Rzymskokatolicka Parafia
pod wezwaniem św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
m. i gm. Konstancin-Jeziorna
powiat Piaseczno
poprzednie
Banneux
(1933 r.)
następne
Turzovka to niewielkie miasteczko na Słowacji, w kraju żylińskim, u stóp dwóch pasm górskich: Beskidów oraz Jaworników.
1.vi.1958 r. czterdziestodwuletni drwal i leśnik, Mateusz (sł. Matuš) Lašut (1916, Vysoka nad Kysucou - 2010, Turzovka), zatrzymał się przed figurką Matki Bożej Nieustającej Pomocy w malutkiej kapliczce „U Obrozku”, wiszącej na drzewie sosny, na szczycie niewielkiego wzniesienia Živčaková. Podczas swoich regularnych obchodów podległego mu lasu często zatrzymywał się przy owej kapliczce, nie zapominając regularnie zmieniać kwiaty pod figurką…
Życie Mateusza nie było usłane różami. Matka osierociła go w 1921 r., gdy miał 5 lat. Od siódmego roku życia musiał się w zasadzie sam utrzymywać, posługując u rozmaitych ludzi. Do szkoły uczęszczał tylko zimą, w pozostałych porach roku książki zabierał ze sobą na pastwiska, gdzie pilnował bydła.
Gdy miał 13 lat zaopiekowała się nim pewna rodzina w miejscowości Frýdek-Místek, na granicy Śląska Cieszyńskiego i Moraw. Oczywiście musiał u owej rodziny posługiwać, ale uzyskał pewien komfort życiowy, stały dostęp do szkoły i, co najważniejsze, zaczął wzrastać w środowisku kościoła katolickiego.
Po II wojnie światowej, w której trakcie został powołany do armii słowackiej, zamieszkał w Turzovce, gdzie założył rodzinę. Miał cztery córki, z których jedna zmarła w dzieciństwie.
Początkowo pracował jako prosty drwal, by po latach objąć posadę miejscowego leśnika.
1.vi.1958 r. jego życie miało ulec drastycznej zmianie…
Gdy ok. 9:00 rano uklęknął przed zawieszoną na drzewie figurką Dziewicy Maryi i zaczął się modlić: „Ojcze nasz…”
Nagle doświadczył niezwykłego błysku światła. Zakręciło się mu w głowie, drzewa otaczającego lasu zniknęły, a na ich miejscu zobaczył piękny, okrągły, otaczający sosnę ogród różany, ogrodzony białym płotem…
Im bliżej środka ogrodu tym róże wydawały się wyższe. A w samym środku, przy sośnie, biło źródło oślepiającego światła, „jaśniejszego niż słońce”, a nad nim, na chmurze, około 3.5 metra nad ziemią, widoczna była postać Pięknej Pani…
Cudowna Pani miała poważny, majestatyczny wyraz na owalnej, niezwykle białej twarzy, o jasno-niebieskich oczach, otoczonej kasztanowatymi włosami wystającymi spoza welonu.
Ubrana była w śnieżno-białą suknię opasaną niebieskim pasem. Ręce miała złożone – jak Matka Boża z Lourdes – pamiętać należy, że objawienia w Lourdes rozpoczęły się 11.ii.1858 r. i właśnie zaczynały się obchody 100-lecia tych wydarzeń. Z lewej ręki Madonny zwisał różaniec o złotych i białych paciorkach.
Śliczna Pani wydawała się mieć 17 lub 18 lat, była szczupła, olśniewająco piękna i niezwykle, nienaturalnie wysoka.
Mateusz od razu poznał w Niej Najświętszą Dziewicę.
Uśmiechała się. Palcem wskazującym prawej dłoni skierowała wzrok Mateusza na otaczający różany ogród płot. Trzy sztachety odpadły i leżały obok płotu. Mateusz zrozumiał wskazówkę, podszedł do płotu, i przybił – gwoźdźmi i młotkiem, który podniósł z ziemi - sztachety do płotu…
Niepokalana wydawała się zadowolona. Potrząsnęła paciorkami różańca zawstydzając Mateusza – ani nie miał różańca ani nawet nie znał tej modlitwy…
Dziewica następnie skierowała uwagę na sosnę. Mateusz podążył za Jej wzrokiem i przy pniu zobaczył jakby tablicę, wiszącą w powietrzu, z odwzorowaną mapą ziemi, bez granic państw i krajów. Obszary mapy rozgraniczały trzy kolory: obszary lądowe pomalowane było na zielono i żółto; otaczające je morza i oceany na niebiesko.
Drwal w niepojęty dla siebie sposób pojął, zdobył wewnętrzną pewność, że zielono oznaczone obszary zamieszkałe są przez ludzi dobrych, natomiast żółto - kraje przeznaczone na zatracenie, w konsekwencji złego zachowania ich mieszkańców. Jeszcze jedna myśl uderzyła Mateusza, że „zielone” kraje obejmowały obszary wyżynne, natomiast kraje równinne – oznaczono na żółto…
Jakby dla potwierdzenia pojawia się, na krótko, napis wyjaśniający znaczenie kolorów. Przeczucie Mateusza nie zawodzi go…
I wtedy napisy zmieniają się. Pojawiają…się kolejno napomnienia: „Pokutujcie!”, „Módlcie się za kapłanów i zakonników!”, „Odmawiajcie różaniec!”
Pierwotny obraz zaczął się zmieniać. Przyjął kolejno sześć różnych postaci:
Leśnik spojrzał ponownie na Madonnę. Ta skierowała jego wzrok na tablicę, na której pojawił się napis: „Jeśli spełnisz moje polecenie znajdziesz się…”
Następnie tablica opadła ku ziemi tworząc obłok w kształcie dzwonu. Nad nim pojawił się świetlisty trójkąt, w którego środku znajdował się Nasz Zbawiciel w Chwale, nieskończony, z twarzy podobny do Matki… Ubrany w długą, białą szatę, przepasaną na barku czerwonym płótnem, w lewej ręce trzymał krzyż, a prawą wskazywał na Swoje serce. Z serca Jezusowego promieniowały trzy strzały światła, z których jedna, środkowa, strzeliła w stronę Mateusza i przebiła go.
Leśnik padł na ziemię. Leżąc usłyszał słowa Maryi: „Jeśli spełnisz moje polecenie znajdziesz się tam, w niebie”…
Gdy doszedł do siebie Matka Boża zniknęła, ale na trawie leżał różaniec. Mateusz podniósł go, zawiesił na szyi, i ku swemu zdziwieniu stwierdził, że był w stanie modlić się na nim, włącznie z wiedzą o wszystkich trzech tajemnicach (czwartą wprowadził później Jan Paweł II). Natychmiast ukląkł i odmówił pięć tajemnic chwalebnych…
Gdy skończył w pobliskim kościele pw. Wniebowzięcia Maryi Panny (sł. Nanebevzetí Panny Marie) zabiły dzwony na Anioł Pański (łac. Angelus Domini). Było południe. Widzenie trwało trzy godziny…
Po powrocie do miasteczka Mateusz zaczął odwiedzać znajomych opowiadając o wydarzeniu i prosząc o przebaczenie. Wszyscy pukali się w czoło patrząc ze zdziwieniem na drwala…
Leśnik następnego dnia rano przystąpił do sakramentu spowiedzi i przyjął Komunię św. Poczuł, że opuścił go chroniczny kaszel, który go męczył przez wiele lat, uznawany przez lekarzy za nieuleczalny…
Ale objawienia się nie zakończyły. Jeszcze sześć razy Matka Boża miała się Mateuszowi ukazać. Za każdym razem przekaz – w formie obrazowej - miał być inny:
W trakcie jednego z widzeń u podstawy sosny wytrysnąć miało małe źródełko…
Przez kilka tygodni po widzeniach Mateusz milczał. Zmienił się. Zaczął codziennie uczestniczyć we Mszy św. i przyjmować Pana – tak potraktował prośbę Maryi o odbudowę płotu…
Ale informacja i plotka o wydarzeniach powoli się szerzyła. Zaczęto naciskać na Mateusza, by ujawnił więcej szczegółów wydarzeń. 8.ix.1958 r., w święto Narodzin Niepokalanej, po raz pierwszy udał się na miejsce objawień z grupą znajomych. Po modlitwach powiedział zgromadzonym: „Za trzy dni was opuszczę”…
Tak też się stało. 11.ix.1958 r. do drzwi domu Mateusza zakołatała czechosłowacka komunistyczna służba bezpieczeństwa (czes. Státní bezpečnost – StB). Chciano zabrać go na przesłuchanie, ale sąsiedzi nie dopuścili do tego. Następnego dnia sam udał się na posterunek i z miejsca został … aresztowany i zamknięty w pobliskiej miejscowości Czadca (słow. Čadca).
Komunistyczne rosyjskie imperium nie znosiło wewnętrznej opozycji, a za taką uznało rewelacje leśnika z Turzovki, i zastosowało jedyną znaną sobie metodę – bezpośredni terror…
W momencie aresztowania w tajemniczy sposób z szyi Mateusza zniknął różaniec, otrzymany od Madonny podczas pierwszego widzenia…
Odbyło się kilka rozpraw. Sędzia próbował przekupić Mateusza ofertą zwolnienia, awansu, podwyżki, za cenę stwierdzenia, że wszystko, o czym leśnik opowiadał, było tylko snem i marą. Odpowiedź drwala była jednoznaczna: „Czy można zaprzedać własną matkę?” Sędzia, nie rozumiejąc, stwierdził, że oczywiście nie, na co Mateusz miał odpowiedzieć, że rzeczywiście tak jest i „nie może zaprzedać swojej Niebiańskiej Matki”…
Uznano go więc za niepoczytalnego i zamknięto w zakładzie psychiatrycznym Bytča, w kraju żylińskim.
Po 10 miesiącach został zwolniony. Stracił pracę, wszelkie prawa publiczne i przywileje. Komunaziści czechosłowaccy zacieśniali pierścień terroru, obawiając się polskiej i węgierskiej zarazy, która nie tak dawno, w 1956 r., potężnie wstrząsnęła reżimami rosyjskiego imperium. W Czechosłowacji było to jeszcze bardziej istotne, bowiem u władzy pozostała ciągle mafia komunistyczna stalinowskiej proweniencji, zainstalowana przez Rosjan jeszcze w latach 1940-tych.
Istnieją przesłanki, że wśród ówczesnej władzy czechosłowackiej spore wpływy miały też koła masońskie, próbujące za wszelką cenę wymazać rozszerzający się kult Turzovki i wzgórza Živčaková. Toteż nie dziwi, że sosnę na miejscu objawienia prawie natychmiast ścięto. Ograniczono też dostęp pojazdów do wzgórza (zamykając drogę doń prowadzącą)…
Ale nie powstrzymało to spontanicznie szerzącego się kultu. Ludzie po prostu szli pieszo. Ci, którzy dotarli na miejsce objawień, nabierali wody tryskającej ze źródełka, które od początku uzyskało sławę „cudownego”, pozostawiali za sobą krzyże, figurki Matki Bożej i stawiali niewielkie kapliczki… Z drzewa ściętej sosny wykonali krzyż, który postawiono na miejscu, gdzie uprzednio rosła…
I odchodzili w poczuciu otrzymania łask i przychylności Matki Bożej. Mnożyły się przypadki niewytłumaczalnych z naukowego punktu widzenia uzdrowień…
Komunaziści reagowali. W samym 1958 r. aż 36 razy rozbijali ołtarzyki, niszczyli figurki, kradli krzyże i świece pokrywające zbocze. Zatrzymywali i przesłuchiwali pielgrzymów. Ale wierni ciągle przychodzili…
W rok po zwolnieniu z zakładu psychiatrycznego Mateusz został ponownie aresztowany. Tym razem skazano go - komunaziści nie odpuszczali – na 14 kolejnych miesięcy w szpitalu Bytčy. Po raz trzeci aresztowany został w 1961 r. i umieszczony w szpitalu psychiatrycznym w czeskich Kosmonosach. Tam próbowano „leczyć” go terapią elektroszokową, szpikowano lekami psychotropowymi, stosowano hipnozę, aplikowano jakieś specyfiki, „leki”, po których wypadły mu wszystkie zęby i omal nie stracił wzroku, nieustannie przesłuchiwano, grożono.
Bezskutecznie…
Ogółem prowadzono wobec niego 19 śledztw i rozpraw…
A pątnicy nie zważali na przeciwności, tym bardziej, że na wzgórzu dalej działy się niezwykłe rzeczy, które przypisywano Madonnie z Turzovki:
Mateusz Lašut całe życie pozostał ubogi. Choć oferowano mu pieniądze – w różnych celach i intencjach – odmawiał ich przyjęcia.…
W późniejszych latach arcybiskup-metropolita Pragi, Franciszek (czech. František) kard. Tomášek (1899, Studénka – 1992, Praga), opowiadał, że pierwszym pytaniem, którym witał go w Rzymie Ojciec św. Jan Paweł II było zawsze: „Jak tam w Turzovce?”. Zaraz potem pytał: „Czy przywiozłeś mi wodę z Turzovki?”
Słowacka Madonna z Lourdes przyczyniła się do przetrwania wiary w narodzie słowackim podczas komunazistowskiej dyktatury lat 1945-89. Jej czcicielem był m.in. przyjaciel Ojca św. Jana Pawła II, bp Paweł Maria (sł. Pavol Mária) Hnilica (1921, Uňatín – 2006, Nové Hrady), jezuita, potajemnie wyświęcony w czasach komunazistowskich, a potem wygnaniec w Rzymie.
W 1993 r. na miejscu objawień powstała pierwsza stała świątynia - mała kapliczka…
Michał Lašut zmarł w 2010 r.
Na miejscu objawień trwa budowa nowej świątyni, która ma zostać ukończona w 2015 r.…
Popatrzmy na film z pielgrzymki na wzgórze Živčaková w Turzovce:
a także film o na wzgórzu Živčaková, Turzovce, okolicach:
Adres:
Rímskokatolícka cirkev
Farnosť Turzovka
023 54 Turzovka
Mapa okolic:
Opracowanie oparto na następujących źródłach:
polskich:
angielskich:
czeskich:
słowackich: