Rzymskokatolicka Parafia
pod wezwaniem św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
m. i gm. Konstancin-Jeziorna
powiat Piaseczno
poprzedni
Wieliczka
(4.vi.1995)
KORONOWANE WIZERUNKI MATKI BOŻEJ (172)
(pełna lista: TUTAJ)
Matka Boża Studzieniczańska - Matka Kościoła
w Studzienicznej
Data pierwszej koronacji: 17 września 1995
następny
Twardogóra
(24.ix.1995)
Studzieniczna, położona na terenie Pojezierza Suwalskiego, czyli Suwalszczyźnie, obszarze dziś znajdującym się na pograniczu Polski i Litwy, otoczona lasami Puszczy Augustowskiej, do 1973 r. była samodzielną wsią. Obecnie, oddalona o ok. 7 km od jego centrum, stanowi część Augustowa.
Obejmuje ona także wyspę Grądzik, położoną na jeziorze Studzienicznym. I to na tej wyspie, na którą dziś prowadzi grobla wybudowana w 1920 r., znalazła Swe miejsce Matka Boża Studzieniczańska…
Pierwsze wzmianki o miejscu pochodzą z ok. 1700 r. Sprawozdanie z wizytacji duszpasterskiej dekanatu z tamtych czasów wspomina mianowicie o miejscu „słynącym z łask i cudów”, nie wymieniając wszelako jego położenia…
Od 1715 r. właścicielem okolicznych ziem była Kongregacja Kamedulska Zakonu św. Benedykta (łac. Congregatio Camaldulensis Ordinis Sancti Benedicti - OSBCam), czyli kameduli, którzy od 1667 r., z fundacji króla Władysława IV Wazy (1595, Łobzów – 1648, Merecz), mieli swój klasztor we wsi Wigry (ok. 30 km w linii prostej od Studzieniczej). Kameduli to zgromadzenie o charakterze eremicko-monastycznym. Mnisi żyją samotnie we własnej pustelni. Są zobowiązani do pracy fizycznej, modlitwy, pokuty oraz życia pustelniczego. Żyją we własnych domostwach (w Wigrach ich pustelnicze domki zachowały się do dnia dzisiejszego), zachowując milczenie i zbierając się tylko na modlitwy oraz - kilka razy w roku - na wspólne posiłki. Wyrzekają się potraw mięsnych…
Prawdopodobnie jeden z mnichów w Wigrach, zaraz po pozyskaniu przez kamedułów okolicznych terenów, założył na wysepce Grądzik - a w zasadzie na jednej z wysepek, dziesiejszy Grądzik składał się wówczas z co najmniej dwóch - pustelnię. Zbudować miał – jak w 1837 r. zapisał ks. Paweł Markowski, ówczesny dziekan augustowski21.x.1837 r. - chatkę i zgodnie ze swoim charyzmatem prowadził w niej życie eremickie.
Jego obecność zaczęła przyciągać okolicznych mieszkańców. Prosili pobożnego pustelnika o modlitwy, rady w trudnych sprawach, głównie pewnie natury medycznej…
Legenda głosi, że pewnego dnia ów pustelnik ujrzeć miał na dębie Wizerunek Matki Bożej, wierną kopię cudownego obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Wspomniany ks. Markowski pisał: „na półwyspie zamieszkał niejaki pustelnik, a urządziwszy tam swój baraczek, uczęszczał do niego na modlitwę ustawiczną, wtem spostrzegł razu jednego obraz Matki Boskiej na drzewie, rozgłosił ten cud, a następnie naród licznie począł się gromadzić i wenerować to miejsce jako cudowne. Wielu doznawało cudownym sposobem łaski Pana Boga”21.x.1837 r..
Odtąd dla zwiększającej się ilości pielgrzymów odprawiał przed Obrazem Madonny – być może ciągle jeszcze wiszącym na dębie - nabożeństwa do Matki Bożej…
Inna wersja tej samej w zasadzie legendy wzbogaca narrację. Źródła odnotowują: „Pewien ubogi człowiek z nazwiska niewiadomy, wracając z Różanego Stoku […], zatrzymał się w Studzienicznej i modły swoje w odosobnionym miejscu na grądziku, szczerze Bogu posyłał…” I wtedy objawić się mu miała Matka Boża. Odtąd „starzec z pokorą chrześcijańską z miejsca na miejsce przechodząc, cud ten ludowi ogłaszał”…
Legendy rządzą się swoimi prawami. Nie muszą być na przykład spójne między sobą, by zapładniać wyobraźnię słuchaczy. Mimo to wydarzenia, o których wspominają i na których się opierają, warto odnotowywać. I, o ile to możliwe, sprawdzać. W legendarnej historii Studzienicznej pojawiają się informacje o pustelniku i o starcu, o pojawieniu się Obrazu na drzewie i objawieniu Matki Bożej. Ale to, że całość dzieje się na określonej wyspie – Grądziku, w określonym czasie – gdy w Wigrach rezydowali kameduli, dodaje a nie ujmuje wiarogodności starym przekazom…
Ok. 1728 r. pustelnik opuścić miał swój erem. Ale w zbudowanej przez siebie chatce miał pozostawić obraz Dziewicy. Sława miejsca i Obrazu była już aliści na tyle duża, że brak gospodarza wysepki stać się miał źródłem wieloletniego konfliktu między kamedułami z Wigr a probostwem augustowskim. Kameduli mieli próbować przenieść Obraz do swego eremu w Wigrach, a gdy to się nie powiodło zabronić wstępu na wysepkę – na próżno.
Okazało się, że mimo braku gospodarza, napływ pielgrzymów nie zmniejszał się, a nawet wzrósł, co odnotowały zachowane do dzisiaj księgi parafialne. Miejsce uważane było po prostu za święte. Do Grądzika pielgrzymowali ludzie z okolicznych puszcz i lasów…
W końcu cała sytuacja zdenerwowała braci kamedułów, tym bardziej, że na Grądziku rosły stare dęby i zasadne stawały się podejrzenia o kontynuację kultów pogańskich. W 1740 r. ich przeor w Wigrach, niejaki o. Cyprian, poprosił o interwencję ówczesnego ordynariusza wileńskiego. Bp Michał Jan Zienkowicz (1670, k. Drohiczyna – 1762, Wilno?) powołał specjalną komisję. Data procesu ogłoszona została specjalną odezwą wywieszoną na drzwiach kościołów w Augustowie, Suwałkach i Bargłowie Kościelnym. Rok później, po zbadaniu wydarzeń, wydano pozytywną opinię, nie znajdując w objawach ludowej pobożności na Grądziku nic zdrożnego.
Kult miejsca trwał. I być może dlatego przed 1770 r. na wyspie osiedlił się kolejny pustelnik, znany z imienia i nazwiska, niejaki Wincenty Morawski (albo Murawski), pochodzący z Wilna, były żołnierz wojsk polskich w stopniu pułkownika lub majora, należący do Franciszkańskiego Zakonu Świeckich, czyli tercjarzy.
Miał być człowiekiem wykształconym i energicznym. Sam nazywał się „bratem pustelnikiem”, natomiast akta parafialne mówią o nim „czcigodny Wincenty eremita studzienicki”. Szybko zdobył zaufanie pielgrzymów – był zielarzem i uznawano go za uzdrowiciela - i w 1770 r., z ofiar składanych przez pątników, zakupił drewnianą, krytą słomą kaplicę i postawił ją na wyspie. Wyposażył ją w sprzęt liturgiczny, m.in. kielich, na którym wygrawerował słowa: „Brat pustelnik sprawił ten kielich do Studzienicznej roku 1776”.
Dwanaście lat później Wincenty udał się – pieszo – na pielgrzymkę do Rzymu. 26.ii.1782 r. wyprosił u Piusa VI (1717, Cesena - 1799, Valence) cztery odpusty dla Studzienicznej, w cztery dni odpustowe: w święto Zesłania Ducha Świętego, św. Anny (26.vii), św. Jana Nepomucena (16.v), patrona szczerej spowiedzi i dobrej sławy, oraz św. Tekli (23.ix), patronki pustelników. Wracając przywiózł ze sobą trzy obrazy owych świętych (dwa z nich, św. Jana Nepomucena i św. Tekli, do dziś wiszą w sanktuarium).
Można powiedzieć, że odtąd przed powodzią i wysepkę i most (dziś grobla) strzegł św. Jan Nepomucen - w XIX w. postawiono mu na skraju obszaru figurkę. Dzięki św. Tekli natomiast pątnicy tłumnie przystępowali do spowiedzi – w 1873 r. pierwszy proboszcz Studzienicznej zapisał, iż księża spowiadając pracowali „od świtu do zmroku, w największym ścisku i pod gołym niebem”.
W 1777 r. Morawski na drugiej z wysepek dzisiejszego Grądzika postawił kolejną kapliczkę, „Za sto tynfów”, starosta augustowski, dziedzic oddalonych o ok. 25 km dóbr Solistówka, niejaki Stanisław Karwowski, zakupił kaplicę w Augustowie i z pomocą miejscowej ludności przeniósł ją do Studzienicznej.
Minęło dziesięć lat i kapliczki okazały się za małe. Morawski zdecydował się więc na budowę kościoła – na przesmyku między jeziorami Studzienicznym a Białym Augustowskim, leżącym najbliżej wysepki. W 1786 r. postawił pierwszy drewniany kościółek, pw. Matki Bożej Szkaplerznej. Znajdowały się w nim 3 ołtarzyki. W bocznych umieszczono obrazy św. Jana Nepomucena i św. Tekli, w głównym cudowny obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Przy obrazie znajdowały się wota, zaś nad ołtarzem napis: „Kapłani Boga pamiętajcie o mnie tego miejsca fundatorze Wincentym Grzeszniku”.
Pamiętali. Od 1795 r. przy kościele zamieszkał bowiem, sprowadzony przez Morawskiego, pierwszy kapłan. Do tego czasu sam Morawski odprawiał nabożeństwa maryjne i organizował niezbędną Służbę Bożą…
Morawski, po śmierci w 1814 r., został pochowany w świątyni, pod ołtarzem, a za ołtarzem umieszczono jego portret. Były to już czasy rozbiorowe i po zmaganiach napoleońskich okolice – w rezultacie nieudanej wyprawy Napoléona Bonaparte (1769 Ajaccio - 1821, Longwood, Wyspa Świętej Heleny) na Moskwę w 1812 r. oraz upadku Księstwa Warszawskiego - znalazły się w zaborze rosyjskim. Jedną z pierwszych decyzji Rosjan było ścięcie dębu, na którym dawniej wisieć miał cudowny Wizerunek…
Pierwsza świątynia szybko uległa zniszczeniu, więc zbudowano nowy, istniejący do dziś drewniany kościół parafialny, ze zdobieniami, kinkietami i żyrandolami z poroża dzikich zwierząt, łosi i jeleni. Jego fundatorem był niejaki Szymon Andruszkiewicz, chłop z Pawłówki pod Sejnami. Przeniesiono doń ołtarze z poprzedniej świątyni i wyświęcono w święto odpustowe św. Anny, 26.vii.1847 r.
Księża zmieniali się często. Za udział w powstaniach narodowych zmuszani byli do opuszczenia Studzienicznej, a nawet zsyłani na Syberię.
W czasach zaborów do Matki Bożej Studzieniczańskiej pielgrzymi przybywali z różnych stron, z Mazowsza, z Litwy, z Białorusi, przybywali też Cyganie. Miejsce stało się również schronieniem dla prześladowanych unitów, których kościół rosyjski zaborca zdelegalizował. Tu spotykali się potajemnie, i potajemnie sprawowali obrzędy w rycie unickim, chrzcili swoje dzieci. Udzielanie takiego schronienia i wsparcia nie było pozbawione niebezpieczeństwa, o czym świadczyć może symboliczny grób księdza na lokalnym cmentarzyku, który za pomoc i posługę unitom został przez okupanta rosyjskiego skazany na zesłanie na Syberię, i z niej już nie wrócił.
Pielgrzymi przybywali najpierw do kościoła parafialnego, skąd posuwali się dalej - w kierunku wysepki - na kolanach. Po dojściu obchodzili kaplicę na kolanach trzy razy. Składali w ofierze świece, płótno, len, wełnę, wosk…
Na odpust Zesłania Ducha Świętego przybywało nawet 20 tysięcy pielgrzymów. Na początku XIX w. sejneński biskup, Paweł Straszyński (1784 - 1847), określał liczbę pielgrzymów na „bardzo wielką”.
Po powstaniu styczniowym liczba pielgrzymów wszelako zmalała. Rosjanie represyjnie ograniczyli ruch pielgrzymkowy z zaborze rosyjskim. W Augustowie wyznaczyli nawet urzędników i policjantów do inwigilowania odpustów. Szczególnie ostro egzekwowali represyjne rozporządzenia w Studzienicznej, pamiętając o polskich manifestacjach patriotycznych, które miały tam miejsce w okresie przedpowstaniowym, w latach 1861-2. W rezultacie ilość pątników na przełomie XIX i XX w. spadła do ok. 5-6 tys. rocznie.
Ponownie wzrosła po 1905 r., po ukazie tolerancyjnym car Mikołaja II Aleksandrowicza Romanowa (1868, Sankt Petersburg – 1918, Jekaterynburg) z 30.iv.1905 r.
Ukaz ów umożliwiał wszystkim mieszkańcom Rosji, których przymusowo, w szczególności w XIX w., wcielono do Cerkwi prawosławnej, powrót do wspólnot religijnych, z którymi się utożsamiali. W rezultacie tylko na ziemiach nadbużańskich prawosławie opuściło ok. 180 tys. dawnych unitów, rozwiązanych przez Rosjan w latach 1838-75. Powrócili do kościoła rzymsko-katolickiego, bowiem ukaz nie dozwalał na wznowienie działalności kościoła unickiego - pozostawał on nadal w Imperium Rosyjskim nielegalny. Taki powrót oznaczał jednoznaczne utożsamienie się z narodowością i kulturą polską…
Oznaczało to również wzmocnienie ruchu pielgrzymkowego. Do Studzienicznej, która od 1873 r. była odrębną parafią – do tej pory, od 1795 r., należała do parafii pw. św. Józefa w Szczebrze - przybywało wówczas nawet do 40 tys. wiernych, w dużej mierzy unitów. Przybywali pod rozmaitymi znakami religijnymi, krzyżami, chorągwiami, które otwarcie niesione świadczyły o głębi ich wiary…
Wcześniej, w 1872 r., na wyspie, w miejscu starej, oryginalnej kapliczki, zbudowano nową - murowaną, w stylu neoklasycznym, u dołu w formie ośmiokąta, osadzoną na 64 dębowych palach wbitych w podmokły grunt - kaplicę pw. Najświętszej Marii Panny. Jej projektantem był niejaki Ludwik Jeziorkowski, inżynier, przed laty pracujący przy budowie ukończonego w 1839 r. Kanału Augustowskiego, którego część stanowią - połączone śluzą Przewięź przecinającą przesmyk - jeziora Studzieniczne i Białe Augustowskie…
W nowej kaplicy umieszczono czczony wizerunek Matki Bożej Studzienicznej, który w ten sposób powrócił na Swą wysepkę, gdzie miał być przed wiekami znaleziony. W kościele natomiast od tej pory w ołtarzu głównym znajduje się obraz Świętej Rodziny, przedstawiający św. Annę, Matkę Bożą i Dzieciątko Jezus, zakupiony w tymże 1872 r.
Obok Matki Bożej zawieszono na ścianach kaplicy wota wdzięczności pielgrzymów, którzy tu właśnie doznali niezwykłych łask. Nie wszystkie dotrwały do naszych czasów – część została zrabowana, przez złodziei, przez zaborców i najeźdźców, ale są ich dziesiątki, setki…
Obraz, wykonany techniką olejną na płótnie i przymocowany do drewnianej tablicy, o wymiarach 45×33 cm, namalowany przez nieznanego autora, pochodzi – jak ustalili współcześnie naukowcy - z XVIII wieku. To ustalelnie nie unieważnia legend opowiadających o jego pochodzeniu. Niektórzy badacze sugerowali jednakże, że Wizerunek Studzieniczny mógł być jednym z przywiezionych w 1689 r. do Augustowa obrazów, o czym wzmiankują stare dokumenty, choć to czas jego powstania przesuwałoby na wiek XVII. Według jeszcze innych przypuszczeń, znajdujących potwierdzenie w niektórych ustnych przekazach, odrzucających legendarne opowieści o odnalezieniu Obrazu na wyspie, Matka Boża Studzieniczna była swego czasu obrazem pułkowym, towarzyszącym polskim oddziałom podczas nieudanej napoleońskiej wyprawy na Moskwę i na Grądziku pozostawić go mieli powracający polscy żołnierze…
Szczególnie trudne czasy dla okolic nastąpiły z wybuchem II wojny światowej. Zaborcy i okupanci, Rosjanie i Niemcy, ustanowili w okolicach granicę między kontrolowanymi przez siebie ziemiami polskimi. Jedni i trudzy poddali te tereny niezwykle represyjnej polityce. W okolicy grasowały zbrodnicze jednostki dokonujące eksterminacji miejscowej ludności. Mieszkańcy doświadczali koszmarnych łapanek, rozstrzeliwań, wywózek do obozów i na Syberię.
W 1944 r. saperzy niemieccy wysadzili most w pobliżu kościoła, wielokrotnie przestrzelano ściany świątyń. Dlatego też ówczesny proboszcz, ks. Kazimierz Szepietowski, na pewien czas wyniósł i ukrył Cudowny Obraz…
Po zakończeniu wojennych działań, w 1945 r., gdy w Polsce trwało powstanie antysowieckie, skierowane przeciw okupantowi rosyjskiemu i miejscowym kolaborantom, rosyjscy żołdacy NKWD aresztowali podczas odpustu św. Anny w Studzieniczej, 26.vii.1945 r., kilkudziesięciu uczestników uroczystości. Trwała tzw. obława augustowska, w trakcie której Rosjanie, z pomocą polskich zaprzańców (byli wśród nich późniejsi przywódcy rosyjskiej republiki polskiej prl), zatrzymali ponad 7,000 osób. Rosjanie przetrzymywali ich w obozach koncentracyjnych, skrępowanych drutem kolczastym, w dołach zalanych wodą, pod gołym niebem. Ok. 600 Polaków wywieziono w nieznanym kierunku. Do dziś nie wiadomo, co się z nimi stało. Stąd też obława augustowska zwana jest też „Małym Katyniem”…
Mimo tego ruch pielgrzymkowy do Pani Studzieniczańskiej w czasach rosyjskiej republiki polskiej prl nie uległ zahamowaniu. W latach 1978-9 w Studzieniczej odpoczywał m.in. Prymas Tysiąclecia, Stefan kard. Wyszyński (1901, Zuzela – 1981, Warszawa). Bywał tu też i inny pielgrzym – Karol Wojtyła…
Cudowny wizerunek Matki Bożej Studzienicznej – Matki Kościoła - koronowany został, koronami papieskimi, 17.ix.1995 r. przed Prymasa Polski, Józefa kard. Glempa (1929, Inowrocław – 2013, Warszawa), przy udziale nuncjusza apostolskiego, Józefa abpa Kowalczyka (1938, Jadowniki Mokre).
Cztery lata później, 9.vi.1999 r., do Studzienicznej przybył na kilka godzin nasz największy pielgrzym, Ojciec św. Jan Paweł II, który przed laty odwiedzał sanktuarium jako Karol Wojtyła. W dzień wolny w trakcie kolejnej pielgrzymki do Ojczyzny przypłynął tu statkiem. Modlił się w kaplicy przy Obrazie Matki Bożej.
Powiedział wówczas: „Byłem tu wiele razy, ale jako papież po raz pierwszy i chyba ostatni”. Napis z tymi słowami umieszczono na spiżowym pomniku Jana Pawła II, dłuta Czesława Dźwigaja (ur. 1950, Nowy Wiśnicz), postawionym na grobli łączącej kapliczkę Matki Bożej z kościołem parafialnym…
Dzień wcześniej, 8.vi.1999 r. w Ełku, który jest stolicą diecezji powstałej w 1992 r. i obejmującej Studzieniczną, pozdrawiając zgromadzonych pielgrzymów nasz Wielki Pielgrzym powiedział na zakończenie Mszy św.:
„pozdrawiam wszystkich mieszkańców ziemi mazursko–augustowsko–suwalskiej. Niech sobie zapamiętają, że ja tej ziemi ogromnie wiele zawdzięczam. Przybyłem tutaj także, aby spłacić wielkie długi wdzięczności. Ta ziemia była dla mnie zawsze gościnna, kiedy tu przebywałem.”
W homilii na tej samej Mszy św. uzupełniał: „Jest mi ona [znana i] bliska, gdyż niejednokrotnie ją nawiedzałem, szukając tu także odpoczynku, [zwłaszcza na wspaniałych jeziorach waszej ziemi]. Miałem wtedy możliwość podziwiać bogactwo przyrody tego zakątka mojej Ojczyzny i cieszyć się spokojem jezior i lasów. Wy sami jesteście spadkobiercami bogatej przeszłości tej ziemi, którą tworzyły przez wieki różne tradycje i różne kultury.”
I błogosławił: „Niech Bóg, który jest miłością błogosławi waszej ziemi i wszystkich jej mieszkańców.”
Obok kaplicy Matki Bożej znajduje się studzienka, wykopana ponoć przez wspomnianego pustelnika Morawskiego – stąd zresztą nazwa Studzieniczna, a także nazwa otaczającego jeziora: Studzieniczne. W dokumentach sanktuarium znajdują się potwierdzone przez lekarzy zapisy o uzdrowieniach – zwłaszcza dzieci, z ciężkich chorób oczu (nawet całkowitego niedowidzenia), chorób skóry, a także innych schorzeń.
Przybywający pątnicy z wiarą piją tę wodę, przemywają nią oczy… Jak ci, o których wołał Jan Paweł II owego pamiętnego dnia, 8.vi.1999 r. w Ełku: „»Błogosławieni ubodzy w duchu«Mt. 5, 3. Jest to wołanie Chrystusa, które dzisiaj winien usłyszeć każdy chrześcijanin, każdy człowiek wierzący. Bardzo potrzeba ludzi ubogich duchem, czyli otwartych na przyjęcie prawdy i łaski, na wielkie sprawy Boże; ludzi o wielkim sercu, którzy nie zachwycili się blaskami bogactw tego świata i nie pozwalają, aby one zawładnęły ich sercami. Oni są prawdziwie mocni, bo napełnieni bogactwem łaski Bożej. Żyją w świadomości, że są obdarowywani przez Boga nieustannie i bez końca”.
Popatrzmy na trzy krótkie etiudki o Studzienicznej, jej historii i okolicach:
Pochylmy się również nad słowami Ojca św. Jana Pawła II wygłoszonymi 8.vi.1999 r. w Ełku:
Adres:
Sanktuarium Matki Bożej Studzieniczańskiej
Studzieniczna 10
16-301 Augustów
Mapa dojazdu:
Opracowanie oparto na następujących źródłach:
polskich:
innych: