RANNY RÓŻĄ…
BOJARSKI, Wacław (1921, Warszawa – 1943, Warszawa)
Ruiny miasta?
Ależ nie. To wystrzyżone fantastycznie i prymitywnie z czerwono-szarej tektury proscenium wędrownej szopki. Pośrodku pięciu „chłopców malowanych”, malowanych zielenią i rozpaczą.
Pod pachą każdy ma kijek maleńki, wystrugany gładko, którym można by poruszać te figurki wypchane pół na pół trocinami i muzyką.
Ach, potrząsajcie, potrząsajcie białymi man-dolinami i całujcie melodie proste w sam środek liścia na pół złożonego przy ustach.
Jeszcze chwila, a u warg muzyka gałązkami rozmarynu zakwitnie. Jak to ładnie i jak śpiewnie tak się pytać ciągle nie wiedzieć:
- Wojenko, wojenko, cóżeś Ty za Pani?
Teraz koła przejeżdżających samochodów melodię smugami pędu po powietrzu rozciągną.
Z białego nieba pada deszcz stukroplisty. Jest on zbyt zwyczajny, abyśmy go tu mogli zrozumieć.
Deszcz bomb strukroplisty z nieba czarnego.
Ach, nim doleci do ziemi - to niebo czarne sprzed oczu powiekami odgarnij.
Deszcz straszny i rzęsisty uderzy w struny mandolin kroplami – „pękami białych róż”
----- Jak boli