Rzymskokatolicka Parafia
pod wezwaniem św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
m. i gm. Konstancin-Jeziorna
powiat Piaseczno
św. JAKUB HILARION Emanuel Jan Daniel BARBAL y COSÁN
(1898, Enviny - 1936, Tarragona)
męczennik
patron: Hiszpanii, Zgromadzenia Braci Szkół Chrześcijańskich
wspomnienie: 18 stycznia
Emanuel (hiszp. Manuel) Jan Daniel Barbal y Cosán urodził się w 1898 r. w niewielkiej wiosce Enviny z parafią pw. Matki Bożej ze Świecą (hiszp. Mare de Déu de la Candelera), w diecezji Urgell, w powiecie (hiszp. comarca) Pallars Sobirà w północnej Katalonii w Hiszpanii, u stóp Pirenejów, w ciężko pracującej, chłopskiej, pobożnej rodzinie Antonia Barbal i Marii z domu Cosán.
Wiele lat później Jakub Hilarion tak miał mówić o rodzicach: „Mój ojciec był przykładowym chrześcijaninem, a zarazem człowiekiem jak najbardziej przyziemnym, pewnym siebie, wiecznym optymistą. Matka była świętą. Zawsze szerzyła miłość. Prowadziła dom, utrzymywała porządek, bez którego życie staje się niemożliwe. Są na świecie dusze, które Pan umieścił wśród nas by ukazać nam drogę do nieba – ona była jedną z nich”…
Po skończeniu szkoły podstawowej rodzinnej wiosce zaczął pomagać rodzicom w gospodarstwie.
Niebawem wszelako, gdy Zgromadzenie Misji (łac. Congregatio Missionis - CM) – czyli lazaryści – założyli konwent w oddalonej o ok. 10 km od rodzinnej Enviny wiosce Rialp z błogosławieństwem rodziców pojawił się, jako jeden z pierwszych, u ich bram prosząc o przyjęcie. Miał 12 lat, wysłano go więc do seminarium mniejszego w La Seu d'Urgell (hiszp. Seo de Urgel).
Nie ukończył go jednakże. Po roku musiał seminarium opronuścić – nieuleczalna, postępująca choroba słuchu i związana z nią głuchota położyła kres marzeniom o kapłaństwie…
Nie poddał się – powołanie było zbyt silne – i zaczął poszukiwać innych możliwości. Za radą spowiednika włączył się w działalność Zgromadzenia Braci Szkół Chrześcijańskich (łac. Fratres Scholarum Christianarum – FSC), czyli lasalianów. Założone przez św. Jana Chrzciciela de la Salle zgromadzenie miało na celu prowadzenie szkół dla chłopców, w szczególności pochodzących z ubogich rodzin. Jego członkami byli bracia zakonni, którzy nie składali ślubów kapłańskich, a śluby zakonne musieli cyklicznie odnawiać. Wszyscy byli przeszkolonymi nauczycielami, wyspecjalizowanymi w rozmaitych dziedzinach i w pracy z różnymi kategoriami uczniów i studentów…
W owych czasach lasalianie prowadzili najnowocześniejszą działalność nauczycielską w Kościele.
W 1916 r., po paru miesiącach nauki francuskiego, lasalianie przyjęli Emanuela do swego konwentu w Irún, w kraju Basków, na granicy hiszpańsko-francuskiej. Na początku 1917 r. przyjął habit i otrzymał zakonne imiona Jakub Hilarion (hiszp. Jaime Hilario) i rozpoczął nowicjat.
Wyróżnił się pobożnością i obowiązkowością. „Z każdym dniem Bóg staje się bardziej ojcem, przewodnikiem, wsparciem, światłem, siłą i radością” – odnotował.
Mimo narastających kłopotów ze słuchem po paru latach dozwolono mu na prowadzenie działalności nauczycielskiej. Rozpoczął od niewielkiej szkoły św. Józefa (hiszp. San Jose) w Mollerusa, gdzie uczył przez 5 lat. Później w 1923 r. wysłany został do Manresa, gdzie nauczał m.in. łaciny. Niestety, kłopoty ze słuchem nasiliły się i przez pewien czas musiał przerwać nauczanie posługując w ogrodzie.
Ostatnim miejscem, gdzie nauczał, była mała katalońska miejscowość Oliana. Tam, po wielu latach posługi nauczycielskiej w szkołach lasaliańskich musiał w końcu się poddać – w zasadzie nic już bowiem nie słyszał…
Mimo tego praca ta przyniosła mu uznanie i w 1926 r. wysłano go do szkoły św. Germany (fr. Germaine) w Pibrac, we francuskich Pirenejach, gdzie dalej wykładał katechizm i uczył – tym razem już tylko, a zarazem aż, nowicjuszy zakonnych - języka hiszpańskiego.
W 1927 r. złożył śluby zakonne. W zapiskach zanotował: „Pan pozwolił mi pokonać problemy, które stały przede mną na drodze do zostania bratem zakonnym – inaczej bym upadł. A dziś nie oddałbym swoich szat za żadne złoto na tym świecie”15.iv.1928 r.…
W Pibrac przebywał 8 lat, katechizując nowicjuszy, będąc jednym z asystentów Ojca Dyrektora. Był szanowanym i lubianym nauczycielem i wykładowcą, mimo swej ułomności… Pod koniec pobytu, poczynając od 1932 r. pracował także na polu powołań, objeżdżając wioski, opowiadając i zaświadczając o życiu Braci Szkolnych…
Ale głuchota była coraz bardziej dotkliwa i w końcu przeniesiono go do domu formacyjnego Zgromadzenia pw. św. Józefa (hiszp. San José) w Tarragonie, gdzie zajmował się rękodzielnictwem i ogrodnictwem, oraz posługiwał jako kucharz. Stamtąd w 1934 r. zmienił miejsce pobytu na Cambrils (prowincja Tarragona w Katalonii).
To były już czasy lewackiej rewolucji w Hiszpanii. Ataki na chrześcijaństwo, i katolików w szczególności, zaczęły być na porządku dziennym. Ginęli pierwsi męczennicy. Brat Jakub Hilarion pisał o nich do rodziny, m.in. o ośmiu męczennikach – lasalianach (jednego z nich, Cyryla Bertrana, znał osobiście, bowiem przez pewien czas przebywali w jednej wspólnocie) – i jednym pasjoniście, zamordowanych w Turón, w Asturii (kanonizowanych przez Jana Pawła II). W liście wyraził gotowość do oddania życia za wiarę…
Dwa lata później, w 1936 r., Jakub Hilarion otrzymał pozwolenie od lewackich władz na odwiedzenie swych rodziców w Enviny. Z Cambrils, w cywilnym ubraniu, udał się najpierw do domu zakonnego w Mollerusa. Dotarł tam 17.vii, w dniu, w którym gen. Franciszek (hiszp. Francisco) Franco y Bahamonde (1892, Ferrol - 1975, Madryt) wylądował w Maroku i rozpoczęło się powstanie, a w konsekwencji hiszpańska wojna domowa…
Trzy dni później lewacki rząd republikański wydał rozporządzenie przejmujące wszystkie domy zakonne i rozkazał zakonnikom ich opuszczenie. To był sygnał: rozpoczęły się masowe aresztowania…
Jakub Hilarion, wraz z wyrzuconymi współbraćmi, zatrzymał się u jednej z rodzin w Mollerussa. Po kilku dniach wszelako lewacka bojówka pojawiła się u drzwi i wszystkich aresztowano.
Przetrzymywano go w więzieniu w katalońskim mieście Lleida, w celi nr 31. Zachowywał spokój, mimo ciągłego obrażania i szykanowania przez strażników. Podtrzymywał na duchu więzionych razem z nim współbraci. Mówił: „Jesteśmy jak owce idące na rzeź. Nie złorzeczmy, by nie dać strażnikom powodu do bluźnierstw. Jeżeli Bóg powoła nas do męczeństwa, cóż – czego więcej moglibyśmy pragnąć? Pożegnajmy się ze światem – bo już możemy go nie oglądać…” Inicjował zbiorowe modlitwy…
Po kilku miesiącach przeniesiono go do Tarragony (bo jego oficjalnym miejscem pobytu był Cambrils), gdzie wtłoczono go, wraz z kilkoma innymi zakonnikami, do pomieszczeń na statku „Mahón” przekształconym w więzienie. W salach, przeznaczonych na 25 osób upchnięto 200 nieszczęśników…
15.i.1937 r. stanął przed Trybunałem Ludowym, publicznym sądem nad „wrogami ludu”.
Jego zbrodnią było prowadzenie edukacji religijnej i „korumpowanie” uczniów, jak to określały podręczniki „proletariackie” („religia opium dla ludu”). Jednym z oskarżeń było: „nauczanie łaciny”!
Zaraz na początku zapytano się go o pochodzenie i zawód. Obrońca z urzędu proponował, by stwierdził, że jest ogrodnikiem i nie należy do Zgromadzenia. Ale Jakub Hilarion zgodnie z prawdą wyznał: „Jestem zakonnikiem” i jego los był przypieczętowany…
Tzw. „sędzia” zaproponował mu wyrzeczenie się Zgromadzenia – wszak mógł twierdzić, iż był tylko ogrodnikiem - w zamian za wolność. Propozycję powtórzył, z powodu głuchoty podsądnego, stojący przy Jakubie Hilarionie brat Cyryl Julian (hiszp. Cirilo Julián) Sorribas. „Nigdy nie zaprzeczę, że jestem Bratem Szkolnym”, „sędzia” usłyszał w odpowiedzi…
Gdy pytano się, przy rechocie zgromadzonej hołoty, o nauczanie łaciny, przyznał, że studiował nauki humanistyczne. Dla sędziego to wystarczyło: „Słyszeliście, studiował łacinę”, oznajmił rozbawionej publiczności…
Łacina wszak „wtłaczana w głowy naszych dzieci indoktrynowała je”, tłumaczył „sędzia”…
Oskarżyciel krzyczał: „Albo tych ludzi skażemy na śmierć i zabijemy, albo sami zostaniemy przez nich zabici. Jeśli na śmierć skazujemy tych, którzy walczą przeciwko naszym braciom, towarzyszom, na froncie, to o ileż ważniejsze jest skazanie tych, którzy na zapleczu szkolą faszystów”…
Nie zważając na absurdalność zarzutów Jakuba Hilarego skazano na śmierć. „Sąd” zastanawiał się całą minutę…
Jakub Hilarion nie usłyszał wyroku. Zapytał więc br. Sorribas. Ten ręką pokazał gest ścięcia. Jakub Hilarion zapytał więc: „Kiedy?”. W odpowiedzi usłyszał, że tego nie powiedziano. „Bogu niech będą dzięki!. Czegóż więcej mógłbym sobie życzyć, niż umrzeć za wiarę i udział w chrześcijańskiej formacji dzieci?”, powiedział…
Na dwóch kartkach papieru Jakub Hilarion napisał list od siostry i siostrzeńców. Oznajmił w nim, pewną, bez drżenia, ręką: „Zostałem skazany na śmierć przez Trybunał Ludowy. Nie wstydźcie się mnie i nie płaczcie. Nic złego nie zrobiłem. Skazano mnie, bo zachowałem wiarę. Módlcie się za mnie i ja będę się modlił za was. Umieram dla Boga i mojego kraju. Do zobaczenia w Niebie”…
18.i.1937 r. Jakub Hilarion został zaprowadzony do gaju „Oliwnego” (hiszp. „La Oliva”) w pobliżu miejskiego cmentarza w Tarragonie i rozstrzelany. Na śmierć szedł spokojnie, z modlitwą na ustach. W ostatnich słowach, przebaczył swoim zabójcom i wzniósł okrzyk:
„Przyjaciele, umierać dla Chrystusa znaczy królować!”
Przed plutonem egzekucyjnym stanął wyprostowany, z rękami skrzyżowanymi na piersiach i wzrokiem skierowanym ku niebu. Ponoć dwie salwy plutonu egzekucyjnego poszły bokiem. Żołnierze porzucili strzelby i oddalili się w panice. Wtedy komendant zaklął szpetnie i oddał pięć strzałów z najbliższej odległości…
Beatyfikowany został przez Jana Pawła II 29.iv.1990 r.
21.xi.1999 r. Jan Paweł II w bazylice pw. św. Piotra na Watykanie zaliczył go, wraz z 9 męczennikami z Turón, w poczet świętych. Papież powiedział wówczas:
„W grupie [kanonizowanych dzisiaj] męczenników z Turón znajduje się też brat Jakub Hilarion, z tego samego Zgromadzenia [św. Jana Chrzciciela de la Salle], który zginął w Tarragonie trzy lata później. Przebaczając swoim katom powiedział: ‘Przyjaciele, umierać dla Chrystusa znaczy królować!’
Świadkowie zapamiętali, że do śmierci przygotowywali się tak, jak żyli: w nieustannej modlitwie, w duchu braterstwa, nie ukrywając stanu zakonnego i z pewnością tych, którzy wiedzą, że są obywatelami Niebios. Nie są bohaterami ludzkiej wojny, w której nie brali udziału, ale wychowawcami młodzieży. Własne męczeństwo było ich ostatnią życiową lekcją, a tragiczne przeznaczenie, wynikające ze stanu wyświęcenia i posługi nauczycielskiej, pozostawili pokoleniom jako autentyczny testament wiary.”
Popatrzmy na film o męczennikach Zgromadzenia Braci Szkól Chrześcijańskich:
Obejrzyjmy też dwa filmy o męczennikach z Turón i Asturii:
Pochylmy się nad słowami Jana Pawła II z dnia kanonizacji, 21.xi.1999 r., w Watykanie (po angielsku):
Opracowanie oparto na następujących źródłach:
polskich:
angielskich:
hiszpańskich:
norweskich:
włoskich: