Rzymskokatolicka Parafia
pw. św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
archidiecezja warszawska
LUDOBÓJSTWO dokonane przez UKRAIŃCÓW na POLAKACH
Opisy zbrodni (dane za okres 1943–1947)
Miejscowość
II Rzeczpospolita
Dżurów
pow. Śniatyn, woj. stanisławowskie
współcześnie
rej. Śniatyn, obw. Stanisławów/Iwano-Frankiwsk, Ukraina
Zbrodnie
Sprawcy:
Ukraińcy
Ofiary:
Polacy
Ilość ofiar:
min.:
28
max.:
30
wydarzenia
nr ref.:
03947
data:
1943.12.24
lokalizacja
opis
dane ogólne
Dżurów
W Wigilię Bożego Narodzenia „24.12.43 r. został zamordowany kierownik kopalni NN i jeden robotnik NN”.
źródło: Żurek Stanisław, „75. rocznica ludobójstwa – grudzień 1943”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]
źródło: prof. dr hab. Jankiewicz Leszek S., „Uzupełnienie do listy strat ludności polskiej podanej przez Stanisława Jastrzębskiego dla województwa lubelskiego (2004)”; w: Listowski Witold (red.), „Ludobójstwo OUN-UPA na Kresach Południowo-Wschodnich”, w: Kędzierzyn-Koźle 2016, t. 8
sprawcy
Ukraińcy
ofiary
Polacy
ilość
w tekście:
2
min. 2
max. 2
nr ref.:
05780
data:
1944.03.25
lokalizacja
opis
dane ogólne
Dżurów
„W sobotę 25 marca 1944 roku w późnych godzinach wieczornych w czasie powrotu z młyna został na drodze pobity, a następnie zamordowany strzałem w głowę Glazer Franciszek lat 50. Przed wojną był on Prezesem Związku Strzeleckiego 'Strzelec'. Jego zwłoki przewiózł do domu Antoni Matusiak (mój ojciec). Następnej nocy ci sami mordercy dokonali napadu na dom, który całkowicie ograbili i spalili wraz ze zwłokami zamordowanego. Żona, uprzedzona o planowanym napadzie nie nocowała w domu i ocalała. Był to sygnał 'przestrogi' dla Polaków”.
źródło: Załęczny Jolanta, „Zbrodnie nie tylko na Wołyniu”, wspomnienia Józefa Matusiaka, październik 2004 r.; w: „Niepodległość i pamięć”, w: nr 3—4 (43—44), 2013 — internet: bazhum.muzhp.pl [dostępny: 2021.05.30]
Podczas powrotu z pracy w młynie został pobity i zamordowany 50‑letni Ferdynand Glazer, były prezes Związku Strzeleckiego.
źródło: Żurek Stanisław, „Kalendarium ludobójstwa – marzec 1944”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]
sprawcy
Ukraińcy
ofiary
Polacy
ilość
w tekście:
1
min. 1
max. 1
nr ref.:
05800
data:
1944.03.26–1944.03.27
lokalizacja
opis
dane ogólne
Dżurów
Autor wspomnień [Józef Matusiak] mieszkał we wsi Dżurów, w której […] większość gospodarstw należała do ludności ukraińskiej, polskich gospodarstw było może 20‑25 […] Wielokrotnie podkreślał, że do roku 1939 stosunki między Polakami i Ukraińcami układały się dobrze, dopiero później uległo to zmianie […]
„W połowie sierpnia 1941 roku władze ukraińskie zmusiły polską młodzież do wyjazdu na przymusowe roboty do Niemiec. Ojcu udało się zamienić mój wyjazd na pracę w kopalni węgla w pobliskiej wsi Trościaniec. Siostra Marysia (ur. 1927) pracowała w majątku dworskim, jako pomoc kuchenna. W kopalni pracowałem do czasu napadu banderowców na moją rodzinną miejscowość […]
Dzień był ponury, mglisty a pole pokryte było jeszcze cienką warstwą śniegu. Nabożeństwo w naszej kaplicy nie odbyło się, bo proboszcz parafii nie zezwolił księdzu na wyjazd do Dżurowa z obawy przed bandami ukraińskimi. Żandarmeria niemiecka opuściła wieś. Pozostała jedynie policja ukraińska współpracująca z bandami […]
Tego dnia zauważyłem późnym popołudniem maszerującą kolumną młodzież ukraińską w okolicy Domu Ludowego. Widać było, że nieśli ukrytą pod kożuchami i płaszczami broń. Wieczorem ojciec zauważył uzbrojone patrole Ukraińców chodzące po wsi. W rodzinie naszej pojawiła się obawa napadu na polskie zagrody. Mnie i siostrze ojciec zlecił ukrycie się u zaufanej sąsiadki Ukrainki w stodole na sianie i tam przespać tę noc. Uważałem, że powinniśmy wszyscy razem na noc opuścić nasz dom. Stało się jednak inaczej. Pozostaliśmy w domu, ubrani i gotowi do ucieczki. Około godziny 23 zmęczeni wyczekiwaniem, zasnęliśmy.
Nagle obudziłem się, usłyszałem strzały karabinowe. Zobaczyłem przez okno łunę pożaru. To paliły się budynki dworskie i sterty słomy na polu. Uzmysłowiłem sobie, że ten pożar to chyba sygnał do napadu na polskie domostwa. I nie pomyliłem się. Zobaczyłem biegnących od strony ulicy w kierunku naszego domu uzbrojonych mężczyzn. Obudziłem natychmiast ojca, matkę i siostrę. Napastnicy zastrzelili najpierw szczekającego naszego psa, uwiązanego przy budzie. Następnie wybili szyby w oknach naszego domu i zaczęli strzelać do środka mieszkania. W oknach zauwa–żyłem kilkanaście luf karabinowych. Ojciec został zabity strzałem od razu. Wtedy matka wyszła spod stołu i zapytała znajomego Ukraińca:
«Hryciu, za co ty jego zabiłeś?»
Wtedy on ze złością odpowiedział:
«Ja ne Hryćko, ja was ne znaju! Ja z Bukowyny».
Był to syn sąsiada H. Hrywaczuk, który chodził ze mną do szkoły. W tym momencie drugi banderowiec strzelił do matki prosto w głowę. Mama ciężko ranna, rzęziła w agonii […]
Po tej strzelaninie podczołgałem się pod łóżko. Banderowcy szukali mnie i siostry w szafach i po kątach mieszkania. Szczęśliwie nie zaglądali pod łóżka. Wyczekiwałem tylko, kiedy mnie znajdą i zabiją. Byłem jak sparaliżowany, niezdolny do myślenia i ucieczki.
Nastąpiła chwila ciszy! Usłyszałem rozmowę po ukraińsku, że jeszcze mają być Józek i Marysia. Zaczęli ostrzeliwanie pomieszczeń w tym także strych. Jednocześnie banderowcy zaczęli grabież mieszkania i wynosili wszystko co się tylko dało. Po głosie poznawałem wielu z nich, byli to miejscowi Ukraińcy w tym moi koledzy szkolni. Z rozmów wyczułem, że większość z nich była pijana.
Po chwili opuścili dom. Kilka minut potem jeden z banderowców powrócił i strzałem z karabinu dobił moją ranną matkę, używając przy tym wulgarnych słów. Gdy wychodził usłyszałem jak powiedział głośno «będziemy podpalać».
Oblali dom i zabudowania gospodarcze spirytusem gorzelnianym, a może benzyną i podpalili. Znalazłem się pośrodku pożaru. Postanowiłem zmienić kry–jówkę, ponieważ pod łóżkiem nie mogłem dłużej przebywać. Paliło się łóżko nade mną, pościel i spadały rozżarzone belki z sufitu. Otaczający dym drażnił oddech i dusił. Czołgając się spod łóżka zauważyłem, że banderowcy znajdują się w bezpiecznej odległości od pożaru i obserwowali teren przyległy do zabudowań. Gdy zacząłem się czołgać odezwała się moja siostra, ukrywająca się pod drugim łóżkiem. Żyliśmy i chcieliśmy ratować swoje życie.
Słyszałem nawoływania i okrzyki banderowców, terkot wozów oraz kilka wystrzałów karabinowych. Słychać też było łoskot palącego się drewna i gontów z pokrycia dachu. Groziło nam spalenie się żywcem w budynku. Postanowiłem wraz z siostrą opuścić dom. Wybiegliśmy z domu a w pobliżu na szczęście nie było już banderowców (obserwowali tylko gapiowie).
Pobiegliśmy przez ogrody w kierunku zalesionych wzgórz na skraju wioski. Kiedy dobiegliśmy na wzgórze zatrzymaliśmy się na chwilę. Stąd widać było doskonale palące się budynki we wsi. Rozpoznawaliśmy właścicieli tych budynków. Wtedy uzmysłowiliśmy sobie, że przeżyliśmy piekło i śmierć. Rozpłakaliśmy się oboje. Pozostawiliśmy całą swoją młodość, zwalisko popiołu i żaru po rodzinnym domu, a w jego wnętrzu na zawsze pozostały zwłoki najbliższych nam osób — Ojca i Matki.
Po krótkim odpoczynku na wzgórzu poszliśmy leśnymi ścieżkami i dróżkami do wsi Rudniki. Polacy z tej wioski, widząc łuny pożarów w Dżurowie, opuścili swoje domostwa, kryjąc się w lesie, skąd dopiero rano powrócili do swoich domów. Celem naszym było miasteczko Zabłotów po drugiej stronie rzeki Prut. Polacy ugościli nas dając jeść i następnie udaliśmy się w dalszą drogę (trzeba było unikać spotkania z banderowcami). Około południa byliśmy już w Zabłotowie. Tam napotkani Polacy (miałem tam kilku kolegów), przyjęli nas serdecznie i dali chwilowe schronienie. Zostaliśmy sierotami. Miałem 20 lat, a moja siostra 17.
Do miejscowości rodzinnej nigdy nie powróciłem”.
Tego dnia — wg relacji Józefa Matusiaka — w Dżurowie zginęło kilka osób. Kowal Karol Wesołowski (lat 50) został zastrzelony podczas ucieczki z domu. Paweł Litecki (lat 27) i jego matka byli najpierw bestialsko katowani, a potem zostali zabici. Jana Ształta i jego żonę zabito, gdy próbowali wybiec z domu, potem ich zwłoki spalono w opuszczonych zabudowaniach.
[…] Jak podaje autor zapisków, wtedy w Dżurowie UPA spaliła 9 budynków mieszkalnych i kilkanaście zabudowań gospodarskich, dwa sklepy i trzy kuźnie.
źródło: Załęczny Jolanta, „Zbrodnie nie tylko na Wołyniu”, wspomnienia Józefa Matusiaka, październik 2004 r.; w: „Niepodległość i pamięć”, w: nr 3—4 (43—44), 2013 — internet: bazhum.muzhp.pl [dostępny: 2021.05.30]
Banderowcy zamordowali 22 Polaków, w tym kobiety i dzieci, oraz 1 Ukrainkę, żonę Polaka; spalili ich gospodarstwa, 2 sklepy i 3 kuźnie. Wg J. Stróżewskiego tej nocy zamordowani zostali: „1. Glazer Ferdynand syn Edwarda, lat 48; 2. Sanecki Józef, lat 70; 3. Matusiak Józef, lat 49; 4. Matusiak Julia, lat 47; 5. Wesołowski Jan, lat 63; 6. Litecki Paweł, lat 25; 7. Kształt Jan, lat 52; 8. Kształt Karolina, lat 59; 9. Nowakowska Rozalia, lat 70; 10. Nowakowska Maria, lat 65; 11. Świątek Matylda, lat 76; 12. Sadowiński Antoni, lat 50; 13. Sadowińska Otylia, lat 48; 14. Dasiewicz Stefan,lat 40”.
źródło: Żurek Stanisław, „Kalendarium ludobójstwa – marzec 1944”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]
źródło: Stróżewski Jacek
Sz. Siekierka, H. Komański, E. Różański […] podają, że Glazer Ferdynand zamordowany został 25 marca 1944 r., nie wymieniają wszystkich ofiar napadu w nocy z 26 na 27 marca 1944 r., podają też, że Dasiewicz Stefan zamordowany został z dwoma innymi osobami NN 22 października 1944 r.
źródło: Żurek Stanisław, „Kalendarium ludobójstwa – marzec 1944”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]
źródło: Siekierka Szczepan, Komański Henryk, Różański Eugeniusz, „Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie stanisławowskim”, w: Wrocław 2008, s. 638
sprawcy
Ukraińcy
ofiary
Polacy
ilość
w tekście:
22
min. 22
max. 22
nr ref.:
08181
data:
1944.10.22
lokalizacja
opis
dane ogólne
Dżurów
Dnia 22 października 1944 roku zastrzelono siostry Rozalię (lat 46) i Marię (lat 42) Nowakowskie oraz Marię Wesołowską (lat ok. 35) i jej dwóch synów w wieku 8 i 10 lat. [Józef Matusiak podawał:]
„Maria Wesołowska pochodzenia ukraińskiego była żoną Stanisława Wesołowskiego. Matka, która wychowywała dzieci w duchu polskości. Zostali wszyscy zastrzeleni, a zwłoki spłonęły w czasie pożaru domu”.
źródło: Załęczny Jolanta, „Zbrodnie nie tylko na Wołyniu”, wspomnienia Józefa Matusiaka, październik 2004 r.; w: „Niepodległość i pamięć”, w: nr 3—4 (43—44), 2013 — internet: bazhum.muzhp.pl [dostępny: 2021.05.30]
Ukraińcy zamordowali 3 Polaków.
źródło: Żurek Stanisław, „Kalendarium ludobójstwa – październik 1944”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]
sprawcy
Ukraińcy
ofiary
Polacy
ilość
w tekście:
3 – 5
min. 3
max. 5
Autorzy niniejszego opracowania informują, że każda korespondencja wysłana na podany poniżej adres portalu Genocidium Atrox może zostać opublikowana — verbatim w całości lub części, wraz z podpisem — chyba że zawierać będzie explicite odnośne zastrzeżenie. Adres Emajl nie będzie publikowany.
Jeśli na Państwa urządzeniu działa klient programu pocztowego — taki jak Mozilla Thunderbird, Windows Mail czy Microsoft Outlookopisane m.in. w Wikipedii — by skontaktować się z Kustoszem/Administratorem i wysłać korespondecję proszę spróbować wybrac link poniżej:
LIST do KUSTOSZA/ADMINISTRATORA
Jeśli natomiast Pan/Pani nie posiada takowego klienta na swoim urządzeniu lub powyższy link nie jest aktywny proszę wysłać Emajl za pomocą używanego przez Pana/Panią konta — w stosowanym programie do wysyłania korespondencji — na poniższy adres:
jako temat podając:
GENOCIDIUM ATROX: DŻURÓW