Rzymskokatolicka Parafia
pw. św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
archidiecezja warszawska
LUDOBÓJSTWO dokonane przez UKRAIŃCÓW na POLAKACH
Opisy zbrodni (dane za okres 1943–1947)
Zbrodnie
Sprawcy:
Ukraińcy
Ofiary:
Polacy
Ilość ofiar:
min.:
8
max.:
8
wydarzenia
nr ref.:
07978
data:
1944.09.18
lokalizacja
opis
dane ogólne
Maniów
Banderowcy zamordowali 8 Polaków. „W dniu 18 września 1944r. pomiędzy godziną 11 a 13 z rejonu Krąglicy udałem się do domu Babci w Maniowie by przynieść bieliznę dla zmiany, papierosy i coś do jedzenia. Wszedłem do domu, była cisza, nie było słychać żadnych głosów. Zaglądnąłem do kuchni, w której zobaczyłem siostrę Stefę strugającą kartofle i kołyszącą leżącą w kołysce 9–miesięczną kuzynkę Gienię. Miałem jakieś przeczucie, czułem się jakby powiązany. Pomyślałem, że może dlatego, że od dłuższego czasu przebywałem na łonie natury, w szałasach. Na zapytanie o coś do zjedzenia siostra oświadczyła, że wszystko jest pochowane, bo w nocy nieznani osobnicy zabierają jedzenie, odzież, bieliznę. Kazała mi poczekać aż przyjdzie Mama z reszta rodziny od kopania kartofli. Mieli przyjść na obiad, ponieważ kartoflisko było tylko 500m od leśniczówki. Ja dalej czułem się nieswojo i z nerwów dostałem bólów żołądka. Udałem się za budynek gospodarczy, gdzie był ustęp. Gdy wyszedłem z ustępu wzrok mój padł na leszczyny rosnące nad brzegiem skarpy opadającej do Balniczki, która wpada do Osławy. Na leszczynie było sporo orzechów laskowych, więc postanowiłem trochę narwać. Po paru minutach posłyszałem głosy, rozchyliłem gałęzie, by zobaczyć kto idzie. Zamarłem, bo po drugiej stronie rzeki szli upowcy z bronią, w różnym umundurowaniu z podwiniętymi rękawami. Szybko wycofałem się na podwórze koło studni i udawałem, że piję wodę z wiadra. Równocześnie drugi rząd upowców szedł drogą z Balnicy, a trzeci zatoczył ukosem z pod Kuczery pole, na którym Babcia z Mamą i dziećmi kopali ziemniaki. Podjąłem decyzję o ucieczce z powrotem do Kunickiego. Wybiegłem od studni w kierunku budki kolejowej, która stała w odległości 70 m nad torem. Dalej nie mogłem biec, bo teren był obstawiony upowcami. Zajęli nawet stanowiska z rkmami, tak jakby likwidowali duże zgrupowanie wojskowe. Stojąc za budką obserwowałem co się dzieje. Widziałem jak prowadzą z pola Babcię, Mamę i ciotkę z dziećmi. Wprowadzili ich do domu i wówczas rozległy się przeraźliwe krzyki. Byli mordowani nożami i maczugami, które nierzadko były poświęcone przez nacjonalistycznych duchownych greckokatolickich. Krzyk był tak duży, że omal nie zemdlałem. Chyba zrobiło to też wrażenie na upowcach, bo zaczęli strzelać w powietrze by zagłuszyć krzyki. Zaraz też zaczęli wynosić z domu trupy w skrwawionych płachtach i wrzucali do dołu po gnojówce. Mamę zmasakrowaną porozrzucano po ogrodzie. Do dołu wrzucono 9–miesięczną Gienię uderzoną tyko w głowę i zasypano ziemią. Warstwa ziemi była cienka tak, że w nocy rączkę wysunęła na wierzch i przeżyła do rana dnia następnego. Ja dalej obserwowałem poczynania bandytów z UPA, rabowali wszystko z domu. Mnie całe życie stanęło w oczach. I tak jak niektórzy mówią, że w obliczu śmierci przed oczyma, w jakimś tunelu, bardzo jasnym i kolorowym, przesuwa się całe życie w zupełnym odrętwieniu […] Z czasem postanowiłem dostać się do Filipiaków, do młyna w Maniowie. Jednak wpierw udałem się w rejon Szczerbanówki, gdzie zostawiłem ubranie udając się do domu w Maniowie. Na miejscu nic nie znalazłem. Poszedłem miedzą osłoniętą tarninami w kierunku młyna w Maniowie. Po obserwacji stwierdziłem, że mogę wejść do budynku. Obcych osób nie było, a młyn był nieczynny, bo brakowało wody w jazie. W domu była gospodyni p. Filipiakowi i jej córka Helena. Cieszyły się bardzo i kazały mi siadać. W tym czasie przyszedł p. Filipiak, przywitaliśmy się. Pytał, gdzie spędziłem noc. Opowiedziałem jak było. Zapytał, czy to wszystko co mam na sobie składa się na ubranie? Potwierdziłem. Wówczas wyszedł i przyniósł mi mundur słowacki oraz buty. Rozmawialiśmy o mordzie na mojej rodzinie. Pani Filipiakowa opowiadała, że na drugi dzień, pomimo zakazu UPA, ksiądz greckokatolicki i sołtys Dobrianski wymusili dokonanie pochówku. Filipiakowa opowiedziała, że zamordowanych pochowano w 3 skrzyniach, szczątki Mamy i siostry w jednej, Babci i cioci w drugiej, natomiast dzieci w trzeciej. Pochówku dokonano na cmentarzu greckokatolickim koło cerkwi w Maniowie. W pogrzebie uczestniczyło dość dużo miejscowych Łemków, którzy byli wstrząśnięci dokonanym przez UPA mordem […] Lista zamordowanych 18.09.1944 r., Maniów, gm. Wola Michowa, powiat leski, woj. lwowskie: Stachura Magdalena lat 63; Wesołkin Agnieszka lat 39; Wesołkin Stefania lat 14: Olszańska Anna lat 29; Olszańska Maria lat 8; Olszański Zbigniew lat 6; Olszański Zygmunt lat 4; Olszańska Genowefa 9 miesięcy”.
źródło: Żurek Stanisław, „Kalendarium ludobójstwa – wrzesień 1944”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]
źródło: Wesołkin Marian, „Wspomnienia”; w: Żurek Stanisław, „UPA w Bieszczadach”, w: wyd. II, Wrocław 2010, s. 187—191
sprawcy
Ukraińcy
ofiary
Polacy
ilość
w tekście:
8
min. 8
max. 8
Autorzy niniejszego opracowania informują, że każda korespondencja wysłana na podany poniżej adres portalu Genocidium Atrox może zostać opublikowana — verbatim w całości lub części, wraz z podpisem — chyba że zawierać będzie explicite odnośne zastrzeżenie. Adres Emajl nie będzie publikowany.
Jeśli na Państwa urządzeniu działa klient programu pocztowego — taki jak Mozilla Thunderbird, Windows Mail czy Microsoft Outlookopisane m.in. w Wikipedii — by skontaktować się z Kustoszem/Administratorem i wysłać korespondecję proszę spróbować wybrac link poniżej:
LIST do KUSTOSZA/ADMINISTRATORA
Jeśli natomiast Pan/Pani nie posiada takowego klienta na swoim urządzeniu lub powyższy link nie jest aktywny proszę wysłać Emajl za pomocą używanego przez Pana/Panią konta — w stosowanym programie do wysyłania korespondencji — na poniższy adres:
jako temat podając:
GENOCIDIUM ATROX: MANIÓW