Rzymskokatolicka Parafia
pw. św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
archidiecezja warszawska
LUDOBÓJSTWO dokonane przez UKRAIŃCÓW na POLAKACH
Opisy zbrodni (dane za okres 1943–1947)
Zbrodnie
Sprawcy:
Ukraińcy
Ofiary:
Polacy
Ilość ofiar:
min.:
13
max.:
13
wydarzenia
nr ref.:
05982
data:
1944.03
lokalizacja
opis
dane ogólne
Julianka
W kol. Julianka należącej do wsi Toporów oraz we wsi Stołpin pow. Radziechów: „Stanisława Bernacka urodziła się 6 lutego 1938 r. w Juliance, która stanowiła kolonię Toporowa. Ojciec Stanisławy – Mikołaj Chrzan urodził się w 1911r. w Wicyniu w powiecie złoczowskim, w województwie tarnopolskim […] Tragedia rodzinna rozegrała się w marcu 1944 r. Ojciec pani Stanisławy szedł wraz z synem Janem oraz kolegą Maciejem (nazwiska nie pamięta — przyp. a. Sz.) do sąsiada nazwiskiem Olech, aby przenocować w piwnicy w obawie przez banderowcami. Na drodze zaraz przy rodzinnym domu złapał ich ukraiński patrol konny. «Myśmy z mamą i rodzeństwem stały w bramie domu i wszystko widziały. Najpierw ojcu banderowcy zrobili rewizję, a ściągnięty płaszcz rzucili na mojego brata. Potem przyłożyli mu do głowy pistolety i zabili jego, a potem Macieja. Obaj padli na miejscu, jeden na drogę, a drugi na pobliskie pole. Brat zaczął uciekać w kierunku domu i krzyczeć przeraźliwie, że ojciec zabity. Nasza mama w popłochu zabrała nas wszystkich i schowała do lochu zrobionego przez ojca na podwórku. Jak chowaliśmy się, to w ostatniej chwili jeden z bandytów zobaczył mamę wchodzącą do kryjówki. UPA podpaliła wszystkie zabudowania: dom, stajnię, budynki gospodarcze i stodołę. Bydło zrabowali. Na klapie do lochu leżały suche łęciny po ziemniakach, które zaczęły się tlić, a dym powoli wdzierał się do środka kryjówki. Dławił nas, ale matka dopiero pod wieczór wyprowadziła nas półprzytomnych i położyła w dole po kopcowanych ziemniakach przykrywając płaszczem zamordowanego ojca. Zrobiony przez ojca loch nie miał drugiego wyjścia, ale za to był wyposażony w siennik, łóżko, poduszkę i pierzynę. Wszystko się spaliło. Iskry strzelały wszędzie, a łuna była widoczna z daleka». Na drugi dzień Maria Chrzan owinęła zwłoki swojego męża prześcieradłem i zakopała na podwórku obok domu. Zrozpaczoną rodziną zaopiekował się niejaki Dziadura, który Marię Chrzan z czwórką dzieci zabrał wozem do leżącego nieopodal Stołpina. Po kilku dniach banderowcy wykopali ciało Mikołaja Chrzana i wywieźli do lasu «żeby Polak nie śmierdział na ich ziemi». Nocą w lesie dzikie zwierzęta rozszarpały jego zwłoki. U Dziadury Maria z dziećmi długo nie mieszkała. Stanisława zapamiętała nosidełko dla dziecka podwieszone do sufitu, w którym gospodyni usypiała jedno z sześciorga dzieci. Po tygodniu w Stołpinach pokazali się banderowcy. «Stary Dziadura robił coś przy kopcu, gdy nagle nadjechał oddział UPA. Ciągnął się za nimi tuman kurzu. Ja z rodzeństwem i mamą widziałyśmy wszystko przez okno. Zaczęli strzelać do niego pociskami świecącymi, ale on sprytnie uciekł im do lasu. Nas pięcioro i siedmioro Dziadurów wyprowadzono przez podwórko i stajnię na pole, gdzie rosła niewysoka zielona ozimina. Tam rozkazali wszystkim położyć się twarzą do ziemi, a następnie zaczęli strzelać z karabinów maszynowych seriami. Zdawało mi się, że cała ziemia ze mną chodzi. Bałam się straszliwie, ale cicho w bezruchu leżałam pod ręką mojej mamy. Mama od kul dostała drgawek więc jeden z oprawców podszedł do niej i kopiąc ją w plecy powiedzieli ‹ty szcze żyjesz?›. Byłam całkowicie zalana jej krwią, ale żadna kula nie trafiła we mnie. Brat Janek, został zabity dwiema kulami, a siostra, która była blondynką i miała niebieskie oczy, zmarła od kuli, która przestrzeliła jej głowę w okolicach oka. Tak leżałam przy trupach całą noc do rana. W nocy przychodziły psy i zaczęły gryźć zabitych. Najmłodszemu dziecku Dziadury obgryzły rączki, innych pokaleczyły. Mnie pod mamą nie gryzły i wyszłam z tej okrutnej tragedii cało, bez żadnych ran». Nad ranem Stanisława Bernacka wstała z ziemi i poszła do domu po koc, aby się okryć przed zimnem. Domu banderowcy Dziadurze nie spalili. Po tragedii z lasu przyszedł Dziadura. «Rwał sobie włosy z głowy i bardzo rozpaczał. Tego nie da się opisać. W ciągu jednej chwili straciliśmy w dwójkę całe rodziny». Mężczyzna zabrał mnie do sąsiadów, gdzie dali mi jeść, a sam zaczął zbijać 2 drewniane skrzynki. Następnie wykopał na podwórku pod oknami domu dwa doły i włożył do nich zbite skrzynki z pomordowanymi rodzinami. «Taki był pogrzeb mojej rodziny» […] Stanisława wraz z Dziadurą wyjechali do miejscowości adamy, w której większość stanowiła ludność narodowości polskiej. Tam mężczyzna pozostawił dziewczynkę, która chodziła od domu do domu mieszkając u obcych ludzi. Sam wyjechał prawdopodobnie do Niemiec”.
źródło: Żurek Stanisław, „Kalendarium ludobójstwa – marzec 1944”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]
źródło: Szymczyna Arkadiusz, „Stanisława Bernacka - tragiczne dzieciństwo”; w: „Kresowy Serwis Informacyjny”, w: nr 6/2012
H. Komański et Sz. Siekierka […] podają, że Julianka należała do wsi Stołpin, a ww. zbrodnie miały miejsce 7, 10 i w połowie kwietnia 1944 r.
źródło: Żurek Stanisław, „Kalendarium ludobójstwa – marzec 1944”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]
źródło: Komański Henryk, Siekierka Szczepan, „Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie tarnopolskim 1939-1946”, w: Wrocław 2004, s. 323
sprawcy
Ukraińcy
ofiary
Polacy
ilość
w tekście:
13
min. 13
max. 13
Autorzy niniejszego opracowania informują, że każda korespondencja wysłana na podany poniżej adres portalu Genocidium Atrox może zostać opublikowana — verbatim w całości lub części, wraz z podpisem — chyba że zawierać będzie explicite odnośne zastrzeżenie. Adres Emajl nie będzie publikowany.
Jeśli na Państwa urządzeniu działa klient programu pocztowego — taki jak Mozilla Thunderbird, Windows Mail czy Microsoft Outlookopisane m.in. w Wikipedii — by skontaktować się z Kustoszem/Administratorem i wysłać korespondecję proszę spróbować wybrac link poniżej:
LIST do KUSTOSZA/ADMINISTRATORA
Jeśli natomiast Pan/Pani nie posiada takowego klienta na swoim urządzeniu lub powyższy link nie jest aktywny proszę wysłać Emajl za pomocą używanego przez Pana/Panią konta — w stosowanym programie do wysyłania korespondencji — na poniższy adres:
jako temat podając:
GENOCIDIUM ATROX: JULIANKA