Rzymskokatolicka Parafia
pw. św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
archidiecezja warszawska
W kościele klasztornym w Bieniszewie–Klasztorze znajduje się tablica, z tekstem będącym tłumaczeniem fragmentu VII tomu łac. „Annales Camaldulenses…” (pl. „Roczniki Kamedulskie…”) autorstwa o. Jana Benedykta Mitarelli (1707, Wenecja – 1777, klasztor pw. św. Michała z Murano) i o. Anzelma Costadoni (1714, Wenecja – 1785, Wenecja), wydawanych w Wenecji w latach 1754‑73 (z drobymi zmianami edytorskimi autorów opracowania):
„W wigilię Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny 20.xi.1662 r. 17‑letniej dziewczynie imienie Zofia, pochodzącej z wioski Bochlewy, będącej własnością oo. Jezuitów, przydarzyło się następujące zdarzenie.
Zofia pracowała jako służąca u pewnego gospodarza. Tego dnia dziewczyna pokryjomu, bez opowiedzenia się chlebodawcy, późnym wieczorem udała się do domu swoich rodziców, kiedy wracała suż do miejsca śłużby, ukazała się jej jakaś niezwykła, wzbudzająca szacunek, odziana w kosztowne i wielkiego przepychu szaty, Pani. Zofia przerażona i drżąca ze strachu usłyszała pytanie:
—«Poznajesz mnie?»,
na co dziewczyna odpowiedziała:
— «Nie».
Owa Pani powiedziała:
— «Wkrótce mnie poznasz, a teraz chodź za mną».
Zofia wypraszała się od tego, podając za przyczynę surowość swego chlebodawcy, którego się bardzo lękała, gdyby opóźniła swój powrót na czas do domu, lecz Pani, dodając jej otuchy, rzekła:
— «Nie lękaj się, córko»,
I ująwszy ją za rękę, poprowadziła w stronę miasteczka Kazimierz. Przeszły obok kościoła oo. Bernardynów, następnie zawróciły w kierunku jeziora zwanego Skąpe, po którym przeszły suchą nogą. Zofia została zaprowadzona aż na szczyt pagórka po drugiej stronie jeziora, gdzie wśród wiekowych dębów, ocieniających płaski wierzchołek, dominowała w samym środku sosna.
Gdy na tym miejscu stanęły, nagle zabłysła nadziemska światłość, następnie słychać było śpiewy niebieskich duchów i ukazał się chór zakonników, w białych szatach z brodami, śpiewających w przepięknej świątyni chwałę Bogu. Ośmielonej już teraz dziewczynie zdawało się, że znajduje się w niebie i rozkoszuje się widzeniem błogosławionych. Wtedy zapytała ją Pani:
— «Czy znasz tuch ojców?»
Ona zaś odparła, że nigdy jeszcze nie widziała tego rodzaju zakonników, w białych habitach. Na te słowa usłyszała:
— «Gdybyś częściej przystępowała do sakramentów: spowiedzi i Komunii Świętej, a nie tylko raz w roku na Wielkanoc, poznałabyś tych zakonników i ujrzałabyś śpiewających Aniołów.
Chcę, żebyś o tym wszystkim, coś widziała i słyszała, doniosła twoim przełożonym i wszystkim znajomym. Na tej górze za trzy lata zamieszkają biali zakonnicy.
Miejsce zaś to ma być poświęcone na chwałę Bogu, którą ci zakonnicy będą mu nieustannie składali».
Po tych słowach znikło widzenie, a Pani znowu tą samą drogą po jeziorze odprowadziła Zofię aż do kościoła oo. Bernardynów w Kazimierzu. Tam zapytała ją, czy wie,
— «gdzie się znajduje i czy potrafi już stamtąd sama powrócić do domu?»
A gdy Zofia odpowiedziała, że wie, gdzie się znajduje i potrafi już sama wrócić, wtedy Pani rzekła:
— «Idź więc w imię Pańskie i nie omieszkaj oznajmić tego coś widziała, żyj w bojaźni Bożej, a niedługo będziesz wezwana do wieczności»
I zniknęła z jej oczu.
Dziewczyna przejęta i wzruszona do głębi tym wszystkim, co się jej zdarzyło, już po wschodzie słońca powróciła do domu swego chlebodawcy. Gospodarz rozgniewany jej nieobecnością przez trzy dni, co jej się wydawało jakby trzy godziny, zaraz począł na nią krzyczeć i chciał ją nawet chłostą ukarać. Skoro jednak Zofia opowiedziała, co się je przydarzyło, uspokoił się i zaprowadził ją do oo. Jezuitów z Kalisza, którzy zbadawszy szczegółowo opowiadanie dziewczyny, odesłali ją do Kazimierza, do oo. Bernardynów i ks. proboszcza Peczkowskiego, do którego chodziła do spowiedzi. Wszyscy po dokładnym rozpatrzeniu zdarzeń oświadczyli, że to co się dziewczynie wydarzyło jest dziełem Bożym, o charakterze nadnaturalnym, i prawdziwym cudem, oraz że jest znakiem danym od Boga, który chciał oznajmić Swoją wolę odnośnie do wspomnianego miejsca…”
Powyższa relacja wymaga wyjaśnień:
Wspomniany kasztelan Kadzidłowski, dla dalszego biegu wydarzeń, jest osobą chyba ważniejszą. Karierę rozpoczynał od pracy w kancelarii króla Władysława IV Wazy (1595, Łobzów – 1648, Merecz). Od ok. 1614, przez co najmniej 27 lat, był m.in. królewskim pisarzem i sekretarzem pokojowym (łac. Camerae nostrae a litteris Secretarius), metrykantem koronnym, pisarzem ziemskim łęczyckim. 17.i.1641 r., „w uznaniu zasług”, Władysław IV nadał mu, „w dożywocie”, wieś Kramsk, ok. 12 km na wschód od Konina. Ponadto został dziedzicem dóbr Kazimierz Biskupi, Gosławice–Licheń, Izbica Kujawska. Bieniszew należał do dóbr Gosławice. W ostatniej dekadzie swego życia był kasztelanem (łac. comes castellanus) inowrocławskim i jednocześnie starostą (łac. capitanei) radziejowskim.
Kadzidłowski, pod wpływem niesamowitej opowieści Zofii, zdecydował się wspomóc finansowo fundację klasztoru na Sowiej Górze, w miejscu wskazanym przez Maryję.
Od dawna już miał kontakty z zakonnikiem kamedulskim, o. Sylwanem Bosellim, który od 1618 r., przez lata, pełnił funkcję zakonnego wikariusza głównego dla narodowości polskiej. Ów na świat przyszedł jako hrabia Jan di Bergamo Boselli (1593, Wenecja – 1679, Wiedeń), imię Sylwan przyjmując po wstąpienia do Kongregacji oo. Kamedułów. W ramach swych obowiązków wielekroć pełnił funkcje dyplomatyczne, ale również był współtwórcą polskiego eremu w Rytwianach i jednym z jego pierwszych przeorów (w latach 1625‑6). Ok. 1653 r. był majorem, czyli generałem Kongregacji. Głównie jednak przebywał w eremie na wzgórzu Kahlenberg pod Wiedniem — tym samym, z którego 4 lata po jego śmierci, 12.ix.1683 r., król Polski Jan III Sobieski (1629, Olesko – 1696, Wilanów) dowodził zwycięską bitwą pod Wiedniem z Turkami.
o. Sylwan znał kasztelana Wojciecha Kadzidłowskiego, prawd. jeszcze z czasów posługiwania tegoż ostatniego w kancelarii króla Władysława IV. Od lat namawiał go o wystawienie eremu na terenie swych posiadłości, ku czci Pięciu Braci Męczenników, wśród których było trzech Polaków — pierwszych polskich męczenników, jednocześnie pierwszych pochodzących z Polski kanonizowanych świętych w historii Kościoła. Męczennicy ci, w nocy 10‑11.xi.1003 r. prawd. we wsi Święty Wojciech k. Międzyrzecza — według przeważającej opinii współczesnych historyków — zostali zamordowani w napadzie rabunkowym. W połowie XI w. aliści król Kazimierz I Odnowiciel (1016, Kraków? – 1058, Poznań) miał przenieść siedzibę założonego przez nich klasztoru–pustelni do Kazimierza Biskupiego k. Konina, gdzie w 1514 r. ufundowano kościół pw. św. Jana Chrzciciela i Pięciu Braci Męczenników, a także klasztor, w którym osadzono oo. Bernardynów.
Mieszkańcy Kazimierza Biskupiego i okolic nie znali oczywiście wspólczesnych opinii naukowych i przez wieki wierzyli, że śmierć świętych męczenników miała miejsce właśnie tam, w Dolinie Konińskiej. I to do nich należał obowiązek kultu pięciu męczenników benedyktyńskich. Tak też uczynili i przenieścli z pokolenia na pokolenie pamięć o nich do naszych czasów.
Wystawili im kilka kaplic, w miejscach, w których bracia–męczennicy mieli mieć swoje pustelnie. I tak kaplicę poświęconą włoskiemu eremicie, św. Benedyktowi wystawiono na granicy miasteczka, przy drodze w kierunku Kleczewa. Klasztorny kościół pw. św. Jana Chrzciciela i Pięciu Braci Męczenników stanął w miejscu, gdzie ponoć swoją pustelnię miał rodak św. Benedykta, św. Jan. św. Izaakowi, polskiemu nowicjuszowi, poświęcona była drewniana kaplica przy drodze prowadzącej do Konina — miejscu jego pustelni (dziś to kościół pw. św. Izzaka, na cmentarzu parafialnym). Pustelnia rodzonego brata św. Izaaka, św. Mateusza, również nowicjusza, znajdować się miała w miejscu, na którym wystawiono parafialny kościół pw. św. Marcina. Natomiast św. Krystynowi, polskiemu pomocnikowi benedyktyńskich braci zakonnych, poświęcona była kaplica wystawiona na północny zachód od miasteczka, już poza jego granicami, w pobliżu sporego folwarku.
W lasach na północ od Kazimierza znajdować się natomiast miała pustelnia szóstego z eremitów, Barnaby. Piszemy o tym poniżej…
W czasie opisywanych wydarzeń relikwie Świętych Męczenników były już w Kazimierzu.
Przebyły długą drogę, zanim tam trafiły. Początkowo, bo już w 1008 r., przewiezione zostały do Gniezna. Nie na długo, bowiem w 1038 r. Wielkopolska najechana została i doszczętnie spustoszona przez wojska czeskiego księcia, Brzetysława I (1002/5 – 1055, Chrudim). Brzetysław dotarł także do Gniezna i wywiózł stamtąd relikwie męczenników benedyktyńskich. Być może paradoksalnie uratował je w ten sposób, bo Wielkopolska tego roku znajdowała się w stanie rewolty, określanej jako powstanie ludowe, mającej swoje źródla w reakcji pogańskiej na wprowadzanie w Polsce chrześcijaństwa. Ale jednocześnie spustoszenie państwa Piastów było na tyle straszliwe, że większość osiągnięć materialnych chrześcijaństwa na polskich ziemiach dokonanych do tego czasu została przez Brzetysława nieodwracalnie zniszczona, nie wspominając już o zniszczeniu nekropolii pierwszych polskich władców, w tym grobowca Mieszka I (922/45‑992), w Poznaniu…
Zrabowane relikwie ze czcią zostały umieszczone katedrze pw. św. Wita w Pradze. Następnie część relikwii rozdzielono po kilku innych znaczących kościołach Czech.
Do Polski część tych relikwii sprowadził wspomniany bp Jan Lubrański, uprzednio proboszcz parafii Kazimierz. ok. 1620 r. przywieziono je do Poznania i umieszczono w katedrze pw. Apostołów św. Piotr i św. Pawła. Ponieważ bp Lubrański zmarł tego samego roku nie dotarły wówczas do Kazimierza.
Dotarły dopiero 11.xi.1536 r., dzięki wsparciu Jana Latalskiego herbu Prawdzic (1463 – 1540, Skierniewice), ówczesnego prepozyta kapituły katedralnej poznańskiej, który na pożegnanie katedy poznańskiej — w owym 1636 r. został biskupem krakowskim, by rok później objąć archidiecezję gnieźnieńską i godność Prymasa Polski — przekazał je oo. Bernardynom. Ze czcią umieszono je, w metalowej trumience, w przylegającej do kościoła klasztornego kaplicy pw. św. Anny…
Kult Pięciu Braci Męczenników rozwijali w Polsce także oo. Kameduli, co naturalne biorąc pod uwagę wspomniany już fakt, że dwóch z męczenników było Włochami, należącymi do zakonu oo. Benedykynów Mnisich, według reguły św. Romualda, późniejszego założyciela oo. Kamedułów.
I od lat widzieli w lesie Bieniszewskich miejsce, w którym powinno się zbudować nowy erem. W pobliżu Bieniszewa bowiem znajdowała się kaplica, którą miejscowa ludność wiązała z Barnabą, pochodzącym z Włoch zakonnikiem benedyktyńskim, współtowarzyszem Pięciu Braci Męczenników. Tam właśnie miał mieć swoją pustelnię.
Barnaba przeżył rabunkowy napad, podczas którego jego pięciu Towarzyszy zostało zamordowanych — być może nie było go w eremie, ponieważ wyjechał do Włoch, by przyspieszyć przyjazd z dawna oczekiwanego innego mnicha benedyktyńskiego, biskupa misyjnego, Bruno z Kwerfurtu (ok. 974, Kwerfurt – 1009), który później również poniósł śmierć męczeńską i został kanonizowany. Ale znał dobrze przebieg wydarzeń i już rok później, w 1004 r., w towarzystwie ordynariusza poznańskiego, bpa Ungera (?‑1012) udał się (ponownie?) do Rzymu. Tam przedłożył relację z wydarzeń papieżowi, Janowi XVIII (?, Rzym – 1009, Rzym), który natychmiast zaliczył Pięciu Braci Męczenników — „bez wahania” i „bez wątpienia” — w poczet świętych męczenników Kościoła. Kult formalnie zatwierdził papież Juliusz II (1443, Albisoli – 1513, Rzym) w 1508 r.
W 1662 r. w niezwykły sposób zbiegły się zatem trzy elementy: prywatne objawienie Matki Bożej, starania oo. Kamedułów, by w pobliżu centrum czci Pięciu Braci Męczenników w Kazimierzu Biskupim założyć własny erem, oraz znajomość o. Sylwana ze starzejącym się kasztelanem Kadzidłowskim. o. Sylwan, wspomagany przez przebywającego wówczas na Litwie o. Hieronima (Zygmunta) Krasowskiego z Nowej Woli, byłego (w latach 1660‑1) przeora eremu „Srebrna Góra” — położonego w lesie k. wsi Bielany (dziś część Dzielnicy VII Zwierzyniec w Krakowie) — wraz z wybudowanym w latach 1609‑30 kościołem pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, przekonał Kadzidłowskiego do wyrażenia zgody na wybudowanie klasztoru w jego posiadłościach — przekazania na ten cel „góry z lasem dębowym” i wystawienia drewnianego domu dla zakonników. I już 1.viii.1663 r. we Lwowie król Jan Kazimierz wydał „dyplom królewski”, zatwierdzający założenie odpowiedniej fundacji, z „legatem 16,000 złotych polskich w gotówce”. Niecały rok później, 7.vi.1664 r., Prymas Wacław Leszczyński herbu Wieniawa (1605, Baranów – 1666, Łyszkowice) uroczyście klasztor erygował.
Wkrótce z eremu „Srebrna Góra” przybyli pierwsi mnisi, którzy zamieszkali gościnnie u oo. Bernardynów w Kazimierzu Biskupim, potem zaś w Gosławicach, prowadząc jednocześnie starania związane z budową pierwszych zabudowań pustelniczych […]
Początkowo wzniesiono kościół drewniany, którego budowa zakończyła się w 1672 r. Jednak już 17.x.1666 r. została odprawiona na terenie eremu pierwsza Msza św.
Do rozpoczęcia prac nad świątynią murowaną oo. Kameduli zmuszeni zostali w 1741 r., po pożarze, spowodowanym przez dotkniętego chorobą umysłową 24‑letniego kleryka, niejakiego Hieronima Wyślickiego, który „sprofanował Najświętszy Sakrament, a następnie wzniecił ogień w chórze drewnianego kościoła”. W wyniku pożogi spłonęła znaczna część kościoła z głównym ołtarzem oraz cudownym obrazem Matki Bożej Pocieszenia z Dzieciątkiem. Cudowny obraz został zastąpiony nowym wizerunkiem, czczonym również przez okoliczną ludność.
Przygotowania do wzniesienia murowanego kościoła pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny prowadzono od 1747 r. Jednak ze względu na bardzo skromne fundusze, znaczące prace budowlane wykonano w latach 1760‑1781. Świątynia została konsekrowana 14.v.1797 r.
Podczas rozbiorów zakonnicy zostali zmuszeni do opuszczenia pustelni.
Do kasaty klasztoru w Bieniszewie — jak już wówczas formalnie zwano miejsce, gdzie powstała pustelnia — doszło w 1819 r. Stało się w rezultacie szeregu bulli papieża Piusa VII (1742, Cesena – 1823, Rzym), z których ostatnia „Ex imposita nobis” z 30.viii.1818 r. przydzielała nowoutworzonej metropolii warszawskiej 7 innych diecezji, których granice odpowiadały granicom ówczesnych województw zaborczego rosyjskiego Królestwa Polskiego. W ten sposób Bieniszew, do 1815 r. położony w zaborze pruskim, a po zakończeniu wojen napoleońskich w zaborze rosyjskim — województwie, później guberni, kaliskiej, znalazł się w jurysdykcji arcybiskupa warszawskiego. A Pius VII, na podstawie „Ex imposita nobis”, upoważnił ówczesnego metropolitę warszawskiego, abpa Franciszka Skarbka–Malczewskiego (1754, Chwalęcin – 1819, Warszawa), do kasaty kilku kolegiat i bogatszych klasztorów, w celu uposażenia istniejących biskupstw i „udotowania” nowo powołanych: sandomierskiego i podlaskiego.
Projekt kasaty przygotowali minister Komisji Rządowej Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego zaborczego Królestwa Polskiego, Stanisław Kostka Potocki (1755, Lublin – 1821, Wilanów) — jako główny jej inicjator — i jego zastępca, Stanisław Staszic (1755, Piła – 1826, Warszawa). Zakładał on likwidację 29 klasztorów męskich i 6 żeńskich. Abp Malczewski był przeciwny przeprowadzeniu tak szerokiej akcji likwidacyjnej, naciskany jednak przez polityków odnośny dekret „w sprawie supresji klasztorów w Królestwie Polskim” podpisał 17.iv.1819 r.
Podpisał go nie będąc prawd. w pełni świadomym tego, co czyni. Następnego dnia bowiem, 18.ix.1919 r. już nie żył…
Ten obraz podejmowania decyzji w ówczesnym rosyjskim Królestwie Polskim dopełniają postawy jego główny protagonistów. O śmierci abpa Malczewskiego piszemy wyżęj. Stanisław Kostka Potocki w 1920 r., czyli rok po kasacie klasztorów, ogłosił drukiem publikację „Podróż do Ciemnogrodu”, o antyklerykalnym wydźwięku, co doprowadziło do konfliktu z polskim episkopatem. Natomiast Stanisław Staszic, upadły kapłan katolicki, który przez ostatnie 20 lat życia nie wypełniał obowiazków kapłańskich (choć, według niektórych źródeł, nosił sutannę), i nie ukrywał antyklerykalnej i antykościelnej postawy…
Warto jeszcze dodać, że w latach 1773‑1900 zaborcy przeprowadzili kilka akcji kasat polskich klasztorów — z ideologicznych, ekonomicznych czy politycznych powodów. W rezultacie w zaborze pruskim zaborca zlikwidował 120 klasztorów męskich (100%) i 66 żeńskich (74.1%); w rosyjskim Królestwie Polskim 186 (98%) i 17 (23.6%); na pozostałych ziemiach I Rzeczpospolitej okupowanych przez Rosjan odpowiednio 423 (98.8%) i 76 (93.9%); w zaborze austriackim 165 (64%) i 27 (50%).
Bieniszew znalazł się na liście klasztorów przeznaczonych do zamknięcia w ramach kasaty z 1819 r. Potajemnie wszelako, wbrew nakazowi władz carskich (takimi były wszak ówczesne władze Królestwa Polskiego), w pustelni pozostało kilku mnichów.
Majątek klasztorny, odtąd podlegający administracji carskiej, był grabiony i dewastowany.
W tym okresie Mszę Świętą odprawiano tylko kilkanaście razy w roku.
Po powstaniu listopadowym lat 1830‑1, w związku z ograniczeniami wprowadzonymi przez Rosjan, Eucharystię sprawowano tylko 8 września, w święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, by uczcić Maryję w Jej Cudownym Obrazie.
W 1846 r. zmarł ostatni z pustelników, którzy do Kongregacji wstąpili jeszcze przed kasatą w 1819 r., i do końca pozostający w Bieniszewie, pochodzący z Ostrołęki 72‑letni o. Karol Pianowski (1774‑1846)…
W 1880 r. zabudowania pokamedulskie przejął hrabia Karol Ignacy Mielżyński herbu Nowina (1838, Chobienice – 1904) — właściciel m.in. Kazimierza Biskupiego — i uchronił je przed ostateczną rozbiórką. Zaś w 1906 r. teren klasztoru stał się — w wyniku sprzedaży majątku — własnością krewnego Mielżyńskich, pochodzącego z Podola Stanisława Marii Grzegorza Mańkowskiego herbu Zaremba (1876, Borówka/Szołdry – 1937, Poznań), późniejszego, w latach 1935‑7, senatora IV kadencji II Rzeczpospolitej z woj. łódzkiego.
Ten przez długie lata starał się o powrót oo. Kamedułów do Bieniszewa. Rozpoczął naprawianie zniszczeń eremu po czasach zaborczych. W 1932 r. postawił pierwszą wieżę kościelną, nakrywając ją hełmem z blachy miedzianej, na którym w pozłacanej kuli osadzono krzyż, odnaleziony w klasztornych katakumbach. W końcu 2.vii.1937 r. mnisi powrócili do swego eremu — Mańkowski przekazał oo. Kamedułom kościół wraz z dwoma pozostałymi jeszcze w całości budynkami klasztornymi oraz przylegającą do nich ziemią (w większości pokrytą lasem) o powierzchni 6.5 ha — i przystąpili do dalszych remontów. Wywiercili studnię o głębokości 96 m, pobudowali nowe domki. Jeden z nich został ufundowany przez prymasa Polski — Sługę Bożego Augusta kard. Hlonda (1881, Brzęczkowice – 1948, Warszawa).
Nie zdołali jednak w pełni odbudować eremu z powodu wybuchu II wojny światowej, i rozpoczęcia okupacji niemieckiej.
26.viii.1940 r. czterech ojców–pustelników zostało aresztowanych przez Niemców i przewiezionych do niemieckiego obozu koncentracyjnego KL Sachsenhausen a następnie do innego obozu, osławionego KL Dachau. o. Krystyn Karol Ochoński (1883, Kraków – 1940, KL Sachsenhausen) zginął w KL Sachsenhausen. o. Alojzy Maciej Poprawa (1893, Kaszów – 1942, KL Dachau), dziś także Sługa Boży, zginął w KL Dachau. Natomiast o. Cherubin Walenty Kozik (1906, Luborzyca – 1942, TA Hartheim), dziś także Sługa Boży, został z KL Dachau wywieziony i zamordowany w komorze gazowej w obozie zagłady TA Hartheim. Dali oni wspaniałe świadectwo miłości do Chrystusa poprzez swoje życie i męczeńską śmierć. Obozową gehennę przeżył jedynie o. Florian Jan Niedźwiadek (1904, Kupienin – 1993, Kraków), który powrócił do bielańskiego eremu „Srebrna Góra”, tam zmarł i został pochowany.
Zginął także jeden z braci zakonnych, br. Paweł Piotr Molenda (1915 – 1943, Warszawa), który prawd. po aresztowaniach wspomnianych czterech ojców musiał opuścić erem w Bieniszewie. Aresztowany jednak w xi.1940 r. zdołał zbiec i przedostał się przez granicę między niemiecką prowincją niem. Warthegau (pl. prowincja Kraj Warty) a zarządzanym przez Niemców niem. Generalgouvernement (pl. Generalne Gubernatorstwo) — prawd. w okolicach Inowrocławia — i dotarł do Warszawy. Tam prawd. zatrzymany został przez Niemców w jakiejś zbrodniczej łapance i stracony w publicznej zbiorowej egzekucji.
oo. Kameduli powrócili do Bieniszewa w 1945 r., zaraz po zakończeniu działań wojennych i ponownie podjęli trud odbudowy i rekonstrukcji — według zachowanych opisów, zdjęć i rysunków — swego eremu.
Kościół klasztorny jest obiektem późnobarokowym, trzynawowym o układzie bazylikowym. W archiwalnych dokumentach nie zachowała się informacja o autorze projektu kościoła, architektonicznie związanego z kręgiem artystycznym wybitnego Włocha Giovanniego (pl. Jan) Catenazziego (ok. 1660, Morbio Inferiore – po 1724, Poznań?), który w znaczny sposób wpłynął na architekturę Wielkopolski. Być może autorem projektu architektonicznego był pochodzący z zachodnich Czech Jan Adam Stier (ok. 1675?‑1738), nadworny budowniczy Rafała Andrzeja Leszczyńskiego herbu Wieniawa (1650 – 1703, Oleśnica), starosty generalnego Wielkopolski i od 1692 r. wojewody łęczyckiego, a od 1702 r. podskarbiegp wielkiego koronnego, ojca przyszłego króla Polski, Stanisława Bogusława Leszczyńskiego (1677, Lwów – 1766, Lunéville), który m.in. brał udział w pracach nad przebudową kościoła pw. Najświętszej Maryi Panny i św. Mikołaja, należącego do opactwa oo. Cystersów w Lądzie. Nad projektem kościoła w Bieniszewie mógł również pracować jeden z najwybitniejszych wśród pracujących w Polsce architektów późnego baroku, pochodzący z Włoch Pompeo Ferrari (ok. 1660, Rzym? – 1736, Rydzyna).
Nawet jeśli tak było to budowę murowanego kościoła rozpoczęto już po śmierci — pod koniec lat 1730. — obu architektów.
Dalszy tekst pochodzi ze strony Kongregacji oo. Eremitów Kamedułów Góry Koronnej „Pustelnia im. Pięciu Braci Męczenników w Bieniszewie”. Autorzy ufają, iż jeśli jakieś zwroty z tejże strony zostały wykorzystane zostały verbatim, bez wiedzy oo. Kamedułów, nie zostanie im to poczytane za nadużycie…
„Nie udało się natomiast ustalić autora ażurowego, rokokowego ołtarza głównego z obrazem Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny. Do prezbiterium przylegają kaplica Świętego Krzyża i zakrystia. Polichromia w kaplicy Świętego Krzyża została wykonana w 1756 r. przez pochodzącego ze Śląska Jana Jerzego Petri (zm. ok. 1772). Możemy tutaj również zobaczyć obraz Sądu Ostatecznego oraz historię św. Huberta i sceny znalezienia świętego Krzyża. Na uwagę zasługują także dębowe stalle intarsjowane w 1755 roku, a w zakrystii rokokowa polichromia, przedstawiająca widoki polskich pustelni kamedulskich oraz pochodzące z 1760 r. boazerie i szafy brzostowe (wiązowe). Wnętrze świątyni pokrywają sklepienia żaglowe rozdzielone parami gurtów. W kościele znajdują się relikwie Pięciu Braci Męczenników i łaskami słynący obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem z 1974 r., autorstwa poznańskiej artystki. Przy wyjściu z kościoła znajdują się katakumby, w których kończy się ziemska wędrówka bieniszewskich pustelników.
Przed fasadą wschodnią i zachodnią kościoła ryzalitowo wysunięte są części środkowe, ujęte w pary pilastrów i zwieńczone szczytami wolutywnymi. Na dwóch wieżach umieszczono w latach 1925 i 1939 hełmy wykonane według starego wzoru. Wejście na teren klasztoru prowadzi przez bramę z pierwszej połowy XVIII wieku, później przebudowanej.
oo. Kameduli Eremici z Góry Koronnej są synami św. Romualda, żyjącymi według własnych Konstytucji i Reguły św. Benedykta z Nursji. Erem Pięciu Męczenników w Bieniszewie, to jeden z dwóch czynnych dzisiaj eremów kamedulskich i jedyny ściśle kontemplacyjny, pustelniczy zakon męski w Polsce. Podobnie jak Chrystus, który często wstępował na górę, żeby się modlić, oo. Kameduli mieszkają z dala od ludzkich siedzib, aby w samotności dążyć do zjednoczenia z Bogiem już tu, na ziemi”.
«Kto ma uszy, niechaj słucha!» — powtarza wielokroć Jezus. Oby i nasze pokolenia potrafiły odczytywać znaki dawane nam przez Matkę Boża, tak jak — wedle swojej najlepszej wiedzy — czynili to nasi przodkowie…
Zobaczmy krótkę etiudkę o eremie w Bieniszewie:
Zobaczmy też filmik o oo. Kamedułach w Bieniszewie:
Adres:
Kongregacja Eremitów Kamedułów Góry Koronnej
Erem pw. Pięciu Męczenników
Bieniszew-Klasztor 1
62-530 Bieniszew
Mapa dojazdu:
Opracowanie oparto na następujących źródłach:
polskich: