MATKA BOŻA CZĘSTOCHOWSKA: kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneMATKA BOŻA NIEUSTAJĄCEJ POMOCYLOGO PORTALU

Rzymskokatolicka Parafia
pod wezwaniem św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
m. i gm. Konstancin-Jeziorna
powiat Piaseczno

św. ZYGMUNT: kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneśw. ZYGMUNT: XIX w., feretron, kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własne

Valid XHTML 1.0 Strict

tutaj108 polskich męczenników niemieckiej okupacji podczas II wojny światowej

bł. WŁADYSŁAW MAĆKOWIAK
1910, Sytki – ✟ 1942, las Borek k. Berezwecza
męczennik

patron: obwodu witebskiego

wspomnienie: 4 marca

Łącza do ilustracji (dzieł sztuki) związanych z błogosławionym:

  • bł. WŁADYSŁAW MAĆKOWIAK: obraz beatyfikacyjny?; źródło: www.santiebeati.it
  • bł. WŁADYSŁAW MAĆKOWIAK: ok. 1940; źródło: www.ogrodywspomnien.pl
  • bł. WŁADYSŁAW MAĆKOWIAK: ok. 1940; źródło: prawy.pl
  • bł. WŁADYSŁAW MAĆKOWIAK: ok. 2002, Kazimierz Dolny; źródło: www.zenderowski.gower.pl
  • KOŚCIÓŁ NAJŚWIĘTSZEGO BOŻEGO CIAŁA: Ikaźń, widok współczesny; źródło: www.radzima.org
  • WIDOK na KLASZTOR i KOŚCIÓŁ PO-BAZYLIAŃSKI: lata 1930-te?, Berezwecz; źródło: www.radzima.org
  • KRZYŻ w LESIE BOREK: ok 2002, Białoruś; źródło: www.zenderowski.gower.pl
  • CHRYSTUS wśród 108 POLSKICH MĘCZENNIKÓW - BAJ, Stanisław (ur. 1953, Dołhobrody), 1999, obraz beatyfikacyjny, Licheń; źródło: picasaweb.google.com
  • KAPLICA 108 MĘCZENNIKÓW II WOJNY ŚWIATOWEJ - Licheń; źródło: www.lichen.pl
  • MĘCZENNICY II WOJNY ŚWIATOWEJ - PIETRUSIŃSKI Paweł (), pomnik, 2004, brąz, granit, wys. 190 cm (z cokołem 380 cm), kościół św. Jana Chrzciciela, Szczecin; źródło: www.szczecin.pl
  • 108 POLSKICH MĘCZENNIKÓW - witraż, Kaplica Matki Bożej, Świętych i Błogosławionych Polskich, kościół św. Antoniego Padewskiego, Lublin; źródło: www.antoni.vgr.pl
  • POCHÓD 108 POLSKICH MĘCZENNIKÓW II WOJNY ŚWIATOWEJ - ŚRODOŃ, Mateusz (), w trakcie tworzenia, kaplica Muzeum Powstania Warszawskiego, Warszawa; źródło: www.naszglos.civitaschristiana.pl
  • 108 POLSKICH BŁOGOSŁAWIONYCH MĘCZENNIKÓW - witraż, Sanktuarium Matki Bożej Zawierzenia, Tarnowiec; źródło: www.sanktuariumtarnowiec.parafia.info.pl

Na świat przyszedł 27.xi.1910 r. w podlaskiej wsi Sytki, ok. 6 km od parafialnego kościoła pw. Trójcy PrzenajświętszejDrohiczynie, nad Bugiem, ówcześnie w guberni grodzieńskiej (ros. Гродненская губерния) carskiego Imperium Rosyjskiego (ros. Российская империя), czyli w zaborze rosyjskim.

W kościele parafialnym (dziś bazylika katedralna pw. Trójcy Przenajświętszej) w Drohiczynie został też, 27.xi.1910 r., przyjęty w poczet członków Kościoła w Sakramencie Chrztu św.

Był synem Władysława i Jadwigi z Obniskich.

Rodzice byli rolnikami, ale znając wartość wiedzy starali się zapewnić wykształcenie swoim licznym dzieciom.

Władysław po skończeniu szkoły powszechnej uczył się w upaństwowionym 15.i.1921 r. — już wówczas w odrodzonej, niepodległej II Rzeczpospolitej — 8‑letnim gimnazjum im. A. Jabłonowskiej w Drohiczynie. Pewnie codziennie maszerował owe 6 km z domu do szkoły i z powrotem…

Po maturze starał się o przyjęcie do Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Pińskiej im. św. Tomasza z AkwinuPińsku — stolicy erygowanej 28.x.1925 r., w wyniku reorganizacji granic diecezji katolickich w Polsce przeprowadzonej przez papieża Piusa XI (1857, Desio — 1939, Watykan) bullą „Vixdum Poloniae unitas”, diecezji pińskiej, obejmującej zabużańskie Podlasie, czyli także rodzinne strony Władysława — jednak z powodu niskiego wzrostu i słabego wzroku został odrzucony.

Nie zraził się jednak i udał do Wilna, miasta będącego siedzibą metropolii, w skład której wchodziła diecezja pińska (i oczywiście archidiecezja wileńska), i tam w 1933 r. przyjęty został do tamtejszego Wyższego Seminarium Duchownego — od 1925 r. połączonego z Wydziałem Teologicznym Uniwersytetu im. Stefana Batorego

Jednym z wykładowców na owym wydziale — teologii pastoralnej — był od 1928 r. bł. Michał Sopoćko (1888, Juszewszczyzna – 1975, Białystok), spowiednik św. Marii Faustyny Heleny Kowalskiej (1905, Głogowiec – 1938, Kraków), głosiciel i twórca podstaw teologicznych kultu Miłosierdzia Bożego

Prodziekanem wydziału teologicznego w latach 1937‑9 był natomiast ks. Paweł Nowicki (1888, Wabcz – 1980, Warszawa), wybitny biblista, znawca języków starożytnych…

18.vi.1939 r., na parę miesięcy przed IV rozbiorem Rzeczypospolitej przez niemieckich i rosyjskich „sąsiadów”, przyjął święcenia kapłańskie z rąk abpa Romualda Jałbrzykowskiego (1876, Łętów‑Dębie – 1955, Białystok), metropolitę wileńskiego.

W tym samym czasie ukończył studia na Uniwersytecie im. Stefana Batorego w Wilnie uzyskując stopień magistra teologii (pracę dyplomową „Za kogo wolno ofiarować Mszę św.?”, napisał pod kierunkiem ks. prof. Ignacego Świrskiego (1885, Ellern – 1968 , Siedlce), późniejszego biskupa)…

Latem 1939 r. został mianowany wikariuszem parafii pw. Najświętszego Bożego CiałaIkaźni, w powiecie brasławskim województwa wileńskiego, niedaleko granicy z Łotwą, w centrum pięknej Brasławskiej Grupy Jezior.

Pierwszy kościół w Ikaźni — drewniany — ufundował w 1501 r. Jan Sapieha (ok. 1431 – 1517, Mordy/Dubno), starosta brasławski, późniejszy kanclerz królowej Heleny Moskiewskiej (1476, Moskwa – 1513, Wilno), żony króla Aleksandra Jagiellończyka (1461, Kraków – 1506, Wilno), i wojewoda witebski. Opiekowali się nim oo. jezuici. Ten pierwszy kościół, pw. Ducha Świętego, spłonął w XVII w., po czym wystawiono drugi, również drewniany, który również spłonął — ok. 1800 r. Następny został spalony przez francuską fr. Grande Armée (fr. Wielka Armia) w 1812 r., w trakcie zakończonej klęską napoleońskiej inwazji na Rosję. Czwarta świątynia, również drewniana, powstała w 1815 r. i dotrwała do XX w. Murowany kościół wzniesiono wreszcie w latach 1905‑12.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości i powstaniu województwa wileńskiego, w skład którego wchodziła parafia Ikaźń, przy kościele wystawiono pamiątkowy głaz, ku czci proboszcza, ks. Michała Buklarewicza, który 27.vi.1919 r., jeszcze przed wojną polsko–rosyjską lat 1919‑21 oraz włączeniem Wileńszczyzny do II Rzeczpospolitej, został zamordowany, wraz ze swoją siostrą, przez rosyjskich bolszewików (ros. большевики). Gdy go postawiono przed sądem kapturowym — jako dowódcę polskiego lokalnego partyzanckiego oddziału samoobrony, zwanego „zieloną armią”, sformowaną w obronie przed gwałtami dokonywanymi przez Rosjan — miał rzec: „walczyłem z ustrojem bolszewickim w imię swoich przekonań”…

W 1938 r., tuż przed przyjazdem Władysława, parafia liczyła 3,464 wiernych.

Po kilku, może kilkunastu, dniach od przyjazdu Władysława do Ikaźni rozpoczęła się II wojna światowa

Odtąd trudno jest opowiadać o dalszych losach Władysława bez choćby skrótowego opisu niezwykle szybko, gwałtownie zmieniającej się rzeczywistości. Chaos, spowodowany najazdem barbarzyńskich hord — ze wschodu i zachodu — ogarnął wszystko i wszystkich. Nie tylko ogarnął, ale zdawał się wręcz pochłaniać każdą istotę ludzką i przemielać ją. A chaos to cecha charakterystyczna zła i wydawało się, że wraz z wniknięciem chaosu w każdą szczelinę ludzkiej egzystencji zło odnosi ostateczny tryumf — wszędzie i we wszystkich.

A jednak znajdowały się jednostki, które potrafiły zachować w sobie niewzruszoną moc, zdolną oprzeć się najgorszemu. Jednostki, które słowami poety przenosiły „w sobie miastoZbigniew Herbert, „Raport z oblężonego miasta, ratując w ten sposób siebie. I ratując człowieczeństwo dla potomnych. Dla nas.

Taką osobą okazał się Władysław.

By właściwie zrozumieć jego postawę musimy pochylić się trochę głębiej nad opisem rzeczywistości, w jakiej mu przyszło żyć.

1.ix.1939 r. w granice Rzeczypospolitej, bez wypowiedzenia wojny, wkroczyli Niemcy. Na podstawie osławionego porozumienia z 23.viii.1939 r. dwóch wybitnych przywódców socjalistycznych — niemieckiego, o odcieniu nazistowskim, Adolfa Hitlera (1889, Braunau am Inn – 1945, Berlin), i rosyjskiego, o odcieniu komunistycznym, Józefa Stalina (1878, Gori – 1953, Kuncewo) — i jego tajnych aneksów, od nazwisk sygnatariuszy, czyli ministrów spraw zagranicznych dwóch wspomnianych zbrodniarzy, zwanego paktem Ribbentrop—Mołotow, Niemcy do Rzeczpospolitej wkroczyli od zachodu. 17 dni później od wschodu Polskę najechali Rosjanie. Dwaj bandyci dokonali w ten sposób czwartego rozbioru Polski, uzgodnionego formalnie i podpisanego, wraz z innymi tajnymi aneksami, 28.ix.1939 r. w tzw. traktacie o granicach i przyjaźni Rosja—Niemcy”.

Do Ikaźni wkroczyły zaborcze wojska rosyjskie. Rozpoczął się terror okupacji, którego obiektem w pierwszym rzędzie stała się polska inteligencja.

W parafii Władysław został sam — tamtejszy proboszcz, ks. Jan Zawistowski musiał opuścić parafię przed nadchodzącym okupantem (nie uchroniło go to przed rosyjskimi represjami — po zakończeniu działań zbrojnych II wojny światowej spędził 8 lat w rosyjskich obozach koncentracyjnych niewolniczej pracy przymusowej, czyli łagrach, GUŁag). Młody wikariusz musiał zatem przejąć obowiązki proboszcza. Musiał szybko stać się organizatorem życia dla tysięcy wiernych…

I to w obliczu rosnącego terroru rosyjskiego. Wielu z jego parafian nie wróciło po wrześniowej kampanii. Niektórzy zaginęli — jak się później okazało zamordowani zostali przez Rosjan i wrzuceni do dołów śmierci w Katyniu, PiatichatkachCharkowie, Miednoje k. Tweru i innych, do dziś nie znanych miejscach kaźni. Wielu znalazło się w więzieniu w Berezweczu, 3 km od Głębokiego, ok. 80 km na południe od Ikaźni, w dawnym budynku klasztornym oo. bazylianów (łac. Ordo Sancti Basilii Magni – OSBM) — gdzie przed wybuchem wojny znajdowały się koszary polskiego Korpusu Ochrony Pogranicza KOP — miejscu, które jak się miało okazać na drodze życiowej Władysława było ostatnim (a precyzyjniej przedostatnim) przystankiem — stacją jego drogi krzyżowej…

Rosjanie ogołocili następnie okupowany kraj z majątku, później zaczęli wprowadzać swoje „prawa”. Jednym z nich był na przykład nakaz posiadania dowodu osobistego — do tej pory większość rolników takowego dokumentu nie miała. Ten rosyjski wynalazek trwa zresztą w Polsce do dzisiaj…

Rozpoczęły się też przymusowe wywózki w głąb Rosji. Rosjanie — najczęściej nocami — porywali ofiary i ich całe rodziny z domowych pieleszy, początkowo urzędników państwowych, leśników, etc., później wystarczało li tylko „podejrzenie” o wrogość wobec Rosji. Gnano ich na stacje kolejowe, skąd bydlęcymi wagonami transportowano na wschód. Przedtem jednak, by nieszczęśników do końca pognębić, „dawano” im do podpisania dokumenty — zgodę na „dobrowolne” opuszczenie rodzinnych stron. Tak kolejna generacja Polaków wyrzucana była z domów i zsyłana na Daleki Wschód, do obozów zagłady. Była wśród nich prawie cała rodzina Władysława — m.in. jego młodszy brat, Marian Maćkowiak (1928, Sytki – 2011, Olsztyn), który po powrocie z zesłania w Rosji również został kapłanem, przyjmując święcenia kapłańskie w 1955 r.

Trzecią wywózkę Polaków zamieszkujących najdalsze tereny Rzeczpospolitej, gdzie posługiwał Władysław — tych, którzy jeszcze pozostali — planowano na drugą połowę 1941 r. Nie doszło do niej, bo rozpoczęła się wojna rosyjsko–niemiecka (co się nie udało w latach 1939‑41, Rosjanie przeprowadzili później, po 1944 r., stosując te same, co poprzednio, metody — w Ikaźni na przykład rosyjskie władze okupacyjne zamieniły wówczas, w 1948 r., parafialny kościół na skład zbożowy i materiałów budowlanych)…

Kapłanów Rosjanie zaczęli prześladować oczywiście już wcześniej.

Od początku okupacji w 1939 r. gnębiono ich finansowo, podwyższając podatki do poziomu niemożliwego do spełnienia. Zaczęto nachodzić i zastraszać parafian. Ograniczano możliwość uczenia dzieci, wreszcie księży zaczęto nękać administracyjnymi i biurokratycznymi zakazami i nakazami. Grunt był gotowy do ostatecznej rozprawy.

Wówczas aliści Rosjanie nie zdążyli.

22 vi.1941 r. rozpoczęła się bowiem wojna niemiecko–rosyjska — niemiecka armia uderzyła na swojego uprzedniego, wiernego do końca sojusznika. Na całym froncie walk rozpoczęła się paniczna ucieczka Rosjan. Nie na tyle niezorganizowana aliści, by Rosjanie nie zdążyli wymordować — w ramach zarządzonego odgórnie ludobójstwa — wszystkich więźniów politycznych przetrzymywanych na obszarach kontrolowanych przez Rosję, których ewakuacja w związku z atakiem niemieckim w głąb kraju była „niemożliwa”. M.in. przed opuszczeniem Berezwecza Rosjanie zamordowali kilkuset więźniów przetrzymywanych w lokalnym miejscu odosobnienia. Resztę — do 2 tysięcy — w „marszu śmierci” popędzono na wschód i wymordowano nad Dźwiną, drugą pod względem wielkości rzeką uchodząca do Morza Bałtyckiego, do 1939 r. będącą rzeką graniczną między Polską a Rosją oraz Polską a Łotwą…

Niemcy nie okazali się lepsi.

Początkowo władzę na przejmowanych terenach sprawowało niemieckie wojsko — Wehrmacht — wspomagane przez niem. Einsatzgruppen (pl. „Grupy Operacyjne”), jednostki podlegające niem. Reichssicherheitshauptamt (pl. „Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy”), w skrócie RSHA, jednemu z dwunastu urzędów ludobójczej organizacji niem. Die Schutzstaffel der NSDAP (pl. oddział ochronny NSDAP”), w skrócie SS. Einsatzgruppen było odpowiedzialne zwalczanie wszelkiej niezależnej aktywności i przejawów oporu podbijanych społeczeństw na tyłach niemieckich wojsk. Obraną metodą działania był bezwzględny terror i masowa eksterminacja aktywnych działaczy politycznych i ideologicznych — przeciwników Niemiec.

Zaraz potem jednak władzę przejmowały struktury cywilne — kontrolowane przez niem. Reichsministerium für die besetzten Ostgebiete (pl. „Ministerstwo Rzeszy do spraw Okupowanych Terytoriów Wschodnich”) — RmfdbO — na którego ;czele stanął sam Alfred Rosenberg (1893, Rewel – 1946, Norymberga), wybitny socjalistyczny twórca najważniejszych niemieckich narodowych teorii rasistowskich…

W praktyce jednak te dwie struktury władzy niemieckiej na okupowanych terenach przenikały się, współpracując zgodnie bądź rywalizując ze sobą.

Rejon brasławski, do którego należało miasteczko Ikaźń, znalazł się w dystrykcie niem. Kreisgebiete Glubokoje (pl. „dystrykt Głębokie”) — zarządzanym z miasta Głębokie, wchodzącym w skład niem. Generalbezirk Weißruthenien (pl. „Generalny Okręg Białorusi”) — z siedzibą w Mińsku, należącym z kolei do szerszego niem. Reichskommissariat Ostland (pl. Komisariat Rzeszy Wschód) — zarządzanym z Kowna i obejmującym tereny Polski, Białorusi i państw bałtyckich, nadzorowanego bezpośrednio z Berlina przez wspomniane RmfdbO.

Jednocześnie w obrębie niem. Kreisgebiete Glubokoje działały oddziały Einsatzgruppe A, pod dowództwem zbrodniczego SS Brigadeführera Franciszka Waltera (niem. Franz Walter) Stahleckera (1900, Sternenfels – 1942, Gatczyna). Zachowała się mapa, załączona do tzw. raportu Stahleckera31.i.1942 r. dla szefa RSHA, Reinharda Tristana Eugeniusza (niem. Reinhard Tristan Eugen) Heydricha (1904, Halle – 1942, Praga), którą jej autor dowodził, że do x.1941 r. Einsatzgruppe A pod jego dowództwem wymordowała ok. 220,250 Żydów, w tym 41,828 na terenie niem. Generalbezirk Weißruthenien.

Niemcy planowo mordowali nie tylko Żydów. Na tych terenach pogranicza wielu nacji prowadzili politykę wzbudzania nienawiści narodowych, szczególnie wobec Polaków.

Już 2.vii.1941 r., 11 dni po niemieckim ataku, wspomniany szef RSHA, Reinhard Heydrich, wydał rozkaz wykorzystywania i podsycania — o ile to możliwe — antagonizmów narodowościowych. 21.vii.1941 r. szef RmfdbO, Alfred Rosenberg, w liście do władz Wehrmachtu nakazywał m.in. prowadzenie w powstającym niem. Generalbezirk Weißruthenien polityki zmierzającej do rozpalania wśród podbitych społeczności na Białorusi niechęci i nienawiści do Polaków.

I tak się działo. M.in. już 6.xi.1941 r. szef niem. Generalbezirk Weißruthenien, niem. Generalkommissar (pl. komisarz generalny) Wilhelm Kube (1887, Głogów – 1943, Mińsk), wydał zakaz zawierania małżeństw między Polakami i Białorusinami…

W ten sposób Niemcy starali się zjednać społeczność białoruską (a także łotewską i litewską). Ale na Białorusi bez Polaków — przynajmniej początkowo — obejść się nie mogli. Gdy bowiem zaczęli formować administrację cywilną okazało się, że choć pierwszeństwo miały osoby narodowości białoruskiej to w wielu miejscach brakowało Białorusinów o odpowiednich kwalifikacjach. Wśród Polaków było więcej przedstawicieli warst średniej. Stąd też Niemcy woleli nawet Polaków…

A jednocześnie trzeba pamiętać, że wielu mieszkańców tych ziem — i Polaków i Białorusinów — początkowo widziało w Niemcach „wyzwolicieli”. Wystarczyły dwa lata rosyjskiego „dobrobytu”, by w Niemcach, o których „porządkach” na okupowanych polskich ziemiach na zachodzie musiano wiele słyszeć, widzieć „mniejsze zło”.

Pracę więc — po dwóch latach — znaleźli m.in. przedwojenni urzędnicy — głównie polscy. Wywiad polskich niepodległościowych organizacji (część Polskiego Państwa Podziemnego) donosił na przełomie 1941 i 1942 r. do emigracyjnych władz polskiego państwa w Londynie: „ […] w urzędach mówią z interesantami po polsku, nawet jeśli się zwraca po białorusku. Chłopi czekają na powrót rządów polskich. […] Organizuje się 'kontrwywiad' przez Gestapo. Rekrutowani do niego często są oficerowie rezerwy Polacy, którzy zapewne zgłosili się jako Białorusini. Ich oblicze ideowe — nieznane”.

Duża część owych Polaków należała do organizacji konspiracyjnych, w szczególności Związku Walki Zbrojnej ZWZ (później Armii Krajowej AK), dzięki czemu wywiad polski posiadał dobrze rozbudowaną sieć agentów w okupacyjnych urzędach, w tym policji.

A to prowadziło do konfliktu: z wieloma chłopami, którzy obawiali się powrotu polskich ziemian; i z nacjonalistami białoruskimi, którzy podjęli współpracę organizacyjną z Niemcami, na przykład białoruską organizacją policyjną niem. Weißruthenische Hilfspolizei (pl. Białoruska Policja Pomocnicza), odpowiedzialną za udział w niezliczonych mordach ludności cywilnej i Żydów, której przywódcą w Mińsku był były polski wojskowy, Franciszek Kuszel (1895, Pierwszaja – 1969, Rochester USA).

Mniej więcej taka właśnie sytuacja ukształtowała się na obszarze okupacyjnego dystryktu niem. Kreisgebiete Glubokoje. Z wyjątkiem regionu brasławskiego, gdzie Niemcy od początku administrację cywilną i policję obsadzili Białorusinami. Udało się to im, mimo iż podczas przedwojennego spisu powszechnego z 1931 r.powiecie brasławskim (obejmującym Ikaźń) 65.63% mieszkańców zadeklarowało język polski jako ojczysty, a tylko 16.16% język białoruski. W sąsiednim powiecie dziśnieńskim natomiast (obejmującym m.in. miasteczko Głębokie) do polskiej narodowości — deklarowanej podaniem języka polskiego jako ojczystego — przyznało się 38.95% ludności, do białoruskiej zaś — 50.03%.

Niebawem wszelako — w szczególności w 1942 i 1943 r., gdy Niemcy, pod wpływem nacisków białoruskich, zainicjowali akcję niem. Polenaktion, której celem było usunięcie Polaków z aparatu cywilnego i policji i zastąpienie ich Białorusinami — cała ludność polska i Kościół katolicki stały się celem eksterminacyjnej czystki etnicznej…

W swojej parafii Władysław próbował prowadzić zwykłą działalność duszpasterską — zbliżać i pojednywać ludzi z Chrystusem. A potrzeby były ogromne i wobec wojny i pogarszającej się sytuacji politycznej i gospodarczej ciągle rosnące. W ix.1941 r. zatem abp Jałbrzykowski przysłał do Ikaźni, na stanowisko wikariusza, ks. Stanisława Pyrtka, pochodzącego z okolic Nowego Targu, wyświęconego w Wilnie w 1940 r.…

Tymczasem już 10.ix.1941 r. szef niem. Generalbezirk Weißruthenien, wspomniany niem. Generalkommissar Wilhelm Kube wprowadził na powierzonym sobie obszarze tymczasowe przepisy szkolne, które nakładały obowiązek nauki na wszystkie dzieci w wieku 7‑14 lat, z wyjątkiem dzieci żydowskich, które wraz z rodzinami zostały zamknięte w gettach. Od 1.x.1941 r. uruchomiono więc szkoły powszechne i średnie z białoruskim przeważnie językiem nauczania — tylko w niektórych nauczanie prowadzono w języku polskim lub rosyjskim. Oprócz języka białoruskiego szkoły miały kształcić w zakresie matematyki, biologii, prac ręcznych — zawsze w duchu narodowo–socjalistycznym, z obrazem Niemców jako filaru postępu i rozwoju cywilizacyjnego.

Nauki religii nie przewidziano. Gdy więc obaj młodzi kapłani zaczęli prowadzić gorliwą działalność, m.in. katechizację dzieci — był to wszak początek roku szkolnego — odbywało się to wbrew niemieckim zakazom…

Szybko ich wszelako — już po paru miesiącach — zadenuncjowano. Donos złożono prawd. formowanej właśnie na tych terenach niemieckiej policji, której dowódcą był zarządzający z Mińska niem. SS– und Polizeiführer (pl. Dowódca SS i Policji) Karol Piotr (niem. Carl Peter) Zenner (1899, Oberlimberg – 1969, Andernach), lub przedstawicielom wspomnianej niem. Weißruthenische Hilfspolizei. Przyczynić się do tego miał pewien weterynarz, wysługujący się Niemcom jako starosta brasławski…

Taki donos był w zasadzie wyrokiem śmierci. W pierwszych bowiem miesiącach okupacji wszystkie przypadki denuncjacji i oskarżeń o sprzyjanie rosyjskiemu bolszewizmowi rozpatrywane były przez Niemców w trybie doraźnym. Zadenuncjowanych działaczy i sympatyków komunizmu rozstrzeliwano bez sądów. Zginęło wielu Białorusinów, a ci co przeżyli obwiniali zajmujących miejsca w niemieckiej administracji Polaków. Zaczęli więc szukać odwetu, uciekając się do tych samych metod, które ponoć były udziałem Polaków. Najczęściej Polaków denuncjowano jako „agentów Sikorskiego”, zarzucano działalność na szkodę Niemiec i przeszkadzanie „narodowi białoruskiemu w czynnej budowie Nowego Porządku, który przyniosła Wielka Armia Niemiecka”. O Kościele katolickim mówiono też, iż jest „opanowany przez szowinistyczne duchowieństwo polskie”.

Władysław został ostrzeżony — przez pochodzącego z Ikaźni Jana Pietkuna (ur. 1909, Ikaźń) (późniejszego członka Armii Krajowej AK, części Polskiego Państwa Podziemnego, który przez dwa lata ukrywał rodzinę żydowską, za co po zakończeniu działań wojennych odznaczony został medalem „Sprawiedliwy wśród narodów świata”), brata znanego kapłana, Witolda Pietkuna (1911, Ikaźń – 1981, Białystok) o grożącym niebezpieczeństwie. Ponoć Niemcy wydali na niego wyrok śmierci — taką informację Pietkun pozyskać miał w Wilnie od białoruskiego działacza. Władysław udał się więc ze swym wikariuszem, ks. Stanisława Pyrtka, do Wilna z zamiarem poproszenia o radę ich arcypasterza.

Pozostać? Uciekać? Ukryć się?

Abp Jałbrzykowski pozostawił decyzję kapłańskiemu sumieniu — Władysławajego wikariusza.

Pozostali w Ikaźni. Nie mogli wszak porzucić parafian…

3.xii.1941 r. Władysław w oddalonym o ok. 15 km od Ikaźni Brasławiu, gdzie się udał prawd. wezwany przez Niemców, został aresztowany.

Następnego dnia u bram więzienia pojawił się ks. Pyrtek, z doraźną pomocą, niezbędnymi rzeczami i prośbą o uwolnienie swego proboszcza. Zamiast jej spełnienia i jego zatrzymano. Aresztowani zostali także parafianie przybyli z podpisaną przez wielu wiernych petycją w ich sprawie…

Ks. Józef Ingielewicz (1897, Wilno – 1973, Ostrowiec), proboszcz sąsiedniej parafii Nowy Pohost, którzy przeżył II wojnę światową, a później 10 lat rosyjskich obozów koncentracyjnych Gułag, pisał w liście z 18.xii.1941 r. do abpa Jałbrzykowskiegoks. Tadeusz Krahel, „Martyrologia duchowieństwa archidiecezji wileńskiej 1935‑45”, 2017:

W dniu 3 grudnia podczas pobytu w Brasławiu został aresztowany ks. Wł. Maćkowiak, proboszcz ikaźnieński, w mieszkaniu jego nazajutrz przeprowadzona rewizja, i tegoż dnia zaaresztowano w drodze do Brasławia ks. wikarego, który tam jechał bronić swego proboszcza. Do dziś dnia siedzą w więzieniu brasławskim i toczy się przeciwko nim śledztwo, nikogo nie dopuszczają. Zabiegi moje nie odniosły dotychczas skutku. Zarzucają im ujemne ustosunkowanie się do władz i utrzymywanie tajnej szkoły. Prawda polega na tym, że uczyli katechizmu dzieci. Wywnioskowałem, iż jest to zemsta miejscowych innowierców”…

Trochę inną wersję przedstawił organista parafii Ikaźń, p. Edmund Bezdel:

Późną jesienią ks. Maćkowiak został wezwany do żandarmerii w Brasławiu i stamtąd nie wrócił. Po paru dniach wezwano tam Stanisława Pyrtka, który też nie wrócił. Przedwojenny sołtys z Ikaźni Justyn Ridziko i Jan Purwin zebrali podpisy miejscowej ludności i zawieźli do Brasławia z myślą, że uratują księży. Niemcy aresztowali i ich. Następnie kolejni mieszkańscy Ikaźni powieźli prośbę o zwolnienie tych aresztowanych, a byli to: Julian Zaborowski i Antoni Jarocki. Tych także aresztowano. Wszystkich trzymano w piwnicy żandarmerii”…

Jeszcze inaczej przyczyny aresztowania zapamiętał inny świadek, współwięzień żydowskiego pochodzenia, Pejsach (ang. Peter) Smuszkowicz (ur. 1920, Jody – 2013, Toronto), pochodzący z oddalonej o ok. 25 km od Ikaźni miejscowości Jody. W powojennym liście, napisanym 20.xi.1993 r. w Toronto, do ks. prof. Zygmunta Mieczysława Zielińskiego (ur. 1931, Cekcyn)Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego KUL napisał (pisownia oryginalna):

Księży byli aresztowane za nawoływanie do ludności katolickiej żeby nie brali udziału w prześladowaniach Żydów”…

W Brasławiu kapłani byli torturowani. Bito ich, aż do utraty przytomności.

Świadek zapamiętał ich wyszeptywaną modlitwę: „Pro Christo…”.

W Wigilię 24.xii.1941 r. uwięzionych w Ikaźni, w tym obu kapłanów, przywieziono do więzienia w Berezweczu — we wspomnianym powyżej byłym klasztorze oo. bazylianów, przejętym od wykorzystujących go również jako więzienie Rosjan — kilka kilometrów od siedziby niemieckiego Gebietskommissar (pl. „komisarz regionalny”), Pawła (niem. Paul) Hachmanna (1893, Rustringen – 1954, Schifferstadt), zarządzającego niem. Kreisgebiete Glubokoje, we wspomnianym miasteczku Głębokie. Hachmann odpowiedzialny był za mordy dziesiątków tysięcy Żydów w okolicy…

Tak wiele dekad później, w vii.1977 r., wspominał ks. Piotr Bartoszewicz (1914, Wilno – 1991, Żołudek), który w parafii Głębokie pomagał wówczas miejscowemu proboszczowi i dziekanowi, wikariuszowi generalnemu bpa Jałbrzykowskiego, ks. Antoniemu Zienkiewiczowi (1888 – 1951, Głębokie)Rozmowa z ks. Tadeuszem Krahelem, w: T. Krahel, „Materiały dotyczące kapłanów rozstrzelanych przez Niemców 4 III 1942 r w Berezweczu”, „Studia Teologiczne Biał., Droh., Łom.”, nr 12 (1994):

24 XII 1941 r. zostali przewiezieni do Głębokiego i tam przebywali […] Jeszcze tam była polska policja. Niemcy jeszcze nie postawili swoich. Tam był komendant policji, który doniósł ks. dziekanowi Zienkiewiczowi, że przywieźli 3 księży. Wtedy Ks. Dziekan wysłał siostrę niepokalankę Tadeę Król, żeby ona zaniosła jeść im i dowiedziała się, że rzeczywiście znajdują się oni w tym areszcie, więzieniu prowizorycznym […] Wtedy ja poszedłem do nich, przyniosłem kielich, komunikanty, hostie, palkę, korporał i mszalik. A, prawda, przyniosłem im jeszcze opłatek wigilijny i oni tam odprawili Mszę św.

Celka taka malutka, malusieńka. Oni tam odprawili Mszę św. w wigilię Bożego Narodzenia”…

Na początku 1942 r. dołączył do nich jeszcze jeden kapłan, ks. Mieczysław Bohatkiewicz, proboszcz z Dryssy, w diecezji pińskiej.

Stan zdrowia kapłanów, zmaltretowanych, skatowanych, był już wtedy bardzo zły. Próbował w ich sprawie interweniować wspomniany ks. Zienkiewicz i — o dziwo! — udało mu się coś uzyskać. Wszystkich trzech umieszczono bowiem w szpitalu i pozwolono nawet sprawować Mszę św.

Mieli wtedy ostatnią możliwość ucieczki. Pomoc oferował dyrektor szpitala. Nie skorzystali. Nie chcieli narażać nikogo, tym bardziej pracowników szpitala, na odwet ze strony Niemców…

Odwiedzający ich w szpitalu wspomniany ks. Bartoszewicz relacjonował w vii.1977 r., że początkowo wszyscy trzej byli bardzo przerażeni, aleT. Krahel, op. cit.: „Jako ich spowiednik obserwowałem z bliska przemianę duchową, jakiej dokonywał w nich Duch Święty”.

Tak m.in. pisał o owej „przemianieWładysława MaćkowiakaStanisława PyrtkaT. Krahel, op. cit.:

W Seminarium oni byli oponentami. Chociaż byli na jednym kursie, ale Pyrtek często dokuczał Maćkowiakowi. On był mały i nosił wysokie obcasy, żeby troszeczkę wydać się wyższym. Dokuczał jemu bardzo często. Dochodziło między nimi do poważnych scysji. A potem Opatrzność pokierowała tak, że Maćkowiak został w Ikaźni proboszczem, a Pyrtek u niego wikariuszem i budują swoją zgodą, swoją miłością braterską tamtych parafian.

Śmierć ich połączyła. Proboszcz z wikariuszem razem giną w jednej sprawie.

Nie było między nimi żadnych sporów. Oni wspólnie starali się radzić w sprawach duszpasterskich. Maćkowiak nigdy nie dawał poznać, że on jest proboszczem, a ty jesteś wikariuszem i masz mnie słuchać. Była między nimi zgodność.

To wiem doskonale, poznałem przez te dwa miesiące z nimi obcując. Wiem o tym, jak jeden o drugiego się troszczył, jak jeden za drugiego się modlił. Jak mówił mnie np. Pyrtek: 'Chciałbym bardzo, ja to nie, ale żeby Władek wrócił do parafii, on tak pięknie pracował'. A ten Władek mnie mówił, 'ja to tak, ale żeby to Stasiek wrócił, jego tak ludzie lubili, że on wiele dobrego by zrobił'.

Jeden chwalił drugiego przede mną. Wprost budował mnie ich sposób wyrażania się o drugim”.

Parafianie z Ikaźni nie ustawali w staraniach o uwolnienie swoich duszpasterzy i uzyskali nawet „obietnicę” ich uwolnienia od naczelnika niemieckiej żandarmerii. Więźniowie jednak nie mieli złudzeń, twierdząc zgodnie wobec ks. Bartoszewicza, że będą wolni, ale już „w Ojczyźnie Niebieskiej”.

2.iii.1942 r. wszyscy trzej poprosili o ostatnią spowiedź. Ks. Bartoszewicz, który sam później zesłany został na 6 lat do rosyjskich łagrów syberyjskich, wspominał: „Podziwiałem ich pokój ducha i radość wewnętrzną z tej świadomości, że idą na śmierć i wkrótce oddadzą życie za wiarę”.

Wieczorem tego dnia policja zabrała księży BohatkiewiczaPyrtka z powrotem ze szpitala do więziennej celi.

3.iii.1942 r. Władysław poprosił jeszcze raz ks. Bartoszewicza o sakrament pokuty. Zaraz potem również i on znalazł się w celi.

Jak się okazało była to ich „cela śmierci”.

W nocy napisał na marginesie swojego brewiarza pożegnalny list do abpa Jałbrzykowskiego: „Najdostojniejszy, Drogi i Kochany Arcypasterzu. Idę złożyć ostatnią ofiarę z życia. Za trzy godziny stanę przed Panem. Ostatnie swoje modły i myśli kieruję ku Tobie, Najdostojniejszy Arcypasterzu i ślę po raz ostatni hołd synowskiego szacunku i przywiązania […] cieszę się, że Bóg mnie wybrał, a nade wszystko dodaje łaski i sił, bo wszyscy trzej jesteśmy spokojni”…

Dwaj towarzysze niedoli również spisali w swoich brewiarzach ostatnią wolę. Udało się je przekazać innym współwięźniom…

Gdy następnego ranka na saniach wywieziono księży na egzekucję, towarzyszył im głośny płacz przetrzymywanych parafian z Ikaźni, na co odpowiedzieli: „Nie płaczcie, nasza śmierć będzie dla was uwolnieniem, będziecie wolni wszyscy. Ofiarujemy naszą krew za was”…

4.iii.1942 r., w dzień uroczystości św. Kazimierza, królewicza, patrona wileńskiej prowincji kościelnej, wszystkich trzech, wraz z ochrzczoną Żydówką i oficerem sowieckim, rozstrzelano w lesie Borek, po przeciwnej od Berezwecza stronie jeziora Wielkiego, i tam pogrzebano w zbiorowym dole.

Ich ostatnimi słowami miały być: „Niech żyje Chrystus Król!!”

Następnego dnia aresztowanych parafian z Ikaźni zwolniono do domu.

Po zakończeniu działań wojennych w 1945 r. na terenie lasku Borek ekshumacji nie przeprowadzono. A przecież Niemcy pogrzebali tam nawet do 30 tysięcy swoich ofiar: rosyjskich jeńców, Żydów z getta w Głębokiem, Polaków — członków Armii Krajowej. I kapłanów — byli wśród nich, oprócz Maćkowiaka, Pyrtka, Bohatkiewicza, następujący księża rozstrzelani 4.vii.1942 r.:

  • ks. Bolesław Maciejowski (1897, Wilno – 1942, las Borek k. Berezwecza), proboszcz i dziekan z parafii pw. św. Antoniego z Padwy w Postawach;
  • ks. Romuald Dronicz (1897, Bieniakon lub Wilno – 1942, las Borek k. Berezwecza), proboszcz parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Wołkołacie;
  • ks. Adam Masiulanis (1911, Wołkowysk – 1942, las Borek k. Berezwecza), proboszcz z parafii pw. św. Michała Archanioła w Łużkach;
  • ks. dr Antoni Skorko (1888 – 1942, las Borek k. Berezwecza), proboszcz z parafii pw. św. Michała Archanioła w Woropajewie;
  • o. Władysław Wieczorek (1903 – 1942, las Borek k. Berezwecza), salezjanin, z parafii pw. Imienia Maryi w Parafianowie.

Ale las Borek kryje także tysiące innych ofiar — zamordowanych przez Rosjan w czasie okupacji w latach 1939‑41 oraz później, po odbiciu Głębokiego i Berezwecza od Niemców w 1944/5…

Bo wtedy były klasztor bazyliański został ponownie wykorzystany przez Rosjan jako więzienie…

Wszyscy trzej zamordowani kapłani znaleźli się w gronie 108 męczenników II wojny światowej beatyfikowanych przez św. Jana Pawła II (1920, Wadowice – 2005, Watykan), 13.vi.1999 r., w Warszawie.

Gdzie dokładnie zatem pochowane są relikwie błogosławionych — nie wiadomo. Przypuszcza się, że na miejscu ich egzekucji znajduje się dziś strzelnica strażników więziennych obecnego berezweckiego więzienia o zaostrzonym rygorze…

W lesie boreckim jest kilka pomników: na cmentarzu żydowskim, na rosyjskich, jenieckich mogiłach. Już w XXI w., staraniem polskich krewnych tam pomordowanych, pojawił się wreszcie krzyż katolicki. Zagospodarowano mały cmentarzyk i postawiono pomnik z polskimi napisami. Jeden z nich brzmi: „Księża rozstrzelani 4 marca 1942, bł. Mieczysław Bohatkiewicz, bł. Władysław Maćkowiak, bł. Stanisław Pyrtek, beatyfikowani 13 czerwca 1999 przez Papieża Jana Pawła II

Prawda o Berezweczu, kościele pw. św. Apostołów Piotra i Pawła, sąsiadującym dawniej z klasztorem oo. bazylianów — dziś więzieniem — wspaniałym zabytku wielkiej kultury, „perle baroku wileńskiego”, jak o nim mówiono, który Rosjanie zburzyli w roku 1970, i ofiarach lasu Borek wciąż jest aliści przykryta zasłoną niepamięci i milczenia. I zmowy…

Biskup Józef Zawitkowski (ur. 1938, Wał), w homilii wygłoszonej 26.xii.1985 r. w bazylice św. Krzyża w Warszawie, tak mówił:

Męczeństwo nie jest szukaniem cierpienia i śmierci.
Męczeństwo jest wyznaniem wiary. […]
Krew męczenników jest posiewem chrześcijan.
Jest dla pokoleń motywem wiarygodności tych,
którzy szukają prawdy, dobra i sprawiedliwości.

I pozornie uspakajał nas:

Nam — ludziom codzienności — nie grozi męczeństwo,
ale jesteśmy codziennie umęczeni.
Dzięki temu odnosimy pełne zwycięstwo …
I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie […]
ani głód, ani nagość,
ani jakiekolwiek inne stworzenie
nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga,
która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym
por. Rz 8, 38.

Ale zaraz dodawał:

Tylko pamiętajcie, bracia,
że jeszcze „nie opieraliście się aż do przelewu krwi,
walcząc przeciw grzechowi
Hbr 12, 4.

I radził:

Bądźcie więc mocni w wierze.

Tak, jak wiernym był bł. Władysław Maćkowiak, kapłan Chrystusowy

Pomódlmy się litanią do 108 błogosławionych męczenników:

Obejrzyjmy etiudkę o polskich świętych i błogosławionych wyniesionych na ołtarze przez św. Jana Pawła II:

  • POLSCY ŚWIĘCI i BŁOGOSŁAWIENI WYNIESIENI do CHWAŁY OŁTARZY przez JANA PAWŁA II; źródło: www.youtube.com

Popatrzmy na film (w trzech częściach) o dniach Polaka w Brasławiu:

  • cz. I:
    DZIEŃ POLAKA w BRASŁAWIU; cz. I; źródło: www.youtube.com
  • cz. II:
    DZIEŃ POLAKA w BRASŁAWIU; cz. II; źródło: www.youtube.com
  • cz. III:
    DZIEŃ POLAKA w BRASŁAWIU; cz. III; źródło: www.youtube.com

Posłuchajmy słów Jana Pawła II z homilii beatyfikacyjnej:

  • 13 CZERWCA 1999 - HOMILIA JANA PAWŁA II; Msza św. beatyfikacyjna, Warszawa; źródło: www.youtube.com

Pochylmy się nad słowami Ojca św. Jana Pawła II13.vi.1999 r. w Warszawie:

oraz jego homilią z 5.ix.1993 r. z Wilna:

Opracowanie oparto na następujących źródłach:

polskich:

norweskich:

włoskich: