bł. ALOJZY ANDRICKI
(1914, Radwor - 1943, Dachau)
męczennik
patron: Serbołużyczan
wspomnienie: 3 lutego
Alojzy (górnołuż. Alojs) Andricki urodził się 2.vii.1914 r. w Radworze (niem. Radibor), w niemieckim kraju związkowym Saksonia, w okręgu administracyjnym Drezno, na Łużycach Górnych, w serbołużyckiej rodzinie Jana i Magdaleny z domu Cyżec (górnołuż. Cyžec). Miał dwie siostry (Marię i Martę) i trzech braci (Jana, Gerarda i Alfonsa).
Już 5.vii.1914 r. w kościele pw. Świętego Krzyża (niem. Kreuzkirche), albo kościele parafialnym pw. Maryi Królowej Różańca Świętego (niem. Maria Rosenkranzkönigin) (wybudowanym ok. 1888 r., gdy tzw. Stary Kościół (niem. alte Kirche) nie nadawał się już do użytku), został w Radworze przyjęty do Kościoła w sakramencie Chrztu św.
Serbołużyczanie (łużyczanie), zamieszkujący historyczny region Łużyc – największe miejscowości to Budziszyn (niem. Bautzen) i Chociebuż (niem. Cottbus) - to dziś jedyna mniejszość słowiańska na terenie Niemiec, która mimo wielowiekowej germanizacji i związanych z nią szykan i prześladowań, zdołała zachować swą odrębność kulturową i językową. Jest to jednocześnie najmniejszy naród słowiański…
Ojciec był nauczycielem i kierownikiem szkoły ludowej w Radworze, a także organistą i kantorem w rodzinnej parafii.
Rodzina była bardzo religijna. Co miesiąc ojciec, z szóstką dzieci, pielgrzymował do regionalnego sanktuarium w górnołuż. Ralbicy-Róžant (niem. Ralbitz-Rosenthal), z cudownie objawioną i cudowną figurką Najświętszej Maryi Panny. Wszyscy bracia odpowiedzili później na głos powołania: Jan, Gerard i Alojz zostali wyświęceni na kapłanów. Natomiast najmłodszy, Alfons, który podobnie jak Gerard wstąpił do Towarzystwa Jezusowego (łac. Societas Iesu - SI), czyli jezuitów, zginął 1940 r. na wojnie, nie doczekawszy święceń…
Początkowo, przez 4 lata uczył się Radworze. 10.vi.1928 r. otrzymał tam sakrament bierzmowania udzielony przez pierwszego ordynariusza diecezji miśnieńskiej (niem. Bistum Meißen) bpa Krystiana (niem. Christian) Schreibera (1872, Somborn bei Gelnhausen – 1933, Berlin), późniejszego biskupa Berlina, i przyjął imię Stanisław.
Do tego czasu zarówno w domu, jak i w szkole mówił w języku serbołużyckim. Dopiero później, gdy uczęszczał do katolickiego gimnazjum w Budziszynie, w którym w 1934 r. zdał z wyróżnieniem maturę, musiał nauczyć się niemieckiego. W tym czasie należał do towarzystwa gimnazjalnego „Włada”, piastując przez dwa lata stanowisko jego przewodniczącego…
W latach 1934-1937 studiował filozofię i teologię w Akademii Teologiczno-Filozoficznej w Paderbornie (dziś Instytut Teologii Katolickiej na Fakultecie Sztuki i Nauk Humanistycznych Uniwersytetu Paderborn (niem. Universität Paderborn)). Podczas studiów był redaktorem „Serbskeho Studenta”, czasopisma studiującej młodzieży łużyckiej oraz pełnił funkcję rzecznika studentów łużyckich.
Jedne z wakacji spędził w polskim klasztorze. Pobyt w Polsce miał go zachwycić i umocnić w wierze - od tego czasu naród polski określał w swoich listach bratnim…
Wokół narastało niemieckie szaleństwo narodowo-socjalistyczne. Alojzy nie poddał mu się. W listach do swoich rodziców wyrażał słowa pełne otuchy i nadziei w obliczu rosnących prześladowań, którymi zaczynali być poddawani Serbołużyczanie. Ale wyrażał też fundamentalny sprzeciw wobec dążeń narodowych socjalistów…
Następnie przez ok. dwa lata przebywał w diecezjalnym seminarium duchownym w Szmochcicach (niem. Schmochtitz) k. Budziszyna.
Tuż przed wybuchem II wojny światowej, 30.vii.1939 r., otrzymał święcenia kapłańskie z rąk kolejnego ordynariusza miśnieńskiego, bpa Piotra Teodora Antoniego (łac. Petrus Theodorus Antonius) Legge (1882, Brakel – 1951, Budziszyn), w katedrze pw. św. Piotra (niem. Der Dom St. Petri, górnołuż. Katedrala Swj. Pětra) w Budziszynie.
Na własnoręcznie przygotowanym obrazku prymicyjnym (Mszę św. prymicyjną odprawił 6.viii.1939 r.) zapisał:
górnołuż. „Jehnjo Bože kiz zebjeraš hrĕczi swĕta daj nam mĕr a pokoj”
pl. „Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, obdarz nas pokojem”
A po drugiej stronie:
górnołuż. „Z pruhu swĕtła swojoho Swjaty Ducho pój z njebjes na lud swój”
pl. „Z obłoku światła swego spójrz Duchu Święty z niebios na swój lud”
Następnie został skierowany do pracy w katedrze pw. św. Trójcy (niem. Kathedrale Ss. Trinitatis) w Dreźnie, jako jej wikariusz.
Posługiwał jaio prefekt znanego katedralnego chóru chłopców „Dresdner Kapellknaben”, którego korzenie sięgają roku 1548, i prezesem „Towarzystwa Kolpinga” (niem. Dresdner Kolpingsfamilie) – katolickiej organizacji społecznej, założonej w 1846 r. jako Towarzystwo Podróżujących (niem. Gesellenverein) dla młodych mężczyzn, którego drugim prezesem, osobą która rozwinęła działalność i przekształciła w Koloński Związek Katolickich Czeladników (i która później uwieczniona została w nazwie „Towarzystwa Kolpinga”) był bł. Adolf Kolping (1813, Kerpen – 1865, Kolonia) – pracującej z i dla rodzin katolickich.
Okazał się charyzmatycznym kapłanem, potrafiącym przekonać do siebie zarówno osoby starsze, jak i młodzież. Wielu po dziesiątkach lat, wypełnionych inną odmianą socjalizmu – rosyjskim komunizmem – ciągle pamiętało tego młodego kapłana, który w Dreźnie posługiwał zaledwie dwa lata…
Prowadzone przez niego duszpasterstwo gromadziło coraz większą liczbę młodych chłopców. Organizował wyjazdy rowerowe, mecze piłkarskie, przedstawienia teatralne. Chłopcy woleli spotkania z Alojzem niż nasiadówki z młodzieżową organizacją narodowo-socjalistyczną Hitlerjugend.
W jego kazaniach pojawiały się akcenty krytyki prześladowań duchowieństwa i wierzących przez narodowo socjalistyczny reżim. Krytykował też pisma ideologa narodowych socjalistów, Alfreda Rosenberga (1893, Rewel – 1946, Norymberga), uznanego później za zbrodniarza i straconego w Norymberdze…
5.i.1941 r. Alojzy, wraz z kilkoma innymi kapłanami oraz młodzieżą drezdeńską, wystawił przy katedrze jasełka, zwane „grami Bożonarodzeniowymi” (niem. Oberufener Weihnachtsspiele). Tydzień później jasełka zostały wystawione w Pirnie, powiatowym mieście niedaleko Drezna.
Ktoś doniósł do niemieckiej tajnej policji politycznej (niem. Geheime Staatspolizei) – gestapo, że tak naprawdę nie była to „opowieść” o czasach Jezusa, a alegoria współczesna, w której pod postacią Heroda przedstawiono Hitlera…
Alojzy został więc wezwany na przesłuchanie. Doszło do ostrej wymiany zdań…
21.i.1941 r. w Dreźnie został aresztowany przez niemieckie narodowo-socjalistyczne władze, pod zarzutem wygłaszania wrogich państwu wypowiedzi…
Od 7.ii.1941 r. przetrzymywano go w areszcie śledczym w Dreźnie (niem. Dresdner Untersuchungsgefängnis)…
Kilka dni później pisał w liście: „Powoli zbliża się decydująca chwila postawienia mnie przed sądem specjalnym. Jako człowiek drżę i boję się, że stanę przed wymiarem sprawiedliwości. Jednak jako chrześcijanin, a przede wszystkim jako sługa Najwyższego, pokładam wielką ufność w moim kochanym Ojcu w Niebie. Wierzę, że będzie dobrze i dlatego z wewnętrznym spokojem wyczekuję tych rzeczy, które nadejdą. Dlatego ogarnia mnie gorące życzenie, które jako prośbę nieustająco przedkładam naszemu Panu, żebyście także i Wy wszyscy napełnieni byli tą ufnością i wewnętrznym pokojem. ‘Daj nam swój pokój, o Panie!’”
15.vii.1941 r. odbyła się rozprawa sądowa i zosta ł uznany za winnego działań przeciw partii narodowo-socjalistycznej (NSDAP) i III Rzeszy - skazano go za „zdradzieckie atakowanie partii i rządu” (niem. heimtückischer Angriff auf und Staat Partei). Karą było pół roku więzienia, wliczając weń okres aresztu.
Miesiąc później, 15.viii.1941 r., go zwolniono. Ale gdy wracał na plebanię gestapo aresztowało go ponownie. Tym razem nie potrzebowano już formalnego procesu: po kilkudziesięciu dniach przetrzymywania w areszcie, 10.x.1941 r. przewieziono go do niemieckiego obozu koncentracyjnego (niem. Konzentrationslager – KL) Dachau.
Tam na przedramieniu wytatuowano mu numer obozowy: 27829…
W obozie zetknął się z setkami polskich kapłanów przetrzymywanych w tym obozie śmierci…
Przetrwał najbardziej tragiczny w obozie Dachau rok 1942 r., gdy kapłani umierali dziesiątkami dziennie, a niezdolnych do pracy wywożono do Hartheim, do centrum eutanazyjnego, gdzie mordowani byli w komorach gazowych…
Pisane z Dachau listy są wypełnione niesłychaną dojrzałością i umiłowaniem Boga. 8.ii.1942, w niedzielę na 60 dni przed Wielkanocą, pisał z Dachau (w cenzurowanym liście):
„Jeżeli Pan pozornie odwrócił od nas swoje oblicze (w oczach świata), a my niejako jesteśmy powaleni na ziemię (wprowadzenie do sześćdziesiątnicy), to nie dajmy się zwieść w miłości naszego Niebieskiego Ojca. Dzisiaj zaświadcza o tym nieustannie Apostoł Narodów. W liście do Koryntian czytamy, jak wiele człowiek potrafi znieść, nie będąc złamanym w swojej sile i odwadze. […] Im większa jest potrzeba, tym więcej łask spływa do nas, a my nigdy nie ustaniemy w trudzie, aby przystępować do ołtarza Boga, który raduje naszą młodość swoją nadprzyrodzoną siłą i wsparciem. […] Jeżeli nie możemy teraz pracować jako siewcy, to chcemy przynajmniej być siewnym ziarnem, aby w czasie żniw wydać bogaty plon. Jesteśmy gotowi - zawsze i w każdym miejscu – do posługi naszemu Panu i Jego Kościołowi. Bogu niech będą dzięki!”
28.vi.1942 r. napisał:
„ […] dzisiaj, w wigilię św. św. Piotra i Pawła, […] dźwięczy mi w uszach potężne ‘Tu es Petrus’, ‘Ty jesteś skałą’, szumi i faluje we mnie pełnia dźwięków orkiestry, organ, głosów chóru i chłopców. Chciałbym być obecny przy tych wszystkich uroczystościach, które Wam wolno przeżywać. Ale Pan chce, abyśmy jeszcze bardziej dorośli i jeszcze więcej ofiarowali Jemu, Panu Wszechświata; abyśmy nauczyli się rezygnować ze wszystkiego i żyć Nim, będąc pozbawionymi dóbr doczesnych. To uczucie wypełnia mnie wielką radością – to przecież takie ludzkie, - jeżeli słyszę, że myślicie o nas, wykonując swoją pracę. Serce mi nie ciąży, odwagi mi nie zabraknie, kiedy wiem, że jestem cały w ręku Boga.”
29.xi.1942 r., na początku Adwentu, tak pisał:
„Nadszedł adwent. Okrzyk tęsknoty pieśni przenika serce z niezwykłą mocą. Pieśni śpiewa się tak, jak to czynili starsi. Jak bardzo spieszyliśmy jako młodzi chłopcy na roraty o lodowatych porankach, trzęsący się z chłodu siedzieliśmy w zimnych ławkach, i zawsze uwolnieni oraz rozgrzani śpiewaliśmy pieśni. Słyszę chór chłopięcy, który z mozołem ćwiczy pieśni w celu dopracowania wszystkich niuansów sztuki śpiewu, aby ten zabrzmiał zatopionym w modlitwie tak, jakby pochodził z wysokości i odległych czasów. Obecnie przeżywam te pieśni z niezwykłą siłą. To wielkość i niezwykłość. To poruszające przeżycie, które bardzo silnie przywołuje przykazanie Jana. To wielka łaska. Dlatego radosne, pełne wiary słowa: ‘Niech mi się stanie według słowa Twego’ - Przyjdź, o Panie! Niech to będzie moim adwentowym pozdrowieniem dla Was wszystkich!”
Świadectwa osób, które przebywały w obozie koncentracyjnym wraz z nim, podkreślają jego dobroć i radość: Alojzy zawsze miał czas, by rozbawić innych, uczestniczyć w spotkaniach koła biblijnego, czy wymalować prowizoryczny ołtarz w baraku – już na początku uwięzienia, przed Bożym Narodzeniem 1941 r. namalował – do kaplicy obozowej, z której wykluczeni już wtedy byli polscy kapłani, w odpowiedzi na odmowę podpisania volkslisty – specjalny, Bożonarodzeniowy, obraz…
W Dachau też poznał współwięźnia, Sługę Bożego, pallotyna, ks. Józefa (niem. Josef) Kentenich (1885, Gymnich – 1968, Schönstatt), założyciela tzw. Ruchu Szensztackiego (niem. Schönstattbewegung), ruchu odnowy religijno-moralnej, którego celem jest aktywne apostolstwo i aktywizacja katolików świeckich w dziele głoszenia nauki Jezusa Chrystusa, w którym uczestnicy odkrywają w Maryi Matkę i Wychowawczynię, i którego pedagogika opiera się na 3 fundamentach: zadomowienia, wewnętrznej przemiany i skutecznego apostolstwa. Zainteresował się koncepcjami ks. Józefa…
Ale powoli rzeczywistość Dachau, nieustanny głód, wycieńczenie, dosięgnęły młodego organizmu Alojza: zupełnie wycieńczony nie uchronił się przed dziesiątkującym więźniów tyfusem. 19.i.1943 r. chorego przeniesiono do tzw. szpitala obozowego, brudnego baraku, gdzie izolowano chorych, w zasadzie – mimo heroicznych nieraz postaw współwięźniów-lekarzy – ich nie lecząc…
Już z owego „szpitala” napisał, 23.i.1943 r., do rodziców swój ostatni list: „[…] ucieszyłem się z paczki od Księdza Proboszcza, Bóg zapłać! Kochani rodzice. Znowu przysłaliście mi paczkę. Szczególnie ucieszyłem się z różańca. Ale bądźcie pewni, niczego mi nie brakuje – jestem syty i przysyłajcie mi o wiele mniej – przede wszystkim chleb…”. Nawet w tym niemieckim, obozowym „szpitalu” więźniowie cierpieli głód…
3.ii.1943 r. Alojzy czując nadchodzącą śmierć poprosił jednego z niemieckich „pielęgniarzy” o przywołanie kapłana i możliwość przyjęcia sakramentów świętych, w szczególności Komunii św. W odpowiedzi ów „pielęgniarz” miał wykrzyknąć: „Chrystusa mu się zachciało? Dostanie zastrzyk!”. I rzeczywiście dał mu zastrzyk - z trucizną.
15.vi.1943 r. jak zawsze systematyczni Niemcy przesłali urnę z prochami Alojzego – po spaleniu ciała w obozowym krematorium - do katedry w Dreźnie. Tam została ona pochowana na starym cmentarzu katolickim (niem. Alter katholischer Friedhof) przy ul. Friedrichstraße.
Kult Alojzego przetrwał pożogę rosyjskiego reżimu komunistycznego we wschodnich Niemczech, gdy komunazistowskie władze starały się zetrzeć z pamięci jakiekolwiek ślady religijnej przeszłości narodowej. Wydawało się, że pamięć o nim i jego ofierze pozostanie tylko w szufladach rodzinnych. Ale po zmianach roku 1 989 i połączeniu Niemiec okazało się, że o Alojzie pamiętała nie tylko najbliższa rodzina ale i wiel u przyjaciół i znajomych…
5.ii.2011 r. urna z prochami ks. Alojzego (a także dwóch innych kapłanów niemieckich: ks. Alojzego Scholze (1893, Dresno – 1942, Dachau) i ks. Bernarda Wenscha (1908, Wilmersdorf – 1942, Dachau), również zamordowanych przez niemieckich narodowych socjalistów w Dachau) zostały uroczyście przeniesione ze starego drezdeńskiego cmentarza do katedry pw. św. Trójcy. Ponieważ dziś już nie można ustalić, w której z trzech urn znajdują się prochy Alojzego, wszystkie trzy spoczęły we wspólnym sarkofagu…
13.vi.2011 r. w drezdeńskiej katedrze Alojzy został ogłoszony, przez Ojca św. Benedykta XVI (ur. 1927, Marktl am Inn), którego list i odpowiedni dokument odczytał kard. Anioł (wł. Angelo) Amato (ur. 1938, Molfetta), prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, błogosławionym - pierwszym Serbołużyczaninem i pierwszym urodzonym w Saksonii.
Dzień wcześniej, 12.vi.2011 r., po modlitwie Regina Cæli (pl. Anioł Pański) Benedykt XVI powiedział:
„Drodzy bracia i siostry […] jutro w Dreźnie zostanie beatyfikowany Alojzy Andricki, kapłan i męczennik, zamordowany przez narodowych socjalistów w 1943, w wieku 28 lat. Składamy Bogu Najwyższemu dzięki za jeg o heroiczne świadectwo wiary, poprzez które wstąpił do szeregu tych, którzy oddali swe życie w imię Chrystusa w obozach koncentracyjnych. Pragnę prosić go o wstawiennictwo i modlitwę do Pana o pokój na świecie…”
A potem w języku niemieckim dodał:
„ […] Kościół kieruje uwagę na Alojzego Andrickiego, młodego kapłana, w którym jakże mocno objawiło się światło Ducha Świętego. Nie ugiął się przed reżimem narodowo-socjalistycznym i został zesłany do obozu koncentracyjnego Dachau. Posługując współwięźniom mógł napisać z obozu do krewnych, pobierając ze źródła wiary i oświecenia, wypełnionego niezmienną jasnością i pocieszeniem Ducha Świętego: ‘Radujcie się ze mną!’. Tej głębokiej i prawdziwej radości, której udziela tylko Duch Święty, życzę wam z całeg o serca…”
Popatrzmy na reportaż z przeniesienia urny z prochami bł. Alojzego do nowego ołtarza w katedrze pw. św. Trójcy w Dreźnie (13.vi.2011 r.):
Popatrzmy także na reportaż z przeniesienia urny z prochami Alojzego ze starego drezdeńskiego cmentarza do katedry pw. św. Trójcy w Dreźnie (5.ii.2011 r.):
Pochylmy się nad słowami Ojca św. Benedykta XVI z 12.vi.2012 r. wypowiedzianymi w Watykanie podczas modlitwy Anioł Pański:
Popatrzmy na mapę życia błogosławionego:
Opracowanie oparto na następujących źródłach:
polskich:
niemieckich:
norweskich: