• MATKA BOŻA CZĘSTOCHOWSKA: kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneMATKA BOŻA CZĘSTOCHOWSKA
    kościół pw. św. Zygmunta, Słomczyn
    źródło: zbiory własne
link to OUR LADY of PERPETUAL HELP in SŁOMCZYN infoLOGO PORTALU

Rzymskokatolicka Parafia
pw. św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
archidiecezja warszawska

  • św. ZYGMUNT: kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneśw. ZYGMUNT
    kościół pw. św. Zygmunta, Słomczyn
    źródło: zbiory własne
  • św. ZYGMUNT: XIX w., feretron, kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneśw. ZYGMUNT
    XIX w., feretron
    kościół pw. św. Zygmunta, Słomczyn
    źródło: zbiory własne
  • św. ZYGMUNT: XIX w., feretron, kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneśw. ZYGMUNT
    XIX w., feretron
    kościół pw. św. Zygmunta, Słomczyn
    źródło: zbiory własne
  • św. ZYGMUNT: XIX w., feretron, kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneśw. ZYGMUNT
    XIX w., feretron
    kościół pw. św. Zygmunta, Słomczyn
    źródło: zbiory własne
  • św. ZYGMUNT: XIX w., feretron, kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneśw. ZYGMUNT
    XIX w., feretron
    kościół pw. św. Zygmunta, Słomczyn
    źródło: zbiory własne

LINK do Nu HTML Checker

GENOCIDIUM ATROX

LUDOBÓJSTWO dokonane przez UKRAIŃCÓW na POLAKACH

Opisy zbrodni (dane za okres 1943–1947)

Miejscowość

II Rzeczpospolita

Huta Stepańska

pow. Kostopol, woj. wołyńskie

współcześnie

Huta

rej. Kostopol, obw. Równe, Ukraina

Zbrodnie

Sprawcy:

Ukraińcy

Ofiary:

Polacy

Ilość ofiar:

min.:

547

max.:

1982

Położenie

link do GOOGLE MAPS

wydarzenia

nr ref.:

00077

data:

1943.02.09–1943.02.10

lokalizacja

opis

dane ogólne

Huta Stepańska

Ukraińcy zastrzelili 4 Polaków. „W naszym rejonie na pierwszą wartę zgłosili się dwaj koledzy Henryk Piotrowski i Zbyszek Hofman. Młodzi chłopcy. Z opowiadania Miry i Czesława Piotrowskich: «Do pełniących wartę, Henryka Piotrowskiego i Zbyszka Hofmana. podjechało dwie pary sań zaprzężonych po 2 konie a na nich po czterech ludzi. Zatrzymali się i podali za partyzantów radzieckich. W pierwszej chwili przyczepili się do broni, chcąc, aby im ją oddali. Potem zapytali, kto ma dobre konie. Henryk wiedział, że u sąsiada Hipolita Sawickiego są dobre konie zaprowadził ich tam. W mieszkaniu kazali Henrykowi i Zbyszkowi rozebrać się do bielizny. Kożuch i ubrania zabrali ze sobą. Sawickiemu kazali zaprzęgać konie. Zrobił to jego syn, który wyczuł z kim ma do czynienia i. konie zaprzęgną ale sam uciekł. Odgłosy strzałów usłyszał sąsiad Władysław Libera. Ubrał się i poszedł tam skąd dochodziły strzały tzn. do Hipolita Sawickiego. Gdy wszedł do mieszkania zastał rozebranych Hipolita i Zbyszka. Banderowcy oddają po trzy strzały zabili Liberę, Heńka i Zbyszka. W domu Piotrowskich wyważyli drzwi i wpadli do mieszkania zastali syna Czesława i córkę Mirkę – pytali o ojca. Stanisław Piotrowski wyczuł zagrożenie, ukrył się w drugim pokoju. Banderowcy zostawili ich i poszli szukać ojca. Wtedy Czesław i Mirka uciekają. Piotrowski Czesław zginął ale drogo sprzedał swe życie. zabił jednego banderowcę a drugiego ciężko zranił»”.

źródło: Żurek Stanisław, „75. rocznica ludobójstwa – luty 1943”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: Kwiatkowski Edward, „Życiorys Wołyniaka. Wspomnienia z lat 1929-1972”, oprac. Franciszek Burdzy; w: „Zeszyty łukowieckie”, w: nr 11—12, październik 2005 - grudzień 2006 — internet: www.waly.brzegdolny.pl [dostępny: 2022.04.06]

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

4

min. 4

max. 4

nr ref.:

00653

data:

1943.04

lokalizacja

opis

dane ogólne

Huta Stepańska

(na terenie parafii)

Ukraińcy zamordowali 30 Polaków.

źródło: Żurek Stanisław, „75 rocznica ludobójstwa – kwiecień 1943”; w: portal: Wołyń — internet: btx.home.pl [dostępny: 2021.02.04]

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

30

min. 30

max. 30

nr ref.:

01855

data:

1943.07.16

lokalizacja

opis

dane ogólne

Huta Stepańska

Podczas ataku upowców zginęło podczas obrony bądź zostało zamordowanych około 100 Polaków. atak na Hutę Stepańską rozpoczął się 16 lipca o godz. 23–ciej. Bierze w nim udział około 2 tysięcy upowców uzbrojonych w broń palną oraz około 4 tysięcy chłopów ukraińskich uzbrojonych w siekiery, widły, kosy itp. Płoną polskie zagrody we wszystkich okolicznych miejscowościach a Polacy są mordowani, część uciekinierów dociera w samej bieliźnie. Pomimo olbrzymiej przewagi Ukraińców udaje się Polakom powstrzymać panikę kobiet i dzieci i podjąć obronę. „W szkole i w schronach zgromadzono wszystkie dzieci z matkami, chorych i starców. Reszta ludności brała udział w obronie. W wyznaczonych rejonach stały przygotowane zaprzężone w konie furmanki do ewentualnej ewakuacji. Z rejonu uzdrowiska Słone Błota strzelano do Huty z granatników. Upadające pociski wzniecały pożary, zabijały ludność, rozbijały furmanki i konie. Mama moja z bratem i siostrą była w szkole, ja z drewnianym «karabinem» i nasadzonym na nim bagnetem byłem w bunkrze. Słychać było straszliwe krzyki ludzi, pomieszane z wybuchami granatów i kanonadą strzałów. Pierwsze wrażenie było straszne. Napór Ukraińców od stron północnej i wschodniej był tak silny, że rozkazano nam kilkakrotnie w ciągu tego napadu wybiegać z bunkra i krzycząc «hurra!» biec do walki na bagnety. To zatrzymywało Ukraińców. Na polu przed naszymi bunkrami leżała duża ilość zabitych bandytów i Polaków”.

źródło: Żurek Stanisław, „75 rocznica ludobójstwa – lipiec 1943 rok”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: Drohomirecki Włodzimierz, „Oczami dziecka”; w: „Świadkowie mówią

Czesław Piotrowski szacował, że w wyniku pierwszego uderzenia UPA zginęło około 300 osób, głównie z Perespy, Wyrki, Hał, Soszników, Tura i Użania, oraz około 50 osób w Omelance. „W dniu 16 lipca 1943 r. z kierunku Omelanki i Siedliska banderowcy przerwali nasza obronę, weszli przez wieś, paląc po drodze i zabijając uciekinierów, którzy uciekli do szkoły, gdzie mieściła się główna siła samoobrony. Ja w tym czasie, wraz z siostrą, mamą i babcią, skierowaliśmy się do schronu, który sam przez tydzień kopałem a znajdował się w sadzie. Gdy koło 12–tej w nocy walki się nasiliły, baliśmy się siedzieć sami w tej jamie, uciekliśmy w kierunku młyna Szmytkowego na łąki, pod gradem kul zapalających. Na odkrytym terenie przebywaliśmy przez całą noc, wraz z dużą gromadą uciekinierów leżąc plackiem. Gdy nad ranem ucichło, powróciliśmy do domu, zabierając płaszcze i inne drobne rzeczy, a najważniejsze suchary i to wszystko, co mogliśmy w ręku unieść. Było bezcelowe w dalszym ciągu przebywać w mieszkaniu, w każdej chwili groziło ponowienie ataku ze strony banderowców, a we wsi prawie nie było nikogo, wszyscy udali się do szkoły pod opiekę samoobrony. Gdy wracaliśmy przez wieś, gdzie w nocy banderowcy przerwali pierścień samoobrony, zgroza i przerażenie mnie obleciało na widok tylu zabitych i dopalających się domów. a gdy przechodziłem koło Domu Ludowego, wszedłem tam do środka, myślałem, ze zemdleję na widok tylu trupów ułożonych jeden przy drugim, dzieci, kobiety, mężczyźni. W południe 17–go lipca 1943 r. wykopano zbiorowy grób na boisku sportowym, gdzie na dnie ułożono ciała, owinięte w prześcieradła, koce i inne narzuty, bo trumien nie było czasu robić gdyż w każdej chwili spodziewano się ponownego ataku. Jak pamiętam w czasie pogrzebu było trzech księży z pobliskich miejscowości spalonych przez banderowców. Podczas tej smutnej ceremonii rozpacz i płacz ogarnął nas wszystkich zgromadzonych na miejscowym boisku sportowym. Po pogrzebie przybyliśmy pod szkołę, bo do szkoły nie mogliśmy się dostać, bo była zapełniona ludźmi i tylko udało nam się dostać do schronu, gdzie na boisku szkolnym kilkanaście było już wykopanych, z myślą o obronie ludności zgromadzonej we wsi. Wszystkie były zapełnione do ostatniego miejsca, całe rodziny i ci co byli nie zdolni do walki (obrony), bo mężczyźni byli na stanowiskach by bronić swych dzieci, żon i matek. Uzbrojenie samoobrony, było słabe, mało kto miał karabin, a w większość stanowili «kosynierzy» z kosami na kiju, brat który miał 16 lat także zaliczał się do nich. Spokój był do wieczora, ja w tym czasie wraz z kuzynem Stanisławem Włoszczyńskim chodziłem po zgliszczach spalonego domu, który znajdował się w pobliżu szkoły, został spalony w nocy po przerwaniu pierścienia samoobrony. Grzebiąc w popiele i dopalającym się drewnie nazbieraliśmy pełne kieszenie spalonych gwoździ i z tym «skarbem» wróciliśmy do okopów, gdzie odbywały się głośne modlitwy proszące pana Boga o życie, o przetrwanie a także o lekką śmierć, gdyż słaba była nadzieja, aby wszyscy wyszli z tego cało. Ludności było około 5 tys. dzieci, matek i starców, a sprawnych do obrony około 800–900 osób i to co 4–ty miał broń, a ze strony banderowców, przewaga pięciokrotna, mocno uzbrojona w broń maszynową a także i w moździerze, siejąc postrach wśród ludności w okopach i poza obszarem szkoły. Spokój był do zmierzchu. Samoobroną dowodził por. Kochański, który przedostał się tu po rozbiciu samoobrony w Wyrce. W późnych godzinach wieczornych, rozpoczął się atak generalny. Najpierw zaczęto ostrzeliwać z moździerzy, stanowisko w szkole, kościele, cmentarzu. Po tych zastraszających wystrzałach, które trwały kilka godzin, nastąpił atak banderowców ze wszystkich stron, paląc i zabijając naokoło Huty. W tym czasie, dzwon kościelny dzwonił na trwogę, mieszając się z wystrzałami, nacierających i obrońców Huty Stepańskiej. Ja wraz z mamą, babcią i siostrą, oraz z pozostałymi osobami, modliliśmy się o powstrzymanie przez obrońców atakujących banderowców. Była to zażarta walka o swoje i rodzin życie, ginęli nasi obrońcy na stanowiskach, broniąc, swych najbliższych, nie cofając się ani kroku do tyłu, bo za plecami były ich dzieci, matki i dziadki. Późno po północy Bóg wysłuchał modlitwy niewinnych ludzi, zrobiło się cicho, nadeszła duża mgła, obrońcy utrzymali się na swoich stanowiskach, banderowcy zaniechali ataku przy słabej widoczności, a także poniesionych dużych stratach w ludziach i sprzęcie. Korzystając z okazji, ze banderowcy zaprzestali ataku i dużej mgły, dowództwo samoobrony poinformowało ludzi, ze dalsza obrona jest beznadziejna, ponieważ amunicja jest na wyczerpaniu, a miejscowości samoobrony blisko Huty padły m.in. Siedlisko, Wyrka, Hały, a przy takim skupisku ludzi, obrońcy nie gwarantują bezpieczeństwa. Samoobrona radzi, aby przynajmniej połowa ludności, a najbardziej po za szkołą wycofała się w kierunku Wyrki i Hały do miejscowości kolejowych Rafałówki i Grabiny, gdzie stacjonują duże garnizony niemieckie. My z tej okazji także skorzystaliśmy, podążyliśmy pieszo, wraz z około 3–ma tys. ludzi, a było to w nocnej porze z 17 na 18 lipca 1943 r. Większość gospodarzy miała wozy, które w długim ogonie opuszczały swoja ojcowiznę raz na zawsze, na nieznaną poniewierkę. Ja z kolei wraz z rodziną pozostawiając cały dobytek, krowy, kury, mając jedynie niewielki zapas sucharów i płaszcze na sobie, uciekaliśmy przed śmiercią, jaka groziła nam ze strony banderowców. Gdy w nocy kolumna wozów i pieszych, posuwała się w kierunku Siedliska i Wyrki, na tył wozów padły strzały, nie zrobiło to większej szkody, ponieważ odległość była duża, a jedynie niepokój wzrósł wśród uciekinierów, że w każdej chwili ponownie mogliśmy być zaatakowani. Ja wraz z całą rodziną pospieszyliśmy się z końca kolumny do przodu, łatwiej nam było, ponieważ byliśmy pieszo, a furmanki wypełnione dobytkiem wlokły się wolniej, a przy niektórych wozach prowadzono krowy. I tak wędrowaliśmy przez całą noc, bez większych zakłóceń, dopiero gdy kolumna wozów i ludzi wkroczyła do Wyrki, ujrzeliśmy sterczące kominy spalonych domów, gdy dochodziliśmy do mostu drewnianego, po lewej stronie tlił się ogień a przy nim leżeli pomordowani, zwłoki całej rodziny, dzieci, kobiety, mężczyźni. Widok ten mnie bardzo przeraził, a po prawej stronie dopalał się młyn, jakby przed godziną specjalnie podpalony, aby była dobra widoczność na posuwających się uciekinierów. Na wyniki nie trzeba było długo czekać, gdy dochodziliśmy do mostu, posypał się grad kul z karabinu maszynowego, ci co byli w czołówce karabin skosił, konie pokaleczone i ranni ludzie, tworzyli jedno wielkie kłębowisko, krzyk wołających o pomoc rannych ludzi, tarasujących most. Furmanki i ludzie w popłochu zjeżdżali z drogi na lewo i prawo. Ja z kolei stoczyłem się z drogi i wpadłem do rzeczki i zacząłem niemiłosiernie wrzeszczeć i wołać na cały głos «mamusiu nie zostawiaj mnie». W tym czasie wszyscy byli w szoku, nie wiedzieliśmy, co się dzieje, przy tym jęku, jazgocie, krzyku, nie wiedzieliśmy gdzie uciekać, gdzie się schronić. Na ten mój krzyk, mama oprzytomniała, złapała mnie za rękę i wraz z siostrą schroniliśmy się pod mostem, przy nas kłębowisko ludzi uciekających z zagrożonej drogi. Po pół godziny czasu tej strzelaniny nasi obrońcy z samoobrony zaczęli strzelać w kierunku, skąd padły strzały ze strony banderowców. Dzięki bohaterskiej samoobronie i niesamowitej mgle, banderowcy nie podjęli dalszej walki. Ludność rozproszona wokoło zaczęła się skupiać i podążać do wsi Hały, a tam już blisko było do stacji kolejowej Grabina, w której stacjonował silny oddział niemiecki. W czasie ucieczki, gorąco i ciężko nam było, pozostawiliśmy jedynie ciepłe palta, a suchary dawno już przy moście w tej zawierusze zgubiliśmy, odbiło się to na dalszym naszym losie, gdyż przez około dwa dni nie mieliśmy co jeść, bo zanim dostaliśmy się do pracy w Niemczech przez dwa miesiące spaliśmy w lagrach na gołych deskach, gdzie nie było się czym przykryć. W czasie ucieczki noga moja bardzo mocno krwawiła, ale ja nic nie czułem. Gdy to mamusia zobaczyła myślała, że jestem ranny, podczas oględzin spostrzegła gwoździe wydobywające się z kieszeni, które kaleczyły mi nogę, natychmiast pozbyliśmy się ich, mój «skarb» znaleziony na pogorzelisku w Hucie Stepańskiej. Gdy przechodziliśmy przez wioskę Hały, która była spalona wraz z dobytkiem, zobaczyliśmy w niektórych miejscach rozkładające się trupy. Po przejściu tej wioski bez przeszkód dotarliśmy do stacji kolejowej Grabina. Wagony towarowe były już podstawione i po paru godzinach Niemcy wywieźli nas do Kostopola, skąd ruszyliśmy w dalszą drogę na roboty do Niemiec, na dalszą poniewierkę, uciekając od jednych bandytów szliśmy pod skrzydła drugich, innego wyjścia nie było, ale przynajmniej była nadzieja przetrwania”...

źródło: Żurek Stanisław, „75 rocznica ludobójstwa – lipiec 1943 rok”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: Włoszczyński Władysław, „Moje wspomnienia z Huty Stepańskiej”; w: „Kresowy Serwis Informacyjny”, w: nr 7/2013

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

100 – 300

min. 100

max. 300

nr ref.:

01913

data:

1943.07.17

lokalizacja

opis

dane ogólne

Huta Stepańska

Cały dzień trwała obrona Polaków przed atakami upowców. „W przerwach między atakami zbierano znalezionych pomordowanych Polaków i układano pokotem najpierw w domu ludowym a potem pochowano na nowo wyświęconym cmentarzu  […] Pogrzebano tylko około 120 osób. Pozostałych zamordowanych nie odnaleziono i nie pochowano  […] Generalny atak na Hutę trwał i nasilał się to z jednej to z drugiej strony. Wydawało się, że obrona stawała się beznadziejna, i że tym razem dojdzie do straszliwej ogólnej rzezi. Wtedy to na zewnątrz szkoły dał się słyszeć potężny ze wszystkich gardeł okrzyk «hura» i powtarzający się wielokrotnie niósł się aż na krańce wsi. To zdesperowani mieszkańcy z okrzykiem «hura» ruszyli w stronę napastników. Nawet kobiety będące bliżej wyjścia, a zwłaszcza wszyscy ci, którzy nie pomieścili się w szkole, nagle wyskoczyli z ukrycia z kijami, ręcznymi narzędziami rolniczymi”.

źródło: Żurek Stanisław, „75 rocznica ludobójstwa – lipiec 1943 rok”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: Libner Julian, „Wspomnienia z Huty Stepańskiej”; w: „Biuletyn Informacyjny 27. Wołyńskiej Dywizji Armii Krajowej”, w: nr 3/1998 i 4/1998

W okresie śmiertelnego zagrożenia w całej okolicy Polacy stawiali krzyże, miały za wstawiennictwem Bożym uchronić ludność od nieszczęść. Krzyże te od napisu na belkach poprzecznych nazywano Jezu Ratuj Nas. Wokół Huty Stepańskiej postawiono ich trzy, pozostał tylko jeden w pobliżu uzdrowiska Słone Błoto. Ten krzyż to naoczny świadek zagłady Huty Stepańskiej. Atakujący banderowcy od strony Rudni szli prosto krzyż, wbijając klin pomiędzy Hutę Stepańską, a Omelankę. Pod ogniem obrońców atak załamał się pod samym krzyżem, dalej nie zaszli, co umożliwiło ludność Omelanki przedostać się do Huty Stepańskiej. Na zajętym terenie złapali jednak żonę byłego komendanta samoobrony Hieronima Konwerskiego, Stanisławę i dwie córki Janinę 18 l. i Wandę 16 l. Trzecia córka Leokadia 11 l. była nieco dalej i wszystko obserwowała, mimo nocy było jasno, łuny pożarów rozświetlały teren. Najpierw pastwili się nad matką, kiedy sądzili że Ją zamęczyli, zajęli się siostrą Janiną, przed samą śmiercią obcięli Jej piersi. Kiedy przyszła kolej na Wandę, ta prosiła jedynie żeby jej piersi nie obcinali, a zastrzelili. Wołała po imieniu do oprawców, padł strzał, może jeden z kolegów szkolnych się zlitował. Stanisława z córką Leokadią po wojnie zamieszkały w Lublinie i do dziś Ich potomkowie tam żyją. Opowiadali mi starzy kołchoźnicy jak namawiano Ich do usunięcia krzyża, nikt się jednak nie odważył. Komuniści i ateiści, nie byli pewni swoich przekonań, umierając prosili świaszczennika (popa) żeby ich trumnę w sekrecie pokropił. A potem nikt się losem krzyża nie interesował, był Polski więc niewygodny, ale i Boski, to jak Go ruszyć.

źródło: Żurek Stanisław, „75 rocznica ludobójstwa – lipiec 1943 rok”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: „Szlakiem Wołyńskich Krzyży. Wokół Huty Stepańskiej z Januszem Horoszkiewiczem”; w: portal: ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski — internet: isakowicz.pl [dostępny: 2021.04.11]

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

nieznana

nr ref.:

01936

data:

1943.07.18

lokalizacja

opis

dane ogólne

Huta Stepańska

W trzecim dniu obrony przed atakami UPA zginęło około 50 Polaków, zapada decyzja o ewakuacji ludności, nocą wyruszył konwój długości 3 km. Kolumna ewakuacyjna, która opuściła Hutę Stepańską 18 lipca o godz. 15–tej, liczyła około 3 tysięcy osób i zdołała dotrzeć do miejscowości, gdzie istniała polska samoobrona. Rozbita i zmasakrowana została pierwsza grupa uciekinierów, która samowolnie opuściła Hutę w godzinach porannych tego dnia. Władysław Kobylański „Jerzyk” w książce „W szponach trzech wrogów” ocenia, że podczas ataku na Hutę Stepańską zginęło od 1800 do 2 tysięcy Polaków. Władysław i Ewa Siemaszko podają liczbę „ofiar zbrodni nacjonalistów ukraińskich: ~ 155 + ? Polaków, 11 Żydów” oraz liczbę „poległych w walce: ? Polaków, 6 Ukraińców”. Ogólne straty polskie w czasie ataku na Hutę oceniają na około 600 osób zamordowanych bądź zabitych w walce. „W godzinach przedpołudniowych, korzystając z przerwy w napadach, zebrano ludność na placu przed szkołą. Ksiądz Drzepecki i dwóch młodych księży odprawili Mszę Świętą, rozdali wszystkie posiadane komunikanty wiernym oraz udzielili wszystkim w obliczu bezpośredniego zagrożenia życia zupełnego odpustu i błogosławieństwa Bożego  […] Na furmankach mogły znajdować się tylko i wyłącznie małe dzieci oraz chorzy, ranni i starzy. Reszta ludności musiała iść na piechotę. O godz. 15–tej, tj. o godzinie miłosierdzia Bożego ruszyły pierwsze furmanki  […] Kolumna ciągnęła się na kilka kilometrów. Wszyscy modliliśmy się o szczęśliwe wydostanie się z tego piekła. Po opuszczeniu Huty spotkała nas olbrzymia burza, deszcz lał strumieniami, niebo błyskało piorunami, Bóg wysłuchał naszych modlitw. Mówili ludzie — jest to cud. Bóg zaciera ślady wozów i pieszych, umęczonych wygnańców z własnego domu i własnej ziemi”.

źródło: Żurek Stanisław, „75 rocznica ludobójstwa – lipiec 1943 rok”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: Drohomirecki Włodzimierz, „Oczami dziecka”; w: „Świadkowie mówią

Opowiada Stanisława Guzowska: „Siedzieliśmy z młodszym o 4 lata bratem na naszym eleganckim, dużym wozie, zaprzężonym w parę pięknych koni. Kolumnę żegnał — z przyniesionym z kościoła Najświętszym Sakramentem — ksiądz proboszcz Drzepecki, który błogosławił nas i mówił: Kochane dzieci, może wy jesteście godne u Pana Boga, módlcie się. I zaintonował «Pod Twoją obronę». Ale to nie był śpiew, tylko jeden wielki szloch. Wszyscy płakali. Mój dziadek Krawczyński, który nie chciał jechać, powiedział do mojej mamy: «Franiu, ty jedź z dziećmi a ja tu zostanę, trudno, zginę to zginę». No i mamusia zostawiła nas na tym wozie z ludźmi i pobiegła na chwilę do dziadka. Miała zaraz wrócić, ale tymczasem czołówka dała rozkaz do wyjazdu w kierunku na Wyrkę i cała kolumna ruszyła. Mama już nie zdążyła wrócić. A wozy jechały i jechały, bo to przecież były tłumy, chyba tysiące ludzi. Mgła była niesamowita. Gdy dojeżdżaliśmy do Wyrki, banderowcy, przepuściwszy czoło kolumny, zaczęli strzelać z karabinu maszynowego. I te ich okropne krzyki: «Hurra! Bić Lachiw! Rezać lachiw! Hurra!». W tym momencie mój 10‑letni brat, który zawsze na boisku szkolnym bawił się z chłopakami w strzelców, krzyknął do mnie: skaczemy z wozu! I niczym mały dowódca, rozkazującym głosem mówił: czołgaj się, czołgaj! Czołgając się, uciekałam od tych strzałów. Do dzisiaj mam na kolanie szramę od drutu kolczastego. Nie znałam Wyrki. Wydawało mi się, że jestem wśród zbóż. I tylko ten straszliwy obraz: wozy poprzewracane, porozrzucane pierzyny, konie pobite. Ludzie leżący tu i tam — jedni martwi, inni ranni. Krowy chodzące dookoła i ryczące, bo nie były dojone. Zauważyłam spaloną blachę i zorientowałam się, że to resztki spalonego kościoła. Zaczęłam uciekać taką dróżką pomiędzy zbożami, a zboża były piękne tamtego roku. Nagle usłyszałam za sobą tętent konia. Pomyślałam: to na pewno banderowiec. A więc to już koniec! Zaraz zarąbie mnie siekierą albo zakłuje widłami. Zrezygnowana, nawet nie oglądając się, stanęłam przy stojącej tam małej kapliczce i zaczęłam się gorąco modlić. Nagle, w jednym momencie, jakby lotem błyskawicy, znalazłam się na grzbiecie konia. Na moje szczęście, to galopował jeden z naszych zwiadowców z czoła kolumny. Wspaniały młody mężczyzna. Bez zatrzymywania się, w pełnym biegu chwycił mnie za sukienkę i jednocześnie podniósł sprawnym ruchem nogi. Strzelano za nami z karabinu maszynowego, ale szczęśliwie omijały nas kule. Zajechaliśmy do lasu, gdzie była duża grupa rozbitków z czoła kolumny. Mój wybawca tam mnie zostawił mówiąc: to jest polska dziewczynka. Byłam uratowana, choć bosa i w porwanej sukience. Czułam się, jakby podarowano mi drugie życie. Z tymi rozbitkami dotarliśmy bezpiecznie do stacji kolejowej w Grabinie. Tam Niemcy podstawili wagony, bydlęce wagony, aby zawieść nas do Sarn. Weszłam do wagonu, podniosłam głowę, spojrzałam — a tam stał mój brat! Rzuciliśmy się sobie w objęcia z wielkim płaczem, bo ludzie mówili, że Huta Stepańska już nie istnieje, że została wysadzona w powietrze. Nie wiedzieliśmy, co stało się z naszymi rodzicami i dziadkami”. Gdy Stasia Romanówna, uratowana przez bohaterskiego zwiadowcę, wędrowała z grupą rozbitków z czoła kolumny w kierunku linii kolejowej, reszta furmanek wracała w popłochu do Huty Stepańskiej. Obrońcy, po zebraniu informacji co do rozstawienia sił banderowskich w okolicy, przeprowadzili taktyczny atak na pozycje banderowców w okolicy Słonych Błot, po czym por. Kochański zarządził ewakuację. Wszyscy Polacy opuścili Hutę Stepańską w uporządkowanej, kilkukilometrowej kolumnie furmanek, osłanianej przez uzbrojonych obrońców, a dodatkowo także przez gwałtowną popołudniową burzę. Przed nocą dotarli do kolonii Hały, gdzie — po stoczeniu zwycięskiego boju z niewielkim oddziałem banderowców — urządzili warowny obóz i tam przenocowali.

źródło: Żurek Stanisław, „75 rocznica ludobójstwa – lipiec 1943 rok”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: Borzęcki Jacek, „Obrona Huty Stepańskiej”; w: „Kurier Galicyjski”, w: nr 13—14, 16 lipca - 15 sierpnia 2013 — internet: arch.kuriergalicyjski.com [dostępny: 2021.04.11]

Jadwiga Majewska (ur. w 1933 roku) w lipcu 1943 roku miała niespełna dziesięć lat. Była świadkiem tragedii w Hucie Stepańskiej. „Byliśmy tam do 18 lipca, a potem wyszedł rozkaz, żeby się wycofać do Sarn, bliżej kolei, tam, gdzie byli Niemcy  […] Szybko wróciliśmy do domu, każdy co mógł, to wziął. Tylko ja nie zdążyłam wejść na furmankę, bo postanowiłam jeszcze wrócić do domu po mój obrazek, który dostałam na Pierwszą Komunię. Biegłam za furmanką, ale było bardzo dużo ludzi  […] Mama krzyczała i wyciągała ręce, żeby mnie wciągnąć na ten wóz, ale nie zdążyłam. Widziałam bardzo dużo pomordowanych. Pamiętam, że napadnięto na nas w trakcie tego wycofywania się. Jak słyszałam te krzyki i strzały banderowców: «Urra, urra, rezać Lachy», to ja ze strachu przeskoczyłam przez rów, bo zobaczyłam, że niektórzy uciekają do lasu  […] Tam zgubiłam but i ten obrazek. Uciekałam w sukieneczce, w której byłam przyjęta do Pierwszej Komunii, tylko przefarbowanej na niebiesko  […] Zobaczyłam wtedy kobietę z rozciętym brzuchem, nieżywą, przy niej dziecko siedziało, płakało. Widziałam też innych martwych ludzi. Gdy biegłam do lasu, zobaczyłam mojego wujka, brata ojca, który biegł z narzeczoną — złapała mnie za rękę i tak żeśmy szli dzień, noc i jeszcze dzień, aż do Sarn”.

źródło: Żurek Stanisław, „75 rocznica ludobójstwa – lipiec 1943 rok”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: Pękała Rafał B., „Bery kosu, bery niż i na Lacha…”, relacje ocalałych z rzezi wołyńskiej; w: portal: 1943. Zbrodnia Wołyńska. Prawda i pamięć. — internet: zbrodniawolynska.pl [dostępny: 2021.04.11]

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

400 – 1600

min. 400

max. 1600

nr ref.:

01950

data:

1943.07.19

lokalizacja

opis

dane ogólne

Huta Stepańska

Po ewakuacji i zamordowaniu około 600 Polaków upowcy spalili wieś, natomiast duchowni prawosławni odprawili przed kościołem dziękczynne nabożeństwo za zwycięstwo nad Polakami, a następnie Ukraińcy spalili drewniany kościół pw. Najświętszego Serca Jezusowego. W Sprawozdaniu „Pierwszej grupy UPA z akcji na Hutę Stepańską” Ukraińcy podają: „Dnia 16. VII o godz. 22–giej oddziały wyruszyły do natarcia na wieś Huta. Oddział pierwszy w kierunku na Borki, drugi na Kurort, trzeci od południowej części. akcję przeprowadzono likwidując kol. Borek, Lady i część Kurortu i oddziały podeszły pod umocnione stanowiska. Zaalarmowany wróg silnym ogniem maszynowym powstrzymuje natarcie, bój trwa do południa. Na miejsce walki przyciągnięto armatkę i przystąpiono do kolejnego natarcia. Straty wrogów w tym dniu — ponad 150 zabitych. Własnych strat nie było. Następnego dnia 18. VII o godz. 1–szej oddział pierwszy wzmocniony częścią oddziału «Woronoho» ponawia natarcie. Jednej z grup udało się wedrzeć do środka umocnionych pozycji i podpalić budynki. Własne straty 6 zabitych i 3 rannych. Bój trwał do wieczora, a rankiem 19. VII zdobyto umocnienia  […] 18. VII druga grupa likwiduje resztę kolonii. W czasie akcji uchwycono wrogi tabor, który uciekał z Huty (150 fur z mieniem). Straty wroga w tym dniu — ponad 800 zabitych  […] W wyniku przeprowadzonych działań pierwsza grupa w dniach 17, 18 i 19 lipca zlikwidowała następujące wsie i kolonie: Huta Stepańska, kol. Borek, Omelanka, Lady oraz chutory Kamionek, Romaszkowo, Podsielecze, Polany, Hołyń, Temne. Druga grupa zlikwidowała wsie i kolonie: Wyrkę, Siedlisko, Sośniki, Ostrówki, Perespę, Wyrobki, Hały, Szymonisko, Użane, Ziwkę, Berezynę, Tur, Osiewicze, Iwanicze, Długie Pole, Berezówkę. Straty wroga ponad 500 zabitych oraz nieokreślona liczba rannych. Odebrano zrabowane ludności ukraińskiej mienie domowe, bydło, konie i wozy. Zadanie wykonano całkowicie. Rozbijając polskie uzbrojone bandy usunięto zagrożenie, jakie ciążyło nad miejscową ludnością. Jednocześnie oczyszczono teren z okupacyjnej władzy”. Z ukraińskiego sprawozdania wynika, że suma ponad 150 zabitych Polaków w pierwszym dniu ataku i ponad 800 w dniu drugim daje łącznie liczbę ponad 500 zabitych i nieokreśloną liczbę rannych. Ukraińcy w walce atakując umocnione pozycje stracili. 6 zabitych i 3 rannych. Kłamstwo o „odbieraniu zrabowanego ludności ukraińskiej mienia” pozostawić trzeba bez komentarza.

źródło: Żurek Stanisław, „75 rocznica ludobójstwa – lipiec 1943 rok”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

ujęta gdzie indziej

nr ref.:

02164

data:

1943.07

lokalizacja

opis

dane ogólne

Huta Stepańska

Katarzyna Zawadzka, rocznik 1932, była najstarszą córką małżeństwa Malwiny i Cezarego. W gospodarstwie położonym niedaleko Huty Stepańskiej, w powiecie kostopolskim. W osadzie Polacy i Ukraińcy żyli zgodnie  […] Po raz pierwszy wieś zrozumiała grozę sytuacji, gdy zamordowali trzy starsze kobiety, udające się do Huty Stepańskiej po zakupy. – Tam były lasy, duże, grube drzewa. Buki, pełno choinek, jak się weszło w krzaki, nie można było wyjść. Na dole teren podmokły – opowiada Zawadzka. I z tego lasu wyskoczyli Ukraińcy. Kłuli je szpikulcami, gdzie popadło. Na żywo. Ta wieść się szybko po wsi rozeszła. – To był jeden tylko krzyk i płacz – opowiada Zawadzka. – Sąsiadka zawołała mamę, jak z lasu wyciągnęli te babki już nieżywe. Mama mnie ze sobą wzięła. Kazała, żebym zobaczyła. Powiedziała: „Chociaż nie powinnaś patrzeć, to cię przyprowadziłam, żebyś wiedziała, jak było”. Ale to się w głowie nie mieści – Zawadzka kręci głową z niedowierzaniem. Rodzina Katarzyny Zawadzkiej zdecydowała się na ucieczkę, gdy Ukraińcy po raz kolejny najechali na wieś. – Nasza sąsiadka miała chorego syna. Leżał na wozie, nie chodził, mało co się ruszał. Kiedy ci gospodarze usłyszeli, że Ukraińcy się zbliżają, schowali się w krzaki. Wóz z chorym pozostał. Myśleli, że niepełnosprawnemu odpuszczą, a oni go pokłuli jak sito. To było ich jedyne dziecko. – W końcu próbowali grupą przebić się przez lasy do Huty Stepańskiej. Niestety, w drodze napadł na nich oddział banderowców. – Tam żeśmy się wszyscy rozlecieli. Gdzie kto mógł, uciekał. I pogubiliśmy się – wspomina Zawadzka. Od tamtej pory nie widziała rodziców, choć jest pewna, że zostali zamordowani po drodze. Inaczej by przecież dzieci szukali. Bratem, siostrą oraz nią samą zaopiekowali się sąsiedzi. Ci sami, którym zamordowano niepełnosprawne dziecko. Katarzyna Zawadzka nie wie, gdzie pochowano jej rodziców. Co roku w lipcu daje za nich na mszę. – Codziennie widzę ich twarze. – wyznaje.

źródło: Żurek Stanisław, „75 rocznica ludobójstwa – lipiec 1943 rok”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: „Mord po sąsiedzku. Byli wówczas dziećmi”; w: „Wspomnienia tych co przeżyli”, portal: Wołyń naszych przodków — internet: www.nawolyniu.pl [dostępny: 2021.04.11]

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

co najmniej 6

min. 6

max. 6

nr ref.:

03205

data:

1943.07.17–1943.09

lokalizacja

opis

dane ogólne

Huta Stepańska

Stanisław Zabłocki miał 14 lat, gdy po zaatakowaniu przez Ukraińców Huty Stepańskiej jego rodzina wraz z rodzinami Pilskich, Janickich, Popławskich i Zabłockich uciekła nie do centrum wsi, lecz do lasu nad Horyniem. Stopniowo dołączali do nich inni uciekinierzy, tak że w końcu ukrywająca się grupa liczyła ok. 100 osób. – Przez dwa miesiące banderowcy polowali na nas jak na zwierzęta — mówi mężczyzna. – Gdy kiedyś schwycili kobietę w ciąży, powiesili ją za ręce na drzewie, rozcięli brzuch i tak zostawili.

źródło: Żurek Stanisław, „75.rocznica ludobójstwa: wrzesień 1943”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: Kruczek Adam, „Wołyńskie krzyże wokół Huty Stepańskiej”; w: „Nasz Dziennik”, w: 24-25 lipca 2010

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

1

min. 1

max. 1

nr ref.:

03510

data:

1943.07–1943.10

lokalizacja

opis

dane ogólne

W lasach zamordowani zostali uciekający i ukrywający się Polacy: Mieszkańcy kol. Ozgowo: Basińska Anastazja lat 28, Basińska Janina lat 13 córka Anastazji, Basiński Bolesław lat 10 syn Anastazji, Basiński Anastazy lat 35, Basiński Jan lat 65 syn Feliksa, Basiński Ksawery lat 68, Bielski x lat 60, Grochowski Władysław lat 3, Karpicka Anastazja 42, Karpicka Maria lat 70, Karpicki Antoni lat 48, Karpicki Stanisław lat 23, Sulikowska Elżbieta lat 30, Sulikowska x 6 miesięcy, Sulikowska Feliksa lat 60, Sulikowski Hipolit lat 60, Sulikowski Stanisław lat 25, Sulikowski Zenon lat 27. Z Huty Stepańskiej małżeństwo Szeciakowie. Mieszkańcy z kol. Podsielecze: Kobylański Cezary lat 40, Kobylańska Malwina lat 36 żona Cezarego, Kobylańska Katarzyna lat 12 córka Cezarego, Kobylańska Stefania lat 10 córka Cezarego, Kobylański Marceli lat 8 syn Cezarego, Kobylański Roman lat 6 syn Cezarego, Kobylański Mieczysław lat 4 syn Cezarego, Kobylański Stanisław lat 1,5 syn Cezarego, Kobylański Hipolit lat 70. Z Mielnicy Wielkiej Kubicz Józef lat 65. Mieszkańcy z kol. Romaszkowo: Libner Bronisław lat 42, Libner Sabina 33 druga żona Bronisława i jej dziecko, Libner Tadeusz lat 8 syn Bronisława, Libner Marcelina lat 10 córka Bronisława, Libner Halina lat 7 córka Bronisława. Matuszek x leśniczy. Z lasów koło Mydzka Matuszek Weronika x z trójką dzieci.

źródło: Żurek Stanisław, „75.rocznica ludobójstwa – październik 1943”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: Piotrowski Czesław, „Krwawe żniwa za Styrem, Horyniem i Słuczą”, w: wyd. Adam Marszałek, 2006 — internet: genealogia.okiem.pl [dostępny: 2021.04.11]

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

41

min. 41

max. 41

LIST do KUSTOSZA/ADMINISTRATORA

Autorzy niniejszego opracowania informują, że każda korespondencja wysłana na podany poniżej adres portalu Genocidium Atrox może zostać opublikowana — verbatim w całości lub części, wraz z podpisem — chyba że zawierać będzie explicite odnośne zastrzeżenie. Adres Emajl nie będzie publikowany.

Jeśli na Państwa urządzeniu działa klient programu pocztowego — taki jak Mozilla Thunderbird, Windows Mail czy Microsoft Outlookopisane m.in. Wikipedii — by skontaktować się z Kustoszem/Administratorem i wysłać korespondecję proszę spróbować wybrac link poniżej:

LIST do KUSTOSZA/ADMINISTRATORA

Jeśli natomiast Pan/Pani nie posiada takowego klienta na swoim urządzeniu lub powyższy link nie jest aktywny proszę wysłać Emajl za pomocą używanego przez Pana/Panią konta — w stosowanym programie do wysyłania korespondencji — na poniższy adres:

ADRES EMAJL

jako temat podając:

GENOCIDIUM ATROX: HUTA STEPAŃSKA

WYJAŚNIENIA

  1. Brak precyzyjnej informacji o sprawcach w opisie konkretnego wydarzenia oznacza, iż były nimi osoby określone w danych ogólnych dla tego wydarzenia.
  2. Nazwa miejscowości w czasach II Rzeczpospolitej oznacza nazwę obowiązującą ok. 1939 r., czyli ostatnim roku niepodległości II Rzeczypospolitej.
  3. Dane regionalne miejscowości współcześnie — czyli powiat i województwo w Polsce oraz region i obwód na Ukrainie — jeśli wszelako na Ukrainie, to zgodnie z podziałem administracyjnym Ukrainy obowiązującym do 2020 r.
  4. Wyjaśnienia ogólne ⇒ TUTAJ.
  5. Przyjęte założenia co do szacunku liczby ofiar ⇒ TUTAJ.