Rzymskokatolicka Parafia
pod wezwaniem św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
m. i gm. Konstancin-Jeziorna
powiat Piaseczno
27 greckokatolickich męczenników totalitaryzmów
tutaj
bł. LEONID (o. Leoncjusz) FIODOROW
(1879, Sankt Petersburg – 1935, Wiatka)
egzarcha, męczennik
patron: Kościoła katolickiego obrządku bizantyjsko rosyjskiego
wspomnienie: 7 marca
wszyscy nasi święci
tutaj
Leonid Fiodorow (ros. Леонидъ Ивановичъ Фёдоровъ) urodził się 4.xi.1879 r. w Sankt Petersburgu.
Był synem Jana (ros. Иван), w miarę zamożnego właściciela restauracji „Małojarosławieckiej” (ros. „Малоярославец”) w dzielnicy kazańskiej stolicy Rosji, który sam pochodził z rodziny chłopów pańszczyźnianych. Matka natomiast, Lubow (ros. Любовь) Dmitriewna (ros. Дмитриевна), była artystką pochodzenia greckiego.
Rodzina była prawosławna.
Ojciec zmarł wcześnie i wychowywała go matka.
W 1892 r. rozpoczął nauki w pierwszej klasie II Carskiego Gimnazjum, jednym z najstarszych w Sankt Petersburgu, założonym w 1805 r. dla chłopców z rodzin arystokratycznych. Tam poznał starożytne języki — grekę i łacinę.
Na kierunek jego zainteresowań niebagatelny wpływ miała matka — Greczynka wszak — nie tylko zresztą lingwistycznych. Nie zawsze były to doświadczenia pozytywne: na przykład inspirowała go do czytania dzieł popularnych ówcześnie pisarzy. Wspominał później:
„Zacząłem pochłaniać książki najbardziej znanych wówczas pisarzy francuskich, Zoli, Hugo, Maupassanta i Dumasa. Poznawałem dzieła włoskiego renesansu i jego zaburzonej literatury Boccaccia i Ariosto. Moja głowa stała się sitem, przez które przelewały się najbrudniejsze pomyje”…
Wpłynęło to także na jego opinię o gimnazjum — poza zajęciami z języków głównie negatywną. Mimo to był bardzo dobrym studentem, świetnie czującym się w zarówno na lekcjach klasycznej filozofii jak i rosyjskiej i obcej literatury.
Egzamin końcowy — odpowiednik matury — po ukończeniu VIII klasy zdał z wyróżnieniem otrzymując świadectwo dojrzałości (ros. аттестатом зрелости) ze złotym medalem…
Mimo niemiłych wspomnień z gimnazjum czas tam spędzony zaoowocował jednym ważnym postanowieniem. Mianowicie w IV klasie zaznajomił się po raz pierwszy z Biblią i odtąd zagadnienia teologiczne zaprzątały jest myśli i wyobraźnię. Po zdaniu w 1900 r. matury nie miał już wątpliwości…
Rozpoczął studia w prawosławnej Sankt Petersburskiej Akademii Duchownej, założonej w 1721 r., przygotowując się do kapłaństwa.
Podczas studiów uczestniczył w kilku nieformalnych kołach dyskusyjnych, rozważających głównie tematy religijne. Poznał wówczas pisma Włodzimierza Sołowjowa (ros. Влади́мир Серге́евич Соловьёв) (1853, Moskwa – 1900, Moskwa), myśliciela prawosławnego, poety, słowianofila i mesjanisty, a jednocześnie zwolennika unii prawosławia z Kościołem rzymskokatolickim i zwierzchności papieskiej nad całym chrześcijaństwem; Mikołaja Bierdiajewa (ros. Николай Александрович Бердяев) (1874, Obuchów – 1948, Clamart), filozofa prawosławnego, i Lwa Tołstoja (ros. Лев Николаевич Толстой) (1828, Jasna Polana – 1910, Astapowo), powieściopisarza, dramaturga i pedagoga.
Pewnie pod wpływem tych lektur, szczególnie Sołowjowa, zaczął słuchać kazań głoszonych przez ks. Jana Ścisławskiego (1842, Podole – ok. 1905, Sankt Petersburg), proboszcza katolickiej parafii pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Sankt Petersburgu, założonej w 1717 r. I to głównie pod wpływem tego ostatniego, z którym spotykał się i dyskutował również poza kościołem, zdecydował się na przejście na katolicyzm.
Nie była to decyzja łatwa. Ciągle obowiązywały carskie prawa, mocą których przejście z prawosławia na katolicyzm było nielegalne i karane utratą majątku i zesłaniem. Gdy zatem po dwóch latach studiów, w 1902 r., wyjechał z ks. Ścisławskim do Rzymu, uczynił to potajemnie. Podróżowali przez Lwów, znajdujący się wówczas w zaborze austriackim. Tam spotkał się z metropolitą archieparchii lwowskiej Kościoła katolickiego obrządku bizantyjsko–ukraińskiego, abpem Andrzejem Szeptyckim (1865, Przyłbice – 1944, Lwów), który udzielił mu swego błogosławieństwa.
Po dotarciu do Wiecznego Miasta, 31.vii.1902 r., w kościele pw. Najświętszego Imienia Jezus (wł. del Santissimo Nome di Gesù) — macierzystym kościele Towarzystwa Jezusowego (łac. Societas Iesu – SI), czyli jezuitów — złożył wyznanie wiary katolickiej.
Dzięki ks. Ścisławskiemu uzyskał audiencję u Leona XIII (1810, Carpineto – 1903, Watykan), w czasie której papież wskazał młodemu konwertycie jezuickie seminarium, zwane „Leoniano” — w Anagni, w rejonie Lacjum, ok. 70 km na wschód od Rzymu, niedaleko rodzinnej wioski papieża Leona, założone w 1897 r. — jako najlepsze miejsce studiów i przygotowań do powrotu do ojczyzny…
Tam też rozpoczął studia seminaryjne, ukrywając przed zainteresowaniem rosyjskiej tajnej policji politycznej Ochrana, której zadaniem było m.in. tropienie przeciwników władzy, swoją tożsamość. A konwertytów z kościoła prawosławnego Rosjanie uznawali za wrogów państwa. Występował więc pod przybranym nazwiskiem Leonidasa Pierre.
Początkowo jego studia finansowali jezuici, ale gdy pod wpływem abpa Szeptyckiego oraz refleksji własnych Fiodorow zdecydował się na prowadzenie przyszłej pracy w Rosji w oparciu o ryt bizantyjski, jako trwale funkcjonujący w tradycji kulturowej jego kraju, a nie o obrządek łaciński — z pełnym zresztą zrozumeniem papieża św. Piusa X (1835, Riese – 1914, Rzym), który objął pontyfikat w 1903 r. — otrzymał wsparcie ze strony Szeptyckiego.
Zanotował wówczas: „Ściśle regulowane życie, jasno wykładane przedmioty i zajęcia, wesoła brać studencka, nie zbrukana nowoczesną ateistyczną kulturą, a nawet lokalne społeczeństwo, żywotne, inteligentne, dogłębnie naznaczone chrześcijańską cywilizacją — wszystko to stawiało na nogi i dodawało sił i energii. Pokochałem tam nie tylko tamten ale w szczególności nasz ruski naród, a nakaz uczynienia czegoś dla ubogiego, pokornego, ascetycznego ludu ruskiego stał się oczywistym”…
Nie był to wybór prosty. Leonid rozumiał, że może prowadzić do męczeństwa. Pytany o przyszłość Rosji miał mawiać: „Rosja nie nawróci się inaczej, jak przechodząc przez morze czerwone krwi swoich męczenników i przez wielkie cierpienia swych apostołów”. I wyjaśniał: „Bizantyjska obojętność i bierność wobec zła przemieniły się we mnie w katolicko–rzymskie łac. ‘pereat mundur — fiat iustitia’ (pl. niech nastanie sprawiedliwość, choćby i świat runął) […] Powstało we mnie pragnienie pracy i walki, by nawet za cenę własnego życia torować drogę dla praw i dla apostolstwa Wschodu”…
Oprócz standardowego kursu studiował również niektóre klasyczne utwory teologów rosyjskich, które tłumaczył na język włoski…
W 1905 r. otrzymał dyplom filozofii — z wyróżnieniem, a w 1907 r. dyplom bakałarza teologii i został przyjęty do rzymskiej Kongregacji Rozkrzewiania Wiary (łac. Congregatio de Propaganda Fide), odpowiedzialnej za misyjną działalność Kościoła katolickiego…
Wziął wówczas udział — pod nazwiskiem Teodora Leonini — w tzw. I Kongresie Welehradzkim, czyli emanacją religijno–narodowego ruchu, zapoczątkowanego w poł. XIX w. na Morawach (stąd wybór miejsca — morawski Welehrad, gdzie zresztą przed wiekami, w 885 r., prawd. zmarł św. Metody), mającego na celu odrodzenie krajów słowiańskich w oparciu o idee św. Cyryla i św. Metodego. Zajmowano się przygotowywaniem dialogu doktrynalnego między słowiańskim prawosławiem i słowiańskim katolicyzmem. W sumie zorganizowano 9 takich zjazdów (do 1939 r. — 7)…
W ix.1907 r. pojawił się również oficjalnie u boku abpa Szeptyckiego jako subdiakon, podczas uroczystej Mszy św. odprawionej w Watykanie z okazji 1500‑lecia śmierci św. Jana Chryzostoma — w obecności św. Piusa X — przez Cyryla VIII Geha (1840, Aleppo – 1916, Aleksandria), melchickiego patriarchę Antiochii, Jerozolimy, Aleksandrii i całego Wschodu. To oczywiście sprawiło, że ambasada rosyjska we Włoszech dowiedziała się o jego konwersji. Zjednoczone Królestwo Włoch znajdowało się wówczas w konflikcie ze Stolicą Apostolską, która nie uznawała okupacji Państwa Kościelnego i Rzymu przez lewackie i masońskie państwo. Agentom rosyjskim udało się więc uzyskać nakaz opuszczenia Włoch przez Leonida. W vi.1908 r. opuścił Italię i magisterskie studia teologiczne kończył już w należącym do Zakonu Kaznodziejskiego (łac. Ordo Prædicatorum – OP), czyli dominikanów, kolegium pw. św. Alberta Wielkiego — zwanym „Albertinum” — przy uniwersytecie w szwajcarskim Fryburgu.
Tam również przebywał pod fałszywym nazwiskiem — Antonio Cremony.
W 1909 r. Leonid osiadł we Lwowie, w cesarstwie Austro–Węgierskim, gdzie został prefektem i profesorem w domu monastycznym (klasztorze) Zakonu Reguły św. Teodora Studyty (łac. Monaci Studiti Ucraini – MSU), czyli studytów — nowo założonym, 13.i.1909 r., przez abpa Szeptyckiego przy lwowskim archikatedralnym soborze pw. św. Jura (od 1913 r. noszącego nazwę Instytutu pw. św. Jozafata). Oczekując na decyzję abpa Szeptyckiego — upoważnionego przez św. Piusa X do zorganizowania i wzięcia pod swoją jurysdykcję katolików wschodnich w Rosji — udzielenia święceń kapłańskich opublikował kilka prac o charakterze historycznym i teologicznym.
Wreszcie decyzja nadeszła i 25.iii.1911 r., w Konstantynopolu — święcenia we Lwowie byłyby zbyt widoczne na carskiej Ochrany — w dzielnicy zwanej Galata, w armeńskim katolickim kościele rytu bizantyjskiego pw. Trójcy Świętej (tur. Aya Triada Ermeni Katolik Kilisese), został wyświęcony przez metropolitę Bułgarskiego Kościoła katolickiego, tytularnego arcybiskupa diecezji Theodosiopolis w Armenii, Michała Mirowa (1860, Topouslar – 1923), na kapłana…
Powrócił do Lwowa. Wyjazd naonczas na stałe do Rosji był wszelako — zdaniem abpa Szeptyckiego — przedwczesny: publiczna kaplica acz już funkcjonująca w Sankt Petersburgu pod nazwą „cerkwi staroobrzędowców uznających władzę papieża” nie miała jeszcze formalnego uznania ze strony rządu rosyjskiego. Ale kilkukrotnie — incognito, prawd. na fałszywym paszporcie — odwiedził wówczas kraj rodzinny (za czwartym razem — od xi.1911 r. do iv.1912 r.). Było to już po 1905 r. i po wejściu w życie tzw. „tolerancyjnego ukazu” cara Mikołaja II Romanowa (1868, Sankt Petersburg – 1918, Jekaterynburg), z 30.iv.1905 r., umożliwiającego konwersję z prawosławia na inne wyznania. Mimo tego negatywna, a nawet wroga postawa cerkwii prawosławnej, czyniła misje katolickie, szczególnie w obrządku wschodnim, niezmiernie niebezpieczne i dlatego wizyta Leonida była potajemną.
Nie wiadomo, czy widział się wówczas z matką. Wiadomo natomiast, że matka była obserwowana przez carską Ochranę…
W v.1912 r. wstąpił do zakonu studytów, modlitewnej wspólnoty Kościoła greckokatolickiego obrządku bizantyjsko–ukraińskiego. Nowicjat odbywał w klasztorze pw. św. Teodora we wsi Kamenica (serb. Каменица) k. miejscowości Prnjavor (serb. Прњавор) w Bośni, gdzie na przełomie XIX i XX w. w związku z polityką narodowościową państwa austro–węgierskiego osiedliło się wielu Polaków i Ukraińców. Przebywał tam m.in. wraz bratem abpa Szeptyckiego, Kazimierzem Marią Szeptyckim (1869, Przyłbice – 1951, Włodzimierz nad Klaźmą)…
12.iii.1913 r. otrzymał mnisią tonsurę i przyjął imię zakonne Leoncjusza (Kazimierz Maria Szeptycki przyjął wówczas imię Klemensa).
Nie dane mu jednak było ukończyć trzyletniego okresu próby, choć do końca życia uważał się za studytę. Musiał opuścić Kamenicę i wyjechać do Rosji, do Sankt Petersburga, by wspomóc mającą problemy tamtejszą społeczność. Na skutek interwencji prawosławia policja carska zamknęła bowiem wspomnianą kaplicę — „cerkwię staroobrzędowców”. Udało mu się wznowić Msze św., ponieważ policja — zapewne przez nieuwagę — nie zapieczętowała jednych z drzwi prowadzących do kaplicy…
Przed Wielkanocą 1914 r. musiał jednakże uciekać z Sankt Petersburga, zagrożony aresztowaniem. Udał się do Moskwy, a stamtąd do przez granicę rumuńską do Austro–Węgier.
Zaraz potem, na przełomie vii/viii.1914 r., wybuchła I wojna światowa. Znajdował się wówczas w tureckim Konstantynopolu. Turcja należała do obozu państw centralnych, czyli Niemiec i Austro–Węgier, i spodziewano się internowania obywateli wszystkich gotujących się do walki z nim państw z obozu tzw. ententy (Anglii, Francji i Rosji). Dlatego gdy 5.viii.1914 r. Austro–Węgry wypowiedziały wojnę Rosji Leonid, jako poddany cara rosyjskiego, nie miał wyboru. Do Austro–Węgier, państwa cesarza Franciszka Józefa I (1830, Schönbrunn – 1916, Schönbrunn), jechać nie mógł — tam też był persona–non–grata, czyli osobą niepożądaną. Wypłynął zatem ostatnim statkiem — przed zamknięciem przez Turcję cieśniny Dardaneli i odcięciu Morza Czarnego od Morza Śródziemnego — do Odessy. Kilka miesięcy później, 29.x.1914 r., Turcja przystąpiła do wojny po stronie państw centralnych…
Powrócił do Rosji, do Sankt Petersburga. Tam zajął się ciężko chorą matką, co jednak nie uszło uwadze carskiej policji. Został aresztowany, uznany za niebezpiecznego wichrzyciela religijnego, wydalony z Sankt Petersburga i zesłany do Tobolska, stolicy guberni tobolskiej w środkowej Rosji.
Stamtąd utrzymywał jednak listowny kontakt z rosyjskimi katolikami i publikował w wychodzącym w latach 1913‑18 w Sankt Petersburgu katolickim miesięczniku „Słowo Istiny”…
Do stolicy Rosji mógł wrócić dopiero iii.1917 r., po rewolucji lutowej 1917 r., która obaliła carat. Powstały wówczas tzw. Rząd Tymczasowy uchwalił m.in. akt o pełnej swobodzie wyznaniowej. Dzięki temu, w dniach 29‑31.v.1917 r., w Sankt Petersburgu, przy kościele pw. św. Katarzyny, mógł się odbyć pierwszy eparchialny synod Kościoła katolickiego obrządku bizantyjsko rosyjskiego, pod przewodnictwem abpa Szeptyckiego (również uwolnionego z wygnania w Jarosławiu nad Wołgą), który m.in. uchwalił 68‑punktowy kanon zasad nowego Kościoła.
Jedna z nich potwierdzała przestrzeganie czystości rytu bizantyjskiego (w wariancie rosyjskim, tzw. synodalnym, w Polsce przyjmującym postać obrządku neounickiego), bez mieszania go z elementami obrządku łacińskiego — w zgodzie z nakazem łac. nec plus, nec minus, nec aliter (pl. nie więcej, nie mniej, nie inaczej), sformułowanym podczas prywatnej audiencji rosyjskiej katoliczki, niejakiej Natalii Uszakowej — uczennicy wspomnianego Sołowjowa, gorliwej katoliczki, bliskiej krewnej Piotra Stołypina (ros. Пётр Аркадьевич Столыпин) (1862, Drezno – 1911, Kijów), w latach 1906‑11 najpierw carskiego ministra spraw wewnętrznych, a potem premiera rządu — przez papieża św. Piusa X.
Innym efektem synodu było mianowanie Leonida, przez abpa Szeptyckiego, egzarchą nowego Kościoła — czyli namiestnikiem metropolity Szeptyckiego — którego jurysdykcja miała się rozciągać na cały obszar Rosji z wyłączeniem Ukrainy i Białorusi. Abp Szeptycki pragnął wyświęcić Leonida na biskupa, ale ten odmówił uzasadniając przyjęcie sakry biskupiej od akceptacji akt synodu i formalnej nominacji na egzarchę przez papieża. Stało się to, ale dopiero 1.iii.1921 r., gdy wyświęcenie nie było już możliwe. Istnieje aliści niepisana tradycja, podejrzenie, że Szeptycki wyświęcił go jednak wówczas na biskupa potajemnie. Poparciem tej tezy mogą być zachowane fotografie z synodu, na których widać Leonida w biskupich szatach…
W miesiącach po rewolucji lutowej 1917 r. działalność rosyjskiego Kościoła katolickiego rozwijała się pomyślnie. Leonid brał udział w pracach jednej z komisji Rządu Tymczasowego, do spraw Kościoła katolickiego w Rosji. Komisja obradowała do bolszewickiej rewolucji październikowej roku 1917. Leonid przyczynił się do tego, że 8.viii.1917 r. minister wyznań Rządu Tymczasowego, Antoni Kartaszew (1875, Kysztyw – 1960, Paryż), zalegalizował Kościół katolicki obrządku bizantyjsko rosyjskiego.
Zaczął się czas mozolnego, intensywnego budowania Kościoła w Rosji, od podstaw. Jednym z fundamentów miał stać się współzałożony przez Leonida 18.i.1918 r. Związek Powszechnego Zjednoczenia Katolickiego, pomyślany jako mechanizm wzajemnego poznania między prawosławnymi i katolikami. W dalszej perspektywie miał on koordynować pracę misyjną katolików obrządku bizantyjskiego w Rosji. W jego zebraniach uczestniczyli m.in. metropolita mohylewski, abp Edward von Ropp (1851, Liksna k. Dyneburga – 1939, Poznań) i jego sufragan, a później pełniący obowiązki metropolity, abp Jan Feliks Cieplak (1857, Dąbrowa Górnicza – 1926, Passaic).
Podobną rolę miało spełniać Towarzystwo św. Jozafata, w którego założeniu Leonid również brał aktywny udział.
Wspomniana rewolucja październikowa zmieniła aliści sytuację diametralnie. Do władzy w Rosji doszli bolszewicy — komuniści, o proweniencji masońskiej, i prawie natychmiast rozpoczęli walkę z Kościołem, w szczególności katolickim. W pierwszym rzędzie uderzono w Kościół łaciński…
Pierwszy cios był taki, jak we wszystkich rewolucjach o charakterze masońskim. Już w i.1918 r. bowiem zabroniono nauczania religii w szkołach dzieciom poniżej 18 roku życia.
30.v.1918 r. udało się jeszcze przeprowadzić publiczną procesję podczas uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej, czyli Bożego Ciała, która wyruszyła z kościoła pw. św. Katarzyny w Sankt Petersburgu. Sakrament niósł abp Ropp, obok szedł bp Cieplak, a za nimi kapłani, wśród nich kapłani obrządku bizantyjskiego z Leonidem na czele.
Parę dni wcześniej aliści, bo 22.v.1918 r., abp Ropp powiadomiony został o rozpoczęciu procesu „rozdziału Kościoła od państwa”. Rozpoczęły się rozmowy i spotkania. Zanim jednak pertraktacje dobiegły do końca 24.viii.1918 r. bolszewicki rząd wydał dekret o konfiskacie wszelkiej własności kościelnej. Budynki i inne konieczne do posługi duszpasterskiej rzeczy miały być odtąd „użyczane” Kościołom, stanowiąc jednak „własność ludową”, a „lud” w tym wypadku miał być reprezentowany przez jakieś „komitety parafialne”.
Abp Ropp dozwolił na utworzenie takich komitetów, ale ukonstytuował je przy proboszczach. Komitet centralny natomiast założony został przy osobie arcybiskupa. Władze uznały to za … prowokację i abpa Roppa aresztowały. Postawiły go przed „ludowym” sądem i skazały na karę śmierci. Na szczęście zbliżający się konflikt polsko–rosyjski sprawił, iż został wymieniony za rosyjskich szpiegów i w 1920 r. wydalony do Polski…
Represje potęgowały się. Bolszewicy odebrali parafiom m.in. prawo prowadzenia ksiąg metrykalnych. Kościół protestował. Powołując się na prawo kanoniczne nie przyjął dekretów w sprawie własności kościelnej.
W obliczu śmiertelnego zagrożenia wykazał się apostolską jednością — protestowały wszystkie Kościoły katolickie…
Chwilę oddechu nadeszła w 1920 r., gdy władze bolszewickie skupiły się na ostatecznie przegranej wojnie z Polską. Ale mimo tego na krótko zatrzymany został najwyższy wówczas rangą kapłan katolicki w Rosji, pełniący obowiązki metropolity mohylewskiego, abp Cieplak…
Leonid wykorzystał krótkę chwilę zelżenia represji na opracowanie małego i wielkiego katechizmu dla katolików rosyjskich, w oparciu o najlepsze w formie pisma prawosławne. Jednocześnie cierpiał, tak jak zresztą większość Rosjan w tym czasie — a może i bardziej, bo nie był wszak „burżujem” — głód. Pisał:
Leonid notował wówczas:
„Pracę misji wstrzymują straszne warunki, w jakich żyjemy. Pełna anarchia, ordynarna samowola ‘władz’, głód, grabież nagła i jawna oraz zupełny brak jakiejkolwiek ręki karzącej za przestępstwa – tworzą ślepy zaułek, z którego nie ma wyjścia. Nikt z nas nie wie, czy będzie jeszcze dziś żyć, czy nie? […] Każdej minuty, każdy może być aresztowany, zamknięty do więzienia i ograbiony. Skargi nie ma gdzie wnosić, bo ‘burżuje’ są poza prawem. Teraz podnosi się fala anarchistyczna, która, być może, zmiecie bolszewików i wtedy będzie nam jeszcze gorzej […] Nad [Sankt Petersburgiem] wisi widmo śmierci głodowej, ludzie padają jak muchy, a do tego wszystkiego jeszcze masowy czerwony terror”…
I dodawał:
„Głoduję tak, że trzęsą się mi ręce i kolana, muszę rąbać drzewo, łamać parkany na opał, wozić taczki i sanie z ciężarem i ze śmieciami, pracować w ogrodzie i pilnować pól po nocach […] Tylko miłosierdziem Bożym mogę sobie wyjaśnić, żem jeszcze nie umarł i nie stał się zupełnie nieużytecznym pomimo anemii i reumatyzmu, który mnie zjada jak szczur stare drzewo […] Zmęczeni, oberwani, my łac. ‘ritus graeci’ (pl. ‘z rytu greckiego), musimy chodzić i prosić pomocy”1922 r.…
Nieprzerwanie jednak prowadzi wykłady i odczyty, głównie dla Rosjan, w języku rosyjskim, w kościele pw. św. Katarzyny…
Tymczasem w Wiecznym Mieście, 1.iii.1921 r., Benedykt XV (1854, Genua – 1922, Rzym) formalnie mianował go protonotariuszem apostolskim (czyli infułatem) ad instar (honorowym) i zatwierdził pozycję egzarchy.
Po traktacie ryskim z 18.iii.1921 r. kończącym wojnę polsko–rosyjską władze komunistyczne znów zaczęły powoli potęgować presję wywieraną na Kościół. Wzmagały się represje. 3.i.1922 r. Rosjanie całkowicie zabronili nauczania religii dzieci w wieku poniżej 18 lat, nawet w kościołach i budynkach kościelnych, nawet w prywatnych mieszkaniach. 28.xii.1922 r. kolejny komunazistowski dekret zarządzał zabór z kościołów i cerkwi wszelkich wartościowych przedmiotów, pod pretekstem walki z głodem. Gdy Watykan wyraził gotowość wykupu przedmiotów liturgicznych komunaziści odmówili…
Rozpoczęły się nękania księży, m.in. w 1922 r. znów zatrzymany został abp Cieplak, a 21.x.1922 r. Leonid. Obu szybko jednak zwolniono.
Rosyjskie OGPU — następca osławionej Czeka — wyznaczyło też specjalnych pełnomocników, których zadaniem miała być kontrola wszystkich kapłanów, czyli uczynienie z nich zwykłych urzędników. Gdy Leonid i abp Jan odmówili kościoły katolickie w Sankt Petersburgu zostały zamknięte…
Kościół schodził do podziemi, do katakumb…
Leonid pisał do abpa Szeptyckiego:
„Gdy dojdzie do rozstrzeliwań, ofiarą będę także ja, czego, wyznaję, bardzo bym pragnął. Jestem przekonany, że gdy poleje się nasza krew — być może w wielkich ilościach — będzie to najlepsze, co nas może spotkać, stanie się ona najlepszym fundamentem pod rosyjsko–katolicki Kościół […] W przeciwnym wypadku — nie będziemy żyć, lecz wegetować wśród naszego ponurego, beznadziejnego, sowieckiego sposobu życia”.
Wreszcie 3.iii.1923 r. razem z grupą 14 innych duchownych, w tym abpem Cieplakiem i prałatem Konstantym Romualdem Budkiewiczem (1867, Zubry – 1923, Moskwa), proboszczem parafii pw. św. Katarzyny w Sankt Petersburgu i profesorem tajnego seminarium duchownego w tym mieście, otrzymał nakaz stawienia się 5.iii.1923 r. przed „rewolucyjnym” trybunałem w Moskwie, pod zarzutem prowadzenia działalności kontrrewolucyjnej, nauczania religii dzieci, protestowania wobec oddawania kosztowności kościelnych — generalnie „podżegania do buntu poprzez zabobony”…
Wieczorem 4.iii.1923 r. na dworzec Moskiewski (dawny Mikołajewski) w Sankt Petersburgu przyszły tysiące ludzi żegnających swych duszpasterzy…
Po przyjeździe do Moskwy wszyscy zostali 10.iii.1923 r. aresztowani.
Pokazowa rozprawa rozpoczęła się 21.iii.1923 r. w sali balowej dawnego Klubu Szlacheckiego, z freskami cherubinów na suficie. Sędziowie, którym przewodniczył były duchowny prawosławny, niejaki Michał Gałkin, nie posiadali wykształcenia prawniczego i zachowywali się arogancko i chamsko, paląc np. papierosy pod znakami „palenie zabronione”, etc.…
O godz. 1810 przemowę rozpoczął wyjątkowy bandzior, prokurator Mikołaj Krylenko (ros. Николай Васильевич Крыленко) (1885, Biechtiejewo – 1938, Moskwa). Początkowo mówił łagodnie, ale niebawem rozkręcił się i zaczęła się tyrada. „Katolicki kościół zawsze eksploatował klasę robotniczą” — grzmiał rosyjski „prawnik”. „Na ławie oskarżonych znajdują się nie męczennicy wiary, ale wierni poddani kapitału międzynarodowego, przy akompaniamencie dzwonów i śpiewie Ave Maria wykonujący swoją brudną, kontrrewolucyjną robotę […] Wasza jezuicka dwulicowość, za którą się ukrywacie, nie uchroni was przed karą śmierci. […] Wy mi tu nie mówcie o jakimś tam papieżu, którego nie znamy i nie wiadomo, czy znać chcemy. […] Żaden papież w Watykanie nie uratuje was!” — krzyczał.
Wrzeszczał: „Wasza religia! Pluję na nią! Pluję na wszystkie religie! Prawosławną, żydowską, mahometańską i na całą resztę! […] Nie ma innego prawa nad sowieckie prawo rosyjskie i z mocy tego prawa musicie umrzeć!”
Leonid bronił się sam. Sam jego udział w procesie zadawał kłam rosyjskiej propagandzie, iż katolicka wiara to „polska religia”, jak twierdziła prokuratura. W mowie obrończej mówił o rosyjskiej duchowości, o historii Kościoła w swoim kraju, najlepszych przykładach rosyjskiego chrześcijaństwa. Przypominał, że Kościół, oskarżany o porzucenie głodujących, dziennie dokarmiał 120,000 potrzebujących dzieci. Oznajmił, że nauczanie religii jest świętym obowiązkiem kapłana i nie można go z niego zwolnić. Kończył słowami: „Nasze serca są pełne — nie nienawiści ale smutku. Nie możecie nas zrozumieć bo zakłada się wam kajdany na sumienie. To jedyny wniosek, jaki można wyciągnąć z tego, co się tutaj dzieje”…
W liście do abpa Szeptyckiego, który dozwolono mu wysłać, pisał: „Wśród sutann łacińskich i golonych twarzy księży wyróżnia się moja broda, nasuwając pytania: co to? więc są tacy katolicy?
Do najodleglejszych kątów Rosji dotrze wiadomość o tym sądzie, a z nią wieść o rosyjskim Kościele katolickim i jego egzarsze. Ponieważ wiem, że już jesteśmy osądzeni i nie może być mowy o sprawiedliwości, postaram się wyjść z tego położenia z honorem”.
Wyszedł. Ostatniego dnia procesu, 25.iii.1923 r., w Niedzielę Palmową, mówił: „Ze spokojem przyjmę wszystko, cokolwiek Bóg raczy na mnie zesłać […] O ile Bóg Najwyższy raczy przyjąć […] naszą ofiarę, o ile z naszych doczesnych cierpień ma dojrzeć ziarno dobre, które urośnie i da naszej ukochanej ojczyźnie, tak drogiej memu sercu, plon dojrzały, to życzyłbym tylko, by na podstawie obecnego doświadczenia kraj ten poznał, że wiara Chrystusowa i Kościół katolicki to nie organizacja polityczna, lecz społeczność zjednoczona w miłości. W tym widzę Opatrzność Bożą i wolę Bożą i w wierze tej przyjmę wszystko, cokolwiek ona mi ześle”.
Jeden z zachodnich dziennikarzy, obserwujących ów pokazowy proces, napisał, że „taka atmosfera nienawiści do chrześcijaństwa musiała panować w cyrku Nerona podczas pierwszych prześladowań za wiarę”…
Arcybiskup Cieplak i prałat Budkiewicz zostali skazani na karę śmierci. Cieplak, po usłyszeniu wyroku, pobłogosławił zebranych na sali. Prałat Budkiewicz został niebawem przez Rosjan zamordowany. Abp Cieplak natomiast został w 1924 r. wymieniony na szpiegów rosyjskich w Polsce, wśród których był przyszły komunazistowski władca Polski i zbrodniarz, Bolesław Bierut, i powrócił do Polski.
Leonid został skazany na 10 lat więzienia.
Rosyjska sprawiedliwość przewidywała — a jakże — możliwość apelacji, ale można było ją wnieść nie do sądu wyższej instancji, ale do … komitetu partii komunistycznej…
Pius XI (1857, Desio – 1939, Watykan) wyraził wówczas nadzieję, że „kaźń znoszona i krew przelana [ks. Budkiewicza] staną się nasieniem, z którego wyrosną liczni i znakomici wyznawcy, jak to było na początku chrześcijaństwa, i nastąpi jedność Kościoła".
Leonid został osadzony w ścisłej izolacji w moskiewskich więzieniach Sokolniki i Lefortowo. Po trzech latach, 26.iv.1926 r., został — na mocy kolejnej bolszewickiej amnestii (za czasów komunazistowskich amnestii było wiele, ale zaraz potem więzienia z powrotem się wypełniały) — zwolniony. Nie dozwolono mu jednak zamieszkać w sześciu głównych miastach Rosji, w tym Sankt Petersburgu i Moskwie.
Wybrał Kaługę, ok. 180 km na południowy zachód od Moskwy, nad rzeką Oką. Przed udaniem się tam przez tydzień przebywał jeszcze w stolicy, gdzie udało mu się odprawić nabożeństwa Wielkiego Tygodnia w kościele pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny (ros. Собор Непорочного Зачатия Пресвятой Девы Марии), gdzie jednym z kapłanów był ks. Sergiusz Sołowjow (ros. Сергей Михайлович Соловьёв) (1885, Moskwa – 1942, Kazań), bratanek wspomnianego Włodzimierza Sołowjowa, ówczesny zwierzchnik — po aresztowaniach roku 1923 Rosjanie trochę złagodzili reżim i niektóre świątynie katolickie zostały otwarte, cały czas aliści będąc pod ścisłą kontrolą OGPU — moskiewskich katolików obrządku wschodniego, poeta–symbolista.
W Kałudze wynajął mieszkanko i posługiwał w miejscowym kościele obrządku łacińskiego. Powoli odzyskiwał zdrowie, choć z reumatyzmu nóg, którego nabawił się jeszcze w Tobolsku, już się nie wyleczył. Próbował podjąć dalsze studia nad liturgią. Zaczął wygłaszać kazania, odczyty…
W vii.1926 r., na zaproszenie ks. Józefa Biełohołowego (1883, Sankt Petersburg – 1928, Moskwa), wikariusza wydalonego z Rosji abpa Roppa i dziekana przy katedrze pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, pojechał do Mohylewa, ok. 450 km na wschód od Kaługi. Tam zdążył jeszcze wygłosić kazanie, po którym wszelako 10.viii.1926 r. został wraz z ks. Biełohołowym aresztowany. Jednym z oskarżeń był „nielegalny” przyjazd od Mohylewa, choć odnośne pozwolenie w Kałudze uzyskał…
Obu kapłanów wywieziono do Moskwy. Tam prawd. 29.xi.1926 r. został skazany przez kapturowy, bandycki pseudo–sąd, tzw. Kolegium Specjalne OGPU (ros. Особое Совещание ОГПУ), na 3 lata niewolniczej pracy przymusowej w rosyjskich obozach koncentracyjnych. Ks. Biełohołowego skazano na 5 lat niewolniczej pracy przymusowej i z obozów już nie wrócił — został zamordowany…
Tymczasem obaj przewiezieni zostali do obozu na Wyspach Sołowieckich. Był to wówczas największy obóz koncentracyjny w Rosji, położony na kilku wyspach w Zatoce Oneskiej na Morzu Białym (głównie na największej Wyspie Sołowieckiej i Wyspie Anzer). Założony w 1923 r. jako Sołowiecki Obóz Specjalnego Przeznaczenia SŁON (ros. Солове́цкий ла́герь осо́бого назначе́ния СЛОН) początkowo znajdował się w byłym prawosławnym Monastyrze Sołowieckim (ros. Cоловецкий монастырь) na Wyspie Sołowieckiej — w 1923 r. przetrzymywano tam ok. 2,557 więźniów — by rozszerzyć się na inne wyspy (w 1931 r. więźniów było już 71,800)…
Wyspy Sołowieckie stały się miejscem koncentracji, niewolniczej pracy i mordów setek kapłanów katolickich, w tym wielu Polaków, szczególnie na przełomie lat 1920. i 30.
Leonid, po odbyciu „kwarantanny” — wśród kryminalistów — umieszczony został w głównym klasztorze na Wyspie Sołowieckiej. Tam niewolniczo pracował stojąc na warcie, pełniąc funkcję portiera, stróża podwórzowego (dwornika), zamiatacza. Pomagał też w kancelarii obozowej…
Nadal manifestował swój katolicyzm. Odprawiał liturgię, na którą początkowo dozwolono w odnalezionej przez więźniów w lesie, nad morzem, dawnej, opuszczonej kapliczce klasztornej — krzyżu — pw. św. Hermana. Codziennie wcześnie rano, przed wyjściem do niewolniczej pracy, kapłani zbierali się na Mszy św. W jakiś sposób udawało im się zdobywać chleb i wino. Msze św. odprawiane przez Leonida były, jego słowami „być może jedynymi liturgiami katolickimi w obrządku wschodnim na całym obszarze Rosji”…
Za jego rekomendacją 7.ix.1928 r., w kaplicy pw. św. Hermana, współwięzień, następca bpa Cieplaka jako apostolski administrator archidiecezji mohylewskiej a także diecezji mińskiej, bp Bolesław (łot. Boļeslavs) Sloskāns (1893, Stirniene – 1981, Korbeek‑Lo), Łotysz, wyświęcił ks. Donata Nowickiego (1893, Sankt Petersburg / Orsza – 1971, Izabelin) z Moskwy na kapłana obrządku wschodniego. Źródła polskie podają, że jego konsekratorem był także Leonid, co dowodziłoby jego wcześniejszego wyświęcenia na biskupa…
Rosyjskie władze obozowe dowiedziały się jednak o tych święceniach i w formie represji zamknęły kaplicę. Wówczas księża zaczęli odprawiać Msze św. nocami, w gęstym lesie, gdzie za ołtarz służył znaleziony spory kamień…
Dla współwięźniów Leonid miał być „prawdziwym ojcem, słoneczkiem, które przyświecało nam w życiu duchownym, naszą chlubą”, jak wspominał jeden z tych, którzy przeżyli. Egzarcha mówił im, że „cierpienia na Sołowkach to ofiara za schizmę wschodu, a krzyż ten trzeba nieść w cierpieniu — służąc jako nawóz dla przyszłego duchowego odrodzenia Rosji”…
W 1929 r. całą grupę księży wywieziono na wspomnianą wyspę Anzer, gdzie warunki jeszcze się pogorszyły: w izbie od trzech do czterech metrów długości musiało się zmieścić przeszło dwadzieścia osób. Ale i w tych warunkach nie zaniechano odprawiania Mszy św, nocami, jeden po drugim, w ciasnym i niskim kącie na strychu, gdzie jakąś pakę zamieniono na ołtarz. Całą Mszę św. odprawiano na klęczkach, bo strop był niski…
Po trzech latach, 8.viii.1929 r., Leonid, poważnie chory, został wypuszczony z obozu i natychmiast ponownie aresztowany. Wręczono mu wyrok 3 lat zsyłki. Obszarem zesłania miał być niedawno utworzony tzw. Północny Kraj (ros. Северный край), rejon w północnej Rosji ze stolicą w Archangielsku (istniejący do 1936 r.). Wysłano go do niewielkiej osady, oddalonej o ok. 1 km od większej wioski Piniega, w rejonie pinieskim okręgu archangielskiego.
Wynajmował, wraz z prawosławnym zakonnikiem, niejakim o. Parteniuszem Kruglikowym, pokoik u lokalnego gospodarza. Mimo konieczności wykonywania dorywczej pracy przy wytwarzaniu koksu udało mu się nawiązać kontakt z miejscowym księdzem prawosławnym w Piniedze, z którego biblioteki korzystał. Próbował kontynuować przerwaną aresztowaniem pracę nad zagadnieniami liturgii. Pisał też listy — dozwolone były dwa na miesiąc — do przyjaciół i wiernych na wolności. W każdym prosił o ubrania, trochę żywności…
Rozpoczął też potajemnie nauczać katechizmu małych chłopców…
Ci, co go znali w tym czasie, wspominali go jako „człowieka wyjątkowego, niezwykłej dobroci, szlachetności, nauki i prostoty”.
Ale był już wówczas poważnie chory. Niedomagało serce, miał coś w rodzaju astmy oskrzelowej — kaszlał i miał trudności w mówieniu. Cierpiał na zapalenie żołądka (łac. gastritis) i rwę kulszową (łac. ischias)…
Mimo tego zsyłka w wiosce Piniega było względnie spokojna. Do czasu, gdy w 1931 r. Rosjanie zażądali, by ponownie podjął stałą, niewolniczą pracę. Odmówił, został aresztowany i przewieziony do stolicy okręgu, Archangielska, nad rzeką Dwiną, ok. 40 km od jej ujścia do Morza Białego. Tam przez kilka miesięcy przetrzymywano go w miejscowym więzieniu, w izolacji, grożąc podczas przesłuchań utratą życia…
Po jakimś czasie zesłano go do Syktywkaru (ros. Сыктывкар) — dawn. Ust'‑Sysolsk (ros. Усть-Сысольск) — stolicy republiki Komi na północy Rosji, ok. 930 km na południowy wschód od Archangielska, gdzie właśnie kończył funkcjonować łagier Północny (ros. Северные лагеря), w którym do 49,800 więźniów niewolniczo pracowało przy wyrębie lasów i budowie dróg, a powstawał obóz koncentracyjny UstWymŁag (ros. Устьвымский ИТЛ), gdzie w szczycie przy budowie dróg i linii kolejowej niewolniczo pracowało 23,100 więźniów.
Ale stan jego zdrowia był już tak zły, że prawie natychmiast odesłano go do Kotłasu, w obwodzie archangielskim, ok. 330 km na zachód od Syktywkaru i ok. 600 km na południowy wschód od Archangielska, w górnym biegu rzeki Dwina, przy ujściu rzeki Wyczegda, gdzie przybył 20.iv.1931 r. i gdzie został uznany za całkowicie niezdolnego do pracy i zwolniony od robót fizycznych.
Kotłas stawał się wówczas centrum przesyłowym dla więźniów i zesłańców, których stąd transportowano rzekami do obozów koncentracyjnych w całym obwodzie archangielskim. W okolicy powstało 10 obozów, głównie przejściowych. Część zesłańców po odbyciu wyroku osiedlała się w mieście i stawali się oni znaczną grupą mieszkańców. Byli oni jednak, jako „niepracujący” szczególnie narażeni na prześladowania — „obławy”, rewizje, etc.
To stało się losem Leonida. W formie represji został m.in. aresztowany 24.vii.1931 r. i osadzony w barakach więziennych w Kotłasie. Po jakimś czasie został wypuszczony…
W 1932 r. zamieszkał w malutkiej wiosce — osadzie — o nazwie Połtawa (być może chodzi o osadę Potiepałowo, na prawym brzegu połączonej z Wyczegdą Dwiny, wśród wielu rozmaitych okolicznych błot). Dojazd do tej osady z Kotłasu, oddalonego o ponad 15 km, wymagał przeprawy przez rzekę. A w Kotłasie musiał się co jakiś czas pojawiać, bo „kartki żywnościowe” starczały tylko na cztery kilogramy mąki na miesiąc. Trzeba było więc pojawiać się na targu w Kotłasie, by zdobyć chociażby jajka i sporządzić coś w zastępstwie chleba…
W przetrwaniu pomagała korespondencja z osobami pozostającymi na wolności, którą dozwolono mu wznowić…
Trzyletni wyrok zesłania otrzymany jeszcze na Wyspach Sołowieckich mijał w viii.1932 r., ale oprawcy z OGPU przeciągali przekazanie mu odnośnego zaświadczenia o ukończeniu kary, co było warunkiem do uzyskania wewnętrznej wizy wyjazdowej. Nie mógł więc wracać…
W czasie oczekiwania na decyzję stan zdrowia Leonida zaczął się coraz bardziej pogarszać. Jesienią 1933 r. nie mógł już normalnie chodzić. Posuwał się powoli, krok po kroku. Mówił niewiele i szeptem. Kaszlał straszliwie. Musiał więc wrócić do Kotłasu, strasznego miejsca, gdzie tysiące więźniów przemieszczało się oczekując na wysłanie do obozu docelowego.
Tam w x–xi.1933 r. zbrodniczy OGPU poinformował go o zakończeniu zsyłki w Kotłasie. Formalnie decyzję mu przekazano 14.xii.1933 r. Wraz z nią wręczono mu jednak i inną decyzję — kolejny wyrok trzech latach zsyłki, z zakazem osiedlania się w 12 najważniejszych miastach Rosji…
Ale mógł wreszcie opuścić straszliwą północ. Zdecydował się na osiedlenie w mieście Wiatka (dziś Kirow), ok. 500 km na południowy–wschód od Kotłasu i ok. 950 km na wschód od Moskwy, już nie w Północnym Kraju, ale w centralnej Rosji…
Zawieziony został tam — sam już podróżować nie mógł — pod koniec 1933 r.
Jeszcze próbował odzyskać zrabowane na Wyspach Sołowieckich rękopisy i dokumenty. Pisał odwołania. Pisał prośby. Próbował uzyskać zgodę na przeniesienie jeszcze dalej na południe, do Rosławia, ok. 100 km na południe od Smoleńska. Odpowiedź nadeszła i 14.i.1935 r. pisał w telegramie:
„Załączam odpowiedź (odmowną) OGPU o przeniesieniu do Rosławia. Północy klimat zabija mnie. Przejście wiorsty zabiera mi godzinę, muszę się 4 razy zatrzymywać by odpocząć, poruszam się jak ślimak.
Ciągle nie wiem, czy sprawy odzyskania moich prac pozostawionych na Sołówkach posunęły się jakoś”…
Zrabowanych prac już nie odzyskał. Końca kolejnego wyroku zesłania nie doczekał…
W wielkich cierpieniach, opuszczony — bez kapłana, który mógłby mu udzielić ostatnich sakramentów — i totalnie wycieńczony latami więzienia i zesłania, odszedł 7.iii.1935 r. do Pana.
Pogrzebano go na miejscowym cmentarzysku…
27.vi.2001 r. na hipodromie we Lwowie beatyfikował go, w gronie 27 męczenników totalitaryzmów kościołów katolickich obrządku bizantyjskiego, św. Jan Paweł II.
„Dzisiaj wpisani […] do rejestru błogosławionych […] na różne sposoby byli wypróbowani przez zwolenników zgubnych ideologii […] Świadomy cierpień, które dotykały tych wiernych uczniów Chrystusa, mój poprzednik Pius XII, podzielając ich ból, wyraził swą solidarność z tymi, ‘którzy trwają w wierze i opieraniu się wrogom chrześcijaństwa z tą samą nieugiętą siłą, z jaką kiedyś opierali się ich przodkowie’ i pochwalił ich odwagę pozostawania ‘wiernie złączonymi z papieżem Rzymskim oraz swymi pasterzami’List Apostolski „Orientale Ecclesias”, 15.xii 1952, AAS 45 [1953],8.
Umocnieni Bożą łaską kroczyli oni zwycięską drogą aż do końca. Jest to droga przebaczenia i pojednania, droga, która wiedzie ku jaśniejącemu światłu Wielkanocy, po ofierze na Golgocie. Ci nasi bracia i siostry są widocznymi przedstawicielami ogromnego mnóstwa anonimowych bohaterów — mężczyzn i kobiet, mężów i żon, kapłanów, zakonników i zakonnic, ludzi młodych i starych — którzy w przeciągu dwudziestego wieku, ‘wieku męczeństwa’, doświadczali prześladowań, przemocy i śmierci, aby tylko nie wyrzec się swojej wiary”.
I dodawał:
„Razem z nimi prześladowani i zabijani ze względu na Chrystusa także chrześcijanie innych wyznań. Ich wspólne męczeństwo jest silnym wezwaniem do pojednania i jedności. Jest to ekumenizm męczenników i świadków wiary, który wskazuje drogę jedności chrześcijanom dwudziestego pierwszego wieku. Niech ich ofiara będzie konkretną nauką życiową. Oczywiście, nie jest to łatwe zadanie. Podczas ubiegłych stuleci nagromadziło się zbyt wiele stereotypów myślowych, zbyt wiele wzajemnych uraz i zbyt wiele nietolerancji. Jedynym sposobem oczyszczenia drogi jest zapomnienie o przeszłości, proszenie o wzajemne przebaczenie i przebaczenie sobie nawzajem ran zadanych i otrzymanych, bez zastrzeżeń ufając odnawiającemu działaniu Ducha Świętego”.
Wcześniej, w liście apostolskim „Euntes in mundum”, z 25.i.1988 r., wydanym z okazji tysiąclecia chrztu Rusi Kijowskiej, św. Jan Paweł II pisał:
„Chrzest Rusi dokonał się […] w czasie, kiedy rozwinęły się już dwie ‘wersje’ chrześcijaństwa: wschodnia, złączona z Bizancjum, i zachodnia, złączona z Rzymem, ale Kościół pozostawał jeden i nie podzielony. W nas, którzy obchodzimy Tysiąclecie Chrztu przyjętego przez wschodnie ludy słowiańskie w Kijowie, fakt ten budzi jeszcze większe pragnienie pełnej komunii w Chrystusie tych dwóch siostrzanych Kościołów i przynagla do podejmowania nowych poszukiwań i czynienia nowych kroków w tym kierunku. Rocznica ta jest nie tylko historycznym wspomnieniem i okazją do wielorakich opracowań naukowych i podsumowań, ale przede wszystkim zwraca naszą pasterską i ekumeniczną wrażliwość od przeszłości ku przyszłości, umacnia tęsknotę za jednością i czyni intensywniejszą naszą modlitwę.
Owszem, oba Kościoły, katolicki i prawosławny, zdecydowane dziś bardziej niż kiedykolwiek do odnalezienia, pomimo trudności zrodzonych z wiekowych nieporozumień, komunii wokół stołu eucharystycznego, patrzą w dobie tego Milenium ze szczególną uwagą i nadzieją na wszystkich duchowych synów i córki św. Włodzimierza”.
Jednym z nich był bł. Leonid — o. Leoncjusz — Fiodorow. Dziś zaiste patrzy na nas z góry, sprzed tronu Pańskiego, jak sobie radzimy z zadaniem „odnalezienia […] komunii wokół stołu eucharystycznego”, o którą on całym życiem zabiegał…
Popatrzmy na krótki film o bł. Leonidzie Fiodorowie — „Między prawdą a ciemnością” (po angielsku):
Obejrzyjmy też krótką etiudkę o bł. Leonidzie Fiodorowie:
Popatrzmy też na etiudkę o męczennikach greckokatolickich:
Posłuchajmy też „Ave Maria” specjalnie napisane na wizytę Ojca św. na Ukrainie:
Popatrzmy też na film o lwowskiej wizycie Ojca św:
Pochylmy się nad homilią Ojca św. Jana Pawła II wygłoszoną 26.vi.2001 r. we Lwowie:
homilią beatyfikacyjną Ojca św. Jana Pawła II wygłoszoną 27.vi.2001 r. we Lwowie:
a także Jego encykliką „Euntes in mundum” z 25.i.1988 r.:
Popatrzmy na mapę życia błogosławionego:
Opracowanie oparto na następujących źródłach:
polskich:
rosyjskich:
włoskich: