Rzymskokatolicka Parafia
pw. św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
archidiecezja warszawska
LUDOBÓJSTWO dokonane przez UKRAIŃCÓW na POLAKACH
Opisy zbrodni (dane za okres 1943–1947)
Miejscowość
II Rzeczpospolita
Marusia
współcześnie
Zbrodnie
Sprawcy:
Ukraińcy
Ofiary:
Polacy
Ilość ofiar:
min.:
6
max.:
6
wydarzenia
nr ref.:
11169
data:
1943.06
lokalizacja
opis
dane ogólne
Marusia
(kolonia)
„Aniela Błońska, ukochana młodsza siostra braci Błońskich, od dziecka zapuszczała włosy i zawsze była dumna ze swojego grubego złotego warkocza nawet wtedy, gdy była już matką pięciorga dzieci a szóste rosło w jej brzuchu…
Ukryty w koronie starego dębu Wacek widział, jak za ten długi warkocz Ukraińcy przywiązali zapłakaną Anielę do gałęzi drzewa. To co Wacek zobaczył, przekraczało najśmielsze wyobrażenia o tym, jak bestialsko może zachować się człowiek…
Musiał stracić przytomność, bo niczego już później nie pamiętał. Gdy się ocknął, leżał w łóżku w jakimś obcym domu. Coś do niego mówiono, płakano i modlono się na głos. Niczego nie rozumiał. Nie mógł wydobyć głosu. I tak już miało pozostać na zawsze”…
źródło: „Kolonia Marusia – Sylwia Zientek”; w: „Kreatywne Życie”, w: 1 luty 2017 — internet: www.kreatywnezycie.pl [dostępny: 2017.02.01]
— „Mama, sześcioletnia Halinka, brała udział w bardzo wielu masowych pogrzebach. Przecież starano się pochować te ciała, te korpusy, podcinane ręce, nogi, głowy, te szczątki porozszarpywanych dzieci. Ludzie się zbierali, bo w ten sposób dodawali sobie sił, otuchy, wymieniali informacje, gdzie w razie czego można się ukryć, kto pomoże, jak uciekać. Oni jednocząc się i gromadząc próbowali ustalić, jak działać. Te pogrzeby były rodzajem zebrań. Strasznych zebrań, bo przecież te pokiereszowane zwłoki były wystawiane na widok publiczny. I mama to wszystko widziała. Można sobie tylko wyobrazić, co czuła taka dziewczynka, jak to wpływało na jej psychikę. Z jednej strony płacz, lament, tragedia, z drugiej potworny lęk o to, co się wydarzy. Przecież ci wszyscy żywi bali się, że za chwilę, jutro, pojutrze, przyjdą Ukraińcy i że zginą, że to ich poćwiartowane ciała będą leżeć na ziemi. Nie mieli za bardzo dokąd uciekać. Wszędzie naokoło ukraińskie wsie. Tkwili, jak w pułapce. To lato 1943 roku odcisnęło piętno na całym życiu mojej mamy. I pośrednio, na moim życiu. Już wtedy mama zaczęła się w nocy moczyć, krzyczeć przez sen, mieć jakieś lęki. Ktoś zwrócił uwagę mojej babci, że dziecko nie powinno na to wszystko patrzeć. A babcia chyba nie zdawała sobie sprawy, jak takie przeżycia mogą wpłynąć na małą dziewczynkę. Wiem, że te obrazy z dzieciństwa do końca życia prześladowały moją mamę, nigdy o nich nie zapomniała, nigdy nie była w stanie ich wyrzucić z pamięci […]
Opowiadała o ciałach, trumnach, pogrzebach. O siostrze mojego dziadka i jej dzieciach, która była przepiękną kobietą z bardzo długim grubym warkoczem, z którego była szczególnie dumna… Słyszałam tę historię nieskończoną liczbę razy, a i tak, jak mam ją pani opowiedzieć, to ciarki mnie przechodzą. Któregoś dnia siostra dziadka została schwytana przez Ukraińców. Przywiązali ją tym warkoczem do drzewa. Dzieci, a było ich chyba sześcioro najpierw na wszystko patrzyły. Widziały, jak mama jest gwałcona. A potem ona patrzyła, jak te dzieci, jedno po drugim rozrywane są na kawałki, zabijane w najbardziej bestialski sposób […]
Mój dziadek [to widział]. Wszystko widział. Z ukrycia. Wiedział, że jak wyjdzie, to jego też zamordują. Wiedział, że musi ratować siebie, swoją żonę i dzieci, w tym moją mamę. Kolonia Marusia, osada, w której mieszkali w każdej chwili mogła zostać zaatakowana. Schronili się w kościele w Mychlinie [ok. 2 km od kolonia Marusia]”…
— To była Ukraińska Powstańcza Armia
— „Wiem. Moja mama mówiła banda albo po prostu Ukraińcy. A ta banda to przecież mogli być sąsiedzi. Przychodzili, jeden miał widły, drugi siekierę, trzeci młotek do ubijania zwierząt albo topór. Wchodzili do polskich domów, małe dzieci zabijali uderzeniem o ścianę, większe rozrywając, dorosłych mordując w najróżniejsze sposoby. To sceny jak ze średniowiecznej jatki. Potem wchodziły ukraińskie kobiety, szabrowały dobytek, a na końcu wszystko było podpalane. Taki był schemat działania w prawie wszystkich polskich wsiach na Wołyniu”.
źródło: Rigamonti Magdalena, „Na Wołyniu wyczułam po prostu wrogość”, rozmowa z Sylwią Zientek, autorką książki „Kolonia Marusia”; w: portal: dziennik.pl, w: 8 lipca 2018 — internet: wiadomosci.dziennik.pl [dostępny: 2018.07.08]
sprawcy
Ukraińcy
ofiary
Polacy
ilość
w tekście:
6
min. 6
max. 6
Autorzy niniejszego opracowania informują, że każda korespondencja wysłana na podany poniżej adres portalu Genocidium Atrox może zostać opublikowana — verbatim w całości lub części, wraz z podpisem — chyba że zawierać będzie explicite odnośne zastrzeżenie. Adres Emajl nie będzie publikowany.
Jeśli na Państwa urządzeniu działa klient programu pocztowego — taki jak Mozilla Thunderbird, Windows Mail czy Microsoft Outlookopisane m.in. w Wikipedii — by skontaktować się z Kustoszem/Administratorem i wysłać korespondecję proszę spróbować wybrac link poniżej:
LIST do KUSTOSZA/ADMINISTRATORA
Jeśli natomiast Pan/Pani nie posiada takowego klienta na swoim urządzeniu lub powyższy link nie jest aktywny proszę wysłać Emajl za pomocą używanego przez Pana/Panią konta — w stosowanym programie do wysyłania korespondencji — na poniższy adres:
jako temat podając:
GENOCIDIUM ATROX: MARUSIA