• MATKA BOŻA CZĘSTOCHOWSKA: kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneMATKA BOŻA CZĘSTOCHOWSKA
    kościół pw. św. Zygmunta, Słomczyn
    źródło: zbiory własne
link to OUR LADY of PERPETUAL HELP in SŁOMCZYN infoLOGO PORTALU

Rzymskokatolicka Parafia
pw. św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
archidiecezja warszawska

  • św. ZYGMUNT: kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneśw. ZYGMUNT
    kościół pw. św. Zygmunta, Słomczyn
    źródło: zbiory własne
  • św. ZYGMUNT: XIX w., feretron, kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneśw. ZYGMUNT
    XIX w., feretron
    kościół pw. św. Zygmunta, Słomczyn
    źródło: zbiory własne
  • św. ZYGMUNT: XIX w., feretron, kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneśw. ZYGMUNT
    XIX w., feretron
    kościół pw. św. Zygmunta, Słomczyn
    źródło: zbiory własne
  • św. ZYGMUNT: XIX w., feretron, kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneśw. ZYGMUNT
    XIX w., feretron
    kościół pw. św. Zygmunta, Słomczyn
    źródło: zbiory własne
  • św. ZYGMUNT: XIX w., feretron, kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneśw. ZYGMUNT
    XIX w., feretron
    kościół pw. św. Zygmunta, Słomczyn
    źródło: zbiory własne

LINK do Nu HTML Checker

GENOCIDIUM ATROX

LUDOBÓJSTWO dokonane przez UKRAIŃCÓW na POLAKACH

Opisy zbrodni (dane za okres 1943–1947)

Miejscowość

II Rzeczpospolita

Borki

pow. Luboml, woj. wołyńskie

współcześnie

Borki

rej. Luboml, obw. Wołyń, Ukraina

Zbrodnie

Sprawcy:

Ukraińcy

Ofiary:

Polacy

Ilość ofiar:

min.:

78

max.:

78

Położenie

link do GOOGLE MAPS

wydarzenia

nr ref.:

02760

data:

1943.08

lokalizacja

opis

dane ogólne

Borki

Opowiada, Pan Krzysztof Kapitaniuk (syn). Miejsce Zbrodni: Borki (kolonia Kapitaniuki), powiat Luboml, województwo wołyńskie. Ojciec – Stefan Kapitaniuk, syn Tymoteusza (Tomasz) i Michaliny zd. Bagniuk. prawdopodobna data narodzin: 1933 rok. Rodzice Stefana posiadali gospodarstwo rolne we wsi Borki – (odnajdywana również w nazewnictwie jako wieś: Kolonia Kapitaniuki). W sierpniu 1943 r. w Koloni Kapitaniuki w wyniku napadu zamordowani zostali: bracia: Władysław, Tadeusz; matka: Michalina Kapitaniuk zd. Bagniuk. Stefan ranny został w głowę, stracił przytomność. Wyglądał na martwego. Spadł do piwnicy, lub został przywalony martwymi ciałami swoich braci i matki. Wg. relacji telefonicznej przeprowadzonej z osobą/świadkiem (pani Kołtun), która następnego dnia udała się do domu Kapitaniuków i odnalazła pomordowanych; przez syna Stefana Kapitaniuka, Krzysztofa, (który po długich poszukiwaniach natrafił na ślady świadków).Wg. opisu pani Kołtun udała się ona około południa do domu Kapitaniuków, dziwiąc się, że nie ma ruchu w obejściu. Użyła słów (jak sobie przypominała): „Kapitaniuki pospały się”. Kiedy weszła do domu, znalazła pokłute zwłoki. Zszokowana podniosła alarm. Zbiegła się znaczna część mieszkańców wioski. Przy wynoszeniu ciał pomordowanych z pomieszczeń domowych, Stefan się poruszył i wówczas udzielono mu pomocy. Zawieziony został do szpitala w Lubomlu. Później przebywał u rodziny o nazwisku Szynkaruk w miejscowości Nowy Jagodzin. Przez cały ten czas przechodząc bardzo trudną rehabilitację. O tyle trudną ze podwójną fizyczną i psychiczną. Syn Krzysztof o sprawie dowiedział się dopiero po wielu latach, od wydarzenia. Trauma związana z przeżyciami tamtej nocy była nie do przełamania dla Pana Stefana przez dziesięciolecia. Zapewne podświadoma pamięć męki i śmierci najbliższych która tkwi w umyśle Pana Stefana – uniemożliwia mu całościowy powrót do tamtego strasznego momentu. Luki w pamięci są na tyle duże, że Pan Stefan nie umie powiedzieć, dlaczego nie było ojca w gospodarstwie w czasie napadu na matkę i dzieci. Dlaczego nie pamięta jego obecności podczas okupacji. Prawdopodobnie nie wrócił z niewoli sowieckiej, po kampanii wrześniowej w 1939 roku. Z dodatkowych ustaleń wynika, że krewni rodziny Kapitaniuk zamieszkiwali również we wsi Kuśniszcze. Syn Pana Stefana poszukuje metryki chrztu ojca. Ze zdobytych wcześniej informacji wynika, że chrzczony był w Grudziądzu– stąd hipoteza, podejrzenie, że Tymoteusz (ojciec Pana Stefana – jedynego ocalałego), był zawodowym wojskowym. Jest to przykład skrytego działania grupy nacjonalistów ukraińskich, działających w bezpośredniej bliskości większych skupisk wojsk niemieckich, miast garnizonowych i innych placówek wojskowych. Skryty nocny napad na najsłabszą rodzinę we wiosce, taką o której wiadomo, że prawdopodobieństwo zbrojnego oporu jest praktycznie zerowe, a więc i szanse na wszczęcie alarmu i zdemaskowanie morderców są bliskie zeru. Należy pamiętać że w znakomitej większości przypadków mordercami byli sąsiedzi, którzy w dzień wspólnie siali, orali, a nawet biesiadowali ze swoimi ofiarami, w nocy zamieniając się w katów. W rozmowie z Panem Krzysztofem znalazło się potwierdzenie tej teorii, zacytował on odpowiedź sąsiadki pomordowanych, która znalazła zwłoki; uważała ona jak i Polacy mieszkający we wiosce, że mordu na bezbronnej matce i jej synach dokonali sąsiedzi obywatelstwa ukraińskiego. Nie użyto broni palnej, aby nie sprowadzić patrolu niemieckiego – użyto kos i siekier.
Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy, ukazujący jak bardzo bliscy mogli być to ludzie. Pan Stefan opowiadał synowi jak w latach 70–tych będąc zaproszony na wesele do znajomych rodziny, którzy mieszkali na terenie Polski podczas zabawy spotkał Ukraińca starszego wiekiem, który będąc już zdrowo podpity rzucił dziwne i niesamowite zdanie: „A ty to, dostałeś w głowę i leżałeś cały we krwi, tam w piwnicy” Zdanie wyrwane z kontekstu bez podania daty wydarzenia, bez najmniejszych oznak o jakie wydarzenie chodzi, zdanie zrozumiałe jedynie dla sprawcy i ofiary. Na ile bezkarny musiał czuć się ten człowiek, aby móc je wygłosić? I jak wiele nowego strachu i obaw przyniosło to wyznanie ofierze? A może o to właśnie chodziło?
Pan Stanisław był pod koniec lat 70–tych w swojej rodzinnej wsi. Jego dom rodzinny stoi, zamieszkały obecnie przez ukraińską rodzinę chłopów, Za domem znajduje się mały cmentarzyk z grobami ozdobionymi typowymi krzyżami prawosławnymi, gdzie leżą pochowani jego bliscy: Matka i dwaj bracia. Krzyże postawili ci zwykli ludzie, zamieszkujący jego dawny dom w którym przeżył swoje dzieciństwo tak tragicznie przerwane. Ukraińcy mieszkający w jego byłym rodzinnym domu, w ten prosty sposób oddają szacunek, pomordowanym chociaż nie znanym sobie osobom, opiekując się ich miejscem spoczynku doczesnego. Jak wiele można się od nich nauczyć.

źródło: Żurek Stanisław, „75.rocznica ludobójstwa – sierpień oraz lato 1943 roku”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: Szelągowski Piotr, tekst i opracowanie; w: portal: BezPrzesady — internet: bezprzesady.com [dostępny: 2021.04.11]

Siemaszko et Siemaszko  […] dokumentują rzeż 10 stycznia 1944 roku 12 rodzin, ok. 55 Polaków we wsi Borki, nie ma wśród nich rodziny Kapitaniuków; nie wymieniają kolonii Kapitaniuki, być może była to mała kolonia należąca do wsi Borki.

źródło: Żurek Stanisław, „75.rocznica ludobójstwa – sierpień oraz lato 1943 roku”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: Siemaszko Władysław, Siemaszko Ewa, „Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939 – 1945”, w: Warszawa 2000, s. 522

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

3

min. 3

max. 3

nr ref.:

04617

data:

1944.01.10

lokalizacja

opis

dane ogólne

Borki

Upowcy oraz chłopi ukraińscy z sąsiednich wsi zamordowali 12 rodzin polskich, około 55 Polaków.

źródło: Żurek Stanisław, „Kalendarium ludobójstwa – styczeń 1944”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

55

min. 55

max. 55

nr ref.:

05910

data:

1944.03

lokalizacja

opis

dane ogólne

Borki

Ukraińcy zamordowali około 20 osób. „Mieszkaliśmy we wsi Borki na Wołyniu, niedaleko Lubomla, około 30 km od granicy polsko–ukraińskiej. Rodzice moi Józefa i Bartłomiej Sobczuk byli właścicielami dużego gospodarstwa ogrodniczego (12 ha), stawów rybnych, lasów i ziemi. Rodzina było liczna, oprócz mnie anna (15 lat), Jan (21 lat — rozstrzelany w 1941roku przez Niemców), Marysia (18 lat), Bronisław (10 lat) i Władysława (6 lat). Wieś była polsko–ukraińska i liczyła około 150 zagród. Polacy dość zamożni, stanowili 15% ogółu mieszkańców  […] W marcu 1944 roku rodzice i rodzeństwo za namową sąsiadów wrócili do Borek a ja jeszcze tydzień pozostałam na plebani w Lubomlu. Kiedy po tygodniu pojawiłam się w domu, ojciec świadom wciąż grożącego nam niebezpieczeństwa oznajmił mi «ty musisz przeżyć» i nie pytając o zgodę odwiózł do zaprzyjaźnionej z nami ukraińskiej rodziny – matka i ośmioro dzieci – mieszkającej na uboczu, w polu około 3 km od naszej wsi. Tutaj byłam 2 tygodnie, ale pobyt dłużył mi się, tęskniłam za domem, chciałam się przebrać i wykąpać. Marzyłam o powrocie na stałe. We wsi był spokój, w okolicy także i pewnego dnia nie namyślając się długo wróciłam do domu. Ojciec nie pozwolił mi jednak zostać, musiałam natychmiast wracać do swojej kryjówki. Nie sama już, ale z siostrą Bronią. Dzięki stanowczej decyzji ojca ocalałyśmy. Tej właśnie nocy na nasz dom napadła banda ukraińskich nacjonalistów. W pobliżu wsi pojawili się już późnym wieczorem. Około 23.00 zapukali do domu, w którym schroniłyśmy się. Dzieci już spały. Kiedy gospodyni otworzyła drzwi weszli bacznie rozglądając się wokół i wypytując czy nie ukrywa Polaków. Uspokojeni przez nią pojechali do wsi. Około godziny 1.00 w nocy zaczęła się rzeź. Obserwując z oddali wieś domyślaliśmy się, że coś strasznego dzieje się, mieszkańcy nie spali, nasi najbliżsi sąsiedzi uciekali w pola. Nie było słychać strzałów i nie było pożarów. Bandyci bali się Niemców, którzy kwaterowali w pobliskim Lubomlu. Mordowali więc młotkami, siekierami i nożami. Nasza opiekunka przerażona sytuacją i obawiając się ponownych odwiedzin, które mogły zakończyć się tragicznie dla nas, dla niej i jej dzieci postanowiła uciekać. Około 2.00 w nocy udaliśmy się do pobliskiej wioski Kuśniszce, aby tam znaleźć schronienie. Tylko w jednym domu paliło się światło. Do niego weszliśmy. Przy stole siedział młody Ukrainiec ranny w rękę. Na pytanie co się stało, odpowiedział: «to ten s… Bartosz odgryzł mi palec». Struchlałam – przede mną siedział człowiek, który prawdopodobnie zamordował mojego ojca. Nie wypytując więc i starając się zachować spokój szybko opuściłyśmy dom. Na dworze już świtało, kiedy zbliżałyśmy się do naszej wsi. Przerażone i pełne najgorszych przeczuć postanowiłyśmy z Bronią wrócić do domu. Po drodze spotkałyśmy dwóch żołnierzy niemieckich, odprowadzili nas. Widok był przerażający, na podwórzu leżał zamordowany i straszliwie zmasakrowany ojciec, w sadzie leżała Marysia z otwarta raną głowy, mama leżała w przedpokoju – przód czaszki miała głęboko wgnieciony. W domu w pobliżu łóżka leżała ciężko ranna w tył głowy Władzia, na nasz widok zaczęła płakać. Tylko ona z naszej rodziny przeżyła. Tej nocy zginęło w Borkach około 20 osób. W tym Ukraińcy, którzy przeszli na katolicyzm. Wśród nich była nasza sąsiadka, wdowa po Polaku, który zginął na wojnie. Podczas napadu trzymała mocno w objęciach 9‑letnią córeczkę. Upadając pod ciosami osłoniła dziecko własnym ciałem. Dzięki temu dziewczynka pod zwłokami matki przeżyła. Oprawcom nie wystarczyła śmierć kobiety. Do pokoju wciągnęli krowę, która szarpiąc się wybrudziła łajnem ciało zamordowanej. Był też w tym gospodarstwie ładny koń, bandyci obcięli mu tylne nogi. Jeszcze dziś słyszę jęk tego zwierzęcia, widzę jak rzuca się w konwulsjach w sadzie koło domu. Zastrzelili go Niemcy, którzy rano pojawili się w Borkach. Początkowo chcieli spalić wieś, ale na prośbę ocalałych odstąpili od tego zamiaru. Dali natomiast kilka wozów konnych i w asyście żołnierzy zbieraliśmy ciała pomordowanych, które następnie zawieźliśmy do Lubomla, do opuszczonych domów żydowskich. Tam identyfikowali je krewni. Niektóre zwłoki były strasznie okaleczone. Ze szczególnym okrucieństwem sprawcy pastwili się nad swoimi rodakami, którzy przeszli na katolicyzm i pożenili się z Polakami. Do nich należał nasz sąsiad, mężczyzna wysoki i potężnie zbudowany, długo bronił się. Otoczony i obezwładniony przez zbirów zginął męczeńską śmiercią. Wbili mu w czaszkę olbrzymi gwóźdź od brony. Ciała ofiar owinięte w prześcieradła pochowane zostały w zbiorowych grobach. Niemcy umieścili mnie i siostrę Władzię w szpitalu w Lubomlu, Bronia znalazła schronienie u rodziny organisty też w Lubomlu. Po upływie 2 tygodni zabrali nas krewni z Jagodzina. Władzię ciężko ranną w głowę opatrywała lekarz z oddziału partyzanckiego, który stacjonował jakiś czas w pobliskim Zamłyniu. W Jagodzinie doczekałyśmy końca wojny”.

źródło: Żurek Stanisław, „Kalendarium ludobójstwa – marzec 1944”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: Staniuk Anna, „Moje wspomnienia”; w: Obecny Andrzej (red.), „Słupscy Wołyniacy”, w: Słupsk, 2008 — internet: bibliotekacyfrowa.eu [dostępny: 2021.04.11]

Po latach pojechałam do Borek. Dawni sąsiedzi jeszcze pamiętali moją rodzinę. Po domu rodziców i ich grobie już nie było śladu.

źródło: Żurek Stanisław, „Kalendarium ludobójstwa – marzec 1944”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: Marecki Zbigniew, „Uszła cało z polowania UPA na Polaków”; w: portal: Wołyń naszych przodków, w: 8.03.2008 — internet: www.nawolyniu.pl [dostępny: 2022.04.06]

Siemaszko et Siemaszko  […] dokumentują tylko napad z 10 stycznia 1944 roku, wśród 55 ofiar nie wymieniają rodziny Sobczuków.

źródło: Żurek Stanisław, „Kalendarium ludobójstwa – marzec 1944”; w: portal: Wołyń — internet: wolyn.org [dostępny: 2021.02.04]

źródło: Siemaszko Władysław, Siemaszko Ewa, „Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939 – 1945”, w: Warszawa 2000, s. 522

sprawcy

Ukraińcy

ofiary

Polacy

ilość

w tekście:

20

min. 20

max. 20

LIST do KUSTOSZA/ADMINISTRATORA

Autorzy niniejszego opracowania informują, że każda korespondencja wysłana na podany poniżej adres portalu Genocidium Atrox może zostać opublikowana — verbatim w całości lub części, wraz z podpisem — chyba że zawierać będzie explicite odnośne zastrzeżenie. Adres Emajl nie będzie publikowany.

Jeśli na Państwa urządzeniu działa klient programu pocztowego — taki jak Mozilla Thunderbird, Windows Mail czy Microsoft Outlookopisane m.in. Wikipedii — by skontaktować się z Kustoszem/Administratorem i wysłać korespondecję proszę spróbować wybrac link poniżej:

LIST do KUSTOSZA/ADMINISTRATORA

Jeśli natomiast Pan/Pani nie posiada takowego klienta na swoim urządzeniu lub powyższy link nie jest aktywny proszę wysłać Emajl za pomocą używanego przez Pana/Panią konta — w stosowanym programie do wysyłania korespondencji — na poniższy adres:

ADRES EMAJL

jako temat podając:

GENOCIDIUM ATROX: BORKI

WYJAŚNIENIA

  1. Brak precyzyjnej informacji o sprawcach w opisie konkretnego wydarzenia oznacza, iż były nimi osoby określone w danych ogólnych dla tego wydarzenia.
  2. Nazwa miejscowości w czasach II Rzeczpospolitej oznacza nazwę obowiązującą ok. 1939 r., czyli ostatnim roku niepodległości II Rzeczypospolitej.
  3. Dane regionalne miejscowości współcześnie — czyli powiat i województwo w Polsce oraz region i obwód na Ukrainie — jeśli wszelako na Ukrainie, to zgodnie z podziałem administracyjnym Ukrainy obowiązującym do 2020 r.
  4. Wyjaśnienia ogólne ⇒ TUTAJ.
  5. Przyjęte założenia co do szacunku liczby ofiar ⇒ TUTAJ.