• MATKA BOŻA CZĘSTOCHOWSKA: kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneMATKA BOŻA CZĘSTOCHOWSKA
    kościół pw. św. Zygmunta, Słomczyn
    źródło: zbiory własne
link to OUR LADY of PERPETUAL HELP in SŁOMCZYN infoLOGO PORTALU

Rzymskokatolicka Parafia
pw. św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
archidiecezja warszawska

  • św. ZYGMUNT: kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneśw. ZYGMUNT
    kościół pw. św. Zygmunta, Słomczyn
    źródło: zbiory własne
  • św. ZYGMUNT: XIX w., feretron, kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneśw. ZYGMUNT
    XIX w., feretron
    kościół pw. św. Zygmunta, Słomczyn
    źródło: zbiory własne
  • św. ZYGMUNT: XIX w., feretron, kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneśw. ZYGMUNT
    XIX w., feretron
    kościół pw. św. Zygmunta, Słomczyn
    źródło: zbiory własne
  • św. ZYGMUNT: XIX w., feretron, kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneśw. ZYGMUNT
    XIX w., feretron
    kościół pw. św. Zygmunta, Słomczyn
    źródło: zbiory własne
  • św. ZYGMUNT: XIX w., feretron, kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneśw. ZYGMUNT
    XIX w., feretron
    kościół pw. św. Zygmunta, Słomczyn
    źródło: zbiory własne

LINK do Nu HTML Checker

GENOCIDIUM ATROX

LUDOBÓJSTWO dokonane przez UKRAIŃCÓW na POLAKACH

Opisy zbrodni (dane za okres 1943–1947)

Miejscowość

II Rzeczpospolita

Mohylno

pow. Włodzimierz Wołyński, woj. wołyńskie

współcześnie

Suswal

rej. Włodzimierz Wołyński, obw. Wołyń, Ukraina

Zbrodnie

Sprawcy:

Ukraińcy

Ofiary:

Polacy

Ilość ofiar:

min.:

160

max.:

462

Położenie

link do GOOGLE MAPS

wydarzenia

nr ref.:

00688

data:

1943.04

lokalizacja

opis

dane ogólne

Mohylno

W zasadzie była to wieś ukraińska, w której tylko około 15 % gospodarstw było polskich. Mieszkały tam rodziny Szewczuków (5 rodzin), Mroziuków (5 rodzin), Gaczyńscy (3 rodziny), Szczurowscy, Siateccy, Buczkowie, Juszczakowie, Bernaccy, Konstantynowicze i Roratowie. Roratowie przed wojną wyprowadzili się do Włodzimierza. Rodzina Konstantynowiczów mieszkała tu krótko. Pozostałe rodziny polskie były tu zasiedziałe od kilku pokoleń i tylko w ustnych rodzinnych przekazach zachowały się informacje, że nasi przodkowie przybyli tu z piaszczystych ziem w okolicach Bełżca. Kupili tu ziemię, bo wtedy była tu najtańsza. A ponieważ było to w czasie zaboru rosyjskiego, aby ominąć ograniczenia w zakupie ziemi stosowane dla Polaków, podobno nasi przodkowie zmienili nazwiska. I tak Sobolewscy stali się Szewczukami a Wiśniewscy – Mroziukami. Tak więc przybyliśmy tu nie jako zdobywcy, najeźdźcy i okupanci, lecz zmieniliśmy miejsce zamieszkania w granicach państwa carów rosyjskich i swoją ziemię kupiliśmy. Stosunki z sąsiadami ukraińskimi układały się poprawnie. Szanowaliśmy prawosławne Święta religijne przez powstrzymywanie się od pracy w polu  […] Groźnym sygnałem dla Polaków stało się usypanie przez Ukraińców kopca przy cerkwi. Ziemię wozili sami Ukraińcy, Polaków nie angażowano. Mówiono, że tam zakopano polski mundur, na kopcu postawiono krzyż. Miał to być „pogrzeb” państwa polskiego. W kwietniu 1943 roku zebrali się tam Ukraińcy na poświęcenie, którego dokonał przybyły specjalnie archirej. Adolf Szewczuk miał swoje zabudowania tuż przy cerkwi. Maria, żona Adolfa, skrycie podeszła przy stodole jak najbliżej zgromadzonych i starała się posłuchać, o czym mówiono. Usłyszała, zapamiętała i nam powtórzyła jedno zdanie z przemowy prawosławnego archireja: „jednej nacji już nie ma (żydowskiej), jeszcze pozostała druga!” Gdy wracaliśmy z nabożeństwa wielkanocnego w 1943 roku z kościoła parafialnego w Swojczowie (osiem kilometrów od Mogilna), furmanki z Polakami zostały ostrzelane z zabudowań Polaka Sokala w pobliżu Swojczowa. Prawdopodobnie ta rodzina już wtedy została zamordowana. Raniono dwie osoby, jedna nosiła nazwisko Sienkiewicz.

źródło: Żurek Stanisław, „75 rocznica ludobójstwa – kwiecień 1943”; w: portal: Wołyń — internet: btx.home.pl [dostępny: 2021.02.04]

źródło: Kozioł Jadwiga z d. Mroziuk

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

1 rodzina

min. 4

max. 6

nr ref.:

01168

data:

1943.03–1943.06

(wiosna)

lokalizacja

opis

dane ogólne

Mohylno

Początkowo zabijali młodych mężczyzn. Z naszej wsi Mohylno zabili mamy brata Franciszka 35 lat oraz Jana Juszczak 33 lata  […] Mama moja nalegała by uciekać, gdyż rodzonego Jej brata zabili bez żadnej jego winy. Przyjechali końmi Andrysa, aż z Dominopola, jeszcze byli na wozie inni mężczyźni. W nocy przyprowadzili sąsiada Juszczaka i kazali wujkowi ubierać się, że pojedzie do sztabu. Wujek ubrał się odświętnie, wziął sobie jeszcze tytoniu na drogę. Wujek mieszkał na skraju wsi i do nas było kilometr drogi. Jechali koło naszego domu do lasu Owadeńskiego. Tato mój spał na Obrożku, który stał na podwórku. To był stóg koniczyny suszonej pod dachem. Słyszał jak jechał wóz koło domu, a potem liczył strzały. Osiem strzałów naliczył. Konie były przywiązane do skraju lasu do drzewa, a ich rozstrzelali na wozie. Potem zawieźli w głąb lasu w gęstej tarninie i tam zakopali. Raniutko, tylko rozwidniało się, przyszedł teść wujka, miał 80 lat i płacze, że nie ma Franka. Tato mój z kolei opowiada co słyszał. Dziadek prosił, żeby tato szedł do lasu i sprawdził, co tam się tej nocy wydarzyło i nasz tato poszedł. Z brzegu lasy była ziemia stratowana przez konie, bały się wystrzałów z broni, poszedł dalej za śladami, bo to było po deszczu i natrafił na tę właśnie mogiłę. Piasek był na tarninie bo była mokra. Przyniósł kostkę od ucha, bo była z dziurką, świeża jeszcze i z krwią, na ziemi znalazł. Moja mama bardzo płakała za bratem, że on nie był nikomu nic winien.

źródło: Żurek Stanisław, „75 rocznica ludobójstwa – maj 1943, wiosna 1943”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: Roch Sławomir Tomasz, „Wspomnienia Ludwiki Podskarbi z d. Szewczuk z Kolonii Mogilno w pow. Włodzimierz Wołyński na Wołyniu 1935-1944”; w: portal: Wołyń, w: Darłowo, 28 VI 2004 r. — internet: btx.home.pl [dostępny: 2022.04.06]

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

2

min. 2

max. 2

nr ref.:

01695

data:

1943.07.11–1943.07.12

lokalizacja

opis

dane ogólne

Mohylno

Banderowcy z UPA przyszli i zabrali z domu mojego Tatusia Franciszka Mroziuka, to samo spotkało Stanisława Juszczaka i gajowego o nazwisku Tronow. Wszyscy trzej zostali uprowadzeni do lasu i tam zamordowani.

źródło: Żurek Stanisław, „75 rocznica ludobójstwa – lipiec 1943 rok”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: Kozioł Jadwiga z d. Mroziuk

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

3

min. 3

max. 3

nr ref.:

02599

data:

1943.08.28

lokalizacja

opis

dane ogólne

Mohylno

(w pobliżu)

Upowcy wzięli na podwodę 45‑letniego Polaka Feliksa Szewczuka i go zamordowali: odrąbali mu ręce i genitalia.

źródło: Żurek Stanisław, „75.rocznica ludobójstwa – sierpień oraz lato 1943 roku”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

2

min. 2

max. 2

nr ref.:

02635

data:

1943.08.29

lokalizacja

opis

dane ogólne

Mohylno

Prawosławne święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny: zamordowali co najmniej 73 Polaków. Patrz: „W nocy z 29 na 30 sierpnia 1943 roku”.

źródło: Żurek Stanisław, „75.rocznica ludobójstwa – sierpień oraz lato 1943 roku”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

co najmniej 73

min. 73

max. 73

nr ref.:

02676

data:

1943.08.29–1943.08.30

lokalizacja

opis

dane ogólne

Mohylno

Upowcy zamordowali co najmniej 73 Polaków; małżeństwo Garczyńskich (lat 68 i 66) związali drutem kolczastym i wrzucili do studni; 42‑letniemu Antoniemu Siateckiemu odrąbali nogi i pozostawili do skonania, jego żonie i 3 dzieci lat 3, 7 i 10 odrąbali ręce i nogi.

źródło: Żurek Stanisław, „75.rocznica ludobójstwa – sierpień oraz lato 1943 roku”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: Siemaszko Władysław, Siemaszko Ewa, „Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939 – 1945”, w: Warszawa 2000, s. 927

Wiesław Tokarczuk na forum Inne Oblicze Historii ujawnia protokoły władz sowieckich z przesłuchania Józefa Gaczyńskiego oraz morderców jego rodziny: Juchyma Orłuka i Mychajła Fiszczuka. Zbrodnia datowana jest omyłkowo na noc z 27 na 28 sierpnia 1943 roku.
Protokół przesłuchania świadka Józefa Gaczyńskiego.
26 lipca 1944 r. ja, starszy oficer operacyjny Oddziału Kontrwywiadu «Smiersz» Jednostki Wojskowej 44347 kapitan gwardii Gurinienko, w dniu dzisiejszym przesłuchałem w charakterze świadka: Gaczyńskiego Józefa, syna Jana, urodzonego w 1895 roku we wsi Mohilno rejonu Werbskiego obwodu wołyńskiego, narodowości polskiej, obywatela ZSRS, bezpartyjnego, analfabetę, z chłopów średniaków, chłopa–biedniaka, wdowca, nie karanego, zamieszkałego w chutorze Stasin, rejonu werbskiego, obwodu wołyńskiego. Może podpisać się po polsku.
O odpowiedzialności z art. 89 KK USRS za złożenie fałszywych zeznań zostałem uprzedzony: (––) Gaczyński
Pytanie: Co jest wam wiadomo o masowym mordzie obywateli sowieckich we wsi Mohilno rejonu werbskiego 27 sierpnia 1943 roku?
Odpowiedź: W 1943 roku rozpoczęły się masowe mordy ludności w rejonie werbskim i innych rejonach obwodu wołyńskiego, głównie mordowano ludność narodowości polskiej. 27 sierpnia 1943 roku położyłem się spać na podwórku koło swojej chałupy pod płotem. Jak tylko zaczęło się ściemniać, we wsi rozległ się hałas. Po pewnym czasie od momentu pojawienia się hałasu, mniej więcej o godzinie 21–22 wieczorem do mojej chałupy podbiegło 3 ludzi. Zacząłem nasłuchiwać. Gdy ci trzej ludzie znaleźli się przy moim domu, usłyszałem, jak zaczęli pukać do drzwi, a następnie rozległ się głos, po którym rozpoznałem mieszkańca wsi Mohilno Orluka Juchyma, syna Prochora, który krzyczał: «Jóźku, otwórz!, Jóźku, otwórz!». Potem Orluk powiedział do jednego z przybyłych: «Mychajło, biegnij do okna, bo on tamtędy ucieknie». Ten Mychajło przebiegł koło mnie i stanął pod oknem.
Pytanie: Czy rozpoznaliście, kim był ten Mychajło?
Odpowiedź: 27 sierpnia 1943 roku była bardzo ciemna noc i nie rozpoznałem dokładnie, kto to był ten Mychajło, ale zdaje mi się, że był to mieszkaniec wsi Mohilno, Fiszczuk Mychajło, syn archypa.
Kiedy Orluk zapukał do drzwi, po pewnym czasie moja żona Marcelina Gaczyńska otworzyła je i Orluk Jachym zapytał: «a gdzie jest Józek?» Żona odpowiedziała mu, że nie wie, gdzie jestem, oraz prosiła, by jej nie zabijali. Mówiła: «Nie zabijajcie mnie, nie zabijajcie». Moja żona powiedziała Orlukowi, że pójdzie po niemowlę i weszła do chałupy. Stamtąd wyszła z niemowlęciem, za nią szła moja sześcioletnia córka Teresa i płakała. Jak tylko żona wyszła z chałupy, rozległ się odgłos uderzenia i w tym samym momencie moja żona krzyknęła «aj!». Słychać było, jak runęła na ziemię. Następnie rozległ się odgłos drugiego uderzenia i zaczęła krzyczeć moja córka Teresa. Gdy żona upadła na ziemię, to przez jakiś czas krzyczało niemowlę, a potem ucichło. Zrozumiałem, że to napad w celu wymordowania całej mojej rodziny i postanowiłem uciekać. Tej nocy w samej tylko bieliźnie uciekłem ze wsi Mohilno do miasta Włodzimierza Wołyńskiego, do mojego stryja Gaczyńskiego Piotra, którego rodzina została wywieziona przez Niemców. Następnie zamieszkałem u mojej siostry Mirowskiej adeli córki Jana, która obecnie mieszka w chutorze Stasin rejonu werbskiego. Co się jeszcze działo tej nocy we wsi Mogilno, nie wiem.
Pytanie: Ile miesięcy miało wasze niemowlę?
Odpowiedź: Moje dziecko miało dopiero sześć dni
”. (Pa SBU F. 13, spr. 1020, k. 144–148. Oryginał, rękopis. 28 Mar, 2008).
Protokół przesłuchania mordercy Juchyma Orluka
 […]Pytanie: Czy miało miejsce jakiekolwiek prześladowanie którejś z tych narodowości (polskiej i ukraińskiej), w czym się ono przejawiało, oraz która ze stron dokonywała prześladowań?
Odpowiedź: W okresie okupacji niemieckiej we wsi Mohilno miały miejsce prześladowania ludności polskiej przez banderowców. Odbywało się to w następujący sposób. Mniej więcej w maju lub w czerwcu 1943 roku do wsi Mohilno przyjechało dwóch ludzi. Jednego z nich, ze wsi Ostrówek leżącej w odległości około 1 km od Włodzimierza Wołyńskiego, mieszkańcy wsi nazywali «Zaliznyj». Drugiego człowieka nie znam. Obaj zebrali w szkole wsi Mohilno wszystkich mieszkańców – Ukraińców ze wsi Mohilno i oznajmili, że zostali przysłani z Ukraińskiej Powstańczej armii. Następnie «Zaliznyj» spytał obecnych, czy chcą oni i czy będą walczyć z wrogiem (z kim konkretnie, nie powiedział). Zebrani odpowiedzieli, że będą walczyć z wrogiem. Dalej mówił on, ze Niemcy przegrywają wojnę, że w Niemczech wybuchnie rewolucja, ze armia Czerwona dojdzie tylko do starej granicy oraz że w tym czasie Ukraińska Powstańcza armia, w skład której wchodzi wielu ludzi, powstanie i rozpocznie tworzenie niepodległego państwa ukraińskiego. Na tym zebraniu byłem osobiście. Ponadto byli tam obecni Progniuk Wasyl, Progniuk Kyryło, Moroziuk Josyp i Saganiuk Wasyl, którzy obecnie mieszkają we wsi Mohilno i inni. Mniej więcej tydzień po tym zebraniu do wsi Mohilno przyjechali z UPA Łuciuk Wołodymyr syn Wasyla, mieszkaniec wsi Marcelówka rejonu werbskiego, Nedbajło Mykoła ze wsi Oseredek Stary, Fiszczuk anton syn Iwana ze wsi Marcelówka rejonu werbskiego i inni, których nazwisk nie znam. W sumie było ich mniej więcej 10–15 osób. Zebrali oni w lesie owadnieńskim wszystkich mężczyzn wsi Mohilno (tylko Ukraińców) w wieku mniej więcej 20 do 30 lat, i zajmowali się musztrą. Wiem o tym od obecnego Sołoniuka Mykoły (zginął od wybuchu pocisku). Potem, mniej więcej po półtora – dwóch tygodniach Łuciuk, Nedbajło, Fiszczuk i inni zgromadzili wszystkich mężczyzn – Ukraińców w lesie owadnieńskim, wieczorem przyprowadzili ich do wsi Mohilno, ustawili w szeregach i Łuciuk powiedział: «Od dnia dzisiejszego jesteście zmobilizowani przez władze Ukraińskiej Powstańczej armii i stajecie się żołnierzami, macie więc wykonywać to, co wam, rozkażemy. Za niewykonanie rozkazu będziecie rozstrzelani. Teraz pójdziemy likwidować wszystkich Polaków zamieszkałych we wsi Mohilno, ponieważ władze UPA wydały rozkaz likwidacji wszystkich Polaków, gdyż napadli oni na nasz sztab w lesie i zabili kilku naszych towarzyszy. Będziemy ich zabijać, a wy macie usuwać zwłoki». Potem wszyscy obecni (ponad 100 ludzi) zostali podzieleni na grupy, ile w ogóle było grup, nie wiem. W składzie tej grupy, do której wchodziłem, byli Łuciuk Wołodymyr, Nedbajło Mykoła, Fiszczuk anton oraz mężczyźni ze wsi Mohilno – artesiuk Mykoła, artesiuk Jakiw, artesiuk Kyryło, Fiszczuk Mychajło, Gorboń Mychajło, Kośtelećkyj Ołeksa, Kremniuk Kuźma i Bondar Fedir; innych nie pamiętam, razem 13–14 osób. Wszyscy oni mieszkają obecnie we wsi Mohilno. Naszej grupie zostały przydzielone dwa domy, w których mieszkały osoby narodowości polskiej, tj. rodzina Gaczyńskiego Józefa syna Jana (lub Józefa) składająca się w przybliżeniu z trzech osób oraz rodzina Szczurowskiego antoniego składająca się z czterech osób. Jako pierwsi do domów wchodzili Łuciuk, Nedbajło i Fiszczuk anton. To oni zamordowali wszystkie te siedem osób, prawdopodobnie strzelając, ponieważ słychać było strzały. Ja wraz z innymi wykopaliśmy przed ich domami, mniej więcej w odległości 50 metrów w polu, trzy doły i zakopaliśmy – w dwóch dołach po trzy osoby, a w jednym dole – jedną.
Wyżej zeznałem, że rodzina Gaczyńskich składała się z trzech osób, a rodzina Szczurowskich z czterech, wnoszę poprawkę: rodzina Gaczyńskich składała się z czterech osób lecz zostały zabite 3 osoby z rodziny; nie wiem, z ilu osób składała się rodzina Szczurowskich, ale chyba z siedmiu lub ośmiu osób, z tej rodziny zostały zabite cztery osoby. Polacy nie stawiali żadnego oporu, niektórym z nich udało się uciec i uratować się, na przykład Gaczyńskiemu Józefowi, a także, z tego co mówił Panasiewycz Ołeksandr, z rodziny Szczurowskich uratowali się ucieczką syn Józef, żona Szczurowskiego Józefa – antonina oraz córka lub siostra.
Pytanie: Czy wiadomo wam, ilu Polaków zostało zamordowanych tamtej nocy?
Odpowiedź: Tamtej nocy wymordowano 11 polskich rodzin, lecz niektóre osoby z tych rodzin uratowały się ucieczką. Ile osób w sumie zostało zamordowanych, nie wiem.
Pytanie: Jak przedstawiał się przekrój grupy zabitych Polaków pod względem wiekowym?
Odpowiedź: Tamtej nocy zamordowano wszystkich, co do jednego, znajdujących się we wsi Polaków, tj. dorosłych, starców, dzieci, a nawet niemowlęta.
Pytanie: Kogo konkretnie zamordowali ludzie z waszej grupy?
Odpowiedź: Z rodziny Gaczyńskich została zamordowana żona Józefa Gaczyńskiego, syn lat 8 – 10 i niemowlę. Z rodziny Szczurowskich został zamordowany Szczurowski antoni, dwie dorosłe córki w wieku 18 – 20 lat, imion nie znam, oraz żona Szczurowskiego antoniego, lat około 50.
Pytanie: Czy wiadomo Wam, gdzie jest pochowana reszta zabitych tamtej nocy?
Odpowiedź: Gdzie są pochowani pozostali zabici, nie jest mi wiadomo.
Pytanie: Ilu Polaków pozostało we wsi Mohilno po tamtej rzezi?
Odpowiedź: Po tamtej nocy, kiedy miał miejsce mord na Polakach, we wsi Mohilno pozostała tylko jedna rodzina narodowości polskiej – rodzina Łuciuk Marii, krewnej Łuciuka Wołodymyra syna Wasyla. Reszta albo została wymordowana, albo uciekła ze wsi. Rodzina Łuciuk Marii mieszka obecnie we wsi Mohilno.
Pytanie: Czy miały jeszcze miejsce napady banderowców na rodziny Polaków?
Odpowiedź: We wsi Mohilno napadów na polskie rodziny więcej nie było. Z rozmów ludzi wiadomo mi, że likwidacja Polaków miała również miejsce we wsi Gnojno rejonu werbskiego. O napadach na inne wsie nic nie wiem.
Pytanie: Co się stało z mieniem zamordowanych i zbiegłych Polaków?
Odpowiedź: Wiadomo mi, że część mienia i bydła Polaków wzięła ludność, a najlepsza część – konie, 10 sztuk krów, około 10 świń oraz lepsze rzeczy były od razu zabrane przez banderowców. Na drugi lub na trzeci dzień po wymordowaniu Polaków osobiście widziałem, jak Łuciuk Wołodymyr, Nedbajło Mykoła, Fizczuk i inni zabierali lepsze konie, część świń, (według słów Bojki Ołeksandra, 7 – 8 sztuk) dla UPa. Ze zwierząt gospodarskich Polaków (sam widziałem) Moroziuk zabił świnię, a Miszczuk Kłym zabrał krowę. Widziałem też, jak Janic Petro ubrał się w kożuch. Zboże zabitych Polaków zostało wymłócone i właściwie całe zakopane. Młóceniem i zakopywaniem zboża kierował Bojko Ołeksadr i Moroziuk Juchym. Ten ostatni mieszka we wsi Mohilno, a Bojko we wsi Beskubiczi lub Bubeczi, 20 kilometrów od wsi Mohilno. Będąc już starostą, sam przydzielałem robotników do młócenia zboża i zakopywania go. Wszystkich mieszkańców wsi pracujących przy zakopywaniu zboża nie pamiętam; pamiętam tylko, że pracował Jaszczuk Iwan, artesiuk Mykoła i Daciuk Mychajło. Sam byłem obecny przy kopaniu jednego dołu do zsypywania do niego zboża, mniej więcej 50–60 cetnarów. Ten dół został wykopany w polu na południe od wsi, w odległości dwóch kilometrów w linii prostej od chałupy Panasiewicza Ołeksandra. Gdzie zostały wykopane pozostałe doły oraz ile do nich zsypano zboża, nie wiem. Dla kogo było przeznaczone to zakopane zboże, również nie jest mi wiadomo.
Pytanie: Gdzie są chałupy oraz inne budynki wymordowanych Polaków?
Odpowiedź: Część budynków została rozebrana przez ludzi, a te domy i zabudowania, które pozostały, spalili banderowcy
”. (Pa SBU, F. 13, spr. 1020, k. 136–143. Oryginał, rękopis. 28 Mar, 2008).
Protokół przesłuchania mordercy Mychajła Fiszczuka.
 […]Pytanie: Co Wam wiadomo o masowym mordzie obywateli sowieckich we wsi Mohilno rejonu werbskiego w sierpniu 1943 roku, w okresie tymczasowej okupacji obwodu wołyńskiego przez wojska niemiecko – faszystowskie?
Odpowiedź: W okresie tymczasowej okupacji przez wojska niemieckie rejonu werbskiego, latem 1943 roku, nie pamiętam dokładnie miesiąca, do wsi Mohilno przyjechał przedstawiciel Ukraińskiej Powstańczej armii. Nie znam jego nazwiska, ale od mieszkańców wsi dowiedziałem się, że ten przedstawiciel miał jakąś funkcję w UPa. Teraz już nie pamiętam, kto mi to powiedział. Przedstawiciel UPA zebrał mieszkańców, tylko Ukraińców, w budynku szkoły. Na tym zebraniu mówił on, że trzeba wypędzić obcych najeźdźców z ukraińskiej ziemi i pytał, czy ludzie zgadzają się na to. Obecni na zebraniu mieszkańcy wsi Mohilno oświadczyli, że chcą wypędzenia obcych najeźdźców. Na tym zebraniu byłem obecny ja, Orluk Juchym, Progniuk Kyryło, artesiuk Sylwester i inni, razem około 40 – 50 osób. Po 7 – 10 dniach od tego zebrania do wsi Mohilno przybył Łuciuk Wołodymyr syn Wasyla, mieszkaniec wsi Marcelówka, Sołowniuk Mykoła syn Kornela (zginął od wybuchu pocisku na wiosnę 1944 roku) i inni, których nazwisk nie pamiętam. Ilu ich było w sumie, nie wiem. Ci przedstawiciele zebrali miejscowych mężczyzn – około 90 mężczyzn ze wsi Mohilno, wśród których byłem ja, artesiuk Kyryło, artesiuk apon, Klemniuk Jakiw, artesiuk Mykoła, Kremnik Kuźma, Gorboń Mychajło, Orluk Juchym, Kostelećkyj Ołeksa i inni. Gdy wszyscy się zgromadzili, Łuciuk Wołodymyr powiedział do zebranych: «Od dnia dzisiejszego jesteście żołnierzami, jak każdy z nas – przedstawicieli. Nie tylko my sami będziemy budować Ukrainę, wy macie pomagać. Wszyscy powinniśmy budować niepodległą Ukrainę i na Ukrainie nie powinno być nikogo obcego. Teraz macie robić wszystko, co każemy. Dzisiaj będziemy likwidować Polaków. Musicie uzbroić się, kto w co może, i przyjść na kraniec wsi na drogę». Następnie puścił nas wszystkich do domu. Poszedłem do domu, zabrałem kij (pałkę) i przybyłem na wyznaczone miejsce; inni wzięli ze sobą siekiery, widły itp. Gdy wszyscy zebrali się na szosie od strony lasu owadnieńskiego, mnie, Orluka Juchima, artesiuka Kyryła, artesiuka apona, Klemniuka Jakowa, artesiuka Mykołę, Kremeniuka Kuźmę, Gorbania Mychajłę i Kostelećkiego Ołeksę skierowano do Gaczyńskiego Józefa i Szczurowskiego. Łuciuk Wołodymyr powiedział nam: «Idźcie do Gaczyńskiego i Szczurowskiego, szukajcie, gdzie śpią i zabijcie». Pozostałe grupy poszły do innych Polaków – mieszkańców wsi Mohilno. Było to mniej więcej o 10 wieczorem, dnia i miesiąca nie pamiętam. Gdy przyszliśmy do rodzin Gaczyńskiego i Szczurowskiego, ja miałem pilnować, żeby nikt z członków tych rodzin nie uciekł. Gdy nasza grupa przyszła do Gaczyńskiego, to Orluk Juchym i Gorboń Mychajło pukali do drzwi chałupy, a mnie Orluk kazał pobiec i stanąć pod oknem żeby nikt tamtędy nie uciekł. Kto mordował ludzi u Gaczyńskiego i Szczurowskiego – nie wiem, dlatego że stałem na czatach.
Pytanie: Kto z członków rodziny Gaczyńskiego i Szczurowskiego został zabity?
Odpowiedź: W rodzinie Gaczyńskiego została zabita jego żona z niemowlęciem, chłopak w wieku 8 – 10 lat, a kto jeszcze nie wiem. U Szczurowskiego zabito kilka osób, lecz nie wiem ile i kogo.
 […] Pytanie: Czy kogokolwiek z ludności polskiej zostawiono przy życiu?
Odpowiedź: Podczas pogromu mordowano wszystkich co do jednego: dzieci, kobiety, starców i mężczyzn – każdego, kogo tylko znaleziono w domu.
Pytanie: Co zrobiono z mieniem pomordowanych obywateli?
Odpowiedź: Mienie zamordowanych obywateli, jak: krowy, świnie, konie, odzież, zboże i in. zabrali banderowcy do lasu, a domy palili. Całym mieniem zajmował się przedstawiciel gospodarczy UPA Bojko Ołeksandr, który mieszkał we wsi Mohilno. Gdzie on jest teraz, nie wiem
”. (Pa SBU, F. 13, spr 1020, k. 149 – 152. Oryginał, rękopis. 28 Mar, 2008)...

źródło: Żurek Stanisław, „75.rocznica ludobójstwa – sierpień oraz lato 1943 roku”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: Tokarczuk Wiesław, forum: Inne Oblicze Historii

Wiesław Tokarczuk wysłał wniosek do ambasadora Ukrainy:
Ponieważ w ciągu miesiąca od wysłania mojego wniosku (7 luty 2008) nie otrzymałem żadnej odpowiedzi, a wiem z adnotacji z poczty, że przedmiotowy wniosek Pan ambasador otrzymał w dniu 12 luty 2008, zaniepokojony brakiem reakcji Pana ambasadora ośmielam się ponownie złożyć mój wniosek Wniosek o udzielenie pomocy w pochowaniu na dowolnym cmentarzu chrześcijańskim kości ofiar zbrodni nacjonalistów ukraińskich dokonanej w nocy z 29 na 30 sierpnia 1943 roku we wsi Mohylno, dawna gmina Werba, dawny powiat Włodzimierz Wołyński. (Obecnie wieś Żółtniev, gromada Owadno, powiat Włodzimierz Wołyński). Na mocy obowiązujących na Ukrainie przepisów prawa domagam się zagwarantowania prawa do chrześcijańskiego pogrzebu zamordowanym we wsi Mohylno moim krewnym, siostrzanemu rodzeństwu:
– Dyzio Gaczyński, syn Józefa Gaczyńskiego i Kazimiery Gaczyńskiej z domu Zaremba, zamordowany siekierą w wieku lat 10,
– Boguś Gaczyński, syn Józefa Gaczyńskiego i Kazimiery Gaczyńskiej z domu Zaremba, zamordowany siekierą w wieku lat 8,
– Tereska Gaczyńska, córka Józefa Gaczyńskiego i Kazimiery Gaczyńskiej z domu Zaremba, zamordowana w wieku lat 7.
Dzieci te to moje siostrzane rodzeństwo, dzieci siostry mojej matki (Stanisławy Tokarczuk z domu Zaremba), Kazimiery Gaczyńskiej z domu Zaremba. Rodzicami tych kobiet byli moi (oraz zamordowanych dzieci) dziadkowie Piotr Zaremba i Rozalia Zaremba z domu Szczęch zamieszkali przed II Wojną Światową we wsi Marcelówka.
Składając wniosek powołuję się na następujące akty prawne:
Po pierwsze: art.17 Traktatu między Rzeczpospolitą Polską a Ukrainą o dobrym sąsiedztwie, przyjaznych stosunkach i współpracy, podpisanego w Warszawie 18 maja 1992 roku.
Po drugie: postanowienia Konwencji Genewskich o ochronie ofiar wojny z dnia 12 sierpnia 1949 roku i protokołów dodatkowych do niej.
W oparciu o powyższe akty została zawarta w Warszawie w dniu 21 marca 1994 roku umowa pomiędzy RP a Rządem Ukrainy umowa o ochronie miejsc pamięci i spoczynku ofiar wojny i represji politycznych /Dz U. z dnia 21 X 1994 roku/.
Zasadniczy jest art.1 tej umowy dotyczący urządzania, rejestracji, ustalania, zachowania i należytym utrzymaniu miejsc m.in. spoczynku ofiar wojny i represji politycznych, jak również spraw związanych z ekshumacją szczątków zwłok i ponownym, godnym ich pamięci, pochowaniem.
Z brzmienia umowy wynika, że postanowienia jej rozciągają się na przypadki osób cywilnych.
Wdrożenie procedur wymienionych w tej umowie wymaga współdziałania władz ukraińskich i polskich./art.6 umowy/. art.10 umowy zapewnia obywatelom Państwa drugiej umawiającej się strony swobodny dostęp do miejsc spoczynku pomordowanych i poległych rodaków. Cały tekst umowy jest opublikowany jest w Dz.U.04.112.545. Umowa ma charakter międzyrządowy i jest aktem obowiązującym obie strony o charakterze dwustronnym.
Wg Władysława i Ewy Siemaszko («Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939–1945», Tom 1, str 927) w nocy z 29 na 30 sierpnia 1943 roku we wsi Mohylno zamordowano 69 osób narodowości polskiej. 72 osobom udało się uciec i one przekazały informację o zbrodni. Przez 65 lat nie było możliwości pochowania ciał ofiar na poświęconej ziemi, ponieważ zostały przez morderców ukryte a powszechnie znane uwarunkowania polityczne nie pozwalały na ich poszukiwania. Obecnie wspólne prace historyków polskich i ukraińskich prowadzone w ramach programu «Polska – Ukraina: trudne pytania» doszły do takiego stadium, że historycy ukraińscy zgodzili się, że to, cytuję: «antypolska akcja OUN – Bandery i UPA doprowadziła do masowych ofiar wśród polskiej ludności cywilnej». (Tom X (Dziesiąty) Seminarium «Polska – Ukraina: trudne pytania»). Liczę na to, że dzięki przyjaznym stosunkom miedzy Polską i Ukrainą, o których na przykład świadczą liczne upamiętnienia zmarłych, poległych i zamordowanych narodowości ukraińskiej, dokonane w ostatnich latach na terytorium polskiego państwa, mój wniosek zostanie rozpatrzony pozytywnie. Proszę o przeprowadzenie dochodzenia, które doprowadzi do ujawnienia miejsca ukrycia zwłok niewinnie zamordowanych dzieci. «Uważnie, adekwatnie i taktownie, z głęboką czcią zachowamy pamięć o polskich ofiarach na terytorium Ukrainy» — to są słowa Prezydenta Ukrainy, które wypowiedział 6 grudnia 2007 roku. Pozwalam sobie oczekiwać odpowiedzi p. ambasadora w podniesionej przeze mnie sprawie w terminie pilnym, pozostając w przekonaniu, że treść i postanowienia umowy między rządami Polski i Ukrainy, wyżej cytowanej, stanowi przejaw dobrej woli obu stron tejże umowy i wypełnienia jej konkretną praktyczną treścią.
Wiesław Tokarczuk

Po 55 dniach otrzymał odpowiedź amb. ukr.
ambasada Ukrainy
No 6137/24–840–763
«Szanowny Panie, Z wielkim ubolewaniem przeczytałem Pański list, kierowany do ambasadora Ukrainy Pana Olexandra Motsyka w sprawie pogrzebu dla członków Pańskiej rodziny, którzy stracili życie w tragicznych okolicznościach we wsi Mohylno na Wołyniu w 1943 roku. Nasi Prezydenci i Narody znaleźli w sobie siłę powiedzieć wzajemnie słowa wybaczenia za to, co minęło. Wspólnie budujemy nowoczesny wizerunek Europy bez podziałów i granic. Otóż, zgodnie z zapisami Umowy między Rządem RP a Gabinetem Ministrów Ukrainy o ochronie miejsc pamięci i spoczynku ofiar wojny i represji politycznych z dnia 21 marca 1994 roku winien być złożony wniosek w sprawie pogrzebu Pańskiej rodziny do właściwych instytucji w Polsce, mianowicie do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa jak również MSZ RP. Z wyrazami szacunku andrij Sybiha (–––) Radca — Minister»
”.
Komentarz W. Tokarczuka: „Wydaje mi się, że uchylając się chcą mnie spławić i sprawy nie załatwić. Wiem, że wnioski pana Przewoźnika z ROPWiM o upamiętnienie z ekshumacją kości pomordowanych kilka lat leżą w urzędach ukraińskich bez załatwienia. Sądzę, że z ich strony jest wola aby pomordowani Polacy grobów nie mieli. Wiem, że łatwo uzyskać zgodę na postawienia krzyża na Ukrainie, ale wolno tam jedynie umieścić datę, nazwiska, gdy są znane. Nie wolno określić sprawców i nie ma możliwości ekshumacji. To zrozumiałe, bo połamane kości i rozbite czaszki źle świadczyłyby o bohaterskich czynach UPA”.

źródło: Żurek Stanisław, „75.rocznica ludobójstwa – sierpień oraz lato 1943 roku”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: Tokarczuk Wiesław, 04 Kwi, 2008

Ukraińcy zamordowali m. in. moje siostrzane rodzeństwo (Dyzio, Boguś i Tereska Gaczyńscy, wiek odpowiednio 10, 8 i 6 lat oraz niemowlę nieznanego imienia w wieku 6 dni). Mordercy, to m.in.: Juchym Orluk, syn Prochora, urodzony w 1907 roku w Mohylnie, który własnymi rękami zamordował sześcioletnią Tereskę Gaczyńską, sześciodniowe niemowlę i matkę niemowlęcia Marcelinę Gaczyńską, Fiszczuk Mychajło, syn Archypa, urodzony w 1907 roku w Mohylnie, który w czasie mordowania pilnował, aby żadna z ofiar nie uratowała się ucieczką przez okna oraz Łuciuk Wołodymyr, syn Wasyla z Marcelówki, który z ramienia tzw. UPA organizował i kierował ludobójczą akcją w Mohylnie  […] Dla nas Mohylno było gniazdem morderców. W tej wsi zginęły dzieci mojej siostry Kazimiery – Dyzio, lat około 10, Boguś, lat około 8, Tereska, lat około 7  […] Gaczyński, mąż Kazi, przeżył w ukryciu. Był świadkiem, jak banderowiec rozbija główkę jego najmłodszego dziecka (niemowlę płci męskiej, imienia nie pamiętam) o framugę drzwi trzymając je za nogi. Zginęła także jego druga żona, a dwoje starszych dzieci, moich siostrzeńców, zginęło od siekier.

źródło: Żurek Stanisław, „75.rocznica ludobójstwa – sierpień oraz lato 1943 roku”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: Tokarczuk Stanisława, „Sąsiedzi z Marcelówki”; w: portal: Wołyń, w: 22.02.2007 r. — internet: wwww.wolyn.btx.pl [dostępny: 2022.05.02]

Tej strasznej nocy spali na Obrożku siana pod dachem, stał w sadzie Jadwigi Mroziuk. W nocy usłyszeli krzyki oraz jęki Antoniego Siateckiego, który miał własny wiatrak. Odrąbali mu obie nogi i tak w boleściach leżał na podwórku i krzyczał z bólu niemiłosiernego. A było do niego około 700 m przez pola, tak daleko i słychać było ten krzyk rozpaczy. Od razu zorientowali się, że to Siatecki krzyczy. Był szwagrem Zofii Buczek, a dla Antosi wujkiem. W tej dramatycznej chwili Edek wydaje rozkaz by spuścić drabinę i schodzić na ziemię, tam czekać, aż wszyscy zdążą zejść z brożka. Gdy wszyscy byli na dole, rzucili się do ucieczki w pola, w ciemną noc. A już bandyci byli przy ich domu, słyszeli nawet jak jeden do drugiego mówił: „Strzelaj!” Na szczęście nie strzelali za nami. Dodam, że w tym samym czasie już zabijali na podwórku Adama Mroziuka. Słyszeli jak go mordowali, przy tym nie strzelali wcale. Jadwiga Mroziuk uciekała za Edkiem, gdy go dogoniła prosiła by na nią poczekał bowiem nie ma tyle sił co on. Poszli już razem przez lotnisko na wschód od Mohylna, blisko Turii. Natrafili na dom Władysława Mroziuka, Jadwigi stryja z rodziną i pobudzili ich ze snu, podobnie z Krawczuka rodziną. Muszę dodać, że Edka siostra cioteczna Stefania Szewczuk była synową Krawczuka i rodziny Gdyrów. Wszyscy uciekli zaraz w zarośla nad rzeką Turia. Przesiedzieli tam cały upalny dzień, dopiero na następną noc udali się do Włodzimierza, kierując się poza lasem Owadeńskim. Szli przez błota, na rano dotarli do miasta. Wszyscy jak stali tak uciekali, matki z małymi dziećmi, Jadzia bosa i w sukienczynie, w której spała na brożku. Tymczasem Antosia i Bolek brat Antosi oraz Zosia Buczek siedzieli w ukryciu, aż zrobiło się widno. Rano przyszli na swoje podwórko, mieszkali bardzo blisko tego obrożka. Było na podwórzu dużo krwi i nic już w domu z odzienia nie było. Zrozpaczeni Antosia i Bolek stali i płakali na swoim podwórku, a było już widno. Tak znaleźli ich Ukraińcy, zaraz ich tam pomordowali. A rodzice i inni, co razem spali w stodole już wszyscy byli zakopani za domem. To wszystko opowiedziała nam potem osobiście Zosia, która zanim to się stało, zostawiła ich dwoje tak płaczących, a sama poszła do swego domu, który stał ze 300 m dalej. W DOMU ZOFII BUCZEK. W domu u Zosi była matka lat około 73 oraz siostra lat około 45, była jeszcze panna, poza tym była chora. Zosia poinformowała mamę, ze Sabina i jej dzieci zostali pomordowani. Sama ubiera na siebie kilka sukienek i chowa się przezornie w chlewie nad świńmi, były tam złożone gruchowiny. Włazi tam do końca, pod samą strzechę i siedzi cichutko. Tymczasem za niedługo przyszli na podwórko Ukraińcy, przyszli zabijać stareńką matkę i chorą siostrę. Stukają do drzwi, matka otworzyła, patrzy a oni stoją z siekierami. Matka prosi po imieniu: „Pawel nie zabijaj nas!” Potem było już słychać tylko trzask, za sekundę drugie uderzenie i cisza. Słychać było tylko jak zakopywali ciała pomordowanych kobiet, dokładnie za chliwkiem, w którym ukryła się Zosia. Słyszy wyraźnie, jak zbrodniarze jeszcze po zadaniu im śmierci, przeklinają swoje bezbronne ofiary, słyszy: „Masz tobie ty Polszczu!!” Po zakopaniu ciał rozpoczęło się grabienie pozostawionego majątku. Kłócili się ze sobą Ukraińcy, było o co, bo to i było co brać: para koni, kilka sztuk bydła, dużo odzienia. Zosia przesiedziała do nocy, a nocą sama szła polami do Włodzimierza. W DOMU JÓZEFA GACZYŃSKIEGO. Józef Gaczyński podczas nocy, w której mordowali mieszkańców naszej wsi Mohylno spał w ogrodzie w chaszczach. Gdy przyszli mordować jego rodzinę żona otworzyła drzwi, bandyci pytają o męża, a on wszystko słyszy. Na ten moment małe dziecko zaczęło płakać, żona mówi do nich, że weźmie dziecko na ręce i pójdzie męża poszukać. Lecz Ukrainiec zaraz na progu zarąbał ją bezlitośnie siekierą, a potem wszedł do domu i pomordował jeszcze troje dzieci. Mąż a zarazem ojciec rodziny wszystko słyszał dokładnie, w noc ciemną słychać dobrze, kiedy nawet ptaszki śpią. Jak otumaniony przedostał się do miasta Włodzimierza i tu nam wszystkim w domu opowiadał co przeżył. W DOMU JADWIGI SZCZUROWSKIEJ. Jadwiga Szczurowska córka Antoniego i Marty, właśnie Marta była rodzoną siostrą mojego taty Franciszka Szewczuka. Jest to przekaz wiarygodny bowiem jeszcze żyje Jadzia, obecnie mieszka w Darłowie i ma już 76 lat. Mieszkali w Mohylnie, Józef Szczurowski, syn uciekł do Włodzimierza z żoną i dwoma małymi córkami jeszcze w lipcu 1943 r. oraz siostra Rozalia Szczurowska, która była zakonnicą. Gdy przyszli nocą zabijać rodziców i dwie córki to wszyscy spali w stodole na sianie. Zaczęli wołać, ktoś się odezwał, więc nakazują schodzić na dół do stajni. Gdy wyprowadzali konie ze stajni Jadzia rzuciła się do rozpaczliwej ucieczki, niestety zaczepiła o coś i przewróciła się, tak ją dogonili i szpadlem okładają po udach i po głowie. Było ich dwóch jeden trzymał ją za usta, a drugiemu kazał bić szpadlem za uchem. Jadzia po kolejnych cięciach straciła przytomność, myśleli że ją zabili i pobiegli z powrotem mordować rodziców i siostrę Genowefę lat 19, by też nie próbowali uciekać. Przy tym morderców było więcej. Jadzia jeszcze nocą ocknęła się cała zakrwawiona ale nie była w stanie się podnieść. Na kolanach i na rękach zaczołgała się do snopków żyta, które stały za sadem, na ich własnym polu. W tych dziesiątkach siedziała kilka dni. W nocy marchew na polu wyrywała i jadła by przeżyć, niedaleko rosła trzcina, to rosę spijała z wielkiego pragnienia. Była przy tym bosa i tylko w jednej sukience, a było już chłodno, z kolei w dzień upał, muchy ją gryzły, aż robaki się w ranach zalęgły. Po temu też głowa ją bardzo swędziała! Dodam, że gdy Ukraińcy rano przyszli by zakopać jej ciało to szukali jej po tych snopkach, nawet widłami dźgali czy czasem nie siedzi w jednym z nich. Jadzia widziała nawet jak zbliżali się do miejsca jej ukrycia i bardzo na ten czas gorąco się modliła do Matki Bożej, by tylko jej nie zobaczyli i nie zamordowali. A słyszała przy tym, jak mówili Ukraińcy do siebie: „Ona daleko i tak nie zajdzie, tylko padochne!” Po kilku dniach zaczęła nocą iść do miasta Włodzimierza, po miedzach na polu spała, gdzieś zaszła do sadu to jabłko jakie zjadła.

źródło: Żurek Stanisław, „75.rocznica ludobójstwa – sierpień oraz lato 1943 roku”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: Roch Sławomir Tomasz, „Wspomnienia Ludwiki Podskarbi z d. Szewczuk z kolonii Mogilno w pow. Włodzimierz Wołyński na Wołyniu 1935-1944”; w: portal: Strony o Wołyniu, w: 2009 — internet: free.of.pl [dostępny: 2021.04.11]

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

co najmniej 73

min. 73

max. 73

nr ref.:

03906

data:

1943.09–1943.12

(jesień)

lokalizacja

opis

dane ogólne

Mohylno

Upowcy zamordowali Polaka, kolejarza, a podczas próby odbicia go zginęło w walce z upowcami 2 Polaków z samoobrony z Helenówki Werbskiej.

źródło: Żurek Stanisław, „75. rocznica ludobójstwa – listopad oraz jesień 1943”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

3

min. 3

max. 3

nr ref.:

05236

data:

1944.01–1944.02

lokalizacja

opis

dane ogólne

Mohylno

między/na drodze między

Włodzimierz Wołyński

Po ucieczce części Polaków z Mohylna do Włodzimierza Wołyńskiego, upowcy postanowili i tam ich dopaść. „Przekupili dostawą wędlin, bimbru i pieniędzy Niemców, którzy w umówionym dniu w określonej porze oddali im we władanie całą ulicę Lotniczą  […] W tym czasie banderowcy, którzy przyjechali na ulicę Lotniczą ogromną ilością sań, wywlekali Polaków na całej jej długości. Schwytanych wiązali i układali jak snopy na saniach. Rozlegał się płacz i narzekanie. Przywiązywani do sań jęczeli. Było co najmniej 30 sań, na każdych ułożono od pięciu do dziesięciu osób. Polacy kopiący okopy pytali Niemców, co się dzieje. Niemcy odpowiadali, że nic się im nie stanie. Wreszcie przy całkowitej obojętności Niemców przerażający tabor odjechał. W ich obecności banderowcy nie zamordowali nikogo. Widocznie taka była umowa miedzy nimi. Żadna z osób zabranych z ulicy Lotniczej tego dnia nigdy nie powróciła. Los, jaki zgotowali im upowcy, poznaliśmy dzięki relacji kumy Panasiewiczowej, chrzestnej mojej mamy. Ona nadal przychodziła do nas do Włodzimierza i dzięki Niej wiemy, co dalej się wydarzyło. Już przy wyjeździe z miasta część Polaków została przywiązana do sań za głowy lub za nogi i tak wleczona aż do Mohylna. Między innymi widziano panią Langową wleczoną za saniami, przywiązaną za szyję. W Mohylnie mordercy zadali sobie wiele trudu, aby przysporzyć ofiarom jak najwięcej cierpień. ćwiartowali, wbijali na pal, palili żywcem i obdzierali ze skóry. Panasiewiczowa z bólem o tym opowiadała, w czasie masakry modliła się za ginące w mękach ofiary. «To było straszne, tak mnie bolało serce od tego okrucieństwa, tego pastwienia się nad Polakami»”.

źródło: Żurek Stanisław, „Kalendarium ludobójstwa – luty 1944”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: Zaręba Leokadia z d. Rorat

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

30 sań, 5 – 10 na sanie

min. 150

max. 300

LIST do KUSTOSZA/ADMINISTRATORA

Autorzy niniejszego opracowania informują, że każda korespondencja wysłana na podany poniżej adres portalu Genocidium Atrox może zostać opublikowana — verbatim w całości lub części, wraz z podpisem — chyba że zawierać będzie explicite odnośne zastrzeżenie. Adres Emajl nie będzie publikowany.

Jeśli na Państwa urządzeniu działa klient programu pocztowego — taki jak Mozilla Thunderbird, Windows Mail czy Microsoft Outlookopisane m.in. Wikipedii — by skontaktować się z Kustoszem/Administratorem i wysłać korespondecję proszę spróbować wybrac link poniżej:

LIST do KUSTOSZA/ADMINISTRATORA

Jeśli natomiast Pan/Pani nie posiada takowego klienta na swoim urządzeniu lub powyższy link nie jest aktywny proszę wysłać Emajl za pomocą używanego przez Pana/Panią konta — w stosowanym programie do wysyłania korespondencji — na poniższy adres:

ADRES EMAJL

jako temat podając:

GENOCIDIUM ATROX: MOHYLNO

WYJAŚNIENIA

  1. Brak precyzyjnej informacji o sprawcach w opisie konkretnego wydarzenia oznacza, iż były nimi osoby określone w danych ogólnych dla tego wydarzenia.
  2. Nazwa miejscowości w czasach II Rzeczpospolitej oznacza nazwę obowiązującą ok. 1939 r., czyli ostatnim roku niepodległości II Rzeczypospolitej.
  3. Dane regionalne miejscowości współcześnie — czyli powiat i województwo w Polsce oraz region i obwód na Ukrainie — jeśli wszelako na Ukrainie, to zgodnie z podziałem administracyjnym Ukrainy obowiązującym do 2020 r.
  4. Wyjaśnienia ogólne ⇒ TUTAJ.
  5. Przyjęte założenia co do szacunku liczby ofiar ⇒ TUTAJ.