• MATKA BOŻA CZĘSTOCHOWSKA: kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneMATKA BOŻA CZĘSTOCHOWSKA
    kościół pw. św. Zygmunta, Słomczyn
    źródło: zbiory własne
link to OUR LADY of PERPETUAL HELP in SŁOMCZYN infoLOGO PORTALU

Rzymskokatolicka Parafia
pw. św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
archidiecezja warszawska

  • św. ZYGMUNT: kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneśw. ZYGMUNT
    kościół pw. św. Zygmunta, Słomczyn
    źródło: zbiory własne
  • św. ZYGMUNT: XIX w., feretron, kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneśw. ZYGMUNT
    XIX w., feretron
    kościół pw. św. Zygmunta, Słomczyn
    źródło: zbiory własne
  • św. ZYGMUNT: XIX w., feretron, kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneśw. ZYGMUNT
    XIX w., feretron
    kościół pw. św. Zygmunta, Słomczyn
    źródło: zbiory własne
  • św. ZYGMUNT: XIX w., feretron, kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneśw. ZYGMUNT
    XIX w., feretron
    kościół pw. św. Zygmunta, Słomczyn
    źródło: zbiory własne
  • św. ZYGMUNT: XIX w., feretron, kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneśw. ZYGMUNT
    XIX w., feretron
    kościół pw. św. Zygmunta, Słomczyn
    źródło: zbiory własne

LINK do Nu HTML Checker

GENOCIDIUM ATROX

LUDOBÓJSTWO dokonane przez UKRAIŃCÓW na POLAKACH

Opisy zbrodni (dane za okres 1943–1947)

Miejscowość

II Rzeczpospolita

Puźniki

pow. Buczacz, woj. tarnopolskie

współcześnie

Puźniki

rej. Monasterzyska, obw. Tarnopol, Ukraina

info ogólne

miejscowość opuszczona

Zbrodnie

Sprawcy:

Ukraińcy

Ofiary:

Polacy

Ilość ofiar:

min.:

108

max.:

112

Położenie

link do GOOGLE MAPS

wydarzenia

nr ref.:

04845

data:

1944.01

lokalizacja

opis

dane ogólne

Puźniki

Ukraińcy zabili 3 Polaków: na drodze z Jezierzan zamordowani zostali pracownicy kolei Kwiatek Józef l. 21 i Rola Antoni l. 50, natomiast w walce z policją ukraińską zginął Buchwald Roman l. 22, żołnierz AK.

źródło: Żurek Stanisław, „Kalendarium ludobójstwa – styczeń 1944”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

3

min. 3

max. 3

nr ref.:

06091

data:

1944.03

lokalizacja

opis

dane ogólne

Puźniki

[Ukraińcy] zamordowali żołnierza AK Czesława Gluza l. 19 i NN. ps. „Kowalski”.

źródło: Żurek Stanisław, „Kalendarium ludobójstwa – marzec 1944”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

1

min. 1

max. 1

nr ref.:

09368

data:

1945.02.07

lokalizacja

opis

dane ogólne

Puźniki

Z rąk banderowców zginęli: Jasińska Domicela l. 44, Jasińska Władysława l. 32, Jarzycka Stanisława l.10, Kulikowska Genowefa l. 41, Łapiak Anastazja l. 38, Łapiak Kazimierza l. 10, Tyc Józef l. 40.

źródło: Żurek Stanisław, „Kalendarium ludobójstwa – luty 1945”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: Kubów Władysław, „Terroryzm na Podolu”, w: Warszawa 2003

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

7

min. 7

max. 7

nr ref.:

09397

data:

1945.02.12–1945.02.13

lokalizacja

opis

dane ogólne

Puźniki

Zamordowanych zostało przez banderowców 96 Polaków. 11 lutego 1945 roku do Puźnik przyjechali sowieccy urzędnicy z Koropca, którzy dokonali spisu ludności i nakazali zdać posiadaną broń, twierdząc, że Polakom nic nie grozi, ponieważ „władze zapewniają bezpieczeństwo”. W nocy z 12 na 13 lutego 1945 roku w momencie zmiany wart Puźniki zostały otoczone i zaatakowane z kilku stron przez kureń UPA Petra Chamczuka „Bystrego”. Napastnicy przystąpili do zabijania napotkanych Polaków przy pomocy broni palnej, siekier, bagnetów i noży oraz palenia zabudowań. Uzbrojeni członkowie samoobrony, zaskoczonej skalą ataku, oraz obecni we wsi żołnierze IB podjęli chaotyczną obronę. Zaalarmowana przez nich ludność cywilna chroniła się w bronionych budynkach, gdzie były przygotowane schrony. Najwięcej ofiar zginęło w „rowie Borkowskiego” biegnącym przez wieś, w którym znajdowały się jamy mogące służyć za kryjówki. Upowcy zmasakrowali tam kilkadziesiąt kobiet i dzieci, przeważnie przy pomocy siekier i bagnetów; strzelano tylko do próbujących uciekać. Nad ranem siły UPA wycofały się z Puźnik. Według dokumentów UPA były to sotnie „Siri Wowki” i „Czernomorci”. Ks. Józef Anczarski podaje, że zginęło 120 osób. Według danych sowieckich spalono 172 – 200 domów, w zagrodach spaliły się 63 sztuki bydła. Oddział IB z Koropca przybył do Puźnik dopiero 13 lutego około południa. Zdaniem polskich żołnierzy batalionu i Puźniczan sowieccy dowódcy zwlekali z wyruszeniem wsi na odsiecz, a potem skierowali pościg w niewłaściwą stronę. Ofiary zbrodni, w większości kobiety, dzieci i starcy, zostały pochowane na cmentarzu w dwóch zbiorowych grobach. Zginęli m. in.: Borkowski Józef l. 45, Dancewicz Bronisław l. 65, Dancewicz Adolf l. 55, Działoszyński Michał l. 20, Dzikowski Hilary l. 40, Fugol N. l. 60, Fedorowicz Henryk l. 30, Jasińska Maria l. 5, Jasińska Anna l. 35, Jasińska Stefania l. 46, Jasiński Piotr l. 50, Jasińska Ludwika l. 40, Jasiński Marian l. 18, Jasiński Józef l. 45, Jasińska Joanna l.70, Jasińska N., Jaworska N. l. 61, Jasiński Bronisław l. 3, Hałuszczyńska Józefa l. 60, Haniszewska Emilia l. 70, Haniszewski Jan l.16, Hnatów Adam l. 17, Karpińska Bronisława l. 45, Karpińska Maria, Karpińska Ludwika l. 40, Karpiński Kajetan l. 13, Koliszczak Magda l. 46, Koliszczak Jan l. 9, Komidzierska Rozalia l. 70, Kosiński Józef l. 50, Kret Irena l. 65, Kret Maria l. 35, Krupa N. l. 17, Krzywo Kasper l. 65, Łapiak Maria l. 20, Łapiak Józefa l. 6, Łapiak Janina l. 10, Łapiak Melania l. 80, Łucka Emilia l. 40, Łucka Bronisława l.15, Łucka Maria l. 13, Łucka Józefa l. 9, Malinowska Stanisława l.60, Malinowska Helena l. 45, Nowicka Franciszka l. 65, Rajewska Józefa l. 60, Rola Helena l. 42, jej córka Teresa i syn Jan, Rola Rozalia l. 48, Rola Maria l. 21, Rozowska Apolonia l. 60, Stanisławska Wiktoria l. 50, Suchecka Antonina l. 50, Sułkowski Stanisław l. 25, Szafrański Mikołaj l. 50, Szafrańska Maria l. 22, Szfrańska Władysława l. 18, Szafrański Jan l. 6, Szafrańska Józefa l. 1, Toroczak Józef l. 50, Toroczak Katarzyna l. 45, Wiśniewski Tomasz l. 60, Wiśniewska Rozalia l. 25, Wiśniewski Stanisław l. 2. Ksiądz J. Anczarski podaje, że w Późnikach zginąć miało 120 osób.

źródło: Żurek Stanisław, „Kalendarium ludobójstwa – luty 1945”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: Anczarski Józef, „Kronikarskie zapisy z lat cierpień i grozy w Małopolsce Wschodniej 1939-1946”, w: Kraków 1996, s. 474, 478, 479

Tej tragicznej nocy z 12 na 13 lutego 1945 r. w naszym domu mieszkało 9 osób: ojciec Mikołaj, lat 50, mama Eleonora i nas trzy siostry: Maria, lat 21, Władysława, lat 19 i ja najmłodsza lat 16 oraz ciocia, siostra ojca Anna Jasińska, lat 35 z córką Marią, lat 5 oraz synami: Dominikiem, lat 7 i Broniem, lat 3. Tego dnia we wsi była grupa żołnierzy sowieckich, która zapewniała, że możemy spokojnie spać, jak się później okazało byli to przebrani banderowcy. We wsi jednak czuwano, u nas w domu wszyscy spali w ubraniach. Mężczyźni pełnili wartę. W pewnej chwili do mieszkania wpadł nasz ojciec, który był wtedy na warcie i krzyknął: „mordują”. We wsi paliło się już wiele domów. Nasz dom i gospodarstwo znajdowało się w centrum wsi tuż nad głęboki rowem ściekowym szerokości około 4 metrów i głębokości od 2–3 metrów, nazywam później „rowem śmierci”, ponieważ tu zginęło najwięcej ludzi. Wszyscy wybiegliśmy z domu i ukryliśmy się w tym rowie. W jego brzegach były wykopane liczne wnęki. Do jednej z nich schowaliśmy się razem z mama Eleonorą. Mama zasłoniła nas biała płachtą. Z pod zasłony widziałam jak nadeszli banderowcy. Jeden z nich krzyknął „strelaj” drugi odpowiedział po ukraińsku „koły ne maju pul”. Ten pierwszy wrzasnął to „rubaj sekerą”. I zaczęło się. Widziałam jak postacie ubrane w białe okrycia, zeszły do rowu. Nastąpił straszliwy krzyk, prośby o darowanie życia. Napastnicy nie znali litości, rąbali siekierami i kłuli bagnetami. Jeden z nich stał na brzegu rowu i gdy ktoś próbował uciekać to strzelał do niego. Wokół paliły się budynki, jedynie dom Józefa Borkowskiego stał nie naruszony, był murowany i kryty dachówką. Po pewnym czasie trudnym mi do określenia w godzinach, strzelanina ucichła, słyszałam tylko różne gwizdy i hasła „Kałyna wertoj”. Po czym nastąpiła cisza, słychać było tylko trzask palących się budynków, jęki rannych i umierających ludzi. Banderowcy odstąpili. Po nich zostały dopalające się budynki, ludzkie trupy i ranni. Nasz ojciec został zastrzelony, siostra Maria miała siekierą rozrąbaną głowę, siostrze Władysławie odrąbano jedną nogę, przebito nożem obie ręce i klatkę piersiową, jeszcze żyła, prosiła wody, nad ranem zmarła z upływu krwi. Pod jej plecami leżał cioci syn Dominik, ocalał i żyje do dziś. Ciocia Anna Jasińska z córeczką Marią, lat 5 i synkiem Bronisławem lat 3 zostali zakłuci bagnetami. Z dziewięciu osób z naszego domu pozostało nas tylko troje, sześć zostało zamordowanych. Pamiętam ten straszliwy widok, palące się budynki, swąd i ryk palącego się bydła, krzyki, płacz, szukanie swoich rodzin i strach przed nowym napadem. Rano widziałem Magdalenę Koliszczak, była ciężko ranna w głowę, konała, ale pytała z nadzieją czy moje dziecko żyje? Niestety! Jej syn Jaś już nie żył.

źródło: Żurek Stanisław, „Kalendarium ludobójstwa – luty 1945”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: Pacholik Józefa; w: „Na Rubieży”, w: nr 21/1997

18‑letni wówczas Wiktor Dancewicz wspomina: «Powróciłem wtedy z warty z posterunku Zagajówka odległego około 200 metrów od skraju wsi. Miałem zamiar odpocząć, usiadłem na łóżku i wtedy weszła moja mama, krzycząc:»dzieci! pali się!«. Wyskoczyłem na podwórze i w tej chwili posypały się wystrzały  […] od strony starych okopów za naszymi ogrodami. Wystrzeliłem kilka razy ze swojego karabinu w tamtym kierunku i razem z rodziną schroniliśmy się w schronie w budynku sąsiada u wdowy Rolowej  […] . W schronie było już pełno kobiet i dzieci oraz kilku starszych mężczyzn zdolnych do obrony  […] . Na silny ogień banderowców odpowiedzieliśmy ogniem z naszych kilku karabinów. Nie chcąc zdradzać wejścia do schronu, przeszliśmy z ojcem na drogę wiodącą w kierunku Barysza. Tam natknęliśmy się na banderowców. Po krótkiej wymianie ognia ojciec kazał mi powrócić w rejon schronu, a sam próbował dostać się do lasu Gnilec». W pobliżu tego miejsca ostrzeliwującemu się Janowi Dancewiczowi skończyła się amunicja. Nie mając możliwości ucieczki, podłożył karabin pod siebie i nakrył się białą płachtą. «Kiedy napastnicy podeszli, jeden powiedział:»on jest zabity«, a drugi dodał:»dołóż mu na wszelki wypadek«. Padł strzał». Pocisk przeszedł przez policzek i brodę. Banderowcy, będąc pewni, że nie żyje, poszli dalej. Jakimś cudem rana nie była jednak śmiertelna.14‑letni antoni Jarzycki, którego matka i rodzeństwo schowali się w schronie sąsiada Władysława Jarzyckiego, odcięty przez zbliżających się banderowców nie zdołał dołączyć do reszty rodziny: «Pobiegłem dalej do wsi, do schronu Jędrzeja Łaciny  […] . Sam Jędrzej Łacina, lat 55, z sąsiadem Henrykiem Fedorowiczem, uwijali się wokół budynków, strzelając do napastników, powstrzymywali ich w ten sposób od podejścia do zagrody. W czasie walki H. Fedorowicz otrzymał postrzał prosto w usta. Zginął na miejscu. Jędrzej Łacina, po wystrzeleniu całej amunicji, schronił się w domu mieszkalnym. Wtedy banderowcy podpalili jego zabudowania gospodarcze  […] . Podczas ucieczki zauważyliśmy, jak na jednym podwórzu banderowcy kogoś biją, okładając drągiem lub siekierą. (Jak się później okazało, ofiarą był Józef Kosiński»Jutaka«, którego zwłoki odnaleziono w tym właśnie miejscu). W tej sytuacji zawróciliśmy  […] . Na dworze od płonących zabudowań było jasno jak w dzień. Kiedy zastukaliśmy do drzwi domu J. Łaciny, ten myślał, że to banderowcy dobijają się. Pozostał mu tylko jeden pocisk w karabinie, który trzymał»dla siebie«. Po chwili jednak, na szczęście, poznał nas i wpuścił do środka. W mieszkaniu było kilkanaście osób, w tym kilku mężczyzn bardzo odważnych, ale bezsilnych, bo pozbawionych amunicji do swoich karabinów. Wszystkich ogarniał strach, gniew i bezradność wobec uzbrojonych morderców». Dla mieszkańców ostatnim punktem oporu był duży piętrowy gmach plebanii stojący przy kościele w centrum wsi. Maria Kret, która wraz z matką anną z Jasińskich 12‑letnim bratem Stanisławem, oraz osieroconymi — Marianem i Stasiem, synami zamordowanej w Zalesiu Władysławy Jasińskiej, tę noc spędzić mieli w domu Kamińskich. Zmasowany atak banderowców sprawił, że i oni postanowili przedzierać się w kierunku kościoła. W panującym zamieszaniu, wśród strzałów, pogubili się. «Biegłam z małym Marianem Jasińskim przez duży ogród. Nad głową świszczały mi kule, mały Marian zgubił w zaspie but. Dotarliśmy pod budynek plebanii. Chciałam wejść do budynku, jednak drzwi były zabarykadowane. Przerażona stanęłam na ganku, nie wiedząc, co robić. Usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła. Byłam pewna, że to banderowcy. Jednak to obrońcy przez rozbite okno na wysokim parterze budynku wciągali szukających schronienia mieszkańców. W ten sposób trafiłam na plebanię. Było tam już bardzo dużo ludzi. Szczęśliwie też moja mama, brat i mały Stasio Jasiński. Chłopcy z Puźnik, wśród nich Franciszek Łapiak i Jan Wiśniewski, ostrzeliwali z okien pierwszego piętra podchodzących banderowców. Jedna z zakonnic, siostra Stefania, w fartuszku roznosiła obrońcom granaty. Ludzie wraz z księdzem antonim Wawrzyńskim modlili się. Śpiewano pieśni». Ukryta pod białą płachtą 16‑letnia Józefa Szafrańska widziała, jak do głębokiego rowu, w którym schroniło się kilkadziesiąt kobiet z dziećmi, wchodzą uzbrojeni bandyci: «Jeden z nich krzyknął:»strelaj«. Drugi odpowiedział po ukraińsku:»Koły ne maju pul«. Ten pierwszy wrzasnął:»to rubaj«. I zaczęło się. Widziałam, jak postacie ubrane w białe okrycia zeszły do rowu. Nastąpił straszliwy krzyk, prośby o darowanie życia. Napastnicy nie znali litości, rąbali siekierami i kłuli bagnetami. Jeden z nich stał na brzegu rowu i gdy ktoś próbował uciekać, to do niego strzelał». W tym czasie przerażona Honorata Dancewicz biegła przez wieś z zamiarem dotarcia do plebanii. «Wokół było słychać krzyki i jęki rannych, mordowanych i konających, rżenie koni i ryk bydła, skowyt psów oraz strzelaninę. Zamierzałam ukryć się na plebanii,ale nie zdążyłam. Na drodze stali już banderowcy. Obok była grota–kaplica, tam też pobiegłam, wcisnęłam się za figurę Matki Boskiej i przerażona cicho szeptałam:»Przenajświętsza Matko, ratuj mnie«». Oblegana plebania odpierała ataki. Napór napastników zaczął słabnąć. Józefa Szafrańska, której w rowie Borkowskich udało się pozostać niezauważoną przez napastników, z przerażeniem nasłuchiwała odgłosów masakry. «Po pewnym czasie, trudnym do określenia, strzelanina ucichła, słyszałam tylko różne gwizdy i hasła:»kołyna wertuj !«. Po czym nastąpiła cisza. Słychać było tylko trzask palących się budynków, jęki rannych i umierających ludzi. Banderowcy odstąpili». Nad ranem mieszkańcy ostrożnie zaczęli wychodzić ze swych kryjówek, z nadzieją na odnalezienie swych krewnych. Rozalia Dancewicz, która razem z córką schroniła się w lesie, pobiegła do domu, starając się odnaleźć swoją matkę Józefę Hałuszczyńską. «Widok tego, co zobaczyłam, był okropny. Zewsząd rozlegał się płacz  […] . Zwłoki mojej matki znalazłam na drodze do domu, do którego nie zdążyła dojść. Została zastrzelona. Pod mostem widziała straszliwie skatowane ciało Kacpra Krzywonia. Nasz dom był całkowicie spalony, nie ocalała żadna sztuka bydła». W «rowie Borkowskich», miejscu największej rzezi, Józefa Szafrańska wraz matką wśród okaleczonych zwłok odnalazły swych bliskich: «Nasz ojciec został zastrzelony, siostra Maria miała siekierą rozrąbaną głowę, siostrze Władysławie odrąbano jedną nogę, przebito nożem obie ręce i klatkę piersiową, jeszcze żyła, prosiła o wodę. Nad ranem jednak zmarła z upływu krwi. Pod jej plecami leżał syn cioci Dominik, ocalał i żyje do dziś. Ciocia anna Jasińska z pięcioletnią córeczką Marią i trzyletnim synkiem Bronisławem zostali zakłuci bagnetami. Z dziewięciu osób z naszego domu pozostało nas tylko troje  […] . Widziałam Magdalenę Koliszczak ciężko ranną w głowę, konała, ale pytała z nadzieją, czy jej dziecko żyje? Niestety, jej syn Jaś nie żył». W godzinach południowych do wsi wkroczył dowodzony przez sowieckiego oficera oddział Istriebitielnego Batalionu w przewadze złożony z Polaków. Wśród nich był Michał Sobków z Koropca: «We wsi makabryczne widoki  […] . Na każdym kroku spotykamy ludzi z krwawiącymi ranami głowy zadanymi siekierami. Prosi nas o pomoc kilkuletni chłopiec Rudolf Łucki z wgniecioną czaszką. Wyrwę w głowie ma zaklejoną chlebem. Jego matka i dwie siostry zostały zabite. Idąc dalej, natykamy się na zwłoki mężczyzny. Miejscowi ludzie rozpoznają w nim Józefa Jasińskiego. Zadano mu ciosy sztyletami — jeden przy drugim. Trafiamy na zwłoki małego dziecka. Ludzie twierdzą, że to półtoraroczny Stasio Wiśniewski. Na widok noża wepchniętego w jego usta robi mi się słabo». Sowiecki komendant mimo wskazań puźniczan skierował pościg w zupełnie innym kierunku. Coraz bardziej stawało się jasne, że wcześniejsza wizyta sowieckich urzędników była jedynie kamuflażem, próbą uśpienia czujności Polaków i zorientowania się w polskich siłach. Żołnierze z Istriebitielnego Batalionu wspominali, jak ich dowódcy cynicznie czekali z wyruszeniem z odsieczą zaatakowanym polskim osiedlom. «Ciała pomordowanych zbierał w różnych miejscach aleksander Ługowski. Kładł na sanie i zwoził na cmentarz. Widziałam, jak wiózł zwłoki 65‑letniej Franciszki Nowickiej. Obok niej leżało ciało 70‑letniego Bronisława Dancewicza. To był starszy, wysoki, przystojny pan. Teraz jego ciało odarte z butów leżało na saniach. Jedna ze stóp wystawała spoza sań i ciągnęła się po śniegu. Większość pomordowanych to byli ludzie starsi, kobiety i dzieci. Pochowano ich szybko w naprędce zbitych skrzyniach lub owiniętych w prześcieradła w dwóch dołach pozostałych po tym, jak we wsi stacjonowali Niemcy, którzy chyba przeznaczyli je dla swoich poległych, kiedy w okolicy na jakiś czas zatrzymał się front. Baliśmy się, że banderowcy dokonają kolejnego napadu». (relacja Marii Kret). Tej nocy upowcy zamordowali ponad 100 osób. Według danych sowieckich napastnicy pod dowództwem Petro Chamczuka «Bystrego» spalili we wsi 172 domy mieszkalne i w bestialski sposób zamordowali 82 osoby cywilne. Liczba ta nie obejmuje osób, których ciał nie odnaleziono”...

źródło: Żurek Stanisław, „Kalendarium ludobójstwa – luty 1945”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: Dancewicz Maciej, „Zagłada Puźnik” — internet: archiwum.rp.pl [dostępny: 2008.07.10]

Edmund Działoszyński, PUŹNICKA BALLADA (fragmenty)
Hen daleko tam na wschodzie
biała brzoza się schyliła
Wiatr żałośnie tam zawodzi.
gdzie zbiorowa jest mogiła.
Nikt tam świeczki nie zaświeci,
ani kwiatów nie przyniesie
Tylko wiatr czasem przyleci
i zaszumi w głuchym lesie.
Czemuś Dniestrze taki srogi ?
Czemu nurt twój taki dziki ?
Czemu znikłą wśród pożogi
ma rodzinna wieś Puźniki ?
Rzeź tam była w czterdziestym piątym roku,
nocą, trzynastego w lutym
Trudno zapomnieć tego widoku
i tych ran po drągu okutym.
Wiatr tumany iskier wzniecał,
rozdmuchiwał wciąż płomienie.
Księżyc wyszedł i oświecał
otoczona wieś banderowskim pierścieniem.
Chaty w ogniu jak pochodnie,
były świadkiem okrucieństwa.
Oświetlały ciemne zbrodnie
straszne orgie i szaleństwa.
Biegł Jasiński sadem, polem
po puszystym śniegu ku Sianożętom,
aż zobaczył, że półkolem
dalszą drogę mu zamknięto.
Zaraz mu obcięli uszy,
żywcem oczy wydłubali.
Widząc, że się już nie ruszy,
życie mu „podarowali”.
Biegnie, biegnie kobiecina,
ale widzi, że nie zdąży.
lęk już nogi jej podcina
a panika serce drąży.
Była blisko już przy plebani
gdy z trwogi ścierpła jej skóra.
Drogę banderowcy już odcięli,
więc pobiegła gdzie figura.
Matki Boskiej w grocie stała,
więc rękami ja objęła,
i tak się uratowała
cudem Bożym – Honorata.
I mnie też tam, wtedy siedmiolatka,
kiedy cała wieś już płonęła,
na plebanię wtenczas, matka
na ramionach z sobą wzięła.
Jak ocalić garstkę życia,
gdy ogień szaleje dookoła ?
Dom wygania precz z ukrycia,
dziecko z trwogą matkę woła.
Matki krzyk ! ubolewanie !
banderowiec, w mgnieniu oka sprawnie zdławił,
długi bagnet wbił do krtani,
poprzez usta i tak pozostawił.
Rankiem dziecko zakwiliło
a martwych ramion matki trupa.
Siedemdziesiąt ciał, to żniwo
jednej nocy, bandy UPA.
Dziś to są pourazowe –
makabryczne przypomnienia,
o których już nie ma mowy
wśród młodego pokolenia.
Nie za długo tylko w baśni
mglisty obraz pozostanie,
lecz nikt bliżej, tej historii nie wyjaśni
gdy wygasną puźniczanie.
Kto opisze los sierocy,
jak jechały dzieci, starcy
stłoczeni, przez wiele dni i nocy
po kilka rodzin na kolejowej węglarce.

źródło: Żurek Stanisław, „Kalendarium ludobójstwa – luty 1945”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

Nocą z 13 na 14 lutego o godzinie 4 [nad ranem] od strony wsi Zalesie banda UPA „Bystrego” okrążyła wieś Puźniki rejonu koropieckiego obwodu tarnopolskiego i zaczęła podpalać domy mieszkalne oraz zabudowania gospodarskie. Mieszkańcy wsi, ratując się przed ogniem, wybiegali z płonących domów i natychmiast byli z bliskiej odległości rozstrzeliwani przez bandytów. Banda UPA spaliła we wsi Puźniki 172 domy mieszkalne i w bestialski sposób zamordowała 82 osoby cywilne. Podczas pożaru spaliły się 63 sztuki bydła rogatego  […]
Naczelnik Koropieckiego RO MGB Kapitan KURIENNOJ
9 marca 1951 roku.

źródło: Żurek Stanisław, „Kalendarium ludobójstwa – luty 1945”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: „Notatka naczelnika RO MGB w Koropcu z 9 marca 1951 r. w sprawie aktów terroru UPA w 1945 r”; w: Państwowe Archiwum Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, w: F. 26, op. 2, spr. 2, k. 11—12

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

96 – 100

min. 96

max. 100

nr ref.:

11521

data:

1947.01

lokalizacja

opis

dane ogólne

Puźniki

Sąsiad Ukrainiec zamordował 65‑letnią Polkę Marię Głębocką; była to 117 polska ofiara nacjonalizmu ukraińskiego w tej wsi.

źródło: Żurek Stanisław, „Kalendarium ludobójstwa – rok 1947”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2022.03.02]

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

1

min. 1

max. 1

LIST do KUSTOSZA/ADMINISTRATORA

Autorzy niniejszego opracowania informują, że każda korespondencja wysłana na podany poniżej adres portalu Genocidium Atrox może zostać opublikowana — verbatim w całości lub części, wraz z podpisem — chyba że zawierać będzie explicite odnośne zastrzeżenie. Adres Emajl nie będzie publikowany.

Jeśli na Państwa urządzeniu działa klient programu pocztowego — taki jak Mozilla Thunderbird, Windows Mail czy Microsoft Outlookopisane m.in. Wikipedii — by skontaktować się z Kustoszem/Administratorem i wysłać korespondecję proszę spróbować wybrac link poniżej:

LIST do KUSTOSZA/ADMINISTRATORA

Jeśli natomiast Pan/Pani nie posiada takowego klienta na swoim urządzeniu lub powyższy link nie jest aktywny proszę wysłać Emajl za pomocą używanego przez Pana/Panią konta — w stosowanym programie do wysyłania korespondencji — na poniższy adres:

ADRES EMAJL

jako temat podając:

GENOCIDIUM ATROX: PUŹNIKI

WYJAŚNIENIA

  1. Brak precyzyjnej informacji o sprawcach w opisie konkretnego wydarzenia oznacza, iż były nimi osoby określone w danych ogólnych dla tego wydarzenia.
  2. Nazwa miejscowości w czasach II Rzeczpospolitej oznacza nazwę obowiązującą ok. 1939 r., czyli ostatnim roku niepodległości II Rzeczypospolitej.
  3. Dane regionalne miejscowości współcześnie — czyli powiat i województwo w Polsce oraz region i obwód na Ukrainie — jeśli wszelako na Ukrainie, to zgodnie z podziałem administracyjnym Ukrainy obowiązującym do 2020 r.
  4. Wyjaśnienia ogólne ⇒ TUTAJ.
  5. Przyjęte założenia co do szacunku liczby ofiar ⇒ TUTAJ.