natalia Tułasiewicz”, Poznań, 2010