Rzymskokatolicka Parafia
pw. św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
archidiecezja warszawska
LUDOBÓJSTWO dokonane przez UKRAIŃCÓW na POLAKACH
Opisy zbrodni (dane za okres 1943–1947)
Zbrodnie
Sprawcy:
Ukraińcy
Ofiary:
Polacy
Ilość ofiar:
min.:
101
max.:
151
wydarzenia
nr ref.:
06078
data:
1944.03
lokalizacja
opis
dane ogólne
Połtew
Działo się to wszystko w marcu roku 1944. Franciszka (z domu Kamińska) wraz z mężem Romanem Bochenkiem mieszkali na terenie dzisiejszej Ukrainy, w małej miejscowości Podbór w pobliżu dużej wsi — Połtew pow. Przemyślany. W Połtwi mieszkał brat Romana — Stanisław Bochenek wraz z żoną Michaliną (z domu Burban). Obaj bracia często się odwiedzali — jako że nie mieszkali daleko. Stanisław pracował wówczas na kolei, a w pobliżu stacji kolejowej stał jego dom. Tamtego pamiętnego dnia Stanisław miał przyjść na zaproszenie żony swojego brata (czyli Franciszki) do nich do domu i zostać na noc. Los jednak chciał, że tego wieczora przyjechali pociągiem do Połtwi kupcy ze Lwowa. Takie wizyty były nieoczekiwane ale przyjmowano ich serdecznie. Nocowali wówczas niedaleko, u mieszkańców w chatach w pobliżu dworca — takie były zwyczaje i nikt się temu nie dziwił. Tego wieczora kilku z nich przyjął także i Stanisław. Ludzie ci oprócz pożądanych towarów przywozili też bez miary informacji ze Lwowa i „wolnej Europy”. No i Stanisław tak zasiedział się na tej pogadance, że już iść do brata było za późno i niebezpiecznie […] Po tych wieczornych rozmowach Stanisław ugościł podróżnych i wszyscy poszli spać. W nocy, a było to gdzieś między godz. 2 a 3 rozległ się łomot o drzwi. Stanisław otworzył. W progu stanęli banderowcy. Były to trzy osoby. Zażądali od Stanisława broni, ale on jej nie posiadał i zaczął tak mówić. W odpowiedzi uderzono go kolbą od karabinu. Ścięło go to z nóg, zachwiał się, ale się nie przewrócił. (Stanisław był bardzo silny — 100 kg podnosił bez problemu). Spowodowało to jeszcze większą wściekłość prześladowców i zaraz jeden po drugim zaczęli go szpikować bagnetami. W sumie otrzymał ponad 20 ran kłutych, z czego wniosek, że było to skrajne okrucieństwo i nienawiść. Każdy z napastników musiał zadać przynajmniej 7 ciosów a żeby uśmiercić wystarczy zaledwie kilka ran kłutych. Bagnet jest to jak wiadomo blisko 30 centymetrowy nóż mocowany u szczytu karabinu. Głębokość ran była znaczna. Staszek tracił ogromne ilości krwi, ale żył. Banderowcy po tej egzekucji po prostu odeszli. Działo się to wszystko w obecności jego żony i córki. Nikt nie ośmielił się jednak wtrącać, bo za to była pewna śmierć, ale w tym czasie córka Stanisława — Kazimiera Bochenek (z polecenia swojej mamy) pobiegła po pomoc do rodziny. Było to już tak „na świtaniu” (około 4 w nocy) kiedy Roman z Franciszką zjawili się w domu swojego brata. Tu zdecydowali zawieźć Stanisława do Bałuczyna, do swoich rodziców, gdzie urzędował lekarz wojskowy niemieckiego pochodzenia. Problem był w tym, że nie mieli wozu. Roman udał się więc do ojca żony Stanisława (Burbana), aby ten użyczył im swojego. Teść powiedział mu — w trosce o swoją rodzinę (jak Banderowcy widzieli że ktoś pomaga Polakom to się wściekali): „bierz sam, ja o niczym nie wiem”. Więc Roman zaprzągł konie i pojechał po Stanisława. Do Bałuczyna było to jakieś 5 kilometrów w błocie i zimnie. Stanisław pomimo upływu krwi nie tracił przytomności i trzymał się kurczowo życia. Do wieczora następnego dnia zjawili się w Bałuczynie pozostali domownicy w tym żona Stanisława — Michalina, matka — Maria Bochenek i inni, kto mógł. Stanisław opowiedział matce, kto na niego napadł i pokaleczył. Znał z widzenia napastników, byli z którejś sąsiedniej wsi (przypuszczalnie z Przegnojowa). Doktor przybył jednak dopiero wieczorem — około 22. Przez cały dzień przyjmował bowiem rannych żołnierzy. Był on z pochodzenia Niemcem i porozumiewał się tylko po niemiecku. To było coś niebywałego, że pomimo utraty krwi, po upływie 18 godzin od zdarzenia Staszek wciąż żył, był przytomny i nawet porozumiewał się. Mało tego — w młodości uczył się niemieckiego więc jako jedyny z uczestników wytłumaczył doktorowi (z wysiłkiem!!), co mu jest gdzie ma rany itd. Po prostu rozmawiali wspólnie po niemiecku. Lekarz zaczął oględziny i gdy go odwrócił, chcąc zobaczyć jego plecy, Stanisław zaczął się dławić krwią i tak niespodziewanie umarł. Lekarz wpadł ponoć w szał, gdy się zorientował, że stracił pacjenta „na rękach”. Zaczął wykrzykiwać po niemiecku (krzyczał coś: „kaput.!?”) i ze łzami w oczach opuścił dom. To — było widać, jego najtragiczniejsze doświadczenie tego dnia, jako że pacjent był wyjątkowo silny i nic nie wskazywało na to co się stanie. Stanisława odwieziono i pochowano w Połtwi gdzie spoczywa do dziś. Ale to jeszcze nie koniec historii dotyczącej śp. Stanisława. I choć nie powrócił do świata żywych to los zechciał, że puenta nastąpiła dopiero w kilka lat później. W wiosce Lutynka na Ziemiach Odzyskanych gdzie osiedliła się rodzina zamordowanego Stanisława spotkali oni jednego z jego oprawców. On również repatriował się do nowej Polski. Ale to już inna historia rodzinna.
źródło: Żurek Stanisław, „Kalendarium ludobójstwa – marzec 1944”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]
źródło: „Historia śmierci Stanisława Bochenka na podstawie zapisków Romana i opowieści Franciszki Bochenków”, publikacja za zgodą M. i S. Brzezińskich
sprawcy
Ukraińcy
ofiary
Polacy
ilość
w tekście:
1
min. 1
max. 1
nr ref.:
07244
data:
1944.05
lokalizacja
opis
dane ogólne
Połtew
Banderowcy zamordowali około 100 Polaków.
źródło: Żurek Stanisław, „Kalendarium ludobójstwa – maj 1944”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]
sprawcy
Ukraińcy
ofiary
Polacy
ilość
w tekście:
100
min. 100
max. 100
nr ref.:
07000
data:
1944.05.06
lokalizacja
opis
dane ogólne
Połtew
We wsi Pełtew nad rzeką Pełtew pow. Lwów: „06.05.44 r. był masowy mord, ale brak bliższych danych”.
źródło: Żurek Stanisław, „Kalendarium ludobójstwa – maj 1944”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]
źródło: prof. dr hab. Jankiewicz Leszek S., „Uzupełnienie do listy strat ludności polskiej podanej przez Stanisława Jastrzębskiego dla województwa lubelskiego (2004)”; w: Listowski Witold (red.), „Ludobójstwo OUN-UPA na Kresach Południowo-Wschodnich”, w: Kędzierzyn-Koźle 2016, t. 8
Józef Wyspiański podaje, że w 1944 roku zamordowano tutaj 50 Polaków.
źródło: Żurek Stanisław, „Kalendarium ludobójstwa – maj 1944”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]
źródło: Wyspiański Józef, „Skutki napadów ukraińskich nacjonalistów w powiecie Przemyślany”; w: Listowski Witold (red.), „Ludobójstwo OUN-UPA na Kresach Południowo-Wschodnich”, w: Kędzierzyn-Koźle 2018, t. 10
sprawcy
Ukraińcy
ofiary
Polacy
ilość
w tekście:
nieznana
max. 50
Autorzy niniejszego opracowania informują, że każda korespondencja wysłana na podany poniżej adres portalu Genocidium Atrox może zostać opublikowana — verbatim w całości lub części, wraz z podpisem — chyba że zawierać będzie explicite odnośne zastrzeżenie. Adres Emajl nie będzie publikowany.
Jeśli na Państwa urządzeniu działa klient programu pocztowego — taki jak Mozilla Thunderbird, Windows Mail czy Microsoft Outlookopisane m.in. w Wikipedii — by skontaktować się z Kustoszem/Administratorem i wysłać korespondecję proszę spróbować wybrac link poniżej:
LIST do KUSTOSZA/ADMINISTRATORA
Jeśli natomiast Pan/Pani nie posiada takowego klienta na swoim urządzeniu lub powyższy link nie jest aktywny proszę wysłać Emajl za pomocą używanego przez Pana/Panią konta — w stosowanym programie do wysyłania korespondencji — na poniższy adres:
jako temat podając:
GENOCIDIUM ATROX: POŁTEW