Rzymskokatolicka Parafia
pod wezwaniem św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
m. i gm. Konstancin-Jeziorna
powiat Piaseczno
poprzednie
Heiligenblut (1411)
Znaki Eucharystyczne
(pełna lista: tutaj)
HOSTIE i KRÓLICZA NORA
miejsce wydarzenia: POEDERLEE – HERENTALS
rok wydarzenia: 1412
następne
Saragossa (1427)
W 1412 r. do niewielkiego flamandzkiego miasteczka Herentals, we Flandrii, w prowincji Atwerpia, przybył niejaki Jan van der Langersteden i zamieszkał w miejscowym hoteliku „Inden Hoorn”.
Tam spędzał wiele czasu w hotelowej karczmie szastając pieniędzmi. Ponieważ przyjechał „dwoma końmi” — prawd. ze służącym — uznano go za bogatego szlachcica.
Tymczasem był zadłużony po uszy…
Tak naprawdę Jan parał się kradzieżami. Przemieszczał się między wsiami i miasteczkami i rabował kościoły, wynosząc z nich co cenniejsze przedmioty i sprzedając je później znanym sobie paserom.
Dzień po przybyciu do Herentals, 28.i.1412 r., udał się do oddalonej o ok. 12 km niewielkiej wówczas wioski Wechelderzande (dziś część miasteczka Lille). Wybrał ją bo miejscowy kościół pw. św. Amalbergi (hol. Sint‑Amelbergakerk) był obsługiwany przez księdza posługującego w parafii i kościele pw. św. Jana Chrzciciela (hol. Sint‑Jan Baptistkerk) w Poederlee, wiosce oddalonej o ok. 6 km, i większość czasu stał pusty. I co równie ważne mógł przypuszczać, że kradzież nie zostanie od razu zauważona…
Wszedł więc do kościoła i przez nikogo nie zauważony skradł kielich i cyborium, zawierające pięć konsekrowanych Hostii…
Gdy wracał do Herentals, w połowie drogi, w miejscu zwanym „De Hegge” (pl. „płot graniczny”), w pobliżu wioski Poederlee, poczuł jakby coś spętało mu, i koniowi, na którym jechał, nogi. Nie był w stanie kontynuować ucieczki — kręcił się w kółko i gdziekolwiek się zwrócił zawsze wracał w to samo miejsce…
Próbował więc wyrzucić Hostie do przepływającej obok rzeczki, ale … nie potrafił.
Sparaliżowany ze strachu zobaczył nagle na sąsiednim polu, niedaleko, niewielką króliczą norę. Podszedł do niej i, ku swemu zdumieniu, udało mu się umieścić w niej skradzione Hostie…
Poczuł jakby pęta opadły mu ze stóp. Odnalazł drogę i powrócił do Herentals.
Tymczasem w Wechelderzande dość szybko wykryto kradzież.
Sprawą zajął się lokalny sędzia i prokurator, niejaki Gilbert De Pape. Rozpoczęto śledztwo. Nieznany bliżej „szlachcic”, szastający pieniędzmi w Herentals, szybko wzbudził podejrzenia. Szybko też ustalono, że w dniu kradzieży nie było go w Herentals…
Zaskoczono go w hotelu i przeszukano jego bagaże.
Odnaleziono kielich i cyborium.
Złodziej przyznał się do czynu. Zeznawał i opisał kradzież.
Nie przyznał się jednakże do wyrzucenia utraconych Hostii. Szukano Ich ale nie znaleziono. A nie przyznał się zapewne dlatego, że społeczeństwa wówczas uznawały, i władza świecka to honorowała, że kara za zbezczeszczenie Najświętszego Sakramentu powinna być cięższą niż zwykła kradzież…
Stanął przed radą miejską w Herentals, która pełniła rolę sądu. Został osądzony i skazany na śmierć.
Przygotowano szubienicę.
Ósmego dnia po kradzieży, 4.ii.1412 r., przyprowadzono Jana na miejsce egzekucji, gdzie już czekał na niego niejaki van Lanken, kat sprowadzony z Antwerpii. Gdy wszedł na szafot przystąpił do niego kapłan z ostatnią posługą. Jan ukorzył się przed nim i wyznał swe grzechy.
Widząc to sędzia zarządził odroczenie wymierzania kary i nakazał Janowi ujawnienie miejsca ukrycia Hostii. Zgodził się…
Uwiązano Jan do konia i udano się w kierunku Poederlee. Za Janem i strażnikami podążał tłum ciekawskich, który pojawił się na egzekucji.
Zbliżając się do De Hegge wszyscy nagle ujrzeli emanujące z ziemi światło. Gdy podeszli bliżej zobaczyli pięć święcących Hostii ułożonych w formie krzyża…
Hostie, mimo upływu 8 dni, mimo deszczowej i śnieżnej pogody panującej w międzyczasie, były nienaruszone…
Zaniesiono je procesjonalnie do pobliskiego kościoła w Poederlee. Tam dwie z nich pozostawiono, a trzy pozostałe przeniesiono w procesji do kolegiaty pw. św. Waldetrudy z Mons (hol. Sint–Waldetrudiskerk) w Herentals, wybudowanej w XIV w., istniejącej do dnia dzisiejszego (choć tylko wieża pochodzi ze średniowiecza)…
Jan nie uniknął kary. Stanął ponownie, jak się wydaje, przed cywilnym sądem, tym razem oskarżony o profanację Ciała i Krwi Pańskiej. Karą zasądzoną było położenie nagiego na rozżarzonych węglach rozrzuconych na wozie i obwożenie skazańca po mieście. Ale zaprotestować miały kobiety, poruszone okrucieństwem kary, w szczególności siostry zakonne posługujące w miejscowym szpitalu. Jana więc w Herentals powieszono, ale zanim to uczyniono miedzianym toporem odcięto mu świętokradczą dłoń…
Magistrat Herentals przeprowadził formalny proces, którego celem było zbadanie wydarzeń. Podpisane, złożone pod przysięgą, zeznania świadków, potwierdzające ich przebieg do dziś przechowywane są w aktach miasteczka…
Kult cudu miał początkowo lokalny charakter. Do czasu, gdy o wydarzeniach dowiedziała się księżna Luksemburga, Elżbieta Van Görlitz (fr. Élisabeth de Goerlitz) – Luksemburska (1390, Hořovice – 1451, Trewir), córka Jana Zgorzeleckiego (1370, Praga – 1396, Neuzelle), księcia Zgorzelca i części Łużyc Dolnych. Natychmiast udała się do Herentals i uklękła przed Cudownymi Hostiami… Uklękła też na modlitwie w miejscu odnalezienia Hostii w De Hegge…
Za jej przykładem poszły setki innych…
Wtenczas właściciel Poederlee, niejaki Jan van Vriessele, i jego żona, Małgorzata (hol. Margaretha), z domu van Hasebroeck, ufundowali kaplicę, w stylu gotyckim, w miejscu odnalezienia Hostii — jej budowę kończył już ich syn, Walter (hol. Wouter) i jego żona, Gertruda (hol. Geertruide), z domu van Helmont — ściągając doń kilku zakonników z klasztoru w Hondschoote we Francji (prawd. franciszkanów Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych (łac. Ordo Fratrum Minorum Conventualium – OFMConv) oraz sióstr klarysek Zakonu Świętej Klary (łac. Ordo Sanctae Clarae – OSC)). Mieli nadzieję być może, że sprowadzenie zakonników doprowadzi do powstania klasztoru. Tak się jednak nie stało…
Mimo to kaplica niebawem została zamieniona w niewielkie sanktuarium i stała się celem pielgrzymek. Poświęcono ją ok. 1441 r. Pomogło i to, że 2.i.1442 r. magistrat Herentals formalnie ogłosił niezwykłość wydarzeń.
Arcybiskupi francuskiej archidiecezji Cambrai, do której do połowy XVI w. należała parafia Poederlee, udzielali kilkukrotnie odpustów rosnącej liczbie pielgrzymów do De Hegge. To samo czynili papieże…
Maksymilian I Habsburg (1459, Wiener Neustadt – 1519, Wels), późniejszy Święty Cesarz Rzymski (łac. Sancti Imperator Romanus), i jego niedawno poślubiona żona, dziedziczka m.in. księstwa Brabancji (hol. Brabant), obejmującej także Belgię, gdzie znajdują się miejsca związane z niniejszą opowieścią — księstwo, o które zresztą musiała walczyć z Francją — Maria Burgundzka (1457, Bruksela – 1482, Brugia), wystosowali 8.xi.1478 r. list do swych podwładnych, w którym uznawali za godne łożenie darów na utrzymanie kaplicy w De Hegge…
Wszystko to sprawiło, że ilość pątników odwiedzających miejsca związane z cudem szybko rosła. Pojawiały się również informacje o łaskach pozyskanych przez pielgrzymujących, o niezwykłych uzdrowieniach…
Cudowne Hostie przechowywano w kościołach w Herentals i Poederlee do 1566 r., gdy padły ofiarą szaleństwa tzw. rewolty ikonoklastów (hol. Beeldenstorm). W ciągu kilku tygodni heretycy niszczyli w kościołach katolickich ołtarze, obrazy i posągi świętych, stalle, naczynia liturgiczne monstrancje, organy, palili księgi i dokumenty. Jednym z miast, które ucierpiało najbardziej była Gandawa (hol. Ghent), ok. 90 km od Herentals, gdzie w ciągu 24 godzin ikonoklaści dokonali poważnych zniszczeń w siedmiu kościołach parafialnych, jednym kościele kolegialnym, 25 klasztorach, dziesięciu klasztornych domach dla gości i siedmiu kaplicach…
Kult przetrwał tę stratę. W 1620 r. kaplicę w De Hegge odwiedził m.in. Jan (fr. Jean) van Malderen (1563, Leeuw‑Saint‑Pierre – 1633, Antwerpia), zwany łac. Malderus, biskup diecezji antwerpskiej, a w 1749 r. sam papież Benedykt XIV (1675, Bolonia – 1758, Rzym).
Wcześniej, w latach 1672—3, do kaplicy pw. Najświętszego Sakramentu w De Hegge — zwanej w skrócie Hegkapel — dobudowano zakrystię.
Kaplica przetrwała okres dominacji francuskiej, po wybuchu tzw. rewolucji francuskiej lat 1789‑99, pokonaniu zimą 1794‑5 Republiki Zjednoczonych Prowincji (hol. De Republiek der Zeven Verenigde Nederlanden), w skład których wchodziła Flandria, przez rewolucyjne wojska francuskie oraz powstaniu zdominowanej przez Francuzów tzw. Republiki Batawskiej (hol. Bataafse Republiek). Przetrwała m.in. dlatego, że miejscowy proboszcz — w przeciwieństwie do wielu okolicznych kapłanów — ugiął się przed Francuzami i złożył przysięgę posłuszeństwa wobec państwa republikańskiego…
Prawd. w 1816 r., już po upadku w 1815 r. Napoleona i powstaniu Królestwa Zjednoczonych Niderlandów (hol. Verenigd Koninkrijk der Nederlanden), 15‑letni wówczas Antoni (hol. Antoon) Van Ysendijck (1801, Antwerpia – 1875, Bruksela), znany później malarz romantyczny, namalował obraz oraz 10 niewielkich scen ilustrujących wydarzenia z 1412 r. Obraz został umieszczony w ołtarzu głównym Hegkapel, a scenki zawisły na jej ścianach. Niestety wilgoć szybko je zniszczyła i w 1908 r. inny pochodzący z Herentals malarz, niejaki Hipolit (hol. Hypoliet) de Clercq, namalował nowy obraz ołtarzowy. Natomiast ze wspomnianych 10 obrazków zachowały się tylko dwa — przeniesiono je do prezbiterium kościoła pw. św. Jana Chrzciciela w Poederlee.
Van Ysendijck w 1825 r. namalował jeszcze dwa inne obrazy o cudzie w De Hegge, które znajdują się w kościele pw. św. Waldetrudy w Herentals…
A w 1909 r. w kaplicy w De Hegge wstawiono nowy witraż, ukazujący procesję do kaplicy, a dwa lata później parafianie doprowadzili do kaplicy ścieżkę zwaną hol. Zeven Weeën van Maria (pl. Siedem Boleści Maryi), symbolizowanych przez 7 niewielkich kapliczek ustawionych wzdłuż niej…
Do dziś corocznie organizowana jest uroczysta pielgrzymka do sanktuarium Heggekapel, zakończona Mszą św.
A co 25 lat miasteczko Poederlee organizuje wielką paradę, zwaną hol. Ommegang van de Hegge (pl. procesja wokół Hegge), której symbolem stały się ahistoryczne króliki kłaniające się Najświętszemu Sakramentowi — tzw. hol. „konijntjes van de Hegge”. Przebrani w stroje epoki pielgrzymi niosą w niej m.in. dwa wspomniane, przechowywane w kolegiacie pw. św. Waldetrudy z Mons w Herentals, obrazy autorstwa Antoniego Van Ysendijck ukazujące niezwykłe wydarzenia. Odgrywane są scenki ilustrujące wydarzenia sprzed stuleci. Podobnie jak w przypadku corocznych pielgrzymek na miejscu cudu sprawowana jest uroczysta Msza św.
Ostatnia taka parada miała miejsce w 2012 r., w 600‑lecie niezwyklych wydarzeń. Obserwowało ją i uczestniczyło w niej ok. 30 tys. osób…
Popatrzmy na króki film o paradzie Ommegang van de Hegge w Poederlee w 2012 r.:
Mapa okolic:
Opracowanie oparto na następujących źródłach:
angielskich:
holenderskich:
francuskich:
innych: