Rzymskokatolicka Parafia
pod wezwaniem św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
m. i gm. Konstancin-Jeziorna
powiat Piaseczno
bł. MICHAŁ GROSS
(1898, Niederwenigern - 1945, Berlin)
męczennik
patron: Niemiec
wspomnienie: 23 stycznia
Mikołaj (niem. Nikolaus) Gross (niem. Groß) urodził się 30.ix.1898 r. w Niederwenigern (dziś część Hattingen), niedaleko miasta Essen, w zagłębiu Ruhry w Niemczech.
Ojciec był kowalem kopalnianym.
Początkowo, w latach 1905-12, uczył się w lokalnej katolickiej szkole powszechnej.
Rodzina była uboga i musiał wcześnie zacząć pracować. Zaczynał tam, gdzie pracował ojciec - w kopalni węgla. Najpierw pomagał w walcowni blachy, a potem już pod ziemią, najpierw jako ciskacz, czyli fizycznie pchając wózki z urobkiem, a potem jako rębacz, na przodku sztolni kopalnianych.
Pod ziemią pracował, mieszkając z rodziną w Niederwenigern, przez 5 lat…
Młody chłopak miał ambicje i miał też silną wolę. W czasie wolnym, którego zresztą nie mógł mieć za długo, intensywnie się dokształcał. Jednoczeście rozpoczął działalność związkową i społeczną. Już w 1917 r., pod koniec I wojny światowej, jako 19-latek wstąpił do Związku Górników Chrześcijańskich (niem. Gewerkverein Christlicher Bergarbeiter). Rok później został członkiem Partii Centrum (niem. Zentrumspartei), która odwoływała się do tradycji katolickiej. Kolejny rok, 1919 r., już po ukończeniu działań wojennych, oznaczał wstąpienie do Związku Górników św. Antoniego (niem. Antonius-Knappenverein), należącego do Katolickiego Ruchu Robotniczego (niem. Katholische Arbeitnehmer-Bewegung - KAB).
W roku następnym, 1920 r., jako 22-letni, młody człowiek, zrezygnował z pracy w kopalni i został młodzieżowym sekretarzem Związku Górników Chrześcijańskich. Szybko w nim awansował i już rok później został redaktorem pomocniczym związkowej gazety dla górników „Bergknappen” (pl. „Gwarek”) w Essen.
Dalsza działalność w związkach zawodowych zawiodła go do Wałbrzycha (niem. Waldenburg), na ówcześnie należącym do Rzeszy Niemieckiej Śląsku, a następnie, poprzez Zwickau, z powrotem nad rzekę Ruhrę, do miasta Bottrop.
W międzyczasie Gross poślubił Elżbietę (niem. Elisabeth) Koch (1901, Niederwenigern – 1972, Kolonia), koleżankę szkolną z Niederwenigern, z którą w trakcie całego szczęśliwego małżeństwa miał siedmioro dzieci.
Rodzinę kochał ponad wszystko. Był wzorowym, odpowiedzialnym za wychowanie i przekazywanie wiary ojcem. Jak poważnie traktował to zadanie, dowiadujemy się z jego pióra. Pisze on, w swoim tomiku „Siedmioro wokół jednego stołu” (niem. „Sieben um einen Tisch”): „Wielkie troski krążą nieustannie wokół tych siedmiorga, którzy moją stać się zdatnymi, uczciwymi i wielkodusznymi ludźmi”.
Ale pochłania go także praca i społeczne zobowiązania, w których urzeczywistniał swoje chrześcijańskie powołanie. Wiele lat później, w 1943 r., zanotował: „Większość wielkich osiągnięć powstaje wskutek codziennego spełniania obowiązku w małych rzeczach dnia powszedniego. Nasza szczególna miłość dotyczy przy tym zawsze biednych i chorych”. I tak kształtował swoje życie…
Na początku 1927 r. awansował dalej i został redaktorem pomocniczym ukazującej się w nakładzie ok. 170 tys. egzemplarzy „Zachodnioniemieckiej Gazecie Robotniczej” (niem. „Westdeutsche Arbeiterzeitung”), wspomnianego Katolickiego Ruchu Robotniczego (KAB), a wkrótce jej redaktorem naczelnym.
Utwierdzał katolickich robotników w wielu kwestiach dotyczących społeczeństwa i świata pracy. Doszedł do przekonania, iż wyzwania polityczne posiadają aspekt etyczny, i że zadaniom społecznym nie sposób sprostać bez właściwej podbudowy duchowej. Stał się posłannikiem, który przykładem pracy dawał świadectwo swojej wiary.
Przeniósł się, w 1929 r., wówczas do Kolonii (niem. Köln) i zamieszkał z rodziną w domu, gdzie dawniej, w XIX stuleciu, mieszkał znany prekursor katolickiej nauki społecznej w Niemczech, chrześcijański reformator, bp Wilhelm Emmanuel von Ketteler (1811, Münster – 1877, Burghausen). Miał już wyrobione zdanie na temat nieustannie rosnącego na znaczeniu socjalizmu narodowego. Kierował się ideą przewodnią biskupa Kettelera, zgodnie z którą reforma stosunków w społeczeństwie może zostać osiągnięta tylko dzięki reformie przekonań. W społeczeństwie widział — wobec sukcesów socjalistów narodowych — „niedojrzałość polityczną” oraz „brak zdolności wydawania sądu”.
Narodowych socjalistów – nazistów - tytułował „śmiertelnymi wrogami dzisiejszego państwa”. Jako redaktor naszelny organu KAB 14.ix.1930 r. napisał: „Jako katoliccy robotnicy stanowczo i jednoznacznie odrzucamy socjalizm narodowy nie tylko z powodów politycznych i gospodarczych, lecz również zdecydowanie z racji naszego religijnego i kulturowego stanowiska”.
Gdy zatem w 1933 r. narodowi socjaliści, kierowani przez Hitlera, doszli do władzy już parę miesięcy później przywódca Niemieckiego Frontu Pracy (niem. Deutsche Arbeitsfront), narodowy socjalista dr Robert Ley (1890, Niederbreidenbach – 1945, Norymberga), nazwał redagowaną przez Mikołaja „Zachodnioniemiecką Gazetę Robotniczą” wydawnictwem „antypaństwowym”.
Dalsze lata to ciągłe próby uratowania gazety od przymusowego zamknięcia. I do odstępstwa od prawdy i wierności, przy nieustannej krytyce reżimu narodowo socjalistycznego i cenzurze.
Odtąd „pisał między wierszami” – czyli tak, że wtajemniczeni rozumieli jego intencje, choć formalnie nie dawało się tekstom niczego narzucić. Zresztą w Polsce dobrze to znamy z czasów reżimu komunazistowskiego…
Gazeta przetrwała – pod zmienioną nazwą „Warta Kettelera” (niem. „Kettelerwacht”) - do xi.1938 r., gdy ostatecznie narodowi socjaliści zakazali jej wydawania…
Dalej jednakże publikował. Udało mu się wydać szereg pomniejszych pism, których celem było pogłębianie wśród robotników świadomości wiary i wartości. Uczestniczył w spotkaniach, w których – choć nie był wielkim mówcą - dobitnie, z głębi serca i z wielką siłą przekonywania bronił wartości chrześcijańskich…
Już po wybuchu II wojny światowej znalazł się na czarnej liście narodowych socjalistów i od 1940 r. rozpoczęły się przesłuchania, rewizje domowe. Mimo tego Mikołaj nigdy się nie zachwiał – fundamentem jego postawy było zawsze zaufanie do Boga…
Przejął obowiązki przewodniczącego KAB w regionie Dusseldorf, ponieważ jego sekretarz został powołany do wojska. Dużo jeździł, prowadził wykłady starając się utrzymać działalność związku. Reprezentował także związek na dorocznym zebraniu biskupów niemieckich w Fuldzie.
Także i ta działalność sprawiła, iż znalazł się w ściśle izolowanym gronie przeciwników reżimu. To doprowadziło do powolnego krystalizowania się tajnej opozycji w stosunku do narodowego socjalizmu. Mikołaj w szerokim sensie w nim uczestniczył, co wynikała z jego wiary. Uważał bowiem, „iż Bogu należy być bardziej posłusznym niż człowiekowi. Jeśli wymaga się od nas czegoś, co godzi w Boga lub wiarę, to nie tylko wolno nam, lecz nawet jesteśmy zobowiązani odmówić posłuszeństwa (człowiekowi)”. Te słowa, acz zapisane znacznie wcześniej, w 1913 r., urzeczywistniły się w czasie reżimu narodowego socjalizmu, gdy Mikołaj, i wielu innych, zmuszony został do udowodnienia - własną postawą i podejmowanymi decyzjami - zgodności głoszonych poglądów i świadectwa życia.
I odpowiednie decyzje podjął. I ukazał, że istnieć powinno iunctim pomiędzy życiem a głoszonym poglądami. Uzasadnienie odnotował w zapiskach „Wielkie zadania” (niem. „Die großen Aufgaben”) i „Czy Niemcy są zgubione?” (niem. „Ist Deutschland verloren?”), niepublikowanych, które później zostały przejęte przez służbę bezpieczeństwa narodowych socjalistów – tajną policję państwową (niem. Geheime Staatspolizei) - czyli gestapo, i w dużej mierze przyczyniły się do późniejszego wyroku.
W 1943 r. zanotował: „Czasami serce mi ciąży, a zadanie wydaje się być nierozwiązalnym, gdy mierzę własną, ludzką niedoskonałość i nieudolność z ogromem zobowiązania i ciężarem odpowiedzialności. Jeżeli jedna generacja musi opłacić jej krótkie życie ceną najwyższą, śmiercią, odpowiedzi na pytania szukamy tedy na próżno u siebie. Znajdziemy ją tylko u Tego, w ręku którego jesteśmy bezpieczni — za życia i w obliczu śmierci. Nie wiemy nigdy, z jakimi problemami będzie konfrontowana siła i moc naszych dusz. Drogi ludzkie pogrążone są w ciemności. Lecz i ciemność nie jest bez światła. Nadzieja i wiara, które zawsze wytyczają nam szlak, zawczasu przeczuwają ponad ciemnością nadejście nowej jutrzenki. Jeśli wiemy, że to, co w nas najlepsze — dusza — jest nieśmiertelne, to wiemy również, że kiedyś się znów zobaczymy”…
Znany duszpasterz mężczyzn, diecezjalny prezydent KAB w regionie Paderborn, prałat, przyjaciel Michała, Kacper (niem. Caspar) Schulte (1899-1980), wiele lat później wspominał: „W moich licznych rozmowach, zwłaszcza z Mikołajem Grossem i prezesem związku ks. Ottonem (niem. Otto) Müllerem (1870, Eckenhagen – 1944, Berlin), poznałem i podziwiałem moralną wielkość również w gotowości wzięcia na siebie męczeńskiej śmierci — a wszystko z myślą o wolności. W dzień przed zamachem powiedziałem do Mikołaja Grossa: Panie Gross, niech Pan pomyśli o tym, że ma Pan siedmioro dzieci. Ja nie mam rodziny, za którą byłbym odpowiedzialny. Chodzi tutaj o Pańskie życie. W odpowiedzi na to Gross skierował do mnie te doprawdy wielkie słowa: ‘Jeżeli dziś nie narazimy naszego życia, jak chcemy ostać się kiedyś przed Bogiem i naszym narodem?’”.
Mikołaj nie uczestniczył ani w przygotowaniach ani w przeprowadzeniu 20.vii.1944 r. zamachu na Hitlera (tzw. zamachu 20 lipca), o którym wspominał ks. Müller - brał za to udział w wielu dyskusjach na temat przyszłości, w szczególności po upadku reżimu narodowo socjalistycznego. Zamach n ie udał się. Rozpoczęły się represje…
Już 12.viii.1944 r. Mikołaj został aresztowany. Narodowi socjaliści uwięzili go najpierw w więzieniu w Kolonii, potem we Frankfurcie nad Menem, w obozie koncentracyjnym (niem. konzentrationslager – KL) Ravensbrück, a w końcu w osławionym więzieniu karnym Berlin-Tegel.
Tam oczekiwał na „rozprawę”. Żona, Elżbieta, dwukrotnie odwiedziła go w więzieniu. Opowiadała później o wyraźnych śladach tortur na dłoniach i ramionach męża…
Listy Mikołaja z więzienia świadczą, że dla uwięzionego źródem sił w trudnej, wręcz beznadziejnej sytuacji, była modlitwa. W każdym z listów prosił o nią żonę i dzieci, samemu modląc się nieustannie o swoją rodzinę, Bogu oddając jej los. Przez modlitwę czuł się z nią złączony, równocześnie utrzymując żywą więź z Bogiem…
„Rozprawa” przed „Trybunałem Ludowym” (niem. Volksgerichtshof) – jednoinstancyjnym sądem, de facto będącym narzędziem dokonywania mordów sądowych (niem. Justizmord) - miała miejsce 15.i.1945 r. Przewodniczący jej Roland Freisler (1893, Celle – 1945, Berlin), zachowywał się wobec podsądnych z grubiaństwem i brutalnością. Wyzwiska i groźby były na porządku dziennym. Elementarne zasady sprawiedliwego procesu sądowego – takie jak domniemanie niewinności i prawo do obrony – okazały się fikcją…
Freisler wydał na Mikołaja wyrok śmierci. Uzasadnieniem stało się krótkie spostrzeżenie: „Pławił się w zdradzie, musi więc w niej utonąć!”.
Jednym z ostatnich znanych przekazów Mikołaja, z więzienia, przekazanych przez współwięźnia, jest: „Cóż większego może ojciec zostawić swoim dzieciom niż wiedza, iż oddał życie za wolność i godność swoich współbraci?”
Więzienny katolicki kapelan w osławionym m.in. masakrą 7-12.ix.1943 r. więzieniu Berlin-Plötzensee (niem. Strafgefängnis Plötzensee), gdzie Mikołaj spędził ostatnie dni życia, Piotr (niem. Peter) Buchholz (1888, Eisbach – 1963, Bonn), pobłogosławił skazanego na śmierć na jego ostatniej drodze. Wspominał później: „Gross podczas bogosławieństwa pochylił ze spokojem głowę. Jego twarz wydawała się być rozjaśnioną światłością, do której miał właśnie przejść”…
Powieszony został 23.i.1945 r. Narodowi socjaliści nawet w ostatnich miesiącach swej władzy (główni prześladowcy Mikołaja ponieść mieli śmierć kilka miesięcy po egzekucji) dbali o to, by do końca pognębić mordowanych, by nie dopuścić do powstania ich pośmiertnego kultu. Dlatego odmówiono chrześcijańskiego pogrzebu Mikołajowi. Zwłoki spalono a prochy rozrzucono po miejscowych podmokłych polach…
7.x.2001 r., w Watykanie, Mikołaj został beatyfikowany przez Jana Pawła II. Papież mówił wówczas:
„Mając pełną świadomość, że ideologia narodowego socjalizmu stała w sprzeczności z wiarą, odważnie, za pomocą pióra, głosił o godności człowieka, każdego człowieka. Mikołaj kochał swoją żonę i dzieci. Ale ta silna więź rodzinna nigdy nie ograniczała go w wyznawaniu Chrystusa i Jego kościoła. Wiedział doskonale, że ‘jeżeli dziś nie narazimy naszego życia, jak chcemy ostać się kiedyś przed Bogiem i naszym narodem?'. To przekonanie doprowadziło go do szubienicy, a jednocześnie do nieba, które otworzyło się przed nim. W postaci bł. Mikołaja Grossa spełniają się słowa proroka: „sprawiedliwy żyć będzie dzięki swej wierności”Hab 2, 4.
Posłuchajmy fragmentów musicalu „Nikolaus Groß”
Pochylmy się nad słowami Ojca św. Jana Pawła II ze Mszy św. beatyfikacyjnej 7.x.2001 r. w Watykanie:
Popatrzmy na mapę życia błogosławionego:
Opracowanie oparto na następujących źródłach:
polskich:
niemieckich:
norweskich:
włoskich: