• MATKA BOŻA CZĘSTOCHOWSKA: kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneMATKA BOŻA CZĘSTOCHOWSKA
    kościół pw. św. Zygmunta, Słomczyn
    źródło: zbiory własne
link to OUR LADY of PERPETUAL HELP in SŁOMCZYN infoLOGO PORTALU

Rzymskokatolicka Parafia
pw. św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
archidiecezja warszawska

  • św. ZYGMUNT: kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneśw. ZYGMUNT
    kościół pw. św. Zygmunta, Słomczyn
    źródło: zbiory własne
  • św. ZYGMUNT: XIX w., feretron, kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneśw. ZYGMUNT
    XIX w., feretron
    kościół pw. św. Zygmunta, Słomczyn
    źródło: zbiory własne
  • św. ZYGMUNT: XIX w., feretron, kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneśw. ZYGMUNT
    XIX w., feretron
    kościół pw. św. Zygmunta, Słomczyn
    źródło: zbiory własne
  • św. ZYGMUNT: XIX w., feretron, kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneśw. ZYGMUNT
    XIX w., feretron
    kościół pw. św. Zygmunta, Słomczyn
    źródło: zbiory własne
  • św. ZYGMUNT: XIX w., feretron, kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneśw. ZYGMUNT
    XIX w., feretron
    kościół pw. św. Zygmunta, Słomczyn
    źródło: zbiory własne

LINK do Nu HTML Checker

GENOCIDIUM ATROX

LUDOBÓJSTWO dokonane przez UKRAIŃCÓW na POLAKACH

Opisy zbrodni (dane za okres 1943–1947)

Miejscowość

II Rzeczpospolita

Kołki

pow. Łuck, woj. wołyńskie

współcześnie

Kołki

rej. Maniewicze, obw. Wołyń, Ukraina

Zbrodnie

Sprawcy:

Ukraińcy

Ofiary:

Polacy

Ilość ofiar:

min.:

70

max.:

93

Położenie

link do GOOGLE MAPS

wydarzenia

nr ref.:

00387

data:

1943.03

lokalizacja

opis

dane ogólne

Kołki

Zbiegli ze służby niemieckiej policjanci ukraińscy zamordowali 3 Polaków i kilku Sowietów — robotników, natomiast 2 Ukraińców zabiło swoje żony — Polki: Jaromelec oraz komendant policji ukraińskiej Saczko–Saczkowski, który w biały dzień powiesił swoją żonę Polkę w publicznym miejscu, na drzewie naprzeciwko budynku gminy. On dowodził akcją wymordowania polskiej wsi Obórki dokonanej 13 listopada 1942 roku. Bolesław Szpryngiel podaje: „Podobnie było w rodzinie Apolinarego Saczkowskiego, byłego wójta gminy Kołki w latach dwudziestych XX wieku. Z pochodzenia Ukrainiec – Pulinar Saczko, po odzyskaniu przez Polskę niepodległości po I wojnie światowej, zmienił swoje imię i nazwisko na Apolinary Saczkowski. Jako obywatel polski odbywał obowiązkową służbę wojskową w Wojsku Polskim. Tu skończył szkołę podoficerską i przez pewien czas pozostawał w wojsku jako nadterminowy. Zwolniony z wojska wrócił do Kołek skąd pochodził i tu nawet przez jedną kadencję pełnił funkcję wójta w Urzędzie Gminy Kołki. Ożenił się z Polką i miał z nią syna Aleksandra również w moim wieku. Saszka (tak go nazywaliśmy) także był moim kolegą szkolnym w latach 1938/39. Cała rodzina Saczkowskich uchodziła za Polaków wyznania rzymsko–katolickiego, co demonstrowała coniedzielnym uczestniczeniem w mszy w miejscowym kościele, a także w różnych gminnych uroczystościach patriotycznych. We wrześniu 1939 roku, po zajęciu Kresów Wschodnich przez Armię Czerwoną i włączeniu tych Ziem do Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej (USRR). Apolinary Saczkowski znowu stał się Pulinarem Saczko i jako ukraiński komunista pracował w Urzędzie Rejonowym w Kołkach. Następnie – po wybuchu wojny niemiecko–radzieckiej w czerwcu 1941 roku – Pulinar Saczko zgłosił się do władz hitlerowskich już jako nacjonalista ukraiński wyznania prawosławnego, deklarując im swoją chęć współpracy z okupantem. Propozycja ta została przez hitlerowców przyjęta i z ich woli Pulinar Saczko został komendantem rejonowym pomocniczej policji ukraińskiej (Schutzmannschaft), gorliwie wykonującej zbrodnicze rozkazy władz hitlerowskich. Równolegle tajnie pełnił ważne funkcje w Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i jej zbrojnej formacji Ukraińśkij Powstańskij Armii (UPA)”.

źródło: Żurek Stanisław, „75. rocznica ludobójstwa – marzec 1943”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: Szpryngiel Bolesław, „Pobratymcy”; w: „Wspomnienia tych co przeżyli”, portal: Wołyń naszych przodków — internet: www.nawolyniu.pl [dostępny: 2021.04.11]

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

3 + kilka + 2

min. 7

max. 14

nr ref.:

00537

data:

1943.04.20

lokalizacja

opis

dane ogólne

Kołki

Zmarła poraniona bagnetami przez Ukraińców Malwina Skórzewska, lat 43.

źródło: Żurek Stanisław, „75 rocznica ludobójstwa – kwiecień 1943”; w: portal: Wołyń — internet: btx.home.pl [dostępny: 2021.02.04]

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

1

min. 1

max. 1

nr ref.:

00590

data:

1943.04.27

lokalizacja

opis

dane ogólne

Kołki

Ukraińcy zamordowali w lesie 7‑osobową rodzinę Kazimierza Drzewieckiego ze wsi Rudnia: rodziców i 5 dzieci.

źródło: Żurek Stanisław, „75 rocznica ludobójstwa – kwiecień 1943”; w: portal: Wołyń — internet: btx.home.pl [dostępny: 2021.02.04]

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

7

min. 7

max. 7

nr ref.:

00762

data:

1943.05.05

lokalizacja

opis

dane ogólne

Kołki

Ukrainiec zastrzelił 20‑letniego Władysława Kraśnickiego.

źródło: Żurek Stanisław, „75 rocznica ludobójstwa – maj 1943, wiosna 1943”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

1

min. 1

max. 1

nr ref.:

01050

data:

1943.06.04

lokalizacja

opis

dane ogólne

Kołki

[Ukraińcy] zastrzelili Stanisława Ulanowicza, nauczyciela.

źródło: Żurek Stanisław, „Kalendarium ludobójstwa – rok 1943 czerwiec oraz I półrocze”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

1

min. 1

max. 1

nr ref.:

01089

data:

1943.06.13

lokalizacja

opis

dane ogólne

Kołki

Ukraińcy zamordowali kilku Polaków i ciała wrzucili do studni, w tym niemowlę. „O świcie, 5 czerwca wyruszył z Kołek konwój uciekinierów ochraniany przez 200 ochotników z Przebraża. Kawalkada wozów załadowanych cząstką dobytku i żywnością po drodze rozrosła się […] Nie wszyscy w Kołkach zdążyli zabrać się z konwojem, albo nie mogli. Nieubłaganie zbliżała się ostateczna rzeź Polaków w miasteczku. Napięcie wzrastało z każdą dniem. Ukraińcy nie czekając na wyjazd Niemców ogłaszali publicznie: Pryhotowlajsia na smert. Widro na krow, taj meszok na kosty (Przygotowujcie się na śmierć. Wiadro na krew i worek na kości). Odroczeniem wyroku mogła być tylko ucieczka wraz z konwojem garnizonu. Komendant, zakuty aryjczyk, uważający wszystkich oprócz Niemców za podludzi, zgodził się nader chętnie. Można mniemać, że nie pod wpływem nagłego przypływu sympatii do Polaków. Widok cywilów na odkrytych samochodach transportowych mógł go uchronić od ataku partyzantów. Czas naglił. Iwan nie mógł już dłużej czekać. Dzień przed 13 czerwca, trzymanym dotąd w tajemnicy terminem wyjazdu Niemców, o zmroku zaszedł dom Urbańskich od tyłu. Upewniwszy się, że nikt nie widzi, przelazł przez płot i zapukał do drzwi. Na nic zdały się i jego ostrzeżenia. Paulina była nieprzejednana. Wrócił do domu zrezygnowany, ale i z uczuciem ulgi. Zrobił swoje, Maryna nie będzie mogła już ciosać mu kołki na głowie.
Jeszcze nie zdążyła zniknąć na horyzoncie kolumna niemieckich samochodów, gdy ukraińskie prowodyry zwołały wiec koło kościoła. Miasto obwołano «republiką kołkowską». Czas skończyć z Lachami — wołano – tak samo jak z Żydami. Ani jedna noga zajmańciw (okupantów) ukraińskiej ziemi tu nie pozostanie. A pozostała zaledwie garstka: w szpitalu miejskim ciężko chorzy, niedołężni staruszkowie, kilka osób z rodzin ukraińsko–polskich i ci, którzy zdecydowali się «umierać na swoim». Na początek rozhisteryzowany tłum wrzucił do studni kilka osób, w tym niemowlaka i zasypał niegaszonym wapnem. Inne grupy zgromadziły około 40 Polaków w drewnianym kościele. UPO–wcy wysadzili dynamitem pobliski pomnik zasłużonego proboszcza parafii, księdza Zajączkowskiego i podpalili kościół. Spalono też większość domów ofiar. Zginęli między innymi: szanowany powszechnie felczer, Ukrainiec Buczek, jego żona Helena z Urbańskich — siostra mojej mamy i dobry znajomy dziadka, leśniczy Moroz. Uratowali się moi kuzyni, synowie Buczyków – Tadeusz i Jurek. Tego dnia byli poza miastem i gdy wracali do domu ktoś ich ostrzegł na drodze. Dom ich był już spalony. W panice uciekli do lasu. Jakie były ich koleje losu aż do końca wojny – nie wiadomo. W czasie, gdy mordowano bezbronnych staruszków w drugiej części miasta w domu dziadków Urbańskich nic jeszcze nie wiedziano. Rozmawiali z panem Leonem (nazwisko zatarło mi się już w pamięci), byłym podoficerem wojska polskiego. Po kampanii anty–bolszewickiej w 1920 r. pracował w służbie leśnej któregoś majątku w gminie. W czasie napadu nocnego wyrwał się oprawcom i przedzierając się przez bagna i pola dotarł do miasta. Jego ciężko chora żona leżała w tym czasie w szpitalu miejskim w Kołkach. Pan Leon przyszedł z prośbą o tymczasowe przygarnięcie, aż żona stanie na nogi o własnych siłach. Zajęci rozmową nie zauważyli, że przed dom zajechała furmanka. Nie było wątpliwości, że to byli strilcy. (Strzelcy w formacjach nacjonalistów). Dwóch miało karabiny, trzeci bez broni. To był najbliższy sąsiad — Iwan. W całkowitym zaskoczeniu, jedynie Leon nie stracił przytomności. Niezauważony zdążył wcisnąć się we wnękę koło pieca na drewno, skąd zerkając śledził dalszy ciąg błyskawicznie następujących wypadków. Dwóch oprawców doskoczyło do dziadka. Wykręcono mu ręce, związano i opasano w pasie drutem kolczastym. Na krzyk Pauliny, uderzona w twarz, upadła na podłogę. Nie przestawała wykrzykiwać:
– Precz z mego domu łotry!, Mordercy mego wnuka!, Niech was święta ziemia pochłonie!
– Tichaj babo bo tebe ubiju — banderowiec próbował ją bezskutecznie uciszyć. (Cicho babo, bo cię zabiję)
– Biery babe, niechaj ide z namy. (Bierz babę niechaj idzie z nami)
– Nigdzie nie pójdę, sobaczy synu, poszli won do czorta!
– Pujdesz, pujdesz, my tobi pomożemy. (Pójdziesz, my tobie pomożemy).
Leżącej długim sznurem skrępowano ręce. Wyniesiono na zewnątrz. Drugi koniec postronka przymocowano do wozu. Paulina nie przestawała złorzeczyć. Jeden z bandytów robiący wrażenie prowodyra skinął na drugiego. Ten wiedział już, co czynić. Wyciągnął z pod derki na wozie siekierę. Po jednym głuchym uderzeniu krzyk urwał się w pół słowa, co wywołało głośny rechot oprawców.
Leon zagryzał palce żeby nie krzyczeć. Wychylając się z wnęki, przez na oścież otwarte drzwi kuchni zobaczył, że tymczasem Iwan popychał dziadka w kierunku furtki ogrodowej, jakby chciał zejść z oczu łotrów mordujących Paulinę.
– Iwan puść, przecież byłeś u nas jak swój – prosił dziadek.
– Ne mohu, Ne mohu. Ja ne winowaty. Prowidnyk Saczko–Saczkowski prykazał tebe zaryzać. On Teper komendant, sobaka proklaty! (Nie mogę, to nie moja wina. Komendant Saczko–Saczkowski kazał ciebie zarżnąć. Teraz on tu komendantem, przeklęty pies).
– Przecież to mój dobry znajomy.
– Teper druhije czasy. On prykazał ryzać tebe po szmatoku, a ja tebe zarezu lehsze. Ne poczujesz. Ja ne winowaty. (On rozkazał ciąć ciebie po kawałku. Ale ja poderżnę cię lżej tak, że nie poczujesz. Nie jestem winny).
Puścił Franciszka przodem. Z tyłu, nagłym ruchem złapał go jedną ręką za czoło, przechylił głowę. Drugą ręką wyostrzonym nożem przeciągnął po gardle. Franciszek osunął się na ziemię. Bluznęła krew. Z głęboko przeciętej krtani wydobywało się rzężenie. Ciałem wstrząsały konwulsje. Nadszedł ten, który przewodził grupie.
– Iwan ty zabył szto on był moj? (Zapomniałeś, że on był mój?)
– Ne znał, on szcze żyw. Możesz ryzać! (Nie wiedziałem, on jeszcze żyje możesz go dorznąć) —
Mówiąc to sięgnął po karabin UPO—wca i zanim ten się spostrzegł, zarepetował, przyłożył lufę do głowy leżącego i wypalił. Czaszka rozprysła się jak gliniany garnek. Krew Franciszka wsiąkała w ziemię, na której od pradziada żył ród Urbańskich. Pozostanie tam do sądnego dnia.
–Ty szto zduryw? Taj szkoda puli na takoho parszyweho Lacha! Ja tebe szcze pobaczu! (Zgłupiałeś? Szkoda kuli na takiego parszywego Polaka! My się jeszcze policzymy!).
Teraz odkryją mnie plądrując dom – pomyślał pan Leon. Postanowił walczyć. Miał szczęście. Napastnikom musiało się śpieszyć, bo wsiedli na wóz. Podcięli konie ciągnąc za sobą przywiązane zwłoki babci Pauliny.
Nie wiadomo i nie ma kogo zapytać gdzie ich pochowano. Dopóki w mieście byli jeszcze Polacy grzebali ofiary na cmentarzu miejskim, często z narażeniem życia, gdy trzeba było jechać po zwłoki poza miasto. Najprawdopodobniej Ukraińcy wrzucili ciała do wspólnego dołu. Nie wiedział też pan Leon, jedyny świadek mordu. O zmroku odnalazł w szpitalu żonę pokłutą widłami. Zwłoki pogrzebał pośpiesznie w płytkim grobie. Przedzierał się nocami sobie znanymi ścieżkami do Skierniewic. W dzień, w mniej znanych okolicach zaszywał się w buszu. Ze Skierniewic, gdzie przebiegała linia kolejowa, na buforach towarowych wagonów, z przerwami dotarł do nas, do Równego. W tamtym czasie dobiegał czterdziestki. Jakie były jego dalsze losy – nie wiadomo
”.

źródło: Żurek Stanisław, „Kalendarium ludobójstwa – rok 1943 czerwiec oraz I półrocze”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: Kamiński Edward, „Porzućcie wszelkie nadzieje” — internet: www.strony.ca [dostępny: 2021.04.11]

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

kilka

min. 2

max. 9

nr ref.:

01110

data:

1943.06.16

lokalizacja

opis

dane ogólne

Kołki

Po opuszczeniu Kołek przez Niemców, wyłapano pozostałych Polaków, zamknięto Ich w kościele, a potem podpalono razem z kościołem. Działo się to 16 VI 1943 r. spalono ponad 40 osób, lub więcej. Co zrobiono ze zwęglonymi ciałami, nie udało mi się dowiedzieć, ale jeszcze będę pytał. Zatelefonowałem pisząc o Kołkach do P. Stefana Żołędziewskiego ur. 1929 r. w Koszyszczach. Pan Stefan powiedział jak było: Dziadek Stefana, Jan Twardowski z Milaszewa k. Kołek, miał cztery córki i syna. Marianna wyszła za Ukraińca NN (P. Stefan zapomniał) z Kołek, o imieniu Roman, mieli troje dzieci IN. Kiedy Polacy uciekali z Kołek do Przebraża, Ona powiedziała że nie będą uciekać. Bohaterscy banderowcy, zamknęli Ich razem z innymi w kościele i spalili. Kiedy przyszli Sowieci, mama Stefana, Antonina pojechała do Kołek pytać się o rodzinę siostry, miejscowi opowiedzieli Jej, że Roman był nakłaniany do zabicia żony i córki, a sam z synami byłby wypuszczony. Ten szlachetny człowiek nie uczynił tego, wszystkich spalili w kościele.

źródło: Żurek Stanisław, „Kalendarium ludobójstwa – rok 1943 czerwiec oraz I półrocze”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: Horoszkiewicz Janusz, „Szlakiem Wołyńskich Krzyży – Kołki nad Styrem”; w: portal: ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski — internet: isakowicz.pl [dostępny: 2021.04.11]

Siemaszko et Siemaszko  […] podają datę zbrodni 14 lub 15 czerwca 1943 roku, gdy to „ukraińscy partyzanci” zgromadzili w drewnianym kościele p.w. Wniebowzięcia NMP około 40 Polaków oraz 1 Ukraińca, męża Polki, i spalili ich żywcem razem z kościołem.

źródło: Żurek Stanisław, „Kalendarium ludobójstwa – rok 1943 czerwiec oraz I półrocze”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: Siemaszko Władysław, Siemaszko Ewa, „Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939 – 1945”, w: Warszawa 2000, s. 571

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

ponad 40

min. 41

max. 41

nr ref.:

01504

data:

1943.07.04

lokalizacja

opis

dane ogólne

Kołki

[Ukraińcy] zamordowali 4‑osobową rodzinę polską: „Na przełomie maja, czerwca i lipca 1943 r., w czasie gdy bandy ukraińskich nacjonalistów zaatakowały wszystkie wsie i osiedla sąsiadujące z Przebrażem [gm. Trościaniec, pow. Łuck], w miasteczku Kołki, gdzie wówczas zamieszkiwałem razem z rodziną, zostaliśmy wówczas napadnięci w domu. W wyniku tego napadu śmierć ponieśli: 1. Ojciec andrzej, lat ok. 55; 2. Matka anastazja, lat ok. 50; 3. siostra Bolesława, lat ok. 15; 4. brat Ryszard, lat ok. 9. Dokładnej daty urodzenia ww. podać nie mogę, gdyż nie znam, a dokumentów na tę okoliczność nie posiadam. Mnie udało się zbiec, a raczej wyrwać się z rąk bandyty, który mnie zaatakował, gdyż wszcząłem z nim szamotaninę. W czasie, gdy doskoczyli do mnie, przystawiwszy mi karabin w piersi, odruchowo najprawdopodobniej z przerażenia, gdyż ze strachu wrzeszczałem okropnie, chwyciłem tego Ukraińca za lufę karabinu, starając się odchylić od siebie, w wypadku gdyby strzelił nie strzelił we mnie. Matka moja była wolna, gdyż Ukraińcy zaatakowali nas mężczyzn, tj. mniej i Ojca. Matka moja widząc, że się bronię, pospieszyła mi z pomocą. Dopadła Ukraińca z tyłu i chwyciła go za ramiona. Ten moment wykorzystałem i zbiegłem przez drzwi wiodące do przybudowanego do mieszkania chlewa, o którym Ukraińcy nie wiedzieli. Za mną wybiegła tym samym wyjściem moja siostra Bolesława, ale pobiegła w innym kierunku. Pamiętam, że było to w niedzielę wieczorem około godziny 21. Na dworze panował zmrok. Ponieważ napadu dokonano niespodziewanie, [a] ja przygotowywałem się do snu, znajdowałem się wyłącznie w koszuli i kalesonach, i boso. Gdy wyskoczyłem z domu i uciekając w wielkim przerażeniu i strachu – przesadzając kilkurzędowe ogrodzenie z drutu kolczastego, którym ogrodzone były przy domu ogródki, tak koszulę, jak i kalesony ze siebie zdarłem. Okropnie się pokaleczyłem i zostałem nagi. Gdy znajdowałem się od domu około 100–150 m usłyszałem głos Matki, która musiała wybiec za nami. Wołała «Matko Boska, gdzie moje dzieci». W tym czasie padły dwa strzały. Lament Matki ucichł. W tym czasie podpalono nasze mieszkanie. Ja dobiegłem do rzeki Styr, gdzie przebiegałem całą noc. O świcie, okrążając miasteczko, polami, zbożami przedostawałem się w kierunku Balarki z myślą, że spotkam tam swoją siostrę. Przechodząc przez Hołodnicę (polska wieś) stwierdziłem, że domy są puste. Nie spotkałem żadnej żywej duszy. Opuszczając Hołodnicę, usłyszałem, że w kierunku, w którym podążałem, czyli w kierunku Balarki, rozgorzała jakaś bitwa. Strzelali z broni maszynowej i pojedynczej, z działek lub moździerzy. Ponieważ nie mogłem zlokalizować miejsca walki, omijając główne szlaki, szedłem dalej. Gdy następnego dnia znalazłem się we wsi Marianówka, stwierdziłem że domy są powypalane. Gdy wszedłem do jakiegoś sadu, by zerwać kilka niedojrzałych jabłuszek i posilić się nimi, gdyż byłem bardzo osłabiony, obok zgliszcz domu zauważyłem kilka zwęglonych ciał ludzkich. Mieli poopalane ręce i nogi. Wiem, że byli to mieszkańcy tego domu – Polacy, gdyż była to wyłącznie wieś polska. Ogarnięty panicznym strachem nie skorzystałem z planowanego posiłku – zbiegłem byle dalej i do przodu. Wówczas skojarzyłem, że strzelanina, którą słyszałem uprzednio musiała się rozgrywać w Marianówce i innych wsiach, przez które przechodziłem. Następnego dnia, idąc na przełaj lasami, łąkami i polami dotarłem do wsi, jeżeli nie mylę się, Dermanki. Tam też stwierdziłem zgliszcza i wypaleniska. W zasięgu wzroku naliczyłem chyba dwa ocalałe domki. analizując sytuację, jaką spostrzegłem, doszedłem do wniosku, że ta sama sytuacja panuje we wszystkich naszych wsiach. Gdy zbliżyłem się do jednego z ocalałych domków i usiadłem sobie na płocie z żerdzi, aby ogrzać się w promieniu słońca, spostrzegłem, że kilka sztuk bydła wyszło z lasu i weszło w owies. aby wypędzić bydło z tzw. szkody, z lasu wybiegła mała dziewczynka, lecz zauważywszy mnie podobnego do diabła, zbiegła. Za jakiś czas z lasu wyszedł mężczyzna, który też usiłował wypędzić te krowy. Gdy zbliżył się bliżej – rozpoznałem ob. Trybulskiego. Ten rozpoznał mnie również, zaprowadził mnie do lasu, gdzie koczowali mieszkańcy tej wsi. Tam mnie przyodziano i nakarmiono”.

źródło: Żurek Stanisław, „75 rocznica ludobójstwa – lipiec 1943 rok”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: „List Longina Kubryna, byłego mieszkańca miasteczka Kołki do Józefa Ostrowskiego, datowany 12 kwietnia 1985 r”; w: Archiwum Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu-Instytutu Pamięci Narodowej, w: nr 638 księgi nabytków, sygn. AGK27WDAK, V/8

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

4 + kilka

min. 6

max. 13

nr ref.:

04299

data:

1943

lokalizacja

opis

dane ogólne

Kołki

(w pobliżu)

Spalili żywcem rodzinę polską Tadeusza Jurkiewicza.

źródło: Żurek Stanisław, „75. rocznica ludobójstwa – grudzień 1943”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

1 rodzina

min. 4

max. 6

LIST do KUSTOSZA/ADMINISTRATORA

Autorzy niniejszego opracowania informują, że każda korespondencja wysłana na podany poniżej adres portalu Genocidium Atrox może zostać opublikowana — verbatim w całości lub części, wraz z podpisem — chyba że zawierać będzie explicite odnośne zastrzeżenie. Adres Emajl nie będzie publikowany.

Jeśli na Państwa urządzeniu działa klient programu pocztowego — taki jak Mozilla Thunderbird, Windows Mail czy Microsoft Outlookopisane m.in. Wikipedii — by skontaktować się z Kustoszem/Administratorem i wysłać korespondecję proszę spróbować wybrac link poniżej:

LIST do KUSTOSZA/ADMINISTRATORA

Jeśli natomiast Pan/Pani nie posiada takowego klienta na swoim urządzeniu lub powyższy link nie jest aktywny proszę wysłać Emajl za pomocą używanego przez Pana/Panią konta — w stosowanym programie do wysyłania korespondencji — na poniższy adres:

ADRES EMAJL

jako temat podając:

GENOCIDIUM ATROX: KOŁKI

WYJAŚNIENIA

  1. Brak precyzyjnej informacji o sprawcach w opisie konkretnego wydarzenia oznacza, iż były nimi osoby określone w danych ogólnych dla tego wydarzenia.
  2. Nazwa miejscowości w czasach II Rzeczpospolitej oznacza nazwę obowiązującą ok. 1939 r., czyli ostatnim roku niepodległości II Rzeczypospolitej.
  3. Dane regionalne miejscowości współcześnie — czyli powiat i województwo w Polsce oraz region i obwód na Ukrainie — jeśli wszelako na Ukrainie, to zgodnie z podziałem administracyjnym Ukrainy obowiązującym do 2020 r.
  4. Wyjaśnienia ogólne ⇒ TUTAJ.
  5. Przyjęte założenia co do szacunku liczby ofiar ⇒ TUTAJ.