Rzymskokatolicka Parafia
pw. św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
archidiecezja warszawska
LUDOBÓJSTWO dokonane przez UKRAIŃCÓW na POLAKACH
Opisy zbrodni (dane za okres 1943–1947)
Miejscowość
II Rzeczpospolita
Tartak
pow. Włodzimierz Wołyński, woj. wołyńskie
współcześnie
rej. Włodzimierz Wołyński, obw. Wołyń, Ukraina
info ogólne
miejscowość nieistniejąca
Zbrodnie
Sprawcy:
Ukraińcy
Ofiary:
Polacy
Ilość ofiar:
min.:
12
max.:
83
wydarzenia
nr ref.:
01603
data:
1943.07.11
(„Krwawa Niedziela”)
lokalizacja
opis
dane ogólne
Ukraińcy zamordowali kilka rodzin polskich, wiadomo o co najmniej 13 ofiarach. „Około tygodnia po pogromie Michał i Bolesław Roch oraz Tadeusz albo Roman Roch poszli nocą w trzech na Zastawie, aby zobaczyć co się stało z naszą rodziną. Pamiętam, że wdowa amelia była namawiana przez Michała Rocha do ucieczki, jednak mimo że jej dwaj synowie Tadeusz i Roman chcieli ona zdecydowała się zostać w domu. 11 lipca 1943 r. w nocy z soboty na niedzielę, na ich dom był napad podczas którego zamordowano wdowę amelię lat ok. 60 oraz jej najmłodszą córeczkę Zosię lat ok. 14. Tej nocy Tadeusz Roch spał w swojej stodole, między słomą a ścianą, a jego rodzony brat Roman w ogrodzie w kapuście, niedaleko łąki. Romek Roch opowiadał mi osobiście, że nad ranem już robiła się «szarówka» posłyszał jakieś głosy, a w chwilę później jakieś głośne, przeraźliwe wręcz krzyki, dochodzące od domu Grzegorza Rocha. Jednak nie zdecydował się tam pobiec, gdyż na podstawie tego co słyszał, poznał, że są to krzyki mordowanych ludzi. Szybko ukrył się w pobliskich szuwarach i przesiedział tam cały dzień. Romek opowiadał mi także, że Tadek też obudził się w stodole, gdy Ukraińcy zaczęli dobijać się do drzwi domu Grzegorza. Widział przez szpary w ścianie stodoły, jak Ukraińcy wpuszczeni do domu, po chwili całą rodzinę wyprowadzili na podwórko. Przodem szły dzieci Grzegorza i jego żony. W tym momencie było jeszcze cicho i spokojnie, wszystko wskazywało na to, że gospodarze nie spodziewali się najgorszego. Na pewno mieli nadzieję, że to zwykłe najście, które zakończy się przesłuchaniem lub co najwyżej pobiciem i groźbami, tym razem było jednak inaczej. Gdy dzieci były już na dworze, Ukraińcy nagle uderzyli je siekierami w głowę, natychmiast zginęli wtedy: syn lat ok. 16 oraz dwie córki, starsza lat ok. 25 i młodsza lat ok. 20. Gdy matka zorientowała się, że dzieci zostały zaatakowane, dopiero wtedy zaczęła histerycznie krzyczeć i właśnie te krzyki słyszał Roman w ogrodzie. Możliwe, że któreś z dzieci też zdążyło krzyknąć przed samą śmiercią. Po zarąbaniu dzieci wyprowadzili Grzegorza i jego żonę, pierwsza porąbana została żona lat ok. 60. Wtedy bandyci zaczęli się zastanawiać jaką śmierć zadać gospodarzowi i wtedy Tadek usłyszał wyraźnie takie słowa jednego z Ukraińców do pozostałych: «Oo, uciekł nam do miasta i przyszedł z powrotem. Trza mu dać lekkie skonanie!» Zaraz potem Tadek zobaczył, jak za chwilę powiesili go na jabłonce, tuż obok ich domu rodzinnego. Tak skonał Grzegorz lat ok. 60. Tadeusz widział też, jak zginęła jego matka, opowiadał wszystkim, że ta sama grupa Ukraińców po wymordowaniu rodziny Grzegorza przeszła pod drzwi jego domu i zaczęła się dobijać do środka. W końcu udało im się wejść do środka i po chwili słyszał niewyraźnie jak matka prosiła kilku oprawców o darowanie jej życia. Potem wszystko ucichło, po chwili zobaczył jednak, że mężczyźni opuszczają dom i odchodzą. Tadek wspominał także, że rozpoznał jednego z napastników, ale dzisiaj już nie pamiętam, o kim mówił. Wiem zaś na pewno, że to był Ukrainiec z Kohylna […] Michał, Bolek i jeszcze Romek albo Tadek Roch z Zastawia poszli na Barbarówkę, a potem wstąpili do Tartaku, gdzie też w ten sam dzień pogromu pomordowanych zostało wielu Polaków. W jednym z domów spotkali żywego Polaka, który opowiadał im nazwiska pomordowanych i wydarzenia jakie miały tu nie dawno miejsce. Gdy wrócili, opowiadali nam wszystkim, że tam na Tartaku Ukraińcy pomordowali dużo ludzi. Napad miał miejsce w tę samą niedzielę, co cały pogrom w okolicy. Z tartaku poszli jeszcze na Teresin, do którego nie było daleko. Michał Roch opowiadał mi także, że był po pogromie w Kohylnie, gdzie spotkał Ukraińca, który był sąsiadem Drabików. Czy to była ta sama wyprawa, czy inna, już nie pamiętam. Właśnie ten Ukrainiec opowiedział Michałowi jak została zamordowana cała ich rodzina. 11 lipca 1943 r., w niedzielny ranek przyszli do Drabików banderowcy i weszli do domu. Po chwili zaczęli mordować tych, którzy byli w domu. W chałupie zabili matkę i dwie córki, tymczasem dwaj synowie spali w stodole. Gdy Ukraińcy wykryli ich kryjówkę, jednego chłopca zabili na miejscu, a Józek rzucił się do ucieczki przez pola. Nie zdołał jednak uciec i gdy go dopadli to go też zabili”.
źródło: Żurek Stanisław, „75 rocznica ludobójstwa – lipiec 1943 rok”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]
źródło: Roch Sławomir Tomasz, „Wspomnienia Romana Szymanka ze wsi Kohylno w pow. Włodzimierz Wołyński na Wołyniu 1939-1944”; w: portal: Wołyń, w: 2009 — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.04.11]
sprawcy
Ukraińcy
ofiary
Polacy
ilość
w tekście:
kilka rodzin, co najmniej 13
min. 13
max. 54
nr ref.:
02524
data:
1943.08.16
lokalizacja
opis
dane ogólne
Upowcy zamordowali 29 Polaków, w tym rodziny 6–cio i 5–osobowe. „Około tygodnia po pogromie Michał i Bolesław Roch oraz Tadeusz albo Roman Roch poszli nocą w trzech na Zastawie, aby zobaczyć co się stało z naszą rodziną. 11 lipca 1943 r. w nocy z soboty na niedzielę, na ich dom był napad podczas którego zamordowano wdowę Amelię [Roch] lat ok. 60 oraz jej najmłodszą córeczkę Zosię lat ok. 14. Tej nocy Tadeusz Roch spał w swojej stodole, między słomą a ścianą, a jego rodzony brat Roman w ogrodzie w kapuście, niedaleko łąki. Romek Roch opowiadał mi osobiście, że nad ranem – już robiła się «szarówka» – posłyszał jakieś głosy, a w chwilę później jakieś głośne, przeraźliwe wręcz krzyki, dochodzące od domu Grzegorza Rocha. Jednak nie zdecydował się tam pobiec, gdyż na podstawie tego co słyszał, poznał, że są to krzyki mordowanych ludzi. Szybko ukrył się w pobliskich szuwarach i przesiedział tam cały dzień. Romek opowiadał mi także, że Tadek też obudził się w stodole, gdy Ukraińcy zaczęli dobijać się do drzwi domu Grzegorza. Widział przez szpary w ścianie stodoły, jak Ukraińcy wpuszczeni do domu, po chwili całą rodzinę wyprowadzili na podwórko. Przodem szły dzieci Grzegorza i jego żony. W tym momencie było jeszcze cicho i spokojnie, wszystko wskazywało na to, że gospodarze nie spodziewali się najgorszego. Na pewno mieli nadzieję, że to zwykłe najście, które zakończy się przesłuchaniem lub co najwyżej pobiciem i groźbami, tym razem było jednak inaczej. Gdy dzieci były już na dworze, Ukraińcy nagle uderzyli je siekierami w głowę, natychmiast zginęli wtedy: syn lat ok. 16 oraz dwie córki, starsza lat ok. 25 i młodsza lat ok. 20. Gdy matka zorientowała się, że dzieci zostały zaatakowane, dopiero wtedy zaczęła histerycznie krzyczeć i właśnie te krzyki słyszał Roman w ogrodzie. Możliwe, że któreś z dzieci też zdążyło krzyknąć przed samą śmiercią. Po zarąbaniu dzieci wyprowadzili Grzegorza i jego żonę, pierwsza porąbana została żona lat ok. 60. Wtedy bandyci zaczęli się zastanawiać jaką śmierć zadać gospodarzowi i wtedy Tadek usłyszał wyraźnie takie słowa jednego z Ukraińców do pozostałych: «On uciekł nam do miasta i przyszedł z powrotem. Trza mu dać lekkie skonanie!» Zaraz potem Tadek zobaczył, jak za chwilę powiesili go na jabłonce, tuż obok ich domu rodzinnego. Tak skonał Grzegorz lat ok. 60. Tadeusz widział też, jak zginęła jego matka, opowiadał wszystkim, że ta sama grupa Ukraińców po wymordowaniu rodziny Grzegorza przeszła pod drzwi jego domu i zaczęła się dobijać do środka. W końcu udało im się wejść do środka i po chwili słyszał niewyraźnie jak matka prosiła kilku oprawców o darowanie jej życia. Potem wszystko ucichło, po chwili zobaczył jednak, że mężczyźni opuszczają dom i odchodzą. Tadek wspominał także, że rozpoznał jednego z napastników, ale dzisiaj już nie pamiętam, o kim mówił. Wiem zaś na pewno, że to był Ukrainiec z Kohylna. Bandyci nie podpalili zabudowań i prawie na pewno nic nie wynieśli z domu. Po około dwóch godzinach na Zastawie przyszła druga grupa Ukraińców i zaczęli chować ciała pomordowanych. Całą rodzinę Grzegorza wrzucili do dołu po kartoflach, tuż przy ich własnej chałupie. Ciało wdowy Amelii Roch wrzucili do lochu po kartoflach i zawalili go […] Michał Roch opowiadał mi także, że był po pogromie w Kohylnie, gdzie spotkał Ukraińca, który był sąsiadem Drabików. Właśnie ten Ukrainiec opowiedział Michałowi jak została zamordowana cała ich rodzina. 11 lipca 1943 r., w niedzielny ranek przyszli do Drabików banderowcy i weszli do domu. Po chwili zaczęli mordować tych, którzy byli w domu. W chałupie zabili matkę i dwie córki, tymczasem dwaj synowie spali w stodole. Gdy Ukraińcy wykryli ich kryjówkę, jednego chłopca zabili na miejscu, a Józek rzucił się do ucieczki przez pola. Nie zdołał jednak uciec i gdy go dopadli to go też zabili. Prawdopodobnie miał przed śmiercią prosić bandytów, aby mu darowali życie. Michał dowiedział się także, że ciała pomordowanych Ukraińcy wrzucili do lochu, kopca z drewnianych kołków na kartofle, który znajdował się na miedzy Drabików i Żyda Moszko Bejdera, potem wszystko zawalili”.
źródło: Żurek Stanisław, „75.rocznica ludobójstwa – sierpień oraz lato 1943 roku”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]
źródło: Roch Sławomir Tomasz, „Wspomnienia Romana Szymanka”; w: portal: stankiewicze.com — internet: www.stankiewicze.com [dostępny: 2010.01.01]
Dziadek Bolesław Roch na rok przed swoją śmiercią, mówił mi jak zabito jego bliską rodzinę, jego kuzynów. Powiedział, że staruszka Ukrainka z Kohylna, którą nazywano Koteluczka mówiła rodzinie Rochów w Kopyłowie pod Hrubieszowem, że Rochów z Zastawia Ukraińcy wieźli wozem do Kohylna, aż pod samą cerkiew i tam powiesili ich na lipach przy cerkwi.
źródło: Żurek Stanisław, „75.rocznica ludobójstwa – sierpień oraz lato 1943 roku”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]
źródło: Roch Sławomir Tomasz, „Wspomnienia Kazimierza i Antoniny Sidorowicz z d. Turowska ze wsi Dominopol w pow. Włodzimierz Wołyński na Wołyniu 1930-1944”; w: portal: Wołyń, w: Zamość 01.05.2003 — internet: www.wolyn.org [dostępny: 2022.04.06]
sprawcy
Ukraińcy
ofiary
Polacy
ilość
w tekście:
29
min. 29
max. 29
Autorzy niniejszego opracowania informują, że każda korespondencja wysłana na podany poniżej adres portalu Genocidium Atrox może zostać opublikowana — verbatim w całości lub części, wraz z podpisem — chyba że zawierać będzie explicite odnośne zastrzeżenie. Adres Emajl nie będzie publikowany.
Jeśli na Państwa urządzeniu działa klient programu pocztowego — taki jak Mozilla Thunderbird, Windows Mail czy Microsoft Outlookopisane m.in. w Wikipedii — by skontaktować się z Kustoszem/Administratorem i wysłać korespondecję proszę spróbować wybrac link poniżej:
LIST do KUSTOSZA/ADMINISTRATORA
Jeśli natomiast Pan/Pani nie posiada takowego klienta na swoim urządzeniu lub powyższy link nie jest aktywny proszę wysłać Emajl za pomocą używanego przez Pana/Panią konta — w stosowanym programie do wysyłania korespondencji — na poniższy adres:
jako temat podając:
GENOCIDIUM ATROX: TARTAK